W tej części już nie powinno być żadnych kłopotów z formatowaniem tekstu. Tego pliku w którym pisałam na szczęście nie usunęłam i nie musiałam przerabiać pdf.
Edit: Przez chwilę zamiast pierwszego dostępny był rozdział drugi. Moja pomyłka, bo źle ustawiłam datę publikacji rozdziału. Dzięki Iwona K-W za komentarz, bo inaczej do jutra by tak zostało. :)
Tekst poprawiała Ayano.
– Mam nadzieję,
że efekt pana zadowala – powiedziała kobieta, odwracając go do lustra.
Jaemin spojrzał
na wynik kilkugodzinnej pracy i sam nie mógł w to uwierzyć. Nie poznawał
siebie.
– Wyglądam
inaczej. Zdecydowanie inaczej. – Ostrożnie przesunął dłonią po krótkich z
prawej stronywłosach. Na środku były zdecydowanie dłuższe. Te z przodu zostały
uniesione i z jednej strony ozdobione dwoma splecionymi pasmami włosów,
które po rozpuszczeniu okrywały prawą stronę. Z tyłu włosy swobodnie spływały
na jego plecy. Kilka pasm zostało wydłużonych. Z lewej też miał je krótkie. W
dodatku były białe. Nie była to czysta biel, gdyż zdarzały się blond przebłyski.
Rezultat pracy fryzjerki go zadowalał. – Daesoon padnie, gdy to zobaczy –
szepnął do siebie.
– Mam rozumieć,
że…
– To, co pani
zrobiła, jest fantastyczne. – Czuł się tak, jakby był innym człowiekiem.
Przyglądał się sobie w lustrze i próbował uwierzyć, że to jest naprawdę on. Jeszcze
kilka godzin temu miał czarne włosy, które w ostatnich czterech miesiącach bardzo
urosły, a grzywka zasłaniała oczy.
– Cieszę się, że
jest pan zadowolony. – Fryzjerka uśmiechnęła się.
– Jak często
muszę do pani przychodzić, aby efekt ciągle był taki sam?
– Raz w miesiącu
wystarczy. Poza tym nauczę pana, jak dbać o włosy i jak je czesać, aby fryzura
tak wyglądała. Pana partner na pewno będzie zadowolony.
– Pa… – urwał,
bo co miał jej powiedzieć? Nie mówił jej nic o sobie, wypowiedział tylko imię
chłopaka, więc kobieta dopisała sobie resztę. Jakżeby chciał, aby było tak jak
w jej wyobrażeniach. On i Daesoon jako para, a nie tylko współlokatorzy, którzy
dzielą łóżko i mają dziecko. Niestety, w ciągu ostatnich czterech miesięcy
nic się nie zmieniło. Nie chciał narzekać, bo jak sobie obiecał, starał się
kochać za nich obu. JunHo chwalił go za jego siłę, bo podjęcie takiej decyzji
wiele kosztowało. Co innego miał zrobić? Nie miał wyjścia. Tym bardziej, że
było w nim tyle miłości, którą mógł obdzielić ludzi wokół. Z dnia na dzień
kochał Kima coraz bardziej. Jeszcze niedawno mógłby powiedzieć, że bardziej by
nie mógł, ale myliłby się. Każdy dzień z Daesoonem, wspólne chwile, jedno
spojrzenie chłopaka, dotyk sprawiały, że serce Jaemina biło szaleńczo, a
uczucia odradzały się na nowo. Zdecydowanie silniejsze.
Życie z
Daesoonem było jak jazda z pełną prędkością samochodem po drogach pełnych
zakrętów. Nigdy nie wiedział, za którym zakrętem napotka go przeszkoda, a za
którym wszystko pójdzie gładko. Kim miał swoje humory. Jak zawsze jednego dnia
był miły i wspaniały, a drugiego gryzł, odpychał. Czasami Jaemin bał się, że to wszystko przez to, że Daesoon
się przy nim męczy. Bywały dni, że Kim wychodził z domu na cały dzień i wracał
dopiero wieczorem. Szedł utulić ich synka, a potem kładł się bez słowa na
skraju łóżka, żeby tylko go nie dotknąć. Lee czuł, że w takich dniach chłopak
potrzebował tej samotności, więc nie nalegał na bliskość czy rozmowę. Kiedyś
będzie musiał to zrobić, bo czuł, że w takich chwilach Daesoon się męczy, a z
doświadczenia Jaemin wiedział, jak ważna jest rozmowa. Uciekał przed tym, bo
bał się, że podczas takiej konwersacji usłyszy coś, czego by nie chciał.
Daesoon go nie kochał, więc Lee nie był tak pewny siebie, na jakiego wyglądał.
Mieszkali razem
od wielu miesięcy. Sierpień już się kończył i jakiś czas temu minął rok, od
kiedy poczęli synka. Tamta noc wciąż tkwiła mu w głowie. Na zawsze ją
zapamięta. Jakżeby mógł zapomnieć coś, co zmieniło wszystkie jego plany na życie? Nigdy tego nie żałował. Miał dzięki
temu cudownego synka, Daesoona u boku i wierzył, że chłopak pozwoli sobie na
pokochanie go oraz na nowe plany. Od przyszłego roku chciał iść na studia
medyczne. Jakoś pogodzi naukę z życiem rodzinnym. Wiele osób tak robi, więc
wierzył, że sobie poradzi.
Szedł
uśmiechnięty w stronę przystanku autobusowego. Nowy wygląd nadawał mu większej
pewności siebie. Ostatnio, musiał przyznać, trochę się zaniedbał. Dziecko
jednak dawało popalić. Nie wysypiał się w nocy, bo mały często płakał. W dzień
mógł liczyć tylko na kilka chwil dla siebie. Jego mama nieczęsto mogła pomóc,
bo rozwijała swoją jadłodajnię. Natomiast Daesoon studiował. W nocy musiał
spać, więc do dziecka wstawał Jaemin. Najgorzej było, kiedy chłopak miał
egzaminy. Mimo że Daesoon nad życie kochał swojego synka i starał się spędzać z
nim czas, te dni musiał poświęcić na naukę, zostawiając wszystko na głowie Lee.
Kiedy zaczęła się przerwa semestralna, było lepiej, bo Kim był w domu. Ich życie
seksualne prawie nie istniało. Jaemin wciąż bardzo pragnął Daesoona. Mógłby
policzyć na palcach jednej ręki, ile razy kochali się w ciągu ostatnich
czterech miesięcy. Jaemin bał się, że chłopak, który był ojcem jego dziecka, w
końcu sobie kogoś znajdzie. Minho wciąż kręcił się w pobliżu Daesoona,
czepiając się go jak rzep. Dlatego Jaemin chciał coś zmienić, bo para, która
sypia obok siebie, a nie ze sobą, długo nie przetrwa. Tak, w duchu myślał
o sobie i o Daesoonie jak o parze. Najgorsze było to, że faktycznie nie
mógł znaleźć na nich innego określenia. Żyli razem, mieli dziecko, to kim innym
dla siebie byli jak nie parą?
Z tymi
wszystkimi myślami przejechał autobusem połowę miasta i wysiadł na odpowiednim
przystanku. Dostrzegał uwagę, jaką poświęcali mu inni. Czuł na sobie wzrok
każdego, koło kogo przechodził. Jego wygląd naprawdę musiał robić piorunujące
wrażenie. Nowa fryzura, nowe ubranie i kolczyki w uszach. W prawym trzy małe,
srebrne kulki, a w lewym kółko. Przebił uszy miesiąc temu. Daesoon
był tym zaskoczony, ale dobrze na to zareagował. Kochali się tamtego dnia.
Mieli dla siebie chwilę, kiedy Jinsoon spał. To był ich ostatni raz. Potem
Daesoon wrócił na studia, bo rozpoczął się nowy semestr, a on został z dzieckiem,
ponownie tonąc w pieluchach, butelkach, smoczkach czy kaszkach – mały już
ukończył siedemnasty tydzień życia i powoli wprowadzali pierwsze pokarmy stałe.
Nie przeszkadzało mu to, bo kochał swojego syna, ale potrzebował też mieć czas
dla Daesoona. Zadbać o siebie, by się podobać chłopakowi. A poza miłością od
niego niczego bardziej nie pragnął, jak mu się podobać. Dlatego zdecydował się
na radykalną zmianę wyglądu. Bał się trochę, że chłopak zamiast paść na kolana
z wrażenia może źle zareagować i jego plany na tę noc się nie udadzą. Wierzył
jednak, że efekt będzie taki jakiego oczekiwał.
Wrócił do domu.
Zdjął buty i skierował się do łazienki, żeby umyć ręce. Jeszcze raz zerknął na
siebie w lustrze. Potem udał się do pokoju, który został przerobiony na
dziecinny. Jego synek spał w łóżeczku, śliniąc się, a obok na bujanym fotelu
drzemała mama. Był jej bardzo wdzięczny za to, że została z małym. Dzięki temu
on mógł się wyrwać z domu na kilka godzin.
– Mamo. – Trącił
jej ramię.
– Hm?
Wróciłeś. – Otworzyła oczy i Jaemin z przyjemnością obserwował jej reakcję.
Takiej się spodziewał. Wyprostowała się w fotelu. – Nie wierzę. Gdybym wpierw
nie usłyszała twojego głosu, to bym cię nie poznała. Nawet brwi masz jasne.
– Mhm. Robi
wrażenie, co?
– Daj mi adres
tego zakładu. Jeżeli robią cuda z męskimi włosami, z moimi też sobie poradzą. –
Zaśmiała się i zaraz umilkła. Spojrzała na śpiące dziecko. – Lepiej chodźmy do
kuchni – szepnęła.
Jaemin skinął
głową. Zanim wyszedł, pochylił się do dziecka i poprawił kocyk.
– Śpij, maleńki.
Dołączył w
kuchni do mamy, gdzie już czekała na niego szklanka soku. Wziął ją do ręki
i napił się chłodnego napoju. Był idealny w te gorące dni pod koniec
sierpnia.
– Mamo, mam do
ciebie prośbę.
– Zostanę z
Jinem. Niczym się nie przejmujcie i spędźcie ten czas razem.
– Mówiłem ci, że
jesteś wyjątkowa?
– Tak,
wiele razy. Należą się wam te chwile. Możecie być spokojni, że waszemu synkowi
będzie dobrze w rękach babci.
– Dziękuję.
Jeżeli dobrze pójdzie, to wrócimy rano. Jutro Daesoon nie jedzie na uczelnię,
więc… – Zarumienił się, tak otwarcie mówiąc o swoich planach. Zresztą nigdy nie
miał przed nią niczego do ukrycia. Naprawdę miał wspaniałą mamę w
przeciwieństwie do Daesoona. Kobieta od wielu miesięcy nie skontaktowała się z
nim, nie widziała wnuka i nie zamierzała tego zmieniać. Państwo Kim byli już po
rozwodzie, który przebiegł bardzo szybko. Wbrew temu, co mówił tata Daesoona,
to mężczyzna przeżywał te tygodnie po uzyskaniu rozwiązania małżeństwa. Nic go
już z żoną nie łączyło, a mimo wszystko ten czas go przygnębiał. Ostatnio
mężczyzna dużo czasu spędzał z jego mamą. Pomagał jej w rozkręceniu interesu i
najzwyczajniej w świecie był z nimi wszystkimi, kiedy tylko mógł.
W elektronicznej
niani odezwało się kwilenie. Jaemin chciał iść do dziecka, ale zatrzymała go
mama.
– Ja się nim
zajmę. Niczym się nie przejmuj. Zajmij się sobą.
Odprowadził ją
wzrokiem i się uśmiechnął. Daesoon niedługo powinien wrócić. Dlatego chciał
wziąć długą kąpiel, zanim się z nim zobaczy, a potem porwać go tylko dla
siebie.
*
Daesoon wrócił z
uczelni koło siedemnastej. Dzisiaj miał wyjątkowo dużo zajęć. Do tego spotkał się
z Minho i umówił się z nim oraz ze znajomymi na niedzielę. Wszedł do domu,
ziewając. Czuł się zmęczony, ale wiedział, że nie odpocznie. Jaemin pisał do
niego, że planował coś na wieczór.
Pochylił się, by
rozwiązać sznurówki i zdjąć buty.
– Cieszę się, że
już jesteś. – Usłyszał głos Jaemina.
– Ja też.
Myślałem, że… – zaciął się po tym, jak się wyprostował i spojrzał na chłopaka.
Obrysował spojrzeniem całą jego postać. Szczególną uwagę poświęcił na
przyglądanie się jego włosom, twarzy. Idealna linia jego szczęki została
podkreślona dzięki nowej fryzurze. Głos mu odebrało i nie miał pojęcia, jak go
odzyskać.
Jaemin
uśmiechnął się w duchu. Widział, jakie wrażenie wywarł na Daesoonie. Chłopak
chyba nie zauważył, że stoi z otwartymi ustami. Wlepiał w niego magnetyzujące
spojrzenie. Lee kochał te jego duże oczy w kształcie migdałów. I usta, z
których górna warga była nieznacznie wysunięta do przodu.
– Nie zapomnij,
jak się oddycha. – Lee oparł się plecami o przejście oddzielające maleńki
przedpokój od korytarza, z którego rozdzielały się drzwi do poszczególnych
pomieszczeń. Wiedział, że kusi, spoglądając na niego głodnym spojrzeniem i
przygryzając dolną wargę.
– Słucham? – Kim
ocknął się.
– Przestałeś
oddychać.
– Bo wyglądasz…
– Jak?
– Magnetyzująco
– odpowiedział Daesoon, nadal nie mogąc się ruszyć.
– Nie rozumiem.
– Przyciągasz
spojrzenie. Jak magnes metale.
Jaemin oderwał
się od futryny i podszedł do Daesoona. Położył mu dłoń na karku i trącił nosem
policzek chłopaka, który ponownie przestał oddychać. Lee zachichotał.
– Ty chichotasz
– stwierdził zaskoczony Kim.
– Mhm. – Chwycił
zębami koniuszek jego ucha, a potem szepnął: – Weź prysznic. Długi, gorący, bo
taką planuję tę noc. – Potarł ich policzki o siebie, wyczuwając wykłuwający się
zarost u Daesoona. Czuł się taki pewny swego, mimo że gdzieś w dole żołądka
ściskało go z powodu strachu. Chłopak mógł odmówić, aczkolwiek jego
reakcje na to nie wskazywały.
Daesoon położył
ręce na jego biodrach, przyciągając je do siebie. Chciał go nawet pocałować,
ale Jaemin położył mu palec na ustach.
– Za wcześnie,
byś chciał dostać deser – powiedział Lee. Cmoknął go tylko w kącik warg i odsunął
się. – Mamy na to całą noc.
– Ale…
– Nikt i nic nam
nie przeszkodzi. Wynająłem pokój. – Odwrócił się do niego plecami chcąc odejść,
ale Kim złapał go od tyłu, przyciskając się całą długością ciała do jego. Wsunął
dłoń pod jego koszulkę. Dotknął nosem miejsca pomiędzy szyją a obojczykiem.
– Jak ty
pachniesz. – Wciągnął zapach Jaemina. Zmęczenie nagle odeszło. – Brakuje mi
tego – przyznał.
– Mnie też.
Bardzo. – Oparł się o chłopaka, kładąc swoją dłonią na ręce, która owinęła się
wokół niego, tym samym przytrzymując go przy sobie.
– Wziąłbym cię
tutaj.
– Mama jest w
domu. Zajmie się Jinsoonem, a ty idź się wykąp. Czeka nas kolacja, a po niej
deser. – Jaemin odetchnął, bo osiągnął to, czego pragnął. Dzisiaj miał tego
chłopaka wyłącznie dla siebie. Całego, a w niedługim czasie i nagiego. Tej nocy
chciał się w nim zatracić i już więcej nie pozwolić, by nie mieli czasu na to,
by się kochać. To przecież było tak ważne. Czytał, że unikanie w związku seksu
staje się powodem wielu zdrad, rozwodów, a on nie chciał w żaden sposób
oddalać się od Daesoona. Nie chciał też się bać, że go straci, ale to było
trudne do pokonania. Ten strach zakorzenił się gdzieś w nim, a to nie było
dobre. Wiedział, że gdyby chłopak chciał odejść, nie zatrzyma go. Na tym też
polega miłość – na pozwoleniu odejścia kochanej osobie, jeżeli ona pragnie
poszukać szczęścia gdzieś indziej.
Chwilę stał w
przedpokoju i rozmyślał, by w końcu zmusić się do ruchu. Poszedł do pokoju
synka, gdzie Daesoon po umyciu rąk przytulał chłopca do siebie.
– Jutro
wybierzemy się z nim na spacer – powiedział Lee, podchodząc do nich. Pochylił
się i ucałował synka w główkę porośniętą ciemnymi włoskami.
– Twoja mama
poszła przygotować butelkę na Jinsoona. Nakarmię go jeszcze i pójdę się
wykąpać, dobrze?
– Pewnie.
Ostatnio spędzasz z nim zdecydowanie za mało czasu.
– Niestety. Nie
myślałem, że te studia będą takie ciężkie.
– Mleko już
jest – powiedziała YuRin, wchodząc do pokoju. Podała butelkę Daesoonowi, który
usiadł w bujanym fotelu.
Jaemin
przyglądał się temu, jak chłopak przystawia smoczek do maleńkich usteczek.
Chłopiec natychmiast go chwycił i po chwili zaczął pić.
– Głodny był. W
sumie to jego godzina karmienia. – Ukucnął przy fotelu, wciąż nie mogąc się napatrzeć
na ten cudowny obrazek. Usłyszał pstryknięcie i odwrócił głowę. – Mamo, znów
robisz zdjęcia.
– Wyglądacie tak
pięknie, że ciężko się powstrzymać. – Zrobiła jeszcze jedno na wypadek, gdyby
tamto nie wyszło.
Lee skinął jej
głową i powrócił do oglądania tego, jak jego synek jest karmiony. Uwielbiał
jego i Daesoona. To były jego dwa kochane szczęścia. Nie chciał się rozczulać,
ale nie potrafił tego nie robić. To była taka jego słabość, ale mu nie
przeszkadzała.
– Już kończy. Ma
apetyt.
– Chyba podoba
mu się, że to ja go karmię.
– Na pewno.
Zobacz, jak na ciebie spogląda.
YuRin
uśmiechnęła się. Są rodziną, pomyślała i to nie był jej pierwszy raz, kiedy jej
myśli podążały w tym kierunku. Pragnęła, aby chłopcom udało się być razem. W
ciągu ostatnich miesięcy różnie między nimi bywało. Czasami miała wrażenie, że
Daesoon jest z jej synem tylko z powodu dziecka. Innym razem to odchodziło na
bok i czuła, że to nie tylko dla niego chłopak wciąż tutaj mieszka. Bywało, że
patrzył na Jaemina w taki sposób… W sposób, którego nie potrafiła rozszyfrować,
ale budził on nadzieję.
~*~
Daesoon
prowadził. Jechali pod wskazany przez Jaemina adres. Co jakiś czas odrywał oczy
od drogi i zerkał na chłopaka. Zdarzało się, że ich oczy się spotykały. Tak jak
i tym razem. Lee się roześmiał.
– Widzę, że
przyciągam twój wzrok niczym… magnes – rzucił, przypominając sobie wcześniejsze
słowa Kima.
– Mhm. Nawet nie
chodzi o twój wygląd. Tylko wydajesz się pewniejszy siebie.
– Podobno kiedy
kobieta coś zmieni w swoim wyglądzie, czuje się o wiele lepiej. Jest pewniejsza
siebie, czuje się piękna. Na facetów chyba też to działa. Tylko nie każdy się
do tego przyznaje.
– Szczególnie na
ich partnerów na pewno działa. – Zdjął rękę z drążka biegów i położył ją na
udzie Jaemina.
– Dobra, dobra,
kładź rękę tam, gdzie trzeba.
– No przecież
kładę. – Daesoon posłał chłopakowi szeroki uśmiech, ale zdjął rękę z jego nogi,
bo zbliżali się do zakrętu i musiał zmniejszyć bieg.
Lee spojrzał
przez boczne okno. Wciąż czuł po tym dotyku palący ślad na udzie. Dobrze zrobił,
wychodząc z inicjatywą. Nakręcało to Daesoona. Fakt, jego nowy wygląd chłopaka
kręcił, ale miał cichą nadzieję, że to nie tylko o to chodzi.
Zatrzymali się
przed niewielkim hotelem, w którym Lee wynajął pokój. To miejsce nie było drogie,
więc z pomocą mamy było go na nie stać. Nadal wstydził się tego, że musiał
prosić rodzicielkę o pieniądze. Nie chciał brać tych, które dawał im tata
Daesoona. Od państwa również dostawali coś na dziecko, ale tego na pewno by nie
ruszył. To były pieniądze tylko dla Jinsoona, na jego potrzeby, a tych było
bardzo wiele, począwszy od pieluszek, a skończywszy na jedzeniu i ubrankach.
Chłopiec rósł jak na drożdżach i w niedługim czasie będzie musiał
wybrać się do miasta, żeby mu coś kupić.
– Nigdy tutaj nie
byłem – powiedział Daesoon, wysiadając z samochodu. – Hotel w stylu
europejskim.
– Tak. Podają w
nim również europejskie jedzenie. – Stanął obok chłopaka. – Byłem tutaj kilka
dni temu zarezerwować pokój. Zjadłem też coś. Spodobało mi się tutaj. Tobie też
tu będzie pasować.
– Znalazłeś go w
necie? – Ruszyli w stronę wejścia dwupiętrowego hoteliku z kilkoma balkonami,
które na pewno należały do pokoi. Jedynie widok z nich nie był zachęcający.
– JunHo go
polecił. Siostra jego mamy tutaj pracuje. – Przepuścił w drzwiach Daesoona
i wszedł za nim. Poczuł na sobie wzrok klientów hotelu. – Chodźmy się
zgłosić do recepcji i za chwilę usiądziemy w tutejszej restauracji.
– Mhm. Ludzie
się na ciebie gapią.
– Przeszkadza
ci to? – zapytał Lee, wyjmując dokument tożsamości i kierując się do recepcji,
która znajdowała się na lewo od wejścia.
– Pochlebia.
Chłopak o
białych włosach uśmiechnął się do niego, a potem skłonił się, kiedy kobieta
stojąca za ladą go zauważyła. Chwilę trwało, zanim dopełnił wszelkich
formalności. Obaj zostali serdecznie przywitani, po czym otrzymali klucz do
pokoju.
– Pokój znajduje
się na piętrze po prawej stronie. Z okna będę mieć panowie widok na park.
– Dziękuję.
Najpierw coś zjemy.
– W takim razie
życzę smacznego. – Ukłoniła się.
Odeszli od
recepcji i Daesoon szepnął:
– Widok na park.
Wiesz, co wybrać. Już się bałem, że dostaniemy pokój z widokiem na parking.
– Co za różnica.
– Jaemin prowadził ich w stronę niewielkiej, ale przytulnej restauracji.
Cieszył się, że już wcześniej sprawdził to miejsce, więc wiedział już, co i
jak. To chyba też imponowało Kimowi. – I tak nie będzie okazji podziwiać
widoków.
– Nie
powiedziałbym, że nie – odparł Daesoon, splatając ich dłonie ze sobą.
Przystanął, zatrzymując Lee.
– Hm?
– Będziemy
obserwować widoki, ale inne i z innej perspektywy. Jesteś bardzo głodny? –
Głaskał kciukiem wewnętrzną część dłoni Jaemina.
Lee, słysząc to
pytanie, uniósł brwi. Przeszedł go specyficzny dreszcz oczekiwania na to, co
miało dać mu wiele przyjemności.
– Nie. A ty?
– Ja bardzo,
ale… To, co czuję… Ten głód nie ma nic wspólnego z jedzeniem. – Przechylił
głową na bok, obserwując reakcję dziewiętnastolatka.
– Zawsze możemy
zamówić jedzenie do pokoju, gdy zgłodniejemy.
– Nie wiem, czy
będzie na to czas – odpowiedział Daesoon, prowadząc chłopaka w stronę schodów.
– Jedzenie jest ostatnią rzeczą, o której teraz myślę.
– A o czym
myślisz? – droczył się Jaemin.
– Pokażę ci to,
jak już będziemy w pokoju. – Kim spojrzał na chłopaka w taki sposób, że przez
ciało Lee przeszedł kolejny dreszcz ekscytacji.
– Już nie mogę się
tego doczekać.
Kolejny rozdział 😍 ten jest wprost elektryzujący. Zazdroszczę Lee dobrego fryzjera. Też przydalaby mi się taka zmiana
OdpowiedzUsuńWspaniale.
OdpowiedzUsuńPrzez chwilę bałam się że coś nie układa się między nimi ale jednak nie jest źle.
Jak zwykle wspnaiały rozdział. I szkoda że tylko dziewięć rozdziałów. Dość mało, ale to zawsze dziewięć cudownych tygodni z Tobą.
I za to Ci dziękuje.
p.s. Czy jest jeszcze do kupienia "spontaniczna decyzja"? Bardzo mi zależy a nie miałam wtedy gotówki?
W formie papierowej Spontanicznej nie ma do kupienia i nie będzie. Ale ebook jak najbardziej kupić można: http://beezar.pl/ksiazki/spontaniczna-decyzja--2
UsuńMuszę szybko nadrobić cz.1 by to przeczytać.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za tę prywatę, ale czytałam kiedyś opo yaoi, wydaje mi sie ze na beezar, ale za groma nie mogę go tam znaleźć. Było dwóch facetów, chyba właśnie koszykówka. to w 100% pewne. Wydaje mi się, że jeden chyba się sprowadził. Końcówka jest CHYBA PO CZASIE, ale jeden z nich miał wypadek i został trenerem w liceum, a drugi robi kariere.
wiem że mało, ale moze któraś z Was czytała i skojarzy :D
Prywata jak najbardziej może być. :)
UsuńJedyny tekst jaki ja znam o koszykówce to "Za trzy punkty" od Dream Winchester. Jest ona na Bezarze. Ale patrzyłam i nie widzę tam nic w stylu, że końcówka jest po jakimś tam czasie. W każdym razie tutaj jest do niego link: http://beezar.pl/ksiazki/za-trzy-punkty
Hejka,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, och tak Jaeming się postarał, zmienił wygląd i od razu och, a może jednak Deasson coś czuje do niego, ale tak naprawę to nie chce tej myśli dopuścić do głosu....
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia