19 lutego 2017

Pod błękitnym niebem (Buntownik 2) - Rozdział 5

Dziękuję ślicznie za komentarze, przesyłam ucałowania i zapraszam na kolejny rozdział. :*

Kamil nie potrafił znaleźć sobie miejsca. Krążył po pokoju, chodząc od jednego okna do drugiego. Denerwował się, nie wiedząc co dzieje się z Zefirem. Bał się, że koń zdechnie i nie będzie już okazji, żeby go zobaczyć. Nie chciał tego, Zefir musi żyć. Kocha tego ogiera równie mocno co Szymona. Oczywiście to była inna miłość, ale… Co czuje Szymon?
– Dziadek poszedł tam godzinę temu. Dlaczego nie daje znać, co się tam dzieje? – Zacisnął dygoczące dłonie na firance.
– Bo pewnie nie może – odpowiedziała matka. – Idź tam. – Wstała od stołu, przy którym nadal siedział wujek Adam z rodziną. Położyła synowi rękę na ramieniu. – Idź.
Spojrzał na matkę zbolałym wzrokiem i skinął głową. Chyba potrzebował kopniaka, aby mógł się w końcu ruszyć.
– Co tam koń – rzucił Adam. – Żeby tak martwić się o głupie zwierzę.
Kamil obrzucił wuja tak lodowatym, pełnym wściekłości spojrzeniem, że mężczyzna natychmiast zamilkł.
– Głupi to może być człowiek, nie zwierzę. Zwierzę jest więcej warte niż tacy ludzie jak ty – warknął chłopak i wyszedł, zanim powiedział za dużo.
W przedpokoju ubrał się i chwilę później biegł do stajni Bieńkowskich. W głównym budynku nie było nikogo, ale domyślił się, gdzie mogą być. Ruszył w stronę pomieszczenia przeznaczonego do hipoterapii i połączonego ze stajnią. Drzwi były szeroko otwarte. Przystanąwszy w nich, przesunął wzrokiem po sprzęcie medycznym oraz zebranych osobach. Dziadku, panu Mariuszu, weterynarzu – który przejął praktykę po dziadku – Konradzie stojącym daleko od wszystkich i Szymonie. To na nim zatrzymał spojrzenie na dłużej. Mężczyzna wyglądał jak udręczony. Co rusz przesuwał rękoma po głowie. Dopiero po chwili Kamil spojrzał na Zefira. Koń leżał na ziemi, a raczej miękkim podłożu i wyglądał naprawdę źle. Mężczyźni próbowali go podnieść, ale zwierzę opierało się. Zefir wyglądał jakby… Odchodził. Kamilowi natychmiast pojawiły się łzy w oczach. Na miękkich nogach podszedł do wszystkich. Uklęknął przy łbie Zefira i pogłaskał go po pysku. Koń próbował zarżeć. Poznał go.
Szymon otworzył szeroko oczy na ten widok. Nie spodziewał się, że Kamil tutaj przyjdzie. Sądził, że chłopak zbagatelizuje sytuację. Nie powinien tak o nim myśleć, przecież znał jego miłość do zwierząt. Znów zbyt szybko wydawał o nim opinię.
– On musi wstać – powiedział. – Nie potrafimy zmusić go do wstania. Nie może leżeć.
– Co mu jest? – zapytał Kamil.
– Ma kolkę spastyczną. Dostał leki – odparł dziadek. – Boimy się, że może dojść do skrętu jelit. Jeśli nie wstanie, to…
– Rozumiem. Zefir, wstawaj głupolu. Wróciłem, jak widzisz i mam zamiar na tobie jeździć. Chcesz odejść? Tak ci tu źle? – głos załamał się Kamilowi.
– Dlatego musi wstać – dodał weterynarz, przystawiając stetoskop do serca konia. – Boli go i dlatego woli leżeć. Nie wie, że przez to jest gorzej.
– Trzeba go podnieść. Zmusić do podniesienia się. – Kamil wstał. – Zefir, no ruchy, chłopie. Jeśli wstaniesz, to zostanę, nigdzie nie wyjadę i będę tu przychodził. – Chwycił konia za uzdę. Ogier uniósł łeb. – Wstawaj. Pomóżcie mi go podnieść. Zmuście go do tego! No, chłopie, stawaj na te swoje chude nogi. Co, nie chcesz doczekać wiosny i przejażdżki do lasu?
Szymon, dostrzegając determinację Kamila, zyskał nadzieję, którą powoli zaczął tracić, kiedy Zefir nie ruszał się, pomimo nalegań i prób zmuszenia go do wstania. A czas tutaj był bardzo ważny. W końcu on też ruszył do pomocy i po długich naleganiach oraz staraniach ludzi koń z trudem się podniósł.
– Tak, piękny. –  Pogłaskał Zefira, stając tuż obok Kamila. Ich pojrzenia się spotkały, a dłonie znalazły blisko siebie. Chciał coś powiedzieć chłopakowi, ale nie potrafił. Nadal miał żal do Kamila, ale poczuł wdzięczność za to, że były partner tutaj przyszedł.
Zarzycki miał ochotę przysunąć dłoń bliżej, dotknąć dłoni Szymona, pokazać, że jest z nim i nie przestał go kochać. Powstrzymał się przed tym gestem. Nie miał pojęcia jak zareagowałby mężczyzna, a do tego nie była to dobra chwila na takie rzeczy. Teraz liczyło się tylko i wyłącznie zdrowie oraz życie konia. Oderwał spojrzenie od Szymka i pogłaskał zwierzę.
– Czy teraz będzie dobrze? – zapytał.
– Ryzyko nadal jest – odpowiedział weterynarz, badając ogiera. Jego mina nie wyglądała na zadowoloną, ale przestał już kręcić głową z bezradnością. – Jednak nadzieja jest. Twój dziadek przybył pierwszy i to, co zrobił, uratowało Zefira.
– Dziadek zna się na koniach.
– Szymon dużo zdziałał – wtrącił pan Dutkiewicz. – Okrył go i nie pozwolił leżeć. Poza tym nie spanikował i zadzwonił po pomoc. Teraz trzeba czekać. Martwi nas jeszcze krążenie. Gdyby doszło do zaburzeń… – Splunął w bok. – Lepiej wypluć te słowa. – Przesunął dłonią po brzuchu konia. – Powinno być dobrze, ale musimy dojść do tego, dlaczego zachorował. To bardzo ważne. Co jadł i jakiej jakości, ile wody pił. Zefir zachorował, bo w pierwszej kolejności przyczynia się do tego wpływ pogody, błędy w pracy czy żywieniu. Szymon, zmieniałeś mu karmę?
– Tak – opowiedział wszystko o tym, jak ostatnio żywiły się zwierzęta, ile wody piły, gdzie kupił siano i jakiej jakości. – Starałem się kupić najlepsze. Po tym, jak wszystko spłonęło, kupuję siano u zaprzyjaźnionego gospodarza. Ostatnio Zefir dostał sieczkę. Muszę zadzwonić do Jacka i dowiedzieć się co jeszcze mu podawał. Ale inne konie też to dostawały.
– Zefir zawsze miał delikatny żołądek – przypomniał Mariusz Bieńkowski. – Ma do tego wadę zgryzu i to sprawia problem.
– A pasożyty? – dopytał weterynarz. – Wiem, że ostatnio dawałem ci specjalne leki dla koni, by działać zapobiegawczo.
– Tak i dostał je, jak każde ze zwierząt.
– Zrobimy badania. Trzeba zaobserwować jak on je. Podejrzewam, że ostatnio miał bardzo mało ruchu.
– Niestety. – Szymon winił o to siebie. Przeżywał swoje tragedie, nie myśląc o zwierzętach.
– Najważniejsze teraz, żeby Zefira szczególnie pilnować. Coś mu zaszkodziło i musimy się dowiedzieć co – mówił lekarz. – Ta noc o wszystkim zadecyduje.
Kamil dostrzegał w oczach weterynarza, że ryzyko nie minęło, ale mężczyzna był dobrej myśli.
– Oprowadzajcie go powoli. Nie pozwólcie mu kłusować. Leki zaczynają działać. Podamy mu jeszcze raz te, które zmiękczają treść pokarmową, poza tym trzeba…
Kamil uważnie wysłuchał weterynarza i kodował w głowie każde słowo. Kwadrans później doktor pojechał, zostawiając Szymona na straży. Gdy lekarz wychodził, powiedział jeszcze, że mają po sąsiedzku najlepszego weterynarza, więc może być spokojny o Zefira. Ale kazał dzwonić o każdej godzinie, gdyby działo się coś złego. Po kilku kolejnych godzinach został już tylko Kamil, Szymon i Zefir, którego oprowadzali po padoku.
– Bałem się, że już po nim – przerwał ciszę Bieńkowski.
– Na szczęście nie doszło do najgorszego.
– Mhm. Możesz iść do domu.
– Nie chcę. Chyba że mnie wyganiasz. – Spojrzał na Szymka.
– Możesz zostać. – Sprawdził oddech konia. Na szczęście był normalny, a nie przyśpieszony. Wszystko skłaniało się ku dobremu. A do czego zmierzało pomiędzy nim a Kamilem? Powinni porozmawiać, ale nie miał na to ochoty.
– Mhm.
Spacerowali z koniem dobrą godzinę, potem zmienił ich pan Bieńkowski, ale i tak obaj nie chcieli odejść. Jednak mężczyzna wygonił ich i radził odpoczynek. Później Szymon miał przyjść i go zastąpić.
Obaj wyszli na dwór. Było już bardzo późno. Kamil miał odejść, lecz głos Szymona powstrzymał go przed tym krokiem.
– Naprawdę zostajesz? Mam na myśli Jabłonkowo.
– Obiecałem to komuś. Jeśli pozwolisz, chcę się nim zająć.
– Zostajesz tylko dla konia? – Wsunął ręce do kieszeni grubego polaru, przyglądając się Kamilowi. Stali w świetle lampy i bardzo dobrze go widział.
– Zostałbym jeszcze dla kogoś, ale ten ktoś dobitnie pokazał, że…
– To ty wszystko zepsułeś – wypalił Szymon.
– Ja? Ja zepsułem? Wiesz co? Dobra, jestem winny, uciekłem, ale ty też się nie popisałeś. Zachowałeś się jak inni. Jeśli coś się złego działo, to każdy mówił, że to moja wina. Poza tym wiesz, czemu wyjechałem. Nie potrafiłem zostać. Napisałem do ciebie list, a ty jak widać nie potrafiłeś mnie zrozumieć. Może nie chciałeś. Nie tak to wszystko miało się odbyć. Ale kiedy dni od mojego wyjazdu mijały, a ty nie dawałeś znaku życia…
– Jakiego znaku?! – krzyknął Szymon. – Zostawiłeś mnie, kiedy cię potrzebowałem!
– Wiem! W tamtej chwili… Nie ważne. Cokolwiek powiem i tak obrócisz to przeciw mnie. Karzesz mnie za to, co zrobiłem i masz rację, ale boli mnie to, że… Że nie spróbowałeś mnie zrozumieć.
– Co niby miałem zrozumieć?
– Wszystko napisałem ci w liście.
– W jakim kurde… – urwał, bo nagle sobie przypomniał, że mama Kamila wręczyła mu tamtego dnia jakąś kopertę. On jednak był tak rozgoryczony wyjazdem chłopaka i unieszczęśliwiony wypadkiem siostry, że listu nie przeczytał. O Boże. Gdzie on ten list schował?
– Ale teraz chyba już nie mamy o czym gadać. – Kamil nie zauważył dziwnego zachowania Szymona. – Było minęło. Powiedziałeś w wigilię to, co czujesz. Cóż… Widać nie każde uczucie trwa wiecznie. Dlaczego nic nie mówisz? Dobra, jak chcesz. – Źle zrozumiawszy milczenie Szymona, ruszył z powrotem do stajni. Przynajmniej Zefira nie zostawi.
Tymczasem Szymon zaaferowany listem próbował przypomnieć sobie, gdzie go schował… A może wyrzucił… Nie, nie mógł go wyrzucić. Odwrócił się i co sił w nogach pobiegł w stronę domu. Nie myślał teraz o niczym innym, tylko o znalezieniu zguby.
Wpadł do domu. Mama jeszcze nie spała i coś zaczęła do niego mówić, ale nie słuchał jej. Miał teraz jeden cel w głowie.
Wszedłszy do swojej sypialni zaczął przeszukiwać szuflady w komodzie. Ważne rzeczy, bardzo prywatne, tutaj często je trzymał. Niestety, listu nie znalazł.
– Gdzie go mogłem dać? – Zrzucił z siebie polar, bo zrobiło mu się gorąco. – Gdzie jesteś? – Jak mógł zapomnieć o liście, nie przeczytać go? W gabinecie na pewno go nie zostawił. Szafa! Otworzył drzwi olbrzymiego mebla, uklęknął i wyjmował po kolei koszyki, w których trzymał drobne rzeczy i pamiątki. W jednym nic nie znalazł, ale za to w drugim, na samym spodzie, leżała biała koperta z wypisanym imieniem „Szymon”. Wstrzymał oddech, kiedy ją otwierał. W środku znalazł kartkę wyrwaną pośpiesznie z zeszytu, zapisaną pismem Kamila. Usiadł na podłodze, opierając się o drugie, zamknięte drzwi szafy. Zaczął czytać:

