Kilka ogłoszeń właściwie dwie informacje. Kolejny tom "Obrazów miłości" jest nadal poprawiany. Liczę, że we wrześniu uda się go dać do sprzedaży. :)
Druga wiadomość to ta dotycząca "Spontanicznej decyzji" o czym już pisałam. na razie, na ten czas i najbliższe dni, może tygodnie, nie mogę nic na ten temat powiedzieć. Nie pytajcie mnie o to, bo napiszę to samo. Na bloga tekst na pewno nie wróci.
Dziękuję za komentarze. :)
Nie
miał ochoty wstawać z łóżka. Świadomość, że musi iść do szkoły, gdzie będzie
Dae powodowała u niego ból brzucha. Chciałby cofnąć czas do wczoraj, kiedy mógł
bezkarnie siedzieć w domu, wylegiwać się w łóżku, być samemu, wszystko
przeżywać. Miał to szczęście, że mama pracowała cały wczorajszy dzień, a
dzisiaj szła na dziesiątą. Gdyby nie to, mógłby jej wieczorem wmówić, że nie
poszedł do szkoły, bo źle się czuł. Mógł w sumie udać, że go boli brzuch lub
głowa. Zmartwiłoby to ją, więc od razu odrzucił każdy z pomysłów. Nie chciał
zrzucać jej kolejnych problemów i tak nie miała ich mało. Natomiast on nie mógł
przestać chodzić do szkoły, na dodatkowe zajęcia. Jego obowiązkiem było się
uczyć.
Daesoon
nie zniknie. Wraz z nim to co się stało przedwczoraj. Sama myśl o tym,
powodowała u niego rumieńce wstydu, a
serce czuło żal z powodu odepchnięcia. To nie było tak, że pałał do tego idioty
ogromnym uczuciem… No może miał takie dni, że jakaś jego część wciąż
podkochiwała się w kapitanie ich szkolnej drużyny. Tamta noc otworzyła furtkę
do tych uczuć. Wmawiał sobie, że to nic nie znaczyło. Nie przespał się z nim z
tego powodu. To było tylko pożądanie okraszone alkoholem. Nic więcej. Takie
rzeczy się zdarzają. Dlatego nie powinien się tak nad tym rozwodzić.
Najważniejsze
co powinien zrobić to wstać, pójść do szkoły z wysoko uniesioną głową. Może by
tak zrobił gdyby to nie Daesoon był tą osobą, która pozbawiła go dziewictwa.
Bez tego wszystko byłoby prostsze. Nigdy mu tego nie powie. To nic, że Kim miał
go za kogoś kto sypiał z niejednym chłopakiem.
Wcisnął
twarz w poduszkę. Jakie to wszystko było głupie. Po co w ogóle szedł na tę
imprezę. Na domiar złego przypomniał sobie, że po lekcjach mieli trening.
–
Beznadzieja.
–
Jaemin, wstawaj, już późno. – Do pokoju zapukała YuRin. – Spóźnisz się.
–
Zaraz, mamo, chwila. Minutka.
–
Nie minutka. Śniadanie gotowe, bez niego nie wyjdziesz. Raemin już jadła.
Poderwał
się do siadu. Zapomniał o lalce. Wczoraj
jakimś cudem się nią zajmował, potem zasnął i mama po powrocie z pracy
musiała ją wziąć. Nie będzie dobrym rodzicem, kiedy przez swoje problemy będzie
zaniedbywał dziecko.
Podreptał
do łazienki.
–
Kiepsko ze mną – burknął pod nosem gdy stanął w łazience przez lustrem. Wczoraj
wyglądał marnie, a dzisiaj nie było lepiej. Jak on miał się w szkole pokazać
wyglądając jakby go coś przejechało. Może prysznic mu pomoże.
Po
umyciu się i ubraniu w mundurek wyglądał trochę lepiej, a nie jak straszydło.
Na śniadanie poszedł kilka minut później. Wziął lalkę-dziecko i ją przytulił.
Zakodował sobie w głowie, aby wziąć ją do szkoły.
–
Wyglądasz jakoś niewyraźnie. Dobrze się czujesz? – YuRin położyła dłoń na czole
syna. – Zimne.
–
Nic mi nie jest. Mało spałem. – Przecież nie powie jej prawdy. Prędzej zapadłby
się pod ziemię. – Często się budziłem.
–
To przez ten projekt. Śpisz za czujnie. – Postawiła przed jedynakiem śniadanie.
– Za bardzo o nim myślisz. To tylko rzecz która ma cię przygotować do bycia
rodzicem, a nie skazać na śmierć. Jak wy to młodzi mówicie, wyluzuj. O innych
rzeczach też za dużo myślisz.
Tak,
za dużo myślał o tym, że dał się przelecieć Daesoon’owi.
–
Może masz rację – przyznał rację rodzicielce. Ziewnął.
– Jesteś
zmęczony. Daesoon powinien ci pomóc przy lalce. Porozmawiam z nim lub najlepiej
z jego tatą, bo jego mama…
–
Nie! – wykrzyknął ku zaskoczeniu mamy, która wpatrywała się w niego jak w
ufoludka. – To znaczy sam sobie poradzę. Naprawdę – dodał. – Lepiej już pójdę,
bo autobus mi ucieknie.
–
O tym mówię. Dae ma samochód, powinien ciebie i Raemin zabrać. Ten chłopak nie
jest nauczony odpowiedzialności. – Zapakowała synowi do pudełka drugie
śniadanie, pamiętając o pałeczkach i mu je podała. – Proszę. Tylko wszystko
zjedz, bo śniadania prawie nie tknąłeś. Tego co miałeś na wczoraj nie zjadłeś.
–
Nie byłem głodny. Dziękuję za śniadanie. Nie martw się wszystko jest w
porządku.
–
I tak ci nie wierzę. – Patrzyła na syna z troską. Za dobrze go znała, żeby nie
dostrzegać, że coś jest nie tak.
Nie
chciał mieć przed nią tajemnic, ale nie mógł jej wyznać prawdy. Dlatego nic już
nie mówiąc zapakował do plecaka tradycyjne pudełko ze śniadaniem, ubrał buty w
niewielkim pokoiku przy wejściu.
–
Uważaj na siebie. Zobaczymy się jak wrócę z pracy.
–
Pewnie będę już spał. Za dużo pracujesz – mówił jej to już wiele razy.
–
Wiesz, że muszę zarobić na nasze życie. Uciekaj już.
Pożegnał
się z mamą i wyszedł.
~*~
Do
szkoły Jaemin wszedł tak jak zwykle uśmiechnięty, rozmowny. Przywitał się z
niektórymi osobami, zamienił z innymi kilka słów. Starał się zachowywać jak
zwykle. Niby było normalnie – o ile o normalności można mówić mając lalkę
siedzącą w nosidełku. Przez chwilę nawet zapomniał co go dręczyło. Przez
chwilę, bo to się skończyło kiedy zobaczył na korytarzu Dae i jego świtę.
Chłopak, którego włosy były nastroszone z przodu, stał z krzywą miną słuchając
gaduły WooJonga Gima. Kim wyglądał jakby miał zaraz strzelić go w twarz i
usilnie się powstrzymywał. Jaemin żałował, że spojrzał w tamtą stronę, bo
niczym magnes jego wzrok przyciągnął uwagę nastolatka, a to ostanie czego
chciał.
Jae
poczuł jakąś iskrę przelatującą pomiędzy nimi na odległość – co uznał za wytwór
swojej wydurniałej wyobraźni. Wbrew sobie zarumienił się. Brwi Daesoona
podjechały w górę, a Lee spłoszony odwrócił się w stronę szafek mając ochotę
walić w nie głową. Trzymał jednak fason starając się zachowywać naturalnie.
Kilka
razy pomylił szyfr próbując otworzyć szafkę, ale w końcu mu się to udało. Spiął
się kiedy za plecami usłyszał głos tego idioty.
–
No, no kogo my tu mamy.
Jaemin
policzył do dziesięciu, by wziąć się w garść. To nic, że Dae go pieprzył. Tego
nie było. To się nie stało. Oszukanie samego siebie nic nie dało. Tym bardziej,
że wciąż odczuwał jego mentalne kopnięcie po odrzuceniu. To wzbudziło w nim
gniew. Nie da się tak traktować.
Wyjąwszy
potrzebne książki, zamknął szafkę i odwrócił się do niego.
–
Masz rację, kogoś tu mamy. Chyba idiotę, czyli ciebie – warknął. – Przesuń się
bo chcę przejść.
–
Jak mnie nazwałeś? – Popchnął Lee na szafkę. Lalka wyczuła, że coś złego się
dzieje, bo zapłakała.
–
Idiotą. Zobacz co narobiłeś! – Odepchnął Kima i przeszedł do okna. Na parapecie
położył książki, rozpiął nosidełko i wyjął Raemin. Przycisnął ją do swojego
ciała zaczynając kołysać. Starał się przy tym nie myśleć jak głupio wyglądał.
–
Dlaczego nie pomożesz partnerowi? – padło pytanie z ust ich biologa, przez
którego mieli problem z dzieckiem. –
Tylko on się opiekuje waszym dzieckiem.
Dae
pokłonił się starszej osobie i warknął już nie okazując uprzejmości:
–
To nie jest mój partner, ani moje dziecko. To lalka. – Wściekły odwrócił się i
odszedł.
Jae
widział jego napięte jak struna ciało i żałował, że nie zna myśli chłopaka.
–
Jaemin?
–
Wszystko w porządku proszę pana. – Mała przestała płakać, więc odetchnął z ulgą
nadal zły na nastolatka.
Zadzwonił
dzwonek na lekcje. Nie wkładając Raemin do nosidełka, zabrał książki trzymając
je w jednej ręce. Ruszył do klasy w której miał pierwszą lekcję. Nie uszedł
daleko kiedy usłyszał jak pan Chung mówi, że będzie musiał obniżyć Kimowi ocenę
ze sprawowania. Dobrej oceny za ten projekt Daesoon na pewno nie dostanie. Lee
odczuł dzięki temu satysfakcję. Nie byłoby to sprawiedliwe, gdyby chłopak za
nic nie robienie dostał nagrodę.
Na
pierwszej lekcji Kima nie było. Na drugiej także, co wskazywało, że poszedł na
wagary. W ich szkole nie było to mile widziane. Mimo że dyrektorem szkoły był
ojciec chłopaka, Daesoon i tak miałby problemy. Nie obchodziło go jednak , że
Daesoon może został przyłapany i ukarany. Cieszył się, że nastolatka nie było.
Siedzenie z nim dzisiaj w jednej ławce byłoby krępujące. Ewentualnie mógłby się
ciągle wściekać na niego. Co mogłoby się odwrócić przeciw niemu. Jeszcze Kim
mógłby pomyśleć, że Lee jest zły o tamto. Nie był. Nie o tamto. Kochali się i
tyle. Trzeba zapomnieć. Bardziej był zły o to jak chłopak go potraktował. Kiedy
on miał ochotę się przytulić, ten wyrzucił go jak zepsutą zabawkę. Cud, że
pozwolił mu na noc zostać. Było minęło. Powinien dać sobie z tym spokój.
~*~
–
Ej, Jae, gdzie jest Kim? – zapytał JunHo na długiej przerwie kilka godzin
później podczas której jedli śniadanie.
– Skąd
ja mam to wiedzieć. Pewnie wagaruje. A co?
–
Bo ciekawi mnie co z treningiem.
–
Bez niego też może się odbyć. Mamy trenera. A ja jestem zastępcą Kima,
pamiętasz o tym?
– Pamiętam
ale nie mogę ciebie pytać. Raz miałeś przez to problemy, bo jesteś moim przyjacielem.
Chciałbym się wybrać z EunRa na spacer. Ona ma dzisiaj tylko godzinę kółka
teatralnego i… – Podrapał się z zakłopotaniem po nosie. – Dlatego potrzebuję
pogadać z Dae. Kapitan może mnie zwolnić z drugiej godziny treningu. Trener
tego nie zrobi.
–
Mhm.
JunHo
zmarszczył brwi.
–
Co jest? Jakoś inaczej się zachowujesz. Wczoraj pisałem do ciebie, a ty nic.
–
Zmęczony jestem. Raemin nie daje po nocach spać – skłamał gładko od razu źle
się czując z tego powodu. Przyjaciel zawsze mu się ze wszystkiego zwierzał.
Nawet z tego kiedy po raz pierwszy kochał się z dziewczyną. Ale to nie był
powód do wstydu. Natomiast to co zrobił Lee już tym powodem było. Cud, że
jeszcze przez to wszystko nie zapadł się pod ziemię.
–
Nie wierzę ci. Te lalki mimo wszystko zaprogramowane są tak, aby tylko raz
obudzić się w nocy z płaczem.
Jaemin
westchnął. Odłożył pałeczki. Jeść mu się odechciało. Popatrzył błagalnie na
przyjaciela.
–
Proszę, nie męcz mnie. To po prostu upokarzające. Wolę o tym zapomnieć.
–
Teraz nie dam ci spokoju. Wpadnę do ciebie po południu.
–
Jun…
–
Cicho. Wiem, że chcesz pogadać. – W ogóle nie brał pod uwagę, że Jaemin tego
nie chciał. – Idę poszukać Daesoona. – Zauważył, że Lee drgnął słysząc to imię.
– Chodzi o niego co? Nie zakochałeś się w nim ponownie?
–
Chyba oszalałeś.
–
Teraz ci nie odpuszczę. Coś się stało na tej imprezie. Szkoda, że mnie nie było
– powiedział na odchodnym Cheong, po czym skierował się tylko w sobie znanym
kierunku.
–
Niech to szlag. – Lee przesunął ręką po twarzy. To się wpakował.
Reszta
lekcji minęła dosyć spokojnie. Nadszedł czas treningu do którego pozostało
tylko kilka minut. Jaemin wpadł do szatni i położył Raemin na ławce. Był już
nią zmęczony. Dzisiaj miał serdecznie dość tej lalki, projektu, szkoły, ludzi,
a szczególnie treningu, który się jeszcze nie zaczął. W szatni był Daesoon,
więc starał się go ignorować. Przebrał się szybko, bo już chciał wbiec na halę.
Na dworze zaczęło lać, więc trening musiał się odbyć na dużej hali, której
budowę zakończono w wakacje po pierwszym semestrze. Nie była tak wygodna i duża
jak boisko, ale trening mógł się odbyć.
SuJong
Choi z którym tak dobrze rozmawiało mu się na imprezie próbował zagadać Jae,
ale zbył go paroma słowami. Wziął lalkę-dziecko i wszedł na salę. Trener już był obecny i rozmawiał z kilkoma
chłopakami. Lee ułożył lalkę przy innych i podszedł do kolegów starając się
słuchać wskazówek trenera. Dzisiaj nie mieli grać. Przez dwie godziny mają
ćwiczyć, biegać, dryblować czy strzelać gole. JunHo także był obecny. Chłopak
nie znalazł kapitana, który dziwnym trafem pojawił się z nikąd na treningu, a
trener nie pozwolił mu opuścić nawet jednej godziny.
Pierwsze
minuty przebiegły sprawnie. Można powiedzieć, że chłopaki po raz pierwszy od
dawna nieźle bawili się na treningu. Nawet Jaemin był zadowolony i byłoby
fantastycznie gdyby Raemin nie zaczęła płakać. Lee bez chwili namysłu poznawał
ją po głosie. Trener się wnerwił i kazał Jae i Dae zająć się ich dzieckiem. Drużyna
zaczęła z nich żartować.
Lee
się wnerwił i wkurzony zbliżył się do Daesoona.
–
Ty też się nią zajmij. To też twoja córka z projektu.
–
Ty ciągle o tym samym. To lalka. Mam ci przeliterować? A to, że pan Chung
wymyślił sobie głupi projekt nie oznacza, że będę w tym uczestniczył. Nie
zależy mi na ocenie z tego.
–
Ale mógłbyś pomóc. – Zacisnął pięści. Lalka wciąż płakała.
– Sam
sobie doskonale radzisz – syknął mu prosto w twarz. – Poza tym mówiłem, że nie
chce mieć z tobą nic wspólnego, a na pewno nie dziecka. Dlatego zejdź mi z
drogi. – Położył dłoń na piersi Jaemina.
Chłopak
spojrzał na nią i wściekły odtrącił niechciany dotyk. Spojrzał prosto w oczy
Daesoona i zimno rzekł:
–
Nigdy więcej mnie nie dotykaj.
Kapitan
prychnął i zaśmiał się szyderczo.
–
Teraz tak mówisz, a tamtej nocy jakoś nic nie miałeś przeciw temu, abym cię
dotykał. Wołałeś o więcej.
Jaemin
zamarł. Jeżeli w sali był jeszcze ktoś kto nie słuchał ich małżeńskiej kłótni, tak teraz wszystkie oczy skierowały się ku nim.
Ktoś wypuścił z rąk piłkę, a ta potoczyła się kawałek dalej i tylko jej ruch
był jedynym dźwiękiem w panującej wokół ciężkiej ciszy. Lee czuł, że cały
płonie ze wstydu. Jak ten idiota mógł mu to zrobić? Dlaczego?
Atmosfera
gęstniała z każdą chwilą coraz bardziej, nie chciał tutaj być i jedyne co mu
przyszło do głowy to ucieczka. Nie patrzył już na Kima, na nikogo innego, nie
obchodziło go co zrobi trener. Odwrócił się na pięcie i szybko pokonał
odległość dzielącą go od szatni.
Nienawidził
Daesoona! Chciałby go rozszarpać, zniszczyć! Uderzył pięścią w szafki. Miał
ochotę się na czymś wyżyć. Kim go ośmieszył, upokorzył.
–
Co za chuj! – Ponownie wyżył się na szafkach.
–
One nic ci nie zawiniły. To tylko kawał metalu. – W szatni pojawił się JunHo.
–
Daj spokój, nosi mnie. Co tam się dzieje?
– W
sumie jest dobrze. Wszystkich zaskoczyliście, ale chyba nic takiego się nie
stało. Niektórzy gadają, ale inni wrócili do swoich zajęć.
–
On nie miał prawa tego mówić.
Cheong
z zakłopotaniem podrapał się po głowie.
– To
prawda? Ty i on…
–
Po tej imprezie. Poniosło nas. To wina alkoholu.
–
Ciebie nie ponosi. Czy nadal…
–
Co? – Oparł się z rezygnacją o szafki. JunHo tym razem nie odpuści.
–
Pamiętam jak opowiadałeś o tej twojej młodzieńczej miłości do niego – wyszeptał
nachylając się nieznacznie do przyjaciela.
–
Jun, to był tylko seks i tyle. Nic nie ma z mojej strony. Nawet gdyby do tej
pory było, to Daesoon przed momentem to zniszczył. Nie uszanował… Po prostu nie
ma do niczego szacunku. O.
–
I dałeś mu tę satysfakcję uciekając? Wróć na salę, zanim trener dostanie szału.
A nikt go takiego nie chciałby oglądać.
–
Zaraz. Co z Raemin? – Jak mógł o niej zapomnieć.
–
Śpi. SuJoong się nią zajął, a Kim zabijał go wzrokiem. Chodź.
Lee
pokiwał z rezygnacją głową. Przyjaciel miał rację, nie mógł stąd wyjść. Mimo że
tego nie chciał to musiał wrócić na trening i udawać, że nic się nie stało. Po
pierwsze nie mógł sobie pozwolić na obniżenie oceny z zachowania, po drugie nie
stchórzy, a po trzecie nie miał się czego wstydzić. Zamierzał patrzeć w oczy
Daesoona, aby chłopak wiedział, że miał gdzieś to co powiedział. Poza tym
musiał zabrać stamtąd lalkę. Przecież Kim się nią nie zajmie.
Wrócił
na halę sportową stawiając długie, pewne kroki. Posłał pełen wściekłości wzrok
Daesoonowi.
–
To trenujemy czy nie? – zapytał luzacko.
–
Może najpierw zajmiesz się swoim dzieckiem – warknął Dae. – A nie pozwalasz,
aby inni to robili. A wrzeszczała jakby była żywa i skórę z niej zdzierali.
–
Jak dobrze, że to tylko lalka – zaśmiał się ktoś – bo Daesoon nie byłby dobrym
ojcem.
Tego
samego zdania był Lee żałując, że znalazł się w projekcie z Kimem. Żałował
spędzonej z nim nocy, tego, że odezwały się dawne uczucia. Jak dobrze, że to
trwało tylko chwilę.
–
Ej, Lee, Kim, a może wy obaj ten teges, bo macie się ku sobie – zawołał Gim i
zaraz tego pożałował, gdy znalazł się pod lodowatym obstrzałem dwóch par oczu.
–
Prędzej dam się żywcem poćwiartować niż cokolwiek do niego poczuję – warknął
Jaemin.
W tej chwili po raz pierwszy od
dawna Daesoon Kim poczuł smutek.
Po całym dniu nowy rozdział wprawił mnie w zadowolenie :) Daesoon powinien się ogarnąć takiego jestem zdania :P Jak zwykle nie mogę się doczekać kolejnego :D
OdpowiedzUsuńTydzień szybko minie i będzie kolejny. :)
UsuńAż się zirytowałam kiedy Dae przy wszystkich wygadał co między nimi zaszło. Jeśli Jaemin będzie w ciąży to mu współczuję, nawet jeśli w Dae coś zaczyna ruszać. Ma straszny charakter, tylko jestem ciekawa jaki jest tego powód. Chyba nie był taki od zawsze. Super rozdział. Weny Lu ♥
OdpowiedzUsuńTeż mi się nie podobało, że Dae wygadał o tym co między nimi zaszło. Ale chociaż ja go pisałam, on zdecydował. Dzięki za wenę, przyda się. :)
UsuńMatko, Jaemin zachowuje sie jakby lalka byla serio zywym dzieckiem. Rozumiem, ze to odpowiedzialnosc, ale bez przesady xd
OdpowiedzUsuńI nie rozumiem dlaczego Daseoon poczul niby smutek. Skoro o zwyzywal poprzedniej nocy, na treningu tak samo sie rzucal, to nagle czuje smutek, jak J cos tam palnal
Taki jest Jaemin. Poza tym chce dostać dobrą ocenę, bo wie, że wszystko musi robić samodzielnie, więc ma utrudnione zadanie.
UsuńDae jest zdania, że on może wszystko. Nawet zwyzywać chłopaka z którym spędził noc. Ale ma też swoje uczucia i mimo wszystko zabolało go to co usłyszał. Dlaczego, to tylko on to wie. :)
A mi się wydaje że on coś czuje do Jeamina ale jeszcze nie zdaje sobie z tego sprawy
UsuńSuper rozdzialik
OdpowiedzUsuńŻyczę weny, pozdrawiam i do następnego...
(Nie mam pomysłu na komentarz)
hmm robi się całkiem nieźle i gorąco.
OdpowiedzUsuńna początku myślałam że inaczej wszystko się potoczy, a tymczasem.
kompletne zaskoczenie.
Szczególnie późniejsze relacje chłopaków. Nie wiem kto kogo napuszcza. Może i Lee nie chcę by coś ich łączyło, ale tego nie da się zmienić.
A takie sytuacje różnie wyglądają więc wiadomo.
Jednak bawią mnie fragmenty z dzieckiem.
są naprawdę genialne! Rety chciałabym mieć takie lekcje przygotowawcze kiedy chodziłam do szkoły.
To byłoby naprawdę świetnie!
pozdrawiam mocno!
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, ale co chodzi po głowie Kima, to jego zachowanie, tą lalką - dzieckiem nie chciał się zająć, a jednak kiedy Sujoong się nią zajął to co robił? wręcz go "zabijał wzrokiem", och jak ja bym chciała aby Kim dowiedział się, że dla Jeaminga to był pierwszy raz wtedy... i jeszcze ta końcówka i słowa Jeaminga i smutek Kima...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia