30 marca 2015

Zakurzona lampa - Rozdział 2


Znów nie wiem dlaczego nie dodał się rozdział. Jak pisze poniżej jeżeli rozdział nie doda się tutaj, na WordPressie jest. Link obok.

Bardzo dziękuję za komentarze. 

Na święta wyjeżdżam i nie będzie mnie przez kilka dni, ale rozdział 3 ukaże się tak jak zwykle, bo wstawię automatyczne publikowanie. Gdyby czasami zdarzyło się tak, że coś nie zadziałało i rozdział się nie ukaże (na pewno nie będzie go w spisie linków tylko trzeba wejść na stronę główną), to zajrzyjcie na bloga na Wordpressie lub na odwrót.




ROZDZIAŁ 2


Przyglądał się szkatułce wciśniętej mu do dłoni. Donna kazała przyjść Mikaelowi do swojego domu, bo niby ma ważną sprawę do omówienia, ale nie spodziewał się, że tą ważną sprawą będzie właśnie trzymany przez niego przedmiot.
– Co ja mam z tym zrobić?
– Oddać to właścicielowi. Chyba nie muszę ci wszystkiego tłumaczyć jak dziecku? – Donna uniosła wymownie brwi.
– Nie możesz sama tego zrobić? Przecież to twój mąż ją naprawiał, nie ja.
– Ale ty ją sprzedałeś. Zresztą mówiłam, że ty ją oddasz. Chyba nie zamierzasz się ze mną kłócić? – Położyła ręce na biodrach wysunąwszy prawą nogę do przodu gotowa do „walki”.
– Z tobą? Nigdy.
– No, cieszę się, że podzielasz moje zdanie na ten temat i oddasz szkatułkę swojemu sąsiadowi. Ja muszę pomóc dzieciom odrobić lekcje. Został im jeszcze ponad tydzień szkoły, a potem nareszcie wakacje. Oj, będę ja miała z nimi urwanie głowy  – zamruczała do siebie pod nosem.
– On nie powiedział, że jest naszym sąsiadem.
– No i? Dlaczego w takim razie mówiłby, że zatrzymał się w domu Freemana? Idź już. Zobaczymy się jutro.
Miał ochotę przewrócić oczami, ale natychmiast zostałby za to zbesztany. Podrapał się po głowie, nie mając innego wyjścia jak samemu oddać szkatułkę. Pójdzie tam, zwróci ją i zajmie się tym, czym się zajmował zanim Donna do niego zadzwoniła, czyli niczym.
Przeszedłszy na drugą stronę ulicy otworzył pordzewiałą furtkę odgradzającą go od ogrodu. Faktycznie, ten dom wymagał będzie solidnego remontu, stwierdził, ujrzawszy zniszczoną fasadę budowli. Ogromne okna były brudne i szare. Farba odpadała ze ścian oraz podtrzymujących balkon pierwszego piętra kolumn, po których wspinały się uschnięte pędy winogron, przedstawiając ponury widok. Winorośl zdziczała i połowa jej była do usunięcia, gdyż się nie odrodziła, jak co roku, będąc zdana tylko na opiekę natury. W ogóle cały park tak wyglądał, pozostając w połowie zdziczały i w jakiejś części martwy. Trawa zrudziała wszędzie tam, gdzie nie dotarło słońce, kiedy drzewa i krzewy rozrosły się, zamykając promieniom dostęp do niższych partii roślinności. Po rabatach pełnych kwiatów pozostało tylko wspomnienie dziesięcioletniego chłopca. Kiedyś było tutaj pięknie, gdy kwitły ostróżki, tulipany i bratki, a krzewy róż dopełniały swoim urokiem piękny pejzaż. Chociaż już wtedy to wszystko zamierało, ponieważ właściciel przestał się tym zajmować. Przez lata zamiast kwiatów wyrosły chwasty, a niepodcinane róże zdziczały lub uległy mroźnej zimie, dlatego teraz straszyły sczerniałymi gałązkami, które już nigdy nie pokryją się liśćmi i kwiatami. Przed domem stała fontanna posiadająca trzy różnej wielkości okrągłe misy wodne, a na samym szczycie ring z wypustkami, z których powinna lać się woda do najmniejszej misy, a z niej do pozostałych. Teraz przedstawiała kolejny smutny widok, zresztą podobnie jak towarzyszące jej dwie drewniane ławki zrobione przed jego dziadka.
– Piękna, prawda?
Ocknął się z zadumy, kierując spojrzenie w stronę głosu należącego do Jaydena Evansa. Mężczyzna podszedłszy do niego wyciągnął rękę, żeby się przywitać. Mikael ściskając dłoń gospodarza pokrytą twardą skórą z paroma odciskami na wewnętrznej stronie. Zwrócił uwagę na tatuaż smoka na przedramieniu, którego mógł ujrzeć, ponieważ Evans miał na sobie tylko spodnie ogrodniczki ze związanymi przy pasie szelkami. Przez co wyjaśniła się tajemnica wisiorków doczepionych do łańcuszka i rzemyka. Na łańcuszku wisiał srebrny krzyżyk, a rzemyk ozdobiony był koralikami i małym, metalowym piórem lub czymś, co go przypominało.
– Moja siostra to zrobiła – powiedział Jayden, wskazując na rzemyk. – A łańcuszek mam po babci ze strony mamy. To dla mnie? – Wskazał na szkatułkę.
– Tak. Jest już naprawiona, więc pana siostra powinna być zadowolona, a co do fontanny przyznaję, że jest piękna. Szkoda, że nie działa.
– Będzie działała. Wszystko tutaj odżyje, potrzeba tylko wielu tygodni ciężkiej pracy. W sumie po to tu jestem. I proszę wybaczyć mój strój, ale postanawiając doprowadzić ten dom do użytku, muszę wykorzystywać każdą minutę, a w upale to nie jest takie łatwe. 
– Nie musi się pan krępować, w sumie przyniosłem tylko to i już mnie tu nie ma. – Mikael podał mężczyźnie szkatułkę.
– Dziękuję. Może napije się pan czegoś? – zapytał, kiedy Mikael zaczął zbierać się do wyjścia. – Samotnego człowieka szybko dopada nuda. W sumie to mam na imię Jay, a „pan” to mój ojciec – wyraźnie zaakcentował słowo „pan”.
– Czyli to propozycja przejścia na „ty”? Mikael.
– I tak już lepiej. To co, soku? Niczego mocniejszego nie mam. Kawy i herbaty również,  więc mam nadzieję, że sok się nada. Chodź do środka, tam jest trochę chłodniej.
– Urok Silent. Mroźne zimy i upalne lata. – Ruszył za właścicielem do wnętrza budynku. Nigdy nie był w środku, ale może to i lepiej, bo nie będzie porównywał, jak wszystko się zmieniło. – A sok jak najbardziej mi odpowiada. Alkohol piję tylko od czasu do czasu i to głównie dla towarzystwa.
Przekroczywszy próg domu znalazł się w holu tak dużym, że gdy mówił, odezwało się echo.
– Nieźle, co? Echo zniknie, gdy ustawi się tutaj meble – powiedział Jayden, prowadząc go do jednych z wielu drzwi. – Ale meble to już nie moja głowa, tylko mojej siostry. Ja mam tylko odmalować ściany, pobawić się murarką i w sprzątaczkę, o, zapomniałem, w ogrodnika również.
– Nie mów, że sam to będziesz robił. – Mikael rozglądał się po pomieszczeniu, w którym się znaleźli. Była to kuchnia, a raczej coś, co ją przypominało, bo teraz jego oczy rejestrowały istne pobojowisko. Stare meble były prawie rozmontowane, a podłoga zawalona deskami, gwoździami i różnymi narzędziami. – Widzę, że wziąłeś się ostro do pracy.
– Szkoda marnować czasu. – Spojrzał na zegarek. – Siedemnasta, do nocy porozbieram to wszystko i wyniosę. Sam nie będę tego robił. – Schylił się i wziął z podłogi dwie butelki pomarańczowego soku. Jedną podał Mikaelowi, drugą sam otworzył. – Jutro przyjeżdża ekipa i zajmą się tym wszystkim. Gdybym sam miał się wszystko zorganizować, pewnie wyrobiłbym się najwcześniej w rok. Kuchnia, niby małe pomieszczenie, a z jej remontem zejdzie ze trzy dni. Trzeba jeszcze dociągnąć wodę. Nie rozumiem, dlaczego dawny właściciel podłączył wodę do fontanny, a do domu już nie.
– Z tego, co pamiętam, był dziwakiem. – Odkręcił nakrętkę i wlał do gardła napój. Nie był zimny, bo już zdążył się nagrzać, ale nie narzekał. – Skoro nie ma tutaj wody, to jak ty się wykąpiesz? – No tak, innego pytania nie mógł zadać, jednak z drugiej strony to przecież ważna czynność, szczególnie po pracy w kurzu i upale.
– Jest studnia. Naniosę wody i jakoś dam radę. Tydzień takich niedogodności jestem w stanie wytrzymać.
– Możesz skorzystać z prysznica u mnie – wyrwało mu się. – No wiesz, po co się męczyć z noszeniem wody i na dodatek kąpać się w zimnej, bo z tego co widzę piec również jest nie czynny.
W prawym rogu kuchni stał stary, kamienny piec z paleniskiem i ułożoną nad nim żeliwną płytą przeznaczoną do gotowania. Pamiętał, że babcia gotowała na takiej kuchni, ale kiedy doprowadzono gaz, wolała już nowocześniejsze udogodnienia, a piec rozebrano.
– Komin się zawalił. A raczej ta część na dachu. Zadymiłbym tu wszystko, gdybym podpalił choćby drewnem. Zastanawiam się czy go rozebrać, czy jednak zostawić. To bardzo stara, kunsztowna robota, nawet ramę od blachy ma zdobioną.
– Trochę szkoda się go pozbywać, ale dzięki temu będzie więcej miejsca. Zapewnie twoja siostra zadecyduje. W sumie to razem będziecie tu mieszkać, czy tylko ona?
– My tylko przygotowujemy dom dla właścicieli.
Zaskoczony Mikael oderwał wzrok od pieca i zawiesiwszy go na mężczyźnie rzekł:
– Myślałem, że to ty jesteś właścicielem.
– I urabiałbym sobie ręce po łokcie? Ty i twoja znajoma źle mnie zrozumieliście. Moja siostra i ja zostaliśmy wynajęci do remontu tego domu i jego wykończenia. Nie stać nas na takie cudo pretendujące do miana willi.
– To jak… Sądziłem, że szukając domu do kupna trafiliście tutaj, no i do antykwariatu.
– Nie. – Usiadł na jednej z szafek gotowych do rozebrania. – Amanda i ja zrobiliśmy sobie wycieczkę po tutejszych okolicach i zupełny przypadek sprawił, że poznaliśmy historię tego domu. Amandzie bardzo się spodobał i powiedziała o nim swojej znajomej, ta zaś swojemu bratu i on to kupił. Również dzięki znajomościom otrzymaliśmy pracę tutaj. Dobrze płacą, więc skorzystaliśmy. – Przyglądał się Mikaelowi z zainteresowaniem, sunąc palcem po butelce.
Mikael ponownie przygwożdżony przez oczy mężczyzny nie wiedział, co ze sobą zrobić. Przyszła mu ochota, żeby zapytać go otwarcie, dlaczego tak na niego patrzy, ale jakoś powstrzymał się przed tym krokiem. Może po prostu Jayden miał taki sposób bycia. Patrzył ludziom w oczy i nie uciekał wzrokiem jak on. W sumie ten skupiony na nim wzrok jakoś bardzo mu nie przeszkadzał. Facet naprawdę wydawał się interesujący, ale zapewne ma żonę – chociaż obrączki nie nosił – i gromadkę dzieci.
– Czym, ty się zajmujesz? – zapytał Evans.
– Pracuję w małej firmie produkującej elektronikę, a głównie takie małe cudeńka jak procesory. Z tym, że ja przekładam tony papierków.
– Siedząc w małym biurze po osiem czy naście godzin?
– Różnie z tym bywa. Pójdę już, nie będę ci przeszkadzał… Chyba że… – zawahał się.
– Że?
– Że mogę ci pomóc z tym wszystkim. O ile potrzebujesz pomocy – zaproponował Mikael, dochodząc do wniosku, że będąc na jego miejscu chętnie skorzystałby z dodatkowej pary rąk. Choćby przy wynoszeniu sterty śmieci.
– Zacznij od rozmontowania szafki, przy której stoisz, a później pomożesz mi z resztą – powiedział Jayden, zeskakując z szafki i podając Mikaelowi śrubokręt.

*

Pracowali przez trzy kolejne godziny, robiąc przerwy tylko po to, żeby się czegoś napić. Mikael zdjął swoją doszczętnie przepoconą koszulkę, zostając w samych dżinsach i przeklinając siebie w myślach, że nie poszedł się przebrać w coś, w czym byłoby mu chłodniej. Przez cały czas bardzo dużo rozmawiał z Jaydenem o swojej sytuacji z antykwariatem i domem babci. Słuchał jego sugestii i odpowiadał na nie, w międzyczasie wynosząc na dwór całe starty drewna z szafek i śmieci. Tym samym tworzyli za domem wielką górę odpadków, które zostaną zebrane pod koniec tygodnia przez specjalnie wynajętą do tego zadania firmę. Pod koniec pracy na dworze zapadł zmrok, a powietrze było potwornie duszne. Wewnątrz dom również się nagrzał i o ile w dzień mury dawały nieco wytchnienia, tak wieczorem było gorzej niż na dworze. Skończyli pracę dopiero wtedy, kiedy kuchenne pomieszczenie pozostało puste, gotowe do tego, żeby weszła tutaj ekipa, która doprowadzi je do stanu użyteczności.
Mikael, otarłszy swoją koszulką pot z czoła, ponownie zaproponował Jay’owi swoją łazienkę, a także dodał, że Donna zrobiła dzisiaj lasagne, która tylko czeka na to, żeby ją odgrzać.
– Mikaelu, biorąc pod uwagę, jaki jestem brudny chętnie skorzystam z gorącej wody, a mój żołądek cieszy się z zaproszenia na posiłek – odparł wesołym głosem Jayden. – O ile nie będę przeszkadzał.
– Gdyby tak było, to bym cię nie zapraszał.
– No nie wiem, może robisz to dla moich pięknych oczu. – Puścił oczko Mikaelowi.
– A może to ty dla moich oczu zgadzasz się skorzystać z gościny.
– Skąd wiesz, że nie jest to prawdą?
Mikaela na chwilę przytkało, ale otrząsnął się z tego dziwnego wrażenia. Rozumiał już to spojrzenie, którym obdarzał go Evans. Upewnił się przy tym, że jego towarzysz leci na facetów, co było miłą niespodzianką. Cóż, może nie planował gorącej nocy z tym człowiekiem, ale dobrze będzie porozmawiać i posiedzieć z kimś, przy kim nie będzie musiał uważać na słowa, kombinując, w jaki sposób odpowiedzieć na pytania dotyczące żony, dziewczyny.
– Zaskoczyłem cię? – zapytał Jayden.
– Tym, że jesteś gejem?
– Mhm.
– Szczerze powiedziawszy to tak. Wyobrażałem sobie, że masz żonę i kilkoro dzieci. – Uśmiechnął się, kiedy w pomieszczeniu rozległ się szczery śmiech. – To takie zabawne?
– Rzadko spotykam geja, który nie potrafi rozpoznać innego geja. Ja wiedziałem, kiedy tylko cię zobaczyłem, a raczej wyczułem to moim szóstym zmysłem. Sądzisz, że dlaczego chodzę cały czas bez koszulki, co? – Ponownie mrugnął do Mikaela.
– No tak, bo chcesz mnie uwieść na swoje męskie ciało.
– Nie masz pewności, że to nie jest prawda.
– Żeby mnie uwieść nie wystarczy tylko pokazać mięśnie – odparł Mikael, czując się bardzo swobodnie podczas takiego małego flirtu.
– Zapamiętam to sobie. A wracając do kąpieli i żarcia, będę za jakieś pół godziny. Muszę tylko jeszcze coś skończyć i wpadam. Powiedz mi tylko, gdzie mam iść, żebym czasami nie trafił do domu jakiegoś sąsiada.
– O to się nie martw. Masz pięćdziesiąt procent szans, że trafisz do domu mojej babci. To ten budynek naprzeciwko, po drugiej stronie ulicy. Kilka metrów stąd mieszka Donna.
– Nie znam dobrze twojej znajomej, ale spoko z niej laska.
– Nie mów tak do niej, bo za „laskę” dostaniesz solidny opierdol. No to lecę i zapraszam.
Nawet z ulgą przyjął, że Jayden przyjdzie później. Za ten czas szybko weźmie prysznic i nastawi piekarnik. Gdyby nawet po solidnej porcji lasagne obaj byli głodni, w lodówce jest jeszcze jedzenie z wczorajszej stypy. Przemknęło mu przez myśl, co babcia powiedziałaby na takiego gościa. Pewnie znów wygłosiłaby kilka swoich mądrości, a na końcu dodałaby: „Przez żołądek do serca”, nie biorąc pod uwagę faktu, że wnuczek zna tego mężczyznę dopiero od kilku godzin. Co z tego, że mu się podoba? Wygląd to nie wszystko. Spotykał takich, typu „boski przystojniak”, którzy wydawali się idealni, a okazywali się zdrajcami, kłamcami, wiecznie napalonymi samcami, którzy chcieli tylko zaliczać, a związek na wyłączność nie wchodził w grę, bo nie będą bawić się w dom i małżeństwo. Nie, żeby nie lubił seksu, przeciwnie, uwielbiał go, lecz nie należał do osób, dla których on jest najważniejszy. Czasami odnosił wrażenie, że we współczesnym świecie liczy się tylko pogoń za pieniędzmi i kto ile osób zaliczy. Pieniądze i seks były dla niego ważne, ale Mikael był zdania, że we wszystkim potrzeba mieć umiar, bo są rzeczy od tego ważniejsze.
W domu, włączywszy piekarnik, poszedł wziąć ekspresowy prysznic. Po umyciu rozczesał mokre włosy, nie susząc ich, ubrał spodnie dresowe i zwyczajny biały podkoszulek. Nie uważał, że musi się stroić, bo ma gościa. Przecież to nie randka, a tak obaj będą się czuli swobodniej. Wstawił potrawę do piekarnika, ustawiając dokładny czas podgrzania według instrukcji Donny. Przygotował jeszcze kubki do herbaty i usłyszawszy pukanie poszedł wpuścić gościa.
– Mam czyste ubranie, ręcznik, swoje mydło – poinformował go Jay. – Potrzebuję tylko wody. Czy szanowny pan odstąpi mi trochę tego dobrodziejstwa w formie nieco podgrzanej?
Mikael roześmiał się, wpuszczając mężczyznę do środka i wskazując drzwi do łazienki.
– Widzę, że nie ma pan szamponu, więc będę tak łaskawy i pożyczę również ten ważny środek do mycia włosów.
– Dziękuję, łaskawy panie. Będę z powrotem za dziesięć minut.
– Nie śpiesz się. Lasagne dojdzie dopiero za piętnaście.
– Och, biedna ma problemy z dojściem? – wypowiadając ostatnie słowo Jayden uniósł prawą brew.
– Sądzę, że pan piekarnik jej w tym dojściu z chęcią pomoże.
– Wspólnie to zawsze… – zawiesił znacząco głos – smaczniej. Umyjesz mi plecy?
– Idź już się myć, bo nie dostaniesz żarcia. – Mikael spuścił wzrok na podłogę, a na ustach igrał mu nikły uśmieszek.
– Ha, zakłopotałem cię. Facet, którego znasz od paru godzin, składa ci takie propozycje. – rzekł zadowolony Jay.
– Faceci, których znałem, od kilku minut składali mi bardzo… echem… Pozostawiam resztę twojej wyobraźni.
– To uważaj, co robisz. Mam bardzo bujną wyobraźnię – powiedział i zamknął się w łazience. – Ale wiesz, jakbyś chciał mi te plecy umyć, kluczyka nie przekręcam – zawołał przez drzwi.
– Tak, tak. Sam sobie poradzisz. – Wrócił do kuchni, żeby dopilnować potrawy. Zdarzyło mu się przypalić takie rzeczy. Zaczął zajmować się czymś innym, zapominając o posiłku, a później spalone jedzenie, a często i garnek, lądowały w koszu.
W tej samej chwili, kiedy wyjmował lasagne z piekarnika, w kuchni pojawił się odświeżony Jay. Tak samo jak on, miał na sobie dresy i szarą koszulkę z napisem w języku japońskim. Mikael postawił na stole, na wcześniej przygotowanej do tego drewnianej desce, blaszkę z ich daniem. Wyciągnął talerze, które podał Jaydenowi. Sam zalał ekspresową herbatę gorącą wodą.
– Doskonale pachnie. – Evans wciągnął do nosa nęcące zapachy.
– Zobaczysz jak smakuje. Będziesz wychwalał Donnę pod niebiosa. Naprawdę nie wiem, kiedy ta kobieta ma czas gotować. – Postawiwszy kubki z herbatą na stole, wyjął z szuflady sztućce i dużą łopatkę, żeby nałożyć nią kawałki potrawy na talerze. Podał porcję swojemu gościowi, a później zrobił dla siebie. Patrzył jak Jayden bierze do ust kawałek i już sama jego mina upewniła go, że Donna znów przeszła samą siebie. Naprawdę podziwiał tę kobietę. Praca, dom, mąż, dzieci, a jeszcze miała czas na wykwintne gotowanie i pielęgnowanie ogrodu.
– Masz rację, będę ją wychwalał. Przekaż jej to.
– Będzie dumna niczym paw.
– W ogóle muszę pochwalić dom twojej babci. Wnętrza może i są bardzo staroświeckie, wszystko przez te antyki, ale kształt i ogólnie cały wygląd zewnętrzny jest świetny.
– Znasz się na tym?
– Trochę. Pracuję… A raczej zdarza mi się pracować w różnych domach, bo teraz, jak wiesz, mam zajęcie w tym jednym i wiele widziałem – mówił Evans.
Mikael jadł i chętnie go słuchał, zauważając jak wielkim gadułą i bardzo interesującym człowiekiem potrafi być jego towarzysz. Nawet nie zorientował się, kiedy blaszka po potrawie opustoszała, a on czuł się syty oraz zadowolony, że w końcu udało mu się przełknąć coś więcej niż tylko jakieś kanapki.
– Mam dwie siostry i dwóch braci, i czasami żałuję, że nie jestem jedynakiem. Wierz mi, kocham swoją rodzinę, jesteśmy ze sobą bardzo mocno związani, ale czasami mam ich po dziurki w nosie. Szczególnie wtedy, kiedy wtrącają się w moje życie – mówił Jayden, kończąc swoją porcję lasagne. Chwilę później odłożył widelec na talerz.
– Nie mają nic przeciw temu, że jesteś gejem? – Mikael zaczął zbierać talerze i sztućce ze stołu. Nie znosił myć garów, jednak będzie musiał to zrobić, zanim wszystko nie pozasycha.
– Coś ty. – Wstał i pomógł wstawić brudne naczynia do zlewu. – Moja rodzina powinna w tym względzie dostać złoty medal. Gdybyś ich poznał, pokochałbyś każdego z nich, ale i w tym samym momencie uciekałbyś gdzie pieprz rośnie. Moi bracia są gorsi niż Amanda z Emmą razem wzięte. Emma to moja najmłodsza siostra – dodał Jay, siadając przy stole i zabierając się za słodzenie herbaty. – Wiesz jak kobiety potrafią plotkować, to wyobraź sobie, że moi bracia robią to o wiele lepiej, a do tego potrafią przekazać o wiele więcej w krótszym czasie. Amanda nie jest taka, ale Emma wraz z mamą od razu zaczęłyby cię swatać. Obie są ulepione z tej samej gliny. Mój starszy brat wtedy jęczy, żeby dały mi spokój, a sam podsuwa mi swojego kolegę z pracy, który nie jest nawet w małym stopniu w moim typie.
– A jaki jest twój typ? – zapytał zaciekawiony Mikael, przerywając gościowi wywód o rodzinie, którą coraz bardziej miał ochotę ich poznać. Czasami tęsknił za byciem członkiem dużej rodziny. Nie było mu dane mieć swojej własnej i poznać tego, jak to jest żyć w domu pełnym ludzi. Rodzice nie mogli mieć więcej dzieci z powodu ciąży pozamacicznej i komplikacji w czasie operacji. Sam się na pewno nie ożeni i nie spłodzi gromadki dzieciaków. Donna i znajomi z Detroit powtarzali mu, że musi znaleźć sobie partnera z wielką i cudowną rodziną.
– Mój typ? – Jayden udał, że się zastanawia nad odpowiedzią. – Wysoki, szczupły blondyn w okularach, z pięknymi szarymi oczami, które teraz patrzą na mnie, jakbym nagle okazał się być demonem zjawiającym się po to, żeby zabrać go do piekła.
– No tak… Może. – Nie tego się spodziewał i nie miał pojęcia, co miał powiedzieć. Nie wyglądało to na żartobliwą uwagę mężczyzny, bo głos i oczy, kiedy to mówił, wyglądały bardzo poważnie. Tym bardziej w obliczu takiej sytuacji trudno mu było odpowiedzieć coś rozsądnego. W sumie po raz pierwszy usłyszał, że jest w czyimś typie. Zazwyczaj pojawiały się teksty typu: „Obciągniesz mi?”, „Chcę się z tobą pieprzyć, bo masz ładną dupę”, „Seksowna z ciebie dupcia”. Wychodziło na to, że w swoim życiu spotykał naprawdę nieodpowiednich facetów. Tak to już jest, mając szczęście wyłącznie do takich amantów i jeszcze dodając tych, którzy oszukują na każdym kroku.
– Sądzisz, że dlaczego tak na ciebie patrzę? – Jayden pochylił się w stronę siedzącego naprzeciwko Mikaela.
– Bo masz oczy. – Wziął do ręki łyżeczkę, żeby czymś zająć ręce.
– Ha, mówisz jak mój bratanek David. Krępuję cię? – Oparłszy się wygodnie, Jayden upił kilka łyków herbaty, przyglądając się Mikaelowi.
– Po prostu nie wiem, co powiedzieć.
– To powiedz jak długo tutaj zostaniesz. Twoja mała pomoc może jeszcze mi się przydać.
– Jeszcze nie wiem. Na pewno dwa tygodnie. Prawdopodobnie przedłużę urlop, a jeszcze za kilka dni muszę odebrać samochód z warsztatu. Mówiłem ci, że nie wiem, co zrobić z antykwariatem. – Wrzucił łyżeczkę do pustego kubka. W nocy nie spał przez to wszystko. Nie chciał rozmawiać o tym z Donną, bo znał jej opinię na ten temat. Od razu powiedziałaby mu, żeby wracał do Silent i przejął interes po babci. 
– Na twoim miejscu wiem, co bym zrobił, ale nic nie podpowiem, bo to musi być twoja decyzja. Nie chcę, żebyś później obwiniał pewnego dziwnego faceta, którego znasz od kilku godzin, że namieszał ci w życiu. – Jayden ziewnął, zasłaniając usta dłonią. Odstawił kubek na stół. – Późno już i zbieram się. Jutro przyjeżdża ekipa i od świtu czeka mnie praca. W sumie jestem na nogach od czwartej. – Wstał i podał dłoń Mikaelowi. – Dziękuję za pomoc. Bez niej nie wyrobiłbym się dzisiaj ze wszystkim.
– Mnie czekało nudne popołudnie, a tak spędziłem czas dość interesująco i w miłym towarzystwie. – Odwzajemnił uścisk, a jego dłoń została przetrzymana na dłużej niż to konieczne.
– Dobranoc i dzięki za udostępnienie łazienki oraz kolację.
– Nie ma za co. Dobranoc. – Odprowadził Jaydena do wyjścia. Zanim zamknął za nim drzwi, spojrzał jeszcze na niebo usłane milionami gwiazd. Jutro zapowiadał się upalny dzień.

*

Z samego rana został obudzony przez rudego potwora. Zasnął w środku nocy i licząc na dłuższy sen nawet nie nastawiał budzika. Zapomniał o jednym ważnym alarmie o imieniu Donna. Odkąd tutaj przyjechał, kobieta tuż po siódmej zdzierała go z łóżka mówiąc, że szkoda dnia na spanie. Już wiedział, że ona musiała w ogóle nie sypiać i dlatego miała czas na wszystko. To, że wypowiedział te słowa na głos, dotarło do niego w chwili, kiedy dostał kuksańca prosto w żołądek.
– Po prostu trzeba sobie doskonale ułożyć czas i wtedy okazuje się, że jest go naprawdę dużo. – Donna otworzyła drzwiczki do schowka pod schodami. Zaczęła wyjmować stamtąd doniczki, jakieś łopatki i wytargała worek ziemi. – Co stoisz i się gapisz? Pomógłbyś biednej kobiecie.
– Doskonale sobie radzisz. – Poprawił okulary na nosie. – Powiesz mi, co ty robisz?
– To, co planowałyśmy z twoją babcią. Trzeba rozsadzić młode sadzonki kwiatów do doniczek i poustawiać je na tarasie. Będą ładnie kwitły, jak co roku. No, zabieraj to i sio na dwór. – Wsunęła jeszcze niesforny kosmyk za ucho, ale ten i tak natychmiast zaczął lecieć jej na czoło. – Nosz, obetnę te włosiska.
Słyszał to od lat, a ona tylko je podcinała. Wyniósł na zewnątrz pięćdziesięciokilogramowy worek ziemi, stawiając go zaraz obok małego, wózka przypominającego niewielką przyczepkę. Wewnątrz niego były różnokolorowe kwiaty. Dużo kwiatów.
– Cały dzień ci z tym zejdzie. Nie pomogę ci. Mam umówione spotkanie z kamieniarzem. Chcę, żeby zrobili grawerunek na tablicę nagrobną. – Babcia została pochowana wraz z dziadkiem w tym samym grobie, dlatego już nie musiał się zajmować zamawianiem pomnika. – Muszę przejrzeć stos dokumentów...
– Tak, bo masz tylko dwa tygodnie i musisz stąd uciec. Powiedz mi lepiej, jak smakowała wam moja lasagne? – Donna zmieniła temat, przenosząc kwiaty na trawnik. Nasypała ziemi do dużych doniczek.
– Twoje oczy wszystko zobaczą. Już wypatrzyłaś, że był u mnie.
– Oczywista oczywistość. John widział i mi doniósł, a ja widziałam, że Evans wychodził. Podobasz mu się. – Wyjąwszy młodą roślinę z plastikowego wazonu wstawiła ją do większej doniczki.
– Ta.
– Nosz przecież nie jestem ślepa, w przeciwieństwie do ciebie, i widziałam, że mu się podobasz. I to nie w taki sposób: „chcę cię przelecieć”. – Zrobiła palcami w powietrzu cudzysłów. – Ale tak: „Chcę spędzić z tobą życie”.
– Ty to masz pomysły.
– Mówię, co widziałam.
Mógł się domyślić, że prośba o oddanie szkatułki miała swoje drugie dno. On też ma kogoś, kto chętnie zeswatałby go z porządnym facetem. Tylko jakoś trudno mu uwierzyć, że może takiego spotkać. Spojrzał w stronę domu po drugiej stronie drogi. Jayden pewnie już wstał. Nawet na pewno, bo duża brama była otwarta, a za nią stał biały furgon z napisem „Remonty” oraz numerem telefonu. Mógłby tam podejść, zapytać czy czegoś nie potrzebują. W sumie wczoraj nie zaproponował Jaydenowi, by wieczorem znów przyszedł się umyć. Chociaż pewnie nie będzie chciał mieć lepszych warunków niż jego koledzy i raczej wybierze „warunki polowe”.
– Podobno jego ekipa wynajęła pokoje w motelu na mieście. On, jak widać, woli śpiwór i sypianie na podłodze. I przestań tak rozmyślać, bo aż tu słyszę jak… obracają się koła zębate, czy jak to się tam mówi, w twojej głowie. – Wstawiła doniczkę z kwiatkiem do wiszącego na balustradzie pojemnika. – No, ładnie będzie. Twoja babcia by tego chciała. – Powróciwszy do swojego kącika ogrodniczego zaczęła przygotowywać nową roślinę. – Dzisiaj trzeba jeszcze zerwać ogórki i zakisić, a później…
– Nie idziesz dzisiaj do pracy?
– Mam ostatni dzień urlopu i trochę cię pomęczę.
– Skąd ja to wiedziałem? – Westchnął i coraz bardziej go kusiło pójście do Jaydena. Może przyda się do pomocy, ale z drugiej strony tylko by przeszkadzał. Już lepiej będzie jak zajmie się swoimi sprawami, a wieczorem odwiedzi chwilowego sąsiada.
– Możesz mi podać tą łopatkę, która leży w wózku?
– Tak, ogrodniczko. – Schylił się, żeby wziąć metalową szufelkę, gdy nagły huk rozniósł się po okolicy, a jego epicentrum znajdowało się w byłym domu Freemana.

17 komentarzy:

  1. Oj cudownie tylko czemy tak szybko się skończyło???

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :)
    Coraz bardziej podobają mi się główni bohaterzy,a Donna jest cudowna :)
    Dużo weny :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak słodko i romantycznie się zrobiło od razu :-) Nie pisałam o tym wcześniej ale już wiem że stworzyłaś kolejne super opowiadanie. Nie mogę się doczekać jak rozwinie się dalej :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHA... Po prostu uwielbiam tą kobietę. Rozdział świetny, już nie mogę doczekać się kolejnego. Na miejscu Mikaela skusiłabym się na propozycję umycia plecków. A ten podtekst z dojściem genialny xD. WENY ŻYCZĘ.
    ~ Izzi

    OdpowiedzUsuń
  5. ... Kocham cię. <3 I twoje opowiadania. <3 Wszystkie bez wyjątku. <3 Nie wiem, czemu odzywam się dopiero teraz, ale wiedz, że wszystkie twoje dzieła przeczytałam co najmniej dwa razy. Nie przestawaj pisać, bo nie będę wiedziała co dalej zrobić ze swoim życiem. X"D Znalazłam coś, czym chciałam się z tobą podzielić, myślę, że ci się spodoba: http://link.ask.fm/goto/50aiCb_tfa6eCz8qjHGt64ZyugmY6_eLqVPgoOGvwjHPL1JrGpsKLxTkoU8eL2g6UFSEd7cvkVjypoIguBobvQxQN2Jxp1jJYni2wQ,,

    Len

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajny filmik i miałaś rację, że mi się spodoba. :)

      Usuń
  6. cudo :3
    Będę kolejny tydzień czekać na nowy rozdział... Bardzo fajne jest to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Bożeee ale się uśmiałam z tych tekstów xD cieszę się, że Jay jest taki otwarty i pewny siebie ^^ i co to za jakiś huk? Mam nadzieje że na nikogo nic nie spadło... Czekam zniecierpliwiona na nexta <33 ale jakoś bardzo szybko czyta się Twoje opowiadania, serio. Za szybko… pozdrawiam, życzę miłego wyjazdu i oczywiście weny ;) wesołych świąt tak w ogóle <333

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałaś może "Od pierwszego wejrzenia" Nory Roberts? Siedze sobie jak normalny człowiek przy śniadaniu, i czytam ostatnią stronę. Fabuła podobna do twojej xD
    Nie oskarżam Cię o żaden plagiat, bo uważam, że wolałabym czytać twoją wersję. Zdecydowanie bardziej mi się podoba. Z tego co wynika z książki (tylko ostatnia strona) będzie się działo, więc już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :3

    Pozadawiam i życzę weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czytałam tej książki, ale czytałam opis. :)

      Usuń
  9. to opowiadanie strasznie przyjemnie się czyta. w sumie wszystkie twoje się fajnie czyta, ale to jest takie no nie wiem... może to przez ten nastrój który dają te antyki ? pewnie tak. nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziałuu ^^ wenyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. hmmm zapowiada się całkiem nieźle.
    Muszę przyznać, że całe opowiadanie w ogóle naprawdę wciąga i wiem powtarzałam się nie raz na serio mi się podoba.
    I Mikael.
    Nie jestem do końca pewna czy dobrze piszesz jego imię, ale być może tak właśnie musi być.
    Po za tym rozdział mi się spodobał i chociaż nie ma na początku akcji to widać że jakaś odobina chemii się dzieje.
    Ja na pewno będę czekać na ciąg dalszy.
    pozdawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze pisze jego imię. To jest Mikael czyta się tak jak pisze, a nie Majkel czyli Michael.

      Usuń
    2. Dokładnie. To jest Mikael, a nie Majkel. :)

      Usuń
  11. Witam,
    rozdział fantastyczny, Jay od razu wyczuł, że Mikael jest gejem, czy Donna, że ten leci na niego i chce związać się na dłużej...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  12. Coraz bardziej intryguje mnie ,,Zakurzona lampa", jest naprawdę ciekawe. :D Podoba mi się Twój styl pisania, z czego nie przepadam za jakimiś dłuższymi opisami widoków itp ale tutaj jest to świetnie zrównoważone. No to czytam dalej! C:

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)