Rozdział poprawiał mój kolega A. Silver, któremu jeszcze raz dziękuję za to, że męczy się z moimi błędami. :*
ROZDZIAŁ
1
Nerwowo ściskał w dłoni żółty kubek,
patrząc na płyn w środku. Lubił herbatę, lecz nie potrafił wypić nawet łyka,
mając nerwy w strzępach. Uniósł wzrok na przyjaciela próbując się do niego
uśmiechnąć. Niestety, nawet tego nie był w stanie zrobić. Zapewne nie byłby tak
roztrzęsiony, gdyby nie to, co przydarzyło mu się tuż po telefonie do
Christiana. Głupi sprzedawca z pawilonu komputerowego wyrzucił go, a zbiry
prawie dopadły. W ostatniej chwili uciekł, ale nie bez szwanku. Co prawda to
było tylko draśnięcie i lekarz, zmienny tygrys, już je opatrzył, ale sama myśl,
że kula mogła wbić się w jego ciało lub, co gorsza, w serce, mroziła mu krew w
żyłach. Kiedy Martin wraz z kilkoma zmiennymi odnaleźli go w brudnym zaułku –
po tym jak namierzyli jego telefon – w pierwszej chwili przestraszył się,
sądząc, że jest już po nim, gdyż nie znał tego młodego zmiennego, który pierwszy
się przy nim pojawił, ale po chwili zjawił się Martin i odetchnął z ulgą. Od
razu zabrali go do lekarza, a później przywieźli do domu sfory. Podobno
Christian postawił wszystkich na nogi. Tak bardzo się denerwując. Zmienny smok
był pełen energii, szalejąc z obawy o długoletniego przyjaciela. Teraz siedział
naprzeciw niego i obserwował go. Na kolanach trzymał swojego syna, który bawił
się jego palcami. Dziecko wyglądało jak ludzki dwulatek.
– Będziesz teraz się tak na mnie gapił?
– Próbuję wyczytać z twojego zachowania
jak się naprawdę czujesz – odparł Christian. – Chyba pamiętasz przez co ja
przechodziłem.
– Nie zapomniałem.
– W takim razie wiesz, że wtedy
potrzebny jest ktoś z kim będziesz mógł porozmawiać.
– Uwierz mi. Jedyne, o czym chcę
rozmawiać to o tych facetach, a nie o
moim samopoczuciu.
W tym samym czasie, kiedy wypowiadał te
zdania, do kuchni wszedł Daniel. W swoim nieodłącznym garniturze, z nienaganną
fryzurą i butami tak wyczyszczonymi, że można było się w nich przejrzeć.
Podszedł do Christiana, pocałował go w czubek głowy i biorąc na ręce syna,
zwrócił się do Luisa:
– Na pewno nie znasz tych ludzi?
– Gdybym znał, powiedziałbym. – Wyprostował
się na krześle, odsuwając na bok zimną herbatę.
– A ten znajomy z pracy, kim on jest? –
Daniel wolał nie mówić o tym, którego napadnięto w uliczce jako o kimś w czasie
przeszłym. Przecież nie znaleziono ciała. Osobiście sprawdził wszystkie kroniki
policyjne, zarówno te oficjalne, jak i te na stronach przeznaczonych dla
zmiennych. W żadnej nie było ani jednej wzmianki o kimś, kto chociaż trochę
przypominałby Henry’ego. Prawdopodobnie kiedy gangsterzy zaczęli ścigać Luisa,
ich pierwsza ofiara uciekła. Pytanie gdzie teraz ukrywał się ten mężczyzna - o
ile jeszcze żyje - co ma wspólnego z ludźmi z półświatka. Odnalezienie tego
człowieka, oznaczało dowiedzenie się, kim jest.
– Nie wiem. To znaczy wiem tylko tyle,
że pracował w tej restauracji od niedawna i podobno mieszkał na trzydziestej
dziewiątej ulicy. Naprawdę nie wypytywałem się go o wszystko. Zresztą był
bardzo małomówny.
– To niewiele. – Daniel zamyślił się.
Poprawił sobie na rękach zasypiającego syna.
– Dlaczego? – zainteresował się
Christian, do tej pory przysłuchujący się tej krótkiej wymianie zdań.
