Dziękuję za komentarze. :)
Asher
Stałem i patrzyłem na moją wyciągniętą
dłoń. Drżała. Śmiało mógłbym powiedzieć, że tak samo drżało moje serce i coś
mnie od środka ściskało. Wystarczyłoby tylko uchylić te drzwi i mógłbym go
zobaczyć. Zapytałbym, jak się czuje. Powinienem to zrobić. Poza tym wczoraj w
szpitalu mogłem tak wiele. Potem noc sprawiła, że ponownie zacząłem uciekać.
Wszystko przez to, że się od niego oddaliłem. Bycie z nim mi pomaga. Już sama
świadomość tego, że on jest za tymi drzwiami uświadamia mi, co czuję. Tęsknię
za nim. Tak cholernie mocno tęsknię, że aż mnie skręca. Nie chodzi tu tylko o seks,
ale o bliskość, o jedno spojrzenie, dotyk dłoni i przelatujące pomiędzy nami
iskry. Chcę tego, krzyczało moje serce. Mózgu nie chciałem słuchać, bo przez to
wszystko mi się mieszało, a do głosu dochodził wystraszony osiemnastolatek,
który podkulał ogon wtedy, kiedy nie powinien.
Jego już nie ma. Jestem
dwudziestoośmioletnim facetem, który musi znaleźć w sobie siłę, by
wypędzić tchórza. Wziąłem głęboki oddech i już miałem nacisnąć klamkę, kiedy
przede mną pojawiły się dwie trajkoczące dziewczyny, które jak tylko na mnie
spojrzały, zarumieniły się i zachichotały. Miały pewnie koło dwudziestu lat i w przeszłości
mogłem je znać, gdy były dziećmi. Obecnie jednak nie przypisałbym do nich
żadnych nazwisk.
– Dzień dobry, szeryfie – powiedziały,
a jedna z nich, ta wyższa, poprawiła włosy.
– Wchodzi pan? – zapytała niższa.
Zawahałem się, by w końcu pokręcić
głową.
– Nie, może później. Muszę wracać na
posterunek.
– To miłej pracy – życzyła
szczuplejsza z nich, zanim weszły do środka, czyli tam, gdzie ja powinienem
teraz być i całować Noaha Prestona.
Kiwnąłem im głową i wycofałem się.
Natychmiast tego pożałowałem. Nie pierwszy, nie ostatni raz w swoim życiu.
Odszedłem kawałek i przystanąłem. Przecież miałem pokonać tchórzliwą część
mnie. Zacisnąłem dłonie w pięści i zawróciłem.
Tym razem z łatwością przekroczyłem
próg księgarni. Może zrobiłem to dlatego, że miałem świadomość, iż są tutaj
jeszcze te dwie nastolatki. Nie będę z nim sam i nie zacznę go całować, błagać
o wybaczenie. Nie odepchnie mnie albo nie przyciągnie do siebie mówiąc, że też
tęskni.
Dziewczyny stały przy kontuarze i
śmiały się, a gdy wszedłem, oczy trójki osób skierowały się na mnie. Noah
podniósł prawą brew, a nastolatki ponownie pokryły się rumieńcem.
– Jednak zdecydował się pan kupić
książkę? – zapytała niższa. Była bardzo ładna, lekko przy kości i wyglądała na
odważniejszą. Jej długie do szyi, brązowe włosy kręciły się na końcach. Jej
koleżanka była natomiast jej przeciwieństwem. Również ładna, ale bardzo chuda,
wysoka blondynka o krótkiej fryzurce. Obie miały na sobie letnie, kolorowe
sukienki i sandały.
– Postanowiłem, że coś kupię. Dobrze
mieć coś do czytania. – Popatrzyłem na Noaha, który założył na piersi pokryte
tatuażami ręce. Dobrze wiedział, że ja i czytanie nie chodzimy ze sobą w parze.
– Pójdę się rozejrzeć. – Odwróciłem spojrzenie i zacząłem przechadzać się
wzdłuż regałów udając, że przeglądam książki. Czułem, że moja szyja mrowi od
wzroku Noaha, który się we mnie wpatrywał. Nie myliłem się, bo zawsze tak było.
Już w szkole, kiedy na mnie tylko popatrzył, ja czułem to łaskotanie. Jakby
miał dar dotykania mnie z daleka.
Nie wiem, jak długo przyglądałem się
tytułom książek, tak naprawdę nie widząc żadnego z nich. Przed oczami miałem
coś w rodzaju mgły, która, zasłaniając jedno, odsłaniała mi chwile, kiedy
beztrosko spędzałem czas w pokoju Prestona. W tamtych dniach nie musiałem
delektować się wyłącznie tym, że na mnie patrzy. Mogliśmy się dotykać,
przytulać, śmiać razem i pieścić. Tak bardzo mi tego brakowało. Wszystkie te kobiety
w moim życiu nie dały mi tego, co dał Noah w ciągu kilku tygodni. Otworzył mi
oczy na miłość, na nowe doznania i zapragnąłem, aby to wróciło. To pragnienie
nagle stało się tak silne, że przez chwilę ledwie złapałem oddech. Wszystko
przez to, że on patrzył. Ale nie byliśmy sami, bym mógł coś z tym zrobić. Cały
czas miałem świadomość, że nastolatki tutaj są. Jakże ich w danej chwili
nienawidziłem. Chciałem zetrzeć je na proch, byle tylko zostać z nim sam.
Sam. Właśnie to słowo uświadomiło mi
coś nowego. Gdybym odważył się być z Noahem, otworzył się na to, co do
niego czuję i nie bał się, to nie musiałbym czekać, aż będziemy sami. Nawet
przy tych dziewczynach mógłbym wziąć jego rękę w swoją i zacząć bawić się
jego palcami. Objąłbym go, ucałował w policzek i czuł dumę, że mam takiego
fantastycznego faceta. I wdzięczność, że ten facet chce mnie po tym, co mu
zrobiłem. Tymczasem tak nie było, a ja coraz gorzej znosiłem to przyciąganie.
Wyjąłem pierwszą, lepszą książkę i nie
patrząc, co to jest, skierowałem się w stronę lady, by za nią zapłacić.
Nastolatki przy niej już nie stały, widocznie buszując po regałach. Docierały
do mnie tylko ich śmiechy. Położyłem książkę na blacie, mówiąc:
– Chcę to. – Spojrzałem na twarz
Prestona w chwili, kiedy wziął książkę do ręki. Kąciki jego ust uniosły się
lekko. Popatrzył to na mnie, to znów na tom, jaki chciałem kupić.
– Na pewno to chcesz? – zapytał.
– Tak. Będzie to ciekawa lektura –
odparłem obojętnie, a w myślach obchodziłem kontuar i brałem go w ramiona.
– Ale… W porządku. Masz dziwny gust
czytelniczy. Na pewno ta historia przyda się do poduszki. – Skasował produkt i
podał mi cenę. Zapłaciłem.
– Dziękuję – rzekłem i chciałem jeszcze
zapytać, jak się czuje i dlaczego wygląda tak, jakby miał wybuchnąć śmiechem,
ale usłyszałem za sobą zbliżające się kroki dziewczyn i po prostu chwyciłem
książkę, pożegnałem się szybko i wyszedłem, wciąż czując, jak jego wzrok wypala
we mnie dziurę.
Znalazłem się na zewnątrz i miałem
wrażenie, że pomimo upału było na dworze o wiele chłodniej niż w środku.
Ledwie jednak przeszedłem dwa kroki, już chciałem wrócić, nie zważając na to,
że uciekłem stamtąd, bo zrobiłbym naprawdę głupią rzecz. Kiedy tylko trochę
ochłonąłem, postanowiłem sprawdzić, co ciekawego kupiłem. Uniosłem książkę i
zmroziło mnie. Tytuł napisany dużymi literami głosił: Miesiączka. Jak dobrze być kobietą!
– Kurwa. – Poczułem, jak gorąco
wpływa na moje policzki. Interesująca lektura? Wyrzuciłem ją do najbliższego
kosza z myślą, że już wiem, dlaczego Noah miał ochotę parsknąć śmiechem. Do
tego mnie przejrzał. – Kurwa – powtórzyłem, mając ochotę zapaść się pod ziemię.
Noah
Przyglądałem się Asherowi, który chyba
nie miał pojęcia, że ze swojego miejsca dostrzegam wszystko przez duże okno.
Wcześniej też na niego spoglądałem, kiedy wahał się przed wejściem. W tamtej
chwili pociły mi się ręce ze zdenerwowania i wyczekiwania. Z jednej strony
chciałem, aby wszedł, z drugiej wolałem uniknąć z nim jakiegokolwiek spotkania
w cztery oczy. Tak po prostu było łatwiej. Niewidywanie go sprawiało, że mogłem
udawać. Niemniej to nie pomagało zwalczyć zakorzenionych uczuć i potrzeby, by
owinąć wokół niego ramiona. Cieszyło mnie i smuciło zarazem to, że nie
zadzwonił, nie wpadł do mnie rano, nie zainteresował się moim samopoczuciem.
Ale znałem go na tyle, że mogłem domyślić się, że znów próbował się wycofać.
Życie z tym facetem, tak zamkniętym w sobie, byłoby udręką. Problem w tym, że
chyba zniósłbym to, byle tylko z nim być. Bo nie chciałem go jako przyjaciela.
Nie tylko. Zawsze był i będzie dla mnie kimś więcej.
Ujrzałem, jak wrzuca książkę do kosza i
chyba zaklął. Domyśliłem się, że wziął z półki coś przypadkowego, nawet
nie patrząc na to, co chce kupić. Co więcej, nie przyszedł tu niczego kupować.
Przyszedł tu, by mnie zobaczyć. Fala ciepła uderzyła we mnie, otaczając
przytulnym kokonem moje zmaltretowane serce.
– Bierzemy to. – Ocknąłem się,
zwracając uwagę na Melissę o brązowych włosach. Nie obawiałem się, że one kupią
coś, czego nie chciały. Co prawda, zazwyczaj wpadały tu kupić jedną książkę, a
wychodziły z dziesięcioma. Nie ma to jak nałóg czytania.
– Szukałyśmy książki pod tytułem
„Caraval, chłopak, który smakował jak północ”, ale nie masz tego – odezwała się
Kelly Tanner.
– Nie, nie mam, ale zawsze mogę zamówić
i za kilka dni książka do mnie dotrze. – Kasowałem kolejne tytuły głównie z
działu fantastyki i romansów. Jeden zwrócił moją uwagę. Na okładce miał dwóch
całujących się mężczyzn. Takie tytuły sprowadziłem już jakiś czas temu, ale nie
miały powodzenia. Raczej kurzyły się na półkach. Zaryzykowałem, ale nie
żałowałem ich kupna. To tylko kilka książek. Nie sądziłem, że dziewczyny w
końcu zdecydują się jakąś nabyć.
– O, byłoby super – ucieszyła się
blondynka. Po chwili zarumieniła się, kiedy zauważyła, że przyglądam się
okładce romansu z mężczyznami w roli głównej. – Odkryłyśmy w Internecie
opowiadania i postanowiłyśmy kupić książkę.
– Dobry tytuł – powiedziałem,
ośmielając je. – Dużo emocji.
– Czytałyśmy właśnie, że emocje tu są
bardzo wyostrzone. I to nie tak, że kupujemy to, by się czegoś dowiedzieć, bo
ty… – kontynuowała Kelly, ale Melissa trąciła ją łokciem.
Uśmiechnąłem się pod nosem.
– Dziewczyny, a wy, jak kupujecie
romanse heteroseksualne, to kupujecie je dla szkolenia czy dla przyjemności
czytania i poznania fajnej historii? – zapytałem, odkładając już skasowaną
książkę. Żałowałem, że nie ma tutaj Ashera. Zaciekawiło mnie, co powiedziałby,
widząc taki zakup. I jakby zareagował, gdyby dostał taki prezent. Mały,
złośliwy chochlik we mnie zaświergotał z radości na myśl o tym, co zamierzałem
zrobić.
– No dla fajnej historii –
odpowiedziała Tanner.
– No właśnie. A to – postukałem palcem
o tomik – jest taka historia.
Jeszcze chwilę z nimi porozmawiałem i
kiedy zapłaciły, wyszły szczęśliwe ze swoimi zakupami. Natomiast ja ruszyłem do
regału z romansami i wśród nich znalazłem tytuł, który zakupiły dziewczyny.
Czytałem go. Faktycznie jest w nim masa emocji, ale i gorących scen oraz
bohaterowie aż za bardzo przypominają mnie i Ashera. Nie mogłem doczekać się
jego miny, aż zobaczy swój mały prezent.
Asher
Mama w ciągu dnia dzwoniła do mnie
kilka razy, aby upewnić się, że na pewno będę w domu na obiedzie. Moim zdaniem
powinna taki obiad zorganizować w niedzielę, a nie w tygodniu, kiedy równie
dobrze mogło coś wypaść i zostałbym w pracy. Tylko co takiego miało się dziać w
tym sennym miasteczku? Dzisiaj największą akcję, jaką mieliśmy, to zdejmowanie
kota pani Kidman z drzewa. Starsza aptekarka bardzo bała się o swojego
adoptowanego kociaka, który wszedł dość wysoko, a potem siedział na jednej z
gałęzi i miałczał, bojąc się zejść. Podejrzewałem, że w końcu by to zrobił, ale dla świętego spokoju
pomogliśmy mu. Za to w podziękowaniu dostaliśmy ciasto od pani Ellen, które
bardzo szybko zniknęło, a wraz z nim duży dzbanek kawy.
Wróciłem do domu koło siedemnastej. Już
w progu poczułem zapach piekącego się mięsa. Zdjąłem buty i w samych
skarpetkach przeszedłem niewielki hol, po czym zajrzałem do kuchni. Max
urzędował w niej razem z moją mamą. Wgapiał się w nią z wywieszonym
jęzorem i machał ogonem. Co jakiś czas pisnął i poruszył łapą.
– Nie, nie dam ci tego, bo to nie dla
ciebie. Ale później mięska dostaniesz – powiedziała moja rodzicielka do psa, a
on, rozumiejąc jej słowa, szczeknął dwa razy.
– A jak ja tak będę prosił, dostanę
kawałek tego ciasta? – zapytałem, opierając się o framugę.
– Ty, jeżeli się nie przebierzesz, to
nic nie dostaniesz. Dzisiaj mamy na obiedzie gościa. W końcu zgodził się
przyjść.
Coś niepokojącego wdarło się we mnie i
nie chciało odejść. Ten głosik podpowiadał mi, kogo spodziewano się na
obiedzie. Zanim do końca dotarło do mnie, kim jest zaproszona osoba, zadzwonił
dzwonek do drzwi. Niemalże podskoczyłem.
– Co tak stoisz, synku, idź otworzyć,
bo tata z Phoebe przygotowują stół. Zjemy w ogrodzie.
Skinąłem głową. Co mogło się stać?
Tylko zjem z nim wspólny posiłek. Nie pierwszy raz zdarzy się coś takiego.
Oczywiście wtedy jadaliśmy sami, a nie z moją rodziną, która traktowała Noaha
jak swojego. Co by powiedzieli, gdybym przy nich wyznał mu uczucia? Głupia myśl
tak szybko, jak się pojawiła, tak zniknęła z mojej głowy. Mama jeszcze raz
musiała mnie pogonić, bym zrobił to, o co prosiła.
Otworzyłem drzwi, zastając za nimi
oczywistego gościa. W świetle dnia wyraźnie mogłem dostrzec na twarzy drobne
ranki po jego wojażach. Już się zaczęły goić. Tatuaże na rękach nie potrafiły
zasłonić siniaków. Wczoraj mogłem go stracić. Ma facet szczęście, że żyje.
– Wpuścisz mnie, czy mam zostać tak,
stojąc w progu? Moja droga sąsiadka miałaby kolejny temat do plotek.
Spojrzałem mu przez ramię. Pani Abner
stała przy ogrodzeniu udając, że podcina żywopłot. Tymczasem bacznie nas
obserwowała. Gdybym dał jej powody, to miałaby wiele historii do opowiedzenia.
Jeden krok, a w mig całe Lake Forest wiedziałoby o wszystkim. Nie
zamierzałem tego sprawdzać. Wycofałem się i wpuściłem Noaha do środka. Odwrócił
się i podał mi ozdobną torebkę.
– Wydaje mi się, że pomyliłeś dzisiaj
tytuły i wziąłeś złą książkę. Ta, której szukałeś, była w innym dziale.
Postanowiłem dać ci ją w prezencie.
Podejrzliwie wziąłem torebkę, patrząc
mu prosto w oczy. Doskonale wiedział, że nie przyszedłem do jego księgarni na
zakupy.
– Zajrzyj do środka. Ta lektura do
poduszki jest bardzo dobra. Poza tym daje do myślenia – powiedział, a ja
zmarszczyłem brwi. Wyraźnie wyczekiwał, aż sprawdzę, co mi dał. Nie zamierzałem
dać mu tej satysfakcji, ale nie wypadało odłożyć prezentu tak, jakby Noah nic
dla mnie nie znaczył. Nie chciałem, żeby tak pomyślał.
– Zajrzę. – Jeszcze przez chwilę mu się
przypatrywałem, pieszcząc wzrokiem jego twarz, szyję, którą miałbym ochotę
wylizać. Jak długo jeszcze wytrzymam? Najgorsze było to, że bałem się, iż w
nocy albo będę śnił o tym, jak się z nim kocham, albo znów podejmę
postanowienia, w których tym razem wytrwam, odsuwając się od niego.
Nie chciałem, aby noc nadeszła.
Najchętniej to zatrzymałbym czas, a Noaha i mnie zamknął w jakiejś bańce, w
której nikt nie mógłby nas dostrzec i w której bylibyśmy szczęśliwi. Niestety,
nie mogłem zrobić żadnej z tych rzeczy. Jedyne, co mogłem zrobić, to wziąć się
w garść. Pod jego bacznym spojrzeniem zajrzałem do torebki. Wypuściłem chyba z
siebie jakiś dźwięk na widok zawartości opakowania. Zrobiło mi się gorąco.
– Sądzę, że takie lektury do poduszki
będą dla ciebie bardziej interesujące niż opowieści o miesiączkowaniu. –
Zaśmiał się, a ja nie byłem w stanie na niego spojrzeć. Znów byłem tamtym
osiemnastolatkiem, który, będąc z kimś, kto mu się podobał, na początku
bliższej znajomości nie potrafił zrobić pierwszego kroku.
– Ekhem – odchrząknąłem. – No tak,
dzięki.
– Nie ma sprawy, stary. – Poklepał
mnie po ramieniu, a ja ten dotyk poczułem tak, jakby ktoś właśnie przyłożył mi
rozgrzany metal do ciała ze stemplem mającym jego imię. Czułem, jak to wnika we
mnie, rozpala się, burzy, szaleje, wybucha, wtłacza do serca i ponownie mości
sobie w nim gniazdko. Wystarczył jeden jego najzwyklejszy dotyk, aby coś we
mnie zaskoczyło na dobre. Odważnie spojrzałem mu w oczy. Chyba coś w nich wyczytał,
bo aż zaświstało mu w nosie, kiedy wciągnął powietrze. Po raz kolejny
żałowałem, że nie jesteśmy sami. Te usta, które rozchylił, wycałowałbym,
odbierając mu oddech. I nagle moja pewność siebie wróciła. Nie mogłem go
pocałować, ale mogłem uśmiechnąć się złośliwie. – Dzięki, na pewno przyda się w
samotne noce. – Uniosłem prezent przed jego oczy i dodałem: – Może faktycznie
powinienem zapoznać się z lekturą i posmakować, jak to jest z innym facetem…
– O, Noah, dlaczego tu stoicie? –
Wypowiedź przerwała mi mama, ale jego reakcja mi nie umknęła. Był zły o to, co
powiedziałem. Ten jego błysk w oku tak dużo pokazał. Właśnie to chciałem
osiągnąć. – Asher, wciąż nie zdjąłeś munduru? Chłopcy, co ja z wami mam. Synku,
ty się idź przebierz, a ja porwę Noaha. Obiad zaraz będzie gotowy.
Noah
Wściekłość i żal. To właśnie czułem po
słowach Ashera. Owszem, wiedziałem, że to było tylko jego zagranie, ale i tak
ciężko to przetrawiałem. Sama myśl, że poszedłby do łóżka z innym facetem,
kiedy może mieć mnie, rozwalała całą moją ochronę, jaką przeciw niemu
budowałem. Chciałem zabawić się jego kosztem, reakcją na to, co mu podarowałem,
a on odbił piłeczkę w taki sposób, na jaki się nie przygotowałem. Zagrał na
innych strunach i trafił w nie idealnie.
Poszedłem za panią Jarvis, nie
oglądając się za siebie. Czułem, że nadal stoi w tym samym miejscu i patrzy na
mnie, pożerając mnie niczym potwór swoją ofiarę. Niech go szlag! Jak ja miałem
wytrzymać cały ten obiad i jego obecność? Potrzebowałem jakoś wziąć się w garść
i mieć chwilę na opanowanie. Było mi to potrzebne zarówno dla mnie samego, jak
i dla Phoebe, bo jeżeli czegoś się domyślała, to nie chciałem dać jej dowodu na
potwierdzenie przypuszczeń. Wątpiłem, żeby Asher z czymkolwiek się zdradził.
Dlatego też zapytałem panią Jarvis, czy
mógłbym jej w czymś pomóc. Podziękowała i bardzo chętnie skorzystała z
propozycji. Kilka minut później niosłem tacę pełną mięsa na dwór, gdzie w
cieniu drzewa czekał zastawiony stół i dziewczyna, która dzisiaj w nocy
mnie pilnowała oraz jej ojciec. Ashera jeszcze nie było. Ucieszyło mnie to.
Miałem dodatkową chwilę na oddech.
Przywitałem się i postawiłem mięso tam,
gdzie zrobiono dla niego miejsce. Stół przykryty obrusem w biało czerwoną kratę
wyglądał ładnie. Poza talerzami i sztućcami znalazły się na nim dwa rodzaje
sałatek, a nawet kwiaty.
– Dobrze, że przyszedłeś – powiedział
pan Jarvis. – Tracy martwiła się, że się od nas odsuwasz z powodu Ashera?
Czerwona lampka zapaliła mi się w
głowie, ale zachowałem spokój i zapytałem:
– Ashera? – Kątem oka dostrzegłem, że
Phoebe wbiła we mnie wzrok.
– Wiem, że jak byliście w liceum, to
nie lubiliście się z moim synem. Ledwie się znacie. Teraz wrócił i Tracy
sądziła, że możesz zacząć nas unikać. Wiemy, że Asher jako nastolatek wyrządził
ci dużo krzywd.
Nawet nie wiecie, jak dużo, pomyślałem,
a na głos powiedziałem:
– To było dawno temu. Teraz jesteśmy
dorosłymi ludźmi.
– Dlatego mam nadzieję, że ty i Ash
lepiej się poznacie – wtrąciła pani Jarvis, idąc do nas z dzbankiem kompotu. –
Poza tym jesteś dla nas jak syn i nie chcemy cię stracić. Wczorajszą sytuację
ciężko przeżyliśmy. Dlatego urządziłam ten obiad, byśmy mogli spędzić czas
razem i żebyście z Asherem mogli porozmawiać oraz mieli szansę na dobrą
znajomość. O, o wilku mowa.
Obejrzałem się za siebie. Facet,
którego kochałem od zawsze, szedł w naszą stronę. Miał na sobie krótkie, luźne
spodnie i czarną koszulkę. Nie wiem, dlaczego w takie upalne popołudnie
wybierał tak ciemne kolory, ale musiałem przyznać, że wyglądał w nich
pociągająco. Nawet nie popatrzył na mnie, kiedy się do nas zbliżył. Dopiero
kiedy usiedliśmy, a on zajął miejsce naprzeciw mnie, uniósł spojrzenie,
wwiercając je we mnie. Poczułem, jak robi mi się gorąco. Nie chciałem jednak w
żaden sposób okazywać, jak na to reaguję, pomimo że wewnątrz się topiłem niczym
lodowa rzeźba w upalny dzień. Jakaś część mnie aż skomlała, by podejść do
niego, usiąść mu na kolanach i wpić się żarłocznie w jego usta.
– Naprawdę ty i mój brat mieliście
w liceum taki słaby kontakt ze sobą? – Niespodziewanie zapytała Phoebe,
nalewając nam kompotu do wysokich szklanek, na których namalowano owoce i
kwiaty cytryny.
– Tak – odpowiedziałem. – Ja byłem
cichym, nieśmiałym, zamkniętym w sobie nastolatkiem, a Asher królem szkoły.
Takie osoby jak my nigdy nie idą ze sobą w parze.
– Podobno przeciwieństwa się
przyciągają. – Phoebe nie odpuszczała, co dało mi już sto procent pewności, że
ona domyśliła się prawdy i udawanie nic nie da. Musiałem znaleźć chwilę, aby z
nią porozmawiać. Asher też musiał się tego dowiedzieć. Ale to później. Nie
chciałem psuć obiadu, który został zorganizowany po to, bym mógł poznać kogoś,
kogo doskonale znałem.
– Zazwyczaj tak bywa, ale nie zawsze,
kiedy chodzi o koleżeństwo – mówiłem, starając się zachowywać luźno i
spokojnie. Nałożyłem sobie na talerz sałatki, a do tego kawałki ziemniaków i
mięso. – Ja i Asher nie lubiliśmy się. Jego grupa lubiła mi dokuczać. – Mało
powiedziane. Szczególnie, jeżeli chodzi o to, kiedy Terry Corn i Logan Path
wsadzili moją głowę do sedesu. To były czasy, kiedy już kochałem Ashera, ale on
nic do mnie nie czuł.
– Jak to w szkole – rzucił Asher. –
Jedni drugim dokuczają, chociaż dzisiaj wiem, że można kogoś bardzo skrzywdzić
i nie powinno się obrażać czy nie szanować swoich kolegów ze szkoły bez względu
na to, jacy są, jak się ubierają, czy jak mówią. Teraz wiem o wiele więcej –
podkreślił, jakby to co dodał, dotyczyło czegoś innego.
– Szczególnie to, jakim można być
dupkiem, prawda? – zapytałem go, bo nie wytrzymałem. Państwo Jarvis spojrzeli
na mnie, a potem na syna i znów na mnie. Chyba wyczuwali gęstą atmosferę
pomiędzy nami. Dlatego odchrząknąłem i wziąłem pierwszy kęs mięsa do ust.
Zjadłem go, by zmienić temat i pochwalić panią Tracy za dobry posiłek. Nie
kłamałem, bo gotowała tak, że nie sposób było się oprzeć temu, co podawała.
Jedliśmy w ciszy przerywanej tylko
popiskiwaniem Maxa proszącego o kąski ze stołu i śpiewem ptaków, które radośnie
i beztrosko rozmawiały ze sobą. Uwielbiałem przebywanie z tą rodziną. Ciepło,
które dawali nieraz było moim ukojeniem na zadane rany. Pomimo że zrobił to ich
syn, ja i tak lubiłem tu przychodzić. Nie wiem, czy dlatego, że traktowałem ich
jako swoich bliskich, czy może powodem było to, że bycie w tym domu oznaczało
bycie blisko Ashera. Nieważne, że on był daleko.
– Jutro jest zbiórka odzieży. Tym razem
szybciej ją zrobili – przerwała milczenie pani Tracy. – Może pomóc ci uprzątnąć
rzeczy ojca? Chyba, że chcesz z tym poczekać, co też jest zrozumiałe.
– Dziękuję, ale zrobiłem to dzisiaj.
Wszystko, co chcę oddać, mam już spakowane do kilku pudeł. Muszę je tylko
dzisiaj znieść do samochodu, abym mógł z samego rana je zawieźć.
– Asher ci pomoże – powiedziała
pani Jarvis, a mnie przeszedł dreszcz. Naprawdę wolałem nie być dzisiaj blisko
niego sam na sam. – Nie będziesz się sam męczył. Takie rzeczy są ciężkie.
Poprzednim razem spakowałam chyba z połowę naszych rzeczy i gdyby nie ty,
ciężko byłoby sobie poradzić. Tym bardziej, że kręgosłup Connora nie pozwala mu
dźwigać. Nałóżcie sobie jeszcze sałatki. Nie po to je robiłam, aby zostało.
Phoebe, proszę, przynieś jeszcze kompotu, dziecko.
– Dobrze, mamo. – Dziewczyna
wzięła dzbanek, a ja w tym samym czasie wstałem i powiedziałem, że muszę
iść do toalety. Chciałem wykorzystać moment na to, aby mieć chwilę na rozmowę z
nią.
Kiedy oboje znaleźliśmy się w kuchni,
złapałem ją za rękę, a ona ją wyszarpnęła.
– Jestem zła na ciebie i nie wiem, po
co za mną przylazłeś. – Postawiła dzbanek na szafce i otworzyła lodówkę.
– Musimy pogadać. Jak się domyśliłaś?
– Tu nie chodzi o ten rysunek na biurku.
Miałam wtedy piętnaście lat i sądziłam, że się mylę, ale raz widziałam was
razem. To znaczy, jak na niego patrzysz, a on na ciebie. Ale wtedy sądziłam, że
to moja wyobraźnia, bo obaj jesteście hetero. To między wami trwa nadal.
Szkoda, że mi nie powiedziałeś. – Zatrzasnęła lodówkę i popatrzyła na mnie. –
Jestem twoją przyjaciółką. Sądziłam, że jesteśmy ze sobą blisko. Nawet nie
wspomniałeś, że ty i mój brat byliście dla siebie kimś więcej niż sąsiadami.
– To nie była moja tajemnica. Jak
mogłem ci powiedzieć, kiedy w ten sposób zdradziłbym go? Poza tym między nami
nic nie ma. – Zaczęła się śmiać.
– Jacy wy, faceci, jesteście głupi.
Totalnie głupi. – Tak szybko, jak zaczęła się śmiać, tak przestała i zapytała
poważnie: – Mój brat jest gejem?
– Nie. Nie jest.
– Więc biseksualny. Mogę z tym żyć. Nie
przeszkadza mi to. – Odwróciła się ode mnie i znów zajrzała do lodówki, by
wyjąć z niej garnek z chłodzącym się kompotem.
– To dlaczego jesteś zła? – zapytałem i
pomogłem jej.
– Bo czuję, że mnie okłamywałeś. Tym
bardziej, że ja… – zamilkła, przyglądając się temu, jak z garnka wlewam kompot
do dzbanka. – Po prostu na razie nie mam sił na rozmowę z tobą. Muszę to
przetrawić.
Wiedziałem, co chciała powiedzieć.
Nadal mnie kocha. Czyli nie myliłem się. To nie było dla niej dobre. Próbowała
spotykać się z mężczyznami, ale ciągle coś do mnie czuła. Zabolało mnie to, bo
uwielbiałem ją, a ona cierpiała. Teraz tym bardziej, bo wiedziała, że moje
serce skierowane było do jej brata. Nic nie mogłem z tym zrobić. Nie mogłem jej
pokochać i nie mogłem nie kochać Ashera. Mojej drugiej połówki duszy.
Asher
Zostając sam z rodzicami i korzystając
z okazji, że tata nie może uciec, postanowiłem spróbować zagadać go o wypad na
ryby. Niestety powiedział, że w ten weekend jest już umówiony ze znajomymi i
nie przewidywał mnie jako swojego towarzysza. Mamie się to nie spodobało i
próbowała wyperswadować mu pomysł wypadu z kumplami, kiedy mógłby pojechać na
ryby z synem. On jednak pokazał, jak bardzo potrafi być uparty, a ja upewniłem się,
że uzyskanie jego przebaczenia nie będzie takie proste. Tak samo uparty był
Noah. Poza tym, ja też jeszcze sobie nie wybaczyłem. Za bardzo skrzywdziłem
jego i moją rodzinę, nie wspominając o sobie. Naprawienie tego zajmie sporo
czasu, ale nie zamierzałem się wycofywać.
Noah wrócił pierwszy do stołu. Wyglądał
na bardzo spiętego i przejętego. Chciałem go zapytać, czy coś się stało, ale
jedno jego spojrzenie mnie uciszyło. Kiedy wróciła moja siostra, zaczęła
trajkotać o zbliżającym się festiwalu, który odbędzie się za miesiąc.
Zachowywała się niby normalnie, ale wyczuwałem, że coś jest nie tak.
Podejrzewałem nawet, że ona i Noah mogli się pokłócić. Nie umknęło mi to, jak
ona patrzyła na niego. Była w nim zakochana, pomimo tego, że jej uczucia nigdy
nie zostaną odwzajemnione. Czy miłość musi być taka popieprzona?
Godzinę później, kiedy już posprzątano
ze stołu, zjedzono deser i wypito kawę, Noah zbierał się do wyjścia, dziękując
za posiłek. Mama, oczywiście, zaprosiła go na niedzielny obiad, ale najchętniej
to by rozkazała mu, aby przyszedł też jutro i pojutrze. Nie zrobiła tego, bo
chyba ona, tak jak ja, była pewna, że Preston by odmówił. Za to moja
rodzicielka przypomniała ochoczo, abym pomógł Noahowi z pudłami i przed tym się
nie broniłem. Nie podobało mu się to, ale ja miałem to gdzieś.
Dlatego kilka minut później obaj
przekroczyliśmy próg jego domu. Nie odzywał się, dopóki nie znaleźliśmy się w
sypialni jego taty.
– Te pudła są do wyniesienia. Sam
dałbym sobie radę.
– Jedno jest wielkie, nie wiem,
jakbyś sobie poradził – powiedziałem, patrząc na duży pakunek.
– Są w nim tylko dwa garnitury ojca i
odświętne koszule. Nie jest ciężkie. Może nieporęczne. Nie miałem mniejszego
pudła. To co, stoimy i gadamy, czy wynosimy to i potem wrócisz do domu? –
Nie patrzył na mnie. Był zdenerwowany i napięty, co ukazywało jego ciało. Nie
chciał być ze mną sam. Nie zamierzałem mu tego ułatwiać.
Podszedłem do niego i chwyciłem go za
rękę. Spojrzał na mnie tak, jakby zamierzał mnie zamordować. Chciał się wyrwać,
ale przytrzymałem go mocniej.
– Co ty, kurwa, robisz? Puść mnie.
– Noah, najpierw się uspokój i zacznij
oddychać. Nie jestem twoim wrogiem…
– Nie jesteś? – Zaśmiał się, ale w
tym śmiechu nie było radości. – Na pewno tak sądzisz? Po tym, co mi zrobiłeś,
mam traktować cię jak przyjaciela? Marz sobie o tym nadal. – Wyszarpnął rękę i
cofnął się. – Albo mi pomożesz, albo wynoś się. – Pochylił się i wziął
jedno z pudeł. Poszedłem jego śladem, na chwilę odpuszczając. Muszę doprowadzić
do naszej rozmowy, bo obaj będziemy się ciągle dusić.
Zeszliśmy ze schodów, a potem
skierowaliśmy się w stronę kuchni, skąd było przejście do garażu. Noah otworzył
drzwi i wpuścił mnie pierwszego.
– Postaw to koło samochodu. Muszę wziąć
kluczyki.
– Chcesz te pakunki zmieścić do tego
samochodu? – Dodge Challenger nie był tak pakowny, jak mój wóz. Mogłem
zaproponować, że zapakujemy wszystko do mojego, ale Noah by się nie zgodził.
Byłem tego pewny tak samo jak tego, że w tej chwili wolałby skopać mi tyłek niż
przebywać ze mną choćby i minutę dłużej. – W ogóle to nie sądziłem, że jeszcze
go masz. Z którego jest roku? – zapytałem, zaglądając przez szybę do środka.
– Z siedemdziesiątego trzeciego. I
spokojnie, wszystko się zmieści. Ma cztery siedzenia, nie dwa. Tylna kanapa
jest dość pojemna – odpowiedział, kiedy wrócił z kluczykami i otworzył
drzwi. – Zamierzałem go sprzedać, ale to pamiątka po rodzicach. Będę go
trzymał, dopóki się nie rozleci. Wystarczy o niego zadbać i przeżyje dłużej niż
te wszystkie nowe samochody.
Odsunął przednie siedzenie
dwudrzwiowego samochodu. Podałem mu pudło, a on, biorąc je ode mnie,
przypadkowo otarł się palcami o moje. Jak zwykle przebiegły pomiędzy nami iskry
i niemalże opuścił pakunek. Opanował się jednak szybko i po chwili obie paczki
stały na siedzeniu.
Obeszliśmy jeszcze dwa razy. Z
największym pudłem były problemy, bo na początku nie chciało zmieścić się w
samochodzie. Noah pokombinował i wkrótce wszystko było tam, gdzie potrzebował.
– Z rana to zawiozę. – Wsunął ręce w
kieszenie i w końcu, spoglądając na mnie, powiedział: – Phoebe o nas wie.
– Co? – Zmrużyłem oczy, a jakiś
obślizgły strach zaczął wspinać się po moich plecach krzycząc, że jak ona wie,
to inni też. – Jak to wie? Powiedziałeś jej? – warknąłem przestraszony.
– Domyśliła się. Chyba od zawsze
wiedziała. Pamiętasz twoje miłosne wyznanie, obietnice, które złożyłeś, kiedy
wyryłeś scyzorykiem ich znak na moim biurku?
Jakże miałem to zapomnieć? Gdy to
robiłem, serce biło mi jak szalone. Bałem się tego, co robię, a jednocześnie
chciałem tego najbardziej na świecie. Tak jak chciałem Noaha.
– Widziała to dzisiaj w nocy, kiedy do
mnie zaglądała – kontynuował Preston. –
Reszty się domyśliła.
– Nie zaprzeczyłeś? – Gotowało się we
mnie i naszła mnie ochota, aby coś rozwalić. Moja siostra wiedziała. Inni też
się dowiedzą i to będzie katastrofa. Będą mnie wyzywać, znienawidzą mnie i
wyśmieją, a wtedy pokażę im, jak bardzo jestem słaby. Jak bardzo to mnie rusza
i przeraża.
– Miałem zaprzeczać prawdzie?! –
Wyrzucił ręce na boki. Był zły. Nie, on był wściekły, ale starał się nad tym
panować, inaczej pewnie miałbym już rozwaloną wargę. Pamiętam jego niedawny
cios, a nie użył wtedy całej siły. – Nie ja się ukrywam! Patrząc teraz na twoją
reakcję upewniam się tylko w tym, jak złym byłeś wyborem. I nieważne, czego bym
chciał, jesteś dla mnie nieodpowiedni. Niszczysz mnie! Wyjdziesz kiedyś
zukrycia? Będziesz mężczyzną czy tchórzem, którym ciągle jesteś, pomimo twojego
wieku? Ja na pewno nie pójdę tą drogą, którą ty chcesz iść. Nie będę się
chował, bo nie robię nic złego! Nie pozwolę ci się ponownie wciągnąć w to
bagno. I nie zamierzam się przejmować tym, co ludzie powiedzą. W
przeciwieństwie do ciebie! Nie możesz nawet znaleźć w sobie sił do tego, by
walczyć! – Popchnął mnie, a ja mu na to pozwoliłem. – Nie ufam ci! Tak wiele
obiecywałeś i gówno z tego wyszło! Wszystko przez to, że się bałeś i to
się nie zmieniło. Pokazałeś to właśnie. – Jego ostatnie słowa stały się
szeptem. Wyglądał tak, jakby uszła z niego cała para i pozostał tylko ból,
którym emanował, a który mnie dusił. Co ja mu zrobiłem? Co nam zrobiłem?
Przetarłem twarz dłońmi, uspokajając
niepokój, jaki we mnie zagościł. Znów pozwoliłem, aby to do mnie wróciło. Nie
tego chciałem. Odetchnąłem kilka razy i podszedłem do Noaha. Chciał się
cofnąć, ale złapałem go za ramiona, wbijając w nie palce. Nie myślałem o tym,
że może go to boleć, bo jest posiniaczony. On chyba nawet tego nie odczuł, bo
wewnętrzne cierpienie było większe od fizycznego. Nie rozluźniłem uścisku, bo
nie chciałem, aby uciekł.
– Chcę się zmienić. Chcę to naprawić –
powiedziałem, przesuwając wzrokiem po jego twarzy.
– Jak? – zapytał szeptem.
Widziałem ból w jego oczach. Bezdenne cierpienie udowadniające mi po raz
kolejny, jak wielką krzywdę mu wyrządziłem. – Zepsułeś nas, Asher. Zepsułeś do
tego stopnia, że nie ma już szans na coś takiego jak my. – Stał z opuszczonymi
rękoma, nie dotykając mnie. Chciałem, aby mnie objął, ale nie zamierzałem na to
nalegać. Miał rację. Naprawdę nas zepsułem.
Przesunąłem dłonie z jego ramion na
szyję i chwyciłem ją tak, aby kciuki oprzeć na jego szczęce. Ucałowałem jego
czoło i wyszeptałem po cichu:
– Wszystko, co zepsute, można naprawić.
Trzeba tylko dać temu szansę.
– Nie wszystko – odpowiedział. –
Niektóre części czasami zostają zagubione i nie można ich już odnaleźć. Bez
nich nie można złożyć całości. – Popatrzył mi smutno w oczy.
– Wszystko się da, trzeba tylko tego
bardzo chcieć. – Pochyliłem się i delikatnie musnąłem jego usta. To było tylko
dotknięcie, ale spalało mnie od środka ogniem tak silnym, że ledwie mogłem
ustać. Kochałem tego faceta tak bardzo, że nie mogłem ponownie pozwolić, by coś
nas rozdzieliło. Musiałem podjąć walkę ze samym sobą i o niego. I tym
razem musiałem ją wygrać. – Wszystko da się naprawić – dodałem, zanim odsunąłem
się i z ogromnym trudem ruszyłem w stronę wyjścia z garażu. Już za nim
tęskniłem. Tak bardzo chciałem być przy nim. On jednak potrzebował czasu na
przemyślenie sobie wszystkiego. Potrzebował pobyć sam, a w całej jego osobie
czytałem, że w tej chwili jestem intruzem.
Noah
Byłem wdzięczny, że mnie zostawił. Nie
potrafiłbym rozpaść się przy nim. Nie, kiedy tak dużo nas dzieliło. Zamarłem,
kiedy zatrzymał się przy drzwiach. Nie odwrócił się do mnie, ale słowa, które
powiedział, przeszyły mnie na wylot.
– Wrócę, bo cię kocham.
Po tym burzącym we mnie wszystko
wyznaniu wyszedł i kiedy tylko drzwi się za nim zamknęły, osunąłem się na
podłogę, nie mając siły dłużej stać. Oparłem plecy o samochód. Zginając
nogi w kolanach, ułożyłem na nich ręce, pochyliłem głowę i rozpłakałem
się. Płakałem za wszystkim, co utraciliśmy, co tak okrutnie nam zabrał. Za tym,
co zniszczył, a co mogliśmy budować od tylu lat. Nie chciałem, aby wracał, nie
chciałem znów cierpieć. Nie chciałem go ponownie w swoim życiu, a mimo to
pragnąłem go mieć przy sobie. Pragnąłem, by był mój.
I bałem się tego, że mury, którymi chroniłem siebie, właśnie popękały i
upadły, odsłaniając moje serce.
Wow ale się dzieje
OdpowiedzUsuńŻyczę weny
Supre.
OdpowiedzUsuńMarta
Wow. To było genialne
OdpowiedzUsuńTak szybko, jak początek opowiadania, w którym Asher kupił nie te książkę i się słodko zezłościł, mnie rozbawił, tak szybko końcówka wrzuciła mnie na tor rozmyślań i odczuwania bólu, jakiego doznawał Noah. Dobre w tej sytuacji jest to, że chociaż oboje się kochają. Nadal mają szansę, by wszystko naprawić i dać sobie szansę. Nie wiem jak to robisz, ale połykam Twoje treści w całości i to nawet nie wiem kiedy. Nie mam pojęcia kiedy się śmieję, a po chwili mam ochotę się rozpłakać. Nieźle bawisz się uczuciami czytelników, ale to dobrze.
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy :)
Mnie najbardziej ciekawi, co Asher jeszcze wymyśli żeby na powrót przekonać do siebie Noaha? :D Przyjemny rozdział.
OdpowiedzUsuńO, wiedziałam,że w końcu coś dobrego musi się zadzieć :) Ciekawe co tam dalej się porobi ( liczę na jakies inne pozytywy) :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę :)
~Tsubi
Obietnice są naprawdę niesamowitym opowiadaniem.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i mam nadzieję, że Asher się nie wycofa.
Pozdrawiam i życzę weny,
~Patrycja
Miałam świetny komentarz, ale to jest czyste szalństwo. Blogger mi go wykasował. Kompletne drańswo;?
OdpowiedzUsuńA tymczasem powiem szczerze iż serial jest cudowny. I pełen wzruszeń. Ból, rozpacz i wszystko inne. Zawarłaś tu tak wiele emocji i uczuć że aż niim kipi. Nie sądziłam że można tak wiele pokazać w jednym wydaniu. Pozostaje mi czekać na kolejny rozdział i aby tydzień zleciał jak najszybciej.
Dziękuję za tak długi rozdział :) Cudowny :)
OdpowiedzUsuńBardzo emocjonujący rozdział. A mnie denerwuje, mówi o wielkiej miłości do N, a później się wycofuje, mam nadzieję, że przestanie być tchórzem i zawalczy o N. W sumie już widzę postęp, bo powiedział "kocham Cię", ale zobaczymy co wymyśliłaś dalej ;) Może mnie czymś zaskoczysz.
Żal mi P, tyle lat kochała N, a teraz odkryła prawdę, mam nadzieję, że znajdzie sobie fajnego chłopaka i zapomni o N.
N i A czeka jeszcze wiele wyzwań, ale mam nadzieję, że ich miłość w końcu zwycięży i będą żyć długo i szczęśliwie :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Mój Boże. Te emocje.
OdpowiedzUsuńJak on go całuje w czoło to mnie serce ściska ze 3 razy bardziej niż jak gdyby miał to zrobić w usta czy gdziekolwiek, jest w tym tyle czułości...
Hejka, hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, niezłą książkę kupił Asher, ech wciąż ucieka wystarczy chociaż jedna rzecz, chociaż powiedział że kocha...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia