Kochani, zapraszam na kolejny rozdział. Do tego mam taką małą informację. Możliwe, że jest szansa na kolejne wydanie "Spontanicznej decyzji". Byłoby to wydanie drugie, poprawione. Nie teraz, nie od razu, bo trzeba wszystko od nowa zrobić, ale światełko w tunelu się pojawiło. :)
Dziękuję za komentarz. :)
Obudził się w
środku nocy. Uśmiechnął się, czując obok siebie ciało śpiącego Daesoona.
Wykończony chłopak spał spokojnie, od czasu do czasu pochrapując. Przytulił się
do jego nagiego ciała, tak idealnego w jego oczach. Ucałował jego klatkę
piersiową i ułożywszy głowę w zagłębieniu przy ramieniu, przymknął oczy
zadowolony z tej nocy. Było niesamowicie. Nawet nie chodziło o to, że się
kochali, ale nareszcie spędzili ten czas razem. Nie obawiali się, że dziecko
zapłacze, ktoś ich usłyszy, nie skupiali się na czymś innym. Po prostu byli dla
siebie. Zawsze jestem dla niego, pomyślał Jaemin, unosząc powieki i wpatrując
się w ciemność. Zastanawiał się, kiedy nabierze tyle odwagi, by zapytać
chłopaka o jego uczucia oraz o to, co ich łączy i czy ma to szansę na coś
dłuższego. Jak długo Daesoon z nim wytrzyma, nie kochając go? Owszem, jakieś
tam uczucia na pewno były, ale nie tak duże, żeby związać się na całe życie. W
końcu Kim kiedyś kogoś naprawdę pokocha. Jakże chciałbym być tą osobą,
pomyślał, przekręcając się bardziej i przerzucając rękę przez ciało kochanka.
– Wiercisz się,
jakbyś miał robaki – burknął Daesoon.
– Wybacz, nie
chciałem cię obudzić.
– Nie mam siły
na więcej. Wypompowałeś mnie, więc śpij.
– Mówisz, że
uciekło z ciebie powietrze jak w gumowej lalki? – Zaśmiał się Lee.
– Tak jakby,
jeżeli chcesz to sobie wizualizować. Śpij. – Odwrócił się na bok i przytulił
Jaemina. – Śpij i przestań w końcu myśleć.
– Mam stać się
bezmy…
– Jae, nie
dyskutuj. – Ziewnął. Było mu gorąco, ale się nie odsunął od chłopaka.
Przycisnął go do siebie bliżej i odetchnął spokojnie.
– W porządku. –
Ułożył się tak, by mieć głowę tuż pod brodą Daesoona. Kołdra się trochę z nich
obsunęła, ale nie przejmował się tym. – Dobranoc – dodał, ale nie usłyszał
odpowiedzi. Uśmiechnąwszy się, wcisnął nos w klatkę piersiową kochanka i
zasnął.
Obudziły go
dopiero odgłosy dochodzące z łazienki. A raczej głośne przekleństwo.
– Co się stało?
– zapytał głośniej.
– Przywaliłem
palcem w szafkę – odpowiedział Daesoon. Było go dobrze słychać, bo drzwi były
otwarte. – Ale dobrze jest.
Jaemin
przeciągnął się i po chwili postanowił dołączyć do Daesoona w łazience. Włosy
z prawej strony swobodnie opadły mu na ramię. W nocy Daesoon rozplótł jego
warkocz. Nago przeszedł do niewielkiego pokoiku i oparłszy się o futrynę,
przyglądał się temu, co robi Kim. Chłopak szorował zęby, był już po prysznicu.
Z włosów kapała mu woda. W przygotowaniu leżały maszynka i piankado
golenia. Potarł dłonią brodę. Też powinien się ogolić. Najpierw poszedł się
wysikać. Dawniej krępował się robić to przy innych, ale to był przecież
Daesoon. Wiedział, że Kim widzi go w lustrze. Gdy skończył, spuścił wodę i
wszedł do kabiny, by wziąć szybki prysznic. Chłodna woda bardziej go orzeźwiła.
Z rana lubił umyć się pod taką.
– O której mamy
zwolnić pokój? – zapytał Daesoon, zaglądając do kabiny.
Jaemin ledwie go
usłyszał przez szum wody. Zakręcił więc kurki.
– Co mówiłeś?
– O której mamy
zwolnić pokój?
– Za jakieś dwie
godziny. Nie musimy się spieszyć. Co robisz? – Cofnął się, kiedy Kim wepchnął
się do środka.
– Pomogę ci się
umyć. Jeszcze niedokładnie to zrobisz. – Sięgnął do kurków i odkręcił wodę.
Zrobił to ostrożnie, żeby nie puścić na nich gorącej cieczy.
– Odkąd urosłem,
radziłem sobie sam.
– Dzisiaj możesz
sobie nie poradzić. – Kim wziął z półki żel do mycia. Wolałby mydło. Upuściłby
je i kazał schylić się po nie Jaeminowi. Musiał się jednak zadowolić tym, co
było. Otworzył butelkę i nalał płynu na dłoń. Odstawiwszy butelkę, dotknął
ciała kochanka, zaczynając je myć posuwistymi ruchami.
Lee uśmiechnął
się szeroko. Sama myśl o dotyku chłopaka przyprawiała go o palpitację, a co
dopiero, gdy go czuł.
– Może masz
rację, że mógłbym się nie domyć – powiedział, a trochę wody nalało mu się do
ust.
– Zazwyczaj
mam rację w takich sprawach. Pomoc drugiej osoby się przyda, szczególnie przy
myciu pewnych zakamarków. – Zsunął rękę na jego krocze, a potem niżej, na
jądra. Poświęcał tym miejscom wiele uwagi, z zadowoleniem stwierdzając, że
penis Jaemina reaguje tak jak tego chciał. Masował delikatnie genitalia,
pochylając się, by podskubać zębami skórę na jego szyi.
– Nie
wiedziałem, że mycie musi się odbywać w ten sposób.
– To teraz już wiesz.
– Ukąsił go i zassał się na skórze.
– Będę miał
ślady. Nie rób tak. – Objął Daesoona w pasie.
– Lubisz to. –
Przeniósł ręce na jego pośladki, po czym je ścisnął i pogniótł w dłoniach. –
Odwróć się. – Wypluł na bok wodę, która wpłynęła mu do ust.
– Może to ty się
odwrócisz – zaproponował Jaemin. – Może nie domyłeś się dokładnie. Pomógłbym
ci.
Daesoon odsunął
się i spojrzał mu prosto w oczy. Tej nocy to Kim był tym, który cały czas
dominował i nie pozwolił odwrócić ról nawet na chwilę.
– Jak bardzo chciałbyś
mi pomóc? – Przełknął ślinę.
– Bardzo.
Umyłbym cię bardzo dokładnie. – Odgarnął mu do tyłu przyklejone do czoła włosy.
Potarł ich nosy o siebie. – Odwróć się. – Patrząc na chłopaka, Lee sięgnął po
omacku po butelkę żelu. Potrącił ją, ale Daesoon w ostatniej chwili ją złapał.
– Nieźle. Dasz mi ją? Bez niej cię nie umyję.
– Nie mamy
gumek.
– Jeszcze
nie dojrzałeś do zajścia w ciążę. Nie czujesz tego, co nie? – Wciąż przyszpilał
go spojrzeniem. Widział, że Daesoon powoli się poddaje.
– Nie.
– Odwróć się,
słońce. – Cmoknął go w usta. Woda im trochę przeszkadzała, ale nie przejmował
się nią.
– A jeżeli tego
nie zrobię? – Kim przechylił nieznacznie głowę. Spojrzał na usta Jaemina,
a potem ponownie zatonął w jego oczach.
– To sam sobie
poradzę – powiedział i, chwytając chłopaka mocniej, odwrócił go tyłem do
siebie, aDaesoon sapnął z zaskoczenia. Przycisnął go do siebie. – Widzisz?
Nalej mi tego trochę. – Kim nadal trzymał żel pod prysznic, więc Lee wyciągnął
rękę po trochę płynu. Gdy chłopak spełnił jego prośbę, położył dłonie na jego
torsie, przesuwając nimi po mokrej skórze. Każdy ruch pozostawiał za sobą
ścieżkę z piany.
Pieścił ciało
Daesoona, podążając znajomymi drogami po mokrej skórze. Znał każdy zakręt,
każde wgłębienie. Wiedział, gdzie dotknąć mocniej lub delikatniej. Mapa tego
ciała nie była dla niego tajemnicą. Obcałowując kark chłopaka, Jaemin zsunął
dłonie niżej. Jedną chwycił jego penisa, pobudzając go posuwistymi ruchami.
Takimi, jakimi szybko doprowadzał Kima do orgazmu. Członek twardniał w jego
dłoni, a jego właściciel poruszył biodrami, pchając w nią. Druga ręka badała
jego brzuch, biodro, wracała w górę, trącając sutki, a potem obsuwała się w
dół, by podążyć za którymś razem na pośladek chłopaka. Ścisnęła go,
pomiętosiła. Druga nadal pracowała nad twardym już kutasem, ale tak, aby nie
doprowadzić Daesoona do końca. W końcu go puścił i popchnął chłopaka na ściankę
kabiny. Kim oparł się o nią i ułożył czoło na zgiętej ręce. Jaemin popieścił
jeszcze przez chwilę jego pośladki, a później odchylił je, patrząc, jak woda swobodnie
spływa pomiędzy nimi i zaciśniętej dziurce.
Postukał ją
palcem. Daesoon coś zamruczał, ale nie oponował. Jaemin w nagrodę pocałował go
w łopatkę. Przylgnął trochę do niego, masując zwieracz okrągłymi ruchami. Kim nie
oddawał mu się często. Co tam, dopiero dwa razy mu na to pozwolił, ale Jaemin
nie sprzeciwiał się temu, bo uwielbiał mieć jego penisa w sobie. Dzisiaj jednak
chciał czegoś innego. Delikatnie wsunął mokry palec do środka. Woda i żel może
nie były idealnym nawilżeniem, ale jak zdążył się zorientować,Daesoon lubił
lekki ból na początku, w przeciwieństwie do niego.
Wiercił w nim
palcem, składając pocałunki na dostępnych mu miejscach. Złapał dłoń Kima i
położył ją na jego penisie, na którym obaj zapletli palce. Członek Jaemina
natomiast ocierał się o ciało chłopaka, gotowy na niego. W chwili, gdy nadszedł
czas, by się wsunąć do środka, wyjął z odbytu palce, a drugą ręką przytrzymał
chłopaka za jedno biodro. Spojrzał jeszcze na tył głowy Daesoona. Ten nadal opierał
czoło o ręce, a jego dłoń poruszała się po penisie.
– Wchodzę –
oznajmił Lee, a Kim coś zamruczał, protestując przeciw takiemu informowaniu, co
chłopak będzie robić. Pocałował go w kręgosłup i przytrzymując członek, naparł
na dziurkę, wciskając się do środka. Zaczęło mu się kręcić w głowie od
sensacyjnych doznań. Ciasna obręcz tunelu ściskała go przyjemnie, gdy wchodził
coraz głębiej do chwili, kiedy jego biodra uderzyły o pośladki.
Przylgnął do
ciała Daesoona, starając się nie ruszać, mimo że wszystko w nim aż krzyczało o
jakikolwiek ruch.
– W porządku? –
zapytał. Uwielbiał być z nim połączony cieleśnie. Nie musiał nawet nic robić,
mógłby po prostu tak zostać.
– Tak, jest w
porządku. – Wcisnął się bardziej w krocze Jaemina, a członek w nim drgnął. –
Jest dobrze.
Lee uśmiechnął
się i po raz kolejny podziękował mu pocałunkiem. Chciał jego ust, ale nie
zmuszał go od oderwania się od wciskania czoła w przedramię. Wiedział, że Kim
wstydzi się swoich reakcji, które chciał z niego wyrwać. Poruszył się na próbę.
Kim odchylił jedną nogę i bardziej się wypiął. Dało to jasny znak
Jaeminowi, że naprawdę jest dobrze. Wysunął się niemalże do końca i miażdżąco
powoli znów się w nim zagłębił.
Woda nadal po
nich spływała, wciąż ciepła, ale pewnie już niedługo miało tak zostać. Jamin
jednak tylko na chwilę oderwał myśl od tego, co właśnie robił. Natychmiast
powrócił ciałem i duchem do poddającego mu się chłopaka, którego pieścił od
środka, nadając ruchom frykcyjnym coraz szybsze tempo i odpowiedni kąt. Jego ręce
obłapiały ciało chłopaka, a usta i język smakowały mokrą skórę. Czuł się
coraz bardziej rozgrzany i miał wrażenie, że się roztopi. Było przyjemnie.
Upojenie wrażeniami otaczało również Daesoona, który w końcu przestał ze sobą
walczyć, w pełni otwierając się na bombardującą go ekstazę.
Lee uśmiechnął
się, kiedy to usłyszał. Coś jakby płacz lub coś w tym stylu. Daesoon właśnie
tego u siebie nie lubił. Kiedy było mu dobrze i był pod innym chłopakiem,
wydawał dziwne dźwięki. Przypominało to nie kwilenie, nie płacz, ale coś z tego
w tym było. Z czasem stawały się coraz głośniejsze, kiedy Dae całkowicie nie
panował nad sobą, stając się oszałamiającym, najpiękniejszym, najwspanialszym
kłębkiem targającej go rozkoszy. Chłopak przylgnął go niego plecami, zarzucając
rękę na kark Jaemina. Odchylił głową na jego ramię, wykrzywiając twarz z
przyjemności. Lee zagapił się na niego, przez chwilę gubiąc rytm. Po policzku
Kima spływała łza, a on faktycznie wyglądał tak, jakby płakał. Ich oczy się
spotkały, a Jaemin ledwie powstrzymał się przed powiedzeniem „Kocham cię”. To
by wszystko zepsuło. Skupił się na robieniu chłopakowi dobrze. Powrócił do
takich pchnięć, które sprawiały Daesoonowi największą przyjemność. Chciał
wyrwać z niego wszystko, rozbić barierę, którą kochanek się otaczał i w takiej
chwili udawało mu się to. Chłopak był zdany tylko na niego, bo tylko on mógł
doprowadzić go do szczytowania.
Kim ponownie
wydał ten dźwięk podobny do płaczu i nie przestawał. Jaemin przesuwał dłońmi po
jego torsie, a gdy kochanek w jego objęciach zadrżał mocniej, przytrzymał go.
Czuł każdy ruch jego napinających się mięśni, a potem z penisa, którego nie
dotykali, na ściankę naprzeciwko trysnęły krople spermy. Lee trzymał chłopaka
przeżywającego orgazm do chwili, kiedy to cudowne ciało uspokoiło się wstrząsane
od czasu do czasu drżeniem. W tym czasie sam prawie doszedł, lecz
powstrzymał się przed tym. Poruszył się jeszcze kilka razy i wysunął się z
ciepłego i śliskiego wnętrza. Już za nim zatęsknił. Objął palcami swojego
kutasa i w kilku ruchach dłoni doszedł na pośladek Daesoona, a potem wcisnął
się w jego ciało, przytulając go mocno i całując jego usta, kiedy Kim odwrócił
do niego twarz. Chciał to powtórzyć. Najlepiej jeszcze wiele, wiele razy. Bez
końca, nieustannie pragnął zatracać się w nim i sprawiać, aby Daesoon czuł
to samo. Na tę chwilę zapomniał o swojej niepewności, obawach. Teraz nie było
na to miejsca i dobrze by było, aby tak zostało.
*
Nałożył żelu do
golenia, a potem brudnym palcem pacnął Daesoona w nos, śmiejąc się, gdy
zostawił na nim wielką kroplę piany. Chłopak spojrzał na niego z udawanym
oburzeniem i zrobił to samo.
– Masz za swoje.
W zamian Jaemin
próbował odepchnąć go sprzed lustra, przed którym obaj stali, próbując się
ogolić, ale za nic w świecie im to nie
wychodziło. Byli w doskonałych nastrojach. Od chwili, kiedy wyszli spod
prysznica, już umyci i nasyceni, nie potrafili przestać się dotykać czy
wygłupiać. Żałowali, że musieli wracać do domu. Owszem, tęsknili za synkiem –
Lee dzwonił do mamy i było wszystko w porządku – ale tu, w tym pokoju, było tak
wspaniale. Szkoda, że tak nie było zawsze, pomyślałJaemina.
– Ej, ja tu się
próbuję ogolić – zaprotestował, kiedy Kim stanął przed nim, zajmując całą
przestrzeń.
– Przecież ty
nie masz co golić. Parę włosków masz i tyle – zakpił Daesoon, ale w oczach,
które dzięki lustrze patrzyły na drugiego chłopaka, igrały figlarne błyski.
– Kto to mówi. –
Odepchnąwszy go, chwycił policzki chłopaka, przytrzymał je i pocałował go
mocno. Gdy przestał, na jego ustach było pełno pianki.
Dae wyciągnął
rękę i starł ją palcem. Potem jeszcze raz pacnął go w nos i wziął maszynkę.
Odwrócił się i zamiast siebie, zaczął ostrożnie golić Jaemina. Robił to
delikatnie, tak by go nie zaciąć. Chłopak stał prosto, nie ruszając się. Czuł,
że ręcznik owinięty na biodrach mu się zsuwa, więc tylko przytrzymał go ręką.
– Ufasz mi, że
cię nie zatnę.
– Ufam – szepnął
i nie był pewny, czy to tylko dotyczy tej chwili, czy wszystkiego, co ich
łączy. Czekał spokojnie, obserwując chłopaka, którego tak bardzo kochał.
Kim dokończył
golenie i odsunął się, by opłukać maszynkę i zająć się sobą. Lee wyciągnął
rękę, odbierając mu ją. Chciał mu się odwdzięczyć. Daesoon tylko uniósł brew,
ale pozwolił mu na to.
– Tylko mnie nie
zatnij.
– Spokojnie,
umiem to robić.
– A co to było
ostatnio?
Jaemin zagryzł
wargę, przypominając sobie, że raz zaciął się tak niefortunnie, że krew bardzo
mocno mu się lała.
– To było tylko
kilka kropel. Nie zauważyłem tej krosty. – Przytrzymał twarz Daesoona.
– Raczej
pryszcza.
– Nie mam
pryszczy. Nie ruszaj się, bo naprawdę cię zatnę. – Zaczął go golić, poświęcając
temu całą uwagę. – Wyobrażasz sobie, co by powiedzieli ludzie z liceum, gdyby
nas takich zobaczyli? No nie ruszaj się – powiedział, kiedy chłopak chciał
odpowiedzieć na jego pytanie. – Pomyśleć, że tak mnie nie znosiłeś.
– Ja ciebie?
– Ej, no.
Ty mnie. To nie ja ciebie popychałem na szafki, krzyczałem… No dobra, krzyczeć
krzyczałem, ale to ty zaczynałeś. Wrzeszczałeś na mnie, więc musiałem ci
odpyskować, inaczej wszedłbyś mi na głowę. Pamiętasz tego dryblasa, co się do
mnie przystawiał?
– Wkurwiał mnie
– warknął Kim, co uświadomiło Jaeminowi, że chłopak w jakiś sposób od dawna był
o niego zazdrosny.
– Ta, potem
biegałeś po boisku i wszystkich przestawiałeś, kapitanie. – Dokończył swoją
pracę zadowolony. Poklepał Kima po policzku, a ten posłał mu twarde spojrzenie.
Odwrócił się do umywalki, żeby opłukać maszynkę, a potem zmył w twarzy resztki
pianki.
– Bo mnie
wkurwiał – powtórzył Daesoon, także myjąc twarz. Potem w jego dłoni znalazła
się woda po goleniu. Obaj użyli tej samej, bo swojej zapomniał.
– Może
zadzwonilibyśmy dzisiaj do chłopaków i umówili się na popołudnie.
Rozegralibyśmy jakiś mecz lub coś takiego – zaproponował Jaemin, wychodząc z
łazienki.
– Ale jest nas
tylko piątka. – Dołączył do Lee, odrzucając ręcznik i ubierając się.
– Mhm. Komu
to przeszkadza? Pokopalibyśmy piłkę jak za starych czasów. – Rzucił koszulkę
Daesoonowi, który właśnie jej szukał.
– Mówisz tak,
jakby minęły już całe lata. – Założył koszulkę i zaczął szukać skarpetek.
– Tak się czuję.
Nie zrozum mnie źle. Kocham naszego syna, ale mam dopiero dziewiętnaście lat i
mam ochotę poszaleć. Mama mówiła, że dzisiaj przez cały dzień nie odda nam
dziecka. W dodatku pogoda taka piękna.
Kim zaśmiał się,
siadając na łóżku i nakładając skarpetki.
– Bardzo chętnie
spotkałbym się z chłopakami, ale umówiłem się dzisiaj na wieczór z moimi
znajomymi.
Jaemin
natychmiast odwrócił głowę w jego stronę. Przesunął ręką przez wilgotne włosy.
Musiał je jeszcze uczesać tak jak fryzjerka go nauczyła.
– Sądziłem, że
spę…
– Pójdziesz ze
mną? – zapytał Kim, przerywając mu.
– Z tobą?
– Tak, idziemy
do klubu. – Podszedł doJaemina. – Najwyższy czas, abyś poznał moich znajomych z
uczelni.
– Minho też
będzie?
– Minho? Tak,
chyba tak. W sumie on to zaproponował. To co, pójdziesz ze mną? – Objął Jaemina
jedną ręką w pasie. Drugą odsunął mu długie włosy opadające na prawą stronę
twarzy. Te, które chłopak chciał zapleść w warkocz i spiąć go z tyłu. Trącił
nosem jego ucho.
– Pójdę z
tobą. Ale jak wrócimy do domu, zabieramy naszego syna na spacer. Damy chwilę
oddechu mojej mamie.
– Powiedziałeś,
że twoja mama nie zechce oddać namJinsoona.
– Na chwilę
odda, by zrobić smaczny obiad. – Bardzo chciał iść z nim na spacer. Oni i dziecko.
Jeszcze ani razu nie udało mu się wyciągnąć Daesoona na takie rodzinne wyjście.
Zazdrościł tym rodzicom, których widywał, kiedy on wychodził z małym.
– Najpierw
skończmy się ubierać, zjedzmy jakieś śniadanie. Wykorzystajmy to, że jest w
cenie pokoju.
– To może zamów
coś do pokoju, a ja pójdę się uczesać. – Nie oparł się temu, by przed pójściem
do łazienki go nie objąć. Zaplótł ręce wokół ciała chłopaka, układając głowę na
jego ramieniu. Odetchnął w duchu, kiedy Daesoon również go objął. Lee chciał,
aby ta chwila trwała wiecznie. Takie jego małe marzenie. Jedno z wielu. Cieszył
się, że zmienił wygląd i wynajął ten pokój, by mogli ze sobą pobyć. Miał
wrażenie, że teraz powinno być już tylko lepiej.
Czy ten rozdział nie był wstawiony już w zeszłym tygodniu? Bo na pewno go już czytałam i to nie tylko dzisiaj...
OdpowiedzUsuńLuana wspominala wcześniej, że przez przypadek dodał się nie ten rozdział, dlatego pewnie musiałaś go wcześniej przeczytać
UsuńDokładnie. Rozdziały mam zaprogramowane, aby się wstawiały automatycznie. Podczas ich ustawiania zmieniła się data dodania rozdziału drugiego. Dlatego tydzień temu, pomimo że ukazał się rozdział pierwszy,został też opublikowany i drugi. Który usunęłam jak mnie tylko poinformowano o tym. Ten rozdział przypada na ten tydzień. Natomiast pierwszy był w tamtą niedzielę i można go przeczytać tutaj: http://opowiadania-luana-slash.blogspot.com/2018/01/szczescie-od-losu-tom-2-rozdzia-1.html
UsuńSuper rozdział :) Czułam się czytając ten rozdział jakbym dawno tego nie czytała :3 (co prawdą nie jest :P ). Ciekawa jestem kiedy przyznają się do swoich uczuć :3
OdpowiedzUsuńJak światełko nadziei stanie się większe i pojawi się do kupienia to tym razem bez żadnego odkładania zakupię "Spontaniczną Decyzję" :D Naprawdę bardzo bardzo bardzo chce ją przeczytać :D Jedna z moich ulubionych historii :)
Pozdrawiam Tsubi :3
Na pewno będę informować o Spontanicznej. Wszystko zależy od Book-self i dziewczyn z Shikat Tales. :)
UsuńCudownie jak słodko im się układa.
OdpowiedzUsuńCiesze się bardzo iż mężczyźni się dogadali i trzymam za nih mocne kciuki.
Cudowna para i jak wspaniale wyglądają razem.
Trzymam za nich wielkie kciuki.
Ten czas zdecydowanie za szybko leci.
Będę czekać na ciąg dalszy i ściskam cię mocno.
– Minho też będzie?
OdpowiedzUsuń– Minho? Tak, chyba tak. W sumie on to zaproponował. To co, pójdziesz ze mną?
Skoro Minho zaproponował to skąd to zdziwienie? I czemu "chyba"?
To tak jakby zapytać czy ktoś będzie na swoich urodzinach.....
Bo może Daeson wie, że Minho nawet jak coś organizuje to niekoniecznie się na tym pojawia?
UsuńDaesoon się zdziwił. Wskazuje na to jego zapytanie "Minho?". Gdyby powiedział coś w stylu "On organizuje. Zwykle się nie pojawia, ale jakoś sami to ogarniamy" - zrozumiałabym. Jego zdziwienie jest kompletnie nie na miejscu. A przekaz, o którym mówisz nie jest oczywisty i nie przekazujesz tego w poprawny sposób.
UsuńOczywiście pomijając fakt, że w realnym życiu tak się nie dzieje i ludzie po prostu przestaliby przychodzić na organizowane spotkania przez osobę, która ich wystawia.
Hej,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, bardzo miło spędzili ten czas, zastanawiam się jakie myśli krążą po głowie Kima, czy jednak coś czuje... bo zawsze był zazdrosny to może jednak...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia