1 czerwca 2016

W sidłach miłości tom 2 - Rozdział 10


Dziękuję za komentarze.

Sean wziął długą kąpiel. Potrzebował tego po bardzo ciężkim dniu na uczelni. Dzisiaj miał jedne z trudniejszych zajęć, a i cały dzień biegał tam i z powrotem. Ledwie znalazł czas wolny na wrzucenie czegoś na ząb, inaczej zjadłby dopiero w domu. Z tym że w domu półki w lodówce świeciły pustkami. Z Drake’m będą musieli wybrać się na zakupy. Jutro jest sobota, więc już od południa będzie miał wolne.
Ubrał się w luźne ubranie po domu i udał do kuchni. Z szafki wyjął szklankę, nalał do niej chłodnej przegotowanej wody i wrzucił tabletkę magnezu. Płyn zasyczał, spienił się, a do jego nosa dotarł pomarańczowy zapach. Po rozpuszczeniu się tabletki jeszcze ją zamieszał, a potem razem ze szklanką w dłoni przeszedł do sypialni. Czekała na niego książka, a raczej ostatnie rozdziały piątego tomu pod tytułem: „Czarnoksiężnik z północy”. Książka należała do serii „Zwiadowcy” autora Johna Flanagana. To seria osadzona w fikcyjnym, stylizowanym na średniowiecze świecie, powieść przygodowa dla młodzieży, ale co mu tam, że czyta coś takiego. Przecież bajki nie są tylko dla dzieci, więc i książki nie.  Czasami bez względu na wiek można sięgnąć po coś, dzięki czemu człowiek się odpręży i od czego nie sposób się oderwać, tym bardziej od przygód zwiadowcy Halta i jego ucznia Willa. Jemu seria pozwalała zapomnieć o paragrafach, kodeksach i tonie przeróżnych informacji.
Zdążył przeczytać kilka stron, wypić magnez, kiedy usłyszał rumor dochodzący z salonu. Już miał się zerwać, sprawdzić co się dzieje, ale drzwi do sypialni otworzyły się. Stanął w nich Drake chwiejąc się na nogach. Rozcierał kolano.
– Nie wiem dlaczego stolik stanął mi na drodze. – Drake wskazał za siebie. Wzrok miał rozbiegany i gdyby nie podparł się o framugę przewróciłby się.
– Jesteś pijany. – Wsunął między kartki zakładkę.
– Po sesji mieliśmy imprezę i tak jakoś wyszło. – Zrobił do przodu dwa kroki, ponownie zachwiał się. Łóżko nagle było bardzo daleko, a świat się kręcił.
– Tak wyszło, że ledwie trzymasz się na nogach. – Odłożył książkę na stolik nocny.
– O nie, mój drogi, trzymam się dość dobrze. – Potknął się o kant dywanu i przewrócił na łóżko.
– Właśnie widzę – stęknął, kiedy Drake upadł na niego górną połową ciała. Od mężczyzny na mile śmierdziało alkoholem. 
– No nie, ja tak do ciebie... – Zaczął obmacywać Seana.
– Ty do mnie się teraz nie zbliżaj. – Popchnął go tak, że Drake leżał wyłącznie na pościeli.
– Sean, myszeczko ty moja wiesz, że cię kocham. – Próbował złapać partnera zanim ten wstał, ale padł twarzą na poduszkę.
– Myszeczko? Wyglądam jak mysz? Drake? Drake? – Poruszył ramieniem partnera, który chrapnął. – Zasnął. – Czekała go noc na kanapie. Przykrył go jeszcze, chociaż przez chwilę chodziło mu po głowie, żeby tego nie robić, ale mimo wszystko nie chciał, żeby Drake zmarzł. Popatrzył jeszcze chwilę na niego. – Gdzieś ty się tak uchlał?

* * *

Znalezienie się w ramionach Jonathana zawsze było jak powrót do domu, tym razem także. Leżeli na łóżku i przesłuchiwali kawałki muzyczne, które mogły na przyszłość im się przydać. Wciąż od nowa odświeżali sobie w pamięci składankę wykonaną przez Oscara do ich wspólnego występu. Zbliżał się dzień, kiedy Richie ma mieć swój specjalny pokaz. Ćwiczyli intensywnie przez kilka godzin, ale dzisiaj zrobili sobie przerwę i leniuchowali. Richie wcześniej odrobił lekcje, a teraz chwilami brał książkę od matematyki, czy angielskiego do ręki i powtarzał materiał. Za jakiś czas czekały go kolejne testy, a Morrison oraz matematyczka na pewno nie przymkną oka nawet na drobne błędy.  
– O to jest fajne, nawet mam w głowie odpowiedni do tego układ – rzucił Richie, kiedy w tle zagrała odpowiednia muzyka. – Jeden obrót i opadnięcie na dół. Dalej wysunięcie nogi… Nie. Położenie się na podłodze przeturlanie… Nie… Ale ten początek jest dobry. Będę musiał nad tym pomyśleć. Na egzamin będzie dobre. – Podniósł się i wziął zeszyt leżący obok niego. Szybko zaczął coś w nim rysować ołówkiem i opisywać, zaraz to zmazywał i rysował od nowa, na górze strony zapisując wykonawcę i utwór.
Johnny lubił patrzeć na niego przy pracy. Jest pewny, że z Richiego wyjdzie doskonały choreograf. Z jego wyobraźnią i talentem wyszkoli naprawdę dobrych tancerzy.
– Co tak na mnie patrzysz? – zapytał Richie.
– Lubię na ciebie patrzeć.
– Tylko? – Zagryzł dolną wargę.
– Nie tylko. – Nabrał ochoty na to by swoimi ustami wyrwać mu spod zębów wargę i possać ją delikatnie. – Lubię cię całować.
– Tak? – Odrzucił zeszyt wraz z ołówkiem i położył się tak, że połową ciała leżał na Johnnym. Ich twarze dzieliły zaledwie centymetry. – Udowodnisz?
Johnathan położył mu dłoń na głowie przytrzymując ją i podniósł swoją na tyle, że ich usta mogły się spotkać. Pieścił wargi chłopaka subtelnie, z czułością. Smakował je jak najznakomitszy deser, notując sobie na zawsze w pamięci ich fakturę i smak. Po dłuższej chwili uwolnił dwie kuszące wargi i potarł je kciukiem.
– Pasują do moich idealnie.
– A ja do ciebie? – Richie ucałował szczękę Jonathana.
– Ty do mnie również. Jesteś idealną połówką całości.
– Nie idealną, Johnny. Połówka nie może być idealna. Ideał można stworzyć dopiero będąc w całości z drugą połówką.
– Czyli co? – Wsunął rękę pod koszulkę Richiego i zaczął powoli głaskać palcami jego plecy.
– Czyli to, że tylko razem jesteśmy idealni. Co ty na to?
– Podoba mi się twoja teoria. Nawet nie ideał, z drugim nie ideałem, może stworzyć coś wspaniałego.
– Ty jesteś idealny. Wiesz dlaczego?
– Dlaczego, Richie? – Przerzucił chłopaka na plecy i zawisł nad nim.
– Bo każdy w oczach kochanej go osoby jest idealny. Nawet garbus, czy brzydula, w oczach tych, co ich kochają są zawsze najwspanialsi i najpiękniejsi. Czytałem o tym.
– Miłość czyni ślepym. – Pocałował go w usta, nos, policzki i oczy.
– Miłość pozwala patrzeć sercem, Johnny. Tylko i wyłącznie sercem.
– Mój pełen romantyzmu, uroczy, słodki, wierzący w ludzi i miłość, Richardzie Taylorze. – Pochylił się całując go w czoło, a potem przeniósł się na usta, które już miał pocałować, kiedy Richie zerwał się, przez co zderzyli się ze sobą głowami.
– Przepraszam, Johnny. Przepraszam, ale mam. Wiem jaki układ będzie idealny do tej muzyki. Dzięki, skarbie. – Wysunął się spod Jonathana i od razu zabrał się za zeszyt. Uśmiechnął się jeszcze szeroko, kiedy Johnny opadł na poduszki z jękiem i to nie bynajmniej dlatego, że bolała go głowa. – Pocałujesz mnie później. Teraz muszę to zapisać. O, wiem! Wiem jaki kolejny utwór Oscar mógłby z tym połączyć. Zaraz ci pokażę. – Wziął pilota od wieży i kartkę ze spisem utworów z płyty. – Spodoba ci się.
– Na pewno. – Położył się na boku ponownie obserwując swojego chłopaka. Nieidealny ideał? Dla niego jest idealny. Szkoda, że nie widział tego wcześniej, dużo stracili, ale w końcu faktycznie zaczął patrzeć sercem. – No to puszczaj to, a później wracamy do całowania.
– Tobie Johnny tylko całowanie w głowie. – Posłał mu w powietrzu pocałunek.
– I kto to mówi?
– No mnie co innego w głowie. – Kopnął go lekko.
– Uważaj, bo się jeszcze możesz doczekać. – Podniósł się i usiadł za nim opierając go sobie o tors.
– Czekam i czekam, Johnny. – Oparł się o niego wygodnie, a później włączył utwór, który wybrał. W tle rozległa się jedna z najpiękniejszych romantycznych melodii.
– Only You?
– Only You, Johnny, będzie idealne. A teraz możesz wrócić do całowania mnie.
– A ładnie poprosisz? – zapytał szeptając mu na ucho. Złapał je między wargi, a dłoń położył na jego brzuchu.
Richie westchnął odchylając głowę. Przestał go obchodzić zeszyt w ręku, moc romantycznej melodii. Wszystko przestało się liczyć, poza dotykiem Jonathana, i nie musiał już o nic prosić.

* * *

Rankiem Drake z potwornym bólem głowy, pustynią w ustach i smakiem starego kapcia wytarabanił się z sypialni. Czujne oczy Seana obserwowały go jak kieruje się w stronę kuchni, nalewa sobie szklankę wody z kranu i wypija jednym haustem, a potem drugą.
– O, ja pierdolę. – Drake zacisnął powieki opierając się dłońmi o blat szafki. – Mój łeb.
– Trzeba było więcej pić. – Nic sobie nie robił z tego, że kochanek cierpiał katusze za wczorajszy wieczór. Niech ma za swoje. Przesadził, więc kara musi być.
– Nie masz czegoś na kaca lub na ból?
– Jeszcze alkohol ci z żył nie wywietrzał, a chcesz leki? Nie ma mowy.
– Jesteś na mnie zły – stwierdził Drake.
– Co ty nie powiesz?
– Wygadany się robisz.
– Jak mam powody i temat do mówienia. Co to wczoraj było? – Założył ręce na piersi.
– Imprezka. I mów ciszej.
– Ciszej?
– Raz się uchlałem, a ty zachowujesz się jak żonka.
– Bo mam do tego prawo – warknął Sean. – Nigdy nie piłeś, nie tyle, więc może mi powiesz o co łaskawie chodzi. – Złapał go za ramię i odwrócił w swoją stronę. – Nie pijesz bez powodu. Mów, inaczej śpisz na kanapie przez najbliższy miesiąc – syknął przez zęby. – I nawet nie myśl, że pozwolę ci się dotknąć.
– Czasami bywasz stanowczy, ale błagam ciszej. – Potarł skronie.
– Czekam. Mogę odłożyć tę rozmowę na później, ale chyba lepiej teraz to zrobić.
– Straciłem pracę – wypalił Drake.
– Że co?
Nalał sobie jeszcze jedną szklankę wody i usiadł ciężko przy wyspie kuchennej.
– Kilka dni temu robiłem takiej modelce zdjęcia. Tej takiej, która kilka miesięcy temu mi groziła. Znów odrzuciłem jej propozycję seksu. Chuda suka poszła do swojego impresario czy cholera jak on się tam nazywa, a ten polazł wyżej i mnie wywalili. – Wypił połowę szklanki wody.
Sean zazgrzytał zębami. Wydrapałby oczy tej dziwce, która śmiała przystawiać się do jego faceta. Nie było co się jednak nad tym rozwodzić, przecież Drake jej nie chciał.
– W takim razie gdzie byłeś wczoraj? Nie było żadnej imprezy. Prawda?
– Była, ale już beze mnie. Spędziłem popołudnie… i południe w barze. – Oparł czoło o chłodny blat, to przyniosło mu chwilową ulgę.
– W którym? Gdzie jest motor? Chyba nim nie wróciłeś? – Myśl, że jego wieloletni partner prowadził po pijanemu otwierała mu nóż w kieszeni.
– Został gdzieś tam. – Drake machnął nieskoordynowanie ręką w powietrzu.
– Gdzieś? Nie pamiętasz gdzie chlałeś?
– Przypomnę sobie. Zresztą po co mi on? Nie mam roboty. Budowy zaczną się dopiero na wiosnę. Do tej pory nie będę miał za co go tankować, opłaty za ubezpieczenie się zbliżają. Równie dobrze mogę go sprzedać.
– Kretyn. Masz oszczędności. Poza tym ja mam pieniądze. – Nachylił się do niego.
– To jest twoja kasa. Nie będę za twoje żył. – Utkwił poważne spojrzenie w piwnych oczach Seana.
– Jesteśmy razem. Wszystko jest wspólne. Ciągle przemawia przez ciebie cholerna duma! – krzyknął. – Pewnie, moje pieniądze śmierdzą!
– Nie powiedziałem tego.
– Ale tak się zachowujesz! Tak jakby moje pieniądze były czymś gorszym, bo mam je z funduszu, który założyła mi mama. I jesteś taki dumny, jaśnie pan nie chce się z nich przez jakiś czas utrzymać. – Zawsze go to bolało i wkurwiało.
– Tu nie chodzi o kasę! Muszę mieć pracę. Zwariuję siedząc w domu. Jestem facetem i chcę się dołożyć do życia, a nie korzystać tylko z twojego. Pomyśl trochę!
– Myślę i wiem, czego chcesz, ale przez chwilę możemy żyć za to co ja mam. Schowaj swoją dumę w tyłek! – Odwrócił się na pięcie idąc w stronę sypialni.
– Dokąd idziesz, Sean?
– Idę na zajęcia – odpowiedział nie odwracając się.
– Dziś sobota.
– Mam dwie godziny dzisiaj. Mówiłem ci.
 – To idź na te swoje cholerne zajęcia!
Sean uniósł rękę, by partner dał mu spokój.
– Sean!
– Potem zamierzam zrobić zakupy. – Wszedł do sypialni, a panujący w niej zapach przetrawionego alkoholu cofnął go. –  I do cholery mogłeś tu otworzyć okno!
– Jest mróz – odparł głośniej, bo partner był po drugiej stronie pokoju.
– Wolę zimno, niż smród w sypialni! Szlag mnie zaraz trafi!
– Mój zawsze sztywny Sean pokazuje pazurki i przeklina.
– Och, zamknij się! – Z rozmachem otworzył okno i nagle znalazł się w ramionach partnera. – Drake.
– Jak jesteś taki wściekły to cholernie mnie podniecasz. – Przycisnął swoje krocze do pośladków Seana.
– Wierz mi, jeszcze nie jestem wściekły. To dopiero zalążek wściekłości. Puść mnie. Muszę się ubierać i jechać. Mam dwa wykłady z prawa karnego, nie mogę ich opuścić.
Drake warknął zaciskając zęby na szyi Seana i zostawiając na niej swój ślad.
– Mam ochotę cię przelecieć, na szybko. Pamiętasz nasz szybki seks w łóżku? Teraz wziąłbym cię przy tym oknie, ale musisz je zamknąć, bo jest zimno. Gdy je zamkniesz powiesz tak. – Sunął dłońmi po klatce piersiowej Seana, który szybciej oddychał. – Będziesz mnie cały dzień czuł.
– Niech cię szlag, Drake – warknął i zatrzasnął okiennicę. Oparł się dłońmi o parapet przymykając oczy i pozwalając, żeby Drake opuścił mu spodnie i bieliznę. Szybki seks z kochankiem – co praktykowali od jakiegoś czasu – pozostawiał go obolałego, ale czuł, że partner właśnie teraz tego potrzebuje, a on nie pozostawał obojętny na jego penisa wbijającego mu się w pośladek. – Tylko weź gumkę. Nie mam zamiaru się tam znów myć.
– Mhm. Poczekaj i nie ruszaj się.
– Gdzie mam iść z gołym tyłkiem? – warknął. Zasunął firankę, żeby go nie było tak widać, co z tego, że znajdują się dość wysoko. Jęknął, kiedy niespodziewanie zimna substancja rozlała się pomiędzy jego pośladkami. Wypiął się, kiedy podniecony Drake chwycił go za biodro i naparł na niego powolutku zaczynając się wsuwać. Zacisnął zęby z powodu bólu.
Drake wbił się w partnera, za wolno jak dla niego, ale nie chciał go skrzywdzić. Zaczął się w nim poruszać, chwytając jego penisa w dłoń. Miękki członek kochanka od razu zaczął reagować na masturbację. Biodra pracowały coraz szybciej i w niemal zwierzęcym instynkcie ich właściciel dążył tylko do spełnienia. Trzymał Seana blisko siebie wchodząc w jego tyłek i jakoś walcząc o utrzymanie nad sobą kontroli, którą stracił, gdy kochanek nacisnął do tyłu jakby chcąc więcej. Rzeczywiście Sean tego potrzebował, bo z każdym pchnięciem bioder mężczyzna dyszał coraz szybciej, a jego pobudzany penis stał się twardy jak kamień i niedługo później Drake poczuł wilgoć na dłoni oraz drżenie ukochanego mężczyzny. Sekundę później podążył za nim wbijając się w niego mocno i nieruchomiejąc.
Doszedł do siebie po dość dobrym orgazmie, czując się przyjemnie rozluźnionym,  nawet nerwy gdzieś wyparowały. Nie przepadał za szybkim seksem, zdecydowanie wolał łóżko, długo i powoli się kochać, lecz czasami i jemu było to potrzebne.
– Seks nie wszystko naprawi, Drake.
– Wiem. Przepraszam za to i przepraszam za moją dumę jeśli chodzi o kasę. – Wysunął się z niego ostrożnie, przytrzymując prezerwatywę.
– Nie przepraszaj. – Odwrócił się do Drake’a naciągając na siebie spodnie. – Kocham cię. Za bardzo cię kocham. – Chwycił go za koszulkę i przyciągnął do pocałunku trwającego chwilę, ale w nim przekazał swoje uczucia. – I będę cię czuł cały dzień, zabiję cię za to.
– Będziesz miał o czym myśleć na nudnym wykładzie. – Pokąsał jego wargę, po czym mocno go przytlił. – Dobra, idę się ogarnąć z tym, a ty zabieraj się na te zajęcia. – Zanim go zostawił dał mu jeszcze klapsa. Zaśmiał się, kiedy Sean odskoczył jak oparzony uderzając pośladkami o parapet.  – I zmień spodnie, chyba trochę kapnęło.
Popatrzył w dół. Rzeczywiście kilka kropel spermy spadło na jego ubranie.
– A niech cię, Drake! – Nagi tyłek partnera mignął mu w drzwiach.
– To nie moja. Nie masz mnie o co obwiniać. I przewietrz pokój, śmierdzi tam spermą.
Sean najchętniej rzuciłby czymś za nim, ale pod ręką znajdowała się jedynie doniczka z kwiatem i szkoda mu było kwiatka, bo raczej tego zakutego łba Drake’a, nie.

* * *

Richie przeciągnął się nie mając ochoty na pobudkę. Ciepło ciała, które przez całą noc czuł przy sobie gdzieś zniknęło. Johnny pewnie musiał wyjść z samego rana. Od jakiegoś czasu po prostu ze sobą zasypiali, tak jakby mieszkali razem. Johnny go pieścił, całował, dotykał nie posuwając się dalej niż za tym pierwszym razem, kiedy myśleli, że będą się kochać. Gdzieś Richiemu w głowie się tłukło, że od tamtej pory Jonathan jeszcze ani razu przy nim nie doszedł.  Tak jakby czekał na jego ruch, ale on nie potrafił się przemóc, żeby go dotknąć. Nie potrafił też z nim o tym porozmawiać. Z jednym ma pewność, chce się z nim kochać i jeśli nadarzy się okazja to nie pozwoli mu się wycofać. Poza tym wszystkim, po prostu dobrze było budzić się przy nim, zasypiać. Co więcej, Johnny tu prawie mieszkał i z tym też było mu dobrze.
Poczuł, że ktoś chce mu zabrać kołdrę, więc złapał za nią i owinął się nią cały.
– Ej, śpiochu. – Johnny zaczął szukać głowy swojego partnera i w końcu natrafił na złote kosmyki. – Byłem w piekarni, kupiłem jeszcze ciepłe bułeczki. Dżemik już czeka, zrobię kakao i jemy, ewentualnie ja zjem, a ty sobie pośpij.
Richie wysunął głowę spod przykrycia i otworzył jedno oko.
– Jaki dżemik?
– Pomarańczowy. Wstajesz? – Pochylił się nad nim i pocałował.
– Tak. Za chwilę przyjdę. Wykąpię się tylko. – Jeszcze raz się przeciągnął i przetarł oczy dłońmi. – O której jedziemy na trening?
– Za dwie godziny. Akurat zjemy. Ja wpadnę do domu na szybki prysznic i zbierzemy się.
– Dobra. To zrób to kakao. – Uśmiechnął się.
– To ruchy – powiedział i zostawił chłopaka samego.
Richie usiadł wciąż owinięty kołdrą i patrzący na zamknięte drzwi.
– Kocham cię, Johnny. Zawsze cię kochałem – szeptał do siebie. – Proszę, nie zostawiaj mnie. Nigdy mnie nie zostawiaj.

11 komentarzy:

  1. Boskie. :)))))) czekam na ciąg dalszy. Uwielbiam Twoje opowiadania Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :) Wszystko się układa, jest aż za kolorowo i obawiam się, że szykujesz dla nas jakąś przykrą niespodziankę.
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja też coś czuje, że ta sielanka już długo nie potrwa ;)
    Sean i Drake są świetni :) mam nadzieję, że Drake upora się z tym wszystkim, a przecież nie jest sam bo ma ukochanego na którego może liczyć!
    Czekam z niecierpliwością na następny rozdział:D
    /A

    OdpowiedzUsuń
  4. Bez sensu w takim miejscu przerwa :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W jakim miejscu? To dobre miejsce na zakończenie tym bardziej, że kolejny rozdział zaczyna się już od całkowicie innej sceny.

      Usuń
  5. Myślę, że tą przykrą niespodzianką będzie wyjawienie prawdy Jonniemu, dlaczego Richi tak się boi.. no wiesz eeeee sexu?...no wiesz o co mi chodzi. Mam nadzieję, że nie będzie na niego za bardzo zły za to, że tak długo to ukrywał.
    O i mam pytanie... Kiedy będzie jakieś nowe opowiadanie... No i czy to nie będzie Buntownik, no i czy on w ogóle będzie on na blogu?
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o co Ci chodzi. Czytaj to się dowiesz co dalej z tym będzie. :) Jeśli chodzi o nowe opowiadanie to jedynym jak na razie będzie Buntownik. Ale będę go dodawać po zakończeniu drugiego tomu Sideł. :)

      Usuń
    2. To super i już się nie mogę doczekać premiery 1 odcinka Buntownika.
      PS: KOCHAM TO OPOWIADANIE! Moją ulubioną parą jak na razie nadal Alex i Josh. :* :)
      Amelia

      Usuń
  6. aj przepraszam że tak późno komentuje.
    Zajęty weekend swoje robi.
    Przeczytałam jednym tchem.
    Po prostu zajęty weekend.
    Szkoda mi Drek'a.
    Ta wredna baba naprawdę go wrobiła ale może dzięki temu zajmie się czymś co naprawdę kocha.
    i ten przyjemny seks na końcu.
    Czy Richie w końcu powie o swoich obawach Jonny'emu?
    Widać że mimo wszystko wciąż się lęka.
    Czekam już do jutra na kolejny rozdział.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    och nie... Dreake stracił pracę, może mama Seana jakoś pomoże, a tutaj słodko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)