5 czerwca 2016

W sidłach miłości tom 2 - Rozdział 11

Dziękuję za komentarze. 





Richie wykonał obrót i roześmiał się. Nie mógł wyrobić przypominając sobie sytuację z przed kilkunastu chwil. Ta miała miejsce tuż przed budynkiem, w którym Johnny wynajmował salę do ćwiczeń.
– No, już koniec tego. Uspokój się. – Wilson tupnął niecierpliwie nogą.
– Nie mogę, Jonathan. Ona chciała cię poderwać. Gdybyś zobaczył swoją minę. – Znów w pomieszczeniu rozległ się śmiech. – Miałeś minę jakbyś diabła zobaczył. Tylko dać ci święconą wodę i chlup na nią. – Pokazał w powietrzu gest jakby wylewał na kogoś wodę, a potem złapał się za bolący ze śmiechu brzuch.
– Ale to śmieszne – oburzył się zakładając ręce na piersi. – Powiedziałem jej, że mam chłopaka i sobie poszła.
– Widziałeś wtedy jej minę? To było piękne. Myślałem, że się pobeczy.
Johnny wyłączył magnetofon i oparł się nonszalancko o ścianę. Wolał poczekać aż jego chłopakowi minie głupawka. Nie widział w tym nic śmiesznego. Kobieta chciała go poderwać, zrobił jakąś minę, dzięki której Richie ma ubaw, odmówił jej i koniec.
– Ale ty się jej przestraszyłeś. – Richie podszedł do Jonathana i położył mu ręce na piersi szczerząc się jak głupi do sera.
– Nie przestraszyłem się. Po prostu mnie zaskoczyła. Mamy próbę. Mógłbyś się uspokoić. Ostatni raz ćwiczymy ten układ. Pokażesz to tej kobiecie, spełnisz tym samym swoje marzenie i idziemy dalej.
– Tak, tak. Słodki byłeś, jak nie wiedziałeś co robić. Daj dzióbka. – Stanął na palcach i wysunął usta do przodu.
– Nie dostaniesz. – Jego chłopakowi odbiło.
– Łe. Nie fochaj się. – Ucałował Jonathana w policzek, potem w drugi. – Dobra, to włączaj muzę.
– Wreszcie. Zacznij od solówki, ale tym razem nie śmiej się. Błagam.
– Tak, trenerze. – Zawrócił na środek parkietu i ustawił się.
Tym razem już naprawdę uspokajając się i poważniejąc. Przymknął powieki. W sali rozległa się tak dobrze znana mu melodia, która poniosła go. W każdym jego ruchu można było wyczytać profesjonalność, do której dążył od dziecka. Twarz skupiona, mięśnie pracujące pod skórą i gibkie ciało sprawiały, że wyglądał zjawiskowo. Taniec go uskrzydlał i każdy patrzący  na niego z miejsca czuł się oczarowany.
Johnny patrzył na swojego chłopaka, jego ruchy, emocje pokazywane otwarcie, bez ukrywania szczegółów. Richie podczas tańca przemawiał, a on potrafił już z łatwością odczytać tę mowę. Anioł, prawdziwy tańczący anioł, myślał. Przyszła jego kolej. Całe szczęście, bo już nie mógł doczekać się kiedy chłopak znów znajdzie się w jego ramionach. Najpierw musiał stoczyć z nim coś w rodzaju walki, a potem złapać, pocałować go i zatańczyć tak jak zrobią to na pokazie. Tak jak to ćwiczyli do tej pory. Znali na pamięć każdy ruch, obrót, podniesienie. Robili teraz to z o wiele większą łatwością, niż kiedy nie byli parą. Wszystko przychodziło im naturalnie, a pocałunki były prawdziwe. To był ich taniec miłości opowiadający, że para z początku jest dla siebie wrogiem, a potem nienawiść zamienia się w miłość przezwyciężającą wszystko.
Gdy zabrzmiały ostatnie takty muzyki, a taniec dobiegał końca Jonathan pocałował Richiego i obaj wykonali ostatni element choreograficzny kładąc się na podłodze, gdzie przy tym, jak za każdym razem, starszy chłopak położył się na swoim partnerze w życiu i w tańcu. Ukrył twarz w jego szyi, a wokół zaległa cisza.
– To było genialne. – Richie odetchnął oplatając ręce wokół pleców Jonathana.
Johnny uniósł głowę podpierając się na łokciach po jej obu stronach.
– Gdy tak zatańczysz…
– Zatańczymy – poprawił go.
– Gdy tak zatańczysz, dostaniesz naprawdę dobre rekomendacje. Szkoda, że na egzamin musisz wymyślić coś innego.
– Niestety. To dzięki tobie tak dobrze mi to wychodzi – szepnął Richie wpatrując się w jego oczy.
– To ty masz talent, ale dobrze, że jesteś skromny. – Delikatnie go pocałował. – Chyba powinniśmy już się zbierać z tej podłogi.
– Po co? Dobrze mi tak – mówiąc to oplótł nogi wokół bioder Jonathana.
– Richie…
– No co?
Nie odpowiedział na to pytanie, bo nie potrafił. Pozycja w której się teraz znajdowali, przy której jego biodra doskonale wpasowały się pomiędzy uda Richiego, jego bliskość, sprawiały, że chciałby tak na zawsze zostać. Tym bardziej, że dłonie Richiego wkradły mu się pod koszulkę, a paznokcie drapały plecy natrafiając na bardzo wrażliwe miejsce pośrodku kręgosłupa, od czego Johnny się wygiął, a krocze przycisnęło do krocza Richiego. Przez co drugi chłopak stęknął dociskając się do niego i wyciągając jak struna pod nim.
– Richie…
– No co? – Znów go podrapał w tamtym miejscu upewniając się co do jego reakcji. Otarł się o Johnny’ego. Jego penis zaczął reagować na tarcie i na wyobrażenie sobie przez właściciela, co się może stać na tej podłodze.
– Nie rób…
– Johnny, ja nic nie robię. – Udawał niewinnego. Ponownie wprawił w ruch swoje biodra, a łydką potarł udo Jonathana.
– W końcu się nie opanuję i…
– Czy ja ci każę panować nad sobą? Wiesz, że chcę się z tobą kochać, więc dlaczego ciągle od tego uciekasz?
– Nie jesteś…
– Jestem, Johnny i tego potrzebuję. Pocałuj mnie w końcu.
Podpierając się na jednym łokciu, dłonią drugiej ręki objął policzek Richiego pokryty drapiącym dwudniowym zarostem i nachylił się ku jego ustom. Językiem objechał najpierw dolną, potem górną wargę.
– Nie wiesz o co mnie prosisz, Richie. Bardzo chcę się z tobą kochać, czasami nie jestem w stanie myśleć o czymś innym. Po prostu nie chcę ci sprawić bólu.
– Dlaczego zaraz o tym myślisz? Nie jestem z porcelany. To ja się powinienem bać, nie ty. – Wsunął mu palce jednej ręki we włosy. – Poddaj się chwili, Johnny. Poddaj się. – Uniósł głowę na tyle, by ich usta się spotkały. Nie całował go, raczej czekał, aż zrobi to Jonathan. Młody mężczyzna przez chwilę nie robił nic, ciężko oddychając, w końcu nakrył jego wargi i zawładnął nimi w dominującym, pełnym pragnienia i potwornego głodu, pocałunku.
Ciało Richiego zalała fala ciepła. Dotyk Jonathana wywoływał w nim burzę emocji połączonych z pragnieniami. Całowali się długo, co jakiś czas ssąc swoje języki i podgryzając wargi. Robiło mu się coraz bardziej gorąco, a krew uderzała w jedno strategiczne miejsce. Jeszcze mógł się wycofać, lecz nie tego chciał. Potrzebował Jonathana, pragnął należeć do  niego i poczuć go w sobie, pomimo że nie miał zielonego pojęcia, co go może czekać – wszak teoria to co innego. Jednak na wszystko był gotów i teraz z zapałem oddawał ogniste pocałunki, nie zamierzając przed niczym uciekać.
Całował go i dotykał nie przestając ocierać się o ciało Richiego. Czuł, że chłopak jest coraz bardziej podniecony i jemu samemu też niewiele brakowało do osiągnięcia pełnego wzwodu. Czuł żar opętujący jego ciało, nie pozwalający wycofać się bez względu na miejsce w którym się znajdowali, bez względu na to, że zawsze chciał, aby pierwszy raz Richiego odbył się w łóżku, na spokojnie, powoli, tak teraz nie myślał już o tym. Nie był w stanie, kiedy chłopak dociskał ich biodra do siebie, wyginał się pod jego dotykiem oferując mu siebie. Dość uciekania, da im obu to czego pragnęli i postara się, żeby było cudownie.
Przeniósł pocałunki na szyję Richiego. Kąsał, lizał słoną skórę, podczas gdy dłoń chwyciła udo chłopaka i uniosła je wyżej, by ich członki uwiezione pod ubraniami mogły się pocierać sprawiając im obu przyjemność. Zaczął składać pocałunki na nagim ramieniu chłopaka. Gdy w pewnej chwili przeszkodził mu materiał koszulki zawarczał i podniósł się. Uklęknął pomiędzy udami partnera i złapawszy za dół koszulki zdjął ją z niego, kiedy chłopak na chwilę uniósł się. Popieścił wzrokiem ponętne ciało, zatrzymując się dłużej na erekcji odznaczającej się pod krótkimi spodniami. Pogłaskał wnętrze ud Richiego, tym razem wpatrując się w jego oczy. Przesunął dłonie w pobliże jego krocza, na co dziewiętnastolatek wciągnął głośno powietrze, potem przeniósł je na biodra, brzuch i tors, by zaraz wrócić do spodenek. Złapał za gumkę.
– Podnieś tyłek.
Richie z mocno bijącym sercem uniósł dolną część ciała i pozwolił się rozebrać. Jego policzki pokryły się szarłatem, kiedy leżał nagi, z rozsuniętymi nogami, przed swoim chłopakiem, przez co Johnny mógł go doskonale widzieć. Niby już zdarzyło się kilka razy, że jego chłopak go tam pieścił, ale jeszcze tak naprawdę nigdy nie był dla niego tak otwarty. Johnny pochylił się nad jego brzuchem całując gorącą skórę. Te pocałunki parzyły go, dotyk palił żywym ogniem, a oddech owiewał gorącem nadwrażliwą w takiej chwili skórę. Twarda, chłodna, podłoga przestała mieć znaczenie, gdy każdy nerw Richiego został przebudzony i skierowany tylko na odczuwanie rozkoszy dawanej mu przez kogoś kogo nad życie kochał. Przez cały czas starał się mieć otwarte oczy, żeby patrzeć na Jonathana, aby wiedzieć, że to z nim jest i nie stanie się nic złego. Nic czego nie chciał. Widział, więc, że Johnny zdejmuje swoją koszulkę, a potem powoli pozbywa się spodni, w których zawsze tańczył, pozostawiając na sobie jedynie bieliznę. Obaj nie musieli martwić się o buty, bo zawsze tańczyli boso.
– Kocham cię. – Opadł na Richiego serwując mu kolejną porcję pieszczot. Nie musząc się już powstrzymywać.
Słodki szept i zęby chwytające płatek ucha sprawiły, że jęknął. Rozpalone ciało z radością przyjęło ciężar drugiego ciała. Po chwili ponownie ich usta się spotkały, badając wzajemnie językiem swoje wnętrza. Temperatura ich ciał podniosła się i w końcu wszystko przestało się liczyć. Byli tylko oni i ten palący dotyk nagiej skóry pobudzający zmysły, burzący krew zamieniając ją w rozżarzoną lawę.
Pełne pożądania piwne oczy spotkały te jasne, błyszczące z podniecenia.
– Jesteś cudowny, Richie. Mój i tylko mój. – Znów go pocałował, jakby nie mógł przeżyć jednej chwili bez słodkich, pełnych ust Richiego. W tym samym czasie pozbył się bielizny, ignorując głos gdzieś głęboko, że jego partner nawet się nie postarał, żeby go rozebrać. Złożył to jednak na karb skrępowania i tego, że chłopak nie wiedział co robić. Niemniej teraz liczyło się tylko to, że ma go pod sobą, pieści rozpalając jego i swoje ciało. Położył dłoń na jego pośladku i ścisnął go, pogłaskał, nie zaprzestając innych pieszczot.
– Twój i przestań już gadać. – Odrzucił głowę do tyłu odsłaniając smukłą szyję, którą od razu zaatakowały zęby Jonathana. Wiedział, że chłopak jest już w pełni nagi, bo czuł jego penisa przy swoim. Skarcił siebie, że znów stchórzył i jest w stanie dotykać tylko górnej części ciała ukochanego. Na wszystko jednak przyjdzie czas. Tymczasem skupił się na odczuwaniu i powtarzaniu sobie, że to Jonathan jest z nim, nie tamten facet z klubu. To Johnny go całuje, dotyka. To jego usta i język smakują rozgrzaną skórę. Sam głaskał jego plecy, szyję, wczepiał palce we włosy i unosił biodra na spotkanie tych drugich, bo tarcie było takie dobre.
Zaśmiał się i od razu przesunął w dół obcałowując pachwiny Richiego. Czuł przyjemny, męski zapach na co jego własny penis zadrgał. Pocałował biodro chłopaka. Serce mu szaleńczo biło, przed tym co miał zrobić. Nigdy tego nie robił, więc nie zastanawiał się długo, żeby się nie wycofać, bo mimo wszystko odczuwał przed tym mały opór. Gdy tylko chwycił w dłoń członek Richiego, zsunął napletek do końca, od razu przesunął językiem po wrażliwej główce, a smak rozlał mu się po języku. Natomiast jęk Richiego rozbrzmiał mu w uszach jak najwspanialsza melodia. Zapragnął usłyszeć jej jeszcze więcej. Zatoczył koniuszkiem języka kółko na samym czubku, a potem uważając na zęby zamknął usta na członku.
Richie zadygotał drapiąc palcami podłogę, zanim zacisnął je we włosach Jonathana. Niesamowite uczucie, które go otoczyło sprawiło, że prawie doszedł. Pragnienie zagłębiania się w tym mokrym gorącu zawładnęło nim i tylko wstyd powstrzymał go przed pchnięciem w górę, żeby dostać więcej tak oszałamiającego odczucia. Johnny zassał się na nim, a on poczuł, że powoli traci świadomość, odpędzaną przez wyostrzone zmysły, które szalały.
Z kolejną upływającą chwilą wszelki opór znikał, a on brał smakowitego penisa w usta, zlizując z czubka główki każdą pojawiającą się kropelkę preejakulatu. Zaczął czerpać z tego niewiarygodną przyjemność, tym bardziej, że jego twardy jak skała penis na każde takie wrażenie twardniał mocniej, chociaż nie było to już możliwe. Jądra miał ściśnięte i całe ciało przygotowane do stosunku. Nie chciał już czekać. Pozostawał tylko jeden problem, ale chyba znalazł rozwiązanie. Wzmocnił ssanie i może bez praktyki nie robił tego tak idealnie, to Richiemu się wszystko podobało, co okazywał bardzo ekspresyjnie. Tym bardziej, że w końcu biodra chłopaka same podjęły pracę. Oznaczało to, że Richie nareszcie przestał nad sobą panować i dał się ponieść. Zamknął dłoń na trzonie członka, a usta zacisnął na jego główce, wylizując ją jeszcze, by po chwili odsunąć twarz i przyśpieszyć ruch ręką. Dopiero kiedy wyczuł jak penis drży i jeszcze rośnie w jego dłoni, ponownie wziął główkę do ust. Richie zacisnął palce w jego włosach, co go trochę zabolało. Chłopak oddychał coraz szybciej, by zaraz wygiąć się, a po chwili Jonathan poczuł słony smak na języku.
Świat wirował mu w głowie od doznań, gdy orgazm przyszedł nagle, wstrząsając jego ciałem, napinając mięśnie. Po chwili błoga ulga zalała go i sprawiła, że w oczach mu pociemniało, a zaspokojony głód odszedł. Jeszcze dygotał, kiedy poczuł pomiędzy pośladkami coś wilgotnego. Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego co to jest i w tym samym momencie spiął się, kiedy po krótkim masażu palec powoli wsunął się w niego.
– Johnny…
– Spokojnie. Jestem tutaj. – Ponownie wziął jego penisa do ust odwracając mu uwagę od czubka palca zagłębionego w nim. Bardzo ciasna dziurka zaciskała się na nim i powinien się nią dobrze zająć. Przez chwilę myślał czy nie powinni przestać, ale jeśli nie będą się dzisiaj kochać znów będzie przed tym uciekał. Dlatego zadba o to, żeby Richie pokochał seks, a nie czuł do niego  wstręt. Chłopak tylko trochę zmiękł, nie pozwolił mu na to. Ssał go, wsuwając palec głębiej i poruszając nim delikatnie.
– Johnny, chodź do mnie, chcę cię widzieć. – Próbował podciągnąć go do góry. Musiał go zobaczyć, upewnić się, że to jest jego partner, a z trudem przychodziło mu trzymanie głowy w górze. Wciąż czuł intruza w sobie, więc starał się nie spinać. Nie było tak źle. Po prostu potrzebował psychicznie się uspokoić. Składane coraz wyżej pocałunki na jego ciele ponownie parzyły skórę. Usta Jonathana tak znajome i ukazująca się jego twarz spowodowały, że całe ciało rozluźniło się.
– Co, kochanie?
– Po prostu potrzebuję mieć ciebie blisko.
– Za trochę będę najbliżej jak tylko dwoje ludzi może być ze sobą.  – Pocałował go ostrożnie wysuwając z niego palec, by zaraz wsunąć dwa. Chłopak pod nim jęknął i na pewno nie był to odgłos przyjemności. – Szzz. – Całował go czule, przygotowując na siebie. Dla niego trwało to całe wieki, bo już chciał znaleźć się w tym ciasnym wnętrzu. Tak długo nie uprawiał seksu, że teraz, kiedy czuł jego przedsmak z trudem powstrzymywał się. Upominał siebie, że nie może skrzywdzić Richiego, to on się tu liczył i jego pragnienia. Dlatego palce długo przygotowywały odbyt Richiego, a sperma chłopaka stała się doskonałym nawilżeniem. Gdy w pewnej chwili natrafił na prostatę masował ją delikatnie, na co Richie odpowiadał z zadowoleniem i większą potrzebą na ich zbliżenie. Dopiero po bardzo długim czasie wyczuł, że młody kochanek, reagujący ochoczo, sam nabijający się na jego palce, jest gotowy. Doskonale rozluźniony, z powrotem twardy i chętny.  Szkoda, że musiał go na chwilę zostawić.
– Richie? Zaraz wrócę. – Szlag go trafiał, że musiał się teraz odsunąć.
– Dokąd się wybierasz? – Zacisnął palce na jego ramionach. Pragnął więcej. Czegoś czego nie znał. Czuł żar swojego ciała, jakby dopadła go gorączka.
– Mam gumki w plecaku. Bez tego nie ma mowy, bym się z tobą kochał.
– Bezpieczny seks. Rozumiem. Wróć szybko. – Z żalem pożegnał jego ciężar na sobie i brak wypełniających go palców. Przesunął rękoma po swoim wygłodniałym ciele. Każdy skrawek skóry reagował nawet na jego własny dotyk niesamowitymi odczuciami. Odwrócił głowę na bok, by obserwować gorączkowe poszukiwania Jonathana. Zatrzymał spojrzenie na jego penisie. Gruby, mięsisty, z mocno purpurową i szeroką główką członek unosił się do góry odsłaniając duże, ciężkie jądra. Natychmiast odwrócił wzrok, kiedy Johnny wrócił do niego zaczynając go ponownie pieścić i całować.
– Jestem, już nie zamierzam się odsuwać.  – Muskał wargami płatek jego ucha. – Jesteś pewny, że tego chcesz? – Przykuł do siebie spojrzenie Richiego. Jedno jego słowo i wycofa się. 
– A chcesz w dziób? – Pomimo swoich słów denerwował się, lecz potarł nogą o udo Jonathana, pokazując mu, jak bardzo tego chce, bo chciał, tylko się bał. Czubek penisa chłopaka dotykał jego jąder i gdy pomyślał, że ten jest bardzo gruby, nie zmieści się, zaciskał pośladki.
– Wolę co innego. – Zauważył, że Richie denerwował się. Powrócił do pieszczenia go, ponownie oddalając czas od tego, kiedy w niego wejdzie. Sama myśl o tym sprawiła, że drżał, a biodra same pchnęły do przodu. – Och, Richie – szeptał mu do ucha. – Kocham cię.
– Ja ciebie też.
– Gotowy?
– Błagam nie pytaj, nie traktuj mnie…
– Przepraszam. – Jonathan uklęknął i położył sobie jego nogi na ramionach. Rozerwał opakowanie nawilżonej prezerwatywy. Czujne oczy Richiego obserwowały go, kiedy nakładał kondom na swojego spragnionego dotyku członka. Objął rękoma nogi Richiego obcałowując jedną z łydek pokrytą jasnymi włoskami.
– Odwrócisz się? – zapytał pełnym ciepła głosem. – Tak ci będzie wygodniej.
Zabije go. On się tu coraz bardziej denerwuje, a ten go pyta czy się odwróci. Oczywiście, że nie, bo wtedy spanikuje. Wtedy mogą powrócić obrazy, których w tej chwili nie potrzebował.
– Muszę… Pragnę cię widzieć.
– W porządku. Nie denerwuj się – odpowiedział uśmiechając się i wsuwając swoje uda bardziej pod jego tyłek. Przytrzymał go jedną ręką za biodro. Chwycił swojego penisa i przystawił go do śliskiego odbytu chłopaka. Pomasował jego wejście lekko naciskając i nie wchodząc dopóki się nie otworzyło. Wtedy pchnął.
Richie krzyknął drapiąc podłogę, jakby chciał się czegoś chwycić. Zabolało go, bardzo, i zacisnął się nie chcąc wpuścić go dalej, przez co spowodował sobie jeszcze większy dyskomfort. Oddychał szybko przymykając oczy, by ukryć w nich łzy. Penis Jonathana rozrywał go od środka tym bardziej, czym mocniej on wpadał w panikę. Chciał, żeby to coś opuściło jego wnętrze. Niech przestanie boleć. W pewnej chwili poczuł na policzku delikatne pocałunki, usłyszał cichy, zatroskany, uspokajający szept. Otworzył oczy. Ciepłe, zamglone oczy Jonathana patrzyły wyczekująco. Ból nadal rozrywał dolną część jego ciała, ale gdy tylko ujrzał te kochane oczy i dotknął jego twarzy, rozluźnił się na tyle, że ten stał się mniejszy.
– To jeszcze nie koniec, ale mogę się wysunąć. – Nie chciał mu sprawić bólu. Nie tego dla niego pragnął. Nie tak powinni to robić, kiedy nie mieli porządnego nawilżenia, tym bardziej, że nie mógł się zdobyć na to, by popieścić go tam językiem i tak go przygotować na swojego członka, jeszcze bardziej rozpalić, rozgrzewając jego ciało do czerwoności. Te smutne, pełne bólu oczy łamały mu serce i jak na złość jego penis wciąż był twardy, gotowy do seksu.
– Nie, bo już nigdy ci na to nie pozwolę. Wiem, że będzie dobrze. Ufam ci. – Przez skupienie się na swoim bólu dopiero teraz zauważył, że leżał pod Jonathanem z nogami owiniętymi wokół jego bioder, a nie jak było wcześniej, że trzymał je na ramionach kochanka.
– Na pewno? – Pogłaskał go po policzku.
– Przecież już nie będzie tak bardzo boleć, tylko patrz na mnie i bądź blisko. – Znów się zacisnął, kiedy Jonathan wsunął w niego kolejne centymetry, lecz tym razem dał radę, wiedząc co go czeka. Przecież Alex opowiadał, że to jest bardzo przyjemne odczucie. Ważne by pokonać siebie, więc starał się to robić.
Wszedł w niego cały otumaniony ciasnotą i nie ruszał się czekając na to, by Richie się do niego przyzwyczaił. Wsunął dłoń pomiędzy ich ciała i chwycił miękki penis swojego ukochanego chłopaka. Zaczął go masować, dotykać. Poruszył delikatnie biodrami, kiedy zaciskające się mięśnie wokół niego lekko się rozluźniły. Ponownie wieki trwało zanim mógł się swobodnie poruszać, a twarz Richiego nie wykrzywiała się z bólu. Pocałował go kładąc się na nim całym ciałem.
Otoczył rękoma Jonathana, kiedy z każdą chwilą coś się zmieniało. Ból wycofywał się ustępując miejsca dziwnemu odczuciu. Nie było to jeszcze przyjemne, nie widział fajerwerków, ale z każdym powolnym pchnięciem jego ciało zaczęło na to coś reagować. Czuł poruszający się w nim członek partnera pieszczący najdelikatniejsze miejsce, a gdy ten w pewnej chwili trafił w najczulszy punkt Richie zadygotał. Pocałunki Jonathana stały się bardziej gwałtowne i chaotyczne, biodra co rusz wznawiały pchnięcia, trąc o to cudowne miejsce, a on na to wszystko zaczął reagować rodzącą się w nim rozkoszą. Ciało rozluźniło się, przyjemnie ściskany pomiędzy ich brzuchami penis dawał dodatkową stymulację i Richie pozbył się strachu, że będzie boleć, nastawiając nie tylko swoje ciało, lecz również umysł ku zbliżającej się ekstazie.
Wyczuł moment, kiedy Richie zareagował na niego. To było to na co czekał. Zwiększył tempo uderzeń. Ich ciała tarły o siebie, usta kąsały, języki splatały się ze sobą. Wraz z kolejnym pchnięciem Richie krzyknął, a owinięte wokół jego bioder uda drżały. O tak, to było to. Teraz mógł pozbyć się samokontroli i w pełni kochać się ze swoim chłopakiem. Bez znaczenia było miejsce, czas, że ktoś mógł tu wejść, liczyło się to z kim jest. Jego ukochany Richie oddychał szybko, otwierał na niego, a on pragnął dać mu coraz więcej rozkoszy, by zapomniał o bólu i zapamiętał, że seks z właściwą osobą oznacza tylko i wyłącznie przyjemność. Sam się poddał temu uczuciu i uniósł w ekstazie głowę. Dopiero w tym momencie zauważywszy wiszące na ścianie wielkie lustro. Widział w nim dwa lśniące ciała złączone ze sobą, pogrążające się w nieziemskim uniesieniu. To był on leżący na jasnowłosym  chłopaku, będącym z nim. Pchnął mocniej biodrami w nieziemskim uczuciu przyjemności.
Richie ukrył krzyk w ustach partnera. Z każdą chwilą rosła w nim nie tylko przyjemność, lecz również desperacja odbierająca mu resztki opanowania. Przestał myśleć, w pewnej chwili zaczynając błagać wzrokiem o to by dostać jeszcze więcej. Wbił paznokcie w plecy Jonathana wijąc się pod nim. Nareszcie było mu dobrze. Tak marzył o tym, pragnął, potrzebował i dostał to. Jonathan dawał mu coś o czym tylko nocami śnił. Coraz większa rozkosz rozlewała się w nim, a jemu wciąż było mało i mało. Pragnął więcej. Gdyby tylko mógł rozsunąłby szerzej nogi, żeby dać pełen dostęp swojemu chłopakowi, ale nie było to już możliwe, mimo tego to wciąż było za mało.
Zapominając o lustrze i odczytując z pragnienia ciała Richiego, że chłopak potrzebuje czegoś więcej, podparł się na dłoniach, a jego pchnięcia przybrały na sile. Nie był pewny ile jeszcze wytrzyma, bo orgazm mógł uderzyć w niego w każdej chwili. Powstrzymywał go ile mógł, by przedłużyć ich wzajemne połączenie. Patrzenie na Richiego pogrążonego w szaleńczej przyjemności, wijącego się w spazmach, tylko popędzało go ku szczytowaniu. Z powrotem opadł na chłopaka zgarnięty przez jego ramiona. Tym razem Richie krzyknął głośniej, a jego mięśnie zakleszczyły go w sobie, jakby trafił w odpowiedni punkt i posłał Richiego ku orgazmowi. Ciało pod nim zadrgało. Jak przez mgłę widział, że kochanek odrzuca głowę do tyłu, a niemy krzyk wyrywał się w jego ust. To był tylko impuls, nad którym nie zapanował i chwilę później sam szczytował wykrzywiając twarz w przyjemności. Tym samym dołączając do swojego chłopaka.
Ich zmęczonymi, zlepionymi od potu i spermy ciałami przytulonymi do siebie, poruszały tylko ciężkie oddechy. Nie mieli sił na nic więcej.  Dopiero po dłuższej chwili Jonathan ucałował szyję Richiego, a potem uniósł głowę.
– Nie przygniatam cię?
– Hm? Nie. – Oblizał się. Bardzo chciało  mu się pić. Do tego czuł się zawstydzony, zaspokojony i w tak błogim stanie jak jeszcze nigdy w życiu nie był. Nawet nie zauważył kiedy dopadł go orgazm. Słyszał, że mężczyźni mogą dojść będąc tylko pobudzani analnie i nie spodziewał się, że to może być takie inne, silne i, że on też tak będzie mógł.
– Jak się czujesz? Boli cię coś?
– Nie. Czuję się… Czuję się kochany. – Oczy mu zwilgotniały i chciał odwrócić głowę, ale Jonathan mu na to nie pozwolił łapiąc go za szczękę. – Czuję się szczęśliwy.  Podobno dobry seks daje szczęście, a, że to stało się z tobą, to tym bardziej. – Z kącika oka uciekła mu łza, chciał ją zetrzeć, ale Johnny ją scałował. – Kocham cię.
– Ja ciebie też. – Trącił nosem jego nos. – Też czuję się szczęśliwy. Gdy już przestało cię boleć…
– Gdy już przestało mnie boleć, to było coś… Sam nie wiem jak to powiedzieć. – Że też teraz zebrało mu się na rozmowę. – Jakbyś mi dawał przyjemność, ale wciąż mi było mało. Czym więcej, tym więcej chciałem. Wciąż czułem brak czegoś, a gdy to czułem zaraz to dostawałem i było to takie mocne.
– To cię prowadziło do orgazmu. – Całował go co chwilę. – W takiej chwili zawsze jest mało. Zobaczysz, gdy mimo wszystko już nie będę musiał być tak ostrożny…
– Byłeś ostrożny, nawet jak już…
– Byłem. W sumie to twój pierwszy raz. Jednak z czasem…
– Zobaczę więcej fajerwerków? – zapytał zaczepnie. Wstyd mu już przeszedł i pozostało tylko niesamowite szczęście.
– Mam nadzieję.
– Nadal jesteś we mnie.
– Mhm. – Jeszcze nie zmiękł do końca i dobrze mu w nim było. – Pójdziemy pod prysznic?
– Lepię się, więc tak.
Ostrożnie wysunął się z niego przytrzymując kondom. Uklęknąwszy zdjął go i zawiązał.
– Wyrzucę to do kosza. – Wstał i podał rękę swojemu chłopakowi, który nie tak łatwo się podniósł.
– Mam plecy odgniecione od podłogi. – Starał się utrzymać na nogach będących niczym z waty.
– Następnym razem będziesz leżeć na miękkim materacu…
– Lub stole… – powiedział Richie kąsając jego wargę kusząco.
– Chyba stworzyłem potwora. – Pogłaskał go po pośladku. – Nie wiem czy ci dorównam.
– Johnny, mam dziewiętnaście lat. Nie moja wina, że jesteś już stary i nie możesz mi dorównać.
– Stary? – Przyciągnął go do swojego ciała jeszcze bliżej. – Ja ci jeszcze pokażę jaki jestem stary – wyszeptał mu do ucha i nie czekając na jego reakcje zaciągnął pod prysznic, bo kto wie czego chłopak jeszcze by zapragnął. Tylko jakoś mu się to nie udało, bo Richie jakby wrósł w podłogę. – Co jest?
– E… Dlaczego mi nie przypomniałeś o lustrze – powiedział cały pokryty rumieńcami Richie. Zawstydzony tym, że Johnny widział ich jak się kochali, niż tym, że stał teraz nagi.
– Sam byłem tak pogrążony w tym co robiliśmy, że nie widziałem poza tym świata. Niemniej raz spojrzałem.
– Następnym razem też chcę widzieć – szepnął wprawiając w osłupienie Jonathana. – No co? Faceci to wzrokowcy, więc… – Wzruszył ramionami. – To co idziemy pod ten prysznic czy będziemy świecić gołymi tyłkami?
Prysznice były połączone z salą, przez co nie musieli ubierać się i wychodzić na korytarz. Jonathan odkręcił wodę i poczekał, aż dwa strumienie zimny i gorący wymieszają się ze sobą. Pierwszy wszedł pod strumień ciepłej cieczy, a po chwili do niego dołączył Richie. Wziął z półki żel i wylał go sobie na dłoń, po czym rozsmarował go na, jego zdaniem fantastycznym i ponętnym, ciele swojego partnera, oddając wcześniej butelkę Richiemu. Dobrze zrobił, że nie wycofał się z kochania się z nim, chociaż przez chwilę chciał to zrobić, kiedy Richiego tak bardzo bolało. Za to później chłopak dostał nagrodę na wytrzymanie tego  i mogli się kochać.
Tak jak Johnny jego, tak on mył go – w przeciwieństwie do rąk Jonathana, które były wszędzie, swoimi dotykał tylko torsu i pleców starszego chłopaka – a zapach żelu pod prysznic otaczał ich ciała. Czy mógł kochać swojego partnera jeszcze bardziej? Dzisiaj zbliżyli się do siebie szczególnie, najintymniej jak tylko mogli. Dali sobie coś ważnego. Zawsze powtarzał, że najważniejsza jest miłość i szacunek, a seks jest na dalekim miejscu, ale dzisiaj już wiedział, że zajmuje on jedno z pierwszych miejsc. Udane pożycie uszczęśliwia, a połączone z miłością, którą teraz może również cieleśnie wyrażać, daje pewność siebie i coś jeszcze. Wielkie zaufanie do swojego partnera i wiarę, że ma wszystko to czego potrzebował, bo to właśnie Jonathana potrzebował najbardziej w swoim życiu.
– No, co tam, Richie? Zamyśliłeś się. – Strumienie wody utrudniały mu mówienie. Włosy przylepiły się do jego twarzy, więc odgarnął je do tyłu.
– Po prostu czuję się jak w niebie. – Dotknął jego mokrych ust swoimi. – Ostatnio byłem taki szczęśliwy, jak przy tych wszystkich ludziach powiedziałeś mi co czujesz. Pamiętasz?
– Pamiętam i wiem, że zrobiłem wtedy nieprzemyślany, ale najwłaściwszy krok w swoim życiu. – Przytulił go mocno nie zamierzając go już wypuszczać ze swoich ramion. Blondynek był na zawsze jego i nie odda go nikomu. Chwilami nie mógł uwierzyć, że go nie chciał, wyzywał. Jak mógł to robić takiej istocie jaką był jego chłopak dający mu tak dużo szczęścia? Na szczęście to już przeszłość, a przed nimi tylko przyszłość i tylko w nią zamierza patrzeć, i prowadzić ku niej Richiego.
 

15 komentarzy:

  1. Piękne.
    Czekałam na ten rozdział bardzo długo.
    Jonny zachował się jak na faceta przystało.
    Jestem z niego naprawdę dumna.
    I Richie nie uciekł.
    wspaniale opisałaś pierwszy raz ich dwojga.
    Ciekawi mmnie ciąg dalszy chociaż czy mi się nie wydaje trochę za dużo seksu za mało akcji?
    Trochę robi się z tego erotyka nie bym narzekała.
    pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dużo seksu? Inni by pewnie powiedzieli, że za mało. W tym tekście seksu jest jak na lekarstwo. :)

      Usuń
  2. Słoooodkieeee <3. Troche nie rozumiem Richiego, sex już za nim, ale nadal boi się dotknąć tam Jonniego... Zaczynam się o niego bać :'(. Mam nadzieje, że jak porozmawiają będzie lepiej...
    PS: KOCHAM :*
    Amelia

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje ze w nastempnym rozdzoale beda juz Alex i Josh. Noe zeby ci mi nie odpowadali, lubie ich ale jakos bardziej interesuja mnie losy tamtych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam, Alex się pojawi, ale będzie raczej z Richiem. Poza tym będą Casey oraz JD.

      Usuń
  4. Cześć, Luano. Rozdział jak zwykle świetny! :) Już od paru lat czytam Twojego bloga, ale nigdy jeszcze nie komentowałam, więc oto jestem :D. Mam nadzieję, że Richie w końcu porozmawia ze swoim chłopakiem o tym dlaczego się tak zachowuje podczas stosunku (chodzi mi o próbę gwałtu).

    A tak na marginesie mam do Ciebie pytanie, nie wiesz może co się stało z blogiem Akfy? Po wyszukaniu wyskakuje, że blog został usunięty. Może wiesz coś na ten temat? Byłabym wdzięczna za odpowiedź :).

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie pięknie dziękuję za komentarz. Zawsze autorowi miło, kiedy odzywa się milczący czytelnik. :D
      Zaskoczyłaś mnie z blogiem AkFy. Faktycznie go usunęła. :(
      Nic na ten temat nie wiem. Mam nadzieję, że nie zrobiła tego na zawsze. Wybacz, że dopiero odpisuję, ale latem mało siedzę na necie. :)

      Usuń
    2. Ach, w porządku. I tak bardzo dziękuję za odpowiedź. A z pogody trzeba korzystać jak najbardziej skoro taka ładna. :)

      Pozdrawiam. :)

      Usuń
  5. Hej,
    wspaniały rozdział, Richie w końcu się przełamał, potwór z niego wyszedł ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)