Szymon,
muszę wyjechać. Nie potrafię zostać, wybaczyć Ci tego co zrobiłeś. Przeprosiłeś, ale zrozum, że potrzebuję ochłonąć, aby Ci wybaczyć. Poza moimi znajomymi, jesteś jedyną osobą, której zaufałem. Sprawiłeś, że potrafiłem się zmienić. A paroma słowami… Zawiodłem się na Tobie. Jak mogłeś choćby przez sekundę przypuszczać, że mógłbym podpalić stodołę, do tego narazić zwierzęta? No jak?!
Na razie nie jestem w stanie przebywać tam, gdzie Ty jesteś. Duszę się. Potrzebuję przestrzeni, oddechu, uspokojenia się. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Nie zostawiam Ciebie. Kocham Cię i nie wyobrażam sobie życia, nie będąc u Twojego boku. Jednak na ten czas, na tę chwilę, podejmuję nieprzemyślaną decyzję i wybywam z Jabłonkowa. Nie od Ciebie. Ale to już zależy od Twojej osoby, Szymon. Czy po tym, jak ucieknę, zamiast być przy Tobie… Czy będziesz mnie jeszcze chciał?
Mam wielką nadzieję, że zrozumiesz jak głęboko wbiłeś mi nóż w plecy i jedynym wyjściem, bym znów nie stał się taki jak byłem, jest wyjazd. Taki jestem. Tak mam. Ucieczką się bronię. Potrzebuję czasu, by wybaczyć. Może kiedyś nauczysz mnie czegoś innego. Będzie na to okazja? Chcę być z Tobą. Jeśli Ty tego chcesz, to proszę, zadzwoń do mnie.
Powiesz, że zachowuję się jak dzieciak. Może. Liczę jednak na Twoje zrozumienie. Wiem, powtarzam w kółko to słowo…
Będę czekać na jakąś wiadomość od Ciebie.
Kocham Cię.
Mam nadzieję, że nadal Twój
Kamil
List wypadł Szymonowi z drżącej ręki. Oczy wypełniły się łzami. Przyłożył dłoń do ust, zduszając szloch. Jakiż był głupi. I on nazywa Kamila gówniarzem? Może Zarzycki postąpił egoistycznie, ale teraz zrozumiał jego zachowanie. Zraniony chłopak po prostu się bronił jak umiał. A że umiał tylko uciekać, chować się i czekać aż ktoś pierwszy wyciągnie dłoń… Jak mógł nie przeczytać tego listu? Przecież wiedział jaki jest Kamil. Jak mógł tak o nim myśleć, pielęgnować w sobie żal i złość do niego? Przecież także był winny tej całej sytuacji. To on zawala wszystko. To przez niego stodoła spłonęła, bo nie wezwał elektryka, żeby wymienił kable. To przez niego Kamil uciekł, bo zanim pomyślał, zdążył powiedzieć mu o kilka słów za dużo. To przez niego Zefir się rozchorował. I to on jest winien temu, że stracił tyle miesięcy, kiedy mógł być z Kamilem. Przecież go kocha! Nie może ponownie go stracić, pozwolić odejść.
Otarł oczy. Wziął do ręki list i wstał, zdeterminowany, by porozmawiać z chłopakiem. Zarzucił na siebie polar i zbiegł na dół.
– Szymon? Co się dzieje? – Mama wyszła z kuchni w szlafroku, z kubkiem kakao w dłoni.
– Muszę naprawić to, co zepsułem.
– Płakałeś?
– Która godzina?
– Północ.
– Zaraz odeślę ojca i zostanę przy Zefirze. – Miał nadzieję, że nie zostanie sam. – Z Kamilem, o ile jeszcze jest w stajni. Dobranoc, mamuś. – Wypadł z domu. Nie potrafił znieść każdej dodatkowej sekundy z dala od Kamila. Jego mózg zadawał mu pytanie: „Co, jeśli chłopak cię nie zechce?” On jednak nie zważał na nie. Niech się dzieje co ma być, a jeśli nie spróbuje odzyskać swojego chłopaka, zawsze będzie tego żałować.
Pośliznął się tuż przed wejściem do stajni i prawie wpadł na ojca.
– Mama dzwoniła. Idź. On jest z Zefirem – powiedział Mariusz, klepiąc syna po ramieniu. Cieszył się, że w końcu istniała szansa na to, by jego średni syn znów się uśmiechał.
Szymon kiwnął głową i poszedł, tym razem zdecydowanie wolniej, do hali, w której Kamil spacerował z Zefirem. Chłopak zobaczył go i przystanął. Bieńkowski zaczął do niego iść, stawiając kroki powoli, jakby czas zaczął wolniej biec. List nadal trzymał w drżącej dłoni. Kiedy stanął naprzeciwko Kamila, pokazał mu go.
– Dopiero dzisiaj go przeczytałem. Wtedy… Byłem na ciebie wściekły… Tyle się działo…
Kamilowi serce przyśpieszyło na te słowa. Co to znaczyło?
– Przepraszam – powiedział Szymon. – Przepraszam. – Wziął głęboki oddech. – Wiesz, ostatnio często słucham piosenki „Psalm dla Ciebie” Piotra Rubika. Te słowa… Kilka zdań… – Z trudem przełknął ślinę i zacytował:

Pytam się gwiazdy co drogę wskazać błądzącym miała
Czemu ze wszystkich pragnień na świecie to ty mnie wybrałeś
Gwiazda co w rzece wciąż się przegląda też tego nie wie
Czemu ze wszystkich pragnień na świecie wybrałem ciebie.[1]

– Jest jeszcze jedno zdanie z tej piosenki, które swą prawdziwością wwierca się we mnie za każdym razem, kiedy je słyszę: „To twojej dłoni przecież dłoń moja od zawsze szuka.” – Stał i patrzył bezradnie na Kamila, czekając na to co chłopak zrobi. Czy Kamil dostrzeże w zacytowanych słowach jego uczucia, wyznania?
Kamil, przytrzymując za uzdę Zefira, bardzo chciał uspokoić głupie, mocno i zbyt szybko bijące serce. Te słowa, te zdania na nowo budziły w nim wszystko to, co próbował zepchnąć w niepamięć. Nie odrzuci tego. Nie potrafi. Nie chce. Za bardzo kocha. Wyciągnął rękę i położył ją na policzku Szymona. Mężczyzna natychmiast przytulił się do wnętrza jego dłoni, przytrzymując ją swoją.
– „To twojej dłoni przecież dłoń moja od zawsze szuka” – wypowiedział Kamil. – Tęskniłem – szepnął, a potem pokonał dzielącą ich odległość, łącząc ich usta w delikatnym pocałunku, który, gdy tylko Szymon go oddał, przerodził się w pełen desperacji, tęsknoty, pragnień i miłości kontakt. A jedynym świadkiem ich pogodzenia był przyglądający się im Zefir.





[1] Piotr Rubik „Psalm dla Ciebie”.

33 komentarze:

  1. Przepraszam, ale nie mogłam wytrzymać ze śmiechu kiedy Szymon zaczął gadać o tej piosence xD Nie mówię, że jest zła, bo sama ją nawet lubię, tylko no kurde, takie trochę to żenujące było.. Ale pewnie uważam tak dlatego, że ja aż taką romantyczką nie jestem i nie wzięłabym tego z należytą powagą. Poza tym mega się cieszę, że wreszcie się pogodzili. Na początku myślałam, że Szymon w ogóle tego listu nie dostał (tak jak w przypadku tej kartki od Alexa dla Josha), a on po prostu go nie przeczytał. Cieszę się też, że Zefir jakoś daje radę, bo to naprawdę fajny koń. W przyszłości napewno się jeszcze coś u nich zepsuje, ale mam nadzieję, że nie aż tak jak w tym wypadku. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Weny
    ~Demi Lerman

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też sie taki zażenowany czułem. To niestety było bardzo tanie. Przykro mi troche bo potencjał się zmarnował :). Ciesze się ze ednak nie kupiłem tej 2 części:). Koniec końców weny życzę

      Usuń
    2. Też uważam takie ozdobniki za zbędne i ogolę się na łyso, jeżeli jakiś facet zacytował w taki sposób Rubika
      Mati

      Usuń
    3. Jakoś nie jestem w stanie sobie wyobrazić 2ch dorosłych facetów, jeden podobno jest buntownikiem a drugi jeździ na motorze w skórzanej kurtce więc pewnie lubi troche ostrzejsza muze i że oni nagle nieszczęsnego rubika zaczynają sobie cytować xD

      Usuń
    4. A ja potrafię sobie wyobrazić dwóch facetów, którzy się kochają i którzy mówią takie słowa. Wszak nawet facet też je śpiewał. Uwielbiam coś takiego i to napisałam. Gdyby ktoś inny coś takiego napisał to siedziałabym w chusteczką w ręce, czytała i się wzruszała. Ale rozumiem, że ktoś nie lubi romantyczności i tego typu rzeczy. Możecie się czuć zażenowani, ale ja piszę tak jak ja lubię. Dziękuję.

      Usuń
    5. Luana zawsze miała tendencje do robienia z facetów takich ciotek co to sobie ćwierkają do uszka. Szkoda, że to samo właśnie zrobiła z tymi postaciami. Nie wiem co jest dalej, bo nie czytałam. Patrząc na te zdania to widzę czego się dalej spodziewać. Żal. Naucz się kobieto pisać o męskich mężczyznach, a nie ciotach ze zwichniętym nadgarstkiem.

      Usuń
    6. Ludzie, Kamil i Szymon tymi słowami wyznali sobie miłość. Dla mnie to było piękne.

      Usuń
    7. Nie chciałam się wtrącać, ale aż mnie ciśnie, aby to napisać.
      Osobiście znam dwójkę młodych ludzi, dziewczynę i chłopaka, którzy słuchają metalu, a oboje zostali wychowani na Rubiku. Do dziś uwielbiają jego piosenki i chętnie do nich wracają. Więc jak życie pokazuje - można.

      Usuń
    8. Uważam, ze trzeba mieć wyczucie. No wyszło bardzo tanio i tego nic nie zmieni. Kurde, polecam poczytać troszkę więcej niż blogowe opowiadania homoerotyczne i harlekiny. Ja mam niesmak i uważam że specyfika postaci, ich charakterystyka no nie pasuje do takiej muzyki, takich słów. To jest tak patetyczne. Niestety cierpię na strach przed patosem. Jestem facetem więc może wiem jak faceci patrzą na takie sprawy. Można się pięknie pogodzić ale nie trzeba rzygać przy okazji tęcza. pomijając fakt, że Rubik to muzyka średnich lotów. Nikt tak muzyki nie cytuje. Jeżeli opowiadanie ma być dobre, musi by troche życiowe. Charakterystyka postaci nie pozwala mi na to zeby one używały tako=ich słów. Hmmm przypadkowo akurat znali tą samą piosenke rubika ? naciągane. No nic. trza popracować trochę na wyczuciem, nad budową dialogów. Jeszcze się odniosę do listu. Wyszedł emo dramat nastolatka. Można było zamieścić taką samą treść bez zbędnych frazesów, takich wyświechtanych O!. A i radze się nie obrażać tylko pomyśleć nad tym. A koleżankom wszystkim Grażynkom polecam sobie zrobić przerwę od blogów i wziąć do ręki coś od Tokarczuk na przykład. No a co do obraźliwego anonima powyżej, nie miałem intencji na wywoływanie takich. Nerwią mnie tacy ludzie. A no i metalom wychowanym na rubiku mogę tylko współczuć xD. Taka mała złośliwość na koniec bo ten komentarz nic nie wniósł sensownego do dyskusji. Bye Bi+ches

      Usuń
    9. Ludzie gardzą Greyem, inni go kochają. Każdy ma inny gust. Ja kocham i Zmierzch i Greya i pieśni Rubika, ale nie obrażam nikogo kto tego nie lubi, a kocha rap, którego nienawidzę.

      Usuń
    10. Sam sposób w który Grey jest napisany, uwłacza ogólnie inteligentnemu czytelnikowi. Te zidiociałe zdania, błędy logiczne, styl pisania(wewnętrzna bogini, ciągłe jedzenie, uwłaczanie. Polecam może poczytać artykuły na czym polega świat BDSM. o o tym na pewno Grey nie jest) Polecam także blog złe książki. Podziwiam faceta że chce mu się wszystkie głupoty wyłuszczać :). Jak staram się nie segregować ludzi tak niestety to, ze komuś się grey podoba, to coś pokazuje o tej osobie;). Mimo wszystko uważam że opowiadania Luany są lepsze i poziom wyżej od Greya. Zdarzają się kwiatki jak widać, ale to jest wszystko do poprawy. Wystarczy odrobina chęci i dobrej woli. Co do komentarza poniżej. Jeżeli autor prosi o krytyke. krytyka nie może być tylko pozytywna. Po to sa komentarze żeby wyrazić opinię. A opinia nie zawsze będzie pozytywna. Ja wiem że teraz ciągle ktoś będzie bronić. fajnie. Ale bezkrytyczne bronienie i chwalenie nie przynosi żadnej merytorycznej wartości i sprawia że autor się nie rozwinie. Większa krzywda. Pozdrawiam;)

      Usuń
    11. Nikogo nie chcę bronić; od razu zaznaczam.
      Bądźmy szczerzy- wiemy, że Luana jest duszą rozmarzoną i niepoprawnie romantyczną. Starczy spojrzeć na inne jej prace.
      Ktoś napisał, że ten wątek z cytatem jest bardzo nierealny (delikatnie pisząc) i to prawda, że był trochę kiczowaty. Mi również niezbyt się podobał, jednak nie jest to powodem, aby od razu pisać tak wredne słowa. I moi (nie)drodzy, kyryka a hejt to dwie różne rzeczy. Krytykę można ująć w delikatniejsze słowa i trzymać konwersację na poziomie. A osoby, które hejtowały pracę Luany i samą autorkę słowami typu: "kariery w pisarstwie jej nie wróżę... chociaż patrząc na Zmierzch to kto wie" czy "Luana zawsze miała tendencje do robienia z facetów takich ciotek co to sobie ćwierkają do uszka. " dla mnie i dla wielu innych osób są po prostu durnymi amebami.
      Wracając do komentarzy dotyczących Greya i Zmierzchu to na przykład ja nie lubię zmierzchu, ale nie hejtuję go, bo mi się nie podoba, tylko wiem, że autor postarał się, choćby trochę, i są osoby uwielbiające go. Tak więc krytyka hejtowi nierówna.
      To, że jeden czy dwa wątki w opowiadaniu nam się nie podobają to nie znaczy, że mamy skreślać cały tekst i autora wraz z nim. Warto czasem nadstawić drugi policzek.
      Piotr Rubik kojarzy mi się z dzieciństwem i nie jest dla mnie tandetny. I tak, ubieram się na czarno od kilku lat i słucham rocka i metalu, ale też i kpopu i piosenek typu disco itp. Prawie mi przykro, żem rzeczywista. (Żart; info dla niekumatych ameb umysłowych)
      Luano, pozdrawiam :)

      Usuń
    12. "Mi również niezbyt się podobał, jednak nie jest to powodem, aby od razu pisać tak wredne słowa."!
      Wy durne, niekumate, umysłowe ameby! ^^

      Usuń
    13. Chciałam się zwrócić do tej osoby, która napisała "Kurde, polecam poczytać troszkę więcej niż blogowe opowiadania homoerotyczne i harlekiny.". Anonimie, nie znasz mnie, nie wiesz kim jestem, nie wiesz jaka jestem i co czytam. Nie osądzaj. Bo Ciebie też ktoś kiedyś osądzi. Nie masz pojęcia co czytam. Na pewno nie Harlequiny. Chociaż to też fajne teksty dobre na rozluźnienie po ciężkim dniu. Także wiele opowiadań homoerotycznych jest dobrych. Nie oceniaj, jeżeli niczego o mnie nie wiesz.

      Usuń
    14. Akurat to nie było personalnie do Ciebie;). To było do dziewczyn które bezkrytycznie wszystko przyjmują, i maja problem jeżeli ktoś napisze co myśli a nie koniecznie to jest pochwałą. Oczywiscie nie mam tutaj na myśli tego kogoś kto od razu się podpiął i zaczął zwyczajnie jechać.

      Usuń
    15. Dopiero wróciłam po ciężkich tygodniach bez internetu. Uradowana wizją kilku nowych rozdziałów mojej ulubionej autorki, siadam grzecznie przy laptopie i co widzę... A no cudny rozdział który nie każdemu musi przypaść do gustu i nie każdy musi go zrozumieć oraz postrzegać go jak autorka. Ale po co zaraz obrażać autora oraz zarzucać mu nie czytanie nic prócz książek (nie oszukujmy się) z niższych półek. Trochę kultury, wiem ze to internet a w nim można wszystko ale takie zachowanie mimo wszystko krzywdzi.
      Teraz kilka słów o rozdziale. Według mnie Szymon był tak załamany po kilku miesiącach bez Kamila, a jak wiemy większość z nas przeżywając ciężkie chwile zamiast słuchać radosnych piosenek wybiera te o troszkę głębszym znaczeniu i smutniejszych brzmieniach.
      Ktoś wyżej napisał, że dziwi go to ze Kamil znał ta piosenke. No prosze! Praktycznie każdy ja zna byla przecież kiedyś wielkim hitem!
      Na koniec chialabym tylko dodać, że zdziwiła mnie ta ogromna fala hejtu (tak, hejtu). Nie wiem, czemu to służy ale wiem ze skreslanie autora przez jeden rozdział jest głupotą i skrajnym idiotyzmem.
      A tobie kochana autorko życzę żebyś się nie przejmowała przykrymi słowami tylko nadal robiła to co kochasz bo według mnie robisz to cudownie ;*
      Aleks.

      Usuń
  2. Tak!! Dziękuje Ci Luano, dziękuje! Już nie mogłam wytrzymać, jak w ostatnich rozdziałach te dwa zakochańce miały na siebie nawzajem focha. Wiem, że pewnie nie od razu się wszystko między nimi naprawi (w końcu minęło pół roku...) ale jak zawsze jestem dobrej myśli. I dobrze, że z Zefirem na razie w miarę w porządku, bo bez tego konika to ja sobie akcji opowiadania nie wyobrażam. To by było chyba na tyle ode mnie...
    Pozdrawiam i weny w pisaniu kolejnych tekstów :)
    NINJA

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty małpo! Aż się poryczałam. Jedna z dwóch piosenek Rubika które kocham i z teledyskami znam na pamięć a w rytm tego Kamil i Szymek pogodzeni. Jesteś geniuszem. I pomału zastanawiam się czy zła czy dobra. Przepiękny rozdział. Cholera, znowu. Chyba chwilę temu ci coś takiego już pisałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. No nareszcie! Ile można było czekać, aż te dwa głupole wreszcie się pogodzą? Zefirku, kochanie, wracaj do zdrowia, bo ja tu już łzy w oczach miałam, jak tak leżałeś 😭. Ale teraz może być już tylko lepiej, ja mam nadzieje ^.^ I czy doczekam się wreszcie seksów na sianie?!
    Luano, kocham cie za ten rozdział 😘 Pozdrawiam cieplutko 😀

    OdpowiedzUsuń
  6. Ufff... W końcu ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. NARESZCIE
    AŻ SIĘ POPŁAKAŁAM *-*
    Tak czekałam na ten list! Wiedziałam, że głupek nie przeczytał!

    Życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Eh, a miałem nadzieję, że się tak patetycznie nie zejdą. Nie można mieć wszystkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Już myślałam, że się nie pogodzą, ale W KOŃCU!!!
    Jestem coraz bardziej ciekawa dalszych losów>>>
    Kocham to opowiadanie tak cholernie bardzo>>
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa, mnóstwa, mnóstwa weny i czasu ^_^

    Agnes V.

    OdpowiedzUsuń
  10. Poprosiłam koleżankę o przeczytanie tego rozdziału i wydanie obiektywnej opinii. Byłam ciekawa jak odbierze to co się w nim wydarzyło i to tylko jej szczera opinia. Wypowiedziała się głównie w kontekście tego fragmentu z tym Psalmem (wcześniej opowiadałam jej o Twoich innych opowiadaniach i nie była na nie, więc nie odbieraj tego tak, że nic jej się w twoim dorobku pisarskim nie podobało. Chociaż to co zaraz tu wkleję w sumie przeczy temu, ale ona jest baaaardzo szczerą osobą i po prostu chciałam znać jej zdanie.
    "ten fragment jest tak zły..."
    "kariery w pisarstwie jej nie wróżę... chociaż patrząc na Zmierzch to kto wie"
    "nw jak można za o zapłacić"
    "ona w ogóle pisze jak typowa autorka fanfików XD niby próbuje tak dojrzale itp ale gimbus aż się wylewa spomiędzy pauz"
    "tu mi tak 50TG zaleciało"

    OdpowiedzUsuń
  11. Jezu BOSKIE *_* nareszcie się doczekałem ^^ wyszło genialnie jak zawsze i kurde nie rozumiem az tak negatywnych reakcji :/ jak nikt nie ma nic miłego czy pozytywnego do napisania no to, według mnie, nie powinien nic pisać i swoje negatywne uwagi zatrzymać dla sb, bo nie zdają sb sprawy jak czasem to boli, sama pisze i wiem jak sie czuje osoba, której mówi się, że to co napisała genialnie jest dnem :/. No ale cóż, jeszcze raz CUDOO i o jezuuu tydzień do kolejnego :'( ^^ już nie mogę sie doczekać *_* Duuuużoo weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlaczego trzeba trzymać negatywne uwagi dla siebie? Przecież po to jest opcja pisania komentarzy - żeby wyrazić swoją opinię. Po prostu wyrażanie tej negatywnej w kulturalny sposób jest sprawą dość trudną i wymagającą uruchomienia mózgu, a niektórzy się najwidoczniej oduczyli używania tej części ciała... Szczera opinia to jedno, kultura osobista to drugie. Trzeba się po prostu nauczyć godzić jedno z drugim.

      Usuń
    2. Zgodzę się. W swoich komentarzach jednak nie widzę nic chamskiego. Oczywiście zawsze musi się ktoś wtrącić kto skomentuje chamsko, i pojedzie bez argumentów konkretnych przy okazji dyskredytując inne komentarze bo potem wszystkie negatywne są wrzucone do tego worka co te chamskie. Pozostaje mi nadzieja, że są tutaj jeszcze rozsądni ludzie.

      Usuń
  12. Rozdział jest meeega, jak zawsze, ale mały błąd, w piosence powinno być "pytam się gwiazdy, co drogę wskazać błądzącym miała... Prawidlowa kolejność, sorki jeśli się czepiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie przypuszczałam, że Kamil tak szybko wybaczy, raczej sądziłam, że to będzie w następnym rozdziale. Ta szczerość Szymona mnie zabiła XD, ale ważne, że między nimi jest dobrze. I właściwie każdy we wsi wie, że ich coś łączy, wiec mogą być razem i mieszkać na wsi. Podoba mi się ta książka, wciągnęła mnie coraz mocniej z każdym rozdziałem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten rozdział jest rewelacyjny pełny emocji i ekspresji. Oczywiście dla mnie to wyciskacz łez, ale takie właśnie lubię.

    OdpowiedzUsuń
  15. Genialne, gen8aone!
    Cudowne i piękne

    OdpowiedzUsuń
  16. Hej,
    aż mam łzy w oczach... pieknie pogodzili się..  Szymon jednak nie przeczytał tego listu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)