7 stycznia 2018

Szczęście od losu tom 2 - Rozdział 1

Kochani, powolutku wkraczamy w kolejną część Szczęścia. Jest to dodatkowa opowieść o dalszych losach Jaemina i Daesoona. Ma ona dziewięć rozdziałów plus epilog. Czyli nie jest to  nic długiego. Mam nadzieję, że się spodoba. :)
W tej części już nie powinno być żadnych kłopotów z formatowaniem tekstu. Tego pliku w którym pisałam na szczęście nie usunęłam i nie musiałam przerabiać pdf.  

Edit: Przez chwilę zamiast pierwszego dostępny był rozdział drugi. Moja pomyłka, bo źle ustawiłam datę publikacji rozdziału. Dzięki Iwona K-W za komentarz, bo inaczej do jutra by tak zostało. :)

Tekst poprawiała Ayano.




– Mam nadzieję, że efekt pana zadowala – powiedziała kobieta, odwracając go do lustra.
Jaemin spojrzał na wynik kilkugodzinnej pracy i sam nie mógł w to uwierzyć. Nie poznawał siebie.
– Wyglądam inaczej. Zdecydowanie inaczej. – Ostrożnie przesunął dłonią po krótkich z prawej stronywłosach. Na środku były zdecydowanie dłuższe. Te z przodu zostały uniesione i z jednej strony ozdobione dwoma splecionymi pasmami włosów, które po rozpuszczeniu okrywały prawą stronę. Z tyłu włosy swobodnie spływały na jego plecy. Kilka pasm zostało wydłużonych. Z lewej też miał je krótkie. W dodatku były białe. Nie była to czysta biel, gdyż zdarzały się blond przebłyski. Rezultat pracy fryzjerki go zadowalał. – Daesoon padnie, gdy to zobaczy – szepnął do siebie.
– Mam rozumieć, że…
– To, co pani zrobiła, jest fantastyczne. – Czuł się tak, jakby był innym człowiekiem. Przyglądał się sobie w lustrze i próbował uwierzyć, że to jest naprawdę on. Jeszcze kilka godzin temu miał czarne włosy, które w ostatnich czterech miesiącach bardzo urosły, a grzywka zasłaniała oczy.
– Cieszę się, że jest pan zadowolony. – Fryzjerka uśmiechnęła się.
– Jak często muszę do pani przychodzić, aby efekt ciągle był taki sam?
– Raz w miesiącu wystarczy. Poza tym nauczę pana, jak dbać o włosy i jak je czesać, aby fryzura tak wyglądała. Pana partner na pewno będzie zadowolony.
– Pa… – urwał, bo co miał jej powiedzieć? Nie mówił jej nic o sobie, wypowiedział tylko imię chłopaka, więc kobieta dopisała sobie resztę. Jakżeby chciał, aby było tak jak w jej wyobrażeniach. On i Daesoon jako para, a nie tylko współlokatorzy, którzy dzielą łóżko i mają dziecko. Niestety, w ciągu ostatnich czterech miesięcy nic się nie zmieniło. Nie chciał narzekać, bo jak sobie obiecał, starał się kochać za nich obu. JunHo chwalił go za jego siłę, bo podjęcie takiej decyzji wiele kosztowało. Co innego miał zrobić? Nie miał wyjścia. Tym bardziej, że było w nim tyle miłości, którą mógł obdzielić ludzi wokół. Z dnia na dzień kochał Kima coraz bardziej. Jeszcze niedawno mógłby powiedzieć, że bardziej by nie mógł, ale myliłby się. Każdy dzień z Daesoonem, wspólne chwile, jedno spojrzenie chłopaka, dotyk sprawiały, że serce Jaemina biło szaleńczo, a uczucia odradzały się na nowo. Zdecydowanie silniejsze.
Życie z Daesoonem było jak jazda z pełną prędkością samochodem po drogach pełnych zakrętów. Nigdy nie wiedział, za którym zakrętem napotka go przeszkoda, a za którym wszystko pójdzie gładko. Kim miał swoje humory. Jak zawsze jednego dnia był miły i wspaniały, a drugiego gryzł, odpychał. Czasami Jaemin  bał się, że to wszystko przez to, że Daesoon się przy nim męczy. Bywały dni, że Kim wychodził z domu na cały dzień i wracał dopiero wieczorem. Szedł utulić ich synka, a potem kładł się bez słowa na skraju łóżka, żeby tylko go nie dotknąć. Lee czuł, że w takich dniach chłopak potrzebował tej samotności, więc nie nalegał na bliskość czy rozmowę. Kiedyś będzie musiał to zrobić, bo czuł, że w takich chwilach Daesoon się męczy, a z doświadczenia Jaemin wiedział, jak ważna jest rozmowa. Uciekał przed tym, bo bał się, że podczas takiej konwersacji usłyszy coś, czego by nie chciał. Daesoon go nie kochał, więc Lee nie był tak pewny siebie, na jakiego wyglądał.
Mieszkali razem od wielu miesięcy. Sierpień już się kończył i jakiś czas temu minął rok, od kiedy poczęli synka. Tamta noc wciąż tkwiła mu w głowie. Na zawsze ją zapamięta. Jakżeby mógł zapomnieć coś, co zmieniło wszystkie jego plany na  życie? Nigdy tego nie żałował. Miał dzięki temu cudownego synka, Daesoona u boku i wierzył, że chłopak pozwoli sobie na pokochanie go oraz na nowe plany. Od przyszłego roku chciał iść na studia medyczne. Jakoś pogodzi naukę z życiem rodzinnym. Wiele osób tak robi, więc wierzył, że sobie poradzi.
Szedł uśmiechnięty w stronę przystanku autobusowego. Nowy wygląd nadawał mu większej pewności siebie. Ostatnio, musiał przyznać, trochę się zaniedbał. Dziecko jednak dawało popalić. Nie wysypiał się w nocy, bo mały często płakał. W dzień mógł liczyć tylko na kilka chwil dla siebie. Jego mama nieczęsto mogła pomóc, bo rozwijała swoją jadłodajnię. Natomiast Daesoon studiował. W nocy musiał spać, więc do dziecka wstawał Jaemin. Najgorzej było, kiedy chłopak miał egzaminy. Mimo że Daesoon nad życie kochał swojego synka i starał się spędzać z nim czas, te dni musiał poświęcić na naukę, zostawiając wszystko na głowie Lee. Kiedy zaczęła się przerwa semestralna, było lepiej, bo Kim był w domu. Ich życie seksualne prawie nie istniało. Jaemin wciąż bardzo pragnął Daesoona. Mógłby policzyć na palcach jednej ręki, ile razy kochali się w ciągu ostatnich czterech miesięcy. Jaemin bał się, że chłopak, który był ojcem jego dziecka, w końcu sobie kogoś znajdzie. Minho wciąż kręcił się w pobliżu Daesoona, czepiając się go jak rzep. Dlatego Jaemin chciał coś zmienić, bo para, która sypia obok siebie, a nie ze sobą, długo nie przetrwa. Tak, w duchu myślał o sobie i o Daesoonie jak o parze. Najgorsze było to, że faktycznie nie mógł znaleźć na nich innego określenia. Żyli razem, mieli dziecko, to kim innym dla siebie byli jak nie parą?
Z tymi wszystkimi myślami przejechał autobusem połowę miasta i wysiadł na odpowiednim przystanku. Dostrzegał uwagę, jaką poświęcali mu inni. Czuł na sobie wzrok każdego, koło kogo przechodził. Jego wygląd naprawdę musiał robić piorunujące wrażenie. Nowa fryzura, nowe ubranie i kolczyki w uszach. W prawym trzy małe, srebrne kulki, a w lewym kółko. Przebił uszy miesiąc temu. Daesoon był tym zaskoczony, ale dobrze na to zareagował. Kochali się tamtego dnia. Mieli dla siebie chwilę, kiedy Jinsoon spał. To był ich ostatni raz. Potem Daesoon wrócił na studia, bo rozpoczął się nowy semestr, a on został z dzieckiem, ponownie tonąc w pieluchach, butelkach, smoczkach czy kaszkach – mały już ukończył siedemnasty tydzień życia i powoli wprowadzali pierwsze pokarmy stałe. Nie przeszkadzało mu to, bo kochał swojego syna, ale potrzebował też mieć czas dla Daesoona. Zadbać o siebie, by się podobać chłopakowi. A poza miłością od niego niczego bardziej nie pragnął, jak mu się podobać. Dlatego zdecydował się na radykalną zmianę wyglądu. Bał się trochę, że chłopak zamiast paść na kolana z wrażenia może źle zareagować i jego plany na tę noc się nie udadzą. Wierzył jednak, że efekt będzie taki jakiego oczekiwał.
Wrócił do domu. Zdjął buty i skierował się do łazienki, żeby umyć ręce. Jeszcze raz zerknął na siebie w lustrze. Potem udał się do pokoju, który został przerobiony na dziecinny. Jego synek spał w łóżeczku, śliniąc się, a obok na bujanym fotelu drzemała mama. Był jej bardzo wdzięczny za to, że została z małym. Dzięki temu on mógł się wyrwać z domu na kilka godzin.
– Mamo. – Trącił jej ramię.
– Hm? Wróciłeś. – Otworzyła oczy i Jaemin z przyjemnością obserwował jej reakcję. Takiej się spodziewał. Wyprostowała się w fotelu. – Nie wierzę. Gdybym wpierw nie usłyszała twojego głosu, to bym cię nie poznała. Nawet brwi masz jasne.
– Mhm. Robi wrażenie, co?
– Daj mi adres tego zakładu. Jeżeli robią cuda z męskimi włosami, z moimi też sobie poradzą. – Zaśmiała się i zaraz umilkła. Spojrzała na śpiące dziecko. – Lepiej chodźmy do kuchni – szepnęła.
Jaemin skinął głową. Zanim wyszedł, pochylił się do dziecka i poprawił kocyk.
– Śpij, maleńki.
Dołączył w kuchni do mamy, gdzie już czekała na niego szklanka soku. Wziął ją do ręki i napił się chłodnego napoju. Był idealny w te gorące dni pod koniec sierpnia.
– Mamo, mam do ciebie prośbę.
– Zostanę z Jinem. Niczym się nie przejmujcie i spędźcie ten czas razem.
– Mówiłem ci, że jesteś wyjątkowa?
– Tak, wiele razy. Należą się wam te chwile. Możecie być spokojni, że waszemu synkowi będzie dobrze w rękach babci.
– Dziękuję. Jeżeli dobrze pójdzie, to wrócimy rano. Jutro Daesoon nie jedzie na uczelnię, więc… – Zarumienił się, tak otwarcie mówiąc o swoich planach. Zresztą nigdy nie miał przed nią niczego do ukrycia. Naprawdę miał wspaniałą mamę w przeciwieństwie do Daesoona. Kobieta od wielu miesięcy nie skontaktowała się z nim, nie widziała wnuka i nie zamierzała tego zmieniać. Państwo Kim byli już po rozwodzie, który przebiegł bardzo szybko. Wbrew temu, co mówił tata Daesoona, to mężczyzna przeżywał te tygodnie po uzyskaniu rozwiązania małżeństwa. Nic go już z żoną nie łączyło, a mimo wszystko ten czas go przygnębiał. Ostatnio mężczyzna dużo czasu spędzał z jego mamą. Pomagał jej w rozkręceniu interesu i najzwyczajniej w świecie był z nimi wszystkimi, kiedy tylko mógł.
W elektronicznej niani odezwało się kwilenie. Jaemin chciał iść do dziecka, ale zatrzymała go mama.
– Ja się nim zajmę. Niczym się nie przejmuj. Zajmij się sobą.
Odprowadził ją wzrokiem i się uśmiechnął. Daesoon niedługo powinien wrócić. Dlatego chciał wziąć długą kąpiel, zanim się z nim zobaczy, a potem porwać go tylko dla siebie.

*

Daesoon wrócił z uczelni koło siedemnastej. Dzisiaj miał wyjątkowo dużo zajęć. Do tego spotkał się z Minho i umówił się z nim oraz ze znajomymi na niedzielę. Wszedł do domu, ziewając. Czuł się zmęczony, ale wiedział, że nie odpocznie. Jaemin pisał do niego, że planował coś na wieczór.
Pochylił się, by rozwiązać sznurówki i zdjąć buty.
– Cieszę się, że już jesteś. – Usłyszał głos Jaemina.
– Ja też. Myślałem, że… – zaciął się po tym, jak się wyprostował i spojrzał na chłopaka. Obrysował spojrzeniem całą jego postać. Szczególną uwagę poświęcił na przyglądanie się jego włosom, twarzy. Idealna linia jego szczęki została podkreślona dzięki nowej fryzurze. Głos mu odebrało i nie miał pojęcia, jak go odzyskać.
Jaemin uśmiechnął się w duchu. Widział, jakie wrażenie wywarł na Daesoonie. Chłopak chyba nie zauważył, że stoi z otwartymi ustami. Wlepiał w niego magnetyzujące spojrzenie. Lee kochał te jego duże oczy w kształcie migdałów. I usta, z których górna warga była nieznacznie wysunięta do przodu.
– Nie zapomnij, jak się oddycha. – Lee oparł się plecami o przejście oddzielające maleńki przedpokój od korytarza, z którego rozdzielały się drzwi do poszczególnych pomieszczeń. Wiedział, że kusi, spoglądając na niego głodnym spojrzeniem i przygryzając dolną wargę.
– Słucham? – Kim ocknął się.
– Przestałeś oddychać.
– Bo wyglądasz…
– Jak?
– Magnetyzująco – odpowiedział Daesoon, nadal nie mogąc się ruszyć.
– Nie rozumiem.
– Przyciągasz spojrzenie. Jak magnes metale.
Jaemin oderwał się od futryny i podszedł do Daesoona. Położył mu dłoń na karku i trącił nosem policzek chłopaka, który ponownie przestał oddychać. Lee zachichotał.
– Ty chichotasz – stwierdził zaskoczony Kim.
– Mhm. – Chwycił zębami koniuszek jego ucha, a potem szepnął: – Weź prysznic. Długi, gorący, bo taką planuję tę noc. – Potarł ich policzki o siebie, wyczuwając wykłuwający się zarost u Daesoona. Czuł się taki pewny swego, mimo że gdzieś w dole żołądka ściskało go z powodu strachu. Chłopak mógł odmówić, aczkolwiek jego reakcje na to nie wskazywały.
Daesoon położył ręce na jego biodrach, przyciągając je do siebie. Chciał go nawet pocałować, ale Jaemin położył mu palec na ustach.
– Za wcześnie, byś chciał dostać deser – powiedział Lee. Cmoknął go tylko w kącik warg i odsunął się. – Mamy na to całą noc.
– Ale…
– Nikt i nic nam nie przeszkodzi. Wynająłem pokój. – Odwrócił się do niego plecami chcąc odejść, ale Kim złapał go od tyłu, przyciskając się całą długością ciała do jego. Wsunął dłoń pod jego koszulkę. Dotknął nosem miejsca pomiędzy szyją a obojczykiem.
– Jak ty pachniesz. – Wciągnął zapach Jaemina. Zmęczenie nagle odeszło. – Brakuje mi tego – przyznał.
– Mnie też. Bardzo. – Oparł się o chłopaka, kładąc swoją dłonią na ręce, która owinęła się wokół niego, tym samym przytrzymując go przy sobie.
– Wziąłbym cię tutaj.
– Mama jest w domu. Zajmie się Jinsoonem, a ty idź się wykąp. Czeka nas kolacja, a po niej deser. – Jaemin odetchnął, bo osiągnął to, czego pragnął. Dzisiaj miał tego chłopaka wyłącznie dla siebie. Całego, a w niedługim czasie i nagiego. Tej nocy chciał się w nim zatracić i już więcej nie pozwolić, by nie mieli czasu na to, by się kochać. To przecież było tak ważne. Czytał, że unikanie w związku seksu staje się powodem wielu zdrad, rozwodów, a on nie chciał w żaden sposób oddalać się od Daesoona. Nie chciał też się bać, że go straci, ale to było trudne do pokonania. Ten strach zakorzenił się gdzieś w nim, a to nie było dobre. Wiedział, że gdyby chłopak chciał odejść, nie zatrzyma go. Na tym też polega miłość – na pozwoleniu odejścia kochanej osobie, jeżeli ona pragnie poszukać szczęścia gdzieś indziej.
Chwilę stał w przedpokoju i rozmyślał, by w końcu zmusić się do ruchu. Poszedł do pokoju synka, gdzie Daesoon po umyciu rąk przytulał chłopca do siebie.
– Jutro wybierzemy się z nim na spacer – powiedział Lee, podchodząc do nich. Pochylił się i ucałował synka w główkę porośniętą ciemnymi włoskami.
– Twoja mama poszła przygotować butelkę na Jinsoona. Nakarmię go jeszcze i pójdę się wykąpać, dobrze?
– Pewnie. Ostatnio spędzasz z nim zdecydowanie za mało czasu.
– Niestety. Nie myślałem, że te studia będą takie ciężkie.
– Mleko już jest – powiedziała YuRin, wchodząc do pokoju. Podała butelkę Daesoonowi, który usiadł w bujanym fotelu.
Jaemin przyglądał się temu, jak chłopak przystawia smoczek do maleńkich usteczek. Chłopiec natychmiast go chwycił i po chwili zaczął pić.
– Głodny był. W sumie to jego godzina karmienia. – Ukucnął przy fotelu, wciąż nie mogąc się napatrzeć na ten cudowny obrazek. Usłyszał pstryknięcie i odwrócił głowę. – Mamo, znów robisz zdjęcia.
– Wyglądacie tak pięknie, że ciężko się powstrzymać. – Zrobiła jeszcze jedno na wypadek, gdyby tamto nie wyszło.
Lee skinął jej głową i powrócił do oglądania tego, jak jego synek jest karmiony. Uwielbiał jego i Daesoona. To były jego dwa kochane szczęścia. Nie chciał się rozczulać, ale nie potrafił tego nie robić. To była taka jego słabość, ale mu nie przeszkadzała.
– Już kończy. Ma apetyt.
– Chyba podoba mu się, że to ja go karmię.
– Na pewno. Zobacz, jak na ciebie spogląda.
YuRin uśmiechnęła się. Są rodziną, pomyślała i to nie był jej pierwszy raz, kiedy jej myśli podążały w tym kierunku. Pragnęła, aby chłopcom udało się być razem. W ciągu ostatnich miesięcy różnie między nimi bywało. Czasami miała wrażenie, że Daesoon jest z jej synem tylko z powodu dziecka. Innym razem to odchodziło na bok i czuła, że to nie tylko dla niego chłopak wciąż tutaj mieszka. Bywało, że patrzył na Jaemina w taki sposób… W sposób, którego nie potrafiła rozszyfrować, ale budził on nadzieję.

~*~

Daesoon prowadził. Jechali pod wskazany przez Jaemina adres. Co jakiś czas odrywał oczy od drogi i zerkał na chłopaka. Zdarzało się, że ich oczy się spotykały. Tak jak i tym razem. Lee się roześmiał.
– Widzę, że przyciągam twój wzrok niczym… magnes – rzucił, przypominając sobie wcześniejsze słowa Kima.
– Mhm. Nawet nie chodzi o twój wygląd. Tylko wydajesz się pewniejszy siebie.
– Podobno kiedy kobieta coś zmieni w swoim wyglądzie, czuje się o wiele lepiej. Jest pewniejsza siebie, czuje się piękna. Na facetów chyba też to działa. Tylko nie każdy się do tego przyznaje.
– Szczególnie na ich partnerów na pewno działa. – Zdjął rękę z drążka biegów i położył ją na udzie Jaemina.
– Dobra, dobra, kładź rękę tam, gdzie trzeba.
– No przecież kładę. – Daesoon posłał chłopakowi szeroki uśmiech, ale zdjął rękę z jego nogi, bo zbliżali się do zakrętu i musiał zmniejszyć bieg.
Lee spojrzał przez boczne okno. Wciąż czuł po tym dotyku palący ślad na udzie. Dobrze zrobił, wychodząc z inicjatywą. Nakręcało to Daesoona. Fakt, jego nowy wygląd chłopaka kręcił, ale miał cichą nadzieję, że to nie tylko o to chodzi.
Zatrzymali się przed niewielkim hotelem, w którym Lee wynajął pokój. To miejsce nie było drogie, więc z pomocą mamy było go na nie stać. Nadal wstydził się tego, że musiał prosić rodzicielkę o pieniądze. Nie chciał brać tych, które dawał im tata Daesoona. Od państwa również dostawali coś na dziecko, ale tego na pewno by nie ruszył. To były pieniądze tylko dla Jinsoona, na jego potrzeby, a tych było bardzo wiele, począwszy od pieluszek, a skończywszy na jedzeniu i ubrankach. Chłopiec rósł jak na drożdżach i w niedługim czasie będzie musiał wybrać się do miasta, żeby mu coś kupić.
– Nigdy tutaj nie byłem – powiedział Daesoon, wysiadając z samochodu. – Hotel w stylu europejskim.
– Tak. Podają w nim również europejskie jedzenie. – Stanął obok chłopaka. – Byłem tutaj kilka dni temu zarezerwować pokój. Zjadłem też coś. Spodobało mi się tutaj. Tobie też tu będzie pasować.
– Znalazłeś go w necie? – Ruszyli w stronę wejścia dwupiętrowego hoteliku z kilkoma balkonami, które na pewno należały do pokoi. Jedynie widok z nich nie był zachęcający.
– JunHo go polecił. Siostra jego mamy tutaj pracuje. – Przepuścił w drzwiach Daesoona i wszedł za nim. Poczuł na sobie wzrok klientów hotelu. – Chodźmy się zgłosić do recepcji i za chwilę usiądziemy w tutejszej restauracji.
– Mhm. Ludzie się na ciebie gapią.
– Przeszkadza ci to? – zapytał Lee, wyjmując dokument tożsamości i kierując się do recepcji, która znajdowała się na lewo od wejścia.
– Pochlebia.
Chłopak o białych włosach uśmiechnął się do niego, a potem skłonił się, kiedy kobieta stojąca za ladą go zauważyła. Chwilę trwało, zanim dopełnił wszelkich formalności. Obaj zostali serdecznie przywitani, po czym otrzymali klucz do pokoju.
– Pokój znajduje się na piętrze po prawej stronie. Z okna będę mieć panowie widok na park.
– Dziękuję. Najpierw coś zjemy.
– W takim razie życzę smacznego. – Ukłoniła się.
Odeszli od recepcji i Daesoon szepnął:
– Widok na park. Wiesz, co wybrać. Już się bałem, że dostaniemy pokój z widokiem na parking.
– Co za różnica. – Jaemin prowadził ich w stronę niewielkiej, ale przytulnej restauracji. Cieszył się, że już wcześniej sprawdził to miejsce, więc wiedział już, co i jak. To chyba też imponowało Kimowi. – I tak nie będzie okazji podziwiać widoków.
– Nie powiedziałbym, że nie – odparł Daesoon, splatając ich dłonie ze sobą. Przystanął, zatrzymując Lee.
– Hm?
– Będziemy obserwować widoki, ale inne i z innej perspektywy. Jesteś bardzo głodny? – Głaskał kciukiem wewnętrzną część dłoni Jaemina.
Lee, słysząc to pytanie, uniósł brwi. Przeszedł go specyficzny dreszcz oczekiwania na to, co miało dać mu wiele przyjemności.
– Nie. A ty?
– Ja bardzo, ale… To, co czuję… Ten głód nie ma nic wspólnego z jedzeniem. – Przechylił głową na bok, obserwując reakcję dziewiętnastolatka.
– Zawsze możemy zamówić jedzenie do pokoju, gdy zgłodniejemy.
– Nie wiem, czy będzie na to czas – odpowiedział Daesoon, prowadząc chłopaka w stronę schodów. – Jedzenie jest ostatnią rzeczą, o której teraz myślę.
– A o czym myślisz? – droczył się Jaemin.
– Pokażę ci to, jak już będziemy w pokoju. – Kim spojrzał na chłopaka w taki sposób, że przez ciało Lee przeszedł kolejny dreszcz ekscytacji.
– Już nie mogę się tego doczekać.

6 komentarzy:

  1. Kolejny rozdział 😍 ten jest wprost elektryzujący. Zazdroszczę Lee dobrego fryzjera. Też przydalaby mi się taka zmiana

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniale.
    Przez chwilę bałam się że coś nie układa się między nimi ale jednak nie jest źle.
    Jak zwykle wspnaiały rozdział. I szkoda że tylko dziewięć rozdziałów. Dość mało, ale to zawsze dziewięć cudownych tygodni z Tobą.
    I za to Ci dziękuje.

    p.s. Czy jest jeszcze do kupienia "spontaniczna decyzja"? Bardzo mi zależy a nie miałam wtedy gotówki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W formie papierowej Spontanicznej nie ma do kupienia i nie będzie. Ale ebook jak najbardziej kupić można: http://beezar.pl/ksiazki/spontaniczna-decyzja--2

      Usuń
  3. Muszę szybko nadrobić cz.1 by to przeczytać.
    Przepraszam za tę prywatę, ale czytałam kiedyś opo yaoi, wydaje mi sie ze na beezar, ale za groma nie mogę go tam znaleźć. Było dwóch facetów, chyba właśnie koszykówka. to w 100% pewne. Wydaje mi się, że jeden chyba się sprowadził. Końcówka jest CHYBA PO CZASIE, ale jeden z nich miał wypadek i został trenerem w liceum, a drugi robi kariere.
    wiem że mało, ale moze któraś z Was czytała i skojarzy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prywata jak najbardziej może być. :)
      Jedyny tekst jaki ja znam o koszykówce to "Za trzy punkty" od Dream Winchester. Jest ona na Bezarze. Ale patrzyłam i nie widzę tam nic w stylu, że końcówka jest po jakimś tam czasie. W każdym razie tutaj jest do niego link: http://beezar.pl/ksiazki/za-trzy-punkty

      Usuń
  4. Hejka,
    wspaniały rozdział, och tak Jaeming się postarał, zmienił wygląd i od razu och, a może jednak Deasson coś czuje do niego, ale tak naprawę to nie chce tej myśli dopuścić do głosu....
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)