Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze i zapraszam do czytania. :)
Pytacie się ile to opowiadanie ma rozdziałów. Ma 13 rozdziałów. :)
Pytacie się ile to opowiadanie ma rozdziałów. Ma 13 rozdziałów. :)
______________________________
Przerwał swoją
opowieść musząc na chwilę zaczerpnąć tchu. Cały dygotał, mimo
tego starał się jakoś trzymać. Zaplątane wokół niego ręce
partnera sprawiały, że był w stanie nie skulić się do pozycji
embrionalnej i leżeć tak bez ruchu udając, że nie istnieje.
– Czy... Czy oni cię zgwałcili? – zapytał Dario trącając
nosem jego szyję.
– Nie – odpowiedział szeptem. – Torturowali mnie inaczej. –
Odsunął się trochę i rozpiął koszulę. Zdjął ją z ramion
odsłaniając plecy. Dario wstrzymał oddech. – Nie są wielkie jak
rany na duszy, ale do dziś zostały po nich blizny.
Starszy zmienny wyciągnął rękę i przesunął placami po długiej,
białej i nierównej linii. Miejscu, które było widoczne z powodu
otaczającej go ciemniejszej skóry, którego nigdy słońce nie
opali. Blizna ciągnęła się od prawej łopatki w dół pleców.
Obok niej była druga, a obie przecinały kolejne przechodzące w
coraz to nowsze. Było ich mnóstwo, jedne krótsze, drugie długie.
Wszystko to było pozostałościami po głębokich ranach zadanych
sztucznymi szponami, najprawdopodobniej wykonanymi z metalu. Nie raz
na zdjęciach widział coś takiego. Sama myśl, że sięgały one do
mięśni, rozrywały je, burzyła w nim krew. Świadomość bólu,
jaki przeżył Justin przygniotła go do ziemi. Przymknął powieki,
by się uspokoić. Gdy to zrobił zapytał:
– Dlaczego pozostały ślady? Jesteś zmiennym, powinny zniknąć.
– Tojad mocny, sprowadzony z europy. – Założył koszulę, ale
nie zapinał jej. – Rany posypywali proszkiem ze zmielonych liści.
Wiesz, że na nas to działa jak trucizna, ale hamuje krwawienie.
– Kochanie, nie wiem, co powiedzieć. – Przytulił go mocniej.
– Po prostu mnie wysłuchaj. Te rany pochodzą w pierwszego dnia, a
było ich więcej. – Spojrzał na Daria smutnymi oczami. – Lubili
bawić się w ściąganie mi skóry z dłoni, wykorzystując to, że
się uleczę, z czasem i to stało się niemożliwe, bili do
nieprzytomności, ale najgorsze były męki psychiczne.
Pięć lat wcześniej.
Po tygodniu zafundowanej mu męki był ledwie żywy. Leżał we krwi
na materacu czując ogromny ból całego ciała. Poszarpane plecy nie
pozwalały mu zmienić pozycji i musiał leżeć na brzuchu, który
także go bolał od licznych kopniaków. Dłonie z pozdzieraną
skórą, bez paznokci wyglądały jakby przeszły przez maszynkę do
mięsa. Śmierdział wynurzany we krwi, ekskrementach i pocie. Całe
ubranie, a raczej jego resztki było brudne i śmierdzące. Chciał
umrzeć. Człowiek już dawno odszedłby z tego świata. Zmienny mógł
cierpieć męki i żyć. Gdy leżał w tej piwnicy to były jedyne
chwile spokoju. Czasami zostawiali go tak na cały dzień lub dwa,
aby doszedł do siebie, ale nie miał sił się uleczyć. Zdarzało
się, że przysypiał, ale to też nie dawało ukojenia. Potrafił
godzinami wpatrywać się w światło żarówki. Ciemność
przerażała go. Zwłaszcza, że drugiego dnia pobytu zamknęli go w
pogrążonym w ciemności pokoju i straszyli wydobywając z niego
największy strach. Nękali go psychicznie przez wiele godzin aż
stracił poczucie czasu i własnej wartości. Wmówili mu, że jest
nikim. Dlatego kochał światło. Ono pokazywało mu, że jest
jeszcze nadzieja. Tylko nadzieja, na co?
Chwile spokoju kończyły się, gdy znów po niego przychodzili. Tak
jak i tym razem. Ledwie mógł ujrzeć swych oprawców z powodu
opuchlizny na twarzy, która przysłaniała mu oczy. Powieki nie raz
doklejane taśmą do brwi, by się nie zamykały były bardzo ciężkie
i pokryte strupami, tak jak większa połowa jego ciała. Posadzono
go na krześle w pokoju, w któryn jeszcze nie był. W jego oczy
skierowano strumień światła ze stojącej na biurku lub czymś, co
go przypominało, lampki.
– Wiesz, czemu tu jesteś? – zapytał nowy głos. Jego właściciel
siedział za biurkiem z twarzą ukrytą w ciemności.
– Mój... wuj... nie chce... wam oddać ziemi – powiedział
Justin. Miał głos zachrypnięty od ciągłych krzyków, a usta
popękane.
– No właśnie. Myślę, że jak zobaczy ciebie zmieni zdanie.
Twoja rodzina cię szuka. Nie mają pojęcia, co się dzieje. Czy nas
podejrzewają? Wątpię. Sądzą, że uciekłeś z kochankiem. Zaraz
się dowiedzą, gdzie jest ich pupilek. Zobaczymy, co powiedzą na
propozycję wymiany. Twoje życie czy ziemia. – Mężczyzna wstał
i wyszedł z ciemności. Odchylił klosz lampy na bok i stanął
przed Justinem, który spojrzał na niego jednym okiem.
– Alfa Masterson.
– Do usług. – Pokłonił się Masterson. Był wysokim, dobrze
zbudowanym trzystuletnim zmiennym o gładko ułożonych za pomocą
żelu białych włosach i zimnych jadeitowych oczach. Nosił dobrze
skrojony garnitur i muszkę. Udawał dżentelmena w każdym calu, ale
nim nie był. Nie, kiedy chodziło o zdobycie nowych terytoriów.
Justin doskonale znał reputację tego mężczyzny.
– Możesz mnie zabić, wuj nie da ci ziemi – wychrypiał.
– Zaryzykuję, bo jakoś zabicie cię nie przyniesie mi takiej
satysfakcji, ale będzie nagrodą dla mnie. Moja sfora liczy
pięćdziesięciu członków, muszę mieć większość ziem.
Najchętniej to Arkadię.
– Nic nie dostaniesz. – Jeden cios sprawił, że upadł do tyłu
wraz z krzesłem. Poorane plecy dały o sobie znak, a śmiech alfy
Mastersona współgrał z wrzaskiem, jaki wydobył się z ust Justina
i rozszedł nie tylko po pokoju, w którym przebywali. Echem odbił
się od ścian wiele metrów dalej. – I milcz! Jak będziesz
milczał nie będzie boleć!
Teraz.
– Kochanie, stop. – Dario nie potrafił tego słuchać. –
Wystarczająco usłyszałem, a podejrzewam, że to kropla w morzu.
Powiedz mi jedno jak w końcu się stamtąd wydostałeś?
– Dasz mi chwilę czasu? Chcę przemyć twarz i jeżeli nie sprawi
ci to problemów to chętnie bym się czegoś napił.
– Łazienka jest obok, a ja przyniosę coś ciepłego.
– Herbaty z miodem?
– Nawet jakbym miał jechać po miód na koniec świata. –
Cmoknął go w usta i wstał.
Czy czuł się lżej po opowiedzeniu mu, chociaż części tego?
Trochę, ale wspomnienia odciskały na nim piętno. Nie zawsze
pozbycie się ciężaru pomaga. Niemniej najważniejsze, żeby Dario
wiedział. Opłukał z łazience twarz zimną wodą. Zamiast w lustro
spojrzał w okno, za którym rozciągała się ciemność. Nie
interesowało go jak bardzo jest późno. Nie chciał wracać do
domu. Jego miejsce było u boku Daria i tam już zostanie.
Przynajmniej tej nocy. Tym bardziej, że do opowiedzenia miał
jeszcze bardzo wiele rzeczy.
Po wytarciu twarzy wrócił do pokoju, akurat w tym samym momencie
przyszedł też Dario niosąc dwa kubki parującej cieczy. Postawił
jeden przed nim od razu zabierając się za swój. Justin patrzył
jak usta partnera obejmują brzeg kubka, a niegrzeczne myśli zaczęły
wpełzać mu do głowy. Szybko je odgonił i napił się herbaty
kontynuując swoją opowieść:
– Nagrali ze mną filmik. Taki minutowy. Gdy skończyli jeden z
nich zapytał...
Pięć lat wcześniej
– Alfo może by mu tak coś obciąć? – odezwał się ktoś za
nim, prawdopodobnie jeden z dryblasów, którzy go tu przyprowadzili.
– Zrobimy tak, kiedy zajdzie taka potrzeba. Paluszki lub dłoń,
będą w sam raz.
Wzdrygnął się. Chciał umrzeć. Nie potrafił już znieść bólu,
a myśli o jego większej ilości przywoływały ogromne przerażenie.
Chciał zniknąć raz na zawsze. Cierpiała jego dusza i serce, że
pozwolił się tak oszukać, wmówić sobie uczucia Cooperowi.
Cierpiało jego poranione ciało. Ile ktoś normalny mógłby znieść?
On już nie potrafił.
Spędzał w piwnicy kolejne dni i noce. Nie miał pojęcia ile ich
było. Wszystkie zlały się w jedno stając się czymś
niezauważalnym. Posiłek przynoszono mu raz na dobę, więc nie
wiedział, o jakiej porze go dają. Z początku jadł, ostatnio tylko
skubnął kawałek chleba. Bardzo schudł, wyglądał bardziej jak
śmierć niż człowiek. Nadzieja, że go wypuszczą znikła.
Przyszłość widział już tylko w czarnych barwach. Czy wuj i brat
go odnajdą? Niby dzięki filmikowi wiedzą, kto za tym stoi, bo ta
osoba chce ziemi, ale co mogą zrobić bez stuprocentowych dowodów?
Głupie prawa zmiennych. Umarło w nim wszystko, tylko jakoś ciało
nadal trzymało się życia. Głupie ciało! Głupia dusza, która
nie chciała odejść!
Zabrali go, a raczej wywlekli z piwnicy jak worek ziemniaków. Nie
mógł już chodzić. Miał skręconą kostkę lewej nogi i tak słabe
mięśnie, że nie potrafiły go unieść. Znów posadzili go na
znajomym krześle, przywiązali do niego, było mu już obojętne, co
zrobią.
– Zabijcie mnie – wycharczał. Śmiech, szyderczy, zimny śmiech
był jak miliardy igiełek wbijających mu się w ciało.
– Ależ on cuchnie i jeszcze chce by go zabić. Alfo, co ty na to?
Pomogę mu umierać powoli.
– Zamknij się Luc! Jeszcze nie damy my umrzeć. Jest naszą kartą
przetargową. Jego wuj odmówił nam oddania ziemi. Pasuje dać mu
coś, co należy do śmierdziela. Może paluszek.
– Nie jesteś alfą. Jesteś szalony – powiedział szeptem
Justin. Nie potrafił się powstrzymać. Wiedział, że za mówienie
dostanie kilka razów, ale Masterson nie był alfą i nie chciał na
ten temat milczeć.
– Co powiedziałeś? – Masterson pochylił się do niego i złapał
za włosy tym samym unosząc posiniaczoną i opuchniętą twarz swej
ofiary. – Dajcie mu wody, niech przemówi normalnie! – rozkazał.
Chwilę później otworzono mu usta i na siłę do gardła wlano
wodę. Zimny płyn nawilżył jego suche gardło i pozwolił mu przez
chwilę mówić.
– Nie jesteś alfą. Alfa rządzi silną ręką i miłością. Nie
zdobywa ziemi siłą. Idzie dalej ze swą sforą, by gdzieś indziej
znaleźć im dom. Twoja sfora jest chora, ludzie są chorzy i chcą
niszczyć, bo niszczy ją ktoś taki jak ty... – Dłoń zaciśnięta
na gardle nie pozwoliła mu więcej mówić. Nie potrafił złapać
oddechu. Po raz pierwszy od dawna nie bał się. W końcu odejdzie
tak jak tego pragnął. Śmierć przyniesie mu ulgę. Lecz nadzieja
była głupia, bo zaraz dłoń przestała go dusić, a on znów mógł
oddychać.
– Nie waż się mówić! Twoje usta mają milczeć! Już wiem, co
zrobimy. Za gadanie obetniemy język gnojkowi. Luc.
– Tak jest, alfo. – Luc wyjął z pochwy przewieszonej przy pasku
długi, wąski nóż. – Jest bardzo ostry. Kevin przytrzymaj go i
otwórz mu paszczę – powiedział napastnik i zbliżył się do
Justina. Nie zdążył jednak nic zrobić, bo rozległ się potężny
huk i całym pokojem zatrzęsło.
– Kurwa! Przyszli po niego! – krzyknął Masterson i uderzył
Justina tak mocno, że mężczyzna stracił przytomność, ostatkiem
świadomości rejestrując strzały.
Teraz
Płakał przytulony do ramienia Daria. Zdarzało mu się wcześniej
płakać, ale dopiero teraz czuł, jak go to oczyszcza. Partner
pozwalał mu moczyć sobie koszulę i przytulał go mocno.
– To była twoja rodzina? Uwolnili cię?
– Tak. – Wsunął mu się na kolana okrakiem, objął Daria wokół
pleców, a twarz wtulił w jego szyję.
– Dlaczego wcześniej...
– Nie wiedzieli gdzie mnie trzymają. Musieli się tego dowiedzieć.
Uprzedzając twoje kolejne pytanie, to nie mogli im oddać ziemi, bo
by mnie zabili. Wiedzieli, że mnie męczą, ale nie siedzieli
bezczynnie. – Pociągnął nosem. – Cały czas działali, ale nie
mogli nic zrobić dopóki nie wiedzieli gdzie jestem. Nie miej do
mego brata pretensji.
– Nie mam, ale chcę zabić tych, co cię skrzywdzili.
– Oni nie żyją. Zginęli tamtego dnia. – Odsunął się i
popatrzył w oczy Daria. – Starszyzna, a nawet Rada dali moim
pozwolenie na atak. Jacob ich przekonał. Okazało się, że od dawna
chcieli usunąć Mastersona. Ten atak był im na rękę. Mój brat
ich zabił.
– A ten, co cię wydał? – Kciukami otarł mu łzy w policzków.
– To też przez niego tak się mnie bałeś. Sądziłeś, że
jestem taki jak on.
– Tak, ale to chodziło o to wszystko. On też wącha kwiatki od
spodu. Jacob nie wybacza, kiedy ktoś krzywdzi jego bliskich. –
Pochylił się i pocałował go lekko. – Chcę dziś zostać z
tobą, ale... Jest jeszcze parę rzeczy, jakie muszę ci powiedzieć.
Śpię przy zapalonym świetle. Boję się ciemności. Kiedy nie
wytrzymuję uciekam do piwnicy, bo tam... Sam nie wiem, ale tam
chwilami miałem spokój. Zabierali mnie, ale wracałem i jakiś czas
istniałem tylko tam. Kazano mi milczeć, bo za mówienie obrywałem,
więc mówiłem mało. Dzięki Christianowi i teraz tobie czuję, że
przestaję być malutkim szczeniaczkiem.
– Jesteś mężczyzną. Moim mężczyzną. – Objął jego twarz
dłońmi. – Masz swoje strachy, problemy, ale po to jestem bym mógł
je od ciebie odegnać. I bardzo chcę, żebyś ze mną został. Nie
tylko na tę noc. Na zawsze.
Justin przytknął nos do szyi partnera, a zapach Daria go
obezwładnił. Przez ciało przeszedł olbrzymi dreszcz rozkoszy, a
każdy mięsień napiął się. To była ta noc.
– Kochaj się ze mną. – Wiedział, co mówi i o co prosi. Chciał
tego i był na to gotów. – Oznacz mnie, jako swojego i pozwól mi
na to.
– Bardzo tego chcę, ale rano możesz powiedzieć, że żałujesz...
– Jestem świadom tego, czego chcę. I bardzo chcę, byśmy
urządzili uroczystość oficjalnego parowania jak najszybciej. Chcę
być z tobą w pełni. Kochaj się ze mną. – Chwycił brzegi
swojej koszuli i zdjął ją.
Nagi, gładki tors przyciągnął wzrok Daria.
– Jak tu nie ulec takiemu kąskowi i takiej prośbie. – Położył
jedną rękę na jego plecach, a drugą przesunął po torsie
Justina, niby przypadkiem trącając jego sutek, który natychmiast
zareagował na zaczepkę.
Siła pragnienia, jaka go ogarnęła była silna. Gorące dłonie
Daria parzyły każdy cal skóry. Miejsca, których dotknęły nie
sposób było ugasić. Same myśli, co będzie się działo,
przypominanie sobie wydarzenia pod drzewem tylko bardziej rozbudzało
pożar. Jęknął, gdy usta partnera pokryły drugi sutek, a język
trącał go raz po raz. Justin chciał być pieszczony, dotykany,
całowany. To była przyjemność, którą mu odebrano na wiele lat,
a teraz chciał się jej poddać i zacząć żyć tak jak powinien, a
usta i dłonie Daria prowadziły go ku temu. Do tego ten drażniący
skórę zarost sprawiał, że włoski stawały mu dęba. Sama jego
obecność, pojawienie się, zmieniała jego smutną egzystencję, A
serce za każdym razem biło mocniej. Uczucia w Justinie rosły i
wraz z pożądaniem, powodowały wrzenie krwi w żyłach.
Spragnione kontaktu usta scaliły się w jedno trąc o siebie i
wyzwalając namiętność z potężną siłą. Podnieceni zmysłowymi
doznaniami dotykali się wzajemnie biorąc, dając, wywołując głód
pragnienia. Z każdym dotykiem, pocałunkiem atmosfera w pokoju
gęstniała i zrobiło się jakoś goręcej.
Justin chciał już być nagi, poczuć dotyk skóry Daria na swojej i
jego samego na sobie. Potrzebował opleść go nogami i w pełni mu
się poddać. Instynkt prowadził jego dłonie do koszuli partnera, a
palce wręcz lepiły się do guzików, aby je rozpiąć jeden po
drugim odsłaniając spod materiału ciało. Rozchylił poły koszuli
i zetknął ich torsy ze sobą. Przeszedł go dreszcz, gdy poczuł
jak skóra mu płonie żywym ogniem, gdy ocierała się o drugą.
Dario kąsał jego szyję, głaskał plecy sunąc dłońmi po nich
kierując się w dół. Jęknął, gdy palce zacisnęły się na jego
pośladkach i chciał więcej.
Rozpalony Justin doprowadzał go do pasji. Ciało pragnęło tego
mężczyzny, serce i dusza chętnie mu wtórowały. Miał wrażenie,
że ma przy sobie prawdziwego Justina wrażliwego i namiętnego
zmiennego, i nie zamierzał pozwolić mu uciec do swej kryjówki. Z
szyi powrócił do jego ust delektując się ich smakiem. Języki
zwarły się ze sobą, kusiły i rozpalały, a głęboki pocałunek
pełen drapieżności przybierał na sile wysysając z nich oddech.
Wsunął dłonie za pasek spodni Justina i dalej, by objąć
pośladki, co doprowadziło ukochanego do drżenia, a tym samym
upewniło Daria jak bardzo w tym miejscu wrażliwy jest partner.
– Więcej – wyszeptał rozdygotany mężczyzna.
– Dostaniesz wszystko – odpowiedział Dario.
– Chcę...
– Co chcesz, kochanie? – Nie przestawał masować jego pośladków
chwilami zakradając się palcami pomiędzy nie.
– Ciebie, Dario – wysapał. – Cholera zaraz oszaleję. – Miał
w żyłach ogień i potrzebował go ugasić. Tak dawno nikt go nie
dotykał, że teraz wszystko, nawet najdrobniejsze muśnięcie,
odczuwał dwa razy mocniej.
– Masz mnie – droczył się Dario czubkiem palca masując jego
dziurkę. Gdyby go tylko nawilżył mógłby mu go wsunąć, ale na
to przyjedzie czas. Teraz powoli będzie się delektował nim,
pieścił i doprowadzał do szaleństwa.
– Ciebie w sobie... Ja... – urwał i bardziej się zarumienił.
– Co ty? – Odchylił głowę do tyłu, by móc spojrzeć mu w
oczy, ale młodszy mężczyzna na to nie pozwolił opierając czoło
na jego ramieniu owiewając go przy tym gorącym oddechem. –
Justin? – Wysunął ręce kładąc je na jego biodrach czując, że
ukochany chce mu powiedzieć coś ważnego.
– Ja... Umm... Jak coś to jestem czysty. – Przełknął ślinę.
– Kąpałem się, dokładnie myłem...
– Kochanie, nie obawiam się, że jesteś brudny – szeptał mu do
ucha. – Nie brzydzę się tobą. – Doskonale wiedział, o czym
Justin mówi i bardzo był ciekaw skąd te obawy o tak intymną
higienę.
– On... wiesz, kto... Jak byłem z nim to ciągle musiałem się
płukać... no wiesz... i szorować... Po kilka razy dziennie...
– Szzzz. – Pocałował go w płatek ucha. – Zapomnij o nim,
kochanie. To nie najlepszy temat na teraz. Teraz chcę się z tobą
kochać i nie pozwolę na psucie nastroju.
– Przepraszam.
– Nie przepraszaj. To ja cię muszę przeprosić za to, że pragnę
odebrać ci zmysły, sprawić byś krzyczał z rozkoszy. – Chwycił
go mocno i położył na kanapie sam klękając między rozchylonymi
udami. Pozbył się swojej koszuli rzucając ją na podłogę, po
czym zaczął rozsuwać zamek w spodniach kochanka.
Nie pozostawał bierny, pomógł mu się rozebrać chętnie unosząc
biodra do góry, by niepotrzebny materiał zniknął tak szybko jak
tylko się dało. Patrzył na Daria, którego wzrok błądził po
jego nagim ciele zatrzymując się na członku, by go w ten sposób
pieścić, a ręce masowały jego uda.
– Patrzysz jakbyś miał zamiar mnie pożreć – powiedział
Justin.
– Mam zamiar... – zawiesił sugestywnie głos pochylając się
nad nim tak, że ich usta ocierały się o siebie, gdy mówił – …
zrobić ci wiele przyjemnych, a bardzo niegrzecznych rzeczy.
Justin słysząc to wciągnął ze świstem powietrze i miał siłę
powiedzieć tylko słabe:
– Błagam...
– O co? – Trącił nosem jego nos.
– O to, co mówiłeś. – Rozpalony wzrok spotkał się z drugim i
Justin jęknął na to, co zobaczył. Tym widokiem były oczy pełne
pożądania i miłości. Tym samym zniknął w nim wszelki strach,
jaki jeszcze tlił się gdzieś tam w nim. Uniósł głowę i
pocałował Daria bardzo mocno, sięgając do jego spodni i na ślepo
odnajdując guzik.
– Rozbierz się – wydusił z siebie, gdy ich wargi rozłączyły
się.
Dario kiwnął głową i wstał. Najpierw jednak poszedł do szafki i
wyjął niewielką buteleczkę, by postawić ją na podłodze przy
kanapie, a dopiero później bardzo powoli zaczął zsuwać z bioder
spodnie wraz z bielizną. Gdy ostatnia osłona jego ciała zniknęła,
z powrotem znalazł się między nogami leżącego mężczyzny.
Justin chłonął wspaniały widok. Szczególnie zainteresował się
stojącym członkiem, którego główka była wilgotna i purpurowa
zdobiąc średniej wielkości, gruby, mięsisty penis, a całość
lekko zakrzywiała się w prawą stronę. Oblizał się na ten widok,
ale zanim zrobił cokolwiek jego uda zostały rozszerzone i dotyk
języka na wewnętrznej stronie jednego z nich spowodował, że
zamruczał, a wszelkie myśli i działania odpłynęły hen daleko.
Doskonale wyczuwał potężne pragnienie u Daria, kiedy ten powoli
dotarł pocałunkami do pachwin i członka.
Wziął go w dłoń i przylgnął wargami do główki, a koniuszkiem
języka podrażnił ją uważnie obserwując reakcje Justina. Chciał
by mu było dobrze, żeby doświadczył czegoś cudownego. Pragnął
doprowadzić do tego, aby Justin poprosił o to, czego chce, pokazał,
co lubi, gdyż było dla niego ważne to, by mężczyzna nie żałował,
że zgodził się na to i, aby dostał to, czego potrzebuje. Polizał
go lekko i uśmiechnął się na reakcje Justina.
Wyginał się unosząc biodra tak bardzo chciał, by wargi objęły
go, a on zatapiałby się w wilgotnym wnętrzu ust. Tymczasem język
mile łechtał żołądź od spodu, wargi tylko drażniły go i nic
więcej się nie działo. Dario go męczył tą cholerną rozkoszą,
a on chciał więcej. Wbił place we włosy pieszczącego go
mężczyzny, a długie, miękkie kosmyki przesuwały się w jego
palcach.
– Nie mogę już... Chcę twoje usta.
– Myślałem, że już nigdy o to nie poprosisz. Twój kutas jest
tak smakowity, że trudno mu się oprzeć.
– Ochhh. – Przeszły go dreszcze w odpowiedzi zarówno na to
ostatnie zdanie i moment, gdy jego członek znalazł się tam, gdzie
pragnął by był. Poruszył biodrami, a Dario pozwolił wbijać się
w jego usta i czuł jak główka ociera się o jego podniebienie,
język dociska członek od spodu i z każdą upływającą chwilą
było mu coraz lepiej. Drżał i dygotał z powodu tej intensywnej
ekstazy, jaka zalewała jego ciało i umysł. Już raz zdążył się
przekonać, co Dario potrafi, ale teraz mężczyzna przeszedł samego
siebie. Cały czas miał zamknięte oczy, nie potrafił spojrzeć na
niego czując, że widok kochanka między udami i do tego ustami
wypełnionymi nim, doprowadziłby go do końca. Nawet ta wizja była
niebezpieczna.
Dario poczuł mocniejsze pulsowanie penisa, widział jak mięśnie
brzucha partnera częściej się napinały i rozluźniały. Chciał
doprowadzić go do końca, ale jeszcze nie teraz. Z głośnym
plaskiem wypuścił mokrego od śliny i własnych soków penisa, a na
jęk protestu zaśmiał się.
– Jesteś... ja prawie... – sapał Justin.
– To później, kochanie – wyszeptał. Rozszerzył bardziej jego
nogi i dobrał się do napiętych jąder. Całował i lizał ogoloną
mosznę tak długo, aż była cała mokra i lśniąca. Obejmował ją
ustami i całował okolice słuchając zadowolonych pomruków
Justina. Sam drżał z potrzeby, ale nawet nie dotknął siebie, nie
śpieszył się, przecież przed nimi była cała noc. Złapał go
mocno pod pośladkami i uniósł wyżej, sam kładąc się na
brzuchu, chciał sięgnąć do miejsca, jakie go przyciągało.
Pocałował lekko pomarszczona skórę, a następnie obrysował
językiem okolicę wejścia, do którego niebawem się wsunie.
– Achhh – krzyk rozkoszy wydobył się z ust Justina. Nikt nigdy
mu tego nie robił i wrażenie było niesamowite. Nie wiedział, co
zrobić z rękoma, więc złapał się pod kolanami całkowicie
otwierając na Daria, który językiem wyczyniał istne cuda. Tracił
zmysły, zginał z przyjemności palce u stóp, wzdychał i krzyczał
mając gdzieś to, że ktoś go może usłyszeć. Nie potrafił
panować nad sobą i nie zamierzał tego robić.
Patrzył jak pod naporem jego języka odbyt Justina otwiera się i
zamyka. Splunął na dziurkę i pomasował ją językiem, by zaraz
zwinąć go w rulonik i wolno wsunąć do środka. Justin po raz
kolejny krzyknął zdzierając sobie gardło i zakręcił biodrami
sam dążąc do wzmocnienia rozkoszy. Dario na oślep sięgnął po
lubrykant i nie przerywając pieszczot otworzył buteleczkę. Wylał
sobie trochę żelu na palce i roztarł go. Świadomość, że Justin
od dawna nie miał kochanka i chcąc, by partner nie cierpiał
powstrzymywała go przed zbyt szybkimi krokami, a doświadczenie
podpowiadało, co miał robić. Zresztą chłopakami u Erin zajmował
się tak jak trzeba. To tym bardziej zależało mu, by nie skrzywdzić
kogoś, kogo kochał. Język zastąpił palcem, wcześniej jeszcze
pieszcząc go nim z zewnątrz, by mu było dobrze. Justin był
rozluźniony i bardzo podniecony z łatwością otwierał się pod
naporem palca. Wsuwał go i wysuwał z jego wnętrza z czasem dodając
drugi, który napotkał opór, ale ten zaraz minął. Powrócił
ustami do jego penisa i wziął go między wargi.
– Zabijesz mnie – powiedział Justin. Opuścił nogi, stopy
opierając na ramionach Daria. Z każdą chwilą chciał więcej
tego, do czego palce w nim go przygotowywały zaczepiając o ten
punkt w nim, co doprowadzało go do pasji. Czuł się taki chciany,
otwarty, rozpalony i... bezpieczny. – Mmmnnn. – Mógłby dojść
od tych palców. Gdy ta myśl go nawiedziła poczuł jak one wysuwają
się zostawiając go pustym i chętnym. Dario podniósł się do
klęku z szeroko rozstawionymi kolanami i jego nogami na ramionach.
Penis mężczyzny dotykał jego jąder, to zakradał się niżej, a
oczy Daria łakomie patrzyły na niego, takiego rozpalonego i
rozdygotanego. Głaskał go po udach tuląc twarz do jego łydki.
– Gotów? – zapytał Dario.
– Na ciebie zawsze. – Patrzył jak Dario bierze poduszkę, jedną
z takich, co nie raz leżą na kanapach i podkłada mu pod biodra, po
czym nawilża swój członek sunąc po nim ręką. Jęknął na ten
widok i przygryzł wargę. Nie zamknął oczu, nawet na moment chcąc
wszystko widzieć, szczególnie to jak Dario ustawia się, by móc...
Wciągnął głośno powietrze, gdy poczuł jak krąg jego mięśni
zostaje rozpierany przez coś dużego. Odniósł wrażenie, jakby to
był pierwszy raz, od którego tak wiele zależy. Partner wsuwał się
w niego coraz głębiej i mimo dobrego przygotowania i nawilżenia
zabolało go. Położył dłoń na jego brzuchu, aby go powstrzymać
przed dalszą penetracją.
– Poczekaj.
Dario zatrzymał się. Pochylił się nad nim opierając łokcie po
obu stronach jego głowy, starając się nie ruszać biodrami, co
było bardzo ciężkie, bo miał ochotę pchnąć do przodu i dać
się zakleszczyć w ciasnym tunelu. Pocałował czule Justina dając
mu odetchnąć. Ten po chwili rzekł:
– Możesz.
Kiwnął głową na to słowo i wysunął się kawałek, i lekko
poruszył. Poczuł jak mięśnie wokół niego zaciskają się, ale
po chwili rozluźniły, więc pchnął mocno i płynnie wbijając się
w niego, aż po nasadę. Justin krzyknął, ale nie zacisnął się w
proteście.
– Przepraszam. – Dario oparł czoło na jego.
– Wszystko w porządku. Inaczej byśmy się tak bawili do jutra. –
Ból, który trwał kilka sekund złagodniał dając mu poczucie
wypełnienia i rozkoszy. – Tylko teraz się rusz. – Patrzył
błagalnie w jego oczy.
Dario pocałował go mocno dając mu w tym pocałunku całego siebie.
Myśl, że są złączeni najbliżej jak to tylko możliwe powodowała
u niego mocniejsze bicie serca. Zdjął jego nogi ze swych ramion, a
te natychmiast zawinęły się wokół jego bioder. Poruszył się w
nim na próbę, ale kiedy ręce Justina dotknęły jego pośladków i
nacisnęły je w dół, a wzrok błagał o silniejsze doznania
zrozumiał przesłanie więcej się nie powstrzymując. Kilka razy
jeszcze powoli się poruszył, aby za każdym razem zadawać
mocniejsze i szybsze pchnięcia. Właśnie takie, jakich chciał
Justin, bo tylko jęknął wypowiadając jakieś niezrozumiałe dla
niego słowa. Nie minęło dużo czasu, gdy ich złączone ze sobą
ciała wypełnił żar.
Justin jęczał, dyszał, krzyczał i wił się pod swym kochankiem,
gdy silne uderzenia bioder i poruszający się w nim twardy jak
kamień członek pocierał najwrażliwsze miejsca. Nie czuł już
nawet nuty bólu, a ściśle przyległe do siebie ciała wywoływały
miliony iskier, które parzyły przywołując większe doznania.
Wargi dotykały się, kąsały, a ręce Justina obejmowały Daria za
szyję, by za chwilę sunąć po jego plecach raz je łaskocząc,
drugi raz drapiąc pozostawiając po sobie czerwone pręgi, które
zaraz znikały.
Dario przedłużał jak mógł cielesny akt, lecz czuł, że obaj
zbliżają się do końca. Dziąsła zaczęły go swędzieć, a kły
wysunęły będąc gotowe, by wbić się w miejsce, które łączyło
szyję z ramieniem i oznaczyć partnera więzi. Polizał go tam, a
Justin ściskał go coraz mocniej i coraz szybciej oddychał wbijając
pięty w jego pośladki, jakby prosząc by dostać jeszcze więcej.
– Justin, kocham... – wykrzywił twarz w ekstazie i zasyczał,
gdyż przez jego kręgosłup przeszedł prąd i dotarł do jąder –
…się z tobą kochać i kocham ciebie. Mój.
– Twój – odparł i jęknął, gdy kły partnera przekuły jego
skórę posyłając impuls do jego ciała wraz z esencją
partnerstwa. Sam przechylił lekko głowę i zrobił to samo tuż
przed tym jak orgazm zawładnął jego ciałem i umysłem.
Zarejestrował, że Dario też dochodzi i, że łączą się tym
samym na zawsze, od tej pory stając się jedną duszą w dwóch
ciałach, przez co zostali połączeni na wieki.
Gdy fala orgazmu minęła zabierając mgłę pożądania, spojrzeli
na siebie.
– Tylko mi nie zasypiaj – powiedział Dario nadal w nim będąc.
– Dlaczego? – zapytał zaczepnie. O tak był z tym mężczyzną
sobą. Prawdziwym Justinem.
– Nie mam zamiaru
poprzestać na tym jednym razie – powiedział, a kilka minut
później zaniósł go na łóżko i w sypialni rozniósł się
kolejny, i nie jedyny jęk tej nocy.
Rozdział jest po prostu ... cholera brak mi słów!
OdpowiedzUsuńNaprawdę podziwiam Justina po czym takim człowiek palną by sobie w łeb i już, a on jakoś to przetrwał.
Opis ich połączenia jest po prosu fantastyczny:)
To opowiadanie jest po postu Naj i mam nadzieje, że będzie więcej tomów bo cholernie mnie wciągnęło:)
Weny życze
Pozdrawiam
lucynaleg
Poleciłam twój blog i inne twoje opowiadania siostrze i też jest zachwycona :D
Oh to było wspaniałe. Najpierw ta cała tragedia a potem połączenie... Rozdział naprawdę cudowny. Mam nadzieję że teraz już nic im nie zakłóci tego szczęścia :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam F :)
Czy moge czytać Potęgę Miłości bez uprzedniego czytania jedwabnego szala i wciąż rozumieć fabułę,czy przeczytanie szala jest niezbędne do rozumienia fabuły?
OdpowiedzUsuńPróbowałam czytać po kolei,ale w 2 rozdziale wymiekłam i wiem,że nie bede w stanie czytać choćby nie wiem co-nienawidzę trójkątów,a skoro jeszcze główny bohater ma być w trójkącie już tym bardziej.
czy do czytania potęgi miłości i jej rozumienia jest potrzebny szal?
W sumie to chyba nie, bo to jest opowiadanie o przyjacielu Christiana ;)
UsuńObie te części są ze sobą bardzo związane. Niby pierwszego tomu bohaterami był kto inny i drugiego także, ale są elementy, które bardzo wiążą obie części. Trzecia (będzie publikowana po zakończeniu drugiej) już nie jest aż tak bardzo związana z tymi dwiema. Możesz czytać 2 tom i zobaczysz co i jak. Zawsze też możesz przelecieć jednym okiem rozdziały 1 tomu. W nim właśnie główna para z Potęgi miłości się poznała w pewien sposób. Także przeczytanie 1 tomu nie jest bardzo konieczne, jeżeli nie zależy ci na tym jak się poznali, kim kto jest, skąd się wziął, o co chodziło, bo nawet jeden z wrogów z 1 części pojawia się w 2. :)
UsuńIiiiiiiiiiip świetne jak zawsze
OdpowiedzUsuńLejdi-chan
Awww~ Cudownie! Śliczny rozdział zwięczony tym, czego oczekiwałam od dawna. W końcu~!
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadania zawsze nastawiają mnie pozytywnie do życia. Wszystko idzie dobrze, tylko pozostaje jeszcze sprawa zemsty na Dario... Ehh, i jak tu wyczekać D:
(co do błędów, to to "jękną" wypadałoby poprawić, swoją drogą xd)
Pozdrawiam
~Copacati
Cudowny rozdział :) Jak się cieszę,że pomiędzy chłopakami się układa. Mam nadzieję, ze w następnym rozdziale nie zostaną rozdzieleni przez wroga Daria.
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Gorąco :D
OdpowiedzUsuń,,Wylał sobie trochę żelu na place i roztarł go."- "palce"
OdpowiedzUsuń,, – Twój – odparł i jękną, gdy kły partnera przekuły jego skórę posyłając impuls do jego ciała wraz z esencją partnerstwa."- "jęknął".
,,Twój kutas jest tak smakowity, że trudno mu się oprzeć."- Nie wiem czy "Twój kutas" tutaj pasuje.. Moze lepiej penis?
Troche mnie zdziwilo to, ze Justin tak latwo mu sie oddal i w ogole go az blagal p te wszystkie rzeczy, ale moze to dlatego, ze on gwalcony nie byl tylko torturowany w inny sposob.
Denerwuje mnie to, ze kazda Twoja postac jest..do siebie podobna. Wiem, ze oboje (Chris i Justin) cos tam przezyli, ale charakterami zrobilas ich tak samo..
Scena seksu. Najlepszy jaki czytalem. Sam fakt, ze napisalas o tym: ,,-Ja... Umm... Jak coś to jestem czysty. – Przełknął ślinę. – Kąpałem się, dokładnie myłem...
– Kochanie, nie obawiam się, że jesteś brudny – szeptał mu do ucha." daje takiej naturalnosci i ogolnie takiej fajnej atmosfery ( ze tak powiem). Q zadnym opowiadaniu tego nie ma. Aczkolwiek- nie jest perfekcyjne, bp czekam na opowiadanie, w ktorym beda prezerwatywy! :D
Mam nadzieje, ze Justin nie zajdzie w ciaze jak Christian :(
Wiem, mam wymagania :P
Pozdrawiam
Damiann
Justin i Christian są tacy sami. Dlatego tak się ze sobą zżyli. Jeden jest odbiciem drugiego. :)
UsuńSądzę, że o higienie i tak dalej nie trzeba pisać, bo każdy o tym powinien wiedzieć. Tutaj wspomniałam, bo gdzieś trafiłam na wzmiankę o tym, że w opowiadaniach się o takich rzeczach nie pisze. Co tam w ogóle się postacie nie myją, nawet zębów, nie chodzą do toalety, tylko żyją jak roboty i nie muszą tego robić.
Co do prezerwatyw to zmienni ich nie potrzebują w ogóle (ja w opowiadaniach też za nimi nie przepadam), ale wiadomo, że to też ważna rzecz. Szczególnie kiedy nie ma się stałego partnera. :)
I tak, Justin nie został zgwałcony, a i siła przyciągania partnera była zbyt silna, by mógł z tym walczyć. Dlatego tak dobrze się o nich pisze, bo to co w opowiadaniach o ludziach mógłby być niedopuszczalne tak szybko, tutaj... wszystko jest możliwe. ^^
UsuńI dzięki za literówki.
Sex *.* Jezus Maria, co ty ze mną robisz xd. te sceny są...muaaaah *krew z nosa*.
OdpowiedzUsuńNormalnie jak zawsze świetnie.
OdpowiedzUsuńOwszem pojawia się trochę literówek, ale ja za bardzo się na tym nie znam a co do treści dla mnie bomba.
Historia Justina poruszyła mnie bardzo.
Nie spodziewałam się że aż tak wiele przeżył i to chyba nawet gorsze niż sam gwałt.
Nic dziwnego że bał się Daria i odpychał go od siebie.
Myślę że każdy na jego miejscu by się tak zachował.
Cieszę się że przełamał swoje bariery.
Ich bliskość bardzo mnie wzruszyła i uważam że cudownie to opisałaś.
Mogę tylko trzymać kciuki i czekać na ciąg dalszy.
pozdrawiam mocno.
przeczytałam wszystkie twoje blogi i teraz tylko czekam na kolejny rozdział xd jak skończysz to ja nie wiem co zrobię ze swoim życiem :D pisz, pisz, bo masz wielki talent
OdpowiedzUsuńO mamo T.T *hlip* biedny Justin. Ciesze się, że zaufał Dario *.* To ich połączenie było genialne <3 rozpływam się :3 cudownie, że przy swoim partnerze czuje się sobą :* Już czekam na następny rozdział. Życze dużo weny <3 Pozdrawiam OfeliaRose
OdpowiedzUsuńoh , to co przeczytałam po prostu mnie powaliło .Twoje opowiadania zawsze są cudowne , i mam nadzieje że będziesz pisała jak najdłużej ;) Ciesze się że Justin dobrze czuje się przy boku Daria .Ciekawe co dla nas szykójesz w następnym rozdziale ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i Dużo Dużo weny ;D
Tsukihana.
Bardzo się cieszę, że Justin zebrał się na odwagę i opowiedział wszystko swojemu lubemu. I te ich połączenie, w końcu. Dobrze, że sa już ze sobą :)
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Po prostu brak mi słów.
OdpowiedzUsuńŻal mi Justina, tak dużo przeżył. Dobrze, że ma Dario, który nim się tak dobrze opiekuje i traktuje jak największy skarb.
Świetnie opisujesz sceny erotyczne, są naprawdę super.
Już to chyba pisałam, ale naprawdę uwielbiam historie Dario i Justina. Szkoda, że już co raz bliżej końca tej historii.
Pozdrawiam i dużo weny
Luano Luano Luano, po raz kolejny zachwycilas mnie swoimi opowiadaniami, wczoraj wlasnie skonczylem opowiadanie o Codym i Jamesie bylo jak zwykle rewelacyjne i wlasnie zabieram sie za nastepne. Dzis bede czytac Spontaniczna Decyzja. Congrats darlin' jestes wspanialym kreatorem tekstu. Dzieki tobie wrocilem do czytania. lots of luv A.
OdpowiedzUsuńPS Zgubilem sie tylko bi nie jestem pewien ile w koncu jest rozdzialow opowiadania "Potega Milosci" a tez nie moge sie doczekac co z Dario i Justinem xoxox
Dopiero teraz odpisuję, bo wyjechałam i nie miałam dostępu do internetu, więc przepraszam. ^^
UsuńPotęga miłości ma 13 rozdziałów, więc zbliża się już ku końcowi. :)
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział gorący o to bardzo.... już całkowicie wiadomo co spotkało Justina, że tak reagował, Justin z taka propozycją, nie spodziewałam sęę tego, ale jak widać ufa Dorio, no i już są partnerami, oznaczyli się...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia