Coś dla was. Uwielbiam tego pana. :D
Dziękuję za komentarze. Opowiadanie ma 34 rozdziały plus epilog, więc jeszcze parę tygodni zejdzie zanim poznacie zakończenie. Co potem? Pisze się romans i mam nadzieję, że będzie dobry. :D
Budząc
się, wyczuł miękkość poduszki, tęsknił za tym. Spanie na
twardej ziemi, nawet jak ma się koc pod sobą, nieraz bywało
uciążliwe. Wtulił nos w materiał i wciągnął zapach jaśminu.
Zapach swego męża. Jego ciało zareagowało prawidłowo, tak jak
dawniej reagowało na zapach kobiety. Rozstanie sprawiło, że
wiedział, czego chce i kogo pragnie. Wyciągnął rękę w
poszukiwaniu męża, ale nikogo nie było. Dopiero wtedy zdobył się
na otwarcie oczu. W łóżku
był sam, a komnata była pusta, okryta szarością, co
podpowiedziało mu, że musiało być późne popołudnie. Jak długo
spał? Po przywitaniu się z mężem i rodzicami zdał raport z
podróży
i tego, czego się dowiedzieli, a później
padł. Dopiero tutaj zmęczenie dało o sobie znać tak bardzo, że
nawet nie pamiętał, jak znalazł się w sypialni. Nie, to pamiętał.
Wrócił
do niej z Aranelem, usiadł na łóżku,
mąż coś mówił,
ale on odleciał. Przeciągnął się i usiadł, ignorując napięcie
w kroczu i to, czego oczekiwał jego członek. Tak dawno nie czuł
przyjemności i spełnienia, że... Nie będzie o tym myślał.
Poczeka. Poczeka na męża, aż ten będzie gotowy.
Wstał,
nadal miał na sobie skórzane
spodnie i lnianą koszulę. Marzył o kąpieli. Przeszedł się po
pomieszczeniu i przez otwarte na balkon drzwi zobaczył siedzącą w
fotelu postać. Czyli nie był sam. Aranel pozostał przy nim, a
zapewne, nie chcąc mu przeszkadzać we śnie, ułożył się na
zewnątrz. Całe szczęście, że było ciepło. Wszedł na balkon i
serce mu szybciej zabiło. Małżonek spał z nogami podciągniętymi
pod siebie i głową opartą o oparcie. Przechylała mu się na lewe
ramię. Riven ukucnął przed śpiącą postacią i wyciągnął
rękę, by odgarnąć kosmyki włosów
z twarzy Aranela, ale nie cofnął ręki, gdy już to zrobił.
Zatrzymał ją na srebrnych pasmach.
–
Jesteś
piękny –
szepnął. –
Tak piękny, nie tylko na zewnątrz, że rozświetlasz moje życie.
Szkoda, że zaczynam to widzieć dopiero teraz. Dużo chciałbym dla
ciebie zrobić, tylko nie wiem jak. Nie chcę cię przestraszyć.
Twoja wrażliwość i delikatność zaczęły mnie onieśmielać.
Nawet nie wiem, kiedy to się stało. Boję się cię skrzywdzić. –
Nie mógł
oderwać od niego oczu. Zachodzące słońce rzucało niewielkie
refleksy złota i pomarańczy na lico męża. –
Tęskniłem za tobą. Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym, żebyś
zasnął w moich ramionach i czuł się przy mnie bezpieczny –
szeptał. Miał ochotę zanieść męża do łoża, żeby spał
wygodnie, ale czuł, że Aranel sam wybrał sobie ten fotel i tu
chciał się zdrzemnąć. Najchętniej by go obudził, ale patrzenie
na śpiącego małżonka wlewało ciepło do jego serca. –
Pójdę
wziąć kąpiel, mogę nie pachnąć najlepiej. –
Cofnął rękę z włosów
męża. –
A potem zjemy razem kolację i pobędziemy ze sobą.
Trochę
się bał, że rozłąka mogła wywołać w Aranelu ponowny strach
względem bliskości, chociaż powitanie świadczyło o czymś
zupełnie innym, ale wolał nie robić sobie nadziei. Stanął na
nogi i udał się w stronę łaźni, gdzie, nie wołając osobistego
służącego, sam przygotował sobie kąpiel.
*~~*~~*
Przeklinał
siebie, któryś
już raz z rzędu za to, że prawie cały dzień przespał. Tak
bardzo oczekiwał spotkania z Erkiranem, a tymczasem wrócił
do wynajmowanej komnaty i zasnął. Rozumiał, że podróż,
a ostatnio nie oszczędzali sobie, wykończyła go, lecz nie mógł
sobie darować, że zmęczenie wygrało z pragnieniem złapania
chłopaka w swoje ramiona.
–
Co
ja najlepszego wyprawiam? Zachowuję się jak zakochany sztubak.
Litości, bogowie, mam już swoje lata –
mówił
do siebie, zakładając czyste ubrania. Drugą rzeczą, z powodu
której
chciał ujrzeć młodzieńca było to, że w pałacu zapytawszy o
niego powiedziano mu, iż Erki jest chory. Dlatego nie wybiegł na
jego powitanie, przecież na pewno dotarłaby do niego wiadomość o
ich powrocie. Niepokoił go fakt, że chłopak zachorował. W tamtej
dzielnicy byle głupstwo mogło zakończyć się czymś poważnym.
Wiedział, co musi zrobić i nawet, gdyby bracia trzymali się rękami
i nogami tamtego domostwa, to wyperswaduje im dalsze mieszkanie tam.
Niby wiedział, że Erki chciał się stamtąd wynieść, ale
mówienie
o tym, a wykonanie ostatecznego kroku to dwie różne
sprawy. Chociaż z nim i tak pójdzie
łatwiej niż z Leteno. Ten to dopiero trzyma się rozpadającej się
chałupinki, a do tego dochodzi jeszcze jego chęć zemsty. Nieważne,
nie będą tam mieszkać i już.
Włożył
noże i sztylet w sekretne miejsca w płaszczu i spodniach i nagle
przystanął, kiedy zrozumiał, o czym myśli.
–
Musiałem
spaść z bardzo wysoka i to na głowę. Ja, Asmand Delreth, planuję
takie rzeczy. –
Skrzywił się, ale zaraz przed oczami ukazał mu się Erkiran. Jego
roześmiana twarz. Ciało wyginające się w rozkoszy. Tamtej nocy
chciał dać chłopakowi dobry pierwszy raz. Coś, czego on nie
dostał. I da mu jeszcze więcej. Zarzucił kaptur na głowę,
bardziej z przyzwyczajenia, osłaniając twarz, gdyż po mieście
mógł
już się poruszać swobodnie. Książę o nic go nie oskarżył.
Wyszedł na korytarz, mijając przechodzącą gospodynię. Ta
zatrzymała go, zanim się oddalił i zapytała, jak długo jeszcze
pozostanie.
–
Najwyżej
kilka wschodów
słońca. –
Miał plan, a pewien dom na skraju miasta otoczony drzewami
przywoływał go bardzo głośno. Pytanie, czy zamieszka tam sam czy
z kimś. I tego dowie się tej nocy.
*~~*~~*
Riven
wrócił do komnaty po tym, jak po kąpieli został ponownie wezwany
na audiencję do ojca. Król
miał wiele pytań w związku z ich podróżą
przed tym, jak zamierzał wysłać posłańca do Risran,
potwierdzając swą obietnicę połączenia dwóch
krain i że zawsze będzie pomocny w potrzebie. Riven nie przepadał
za teściem. Nie znał go, ale ktoś, kto traktuje Aranela źle,
staje się jego wrogiem.
W
komnacie zastał męża mającego na sobie długą, zwiewną tunikę,
która
okrywała jego pierś, biodra i uda, a pod nią nogi zostały
osłonięte przez białe, luźne spodnie. Zauważył, że obok stoi
zastawiony stół
pełen jadła.
–
Chciałem
zjeść z tobą kolację sam na sam, ale nie zdążyłem przekazać
rozkazów
co do tego. Wracam i okazuje się, że mam tu kogoś, kto czyta w
myślach.
–
To
chyba jestem ja. Nie chcę dzisiaj dzielić się tobą z nikim. –
Aranel zdobył się na odwagę, by wypowiedzieć te słowa.
Kosztowały go wiele, ale jak chciał zmienić ich stosunki, to
musiał pokazać, że nie jest wystraszoną, małą istotą.
– To tak jak ja.
Wiele tygodni rozstania sprawiło, iż zamarzyłem, aby spędzić z
tylko tobą czas. Z nikim innym.
Aranel
uśmiechnął się nieśmiało, nawet nie wiedząc, jak ten uśmiech
działał na jego partnera.
–
Agathe
przygotowała wszystko i nakazałem jej nam nie przeszkadzać.
Siadaj, proszę. –
Młodzieniec przestąpił z nogi na nogę. Bardzo chciał ponownie
poczuć uścisk ramion swego męża.
–
Nie
możemy pozwolić, żeby jedzenie się zmarnowało, ale najpierw chcę
zrobić coś, co wolę robić, kiedy jesteśmy sami. Nie, żebym się
ciebie wstydził, tylko po prostu pewne rzeczy powinny być... Wiesz,
prywatnie...
Riven
zaimponował Aranelowi tą nagłą i niespodziewaną nieśmiałością.
Nie wiedział, czy to plan księcia, ale dzięki temu sam stał się
pewniejszy. Pierwszy podszedł do niego. Wiedział, gdzie ten stoi po
tym, skąd dobiegał głos. Wyciągnął rękę do przodu, a ta
została złapana i skryta w ciepłej dłoni. Został przyciągnięty
do większego ciała, o które
się oparł, kładąc dłoń wolnej ręki na piersi męża.
–
Nawet
nie wiesz, jak tęskniłem, Aranelu. Nigdy nie przypuszczałem, że
będę tęsknił za mężczyzną tak bardzo. –
Saeros wtulił nos we włosy męża. Jego ciało zaczynało być
głodne, właściwie to od dawna było. I nie chodziło tutaj o
potrawy, jakie zastawiały stół.
Bliskość partnera, jego ciepło i zapach działały pobudzająco na
różne
zmysły i instynkty. Ciało wołało ku bliskości. Bliskości,
której
jeszcze nie zaznali. Bliskości takiej, kiedy łączą się dwa ciała
i uczucia, jakie zrodziły się niepostrzeżenie, tylko ciężko było
mówić
o tym głośno.
– Ja nigdy nie
sądziłem, że ktoś będzie tęsknił. Pragnąłem być z tobą
blisko przez te wszystkie dni.
– Jak blisko,
Aranelu? – Zaryzykował pytanie Riven.
Zapadło milczenie i w
komnacie dało się słyszeć ich coraz szybsze oddechy.
–
Blisko.
Chciałbym... –
urwał, nie wiedząc, jak powiedzieć to, czego chciał. O czym
nocami zaczął śnić.
To
jedno słowo zaczęło krążyć po głowie Rivena. Blisko, ale jak
bardzo? Jakkolwiek by to nie było, da mu to. Złożył pocałunek na
jego skroni, a po chwili uniósł twarz młodszego mężczyzny i
przesunął kciukiem po jego wargach. Te rozchyliły się
nieznacznie, jakby w zaproszeniu. Puścił jego rękę i objął go w
pasie, przyciągając do swego ciała. Zrobił to z lekką obawą,
lecz kiedy nie wyczytał nawet nuty strachu w Aranelu, zdecydował
się na pierwszy krok z wielu, o jakich marzył i jakich zamierzał
dokonać. Niekoniecznie tej nocy, ale w ciągu następnych, jakie
nadejdą. Musnął delikatnie wrażliwe wargi, a te poruszyły się
powoli, badając nieśmiało drugą parę. Riven westchnął, czując
w tym więcej niż budzące się pożądanie. Od Aranela biły
niesamowite emocje, które
zaczęły pieścić umysł Saerosa ledwie namacalnym dotykiem, ale
pozostawiały po sobie ślad obecności.
Dla
Aranela powolne muskanie się ust i ciepło męża pozwalały mu
poczuć się bezpiecznie na tyle, by pozwolić na pieszczotę,
wypełniając ją swymi uczuciami tak silnymi, że serce mu biło
coraz mocniej, a ciało stapiało się w jedno z drugim ciałem,
pomimo dzielących ich ubrań. Wciągnął powietrze przez nos, kiedy
Riven wzmocnił pocałunek, łącząc ich usta w jedno i Aranel
przekonał się, że to było coś, czego potrzebował niczym głodny
chleba. Zacisnął palce na koszuli męża, a gdy koniuszek języka
wsunął się między wargi, instynktownie je rozchylił, wpuszczając
go do środka.
Ogień.
Żar tak wielki ogarnął Rivena, że bał się, iż spłonie w
chwili, w której znalazł się w jego ustach. Pragnął go smakować,
bawić jego językiem, ssać, oplatać drugi organ i badać go długo,
namiętnie. Zapragnął całować całe ciało partnera, a potrzeba
kumulowała się w jednej części ciała, co jednocześnie upajało
go, nie pozwalając się odsunąć, ale i dawało do myślenia, że
Aranel nie jest gotów,
nie dziś. Te dwie rzeczy walczyły w nim i rozsądek zaczął
wygrywać z pożądaniem. Ostatni raz zassał się na jego języku,
który
po dłuższym czasie zaczął odpowiadać na zaczepki kolegi i
odsunął się, na pożegnanie delikatnie kąsając dolną wargę
męża.
–
Chyba
powinniśmy przerwać –
wymówił
te słowa z wielkim trudem.
–
Dlaczego?
– Chciał, żeby Riven się nie odsuwał, jego ciało i umysł tego
pragnęły. Potrzebował go. Postanowił, że nie pozwoli swojemu
strachowi na zwycięstwo. Też chciał być blisko ze swoim mężem,
jak Terrik z narzeczonym. A sama myśl, co zrobił mu Riven tamtego
ranka przed wyjazdem tylko potwierdzała potrzebę powtórki
i czegoś więcej. Czegoś o wiele, wiele więcej.
–
Bo
jak nie przestanę, to nie będzie odwrotu. –
Wsunął palce we włosy Aranela. –
Będę chciał położyć cię w łożu i posiąść, przedtem
pieszcząc tak długo, żebyś drżał w moich ramionach. –
Obrazy w głowie, co by się działo sprawiły, że stał się twardy
jak skała.
–
To
dlaczego tego nie zrobisz? – Policzki sparzyło gorąco i wiedział,
że mąż widzi, jak zabarwiają się na czerwono. Na kolor, o którym
opowiadano, że jest bardzo gorący.
–
Nawet
nie wiesz, o co prosisz, kochanie. – Nie przesłyszał się?
–
Chyba
wiem. – Wyciągnął rękę w górę
i odnalazł policzek męża. Pogłaskał go. –
Dziękuję, że dałeś mi czas i proszę cię, byśmy zaczęli od
nowa. Niech tamta bolesna noc pójdzie
w zapomnienie.
– Ale...
–
Obawiasz
się, że strach wróci.
Może, chociaż teraz go nie czuję. Ja... Ufam ci. Chcę być w
pełni twój.
O ile mnie chcesz. –
Sam odnalazł jego usta i złożył na nich pocałunek. Płonął ze
wstydu i podniecenia.
Riven
oddał pocałunek zdecydowany, że da mu wszystko to, co powinien dać
od początku. Tylko teraz wreszcie dorósł. Tamto było za szybko, z
przymusu. Tak nie powinno być. Nikt nie powinien wtrącać się do
intymności innych, sprawdzać, czy już małżeństwo jest ważne.
Zaczął myśleć o tym, ile związków
zostało zaczętych od bólu
takiego, jaki sprawił Aranelowi. I powziął postanowienie, aby
znieść prawo sprawdzania konsumpcji związku. Stare prawo trzeba
zmienić i zrobi to. Długo to potrwa, ale uda mu się to. Im się to
uda. Nie był przecież sam.
Odsunął
włosy Aranela i zszedł z pocałunkami na jego ucho. Pieścił je
delikatnie, czasami biorąc płatek między zęby, ale nie gryzł go.
Nie zrobi nic, co by sprawiło ból
przyszłemu kochankowi. Ustami zabłądził na jego szyję, a dłoń
podążyła ku pasowi, jaki przetrzymywał tunikę na ciele męża.
Rozwiązał go, a poły ubrania rozsunęły się, sprawiając, że
palce mogły dotknąć nagiej skóry.
Ta płonęła, dając znak, że ciało Aranela potrzebuje ugaszenia i
on zna na to sposób.
–
Chcę.
Jesteś pewny? –
zapytał w razie, gdyby mąż jeszcze miał jakieś wątpliwości.
– Tak. – Czuł
napięcie i twardość pomiędzy nogami.
Riven
zsunął z jego ramion tunikę i oderwał się od jego szyi.
Przesunął wzrokiem po jego torsie, a potem wsunął rękę pod
kolana partnera, drugą obejmując jego plecy, po czym go uniósł.
Aranel natychmiast objął go rękami wokół
szyi i wtulił w nią twarz, zaciągając się przy tym zapachem
skóry
męża. Jego członek poruszył się na ten nowy element doznania.
Z
delikatnością godną czegoś bezcennego położył kochanka na łożu
i ponownie przesunął po nim wzrokiem, zatrzymując go na kroczu
młodzieńca. Spodnie nie ukryły wypukłości będącej świadectwem
tego, co Aranel czuł. Uśmiechnął się zadowolony, że na niego
reagował. Przypomniał sobie, że tamtej nocy też tak było. Mąż
był podniecony, a potem on wszystko zepsuł. Dziś tego nie zrobi.
Będzie przy nim blisko i da mu wszystko. Powrócił do jego ust,
delektując się ich miękkością i smakiem. Chciał go jak nigdy
nikogo wcześniej.
Leżał
rozłożony na pościeli, nad sobą czując żar bijący od
mężczyzny, który
go całował. Rękoma znalazł wejście pod luźną koszulę i
podciągnął ją w górę,
dając sygnał, że chce, by to zostało zdjęte. Pragnął poczuć
jego skórę
pod swoimi dłońmi. Nie wiedział, co miał dokładnie robić, ale
obudził się w nim głos natury i ta sama podpowiadała mu różne
rzeczy. Jęknął, gdy pocałunek został przerwany i wiedział, iż
Riven uklęknął nad nim, aby pozbyć się górnej
części ubrania. Po chwili poczuł jego palce na sobie. Muskały
delikatnie skórę
na piersi, a wrażliwa skóra
pochłaniała dotyk z wielkim głodem.
Uklęknął
nad nim okrakiem i badał opuszkami leżące ciało. Chłonął
wzrokiem to, jak Aranel reagował na dotyk. Jak wygiął się, kiedy
palce dotknęły różowych
sutków,
ale nie zagrzały tam długo miejsca, powoli głaskając ciało ku
linii spodni i powrócił
do góry.
Robił to nie tylko po to, żeby napawać się reakcjami męża, ale
też dlatego, aby go uspokoić, rozbudzić, bardziej zaprowadzić na
granicę rozkoszy, z której
pozwoli mu skoczyć za jakiś czas. Nie będzie się spieszył.
Miał
ochotę wydobywać z siebie różne
dźwięki, od westchnienia po jęki, ale przygryzł wargę, żeby być
cicho. Nic nie mógł
poradzić na to, że się wstydził. Wiedział, że mąż go widzi i
tam, poniżej pasa, też. Bolało go tam, ale to był przyjemny ból,
a spodnie tylko utrudniały sytuację.
–
Nie
zagryzaj wargi. Nie powstrzymuj się przed okazaniem tego, co czujesz
– szeptał Riven, do rąk dołączając swoje usta, co sprawiało,
że książę Adantin nie potrafił być spokojny. –
Jesteś ze mną, nikt cię nie widzi, nie słyszy, nie musisz się
niczego obawiać, wstydzić. Jesteśmy tylko my. –
Gorącym oddechem owiewał każdy kawałek całowanej skóry.
–
Mnie będzie przyjemnie słuchać twoich jęków,
kochanie. –
Tak łatwo mu przychodziło mówić
„kochanie”,
co wprawiało go w zadowolenie. Językiem zatoczył kółeczka
wokół
sutka, a drugim zajęły się palce, pocierając go lekko. Wycofywał
się do tyłu, schodząc wargami coraz niżej i wtedy drogę
zagrodził mu materiał. Miał ochotę warknąć na przeszkodę,
musiał się jej pozbyć, ale wcześniej oblizał się i trącił
nosem wybrzuszenie. Wtedy Aranel stracił kontrolę. Jego biodra same
powędrowały do góry, a z ust wyrwał się przepiękny dźwięk. W
nagrodę wtulił twarz w jego krocze. Nie wiedział, czy gdyby nie
materiał, zrobiłby to, ale teraz osłona pozwalała mu na pierwsze
kroki do nieznanych mu pieszczot. Wszak pod nim był mężczyzna. I
zaraz umysł mu podpowiedział: twój
mężczyzna.
– Mój.
Aranel
usłyszał to słowo i uśmiechnął się. Serce chciało mu
wyskoczyć z piersi, a ciało było rozgrzane jak piec w mroźne dni,
a może i bardziej. To, co się z nim działo, było cudowne. Dotyk w
intymnym miejscu pozwalał mu odczuwać głębiej, ale i sprawiał,
że pragnął więcej. Dotknął dłońmi włosów
męża. Długie pasma łaskotały jego odkrytą skórę,
a on zaczął je przesuwać pomiędzy palcami.
–
Riven
– westchnął niemal prosząco. Sam nie miał pojęcia, o co prosi.
Ten
głos pełen błagania sprawił, że sięgnął do rzemieni, dzięki
którym
spodnie pozostawały na biodrach i zaczął je rozwiązywać. Jego
członek pulsował w spodniach i wołał, by go uwolnić i zająć
się nim, ale ignorował go tak długo, jak się dało. Tym razem nie
on tu rządził. Ostatni sznureczek puścił materiał, a ten rozwarł
się. Riven złapał jego brzegi i obserwując twarz męża, zsunął
się z niego na tyle, by pozbyć się tego ubioru. Przeniósł
wzrok na penisa, który
się ukazał. Leżał na brzuchu z czerwoną główką
i sączył soki, nawilżając ją i przygotowując na przyjemność.
Nagle zapragnął spić ten przeźroczysty płyn i delektować się
nim. Gdy miał już wolne dłonie, zaczął dotykać nimi nóg
mężczyzny. Ponownie rzucił okiem na twarz Aranela. Policzki męża
były pokryte ogromnymi rumieńcami, zarówno wstydu jak i pożądania,
co mu się podobało. Mógłby
go wprowadzać w taki stan już wiecznie. Żadna kobieta, z którą
był, tak nie wyglądała. Tak nie przyciągała go do siebie, jak
chłopak leżący w wielkiej potrzebie na pościeli. Chłopak, który
był zdany na niego. Rozsunął mu nogi, a Aranel się spiął.
–
Spokojnie,
kochanie, powoli. Nigdzie się nie spieszymy. –
Po tych słowach Aranel odetchnął i pozwolił sobie rozsunąć
nogi, pomiędzy którymi
Riven znalazł się w mgnieniu oka. Sunął dłonią po lewym udzie
partnera i piął się w górę,
a usta pokryły drugie udo, które
zadrżało.
Płonął
z gorączki i ze wstydu, że leży nagi przed nim i tylko na chwilę
powrócił
strach, że mąż go weźmie zbyt szybko. Uspokajający głos oddalił
przeszłość. Nie wiedział, co zrobić z rękoma, więc zarzucił
je nad głowę i złapał puchową poduszkę, aby ją ścisnąć,
kiedy pocałunki na udzie zakończyły się i przeniosły w inne,
potrzebujące miejsce. Do dziś pamiętał rękę męża na członku,
a teraz to było coś więcej.
Przesunął
językiem wolno po pachwinach partnera, wciągał jego zapach i sunął
nim w górę,
a potem w lewo. Uniósł
głowę, patrząc na penisa, a potem polizał go od nasady do główki.
Ten pomimo, że leżał, naprężył się, a brzuch Aranela poruszył
spazmatycznie. Riven, chcąc czerpać i dawać jak najwięcej,
chwycił twardy członek w rękę i uniósł
go, a to sprawiło, że Aranel nie powstrzymał głośnego jęku, tym
samym okazując jeszcze bardziej, że podoba mu się to, co robi.
Zlizał przeźroczysty płyn wypływający z malutkiej dziurki i
kilka razy okrążył językiem główkę.
Adantin
wciągnął głęboko powietrze, nie bardzo mając szansę zrobić
coś więcej, albowiem to, co właśnie mąż mu robił, przeszło
wszystkie oczekiwania. Nie widział, ale czuł, że to jego język
pieści mu to intymne miejsce, a potem pochłonęło go ciepło i
zamknęło się na nim, sprawiając, że cała rozkosz płynęła do
tego miejsca i kumulowała się tam.
–
Riven!
– krzyknął.
Riven
wypuścił penisa z ust, pochłaniając go przed chwilą z
ekscytacją, a wcześniej sądził, że będzie go to brzydzić. Nic,
co wiązało się z Aranelem, nie mogło go brzydzić.
–
Mam
przestać? –
zapytał, sądząc, że zrobił coś nie tak. Sam leżał na brzuchu,
swoją męskość wbijając w łoże.
– Nie. To przyjemne,
bardzo.
Saeros
uśmiechnął się, powracając do tego, co robił, a mianowicie do
objęcia ustami główki,
a po chwili połowy członka. Podobało mu się, że pulsował w
nim, a biodra chłopaka próbowały
pchnąć do przodu, ale nie mogły, bo je trzymał. Poruszył głową,
wsuwając i wysuwając męskość z ust. Włączył w to język,
który
oplatał główkę,
by zaraz uderzać czubkiem w dziurkę, a po chwili dociskać się do
trzonu. Nie był w stanie połknąć go całego, tak jak mu to
robiono, ale nie przejmował się tym. Nauczy się tego. Nauczy się
wszystkiego, żeby sprawiać rozkosz swojemu kochankowi, a zarazem
mężowi.
Aranel
zatracał się w tym, co dostawiał. Jego ciało szalało, umysł
odpływał z krainę doznań, a uda same rozsuwały się coraz
bardziej, jakby przygotowując się na przyjecie bioder mężczyzny
pomiędzy nimi. Ale teraz młody książę nie myślał, co będzie
później,
ponieważ kumulacja pragnień zaczynała niebezpiecznie się w nim
burzyć, jak wtedy, gdy pozwolił... nie dane mu było dokończyć
swych myśli, gdyż w komnacie rozległ się krzyk.
Tak,
tego też Riven mógł
słuchać i smakować. To było kolejne świadectwo na to, że
Aranelowi było dobrze. Nasienie męża wystrzeliło do jego ust i
smakował je, połykając wszystko. Na początku, wiedząc, co zaraz
się stanie, chciał dokończyć wszystko ręką, ale nie potrafił
tego zrobić. I teraz wiedział, że dobrze zrobił, pozwalając mu
dojść w swych ustach. Cały czas obserwował drżące ciało i
twarz męża wykrzywioną w nieziemskiej rozkoszy i mógłby
dojść od samego patrzenia na to piękno, które
było jego. Po uspokojeniu się Aranela, uniósł
się i oparł dłonie po bokach głowy męża.
– Jesteś piękny.
Słysząc
to, zarumienił się bardziej, jeżeli to możliwe. Odetchnął
głęboko i wyciągnął rękę, by dotknąć Rivena. Natrafił na
jego ramię, a stamtąd powędrował do szyi.
– Zawstydzasz mnie.
– Mówię tylko
prawdę. Mogę cię pocałować?
–
Nie
pytaj, tylko całuj. –
Zjechał ręką na jego plecy i wyczuł pod skórą napięte mięśnie.
Podobały mu się. Była w nich siła, gdy się poruszały w chwili,
w której kochanek pochylił się i ucałował jego usta. Wyczuł
jakiś nieznany mu smak i nie zajęło mu długo zorientowanie się,
co to jest. Jeszcze bardziej się zawstydził, a to mu przypomniało,
co dalej może się zdarzyć. Zebrał w sobie odwagę i przesuwał
rękoma po plecach męża, a ten zamruczał, czując na kręgosłupie
pieszczotę. Opadł bardziej na niego, odsuwając biodra, aby go nie
wystraszyć. Riven wciąż nie był pewny, czy Aranel pozwoli mu na
to, o czym tak ostrożnie wspominał.
–
Och.
– Stęknął Saeros, chowając twarz w szyi męża. –
Jesteś wspaniały. Tak bardzo cię pragnę. –
Chciał być w nim, z nim lub zwyczajnie dojść. Jego jądra
rozsadzał ból
i potrzebował ulgi. Zaczął go ponownie pieścić, całować,
rozbudzać. Aranel miał dopiero dwadzieścia wiosen, więc zareaguje
szybko na kolejną porcję przyjemności. Jego mąż był taki młody,
niedoświadczony, a on miał już za sobą przygody, wiele przygód
i nie miał co się chwalić.
Młodzieniec
przyjmował z ekscytacją kolejną dawkę głaskania i nie tylko.
Zaspokojenie mijało, ustępując miejsca nowej fali pożądania.
– Aranelu, bardzo bym
chciał... Bym chciał się z tobą połączyć całkowicie.
–
Przecież
mówiłem,
że chcę być twój.
–
Nastawił się do pocałunków. I do dłoni na swoim twardniejącym
członku.
–
Wiesz,
co to oznacza.
– Dam radę. Ufam ci.
Tylko...
– Tylko?
–
Nie
zrób tak, jak wtedy.
–
Nie
zrobię. Tym razem będę myślał. Myślał o tobie. –
Musiał się nim zająć i do końca się rozebrać. Zsunął się z
niego i sięgnął do spodni. Rozpiął je, a wtedy członek
wyskoczył z nich i uderzył Aranela w biodro. –
Wybacz –
powiedział Riven, widząc jego zaskoczenie. Chciał się odsunąć,
ale zatrzymały go słowa:
– Mogę go dotknąć?
Jeżeli
oni w przyszłości będą tak się pytali, czy mogą coś zrobić,
oszaleje. Ułożył się na boku i przyciągnął męża do siebie.
Chwycił jego rękę i zaprowadził do męskości.
Zacisnął
dłoń na trzonie, a prąd przeszył go od stóp
po czubek głowy. Penis męża był twardy, gorący i mokry.
Przesunął po nim dłonią.
–
Widzisz,
co ze mną robisz? –
Objął go i szeptał mu do ucha. –
Podoba mu się to, co robisz.
A Aranelowi podobało
się, że jego mąż drży.
–
Jeżeli
jesteś zdecydowany, bym był w tobie, to musisz przerwać, gdyż
niedługo dojdę, a chciałbym to zrobić w tobie. Tutaj. – Wsunął
palce pomiędzy jego pośladki i odnalazł krąg zaciśniętych
mięśni. Potarł je. Pamiętał, jak ciasno tam jest.
–
Chcę,
byś to zrobił. Długo
nad tym myślałem. Odpędź moje demony. –
Cokolwiek się będzie działo,
wytrzyma. Przecież Riven już dobrze go traktuje, nie będzie jak
ostatnio, a jak da radę, to Terrik mówił,
że to jest bardzo przyjemne. –
Chcę być wolny od strachu. Chcę być twój.
I chcę poczuć,
co znaczy kochać się.
Po
tych słowach da mu wszystko. Położył go na plecach,
nie przestając całować i dawać otuchy, odpędzając strach. Z
szafki wziął mazidło, którego
użył ostatnim razem i nabrał je na palce. Jedną z nóg
męża położył sobie na ramieniu i nachylił się. Szeptał do
niego uspokajające słowa, zapewniał, że jest piękny, kiedy
palcami zawędrował pomiędzy jego pośladki. Nie wsuwał w niego na
siłę niczego, tylko pocierał okolice na tyle długo, że Aranel
się rozluźnił i sam szukał tej dziwnej pieszczoty.
–
Wsunę pierwszy palec.
To tylko palec. Zawsze możesz powiedzieć, że mam przestać.
Riven
zrobił to,
co mówił i poczuł, jak coś się w niego wsuwa. Nie bolało, ale
nie było to przyjemne, jednak nie powstrzymał męża przed
wtargnięciem.
–
Szzzz, to tylko palec.
Spokojnie. Poczekamy, aż się przyzwyczaisz. Poruszam nim trochę.
Pieścił
go powoli do chwili, aż partner był gotów
na więcej,
otwierając się na niego. Początek przy wsuwaniu każdego z palców
był trudny, młodzieniec się spinał, ale zaraz kojący głos
odprężał go. I wtedy to się stało, trafił w splot mięśni, o
których
sam czytał. Aranel krzyknął,
odrzucając głowę do tyłu,
dysząc jak po długim biegu.
–
Co to było? –
zapytał zaskoczony. Dziwne uczucie przemieniło się w coś,
czego się nie spodziewał. Pragnął nastawiać się do tego czegoś
i chciał, żeby te palce w nim były i wbijały
się
w niego.
–
Podobno to coś
sprawia, że widzi się gwiazdy w środku dnia. –
Nie przestał poruszać w nim palcami, przygotowując go dokładnie.
Rozwierał je w nim, wsuwał i
wysuwał oraz
marzył, że niedługo
się
tam znajdzie. I wiedział, że ten moment nadchodził, ponieważ
Aranel wił się coraz bardziej,
zapominając o wstydzie. O tak, ten chłopak był gorący,
trzeba tylko to z niego wydobyć i on się o to postara.
–
Riven, Riven, Riven.
– Saeros odczytywał wzywanie jego imienia jako błaganie. Spojrzał
w dół,
męskość Aranela ponownie była twarda.
–
Kochanie, teraz
dostaniesz coś więcej, spokojnie, nie bój
się. –
Wysunął z niego palce,
sprawiając,
że Aranel poczuł się pusty.
–
Nie boję, nie chcę
się bać. Zrób
to –
poprosił,
wyczuwając wahanie męża. Szósty
zmysł podpowiadał mu, że Riven się denerwuje. –
Jestem zdecydowany i już nie taki głupi,
jak wcześniej. Dam sobie radę. - Jego klatka piersiowa unosiła się
szybko.
– W
porządku, postaram się...
–
Nie mów, tylko to
zrób. – Cały był rozgrzany i nie do końca wiedział,
czy przezwycięży to,
co już w nim narastało, ale ciało zwyciężało w swoich
potrzebach. Chciał połączenia się z mężem. Pragnął poznać
wszystko to,
co się z tym łączy i teraz Riven był inny. –
Ufam ci. –
I wtedy to poczuł. Coś dużego naparło na niego, ale nie
przekraczało od razu granicy. Krążyło wokół,
pobudzając receptory nerwowe.
–
Otwórz się dla mnie.
Wpuść mnie. –
Głos pożądania wołał Rivena do pchnięcia i przedarcia się
przez mięśnie, a później
poruszania się w ciasnym tunelu do utraty tchu. Tym razem jednak nie
da się zawładnąć pragnieniu. Nie oślepi go to,
czyniąc z niego kata dla kogoś tak delikatnego,
jak mężczyzna pod nim. Przytrzymał jego udo, które
nadal spoczywało na ramieniu i przystawił się do odbytu kochanka.
Bardzo powoli napierał na niego i wsuwał. Aranel nie chciał go
wpuścić i się zacisnął.
Czując
to niczym uderzenie pioruna,
powróciły
wspomnienia i dał się pokonać panice. Zamiast przyjemności zaczął
odczuwać tamten ból,
strach, krew. Spiął się cały i zastygł bez ruchu.
Riven
widząc,
co się dzieje,
pochylił się nad
nim i zaczął obcałowywać mu twarz.
–
Kochanie, spokojnie.
Mogę się wycofać. –
Chociaż to byłoby trudne, gdyż już główka
przedarła się do wnętrza partnera, ale mógł
wysunąć się z niego.
–
Nie rób tego. –
Zacisnął ręce wokół
szyi kochanka. –
Jak teraz tego nie zrobisz, to na zawsze pozostanę strachliwym
księciem, który
nie zazna cielesnej miłości –
powiedział pewnie Aranel.
–
To posuwamy się dalej.
–
Wszedł głębiej kawałek po kawałku, a twarz męża wykrzywiała
się w bólu.
–
Kochanie, zaciskasz się. Uspokój
się. Jeszcze trochę. –
Zdecydował się zrobić to jednym szybkim pchnięciem i oszczędzić
powolnych tortur.
–
Aaaa – krzyknął
Adantin, a z oczu popłynęły łzy.
–
Wybacz, kochanie. Masz
już to za sobą. –
Scałował mokre krople. Nie poruszał się,
dając mu czas. Przylgnął tylko do niego i owinął swe biodra jego
nogami. –
Już jestem w tobie. Zaraz ból
minie. –
Chciałby mu tego oszczędzić. To była jego wina, że Aranel tak
reagował. Młodzieniec pamiętał za bardzo tamto zdarzenie i nie
potrafił się rozluźnić, a i on nie umiał doprowadzić do tego,
żeby ekstaza wyszła na pierwszy plan. Tak wiele musiał się
jeszcze nauczyć. Teraz mógł
tylko leżeć na nim i go
całować.
Odpędzał
złe myśli od siebie,
przywołując miłe chwile z tym mężczyzną i przypominając sobie,
że Terrik wspominał,
iż to strach może potęgować ból.
Starał się kierować na inne tory swój
umysł, bo to on w danej chwili był główną
przeszkodą.
–
Szzz. Chcę,
by było ci dobrze, kochanie.
Och,
zaczynał uwielbiać to słowo. W ustach Rivena brzmiało czule.
Nie
łudził się, że oznacza to,
o czym marzył, ale nadzieja w nim rosła. Napięcie w mięśniach
minęło. Przeszłość
odsuwała
się daleko. Teraz czuł na sobie rozgrzane ciało męża, jego dotyk
i jak ten człowiek go wypełnia, a ból
mija po tym,
jak ciało przyzwyczaiło się do intruza wewnątrz.
–
Tak, kochanie. –
Obserwowanie reakcji małżonka, jak z twarzy znika cierpienie, było
ekscytującym wrażeniem. Spróbował
się poruszyć. Wysunął się odrobinę i wsunął,
a
nie widząc sprzeciwu,
zrobił to ponownie. Podparł się na jednym łokciu, a drugą rękę
skierował w tył i zaczął głaskać go po udzie. Aranel zadrżał.
I Riven miał ochotę skarcić siebie, że tylko leżał, zamiast
kierować myśli męża na przyjemniejsze tory. Powinien go głaskać,
tak jak robił to teraz. Przecież wcześniej pieścił jego uda i
kochanek reagował na to ochoczo. Powinien zrobić coś jeszcze. Cóż,
będzie miał czas, by poznać ciało męża i nauczyć się go.
Dziwne
rozpychanie z kolejnym pchnięciem nie było już nieprzyjemne, a
późniejsza
dłoń na jego bardziej miękkim niż twardym członku sprawiała,
że poczuł się inaczej. Lepiej i jakoś dobrze mu się się robiło,
a gorąco ponownie zaczęło nim władać. Przyjemność wracała z
nową siłą. Powolne ruchy bioder sprawiały, że zaczął je
przyjmować z rozkoszą, a czas,
jaki mijał,
był bardzo cennym doświadczeniem i nauką, co miał robić, by
kolejny raz nie był rzeczą straszną. Z mijającym czasem stawał
się coraz bardziej świadomy swojego ciała, ale głuchy na jęki i
westchnienia,
jakie wydawał. Na swoje odgłosy, bo te pochodzące od Rivena
słyszał doskonale. Nawet się nie spostrzegł,
jak sam dołączył do tych pchnięć,
wychodząc naprzeciw nim,
wbijając
pięty w pośladki męża
i
dociskając do siebie, jakby chciał poczuć go głębiej.
Riven
przyspieszał
z każdym ruchem widząc, że Aranelowi jest dobrze. Upajał się
widokiem partnera.
Te
lekko rozchylone usta wyrzucające z siebie różne
odgłosy, czerwone policzki, lśniąca od potu skóra,
ręce pieszczące go po plecach, drapiące paznokcie, po których
może zostaną ślady
i
członek ściśnięty pomiędzy ich ciałami stanowiły centrum
świata. Biodra robiły coraz mocniejsze i chaotyczne ruchy, a
ciasny,
jedwabisty tunel wchłaniał go w siebie,
prowadząc ku szaleństwu.
Cudownie
było czuć go w sobie. Rozumiał, że nie miał się czego bać.
Riven dał mu to,
czego pragnął. Mężczyzna sięgał jego wnętrza głęboko,
taranował je,
dając niezmierzoną rozkosz. Czuł jego wzrok na sobie, właściwie
wszystko czuł. Nie musiał widzieć oczami, aby wiedzieć,
co się dzieje. Przecież do tego nie potrzebował oczu. Każdy
wypełniający się przyjemnością nerw posyłał go ku czemuś,
co się w nim kumulowało i podążało ku wybuchowi. W pewnej chwili
Riven trafił ponownie w tamto wspaniałe miejsce i Aranel mógł
już tylko poddać się całkowicie kochankowi,
wijąc się pod nim w spazmach,
jakie w nim szalały.
–
Och. Mmmmnnnn.... tak.
Rób tak. Rób mi dobrze, Riveeeen. – Słowa same wyleciały z jego
ust. Nie czas na wstyd, kiedy biegł już ku spełnieniu. Ostatnie
pchnięcie sprawiło, że prawie zawył, kiedy przez jego ciało
zaczął przebiegać orgazm i w końcu wydostał się z niego,
zalewając ich brzuchy. Siła,
jaką wtedy dostał sprawiła, że zacisnął się całym ciałem na
kochanku,
przyklejając go do siebie jeszcze mocniej. Był bardzo zaskoczony,
że przyjemność się nie kończy,
tylko trwa i chciał to wiecznie powtarzać.
Długo
trwało,
zanim Aranel całkiem się rozluźnił i mu się oddał, ale warto
było czekać na coś tak pięknego. Chłopak ścisnął go z całej
siły,
zakleszczając przy tym jego członek i kiedy tylko skończył
szczytować,
Saeros sam oddał się temu,
co tak usilnie powstrzymywał, by wpierw dostarczyć rozkoszy mężowi.
Ukrył swój
krzyk,
wpijając się
w
usta męża i wbił w niego kilka razy, a potem rozlał się w nim z
wielką ulgą, gdyż napięcie,
jakie odczuwał,
prawie go rozrywało. Przerwał pocałunek i zdyszany ukrył twarz w
szyi męża. Nie chciał
go
opuścić, najlepiej zostałby w nim na zawsze. Zresztą,
nie miał sił, by się ruszyć. Oddychał tylko głęboko.
Uśmiechnął się, kiedy Aranel zaczął drapać go po głowie.
–
Mógłbym tak zostać.
–
Zostań.
–
Nie chcę cię
przygniatać, kochanie. –
Z trudem wysunął się z
niego i ułożył się obok,
od razu przygarniając go w ramiona. –
Nic cię nie boli?
–
Nie, nic. – Przytulił
się do niego. Poczuł,
jak wypływa
z niego
nasienie męża. Powrócił
wstyd.
–
Co jest?
–
Nic.
–
Wstydzisz się. Wiesz,
że nie musisz. –
Ucałował go w skroń.
–
Potrzebna mi kąpiel.
–
Nie przeszkadza mi, że
jesteśmy brudni.
–
Ale ja... – Jak miał
mu to powiedzieć?
–
Co ty? – Saeros
pomyślał,
o co może chodzić, gdyż partner milczał i dotarła do niego
prawda. –
Poczekaj. –
Odsunął się i wstał.
Aranel
nie wiedział,
co się dzieje. Odczuł niepokój.
Dlaczego mąż go zostawia i odchodzi?
Ale
po niedługim czasie poczuł na swoim ciele wilgoć i ciepłą
szmatkę. Riven go mył. Najpierw jego brzuch i krocze, a potem
sięgnął w tamto miejsce.
–
Nie rób.
–
Szzzz. Jestem twoim
partnerem i mam o ciebie dbać, tak samo,
jak ty o mnie. Przed chwilą krzyczałeś w moich ramionach
najpiękniejsze pieśni, a to,
co teraz robię,
nie przynosi ci dyshonoru. –
Umył go pomiędzy pośladkami i zaraz ponownie położył się przy
nim,
okrywając ich pierzyną. –
Było cudownie,
Aranelu.
–
Mnie też. –
Co on takiego mówił w czasie,
jak Riven go posiadł? I przypomniał sobie, a potem już tylko palił
się z zażenowania,
wprawiając męża w słodko brzmiący dla ucha śmiech. Zmęczony
zasnął,
przytulając się do ciepłej piersi męża.
*~~*~~*
Asmand
siedział przy boku śpiącego Erkirana. Miał nadzieję, że chłopak
szybko wyzdrowieje. Leteno mówił,
że medyk z pałacu badał chłopaka i odkąd pracuje, to stać ich
na medykamenty, ale i tak się martwił.
– Powiedziałeś mu?
–
Nie
– odpowiedział Leteno i jakoś zniósł
mrożący krew w żyłach wzrok. –
Nie powinien wiedzieć. To moja prywatna sprawa.
–
Jego
też. I tak się dowie, a jak mu nie powiesz, to kto inny to zrobi.
Szybko rozgryzłem twoje uczucia. Inni też to zrobią.
Leteno
oparł się o ścianę z naburmuszoną miną, pogrążając się w
swoim świecie. Lepiej by było, żeby te słowa padły z jego ust,
chociaż wolałby je ukryć w sercu na zawsze.
Asmand
odwrócił wzrok od chłopaka, ponieważ Erkiran się budził. Jego
piękne oczy ukazały się, kiedy zasłona powiek podążyła do
góry.
Od razu oczy wbiły się w siedzącego przy nim mężczyznę i
rozszerzyły. Erkiran poderwał się, rzucając na szyję mężczyzny.
–
Wróciłeś
–
powiedział płaczliwym głosem, a potem Delreth poczuł wilgoć na
swojej szyi.
– Wróciłem i
nigdzie nie zamierzam się wybierać.
Luana .. uwielbiam jak piszesz :D
OdpowiedzUsuńSzkoda tylko, że momenty z As'em i Erkiranem(?)*
był taki krótki :D
Ale poza tym świetne!
~Sue-chan
*Jak odmienia się jego imię ? :P
Ja jego imię odmieniam tak jak Ty "Erkiranem".
UsuńWOW! Świetny rozdział a scena Rivena i Aranela mistrzostwo :) Uwielbiam jak piszesz, już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Weny ewcia7640 ;)
OdpowiedzUsuńYhy .
OdpowiedzUsuńKOCHAM TWOJE OPOWIADANIA !
Nigdy nie czytałam lepszych .
A rozdział boskii .
Masz wielki talent
Mam nadzieję że będziesz pisała dużo więcej .
:3
O matko...
OdpowiedzUsuńTo jak Aranel i Riven się kochali było najlepszą rzeczą jaką przeżyłam od ostatnich kilku dni...
Miałam wrażenie, że to ja to wszystko robię Aranelowi, a Riven to wszystko robi mi... Rozpływałam się...
Ach i gdyby nie przerwał mi w samym środku akcji telefon od chłopaka, to bym pewnie doszła razem z nimi.
Błagam o więcej...
Hurra! Prawie cały czas w pracy myślałam tylko o tym, kiedy będę mogła odpalić komputer i zasiąść do rozdziału. Normalnie kocham to opowiadanie.
OdpowiedzUsuń1. Zmiana Rivena jest fantastyczna. Dobrze, że ten "kołek" w porę wszystko zrozumiał.
2. Asmand jest boski z tym swoim "Nieważne, nie będą tam mieszkać i już." :)
3. A Aranel jest taki słodki... I też bardzo się zmienił.
4. "Jeżeli oni w przyszłości będą tak się pytali, czy mogą coś zrobić, oszaleje." - No nie, normalnie prawie spadłam z krzesła, xD.
5. Mmm, sceną pomiędzy Rivenem i Aranelem była rewelacyjna. Tylko jedzenia szkoda :P
6. Ojj, co też Leteno skrywa? Teraz będę nad tym myśleć przez cały tydzień! Albo dłużej.
No, to na dzisiaj tyle... Pozdrawiam i do następnego razu
Ja napisze krotko: SWIETNE i wysylajace moje serduszko w kosmos! Już się nie mogę doczekac nastepnego wtorku!
OdpowiedzUsuńDuuugi opis scenki milosci co mi się spodobalo i pozwolilo zrozumiec uczucia bohaterow. Nie mogę się doczekac chwil z Asem i rzecz jasna waznej rozmowy braci.
Do nastepnego! :)
Przeczytane! xD Musiałam. ;) Wiedziałam, że tutaj odnajdę to, co porusza do pisania.
OdpowiedzUsuń"– Nie mów, tylko to zrób." - dobre motto dla mnie. xD
As sprawdził się jako świetny zwiadowca, ale i kompan podróży. Wiem, że jest innego zawodu, ale mnie, jak rany, pasuje na maga. xD I jest Erki... szkoda mi tego chłopaka, bo ma tak wiele na głowie i jeszcze teraz to zlecenie ze strony Leteno... Niepokoi mnie to wszystko, ale jest czas, jaka sama pisałaś, na to, by historia jeszcze nie raz zmieniła swój bieg.
Cieszy mnie za to pomoc Erkiego i Terrika dla Aranela. Czasami jedno zdanie potrafi tak wiele zburzyć murów w człowieku lub coś mu uświadomić. To jest naprawdę piękne!
Chciałabym doczekać dnia, w którym będę wiedziała, czy ojciec Aranela w jakiś sposób... choćby niewielki, okaże mu swe rodzicielstwo... ;P
Bardzo się staram, aby coś napisać... naprawdę. Mam dużo pomysłów, a czasu nic praktycznie - jak nie chodzę po drzewo, to rysuję - na ścianie. Mam 1/3 - mam nadzieję, że do października dam radę skończyć. http://www.iv.pl/images/36146765598996297625.jpg
Łoł ;)
OdpowiedzUsuńMyślałam, że jeszcze trochę potrwa niepokój Aranela, przed cielesnym połączeniem a tu taka miła niespodzianka :)
Uhh.....jestem tak ciekawa co ukrywa Leteno, że normalnie zwariuje XD
35 rozdziałów? No, no, postarałaś się :D A mówiłaś, że nie umiesz pisać długich opowiadań xD
No to zostało mi tylko życzyć ci powodzenia i dużo weny :)
Papatki :P
Aj wspaniały rozdział jak zawsze Luanko.
OdpowiedzUsuńCieszę się że Aranel w końcu się przełamał.
Ich miłość po prostu fantastycznie Ci wyszła i ja sama nie umiałabym lepiej tego opisać.
Wspaniale pokazane uczucie między dwojgiem mężczyzn, namiętność, strach, wstyd.
Zawarłaś tak wiele emocji, że wciąz czuje niezdrowe wypieki na twarzy i o dziwo wyobraziłam sobie że siedzę obok nich i przyglądam się jak się kochają.
To chore dosłownie!
No i jeszcze Asmand.
Tego również bardzo lubię, podobnie jak samego Leteno.
Aj co to znowu za tajemnicę?
Jak Ty uwielbiasz intrygi.
I ciesze się, że zaczynasz nowe opowiadanie.
A nie mówiłam że chęć do pisania wróci zanim się obejrzysz?
Jak wiesz jestem Twoją wierną fanką i zawsze nią będę.
pozdrawiam serdecznie.
Hm, dawno nie miałam tak że tyle rozdziałów przeczytałam na jednym w dechu, a i tak wciąż czuje ogromny niedosyt. <3
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej. :3
Przepraszam że tak krótko, ale nie jestem w stanie opisać wszystkich targajacych mna emocji.
Cześć i czołem!
OdpowiedzUsuńMusze się przyznać, że czytam twój blog, od jakiś dwóch lat z małymi przerwami. Wstyd i hańba, że dopiero teraz pisze komentarz. Do napisania tego konkretnego zmotywował mnie rozdział 23 :)
Historia "Połączonych" jest bardzo dokładnie przemyślana i napisana. Mam pewne zastrzeżenia co do konstrukcji niektórych zdań (o tym trochę niżej), lecz mimo to historia jest według mnie bardzo ciekawa i wciągająca.
Co do konstrukcji zdań, pozwól, że posłużę się kilkoma twoimi cytatami ;)
"Trochę się bał, że rozłąka mogła wywołać w Aranelu ponowny strach względem bliskości, chociaż powitanie świadczyło o czymś zupełnie innym, ale wolał nie robić sobie nadziei." - zdanie jest zdecydowanie za długie, co nadaje mu pewnej niezgrabności. Nie mówię jak masz pisać, a Twoja beta zapewne radzi sobie najlepiej jak potrafi, jednak zdania tego typu, gdzie dzielisz je przecinkami, a także dodatkowo wstawianiem do niej mniejszego zdania: "ale wolał nie robić sobie nadziei", nie brzmią zbyt dobrze. Pozwolisz, że zaproponuje coś takiego:
Trochę się bał, że rozłąka mogła wywołać w Aranelu ponowny strach względem bliskości. Powitanie jednak świadczyło o czymś zupełnie innym. Nie chciał jednak robić sobie nadziei.
W mojej opinii (której oczywiście nie musisz słuchać), każda beta powinna w jakiś sposób wytykać błędy autora, zarówno te stylistyczne jak i ortograficzne czy interpunkcyjne. Taka osoba sama zaczyna zwracać większą uwagę na to co piszę, co przekłada się na jakoś rozdziału.
Podałam tylko jeden przykład zdania, jednak w tekście jest ich trochę więcej.
Kolejna sprawa, to zapis dialogów.
"– Wstydzisz się. Wiesz, że nie musisz. – Ucałował go w skroń" - to, zdecydowanie nie jest poprawna forma. Wszelkie czasowniki, które następują po myślniku, powinny być z małej litery. Wcześniej nie kończymy zdania kropką. Poprawnie powinno to wyglądać tak: – Wstydzisz się. Wiesz, że nie musisz – ucałował go w skroń."
ogólnie to mam wrażenie, że rozdział tak na prawdę nie został sprawdzony, ponieważ większość dialogów pisana jest w ten sposób, a tylko jakiś z pięć, napisane jest poprawnie. Za to w poprzednim rozdziale dialog zapisany jest poprawnie.
W niektórych miejscach brakuje też przecinków. Wiem po sobie, że samemu pisząc, nie widzi się błędów i dopiero samemu sprawdzając czyiś tekst można je wyłapać.
Spróbuj zrobić taki eksperyment i samemu amatorsko próbować go sprawdzić, dokładnie wgłębiając się i analizując treść zdań. To dobrze robi na postrzeganie własnego tekstu. W prawdzie, nie starałam się jakoś wyjątkowo zagłębiać się w tekst i wytykać Ci po kolei wszystkie błędy, jednak za każdym razem jak czytałam twoje opowiadania, coś mi zgrzytało. Postanowiłam więc napisać Ci o swoich przemyśleniach, na temat Twoich tekstów. Myślę, że każdy komentarz, który jest trochę bardziej konstruktywny i raczej krytyczny (w sensie, tym pozytywnym), sprawia, że autor jest bogatszy o pewną wiedzę, sam wie na co zwracać uwagę i z czasem jest po prostu coraz lepszy :D Choć przyznam, że pochlebstwa tez działają pozytywnie :D
Coś z pozytywów rozdziału 23? Na pewno scena łóżkowa, która była napisana wręcz po mistrzowsku. Było w niej wszystko to, co powinno być, cała wiedza potrzebna do napisania, tak dobrego fragmentu ;) Plus też za systematyczność. Jesteś niesamowita wstawiając co tydzień nowy rozdział. I jeszcze nowy zaczęłaś pisać! Po prostu, wow!
Mam nadzieje, że nie poczułaś się obrażona moimi słowami.
Życzę dużo weny :)
Czarny Kruk
PS Nie wiem kiedy skomentuje następny rozdział. pod tym względem nie jestem systematyczna ;)
Dziękuję za komentarz i poprawki. Co do tego ""– Wstydzisz się. Wiesz, że nie musisz. – Ucałował go w skroń" - to, zdecydowanie nie jest poprawna forma. Wszelkie czasowniki, które następują po myślniku, powinny być z małej litery. Wcześniej nie kończymy zdania kropką. Poprawnie powinno to wyglądać tak: – Wstydzisz się. Wiesz, że nie musisz – ucałował go w skroń." To z tego co ja wiem, tylko tak jak proponowałaś zapisuje się to co jest częścią mowy jak: "powiedział", "odparł" i tak dalej. Wszelkie inne formy, które nie dotyczą wypowiedzi zapisuje się tak jak ja to zrobiłam. :) http://www.jezykowedylematy.pl/2011/09/jak-pisac-dialogi-praktyczne-porady/
UsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział jest wspaniały.... Asmand całkowicie stracił głowę dla Erkiego.... no i scena między Aranelem i Rivenem przepiękna.... bardzo ładnie to wszystko wyglądało, Aranel spróbował opanować strach przed zbliżeniem i mu się to udało.....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
o boże boże boże boże !!! Czytałam te 23 rozdziały z zapartym tchem czekając na ich zbliżenie a kiedy już je przeczytałam *.* euforia dosłownie pięknie opisane, genialne naprawdę pozazdrościć talentu !
OdpowiedzUsuńTaaaak! :D Jak ja czekałam na te scenę z Aranelem i Rivenem! :D Doczekałam się i była cudowna! :D Rozdział całościowo też wspaniały. Och, lecę dalej. Jak się cieszę, że przede mną jeszcze 10 dodanych już odcinków ;) Luano, Twoje opowiadanie uzależnia.
OdpowiedzUsuńAlys