17 czerwca 2018

Obietnice - Rozdział 3

Dziękuję wszystkim za komentarze. :*Dzięki temu wiem, że nie warto porzucać bloga. :)

Przypominam, że "Obietnice: można kupić: https://bucketbook.pl oraz http://beezar.pl/ksiazki/obietnice
Ze swej strony bardzo polecam Bucketbook. Nadal do kupienia też jest wersja papierowa "Spontaniczna decyzja". Każda książka czeka na swojego właściciela.
Ja jestem teraz w trakcie pisania "Powrót do Limare", pierwszy tom historii pod tytułem: "Ucieczka do Limare" można zakupić również na Bucketbook.pl oraz na Beezar.pl
Zastanawiam się czy ta trylogia kiedyś ukaże się na blogu. Na razie nie mam tego w planach, ale wszystko może się zmienić.

A teraz już zapraszam na rozdział i dziękuję tym, którzy przeczytali wstęp, a wiem, że nie każdy je czyta. :)




Noah


Rozkojarzony, zdenerwowany, przerażony i smutny. Tym byłem i niczym więcej. Od wczorajszej rozmowy z Asherem nie zaznałem spokoju. Chciałem ułożyć rzeczy taty i co lepsze ubrania oddać na zbiórkę dla biednych, która odbywała się raz na dwa tygodnie w naszym kościele. Niestety, nie byłem w stanie się tym zająć, bo ciągle myliłem rzeczy z tymi, które koniecznie trzeba było wyrzucić. Poza tym pokój ojca z rozbebeszonym łóżkiem i poplamionym dywanem nie nastrajał do skupienia się na pracy.
Zamknąłem więc szafę i podszedłem do otwartego okna. Słońce już porządnie grzało, a przez okno wlatywało gorące powietrze. Powinienem nie wpuszczać go do domu, by pokój się nie nagrzał, ale musiałem tu przewietrzyć. Tata na to nie pozwalał, więc panował tu zaduch. Wolał tak żyć, jakby chcąc przez minione piętnaście lat zachować w sypialni zapach ukochanej żony. Spojrzałem na toaletkę, którą zrobił dla mamy. Nadal stały na niej jej kosmetyki. Poczułem ból w sercu, bo jako dziecko siadywałem przy rodzicielce i patrzyłem, jak się maluje. Teraz nie mogłem przywołać tego obrazu.
Ojciec nie pozwolił nawet na wyrzucenie jej rzeczy. Nimi też się będę musiał zająć, bo nikt za mnie tego nie zrobi, a to było jego zadanie. Może gdyby pozbył się ubrań i kosmetyków, to byłoby mu łatwiej pogodzić się z odejściem Naeli Preston. Jego żony, matki jego syna, jego miłości, której nie pozwolił odejść. Miałem wrażenie, że mama dopiero teraz zazna prawdziwego spokoju. Wierzyłem, że na niego czekała. Pamiętam, jak bardzo się kochali i ile razy zastanawiałem się, czy mnie spotka taka miłość.
W wieku piętnastu lat sądziłem, że tak się stało. To wtedy Asher pojawił się w miasteczku i od tamtej pory to jego widziałem jako osobę, z którą się zestarzeję. Byłem pewny, że to moja połówka duszy, bez której nie jestem cały. W chwili, kiedy trzy lata później po raz pierwszy mnie pocałował, byłem najszczęśliwszym chłopakiem pod słońcem.
Tamten pocałunek był tysiąc razy lepszy od tego, co sobie wyobrażałem. Moje naiwne serce już widziało nas razem, a ciało... Podnieciłem się i to bardzo. Niewiele brakowało, a doszedłbym. Wszystko przez pierwszy w życiu pocałunek, który nie był niewinny, łagodny. Do tego dostałem go od kogoś, kogo kochałem i pragnąłem. Całował mnie chłopak ze snów i mój penis stanął na baczność. Przekleństwem było to, że miałem na sobie wąskie spodnie oraz koszulkę, która ledwie sięgała bioder. Asher zobaczył mój stan i zaczął się śmiać. To była dla mnie katastrofa. Jak śmiał to zrobić? W tamtej chwili chciałem mu powiedzieć, co czuję, cieszyłem się z pocałunku, a on mnie wyśmiał. Ze wstydu chciałem zapaść się pod ziemię. Bliski płaczu kazałem mu się wynosić. W końcu posłuchał. Nie pamiętam, ile wtedy płakałem, ale to był pierwszy raz, kiedy tak beznadziejnie się czułem. W pewnej chwili nawet chciałem ze sobą skończyć, bo nie wyobrażałem sobie, że jeszcze będę w stanie spojrzeć Jarvisowi w oczy. Na szczęście myśl o tacie, o tym, że zostanie sam ostudziła moją chęć wstąpienia do świata umarłych.
Potem zdarzyło się to jeszcze raz, ale wtedy bardzo cierpiałem. To mnie rozrywało na strzępy. Do dzisiaj to nie minęło. Wciąż trwa, bo tamten osiemnastolatek nadal we mnie jest. Chwilami wraca i ma ochotę zwinąć się w kłębek w jakimś kącie, by wyć z bólu. Nie pozwalam pozostawać mu na długo. Staram się z nim walczyć i wygrywam. Nie zawsze się to udaje. Nie mogę jednak dać się pogrążyć tej czarnej otchłani, która mnie wzywa.
Sądziłem, że upłyną lata i zapomnę. Niestety, Asher wrócił, a ja chciałem iść do swojego pokoju, gdzie tak wiele się wydarzyło, położyć na łóżku i już nigdy się nie ruszyć. Byłem przerażony ponownym spotkaniem z nim, uczuciami, które we mnie są. Tamten osiemnastolatek wyrywał się do niego. Krzyczał we mnie, abym pozwolił sobie kochać Jarvisa, a jednocześnie chciał przed nim uciec. Na szczęście moja silniejsza strona nie zamierzała się chować. Byłem dorosłym facetem, nie wrażliwym nastolatkiem, który po pierwszym pocałunku ukrywał się przed miłością swojego życia. Przed miłością, która wyśmiała go z powodu tak naturalnej reakcji ciała.
Postarałem się zebrać w sobie, bo to była jedyna rzecz, którą byłem w stanie dzisiaj zrobić. Zamknąłem okno i wyszedłem z sypialni ojca. Postanowiłem, że rzeczami, które w niej są, zajmę się później. Może za kilka dni. Zszedłem na parter, kierując się prosto do kuchni. Wziąłem klucze wiszące na tablicy przy drzwiach, niedaleko lodówki, prowadzących do garażu, do którego wszedłem. Stał tam niebieski Dodge Challenger z 1973 roku. Kupiłem ten samochód za bezcen i odremontowałem go. Dzisiaj jednak go ominąłem, aby wziąć stojący pod ścianą rower. Uwielbiałem prowadzić samochód, ale na równi lubiłem też tę dwukołową maszynę, którą wyprowadziłem na dwór. Od razu moje oczy spojrzały na dom naprzeciwko, a szczególnie na samochód zajmujący podjazd. Oznaczało to, że Asher jest w domu. Dzisiaj była niedziela, więc dopiero jutro pojedzie na posterunek przejąć obowiązki. Nie będzie miał ich wiele. W dwutysięcznym miasteczku co najwyżej przymknie parę osób za bójki w barze Feildsów lub Terry’ego Corna za bicie żony, która i tak na niego nie doniesie. Następnego dnia po aresztowaniu przybiegnie na posterunek błagać, aby uwolnił jej męża. Terry był kumplem Ashera z liceum. Zawsze brutalny, nieprzewidywalny. Ciekawiło mnie, co Jarvis powie, kiedy pierwszy raz go aresztuje, a tak się stanie prędzej czy później. Żoną Corna była Laura o rudych włosach. Również należała do słynnej grupy, dla której Ash był królem. Ona wraz z Glorią i Delią tworzyły słynne trio. Z tych trzech dziewczyn lubiłem tylko Delię Moon, teraz Hampton. Była w porządku, a reszty nie znosiłem. Ze wzajemnością oczywiście.
Dojechałem pod kamienicę, w której miałem księgarnię. Nad nią znajdowało się maleńkie mieszkanko. Właściwie jeden pokój podzielony na kuchnię oraz salono–sypialnię. Poza tym była tam mała łazienka. Często tam nocowałem. W nocy, kiedy mój tata zapił się na śmierć, również tam spałem. Potrzebowałem samotności. Chwilami nachodziły mnie myśli, że może gdybym w tę noc był w domu, to coś bym zrobił. Pomógłbym ojcu, chociaż i w to za chwilę wątpiłem. Czasami jest tak, że nie da się już nic zrobić. Dlatego nie mogłem tego rozpamiętywać, bo to była prosta droga do zadawania sobie coraz większego cierpienia.
Wstawiłem rower do podpórki i tyle wystarczyło. Nigdy go nie zabezpieczałem przed kradzieżą. Kto miałby go ukraść? Nie był nowy ani drogi. Co najwyżej jakiś dzieciak pożyczyłby go sobie na chwilę. Ale to się stało tylko raz. Nikt go więcej nie ruszał, bo przecież należał do pedała, jeszcze ktoś by się zaraził. Nie takie rzeczy słyszałem, dlatego musiałem się na to uodpornić. Nie przyszło mi to łatwo.
Wyciągnąłem z kieszeni klucze i jeden z nich wsunąłem do zamka w drzwiach z napisem „Księgarnia”. Na nich znajdowała się też informacja, w jakich godzinach jest otwarta. Dzisiaj powinna być zamknięta, ale nie miałem nic innego do roboty. Przebywanie samemu w domu i rozmyślanie źle na mnie wpływało. Siedzenie w barze jeszcze gorzej. Nie chciałem stać się taki jak mój tata.
Wszedłem do ciemnego, chłodnego pomieszczenia. Przekręciłem na drzwiach kartkę z napisem „otwarte”, po czym odwróciłem się, spoglądając na moje królestwo. Ktoś mógłby pomyśleć, że dobrze zbudowany facet z ciałem pokrytym tatuażami nie pasuje do czegoś takiego jak praca w księgarni. Bardziej powinien być mechanikiem czy pracować na stacji benzynowej. Ludzie zawsze kierowali się stereotypami. Choćby takimi, że wielki facet w skórach jeżdżący na motorze nie może oglądać płaczliwych romansów, mieć pudla i słuchać muzyki klasycznej. Nie byłem takim facetem, nie ubierałem się w skóry, nie lubiłem klasyki, nie miałem psa, za to lubiłem ckliwe romanse i miałem księgarnię.
Kupiłem budynek dwa lata temu za zarobione pieniądze, na które harowałem dzień i noc. W miasteczku zawsze brakowało księgarni, a kochałem książki i dlatego potrzebowałem, by dla siebie i innych stworzyć takie miejsce, gdzie będzie można zakupić wybrane pozycje, a nie tylko wypożyczyć starocie z biblioteki. Z początku nie było łatwo, ale dzisiaj mogę się poszczycić dobrymi tytułami oraz klientami. Wbrew pozorom trochę ich było. Przychodzili nawet ci, którzy patrzyli na mnie krzywo dlatego, że byłem, kim byłem i się z tym nie kryłem. Czego oni by chcieli? Bym udawał, że jestem normalny.
Odsunąłem roletę z okna, wpuszczając do środka światło dnia. Poprawiłem książki na witrynie i zadowolony udałem się za kontuar mieszczący się na wprost wejścia. Po obu bokach kilkumetrowego pomieszczenia znajdowały się regały z tomami o różnej tematyce, a za mną drzwi na zaplecze, z którego prowadziły schody na piętro. Tu był mój drugi dom. Miejsce, gdzie czułem się dobrze. Miałem nadzieję, że tutaj nie będę myślał o Asherze, co już mi się nie udało. Jedyny mój dzisiejszy tryumf polegał na tym, że jakimś cudem udało mi się wymówić od wspólnego obiadu z rodziną Jarvisów. Po prostu nie mogłem siedzieć przy stole u boku Ashera i udawać, że go nie nienawidzę.

Asher

Jakimś cudem zgodziłem się pojechać z rodzicami na mszę. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz byłem w kościele. Chyba było to właśnie dziesięć lat temu. Wtedy, tak jak i teraz, władcą tego miejsca był Ed Burns, łysawy pastor, którego resztki włosów były już zupełnie siwe. Był to niski człowieczek o mocnym głosie. Nawet bez mikrofonu było go słychać z daleka, a co dopiero, kiedy miał go pod nosem.
Kiedy zaczął kazanie, tak ryknął, że aż podskoczyłem. Wszystko przez to, że przysypiałem. W nocy nie mogłem zasnąć. Była ona pełna wspomnień, rozważań. Ledwie zasnąłem nad ranem, kiedy obudziło mnie pukanie. Aczkolwiek pukaniem tego nie mogę nazwać. Moja siostra tak walnęła w drzwi, że postawiła mnie na równe nogi. Miałem ochotę ją udusić jak za dawnych, szczeniackich lat. Nie pozwoliła mi na to. Nadal była ode mnie sprytniejsza.
Wciąż nie słuchając kazania, odwróciłem głowę, gdyż od pewnego czasu czułem, że ktoś ciągle się na mnie gapi. Nie dziwiło mnie to, bo byłem sensacją. Miałem pewność, że na kilka kolejnych dni dostarczę tematu do plotek.
Spojrzałem wprost w oczy Glorii Feilds, dziewczyny, z którą schodziłem się i rozstawałem w liceum, a która wtedy na pewno planowała ze mną ślub, dzieci i Bóg wie, co jeszcze. Nie wytrzymałbym z nią miesiąca, mieszkając pod jednym dachem. To ze mną straciła dziewictwo, ale nie była dziewczyną do związku. Swoją drogą ciekawiło mnie, czy ma męża. Nie dostrzegłem obrączki na jej palcu, a obok niej, zamiast mężczyzny jej życia, siedzieli rodzice oraz dwie nastoletnie siostry bliźniaczki, które pamiętałem z czasów, kiedy miały po sześć lat. Gloria puściła mi oczko i byłem pewny dwóch rzeczy. Pierwszą było to, że po nabożeństwie mnie dopadnie, a drugą, że nie będę w stanie przed nią uciec. Chciałem rozglądać się dalej i sprawdzić, kto siedzi za nią, ale mama upomniała mnie, trącając moją dłoń.
Skarcony niczym dziecko usiadłem prosto, ale nadal nie uczestniczyłem we mszy. Popędziłem myślami do osoby, która tej nocy nie dała mi spać, mimo że jej przy mnie nie było. Dzięki temu nabożeństwo zleciało szybciej niż przypuszczałem.
Wychodziliśmy z kościoła powoli, bo każdy chciał podać dłoń stojącemu w drzwiach pastorowi. Kiedy nadeszła nasza kolej, mężczyzna spojrzał na mnie, zadzierając głowę.
– Asher Jarvis. Wróciła była gwiazda naszego miasteczka, która okryła się złą sławą. – Oczywiście jak to on, mimo że mu nie wypadało, musiał wspomnieć o tym, że sprzedałem mecz finałowy, podkładając się i ukradłem pieniądze z kasy szkoły. Nie wiedzą, czemu to zrobiłem. Nie zamierzałem jednak im tego tłumaczyć. Mogą mnie nienawidzić dalej. Szkoda tylko, że za to też musiała zapłacić moja rodzina. Im kiedyś powiem prawdę. Chociaż wolałbym to zachować dla siebie.
– Ed, daj spokój, to przeszłość – wtrącił mój tata, co mnie zaskoczyło. Odkąd wróciłem, to był pierwszy raz, kiedy tata pokazał, że dla niego istnieję. – Nic takiego się nie stało.
Pastor był innego zdania. Zawsze wiernie kibicował naszej drużynie. Brał na poważnie takie mecze międzyszkolne, podczas gdy dla wielu była to zabawa. Cóż, jego zdanie, jak i innych podobnych mu osób, nie obchodziło mnie. Liczyła się tylko moja rodzina i Noah, którego przyjaźń planowałem odzyskać. Chciałem się z nim dzisiaj spotkać, ale widziałem rano, jak wyjeżdża na rowerze z domu. Nie wiedziałem, czy już wrócił. Jeżeli nie, to gdzie go mogłem znaleźć? Żałowałem, że nie mam jego numeru telefonu. Mogłem poprosić o niego mamę, ale wolałem, aby to on mi go podał.
Musiałem się stąd wyrwać. Kiedy skończyliśmy rozmawiać z pastorem, powiedziałem mamie, że chcę się przejść po mieście. Zamierzałem piechotą wrócić do domu i sprawdzić, czy Noah jest u siebie. Żałowałem, że nie chciał przyjść do nas na obiad. Mógłbym przynajmniej przez jakiś czas mieć go blisko.
– Tylko nie spóźnij się na obiad – powiedziała mama.
Skinąłem jej głową, chcąc już odejść, bo kątem oka dostrzegłem zbliżającą się do nas Glorię. Była szczupła, wysoka, kobieca i muszę przyznać, że umiała kręcić biodrami. Z tego, co pamiętam, nie tylko wtedy, kiedy szła. Seks z nią był dobry, ale wolałem już nie mieć z tą kobietą nic wspólnego. Próbowałem ominąć ją udając, że jej nie widzę, ale mi się to nie udało.
– No proszę, proszę, kto wrócił – zagadnęła, lustrując moją sylwetkę. – Jesteś przystojniejszy i wyższy. – Położyła ręce na biodrach i wychyliła nieznacznie ku mnie tułów. Jej niebieskie oczy, które za nic nie dorównywały pięknym oczom Noaha, cisnęły w moją stronę sztylety. – Mam ochotę uderzyć cię za to, że mnie zostawiłeś dziesięć lat temu. Wystawiłeś mnie.
Co, proszę? A, racja. Pamiętam. Umówiłem się z nią na randkę. To było po naszym kolejnym zerwaniu. Nie przyszedłem, bo wolałem ten czas spędzić z kimś innym, mimo że tego nie planowałem. Potem historia potoczyła się inną drogą niż sądziłem, że się potoczy.
– Ale możemy zapomnieć o tym, co było. – Nie bacząc na to, gdzie się znajduje i ludzi, którzy na nas patrzyli, przesunęła palcem po moim torsie w taki sposób, jakby dotykała nagiej skóry, a nie białej koszuli. Cofnąłem się, zanim zaczepiła go o szlufkę od spodni, co zwykła robić. Ona i Noah mieli ten sam gest i zdecydowanie wolałem, aby on to robił. Chciałem, żeby to on patrzył na mnie z głodem, nie ona. – Może umówimy się na kawę i coś słodkiego u Rosallyn?
– Nie sądzę – odparłem. – Mam już plany na dzisiaj i na najbliższe dni – powiedziałem, a blondynka przeszyła mnie takim wzrokiem, że mógłbym paść trupem, gdyby jej oczy miały moc zabijania.
Wycofałem się szybko, zanim mogła inaczej zareagować. Nie zapomniałem, jaką potrafi być suką mogącą wydrapać oczy, gdy to, czego chciała, przed nią uciekało. Na szczęście nie poszła za mną, bo nie wypadało jej tego zrobić. Planowałem jej unikać jak tylko mogłem. Na razie chciałem znaleźć Noaha i jak na życzenie, które spełnia się od razu, usłyszałem rozmowę wesoło paplających dziewczyn, które mnie wyminęły. Przekazywały sobie ciekawą informację i już wiedziałem, co robić.

Noah

Czytałem książkę, kiedy otwarły się drzwi, potrącając mały, tradycyjny dzwoneczek nad nimi. Uśmiechnąłem się do tych, którzy przyszli.
– Dzień dobry, Noah.
– Witajcie, Kelly, Melissa. Czego dzisiaj szukacie? – Te dwie dziewczyny często były moimi klientkami. Obie dwudziestolatki, gdyby tylko mogły, to wydałyby wszystkie pieniądze na książki.
– Kiedy Melissa szła do kościoła zobaczyła, że masz otwarte – powiedziała Kelly Tanner. – Musiałyśmy wpaść.
– Wiesz, to jak narkotyk – dodała Melissa Kidman, wnuczka aptekarzy, którzy ją wychowywali, podczas gdy jej matka, jak to mówiono, pojechała w świat, a ojciec był nieznany.
– Domyślam się – odparłem i pozwoliłem im trochę pobuszować. Ja natomiast wróciłem do czytania. Nie na długo jednak, bo dziewczyny podeszły do kontuaru, zarumienione kładąc na nim dwa tomy nowej serii Brandona Sandersona Archiwum Burzowego Światła. Spojrzałem wymownie na dziewczyny i rozumiejąc ich uzależnienie, przyłożyłem czytnik do kodu kreskowego znajdującego się na tylnej okładce każdej z książek. Podałem cenę i po zapłaceniu wyszły w stanie euforii, a każda ściskała po jednym tomie tak, jakby to było coś cennego. Wrócą jutro, tego byłem pewny.
Usiadłem na wysokim, obrotowym krześle, chcąc wrócić do lektury, kiedy dzwoneczek ponownie oznajmił, że mam klienta. Może powinienem otwierać w niedzielę, gdyż bywały dni w tygodniu, że takiego ruchu nie było. Niemniej jednak, kiedy uniosłem wzrok pożałowałem, że nie zamknąłem za dziewczętami drzwi i nie przeniosłem się na piętro.
– Co ty tu, do kurwy, robisz? – zapytałem ostro, podnosząc się.
– Przyszedłem zawrzeć rozejm i nawiązać przyjaźń – odpowiedział Asher, trzymając w ręce sześciopak piwa. – Twoje ulubione, chyba że zmieniłeś smaki. – Odwrócił napis na drzwiach tak, aby „zamknięte” było widoczne na zewnątrz, a potem przekręcił klucz.
Wkurzyło mnie to, bo byłem w stanie tylko na niego patrzeć, zgrzytając zębami i zaciskając pięści, podczas gdy moje serce wariowało.
– To co, wypijemy i pogadamy? – Uniósł te swoje cholerne brwi, których kształt zawsze dodawał mu zadziorności.
– Może byś tak odwrócił się, otworzył drzwi i sprawdził, czy nie ma cię za nimi, a najlepiej jak najdalej od Lake Forest. Wynoś się – dodałem, aby zrozumiał.
– Noah, przyszedłem tu z białą flagą. Dobra, nie mam jej tutaj, ale wyobraź sobie, że jest. – Wzruszył ramionami. – Gdzie możemy się napić?
Nie chciałem go tutaj, a tym bardziej nie chciałem wprowadzać go do mojego azylu. Jednakże znałem go i wiedziałem, jaki jest uparty. Poza tym zamierzałem wybić mu zęby, a krople krwi na podłodze, gdzie każdy mógłby je zobaczyć, gdybym zapomniał czegoś sprzątnąć, nie świadczyłyby o mnie dobrze.
Podszedłem do dużego okna i zasunąłem roletę. Okno wystawowe zostawiłem w spokoju i burknąłem do faceta:
– Chodź.

32 komentarze:

  1. Bardzo się cieszę z nowego opowiadania i z nowego rozdziału. Życzę weny

    OdpowiedzUsuń
  2. SUUUPEEER!!!!!!!!!!!!
    galaxa2

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak mi się podoba to napięcie między nimi. Noah ma charakterek, co z pewnością podoba się Asherowi (i przepraszam, ale to mi się tak kojarzy z tym piosenkarzem Usherem, że czasami zamiast seksownego niegrzecznego chłopca jakim jest Asher wyobrażam sb tą gwiazdę 😂😂😂). Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Pewnie ta laska coś namiesza w przyszłości.
    Brakowało mi ciebie Lu i to bardzo. Fajnie, że wróciłaś 😍 niedługo na pewno kupię "Spontaniczną Decyzję", bo w końcu zaczyna się wolne i wakacyjna praca (no a potem ostatni rok szkoły stety niestety). Weny ❤❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobrażaj go sobie jak chcesz. He, he. :D
      Z jednej strony dobrze, że zbliża się ostatni rok szkoły, z drugiej źle. Zawsze tak jest. :)
      Dziękuję za wenę, bardzo się przyda.
      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  4. Kurcze w tym opowiadaniu jest bosko.
    Przyjemnie się czyta, postacie ciekawe, imiona łatwe do zapamiętania.
    Uwielbiam ten dreszczyk emocji kiedy opowiadanie kończy się w takim momencie i czeka się cały tydzień na kolejny rozdział. Dawkowanie rozkoszy.
    Cieszę się, że wróciłaś. Ostatni rok był ciężki dla większości ludzi, których obserwuję gdzieś w różnych otchłaniach internetu. Część się wykruszyła, ale widzę Młoda, iż ty dzielnie brniesz do przodu.
    Powodzenia we wszystkim życzę Ziomek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Imiona same się do tego tekstu znalazły. Nie widzę ich jako Petera, Andrew czy kogoś innego.
      Staram się brnąć do przodu, chociaż już nie jestem taka młoda. He, he.
      Dziękuję i wzajemnie. :)

      Usuń
  5. Jakie to jest cudne.
    Już czuję, że to będzie moje kolejne ulubione opowiadanie u ciebie!
    Lubię opowiadania, które przekazują dużo emocji ,a tu jest ich mnóstwo!
    Jesteś niesamowita!
    Świetnie ci idzie to pisanie i jestem bardzo zadowolona, że nie zawiesiłaś bloga.
    Rzadko się odzywam, chyba powinnam częściej komentować .
    Pozdrawiam.
    Patrycja

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w tym tekście jest dużo emocji. Pisząc nie widzi się tego, ale starałam się je tu przemycić. :)
      Komentarze karmią wena i człowiek wie, że ma dla kogo pisać. :)
      Dziękuję za komentarz i również pozdrawiam. :)

      Usuń
  6. Człowiek by chciał jeszcze i jeszcze, bo tak dobrze się czyta, a tu koniec i trzeba czekać tydzień na dalszą część. Ale właśnie tego mi brakowało. ;)
    Planujesz może dodać zdjęcia bohaterów?
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie planuję dodawać zdjęć, bo ich nie mam. Nie wybieram ich jeżeli chodzi o płatne teksty, także zostawiam ich wygląd Waszej wyobraźni. :)

      Usuń
  7. Dziękuje za rozdział
    Życzę weny i pozdrawiam
    Akira

    OdpowiedzUsuń
  8. W takim momencie koniec,kiedy chce się więcej i więcej :) Tak mnie wciągnęło,że niezauważyłam końca rozdziału :3
    Pozdrawiam i życzę weny :)
    Tsubi

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam Twoją twórczość. Opowiadanko super.Tak spodobały mi się pierwsze rozdziały że nie jestem w stanie czekać na kolejne, muszę wiedzieć jak to się zakończy...kupiłam :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. A ja powiem tak: Noah jak dla mnie to nadal mentalnie ten osiemnastoletni chłopak. Choć bardzo stara się wyprzeć wszelkie uczucia/zachowania, jakie były charakterystyczne dla niego w tamtym okresie, to nie za bardzo mu to wychodzi. Wystarczył Asher z sześciopakiem i po sprawie.
    Swoją drogą propsuję tę zmianę taktyki Ashera. Wpierw podszedł do ich "zjednoczenia" tak nieśmiało i z pokorą, a teraz już bez ceregieli wbił na kwadrat z browcem do Noah. O wiele bardziej podoba mi się te podejście :D
    Mogłabym się uczepić jedynie tego cliffhangera na koniec... ale jako że sama nagminnie stosuję ten zabieg u siebie, to się po prostu zamknę :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten tekst o zębach mnie rozbroił😂b zapamiętam jak sama będę chciała komuś wybiś zęby😉. Coś czuję,że Gloria jeszcze dużo namiesza🙊. W każdym razie czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg💘.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *wybić - te literowe chochliki mnie niszczą😰

      Usuń
    2. Literowe chochliki zawsze się wkradną. A z zębami też tak miałam. :D

      Usuń
  12. Jestem zaintrygowana, czego brakowało mi w ostatnim czasie. Świetne, barwne przedstawienie miasteczka. Noaha polubiłam już za samą książkową pasję i jak najbardziej popieram chęć przyłożenia Asherowi. Jestem okrutna, bo mam nadzieję, że przywali mu mocno. Raz, a dobrze i może będzie można budować coś od nowa ;)
    Nie mogę się doczekać następnych rozdziałów, życzę dużo weny oraz sił! (a poza tym przyjemnych wakacji~ strasznie dogodziłaś mi tym nowym opowiadaniem <3 )

    OdpowiedzUsuń
  13. Intryguje mnie pyatnie, dlaczego A odszedł z miasteczka. Czyżby N nie był głównym powodem jego odejścia?
    A myśli, że piwem wszystko załatwi? N mu nawtyka i już nie mogę się tego doczekać.
    Myślę, że ojciec pogodzi się z A :)
    G wydaje się straszną kobietą, a może to tylko stereotyp?
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Dla mnie zawsze od autora jest ciut ciekawsza niż samo opowiadanie, zawsze je czytam :) Lubię wiedzieć kto dla nas wszystkich pisze.

    Jak ja nie cierpię, jak w opowiadaniach o gejoszkach, wpierdzielają się kobiety albo gdy jeden je lubi. Normalnie coś mnie strzela wtedy, ale wiadono, fabuła bardziej zawiła się robi. Oby tylko Asher nie wywinął jakiegoś głupstwa z tą kobitką, tylko trzymał się planu, by być z Noah :D

    Ciekawa jestem, czy Noah spierze go na kwaśne jabłko, czy jednak jakoś po alkoholu pogadają, ale nic z tego nie wyniknie. A może Ty diablico szykujesz jakąś pikanterię, co tylko namiesza ? Kto Cię wie! Niemniej jednak cieszy mnie fakt, że mogę to czytać na blogu. Tutaj jednak zawsze jest leoszy klimacik i kontakt z czytelnikiem, niż kupna książka.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam że tak rzadko komentuje ale wkrecam się w opowiadanie.
    Dziękuję a nowe, za twoją wene i życzę hby cię nie opuszczała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Hejka,
    cudo, bardzo ciekawi mnie Asher dlaczego zrobił to co zrobił, może być chociaż pokój miedzy nimi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)