Czekał niecierpliwie na Johna rozmyślając o tym co mężczyzna
powiedział. Każda myśl uciekła mu jednak z głowy, a ciało przebiegły dreszcze,
kiedy Davis wyszedł nagi z łazienki. Jego skóra jeszcze wilgotna po
kąpieli, błyszczała w delikatnym świetle lampki znajdującej się przy łóżku.
Włosy zostały ułożone do tyłu, a jedna kropla wody spłynęła z nich wzdłuż
policzka detektywa. Dravik miał ochotę ją zlizać, ale nie potrafił się ruszyć.
Siedział na łóżku przygwożdżony wzrokiem mężczyzny, który dla jednych mógł
obiecywać dużo przyjemności, a dla innych ostatnie chwile życia. Rafael nie
miał wątpliwości, co do tego w której grupie ludzi się znajduje. Penis Davisa
będący w lekkim wzwodzie także to podpowiadał. Przez to wszystko prawnik czuł
się coraz bardziej zniewolony. Ledwie zdołał wydobyć z siebie cichy szept
mówiąc:
— Wspomniałeś o zemście…
— Nie wydaje mi się żebyś chciał teraz ze mną o tym rozmawiać — odpowiedział
niskim głosem John. Głosem, który sprawiał, że kutas Dravika stawał na baczność
w jednej chwili. — Zdejmij to. Chcę cię zobaczyć.
Rafael oblizał wargi i wsunął się bardziej na łóżko. Sięgnął do
bokserek i powoli unosząc biodra, kusząco zdjął bieliznę. Podpierając się na
łokciach rozłożył swoje długie nogi pozwalając kochankowi patrzeć na siebie,
rozpalając jeszcze większe pożądanie w mężczyźnie. Niebieskie oczy Johna
błądziły po jego ciele, ponownie przygważdżając Dravika do łóżka jedynie spojrzeniem.
— Będziesz tak patrzył czy przyjdziesz do mnie? — zapytał
głosem pełnym prowokacji.
— Moim planem na dzisiejszą noc nie jest tylko patrzenie — odparł
detektyw. Podszedł do drzwi i pochylił się do niewielkiej reklamówki, której
Dravik wcześniej nie zauważył zaaferowany czymś innym. Wyjął z niej to, co było
mu tym razem potrzebne i rzucił na łóżko.
— Zadbałeś o wszystko. — Dravik uśmiechnął się patrząc na paczki
prezerwatyw oraz lubrykant. Przeniósł rozpalone spojrzenie na mężczyznę i
jeszcze raz zapytał: — To co, przyjdziesz do mnie? — Ostatnie słowa stały się
zaledwie szeptem, kiedy kochanek zbliżył się do łóżka i wszedł pomiędzy nogi
prawnika nachylając się ku niemu.
— Zawsze do ciebie przyjdę — odpowiedział zachrypniętym głosem
Davis.
W oczach detektywa było tyle intensywnych emocji, gorąca i
pożądania, że serce Dravika bolało od tych wszystkich doznań oraz wiedzy, że dla
niego zawsze był i będzie tylko ten mężczyzna. Chciał coś powiedzieć, ale nie
miał na to nawet chwili, kiedy pełne zaborczości usta pocałowały go wymagająco
i żarłocznie. Wilgotne po kąpieli ciało Davisa ułożyło się na jego ciele, a
biodra mężczyzny wcisnęły się idealnie pomiędzy jego rozłożone uda. Obaj
westchnęli, kiedy ich penisy otarły się o siebie.
Jedna z rąk Johna błądziła w dół ciała kochanka, jakby na nowo
zapoznając się ze skórą Dravika. Ich usta nie odrywały się od siebie, z każdym
pocałunkiem coraz bardziej głodne. Rafael zamknął oczy obejmując leżącego na
nim mężczyznę i cicho westchnął, kiedy usłyszał charakterystyczny dźwięk
kliknięcia korka, a potem poczuł jak kochanek lekko się przesuwa, na co zaczął
protestować. Po chwili jednak uniósł nogę, kiedy poczuł chłodny żel wyciskany
na jądra i pośladki.
— O, tak — syknął, odrywając wargi od ust Johna, kiedy poczuł jak
palce mężczyzny masują powolnymi ruchami jego jaja, a potem docierają do
dziurki. Czuł przy sobie twardego już kutasa kochanka i wyobrażał sobie jak
wchodzi w niego.
Uniósł biodra, a długi palec Johna wsunął się w niego. Jęknął w
pocałunku próbując przytrzymać się mężczyzny jakby miał skądś spaść. Nawet
jakby tak było to ufał, że John by go złapał, tak jak on złapałby jego. Zawsze
i wszędzie od chwili kiedy go pokochał. Westchnął w usta Davisa czując jak
wpycha się w niego kolejny palec. Mężczyzna przechylił głowę pogłębiając
pocałunek, a każdy centymetr napiętego ciała detektywa wskazywał jak bardzo nie
może doczekać się, by w niego wejść.
— Zrób to — poprosił Rafael na moment przerywając ich pocałunek.
Zarzucił nogę na biodro kochanka. — Zrób to.
John sięgnął po gumkę, a Dravik wyrwał mu ją i otworzył saszetkę.
Po omacku sięgnął do fiuta kochanka, który uniósł się na tyle, by mężczyzna
mógł mu założyć prezerwatywę.
— Włóż go. — Ledwie panował nad oddechem, a jego serce biło tak
mocno, że drugi mężczyzna musiał także to czuć.
— Tak dawno… — wyszeptał John, ale więcej nie zdołał powiedzieć,
kiedy tym razem to nie on całował, a został pocałowany bardzo zaborczo.
Natychmiast jednak przejął nad tym kontrolę pozwalając Dravikowi zatracić się w
odczuciach. Czuł jego zapach, pragnienie i desperację bycia wziętym. John
doskonale pamiętał jak Rafael to uwielbiał. Chciał mu to dać. Połączyć się z
nim tak blisko, że bliżej już nie będą mogli tego zrobić. Miliony emocji i
odczuć kłębiły się w nim i wybuchły kiedy spojrzał głęboko w oczy kochanka i
wyczytał z nich to co sam czuł, a przez ostatnie dwa lata próbował ukryć.
Dravik zanurzał się coraz głębiej w odczuciach cielesnych i tych,
za które odpowiadało serce. Pragnął zostać wzięty razem z nimi przez tego
mężczyznę, którego oczy go zniewoliły. Sapnął, kiedy główka kutasa wepchnęła
się w niego, a ból przeszył go sprawiając, że przejechał paznokciami po plecach
Johna. Mężczyzna chwycił go za nogę, unosząc ją wyżej. Biodra Johna kołysały
się powoli, gdy ostrożnie wchodził w niego, by ostatecznie zatopić się w nim
cały. Prawnik to uwielbiał i ten moment, kiedy ból zamieniał się w przyjemność
tak silną, że czasami trudno to znosił, a mimo tego pragnął jej bardzo mocno.
John puścił nogę kochanka, który natychmiast owinął ją wokół
niego. Pchnął mocniej, aż znalazł się tak głęboko w kochanku jak tylko mógł.
Miękki jęk uciekł z ust Dravika i pocałował go ponownie, zaczynając się
poruszać. To był powolny, kołyszący ruch sprawiający, że Rafael coraz bardziej
otwierał się na niego, wciąż będąc niesamowicie ciasnym, ale nie więżąc tak
bardzo jego penisa w sobie. Dzięki temu Davis z łatwością mógł wysunąć się
prawie do końca i wbić w mężczyznę ponownie co sprawiło, że Dravik mu się
nadstawiał chcąc więcej. To bardzo pobudzało Johna i z każdą upływającą długą
minutą przyśpieszał pchnięcia, by po kilku znów zwolnić, od nowa zapoznając się
z bliskością, jaką dzielił kochając się z Rafaelem i by wprowadzić ich we
wspólny rytm odbierający możliwość myślenia.
Dravik nie potrafił opisać tego co czuł. Kłębowisko każdego
rodzaju odczuć sprawiało, że rozpadał się. Seks z Davisem zawsze był
nieziemski, a w połączeniu z tym co do siebie czuli stawał się czymś
niezwykłym. Tym razem wszystko to wydawało mu się o wiele intensywniejsze.
Jakby znów mógł zacząć oddychać po tym jak dusił się przez długi czas. Pragnął
tego więcej. Przesunął rękę na wilgotne włosy Johna i chwycił je mocno unosząc
głowę kochanka, zmuszając by spojrzał mu w oczy. Uczucie którego doświadczał
patrząc w oczy mężczyzny, któremu pozwolił wejść w siebie, który się w nim
poruszał, sprawiał przyjemność, było czymś tak niezwykłym, że nie potrafiłby
tego opisać. To jednak było dobre uczucie. Wysyłające go ponad miarę tego, co
zaznawał każdego dnia. W dodatku z tym konkretnym mężczyzną wszystko stawało
się o wiele silniejsze od normalności tak znanej wielu osobom.
— Pieprz mnie. Kochaj się ze mną — wyszeptał, powoli sunąc ręką od
włosów kochanka na jego kark, ramię, by zatrzymać się na plecach wbijając palce
w jego skórę. — Zrób to. — Ledwie zdołał to powiedzieć, a z jego ust wyrwał się
skowyt świadczący o oszałamiającej wręcz rozkoszy, kiedy dostał to czego
potrzebował.
John zmiażdżył ich usta w rozpływającej się namiętności, której
obaj się poddali. Ich uszy wypełniły się odgłosami sapnięć i uderzeń ciał o
siebie. Davis długo walczył by brutalniej nie wbić się w chętne ciało Dravika,
ale znając możliwości mężczyzny zrobił to. Zmienił kąt wejścia, a krzyk mówiący
raczej o przyjemności niż bólu, wydostał się z ust Rafaela, który wijąc
się pod nim zarzucił nogi bardziej na jego plecy. Davis syknął i zmienił
pozycję na tyle, by łatwiej i mocniej uderzać biodrami o tyłek prawnika, który
wydawał z siebie pobudzające dźwięki. Przyjemność kotłowała się w kroczu Johna
rozchodząc na całe ciało i pragnął, aby to się nigdy nie skończyło.
Dravik poddany jedynie rozkoszy spowodowanej przez twarde, długie
pchnięcia stracił nad sobą kontrolę. Jego palce u nóg zwijały się, a biodra
wychodziły na spotkanie bioder kochanka. Ułożył dłonie nad głową, na materacu
pozwalając, aby palce Johna splątały się z jego, trzymając go tak jak lubił.
Płaczliwy jęk wydostał się z jego ust na ten kontakt, przed którym nie
zamierzał uciekać. Zawsze kochając się starali trzymać ze sobą splecione palce,
co dla nich oznaczało chęć bliskości i to, że byli we wszystkim razem.
— Otwórz oczy, kochanie — wyszeptał John.
Dravik zrobił to i ponownie jęknął.
— Trzymaj mnie — poprosił.
— Zawsze — odpowiedział Davis w chwili, kiedy Rafael
przeszedł przez mgłę odgradzającą go od punktu kulminacyjnego i doszedł prężąc
mięśnie pod mężczyzną, znacząc ich ciała spermą.
John uwielbiał patrzeć na niego w takich sytuacjach. Jego biodra
pchnęły jeszcze mocniej zrzucając wciąż z krawędzi przyjemności jęczącego jego
imię Dravika. Mężczyznę którego wciąż kochał. Ta myśl wystarczyła, by i on
wkrótce się rozpadł. Opadł na Rafaela wciskając twarz w jego szyję i nie
przerywając uderzeń szczytował czując jak mężczyzna obejmuje go mocno i trzyma
nie pozwalając mu nigdy więcej uciec.
*
— Przyglądasz mi się —
powiedział Rafael leżąc na brzuchu, owijając rękoma poduszkę, na której trzymał
głowę. Przez to jedno oko miał zasłonięte. Powoli zasypiał, ale najchętniej to
by tego nie robił. Nie chciał stracić tej chwili pełnej czułości jaką miał z Johnem.
Tak bardzo przypominały mu one czas, kiedy byli razem. Szczególnie ten moment
kiedy skończyli się kochać, a Davis nie odsuwał się od niego bardzo długo,
składając przy tym pocałunki na jego twarzy. Potem musieli iść się umyć, ale
mimo wszystko czar nie prysł.
— Lubię na ciebie patrzeć — odpowiedział Davis. Leżał na boku z
prawą ręką na plecach kochanka. Opuszkami palców głaskał jego skórę.
— Stał się cud, że wolisz patrzeć niż obdzierać mnie ze skóry?
— Pewnie tak, bo ty nie nazywasz mnie kutasem.
— Nie będę obrażał twojego kutasa. Zaspokoił mnie — rzekł
prawnik, z żartobliwym błyskiem w oku, a Davis roześmiał się.
— Obraził się. Będziesz musiał go potem przepraszać. — Przesunął
powoli dłoń z pleców Dravika na jego pośladek. — Bardzo przepraszać. — Po
tych słowach wkradł się palcami pomiędzy pośladki, odnajdując jeszcze
rozluźnioną dziurkę kochanka.
Dravik westchnął i pchnął tyłek ku dotykowi, który przyprawiał go
o kolejne dreszcze. Sen natychmiast odszedł, kiedy nowe pragnienie wkradło się
do jego ciała.
— Wydaje mi się, że obaj będziemy szczęśliwi z tych przeprosin —
wyszeptał i przesunął się, by wspiąć się na ciało Johna. Mężczyzna ułożył
się na plecach, a dłońmi masował jego pośladki. Penis Davisa budził się na nowo
do życia, co prawnik doskonale czuł.
— Masz ochotę by sobie na nim pojeździć? — zapytał detektyw,
proponując jedną z ulubionych pozycji Dravika.
— Czy mam ochotę? Czy w ogóle musisz pytać? — Pocałował Johna
mocno nie pozwalając mu już odpowiedzieć. Wolał robić z nim bardzo przyjemne
rzeczy.
*
— Zamknij się i pozwól mi mówić — burknął Davis, wracając do
samochodu po niewielkich zakupach w sklepiku spożywczym, do którego skierował
ich recepcjonista motelu. Musieli coś jeść, a motel, poza wstrętną kawą, nie
zapewniał wyżywienia.
— Powiedziałeś, że głowa tutejszej grupy przestępczej mści się za
to, co zrobiliśmy jego synowi. Ale, kurwa, kim jest ten drugi syn? Temu,
którego obrony odmówiłem, nie zrobiłem krzywdy. A chciałbym.
— Nasz samarytanin…
— Davis, nie zaczynaj. — Wsiadł do samochodu.
— Nie zaczynam. Potrzymaj to. — Podał Dravikowi papierową
torbę, w której znajdowało się ich śniadanie. — Pozwolisz mi mówić?
— Zacznij od początku. Co powiedział ci Bronson?
— Powiedziałby kto, że prawnik powinien mieć dobrą pamięć.
Twoja jakoś wyparowała — rzucił detektyw uruchamiając silnik.
— Mówi ten, kto rano wyssał mi mózg.
— Muszę przyznać ci rację, Dravik.
— Przynajmniej raz to zrobiłeś. To, co, Davis, mamy małą
randkę z rogalikami, paskudną kawą i dusznym pokojem, a potem pogadamy?
— Czyli jak dawniej. — Westchnął John, udając cierpiącego.
— Obaj nie nadajemy się by chodzić na randki przy świecach,
pięknie zastawionym stole i romantycznej muzyce. Raz próbowaliśmy tego i obrus
spłonął — przypomniał prawnik.
Detektyw roześmiał się głośno na to wspomnienie. Tylko raz
próbowali zjeść romantyczną kolację i zamiast seksem, skończyła się na wezwaniu
strażaków zanim mieszkanie Rafaela doszczętnie spłonęło.
— Kto przewrócił świecę? — zapytał prawnika. — Na pewno nie ja.
— Ja też nie próbowałem dobrać się sam do siebie sadzając mnie na
stole. To byłeś chyba tylko ty. I kurczak się przypalił.
— Taa… Następną randkę mieliśmy w barze jedząc żeberka i popijając
piwem — rzekł Davis. — To były czasy kiedy jeszcze nie postanowiłeś jeść zdrowo
i zielono.
— Zdrowo i zielono?
— No, wiesz, same zdrowe produkty i jak najwięcej sałat.
— Ale po tym moja sperma smakowała ci jeszcze bardziej.
— Dzisiaj też mi smakowała — odparł John i unosząc zadziornie
prawą brew, zerknął na kochanka.
— Moja zawsze była najlepsza — odpowiedział prawnik.
Droga od sklepu do motelu nie była długa i po paru minutach
detektyw zaparkował przed budynkiem gdzie wynajmowali pokój. Jego oczy
rozejrzały się sprawdzając czy coś go zaniepokoi, ale wyglądało na to, że nic
się nie zmieniło. Nawet żaden z samochodów nie zmienił lokalizacji, jakby ich
właściciele nie wychodzili z pokojów. W sumie gdyby nie głód, to pewnie on
i Dravik z łóżka by nie wyszli. Ta noc była jedną z najlepszych jakie spędzili
razem. Przez chwilę było tak jak dawniej zanim się rozstali. Nawet chciał
zapytać Rafaela dlaczego wtedy nie zgodził się za niego wyjść, ale zrezygnował.
Może nadarzy się jeszcze ku temu okazja, może nie. Może po wszystkim co się
teraz dzieje, rozstaną się. Ta myśl mu się nie podobała i zacisnął ręce na
kierownicy aż mu kostki pobielały. Kilka dni temu dałby wszystko, aby trzymać
się z dala od Dravika. Natomiast w chwili kiedy ich przyszłość była
niepewna, bo decydował o niej mściwy człowiek, nie chciał wyobrażać sobie tego,
że Rafaela nie ma przy nim.
— Wszystko w porządku? — zapytał prawnik kładąc dłoń na dłoni
Davisa.
— Nic nie jest w porządku. Chcą naszych tyłków, a ja nie zamierzam
im ich dawać. — Odwrócił dłoń i splótł ich palce ze sobą.
— To chodź do pokoju, zjemy, jeszcze raz opowiesz mi wszystko i
obmyślimy plan działania. Tak jak ty, nie chcę dłużej bezczynnie siedzieć. Pora
im pokazać, że my dwaj jesteśmy niepokonani.
— Niepokonani, jak tytuł filmu? — Spojrzał na Rafaela.
— Jak my razem — odparł Dravik i pochylił cię by pocałować
Johna. Mężczyznę, który sprawiał, że wszystko wydawało się łatwe. Nawet
uczucia, które przestał więzić.
Ooo się podziało :3 Czekam na to, dlaczego są na celowniku i jak to się skończy :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę ;)
~Tsubi
To chyba będzie moje ulubione opowiadanie❤
OdpowiedzUsuńKochana jak zawsze jestem pod wrażeniem cudownego rozdziału.
OdpowiedzUsuńAkcja między chłopcami rozwija się coraz bardziej.
Intrygujesz mnie coraz bardziej.
Będę czekać na kolejny rozdział aby jak najszybciej.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział niesamowity, emanuje uczuciami jakimi i Rafael i John się dażą, bardzo siebie pragną i teraz był na to dowód... jakkolwiek jeden skoczył by za drugim w ogień...
weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia
I namiętność wybuchła, przez co ich serca otworzył się na nowo dla siebie :) Już nie mogą mieć przed sobą tajemnic, gdyż serca widzą, że są dla siebie najlepszym wyborem i bez siebie nie będą szczęśliwi, z niecierpliwością czekam na moment, kiedy głośną powiedzą "kocham Cię" :)
OdpowiedzUsuńDlaczego szef mafii wydał na nich wyrok?
Mam nadzieję, że szybko załatwią sprawę z ich prześladowcą i będą szczęśliwi :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Hejeczka, hejka,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały, pokazał jak obaj bardzo pragną siebie i swojej bliskosci, oddziaływują na siebie niesamowicie...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejeczka,
OdpowiedzUsuńfantastycznie, obaj bardzo pragną siebie i swojej bliskosci...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Basia