– Z tego co powiedział Luis, ten Henry
zna tamtych gości. Ma lub miał coś co należało do nich. Chcę wiedzieć, kim oni
są.
– Nie lepiej o wszystkim zapomnieć? –
zaproponował zmienny smok.
– Kochanie – Daniel przeczesał mu włosy
palcami – jeżeli ci ludzie są tak zdeterminowani i niebezpieczni, a Luis ich
widział, oni nie odpuszczą i będą chcieli dokończyć robotę. Wierz mi, tacy jak
oni szybko dowiedzą się, kim jest Luis.
Luis o tym doskonale wiedział, ale
Daniel z pełną mocą mu to uświadomił. Nagle ujrzał w wyobraźni jak jego rodzice
i siostra wracają do domu wcześniej, a ci ludzie czekają na niego w domu i...
Poczuł delikatny dotyk na swojej dłoni.
– Spokojnie, nic im nie będzie –
powiedział łagodnie Christian. – Gdyby jakimś cudem wracali wcześniej, nasza
sfora zajmie się tym.
– Jak? Moi rodzice nie mogą dowiedzieć
się o zmiennych.
– Powiedzmy, że wygraliby pobyt w jakimś
bajecznym miejscu i stamtąd gdzie obecnie przybywają zostaliby wysłani hen daleko
– rzekł z szerokim uśmiechem alfa.
– Na wszystko są sposoby, przyjacielu.
– W porządku, ufam wam. Tylko co teraz?
– Teraz współpracujesz z Alessio. Naszym
nowym betą – dodał Daniel widząc pytającą minę ich gościa. – Mogłeś go już
spotkać. Wysoki brunet o dzikim spojrzeniu. To on pierwszy do ciebie dotarł.
Luis wrócił myślami do tamtej chwili.
Naprawdę przeraził go tamten facet. Wyglądał dziwnie. Patrzył tak jakoś
osobliwie, inaczej. Jakby chciał go zwyczajnie pożreć. W tym wzroku było
jeszcze coś, ale był zbyt roztrzęsiony, aby analizować takie rzeczy. Jednak
kiedy o tym zaczął myśleć, poczuł nieznajomy prąd biegnący wzdłuż kręgosłupa i
szczególnie miły zapach. Beta mu pomógł, ale dalej niepokoił się jego
zachowaniem.
***
Chodził niespokojnie po gabinecie.
Szumiało mu w głowie. Mięśnie napięły się do granic możliwości, przez co
uspokojenie się z ogarniającej ciało ekscytacji graniczyło z cudem. Jeszcze na
dodatek jego alfa bacznie go obserwował, a to go tylko jeszcze bardziej
nakręcało. Potrzebował się wyżyć tak, jak kochał, ale nie miał na to
możliwości. Mógł odwiedzić jakiś klub w mieście, ale nie uzyska zgody na
wyjazd. Nie, kiedy miał inne zadanie do wykonania.
– Uspokój się, bo wydepczesz dziurę w
dywanie.
– Wybacz, alfo, ale nie mogę usiąść i
spokojnie pracować. Nie teraz.
– Zauważyłem. – Martin przysiadł na
brzegu biurka, tuż obok odpalonego laptopa, w którym szukali informacji na
stronach policji. Niestety Alessio był tak rozproszony, że nie potrafił nawet
trafić palcami w klawiaturę. Zachowywał się tak od chwili, kiedy odnaleźli
Luisa. Feromony, które uwolniło jego ciało, nie umknęły uwadze alfy. Przyjrzał
się uważniej zdenerwowanemu mężczyźnie. Jego ciało było napięte jak struna, a
mięśnie pod cienką, jedwabną, białą koszulą rozpiętą do połowy piersi musiały
powodować ból przy długotrwałym naprężeniu. Czarne, półdługie, kręcone włosy
bety co rusz były maltretowane przez dygoczące dłonie. – Luis to twój partner,
prawda?
Alessio przystanął i wsunąwszy palce w
kosmyki na czole, pociągnął za nie. Nosiło go nie tylko dlatego, że znalazł
partnera, ale też z innego powodu. Nie wyobrażał sobie w swoim stuletnim życiu,
że los sprawi taką niespodziankę.
– To człowiek.
– Nie da się ukryć. Do tego
heteroseksualny człowiek - sarknął cicho.
– Kurwa, ja pierdolę jego mać.
– Zachowuj się – powiedział Martin
głosem przywódcy. Silnym i mocnym, przeszywającym każdy nerw.
Alessio opuścił wzrok okazując swoje
posłuszeństwo.
– Wybacz. Uwielbiam mężczyzn i kobiety,
ale ludzie… Oni umierają zbyt szybko… Jak człowiek może być moim partnerem? –
Ponownie zaczął krążyć po pokoju. – Czy to kara za to, co zrobiłem w
przeszłości? Mam związać się z kruchym człowiekiem, który się zestarzeje i
umrze?
Musiał przyznać rację swojemu becie.
Związek zmiennego i człowieka trwał chwilę biorąc pod uwagę różnicę w długości
życia. Z tym, że Alessio nie brał pod uwagę jednej rzeczy. Zanim mu ją
podsunie, postanowił coś sprawdzić:
– Nie musisz go oznaczać, więc
cierpienie będzie mniejsze. Poza tym, kiedy cała sprawa się wyjaśni, Luis
wyjedzie i będzie tu wpadał od czasu do czasu.
Beta zaczął warczeć, obnażył kły i
obrzucał alfę złowrogim spojrzeniem. Trafił w to miejsce ze sfory we Włoszech.
Nie było już tam dla niego miejsca,
kiedy alfa Castilio wybrał kogoś innego na swojego zastępcę. Wtedy przywódca
poszukał mu miejsca w innych sforach i przypadkiem trafili na tę w Stanach.
Alessio uznał, że jeśli go zechcą i nie będą mieli dobrego kandydata wśród
swoich, chętnie do nich dołączy. Tam zostało zbyt wiele wspomnień. Wydarzeń,
którymi nie chciał żyć. Daniel i Martin - po odejściu Daria - przyjęli go do
siebie i tak od prawie roku miał u nich dom. Pracował ciężko dla nowej sfory,
która stała się jego rodziną zapełniając pustkę w jego życiu.
– Alfo, jak mogę spokojnie przejść obok
wybranka? Czyż to nie ty mówiłeś w czasie naszej ostatniej rozmowy przy grze w
pokera, że trzeba walczyć o swoje szczęście, nawet gdyby miało trwać chwilę?
Martin był bardzo zadowolony z reakcji i
odpowiedzi Alessia. Zdążył już poznać tego mężczyznę – i jego historię – do
tego stopnia, że wiedział, jak bardzo beta będzie dbał o to, co jego i co mu
oferowano. Oferując przyjaźń temu zmiennemu wilkowi, otrzymywało się to samo z
nawiązką. Szkoda, że dla sfory we Włoszech nie był zbyt dobry, ale za to trafił
do nich. Czego nie żałował ani on, ani Daniel.
– W takim razie musisz wiedzieć coś, o
czym zapewne cię nie poinformowano w twojej poprzedniej rodzinie. Związek
człowieka i zmiennego może trwać wieki. – Dostrzegłszy zainteresowanie swojego
rozmówcy, kontynuował: – Twoje ugryzienie zmieni go na tyle, żeby mógł przeżyć
całe wieki, o ile odda ci się dobrowolnie i sam wiesz, że nie mam tu na myśli
łóżka. Człowiek nie czuje tego samego, co my. W każdym razie tak sądzimy. On
nie wie, że spotkał wybranka losu. Jeśli nie odda ci serca szczerze kochając,
to nic z tego nie wyjdzie.
– Nie wiedziałem. – Opadł na jeden z
dwóch foteli znajdujących się w gabinecie. – Tam gdzie mieszkałem, nie było
mowy o związku z człowiekiem. Ludzie są tam traktowani jak potencjalni
wrogowie. Żaden nie mógł się o nas dowiedzieć. Nie to co tutaj, że ludzie z miasteczka
są świadomi naszej inności. Od dziecka mi wpajano, żeby na nich uważać. Ludzie
wyrządzili nam wiele krzywd. – Pochylił się do swojego alfy opierając łokcie na
kolanach. – Wiem, że nie każdy jest zły, ale spotykałem samych złych
człowieków.[1]
Chociaż wilki, które znałem, były jeszcze gorsze.
– My też jesteśmy ludźmi. Luis jest
człowiekiem i, o ile chcesz go zdobyć, nie możesz być do nich uprzedzony.
– Sądzisz, że jestem w stanie zdobyć
heteroseksualnego mężczyznę?
– Dużo o tobie słyszałem.
– Za dużo, prawda, alfo?
– To co lubisz w łóżku mnie nie
interesuje, oby za zgodą drugiej osoby.
Alessio roześmiał się i w pełni
uspokojony zdecydował, że chce poznać tego młodego chłopaka. Tylko co miał
zrobić?
– Sądzisz, że lubi kwiaty? – Śmiech
Martina jeszcze długo dźwięczał mu w uszach. Nawet kiedy zasiadł przed
komputerem i zaczął szukać informacji w rejestrach policyjnych – obaj nie
wiedzieli, że Daniel już się tym zajął. Pracowali tam też zmienni i tworzyli
tajną stronę dla swoich. Tak jak inne witryny dla zmiennych były ukryte pod
wieloma hasłami i tak wykonane, aby nikt z ludzi się nie zorientował na co tak
naprawdę patrzy. Przejrzał też każde inne wiadomości na zwykłych stronach, ale
ani razu nie natrafił na poszukiwaną adnotację o tajemniczej śmierci pracownika
restauracji.
– Czy to znaczy, że ten Henry, czy tam
Harry, żyje? – zapytał Martin.
– Najważniejsze pytanie, kim on jest, że
przestępczy półświatek się nim zainteresował.
– Chyba musimy porozmawiać z naszym
gościem. Przecież i tak musicie razem nad tym popracować, a zważając na
dodatkowe atrybuty, których się nie spodziewaliśmy, może to mieć ciekawe
skutki.
***
Christian udostępnił mu pokój, ten sam,
w którym się obudził tuż po porwaniu przez Daria. Miał nadzieję, że odpocznie,
ale obrazy ostatnich wydarzeń co rusz przebiegały mu przed oczyma, kiedy je
zamykał. Nie chodziło o to, że się bał, przecież w Arkadii był bezpieczny. Po
prostu pragnął wiedzieć, co się tak naprawdę stało, ale jego podświadomość sama
kierowała myślami, nasuwając mu te wizje. Dlatego zamiast zasnąć, leżał na
łóżku patrząc w sufit. Ileż by dał, żeby cofnąć czas i nigdy nie zabierać się
za wynoszenie tamtych śmieci. Podciągnął się na łóżku na tyle, że mógł oprzeć
się o jego wezgłowie. Poprawił sobie jeszcze poduszkę i ułożył na niej plecy.
Wcześniej wziął do łóżka pilota i włączył telewizor. Zmienni mieli dostęp do
wielu kanałów telewizyjnych, ale żaden go nie interesował. Przerzucał z jednego
programu na drugi, by od tak zabić czas. Zabić pewnie nie było słowem, o którym
chciał myśleć. Nie ważne w jakim kontekście było używane. Zirytowany, że
większość tego co widział na ekranie było reklamą, to jednak odnalazł w końcu
jakąś nieznaną mu stację muzyczną. Leciały na niej, jak zdążył zauważyć, stare
teledyski, jak „Thriller” Michaela
Jacksona czy „It Must Have Been Love” Roxette. Oglądając kolejny teledysk
usłyszał pukanie do drzwi.
– Proszę. – Nie ruszał się z łóżka
przekonany, że to Christian. Jakże się pomylił gdy w otwartych drzwiach ukazała
się postać spotkana w nocy, znów zaznał tego samego odczucia, prądu
wspinającego mu się po kręgosłupie i poruszającego każdy nerw.
– Christian powiedział, że śpisz, ale
łaskawie pozwolił mi sprawdzić, czy aby na pewno tak jest. Usłyszałem muzykę,
więc zdecydowałem się zapukać. Mam na imię Alessio.
– Wiem. Jesteś betą sfory. To ty
pierwszy do mnie dotarłeś.
Mężczyzna przytaknął i wszedł do pokoju.
Jego wilk machał ogonem i pomrukiwał cicho wyczuwając swojego partnera. Uważnie
kontrolował bestię jak i siebie. Wolał nie rzucić się na tego wspaniałego
chłopaka. Przecież przyszedł tu tylko porozmawiać, gdyż nie chciał czekać, aż
Luis zejdzie na dół, a przy okazji miał świetną okazję, by go obejrzeć.
– Dlaczego tak na mnie patrzysz?
Widać, że nie za bardzo dyskretnie skoro
Luis to zauważył.
– Ładny jesteś.
Luis parsknął. Jakżeby inaczej. Kolejny
gej w jego towarzystwie. Przyciągał ich jak ogień ćmę. Nawet na uczelni kilku
się znalazło. Nie mówiąc już o zmiennych. Ci to dopiero mieli przechlapane. Co
jak to coś co wybierało im partnerów nagle dało im kobietę? Nawet sobie nie
wyobrażał, że on jest zmiennym i dostaje mężczyznę za partnera. Nie obrzydzało
go to, tylko było mu tak jakoś niezręcznie na myśl o tym. Sam przed sobą
przyznawał, że - odkąd usłyszał jak kochali się Daniel z Martinem i Christianem
- dość często zastanawiał się, jakby to było gdyby on był gejem. Na całe
szczęście nie próbował sprawdzać i nie zamierzał tego zmieniać, a ciekawość –
to ona głownie nim kierowała – trzymał na uwięzi. Raz wygadał się przed
siostrą, a ta napomknęła coś o biseksualizmie. Nie był biseksualny. Przecież
podobają mu się wyłącznie dziewczyny.
– Zaniemówiłeś jak widzę i rozważasz w
sobie to co usłyszałeś i czy ten facet ma po kolei w głowie mówiąc coś takiego.
– Przysunął sobie krzesło i usiadł na nim okrakiem. Nie spuszczał wzroku z
Luisa. Czuł jego zapach przez co nie usiadł zbyt blisko. W ten sposób lepiej
zapanuje nad sobą. W pewnym stopniu, bo ciało i tak miało swoje zdanie,
natomiast wilk chciał natychmiast oznaczyć swojego wybranka więzi.
– Przyzwyczaiłem się. Nie jeden gej tak
mi mówi. – Po tych słowach cofnął się na ile pozwalała mu pozycja, bo usłyszał
jak Alessio warczy. I te jego dzikie oczy. Czy na chwilę ujrzał w nich wilka? –
E… Czy ty właśnie zawarczałeś?
– Nie? Uwierzysz jak tak powiem? – Jego
wilk był zazdrosny. Nikt nie miał prawa prawić komplementów jego partnerowi. Co
z tego, że partnerem jeszcze nie był, a może i nie będzie tym jedynym jeżeli
Luis go nie zechce.
– Nie? – O co tu u licha chodziło? –
Przyszedłeś w konkretnej sprawie?
Pytanie skierowało myśli Alessia na inne
tory. Potarł palcami skronie, próbując zyskać na czasie, aby przejąć kontrolę
nad właściwym myśleniem. Wszak przyszedł tutaj po coś innego, a nie żeby
podrywać Luisa. Położył dłonie na poręczy krzesła, a brodę oparł na nich. W tym
czasie Luis ściszył głos w telewizorze.
– Daniel z Martinem chcą, abym pomógł im
i tobie w dowiedzeniu się tego, co stało się w nocy.
– Co chcesz wiedzieć? – Zszedł z łóżka i
usiadł na jego skraju.
– Wszystko co może się przydać do
znalezienia twojego znajomego.
– Po co się w to wplątujecie?
– Ci co chcieli cię dopaść będą
próbowali dokończyć dzieła. – Nie chciał go straszyć, ale nie będzie ukrywał
przed nim takich rzeczy. W sumie to był dorosłym, młodym mężczyzną, a nie
dzieckiem i sam wiedział, jak działają tacy ludzie.
– Wiem i rozumiem to, z tym, że przez to
narażacie samych siebie.
– Nie tak jak ty narażasz siebie i swoją
rodzinę – odparł poważnie. – Chcę znać najdrobniejszy szczegół jaki
zapamiętałeś.
– Zapiszesz to sobie gdzieś? Sporo tego
jest.
– Mam świetną pamięć. Zacznij od kumpla
z pracy. Kiedy się zatrudnił, jak się nazywał, ile miał lat, a nawet jaki miał
kolor oczu. Wszystko dawaj.
Luis zaczął ze szczegółami opowiadać o
znajomym z pracy, wydarzeniach z nocy. Starał się nic nie pomijać. Dobrze
rozumiał, że najmniejsza drobnostka się liczy. Nawet ton głosu napastnika.
Alessio do tego zadawał swoje pytania, a to bardzo mu pomagało. Nawet się nie
obejrzał, jak szybko mijał czas i ich rozmowa się skończyła, gdy Christian
wpadł do pokoju, wołając ich na obiad.
W czasie posiłku Luisa zastanowiło
zachowanie przyjaciela. Nie dość, że obrzucał jego i Alessia trudnym do
odgadnięcia wzrokiem to jeszcze ciągle mówił o roli partnerstwa w życiu
zmiennych, dopóki Martin go nie uciszył definitywnie zmieniając temat. Po
posiłku, gdy beta i alfy wrócili do pracy, a pozostali zmienni będący na
obiedzie zajęli się swoimi obowiązkami, Christian zabrał go na przejażdżkę.
Zmienny smok miał już prawo jazdy i własny samochód, o który podobno walczył ze
swoimi kochankami. Ci kategorycznie zabraniali mu prowadzić, ale on już miał
swoje sposoby, by mu pozwolili na wszystko. Zresztą Chris nie kupił sobie
szybkiego auta, tylko bardziej rodzinny samochód. Z tyłu na fotelach zamocowane
były trzy foteliki.
– Gdzie mnie zabierasz?
– Chcę odwiedzić Daria i Justina, a przy
okazji porozmawiamy sobie. – Chris wsunął kluczyk do stacyjki.
– Po co mnie tam zabierasz?
– Jackob ma dużo znajomości. Może pomóc.
Kategorycznie sprzeciwiał się wciąganiu
w to innych. Czy oni powariowali? Zaczynał żałować, że zadzwonił do przyjaciela
i, gdy powiedział o tym zmiennemu smokowi dostał łokciem w żebra. Całe
szczęście draśniecie po kuli było w innym miejscu i nie zabolało.
– Nie chrzań. Zmienni, ci fajni,
pomagają sobie i swoim bliskim. Ty, Sonia i wasi rodzice jesteście jak moja druga
rodzina. Jacyś zafajdani gangsterzy chcą cię załatwić, a my na to nie
pozwolimy.
– Nawet nie wiecie, że chcą.
– Jasne, a ja jestem słowikiem i latam
sobie nad polami wesoło śpiewając. – Zapalił w końcu silnik. – Jak rozmowa z
Alessio. Fajny jest nie?
– Dziwnie patrzy i się zachowuje.
Warczał na mnie.
– Musiałeś coś powiedzieć, że zawarczał.
Moi warczą, jak im powiem kto patrzył na mój tyłek.
– Nie chcę o tym słuchać. – Wolał sobie
zatkać uszy niż słyszeć takie rzeczy.
– Alessio jest fajny. Czasami bywa
skurwielem, ale ogólnie to za serce odpłaca sercem. Do tego chodzą pogłoski, że
seks z nim bywa ostry. Lubi chłopak zabawki i takie tam.
Luis spiorunował go wzorkiem. Czy on się
nie może zamknąć? Co go obchodził ten durnowaty, intrygujący, beta? Wolał nie
wiedzieć nic o tym jak facet lubi się zabawić. Po co mu te wiadomości? I po
jaką cholerę zastanawiał się jakie to „zabawki” lubi Alessio. Może odnajdzie
tych zbirów i pozwoli im dokończyć dzieła.
* Jeżeli ktoś jest ciekaw jak w mojej głowie wygląda Alessio zapraszam tutaj.
I znów urzekłaś mnie swoim pomysłem, i znów jestem zakochana. Dzięki że już wróciłaś :)
OdpowiedzUsuńI ze zdziwieniem czytam że ty robisz jakieś błędy :P
ps. tak mówi się też na ludzi w pingwinach z madakskaru
,,Podobno Christian postawił wszystkich na nogi. Tak bardzo się denerwując." niepotrzebna tu chyba ta kropka przed ,,tak"
OdpowiedzUsuń,,Chociaż wilki,, które znałem, były jeszcze gorsze." jeden przecinek zbedny
,,– Sądzisz, że jestem z stanie zdobyć heteroseksualnego mężczyznę?" ,,w stanie".
Kolejny dzikus seksualny w opowiadaniu? Myslalem, ze tym razem bedzie jakis normalny.. Tak wiem czepiam sie :D
No i kolejny gej! Myslalem, ze Louis bedzie z dziewczyna, a tu znalazl sobie faceta. Zaraz zobacze czy przystojny :P
Nie bede sie o nich martwil, bo kazdy wie, ze i tak i tak beda razem ;)
Pozdrawiam
Damiann
Och, czemu Allesio nie jest blondynem? ;(
UsuńDobra, dla mnie to blondyn i tak :D
Lubię brunetów. :D No, ale każdy może go sobie wyobrazić jak tam chce. ^^ Tak, kolejny seksualny dzikus w opowiadaniu. Tylko ciekawe, czy Luisowi taki będzie pasował. :D Uwielbiam robić z hetero homo, więc Lu to nie ominęło. Ale czy on taki w pełni hetero to sam nie wie. :D
UsuńSuper
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa jak długo Luis będzie walczyć z przeznaczeniem, no i jakie pomysły będzie miał Alessio żeby go zdobyć. Na pewno będzie się działo.
Czekam na następny poniedziałek.
Weny życze
Pozdrawiam
lucynaleg
Ech, jak ja nie lubię czytać przez telefon. Wtedy prawie nigdy nie piszę komentarzy. Tak dawno jednak niczego u ciebie nie skomentowałam~~
OdpowiedzUsuńRozdział miodzio :3 Jak zawsze po przeczytaniu chcę wiedzieć co będzie dalej xd
Nowy beta jest interesujący :D uch, wpadłaś na naprawdę genialny pomysł z wybraniem człowieka na partnera.
Pozdrawiam, Aya
Biedny Alessio. Trafił mu się człowiek, do tego hetero. Zanim Luis zmieni zdanie i zaakceptuje to, że lubi chłopców to na pewno sporo czasu minie. Mam nadzieje, że Luis domyśli sie o co chodziło Chrisowi. Do tego toż wspominanie o jego upodobaniach, nie musi wcale zachwycić Luisa a raczej zniesmaczyć czy wystraszyć.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział, cudowne opowiadanie :)
Louis to ma farta tylko jeszcze o tym nie wie. Trafiło mu się TAKIE ciacho... Muszę przyznać że żal mi Bety. Biedak będzie musiał się mocno napracować by zdobyć serce ukochanego, którego na dodatek chcą mu zabić... To się dopiero nazywa pech.
OdpowiedzUsuńRozdział super.
Pozdrawiam F :)
Odcinek jest super *-*
OdpowiedzUsuńBiedny ten nowy beta... Luis będzie dla niego ciężkim orzechem do zgryzienia, ale wiem że chłopaczek się postara.
Pozdrawiam ♥
W porównaniu do dwóch poprzednich części, nie mogę wyjść zachwytu nad twoim talentem, bardzo ciebie podziwiam, co chyba już kiedyś pisałam. Związku z obecnym rozdziałem, och – martwię się o Luisa, ale troska Christiana jest taka urocza (jak zawsze). W każdym wymyślonym świecie bohater ma dobre relacje z rodziną, jakby tak było w prawdziwej rzeczywistości to wątpię, żeby było tyle Domów Dziecka. Jakoś jestem na tym punkcie wyczulona, bo dla mnie rodzina nie jest na pierwszym miejscu. Ciekawy jest ten Alessio, a jak Martin na niego wpływa, choć wiadomo, jaka jest relacja alfy z betą, to tutaj ładnie pokazałaś, o co chodzi odnośnie temu zjawisku. Sama na telewizorze oglądam (czy raczej słucham) kanałów muzycznych, jeszcze jak cię mogę to na wiosnę, czy jesień są te programy rozrywkowe wieczorem, ale tak… tak to nic tam nie ma ciekawego. To, że na uczelni są zmieni skojarzyło mi się z Tokyo Ghoul.Oj, ostatnio za dużo anime oglądam, i skutkuje to różnymi pokręconymi objawami. Super jest ta relacja Alessio z Luisem, a ten drugi musi po prostu zrozumieć swoje uczucia, bo widzę, że coś już kombinuje. Zobaczymy, co z tego wyniknie, a znając twój styl pisania, to wiem, że wszystko rozwiążesz w swoim czasie. Och, Lui! Niech cię głowa nie boli, wszystko będzie dobrze, zobaczysz! Uhm! Przystojniaczek z tego Alessio. *-*
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy. ;)
Pozdrawiam.
Zapraszam do siebie.
ALLELUJA, INTERNETY MI DZIAŁAJĄ <3
OdpowiedzUsuńCoś tak myślałam, że padnie na betę i się nie pomyliłam :D Btw, przystojny ten Alessio *,* Jestem bardzo ciekawa, jak nasz piękny włoski wilczek uwiedzie Luisa. Lu, biedny, wypiera się biseksualizmu. Z tym nie wygrasz, miśku xD Po prostu się poddaj xDD
Sugestywne wypowiedzi Chrisa wygrały życie xD Uwielbiam go, naprawdę.
Justin i Dario! Ciekawe, jak sobie radzą. Bardzo im kibicowałam poprzednim razem :3
Wybacz taki sktomny komentarz, ale nie mogę się przyzwyczaić do klawiatury w moim nowym telefonie xd
Btw, pozdrowienia z Turcji! :D
Teraz nowe rozdziały będą się pokazywać co poniedziałek?
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący rozdział, mam nadzieję iż Luis w następnym rozdziale dowie się że Alessio jest jego partnerem
Tak, nowe rozdziały będą pojawiać się w poniedziałki. :)
UsuńAlessio ma moje ślepka! xD No taki sam kolor. xD Moja kochana, bratnia dusza ;3
OdpowiedzUsuńTo się Luis wpakował po szyję... Z relacji Chrisa wynika, że jak się beta wkurzy, to nie ma zmiłuj - oby tylko nie był zbyt natarczywy i brał przykład z Dario, bo mu Luis nawieje i tyle będzie. Z drugiej strony, gdyby zbity pojawiły się w pobliżu i grozili Luisowi, to zostanie z nich miazga.
Ciekaw, czemu ci idioci z Włoch nie chcieli takiego fajnego bety.
Nie chcieli fajnego bety, bo jak to pięknie napisałaś, to idioci. :D
UsuńLois? Naprawdę?
OdpowiedzUsuńRety to najbardziej hetero z całego opowiadania a tymczasem taka niespodzianka.
Rety o ile II część była zniewalająca to trzecia po prostu powala.
Sprawiłaś że znowu się zakochałam jeśli to w ogóle możliwe.
Jestem ciekawa jak pociagniesz tę historię.
Czuje że to będzie coś innego czego do tej pory jeszcze nie czytałam.
I nie mogę się doczekać poniedziałku.
NIgdy nie myślałam że będzie to możliwe.
pozdrawiam mocno.
Cudowny! Ubóstwiam Cię! Pierwsza część wilczków była słodka i fajna,nasycona seksem, druga przeurocza i zabawna. Lecz ta cześć chyba najbardziej mi przypadła do gustu, wiem, to dopiero pierwszy rozdział.Ale cholera kobieto, Alessio! On jest idealny, cholera, bad boy, seksoholik( jak podejrzewam), słodziak, no wszystko w jednym! I co najważniejsze jest wilkiem! Liczę że i tutaj będzie OSTRO (wiesz o co mam na myśli?)
OdpowiedzUsuńJuż widzę minę Luisa, kiedy pozna prawdę, albo jak tylko Alessio zacznie się do niego zalecać!
Czekam na więcej.
Pozdrawiam i dużo weny życzę.
Jak zwykle cudownie. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że ta część powali wszystkich na kolana.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Strasznie spodobał mi się twój blog,choć znalazłam go dopiero wczoraj ^^
OdpowiedzUsuńTo jest jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałam.(A czytałam serio dużo XD)
No nic pozdrawiam i mam nadzieje że nie skończy sie to zbyt szybko
a ja mam dziwne pytanie... to jest 3 część sagi o wilczkach, prawda? pogubiłam się, bo kiedyś pisałaś, że przed trzecią częścią wilczków zrobisz przerywnik w postaci innego opowiadania i teraz tak się zastanawiam... ale chyba plany uległy zmianie i to zwykłe opowiadanie będzie po wilczkach?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam, Tessie.
To 3 część sagi o wilczkach. Miało być inne opowiadanie, ale ono będzie po tej 3 części. :)
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńhhaha Luis okazał się partnerem więzi nowego bety sfory, no i jak widać jednak ludzie też cos odczuwają dziwnego, wilk Allesio jest już zazdrosny
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia