Hej. :)
Dziękuję za Wasze komentarze, za to, że jesteście. Pozdrawiam tych komentujących, jak i cichych czytelników. Zapraszam do odwiedzania mojej zakładki SPAM, bo zareklamowało się w niej dużo osób ze swoimi opowiadaniami. Tak jest, że pisanie, a piszę bardzo dużo, odbiera mi czas na czytanie. Stety lub niestety. Dla Was to dobrze, bo macie co czytać, ja jestem w tyle z Waszymi blogami, chociaż i tak staram się czekać na teksty w całości, więc nie jest tak źle. Także wszystkim piszącym życzę wytrwania i wielu pomysłów oraz możliwości ich zrealizowania. Nie jest to łatwe, wręcz bardzo ciężkie, ale daje dużo przyjemności, a satysfakcja z ukończenia projektu to naprawdę coś.
Zapraszam do czytania.
Z listy zakupów wykreślił kolejny produkt. Do
kupienia została mu jeszcze papryka oraz pomidory i będzie miał wszystkie
składniki. Umówił się z mamą, że wpadnie dzisiaj do nich zrobić kolację. Odkąd
prawie dwa tygodnie temu wrócił z gór, swoje życie poświęcał pracy i rodzinie.
Do tego dzisiaj bliźniaki miały wrócić z obozu, więc będzie mógł się z nimi
spotkać. Chciałby porozmawiać z Lukasem o ojcu. Może udałoby się nakłonić
staruszka do rozmowy. Sam jednak nie do końca w to wierzył, a właściwie to
byłby cud, jakby tata z nim porozmawiał, a nie tylko patrzył wilkiem i mamrotał
jakieś przekleństwa pod nosem.
Wrzucił do koszyka ostatnie produkty z listy
i podszedł do kasy. Niewielki sklepik samoobsługowy należał do kobiety stojącej
za ladą. Korpulentna właścicielka w wieku jego mamy, uśmiechnąwszy się do niego
ciepło, zaczęła kasować zakupy, pakując je od razu do papierowych toreb.
– Szykuje się wyśmienita wyżerka – zagadała.
– Tak, pani Luiso.
– Czyżbyś chciał zaimponować jakiejś miłej
kobiecie? – Mrugnęła do niego.
Odkąd tu zamieszkał i zaczął chodzić do
okolicznych sklepików, a ten odwiedzał najczęściej, coraz lepiej poznawał
tutejszych ludzi, a oni jego. Szczególne zainteresowanie jego osobą wykazywała
Luisa MacGregor. Chociaż to też bardziej dotyczyło tego, że miała córkę na
wydaniu, a on by jej pasował na zięcia. W tym rzecz, że nawet jakby był
heteroseksualny, to ani ta dziewczyna nie byłaby w jego typie, ani on w jej.
– Pani Luiso, a pani o tym samym.
– Marnujesz się chłopcze, żyjąc samotnie,
marnujesz – powtarzała.
– Dobrze jest, jak jest. – Raczej chciał tak
myśleć. – Niech mi pani jeszcze poda Snickersa i to wszystko.
Kobieta wzięła baton z półeczki obok siebie i
podliczyła całość zakupów. Wymieniła cenę. Steven zapłacił i rozerwał papierek.
– Chłopcze, ja też tak myślałam, dopóki nie
spotkałam mego męża. Miłość uskrzydla.
– Ta. Miłego dnia życzę. – Wziął obie torby,
podtrzymując je prawą ręką i wyszedł ze sklepu. Od razu oślepiło go
popołudniowe słońce. Zmrużył oczy i ugryzł Snickersa. Wymieszany smak karmelu,
orzechów i czekolady rozszedł się po języku. Potrzebował czegoś słodkiego, a te
batony zawsze uwielbiał. Podjadając go, wrzucił zakupy na tylne siedzenie i
usiadł za kierownicą. Wyjął ze schowka okulary przeciwsłoneczne i nałożył je na
nos.
– Miłość uskrzydla? – szepnął do siebie. – A
co, jak jest nieodwzajemniona? – Potrząsnął głową. Starał się nie myśleć
niepotrzebnie. Nie roztrząsać wszystkiego i nie męczyć się. Dał sobie czas na
uspokojenie szaleństwa, jakie w nim rosło. Udawało mu się myśleć racjonalnie.
Od czasu powrotu do domu nie widział się z Kieranem. Jedynie raz rozmawiał z
nim przez telefon. Mężczyzna chciał się spotkać, lecz mu odmówił. Jeszcze przez
jakiś czas musi go unikać. Jak narkotyku. Jeżeli spokój jego umysłu, a nawet
tego cholernego, niezaspokojonego ciała miał zależeć od niespoufalania się z
mężczyzną, mógł tego dokonać. Wszystko było możliwe.
Przez ostatnie dni stał się silniejszy. To,
że wyznał Kieranowi prawdę, w jakiś dziwny sposób także mu pomogło. Nie było
między nimi nic, co by go zatruwało. Ciężar ukrywania i kłamania przyjacielowi
nareszcie spadł z serca. Pozostało to, co czuł. Kochał go i na to nic nie mógł
poradzić. Natomiast pragnienie był w stanie zniewolić. Dlaczego miał sobie psuć
umysł pożądaniem ukochanego, skoro nigdy nie będzie się z nim kochał?
Przynajmniej mógł starać się czuć do niego tylko czystą, platoniczną miłość.
Nie chciał być wystawiony na próbę i znów złamać swoje postanowienia. Dlatego
jeszcze potrzebował czasu. Niby powinien się obawiać, gdyż po tylu latach od
ostatniego spotkania działo się tak wiele, więc co miałoby się zmienić w ciągu
kilku dni? Jedynym plusem było to, że teraz nie przeżyje szoku. Wiedział, że w
każdej chwili może się z nim zobaczyć i był na to gotów. Nie tak, jak tuż przez
wakacjami. Do tego dochodził fakt, że Kieran wiedział wszystko i Steven nie
musiał uważać na każdy swój gest. Teraz powinna utworzyć się między nimi jakaś
bariera, ale on właśnie czuł, że ta, która była, zniknęła. Owszem, nie był
pewny Kierana, ale w jego głosie słyszał, że mężczyzna po prostu tęskni za
przyjacielem. Przyjacielem i niestety, tylko przyjacielem. Zignorował ukłucie w
sercu i zapalił silnik. W domu rodzinnym powinien być za pół godziny, wliczając
w to możliwość stania w korkach. Dużo ludzi wracało właśnie z pracy i nie
spodziewał się, że powitają go puste ulice. Prędzej doczeka się długiego sznura
samochodów i związanego z nim ogólnego wkurwienia na nie.
~*~
– Cześć mamuś. – Pocałował matkę w policzek i
wszedł do kuchni.
– Hej. Po coś tego tyle nakupił? – zapytała
Lennora, przyglądając się, jak syn wyjmuje z toreb coraz to inne produkty.
– Na leczo i jeszcze coś.
– Nie pytam, co będziesz przyrządzał, tylko
po co aż tak dużo? Kto to ma zjeść? Szwadron wojska z posiłkami?
– A ty już się musisz przejmować, ile wydałem
na to kasy. – Wyłożył pomidory do plastikowej miseczki z rysunkiem stokrotek na
dnie i przy brzegu. – Spoko. W tym sklepie nie koszą tak z ludzi, a o żarcie
się nie martw. Mamy takich, co to zjedzą i jeszcze powiedzą, że mało.
– Mamy, mamy. – Do kuchni weszła Nancy i od
razu rzuciła się bratu na szyję, ściskając go mocno. – Cześć braciszku. Kopę
lat.
– Tak, kopę. Puść, bo mnie udusisz.
– Stęskniłam się. – Odkleiła się od niego i
zaczęła przeszukiwać torby. – Co będzie do żarełka? Głodna jestem.
– No patrz, Steven. Twoja siostra to potwór.
Dopiero zjadła obiad.
– Zawsze była małym, głodnym potworkiem. –
Skradł się po cichu i zaczął łaskotać siostrę. Dziewczyna roześmiała się i
zaczęła wyrywać, błagając go, by przestał. W końcu puścił ją i rozbawiony
wrócił do wykładania produktów. – Pomóż, to może coś dostaniesz.
– Co? – Zainteresowała się nastolatka.
– Biała z truskawkami… – zaczął Steven, a na
pisk siostry miał ochotę zatkać sobie uszy. Popatrzył na mamę, której mina
mówiła, że znów przekupuje rodzeństwo, ale po chwili kobieta szybko się
roześmiała. – Dobrze być z wami – wyznał. Zdecydowanie był w doskonałym
nastroju i na razie nie chciał widzieć się z ojcem, który jak zawsze przebywał
w swoim pokoju, wspominając czasy, kiedy latał. Mężczyzna mógł wrócić do pracy,
gdy już doszedł do siebie po wypadku. Uczyłby teorii przyszłych pilotów, jednak
się na to nie zgodził. Uważał, że jak nie może siąść za sterami, to już nigdy
nie będzie zajmował się tym, co czyniło z jego życia coś wartościowego. Steven
wiele razy próbował rozmawiać z ojcem, ale to nic nie dało, więc porzucił ten
temat. Dzisiaj zamierzał do niego wrócić, ale w innym aspekcie. Tylko po
kolacji.
– Hejka wszystkim – przywitał się Lucas,
obgryzając ogryzek z jabłka.
– Zżarłeś moje jabłko! – krzyknęła Nancy.
– Nie było podpisane. Leżało na stoliku w
salonie.
– Bo było moje! Chciałam zjeść na filmie.
Mamooo – przeciągnęła samogłoskę.
– Przecież w spiżarce jest ich cała masa. –
Matka przewróciła oczami.
– Ale tamte są inne – jęknęła siostra.
Uwielbiał ich. Te głupie kłótnie o nic, to
marudzenie, że czemu jest tak, a nie tak. Przy nich nie sposób było się nudzić.
Szkoda, że w kuchni nie stała teraz cała czwórka. To mu przypomniało, że musi
iść kiedyś na cmentarz. Odsuwając do siebie ponure myśli, wziął do ręki cukinię
i zapytał:
– Kto się tym zajmie?
Rodzeństwo natychmiast przestało się spierać
i nagle każde z nich zaczęło sobie szukać wymówki.
– Ja muszę zadzwonić do Joanny.
– Chyba zostawiłem włączoną grę, a muszę
jeszcze podlać ogródek.
– To znaczy, że będziecie dziś bez kolacji? –
zapytał podstępnie. – Nan, a ta biała czekolada i gorzka dla ciebie, Lu, chyba
dostanie nóg i pójdzie do dzieci sąsiadów.
– To co mamy robić? – zapytał Lukas,
zdejmując z nadgarstka frotkę i wiążąc sobie włosy.
– Umyjcie warzywa. – Puścił mamie oczko, w
pełni zadowolony z pomocników.
– Tylko niech mi nie zrujnują kuchni. Idę do
ojca. Może odciągnę go od oglądania tych głupich filmów, a później wam pomogę –
rzekła kobieta.
– Poradzimy sobie. Ty odpocznij, mamuś. –
Nancy pogłaskała matkę po ramieniu, po czym zwróciła się do brata: – Mam
nadzieję, że nie okłamujesz nas z tą czekoladą.
– Dla ciebie nie ma nic za darmo? – Steven
zignorował wibrujący mu w kieszeni telefon. Chciał dziś spędzić czas z rodziną
i nie zamierzał z nikim rozmawiać. Dlatego wyłączył dzwonek.
– Bo na tym świecie nie ma nic za darmo –
odpowiedziała dziewczyna, machając mu przed nosem papryką.
~*~
Do kolacji zasiedli półtorej godziny później.
Dobre humory nawet na chwilę ich nie opuściły. Jedynie naburmuszony ojciec
ignorował ich śmiechy i żarty. Steven, nakładając sobie leczo, zerkał na niego.
Zagadanie do ojca przychodziło mu z coraz większym trudem.
– Em, tato, wiesz, że Lucas chce po wakacjach
dostać się do szkółki pilotażu?
Miażdżący wzrok brata i dawnie znaków na migi
nie wystraszyły go. Lukas nie chciał tego mówić tacie, ponieważ i tak zostałoby
to puszczone mimo uszu. On jednak nie zamierzał milczeć.
– Lucas interesuje się samolotami.
Przyglądałeś się jego modelom?
– Od lat nie zaglądałem do jego pokoju –
warknął Anthony. – Jak widzisz, nie chodzę, a pokój jest na piętrze.
– To dziwne, bo modele stoją też w salonie.
Jak mogłeś nie zauważyć najnowszego boeinga? Twój syn podziela twoją pasję. Nie
wiem, czemu nie chcesz mu w tym pomóc.
– Nie twój zasrany interes, pedałku.
Steven spuścił na chwilę wzrok. Już się do
tego przyzwyczaił, jednak mimo wszystko uczucie nie było przyjemne.
– Jedzcie, bo wam wystygnie – wtrąciła mama.
– Wiecie, że… – przerwała, gdy Steven zabrał głos.
– Czemu nadal nie możesz przeboleć tego, kim
jestem? Wciąż masz pretensje do całego świata, do mnie, bo nie jestem takim
synem, jakiego sobie wymarzyłeś. Nie poszedłem tą drogą, jaką dla mnie
zaplanowałeś. Masz drugiego syna i zwróć na niego uwagę. Martwisz się, że nie
pracujesz i nie polepszasz bytu rodziny? Mogłeś wrócić do pracy, ale nie! Pan
Duncan tego nie chciał. Lepiej, żeby mama zapierdalała.
– Steven. – Lennora położyła dłoń na jego. –
Daj spokój.
– Mamo, wybacz, że niszczę kolację, ale ktoś
w końcu musi przestać traktować go jak jajko i powiedzieć mu otwarcie, jak się
zachowuje. Bo co? Może być opryskliwy, ponieważ wylądował na wózku? Wielu ludzi
spotkało coś podobnego, a często nawet mają o wiele gorzej i jakoś się nie
poddają. Ty się poddałeś, tato. – Spojrzał na ojca. – Nie akceptujesz mnie,
proszę bardzo. Tylko pamiętaj, że masz jeszcze dwójkę dzieci, które dorastają i
potrzebują opieki ojca, a nie tego, żeby to oni się nim opiekowali. Na to
przyjdzie czas. Dziękuję za wysłuchanie i smacznego. – Zaczął jeść, kątem oka
widząc otwarte buzie rodzeństwa, którzy zastygli w bezruchu, z łyżkami w połowie
drogi do ust. Odetchnął, kiedy i ojciec wziął się za jedzenie, ale nie odezwał
się przez cały wieczór.
Po kolacji bliźniaki poszli do swoich pokoi,
a Steven z mamą zmywali naczynia. Tylko czekał, aż rodzicielka zacznie temat
jego wybuchu, jednak to się nie stało. W zamian za to, podając mu kolejny
talerz do wytarcia, popatrzyła na niego z błyskiem w oku.
– No, co tak patrzysz?
– Tak się zastanawiałam, czy masz kogoś.
– Skąd ci to przyszło do głowy? – Odstawił
suchy talerz do szafki.
– Wyglądasz jakoś inaczej. Jakbyś był
zakochany.
Czemu ona zawsze potrafiła czytać z niego jak
z otwartej księgi? Nie tylko był zakochany. On kochał. Tego nie musiała
wiedzieć, bo co miał jej powiedzieć? Kocham, ale nic z tego nie będzie? Znów by
się martwiła, więc chciał jej tego oszczędzić.
– Nie odpowiadasz, także uznaję, że tak jest.
– Powróciła do zmywania.
– Nie odpowiadam, bo nie ma o czym mówić, a
ty już budujesz w głowie jakieś fantazje. – Na półce, tuż przy szklankach,
gdzie położył telefon, zaświecił się ekran komórki, a ta zaczęła przesuwać się
po pomalowanym drewnie. Zirytowany, odrzucił ścierkę i sprawdził, kto się tak
do niego dobija. Zaskoczyła go liczba połączeń od Kierana. Do tego dotarły dwa
smsy o tej samej treści: „Koczuję pod drzwiami twojego mieszkania”. Przytknął
rękę do czoła i zmarszczył brwi.
– Co się stało?
– Nie wiem. E, mamo wybacz, ale muszę się z
kimś spotkać. I nie, nie z kochankiem. – Koniecznie chciał wiedzieć, co się
działo z Kieranem. Zabrał swoje rzeczy i gdy wychodził z kuchni, jeszcze
słyszał śmiech matki.
~*~
Biegł szybko po schodach, byle jak
najszybciej znaleźć się na swoim piętrze. Po drodze został obszczekany przez
psa sąsiadki i upomniany przez nią, by nie biegał i nie robił hałasu. Nie
przejmował się jej strofowaniem, gdyż zawsze wszystko jej się nie podobało.
Przebiegł korytarzem rozświetlonym przez duże okno tuż przy schodach i jedną
sufitową lampą lub czymś, co miało ją przypominać. Zastał Kierana siedzącego na
posadzce z wyprostowanymi nogami skrzyżowanymi w kostkach. Obok niego stały dwa
sześciopaki piwa i jeden niepełny. W ręku trzymał zgniecioną puszkę. Włosy miał
rozczochrane, jakby wiele razy przeczesywał je dłonią lub próbował wyrwać.
Jasna koszulka była poplamiona na piersi.
– Jesteś pijany – stwierdził Steven.
– Jeszcze nie. Chciałem uprzejmie zaczekać na
ciebie, ale nudziło mi się, bo ty nie wracałeś i tak jakoś się wypiło. –
Próbował wstać, jednak szło mu to dość opornie, więc Steven chwycił go pod rękę
i pomógł mu podnieść się do pionu.
– Stój tu. Otworzę drzwi.
– Stoję i czekam. Ale nie jestem pojmany…
znaczy pijany. Tylko wstawiony, a to różnica. – Pokiwał palcem w powietrzu.
Steven przekręcił klucz w zamku i przepuścił
przyjaciela, na jego prośbę zabierając resztę piwa do wnętrza mieszkania.
Postawił je tuż przy drzwiach i zdjął buty. Na boso zaprowadził Kierana do
kanapy.
– Siadaj, a ja zrobię ci kawy.
– Nie chcę. – Zaśmiał się, klapiąc na
siedzenie. – Wolę się napić. Świętuję.
– Co świętujesz? – Przewrócił oczami.
Pijanego Kierana widział tylko dwa razy w życiu. Pierwszy był jeszcze w liceum,
gdy rzuciła go dziewczyna, z którą wiązał plany na przyszłość, a kolejny na
studiach, zanim wyjechał. Do tego drugiego niby nie miał powodu, bo, jak mówił,
upił się dla rozrywki. Steven założył ręce na piersi, patrząc z góry na
mężczyznę.
– Wolność, mój panie, wolność. – odparł
Kieran. Wstał i poszedł po piwo. Postawił wszystkie sześć na stoliku i wyjął z
folii puszkę. Otworzył ją, a ta zasyczała, wylewając z siebie trochę płynu.
Steven westchnął jak ciężko spracowany człowiek
i udał się do kuchni po papierowe ręczniki. Nastawił jeszcze wodę na kawę.
– Jaką wolność? – zapytał, ścierając kałużę.
– Zupełną. Ta suka mnie zdradziła!
Szczęka Stevena omal nie opadła na podłogę.
Spojrzał z szokiem na Kierana. Przesłyszał się, czy może źle zrozumiał jego
słowa? Dał sobie chwilę, zanim zada cisnące mu się na usta pytania. Wrócił do
kuchni. Zalał gorącą wodą najwyśmienitszą rzecz na świecie i po chwili stawiał
kubki z kawą obok piwa. Przyniósł jeszcze cukier, ale bardziej dla siebie.
Kierana chciał napoić gorzkim, mocnym napojem.
– Pij. – Podał mu kubek, siadając po jego
prawej stronie.
– Wolę to. – Wskazał na piwo.
– Kawa, albo wypierdalaj stąd – warknął. To
podziałało i już po chwili Kieran popijał gorący płyn małymi łykami, krzywiąc
się przy tym nieznośnie. – To nie jest tak niedobre, jak udajesz.
– Gorzka. – Oddał mu kubek i przepłukał
gardło piwskiem.
Steven potarł nasadę nosa.
– Jaka suka cię zdradziła? – zapytał.
Śmiech rozległ się w całym pokoju. Kieran
zsunął się z kanapy i przysiadł na podłodze. Plecami oparł się o siedzenie
mebla. Chcąc, nie chcąc, Steven musiał do niego dołączyć.
– Jak to, kto, mój niedomyślny przyjacielu?
Jessica, ta miła, słodka dziewczyna zdradziła mnie.
Zaskoczony wiadomością Steven odstawił swój
kubek na blat i odwrócił się przodem do przyjaciela.
– Jak to cię zdradziła? Z kim? Jesteś tego
pewny?
– Jak tego, że mam dwie nogi i głowę na karku
– powiedział w miarę trzeźwym tonem. – Przyłapałem ją i nie zgadniesz, z kim.
Zajebię skurwysyna. Zawsze lubił czyjeś baby i ją też!
– Z kim? – Bał się pytać, tym bardziej, że
przeczuwał już, co usłyszy.
– Z naszym drogim Martinem! A ta kurwa dała
mu się jak jakaś suka! Już tam, w górach widziałem, jak na niego patrzy! Jak z
nim flirtuje!
Teraz Steven zrozumiał te wszystkie jej
pytania. Wśród wielu były też te ukryte. Niby od niechcenia zadawała pytania
dotyczące Martina. Co lubi, ile ma lat, jaki kierunek studiów ukończył. Cały
czas się nim interesowała.
– Wchodzę do domu, nikogo niby nie ma, więc
poszedłem do sypialni, aby się przebrać, a tam ta suka pierdoliła się z nim! –
Zacisnął palce na puszce, ale jej nie zgniótł.
– Co zrobiłeś, gdy ich nakryłeś? Widzieli
cię?
– O widzieli i słyszeli. Miałem ochotę ich… –
Zanim ścisnął pełną puszkę, Steven wyjął mu ją z rąk. – Wiesz, co jest
najlepsze?
– Co? – Przyglądał się Kieranowi. Miał
ogromną ochotę rozwalić Martinowi nos. Kumpel nie mógł okazać się gorszą
szmatą. Nie chciał, by Kieran cierpiał.
– Że jestem zły! Jak mogła mnie zdradzić?
Mnie się nie zdradza, ale i cieszę się z tego, że to koniec. – Spojrzał na
Stevena.
– O czym ty mówisz?
– Nie kochałem jej. Wiesz, że nie spałem z
nią od…
– Nie chcę tego słuchać. – Chciał się odsunąć
i wstać, ale Kieran złapał go za rękę i zatrzymał. – Puść mnie.
– Nie spałem z nią, odkąd powiedziałeś mi to
wszystko o sobie... o mnie. – Przysunął się bliżej i oparł czoło na ramieniu
przyjaciela.
Steven, znając niemożność pijanych ludzi do
racjonalnego myślenia, nic sobie nie robił z zachowania i słów mężczyzny. Stłumił
chęć objęcia go mocno, więc tylko poklepał go pokrzepiająco po plecach.
Wewnątrz siebie był zły na Jessicę i Martina. Jak mogli zrobić coś takiego
Kieranowi? Jak Martin mógł się brać za kogoś, kto nie był wolny?! Nie puści mu
tego płazem!
Napiął wszystkie mięśnie, kiedy objęły go
ręce przyjaciela, a miękkie wargi otarły się o skórę na szyi. Po jego
kręgosłupie przeszedł prąd. Odepchnął to przyjemne uczucie, sądząc, że
przytulający się Kieran zrobił to przypadkiem, jednak gdy to się powtórzyło,
zrozumiał, że to nie jest zbieg okoliczności.
– Co… Co ty robisz?
– Nie wiem? – Atkinson uniósł głowę.
Milimetry dzieliły ich usta od siebie. – Chyba… – Chuchnął zapachem piwa na
twarz przyjaciela, który siedział na podłodze otoczony ciasno jego ramionami.
W innych okolicznościach Steven byłby w
siódmym niebie. Mieć go tak blisko, móc go dotykać czyniłoby go szczęśliwym. W
tej chwili nie rozumiał, co się dzieje. Czemu Kieran patrzył tak dziwnie,
inaczej niż zwykle? Chciał, aby Atkinson go puścił, lecz nic nie robił w tej
sprawie. Wstrzymał oddech, kiedy Kieran poruszył się i ich usta lekko otarły
się o siebie.
– Czego chcesz? – zapytał szeptem.
Nie dostał odpowiedzi, ponieważ wargi
przyjaciela objęły jego, całując go nieśpiesznie. Oddech Stevena przyśpieszył,
a palce zacisnęły się na koszulce mężczyzny. Nie wierzył, że to się dzieje.
Mimowolnie rozchylił wargi i przymknął powieki. Jego ciało samo robiło to,
czego w tej samej chwili zabraniał mózg. Usta Kierana naparły mocniej, całując
go coraz bardziej pewnie, wręcz desperacko. Młodszy z mężczyzn poddawał się
temu pocałunkowi, oddając całą kontrolę i pozwalając wsunąć się językowi do
wnętrza swych ust. On tylko odpowiadał na to, co się działo. Kieran całował
wyśmienicie, z wprawą. Steven upajał się coraz bardziej, z każdą mijającą
sekundą czując, że powoli traci oddech. Ręce Kierana zawędrowały pod jego
koszulkę i zaczęły błądzić po plecach, lekko drapiąc paznokciami kręgosłup.
Wygiął się do tego dotyku, tak bardzo spragniony bliskości. Zaczynał się
podniecać, a świadomość tego sprawiła, że oderwał się od jego ust. Westchnął,
gdy wargi przyjaciela zjechały pocałunkami wzdłuż jego szczęki na szyję.
– Przestań, bo mi stanie, a tego byś nie
chciał – sapnął Steven. Świadomość przypominająca mu, kto go całuje, robiła w jego
żołądku sensację.
– Skąd wiesz, czy bym nie chciał? – pytał,
całując go po szyi.
– Kieran, jesteś pijany i ci odwala. Nie
wiesz, co robisz. Jutro będziesz tego żałował. O, cholera – jęknął, kiedy
mężczyzna zassał się na jego szyi, a ręce nadal gładziły jego plecy. Zadrżał z
przyjemności. Chciał się temu poddać, bardzo chciał. Jeszcze parę dni temu
nawet by się nie zastanawiał, co robi, nie patrząc na późniejsze konsekwencje.
Dziś jednak rozsądek zaczął wygrywać z pożądaniem. Nie mógł mu tego zrobić. Kochał
go. Co będzie rano? Jak mu spojrzy w oczy za to, co zrobił?
– Przecież chcesz się ze mną kochać –
wymruczał mężczyzna. Popchnął go na plecy i zawisł nad nim. – Czuję, jak
drżysz. – Wsunął mu kolano między nogi i ponownie zaczął całować.
– Nawet nie wiesz, jak bardzo chcę to z tobą
zrobić... w różnych miejscach, konfiguracjach i długo, mocno lub delikatnie,
ale to nie tak działa. Nie mogę, wiedząc, że ty byś mnie potem przeklinał, a ja
znienawidziłbym się za to, co ci zrobiłem. Obaj byśmy tego żałowali. Nie,
Kieran… – Jego usta znów zostały porwane w gorącym, głębokim pocałunku. Wbrew
swoim słowom, zamiast odepchnąć, pociągnął go na siebie. Stęknął, gdy ich ciała
zetknęły się ze sobą, a jego członek, chcący wybić mu dziurę w spodniach,
został dociśnięty do uda Kierana. Do tego miał wrażenie, może mylne, że i
przyjaciel reaguje na to wszystko podnieceniem. Najgorzej, że zaczął mu się
poddawać i przestawał myśleć. Na to nie mógł pozwolić. Wyczuwany od przyjaciela
zapach alkoholu jakimś cudem zdołał przywołać okruchy zdrowego rozsądku. W
innej sytuacji cieszyłby się z tego, co się dzieje, lecz nie teraz, nie dziś,
nie w takiej sytuacji.
– Kieran, przestań. Puść mnie! – Z trudem
przyszło mu wymawiać te słowa, będąc upojonym wilgotnymi i gorącymi
pocałunkami, ale nie miał wyjścia. – Nie chcę tak. Nie! – Wnerwił się i
zepchnął go z siebie, zanim znów znalazł się pod atakiem tych fantastycznych
ust, rąk i przyciskającego go ciała. Wstał szybko. Musiał się uspokoić. Jego
ciało płonęło, a to, że to właśnie Kieran doprowadził go do takiego stanu, nie
pomagało w opanowaniu się. Było mu tak strasznie gorąco.
– Przecież widzę, że ci stoi. Chcesz mnie –
powiedział Kieran, patrząc na niego z podłogi, a raczej na wybrzuszenie w jego
spodniach. – Lubię nowe doświadczenia.
– Przymknij się! Wiesz, że cię chcę. Sam ci
to powiedziałem, tam na drodze! Ale nie będę zastępcą, bo pomyślałeś sobie, że
przelecisz faceta i będzie fajnie! „Zabawię się! Zapomnę o niej! Zobaczę, jak
to jest. Czy naprawdę tak ciasno, jak mówią! Poeksperymentuję sobie!” – krzyknął.
– Co się wściekasz? – Usiadł i sięgnął po
piwo.
– Bo w tej chwili nie myślisz racjonalnie! Po
trzeźwemu nawet byś mnie nie pocałował! A ja nie jestem dziwką i tego typu
pocieszycielem, byś mógł się na mnie wyżyć za to, co cię spotkało! – Nawet nie
wiedział, czemu krzyczy. Po prostu coś się w nim nagle wzburzyło. Nie chciał
być dla niego tylko przygodą, czymś w rodzaju nowego doświadczenia, które
będzie bez znaczenia, a zniszczy tę nikłą więź między nimi, jaka jeszcze
pozostała. – Nie jestem maszynką do seksu i też mam uczucia! Muszę się przejść,
a ty nie waż się stąd wychodzić w takim stanie, a tym bardziej siadać za
kółkiem! Kanapa jest wolna i idź, kurwa, spać, a nie zachlej się na śmierć! –
Nerwowymi ruchami, cały się trzęsąc, zakładał buty. Cieszył się, że erekcja
opadła i mógł spokojnie wyjść, nie zwracając na siebie uwagi innych.
– Steven, to nie tak…
Usłyszał, lecz nie miał zamiaru słuchać
reszty. Trzasnął drzwiami. Teraz miał ochotę zrobić coś, czego od dawna chciał.
Gdy tylko znalazł się przy swoim samochodzie, wsiadł do niego i obrał kierunek
ku mieszkaniu Martina. To on i Jessica byli sprawcami zburzenia jego
wypracowywanego od kilku dni spokoju! Próbował nie myśleć o tym, jak chwilę
wcześniej omal nie zgodził się na zabawę
z Kieranem. Nie tego z nim chciał. Jeśli miałoby się to zakończyć brakiem
obietnicy związku, wolał nie wdawać się w pusty, eksperymentalny seks.
Nacisnął dzwonek przy wejściu i trzymał
przycisk przez cały czas, zanim nie otwarły się drzwi.
– Jest ten skurwiel? – Niemal zawarczał do
Davida.
Kumpel odsunął się od futryny i tylko wskazał
na wnętrze pokoju. Martin siedział na ławie z czymś, co przypominało worek z
mrożonką i przykładał go sobie do policzka. Na widok Stevena wstał i wyciągnął
wolną rękę, by się przywitać.
– Nie zamierzam się z tobą witać! Nie będę z
tobą gadać, dopóki nie zmądrzejesz! Jesteś głupim, wiecznie napalonym
sukinsynem, który myśli tylko o sobie i o tym, gdzie zamoczyć kutasa! –
wydzierał się Steven, dając upust swej wściekłości. Miał ochotę go rozszarpać.
– Co ty sobie wyobrażasz?! Jak mogłeś dobrać się do kobiety swego kumpla?! Jak
możesz traktować kobiety jak rzecz? Gdzie ty masz rozum?
– W spodniach – podpowiedział David, ale poza
tym się nie wtrącał.
– Słuchaj, to ona mnie uwiodła – tłumaczył
się Martin. – Sama się napraszała, kusiła. Mówiła, że Kieran nie dawał jej
tego, czego chciała, a ona nie może wytrzymać tygodnia bez seksu.
– Więc jej pomogłeś, tak?
– No tak.
Steven zacisnął dłoń w pięść i wymierzył
siarczysty cios w stronę twarzy mężczyzny. Martin przewrócił się na podłogę i
jęknął.
– Zmądrzej! – Popatrzył na Davida, a ten się
cofnął. – Daj mu jeszcze więcej lodu, bo będzie tego potrzebował – powiedział i
wyszedł z mieszkania. Wrócił do siebie dopiero dwie godziny później. Z ulgą
stwierdził, że Kieran posłuchał go i poszedł spać. Wyjął z szafy koc i przykrył
mężczyznę.
– Jak mam teraz zachować spokój po tym, jak
przy twoim boku nie ma już kobiety? – szeptał, przyglądając się jego twarzy. –
Wiem, że do niej nie wrócisz. Nie wybaczasz zdrady. Tylko sama myśl, że jesteś
wolny i to, co się działo… – Spojrzał na podłogę, w miejsce, gdzie wcześniej
leżeli. – Dobrze, że rano nie będziesz niczego pamiętał. – Pochylił się i
pocałował go z czułością w czoło, po czym wyjął telefon z kieszeni i ze względu
na późną porę zdecydował się nie dzwonić do Holly, lecz wysłać jej wiadomość:
„Musimy porozmawiać. Nie wiem, co mam robić.” Odpowiedź nadeszła szybko: „Jutro
przyjdź do mnie do pracy.” Całe szczęście, że szedł na drugą zmianę, więc będzie
miał czas się z nią spotkać. Tym razem potrzebował z kimś porozmawiać.
Tak myślałam, że ta dziewczyna Kirana to ta z tych puszczalskich.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Kiran zrobił przykrość Stevenowi, w końcu ten go kocha i nie chce byś zastępstwem.
Choć ponoć ludzie pod wpływem alkoholu są bardziej prawdomówni.
Świetny rozdział i niecierpliwie czekam na kolejny :)
rozdział mi się podoba, chociaż odrobinę zawiodłam się obrotem spraw. Liczyłam na to, że wreszcie w jakimś opowiadaniu kobieta naprawdę będzie wierna i mądra, dzięki czemu zerwanie z nią nie będzie takie proste. A tutaj: ,,o, proszę, kolejna puszczalska, mogę być singlem!" :(
OdpowiedzUsuńKierana nie znoszę. Już Martin wydaje się być ciekawszą osobą. Kieran... jest wręcz nudny.
Bardziej interesuje mnie rodzina Stevena, niż jego związki. Zastanawiam się, czy wreszcie ojciec się pogodzi z synem... Na chwilę obecną czytam głównie dla wątku tej rodziny.
Gorąco pozdrawiam,
Sarabeth M.
W końcu :) Odświeżałam stronę już chyba od 5 minut mając nadzieję, że mi się zegarek spóźnia ^.^ Wiedziałam, że w końcu do tego dojdzie :) Coś czuję, że wzrok Kierana nie zmienił się tylko dlatego, że był pijany :D Może w końcu Steven zazna trochę szczęścia. Wkurza mnie jego ojciec i dobrze, że Steven mu dogadał :3 Najgorsze jest to, że muszę czekać jeszcze 167 godzin i 35 minut na kolejny rozdział :'(
OdpowiedzUsuńDuuużo weny i chęci pisania, oraz, żebyś znalazła też czas na czytanie :D
Buziaki <3
WOW
OdpowiedzUsuńTego się nie spodziewałam !
To było takie nagłe i w ogóle!
Sama nie wiem czemu ale jak czytałam to co się działo w mieszkaniu Stevena to chciało mi się płakać...
Nie mam pojęcia co sobie Kieran myślał album musiało być w pewnym stopniu bolesne dla Stevena...
Zakończyłaś akcje w takim momencie że nie wiem czy dotrwam do poniedziałku ;)
Pozdrawiam i życzę weny :*
Uwielbiam to opowiadanie . W końcu coś sie dzieje XD Od początku wiedziałam że ona jest zła ;__; Chce już następny rozdział :(
OdpowiedzUsuńWiedzialem od poczatku, ze Jessica to suka. Ale nie nie wierze, ze z Martinem. Jak mozna zrobic cos tak obrzydliwego wlasnemu przyjacielowi, nie rozumiem tego. Bardzo dobrze, ze dostal w ryj. Nalezalo mu sie. Nienawidze takich facetow i bab, ktorzy mozg maja osadzony miedzy nogami.
OdpowiedzUsuńSzczerze, to mam nadzieje, ze miedzy Kieranem, a Stevenem nic nie zajdzie. Uwazam, ze wtedy wszystko by sie zmienilo, opowiadanie nie bedzie mialo juz tego samego ,,smaku".
Z ich calej paczki najbardziej polubilem wlasnie Davida i jeszcze wielbie Lucasa. Mam nadzieje, ze ojciec w koncu zwroci na niego uwage, bo wiem jak to jest byc ciagle ignorowanym..
Pozdrawiam
Damiann
Niestety, tak jest, że w przeważającej liczbie osób, zarówno hetero jak i homo, u obu płci, mózg jest osadzony między nogami. Dobrze jest do bólu pragnąć swojego partnera/partnerki, ale tylko jej/jego, kogoś kogo się kocha, i tak powinno być, a nie tylko patrzeć kogo by tu jeszcze zaliczyć, w jakich pozycjach i kto jest lepszy i, żeby było jak najwięcej osób. Dobrze, że mimo wszystko są i tacy ludzie, którzy myślą właściwym mózgiem. :)
UsuńMiło by było, gdyby jednak pamietal .. tak mi ich żal :( rozdzial fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak dawno nie wchodziłam i komentowałam, ale podczas świąt rodzice wywieźli mnie na jakieś zadupie bez neta i dopiero wróciłam.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału, to nieźle sie działo. Ojczulek jak zawsze homofob głupi, ale może przemowa Stevena coś mu uświadomi.
Ta Jessica już na początku mi się nie podobała! Wredna suka i tyle, jak taka chętna na seks to niech zostanie prostytutką i będzie spokuj!
Kieren pijany zachowywał się jak napalony pajac. Biedny Steven ptawie zistał przez niego wykożystany. Jednak jest pewien plus. Następnym razem facet zastanowi się, nim zacznie pić (albo i nie).
Podsumowując,rozdział jak zawsze superaśny, czasami nie mogłam się od śmiechu postrzymać. Życzę weny, natchnienia i innych dupereli, które są potrzebne do pisania :-P
NINJA
Witaj! Jestem właśnie jedną spośród z tych cichych czytelników, ale tak się nie mogłam doczekać tego rozdziału, że postanowiłam zostawić komentarz (kiedyś już to się zdarzyło, choć pewnie nie pamiętasz) :)
OdpowiedzUsuńByłam bardzo ciekawa tego opowiadania już od momentu przeczytania jego opisu. Sam tytuł mnie zaintrygował - taki inny od reszty i nie mogę przestać się zastanawiać, co oznacza.
Poprzedni rodział bardzo mi się podobał i omal się nie popłakałam, czytając go i zapewniam cię, że oczy miałam podejrzanie mokre.
A co do tego rozdziału, to:
- Bardzo podoba mi się relacja Stevena z rodzeństwem. Sama mam rodzeństwo z tym wyjątkiem, że jestem najmłodsza. Wiem, jak to miło jest mieć z nimi dobry stosunek.
- Naprawdę życzę Lucasowi tego, by udało mu się pogadać z ojcem. To smutne, ale Steven ma rację, ich rodzic po prostu poddał się bez walki.
- Kieran zachował się nie wporządku i alkohol wcale go nie usprawiedliwia. I skoro nie kochał Jessici, to dlaczego w ogóle z nią był? O to jest dopiero pytanie. I czy faktycznie tylko się wyładował przez jej zdradę na Stevenie, czy może on również coś ukrywa? (Aż sama się zastanawiam skąd mi się wzięło to pytanie)
- Martin. Jego to najlepiej nie będę komentować, ale chociaż muszę powiedzieć , jak bardzo podobał mi się moment, w którym Steven wymierzył cios. To było niesamowite :D
I ostatnie:
- podoba mi się postać Stevena. Od początku opowiadania naprawdę go polubiłam. Jest lojalny i wrażliwy, prawdziwa dusza romantyka. Sama bym go brała, a Kieran niech żałuje, co traci :) Holly. Co do niej, to jak narazie wydaje mi się ona postacią z dość ciekawą osobowością.
No nic... Z niecierpliwością będę wyczekiwać następnego rozdziału i życzę Ci dalszych sukców w pisaniu :)
Pozdrawiam!
Tytuł "Nie powiem dobranoc" oznacza właśnie coś takiego, że Steven nie jest w stanie pożegnać swojej miłości, zrezygnować z niej, powiedzieć jej do widzenia i koniec.
UsuńKieran był z Jessicą dla prestiżu, dla jej wyglądu, żeby pokazać się w towarzystwie, ale mimo wszystko też coś tam do niej czuł. Może coś ukrywa i Jessica była dobrą przykrywką, zapomnieniem.
A tak poza tym to witaj, zawsze dobrze widzieć nowe "twarze". :)
Dziękuję za zaspokojenie mojej ciekawości z tym tytułem. A przyznam, że moje myśli podążały coś właśnie w tym kierunku - że głównym bohater nie chce przestać kochać.
UsuńI liczę na to, że Jessica faktycznie była przykrywką, że coś większego się za tym kryje. Aż umieram z ciekawości przez to twoje opowiadanie :D
Mam nadzieję, że nigdy nie sięgnie Cię blokada pisarska. Pozdrawiam jeszcze raz! :)
Jaki obrót sprawy, tak myślałam, że Jessica okaże się suką, ale to dobrze dla Steva, bo może mieć szansę. Ich pocałunek boski, dobrze, że Stev to przerwał, bo następnego dnia by tego żałowali, a może nie? To jest nurtujące pytanie. A może, gdy Stev pocałował Kieriana w czoło i powiedział to wszystko co zrobi to może on nie spał?
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Nie dowiemy się czy by żałowali, czy nie. :)
Usuńi znowu czekanie
OdpowiedzUsuńCzy dałoby się zmienić to tło? Bo czarne tło i białe małe literki to masakra dla oczu.
OdpowiedzUsuńCzytam bardzo chętnie wszystkie Twoje opowiadania, bardzo mi sie podobają...ale co chwila robię sobie przerwę bo oczy nie wyrabiają połączenia tych kolorów...
Pozdrawiam
K-chan
Jakbym zmieniła to, to nie byłoby widać napisów i bym musiała każdy tekst zmieniać. Czasami dobrze dobie skopiować tekst i czytać jak kto woli. Można ode mnie z chomika pobrać rozdział http://chomikuj.pl/Luana2012/Nie+powiem+dobranoc
UsuńNiekoniecznie trzeba czytać na blogu. :)
nareszcie!! dziewczyno Ty to potrafisz budować napięcie ^^ wiedziałam że jessica to zdzira ale nie sądziłam że zdradzi kierana myślałam że jakoś inaczej wyjdzie to że nie kocha go i że jest zła, ale Ty jesteś mistrzem i panem a raczej panią opowiadania z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział ^^ a i szkoda mi też lukasa bo fajny koleś a ojciec ma go gdzieś tylko czepia się stevena... mam nadzieję że ułoży im się w rodzinie :) pozdrawiam i dużo weny życzę ^^
OdpowiedzUsuńA ja myślę, że Kieran jest gejem i ... ojciec Steve'a o tym wie. Dlatego tak go przywitał, kiedy Kieran przyszedł do domu Steve'a.
OdpowiedzUsuńChwilowo Anonimowa
Martin i Jessica są siebie warci, nie wiem jak można się tak kierować własną chucią. Że Kieran był z nią dla prestiżu itp. to też niezbyt dobrze o nim świadczy, ale to co Martin zrobił to już było przegięcie. W sumie to nie spodziewałam się, że go zdradzi, tylko że jakoś inaczej wyjdzie, że jest taka “zła“
OdpowiedzUsuńKieran też się nie powinien tak zachowywać w stosunku do Stevena, bo go tylko rani. Chociaż może to coś znaczy *.*
Mam nadzieję, że ich ojciec się ogarnie i zajmie Lucasem
Weny życzę i czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ;-)
Hejka :)
OdpowiedzUsuńJa też myśle, że Kieran jest gejem. NIe wiem czemu ale myśle że jak on poszedł do Steva po przyłapaniu Jessici na zdradzie to w pewnym sensie przyznał sie do tego że jest gejem i dodatkowo to, że zaczął go calować potwierdza moją tezę. Myśle, że zawsze bał się po prostu powiedzieć prawdę.
Pewnie moje domysły są moją całkowitą fantazją, ale i tak zawsze lubie myśleć co będzie dalej.
To mój pierwszy komentarz i i jestem raczej jedną z tych cichych czytelniczek
Akira
W takim razie witam kolejną cichą czytelniczkę. :)
UsuńZa jakiś czas okaże się, czy Twoja teza się potwierdzi czy wręcz przeciwnie. :)
Hej ;)
OdpowiedzUsuńRozdział 6 był chyba inspirowany teledyskiem Steve Grand All-American Boy ? I główny bohater też ma tak na imię, opowiadanie jest super! Kilka dni temu przeczytałem jeden rozdział chyba 7 jak to Holly wywiozła chłopaków i zostawiła żeby sobie pogadali, a teraz tego rozdziału nie ma. Resztę rozdziałów przeczytałem dzisiaj i jestem zachwycony twoim kunsztem pisarskim, uwielbiam jak piszesz, to uczucie kiedy zanoszę się salwami śmiechu bądź doprowadzasz mnie do łez. Już nie mogę doczekać się następnego odcinka.
Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku i jeszcze wielu wielu wspaniałych opowiadań.
Rafał
Tak ten rozdział, ale i całe opowiadanie powstało dzięki temu teledyskowi. Zobaczyłam teledysk, wczytałam w tekst i już wiedziałam, że to opowiadanie powstanie. :)
UsuńRównież życzę wszystkiego dobrego w Nowym roku. :)
A ja myślę, że kwestia zdrady Jessici nie jest taka jednoznaczna w ocenie. W ogóle gadanie, że nie przebaczymy zdrady jest chyba na wyrost. Kiedy angażujemy się w związek to zupełnie zmienia perspektywę. Wracając jednak do Jessici ... Bardzo często zdrada jest objawem a nie przyczyną rozpadu związku i obie strony na to pracują. Kieran nie kochał Jessici - sam się do tego przyznał, więc po co zawracał jej głowę swoją osobą? Zdaje się, że jest zadowolony, iż jego związek z Jessicą się zakończył. Generalnie coraz mniej Kieran podoba mi się z charakteru - nie chciał być z Jessicą, ale czekał aż ona da mu pretekst do zerwania? A sam ma teraz czyste sumienie? Bo może pogrywać jaki to on jest "nieszczęśliwy" i "oszukany"?
OdpowiedzUsuńPewnie nie zgodzicie się ze mną, ale dla mnie Jessica wcale nie jest taka zła (w każdym razie na tym etapie - być może później wyjdą na jaw inne jej wredne sprawki), a to że zdradziła Kierana to złożony problem.
Chwilowo Anonimowa
Mogę powiedzieć, że Jessika nigdy nie była fer wobec Kierana. Potrzebny był jej tylko do łóżka i po to, aby u swojego boku miała przystojnego faceta, którym będzie się chwalić. Niestety, tutaj oboje nie są czyści i każde jest winne.
UsuńJeszcze jedno. Mam nadzieję, że to nie problem, jeśli tak dużo skomentuję. Mam taką koncepcję, że ojciec Stevena w jakiś okolicznościach przyłapał Kierana z facetem i stąd o nim wie. Kieran się tego wstydzi i właśnie dlatego tak szybko uciekł z domu Stevena, kiedy ojciec tak się odezwał, jak odezwał. Nie chodziło oto, że Steven jest gejem, tylko o to, że może się wydać, że on czyli Kieran jest. O!
OdpowiedzUsuńChwilowo Anonimowa
Komentować, pisać swoje przypuszczenia, wrażenia itd. można do woli. :)
UsuńO rety kochana.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznć że mnie zaskoczyłaś i to bardzo.
Głównie jeśli chodzi o zerwanie Kierana i Jess.
Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego wszystkiego.
I to jak zdrada wpłynęła na mężczyznę.
Widać wyraźnie że nie był sobą. Zachowywał się jak zraniony lis i nic dziwnego.
Aż mu współczułam w tym momencie gdyż nie wiem jak sama bm się zachowała.
Dobrze że Steven nie wykorzystał sytuacji.
Inny facet z pewnością zachowałby się inaczej ale nie on.
Naprawdę dla mnie godne podziwu zachowanie.
Przepraszam że tak późno komentue ale ostatnio masa pracy i zmęczona chodze:Ale nie zapominam o Tobie i na bieżąco jestem.
pozdrawiam mocno
O wow. Początek nie zwiastował niczego podobnego, nie spodziewałam się, że tak nas zaskoczysz! Nie wiem co myśleć - co zrobi Kieran, co zrobi Steven...?
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńjak mnie wkurza ojciec Stevena, mam nadzieję, że coś dotarło jednak do niego z tej pogadanki, to jest przykre, że nie zauważa jeszcze dwójkę swoich dzieci, i Lucas który pasjonuje się samolotami... Kieren przyszedł do niego świętować swoją wolność, zastanawia mnie czy w tamtym momencie dla Kierena to była zabawa, poeksmerymentowanie czy tego chciał..
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Trzymam kciuki za venę robi się coraz ciekawiej czekam na dalszy ciąg...
OdpowiedzUsuńZajrzyj na maila :)
OdpowiedzUsuńAyano
wiedziałam,że Jessica jest taka! wiedziałam. jak mogła zrobić coś takiego Kieranowi ? troche rozumiem dlaczego chciał to zrobić ze Steven'em ale uważam że to troche okrutne, bo zapewne rano by żałował,a to by tylko było bardziej bolesne dla Steven'a. Steven dobrze postąpił odtrącając go mimo że też chciał to zrobić. szacunek za wytrzymałość xD rozdział boski jak zawsze i czekam na następny ♥ wenyyyy ;**
OdpowiedzUsuńJakaś maleńka zapowiedź kiedy następny odcinek?
OdpowiedzUsuń