PROLOG
Kolejny wieczór spędzony w pracy dłużył
się Luisowi niemiłosiernie. Zwykle brał poranne zmiany, jednak zgodził się
zamienić z koleżanką, której rozchorowało się dziecko i musiała go pilnować,
kiedy jej mąż szedł popołudniu do pracy. Niespecjalnie odpowiadała mu ta zamiana,
jednak lubił Judy i chciał jej pomóc w potrzebie. Po prostu zaczynanie pracy w
godzinach obiadu było dla niego strasznym marnowaniem dnia. Nie mógł niczego
zrobić do końca, gdyż musiał pędzić do restauracji, w której nikt nie dbał o
zwykłego pomywacza, a bądź co bądź, swoje zadanie zawsze wykonywał solidnie.
Skrycie miał nadzieję, że uda mu się wyrwać z kuchni i trafi na salę. Bycie
kelnerem przemawiało bardziej, niż mycie brudnych talerzy i zmywanie podłóg,
czym właśnie się zajmował.
Restaurację zamknięto godzinę wcześniej,
a zegar wskazywał dobry kwadrans po północy, kiedy kończył pracę. Wraz z
kilkoma innymi pracownikami musiał przygotować lokal na następny dzień.
Odstawił kubeł z wodą i płynem do mycia podłóg na bok, by móc przesunąć stolik,
przy którym jedli pracownicy kuchni.
– Luis, zróbmy to szybko i do domu –
zagadał jeden z pracujących razem z nim chłopaków, Henry. Pracował tu od kilku
dni, ale we wszystkim mu pomagał. Był trochę starszy, mierzył ze dwa metry
wzrostu, a sylwetkę zbudowaną miał jak koszykarz. Nie był zbyt rozmowny, jeśli coś
mówił, to najczęściej do niego.
– Ta, nareszcie. Nogi mi już do dupy
włażą.
– Wyrzucę jeszcze śmieci, naskładało się
tego kilka worów.
– No dobra, dokończę tu, a salę
posprząta elita.
Kilka minut później wyszedł z zaplecza.
Już się przebrał i miał na sobie dodatkowo bluzę, bo chociaż było lato, to
nocami było dość chłodno. Co miał poradzić na to, że wolał jak było ponad
trzydzieści stopni, a nie piętnaście? W tym był podobny do swojego przyjaciela
Christiana. Co prawda Christian był ciepłolubnym smoczym stworzeniem, a on
tylko zwykłym człowiekiem. Już od miesiąca nie spotkał się z przyjacielem,
który rok temu połączył się ze swymi wilczymi partnerami. Sam nie jeździł do
nich na farmę, to smoczy zmienny przyjeżdżał do niego i jego siostry. Teraz
Sonia wyjechała z rodzicami na wakacje, a on został w domu sam. Był panem i
władcą na włościach i przeszło mu przez myśl, by zaprosić Christiana, i resztę
ferajny na małą imprezkę. Z tą myślą zajrzał na salę i pożegnał się z kolegami
z pracy, a potem wrócił do kuchni, by wyjść tylnym wyjściem. Zmarszczył brwi,
gdy zobaczył jeszcze nie wszystkie wyniesione worki ze śmieciami. Przecież
Henry powinien był już to zrobić. Rozejrzał się po dużej kuchni, ale nigdzie
nie było nowego pracownika. Być może zdezerterował i wolał się po cichu
ulotnić. Postanowił, że sam wyniesie te śmieci. Ostatni autobus odjeżdżał
dopiero za pół godziny, a do przystanku nie miał daleko, więc miał czas. Wziął
do obu rąk po dwa czarne wory. Pomagając sobie łokciem otworzył wąskie drzwi,
by zanieść pakunki do trzech stojących z tyłu restauracji kontenerów. Ledwie do
nich podszedł i usłyszał jakieś głosy. Wyjrzał zza metalowych pojemników i oczy
mu się szeroko otworzyły, bo to, co zobaczył w świetle kilku palących się lamp,
które świeciły tak jasno, jak słońce w dzień, było niczym sceną z filmu
kryminalnego. Chyba już znalazł odpowiedź na to, gdzie podział się Henry.
Mężczyzna stał pod ścianą, a jakiś olbrzymi facet, o posturze siłacza, przykładał
mu lufę pistoletu do głowy. Zaś drugi mężczyzna stał z boku i palił papierosa.
Luis wstrzymał oddech i zakrył dłonią usta, by niczym się nie zdradzić.
Poszczególne strzępki tego, co mówił drugi z obecnych tam mężczyzn, ledwie do
niego docierały. Wytężył słuch. Wiedział, że powinien się wycofać i wezwać
pomoc, ale chciał usłyszeć o czym mówią.
– Gdzie to jest? Gdzie to ukryłeś?
– Nie mam już tego. Pozbyłem się.
– Szefie, on kłamie. Nikt o zdrowych
zmysłach nie pozbyłby się takich dowodów.
– Jeśli łże, to wie, gdzie wyląduje.
Luis patrzył jak „szef” chwyta za brodę
Henry’ego i wydmuchuje na jego twarz dym. Na lewej dłoni napastnika coś
zabłyszczało. Coś jakby pierścień, ale nie do końca nim był. Prowadził z niego
łańcuch na dłoń, jakby do jakiejś ozdoby, a potem to coś się chowało pod rękawem
marynarki. Zanim jednak Luis zdążył się zorientować w tej nieznanej mu ozdobie,
„szef” odsunął się i rzekł:
– Wiesz co masz robić. Taki śmieć, jak
on, nie powinien chodzić po tej ziemi.
– Z przyjemnością się nim zajmę, szefie.
„Goryl” po raz kolejny przystawił
pistolet z tłumikiem do głowy Henry’ego. Wtedy Luis domyślając się, co teraz
może się stać, wystraszył się i wypuścił z rąk worki. Jeden z nich musiał
zawierać szkło, bo narobiło się przy tym trochę hałasu, co zwróciło uwagę
napastników. Na ich twarzach pojawiła się jeszcze większa wściekłość. Nawet
stojąc po drugiej stronie kontenerów był doskonale widoczny. On ich przecież
widział, każdy szczegół. Henry popatrzył w jego stronę i krzyknął:
– Uciekaj!
– Łap go, głupku! – wrzasnął szef do
swojego „goryla”.
– Kurwa mać! – jęknął Luis i poczuł jak
adrenalina w nim zaczyna działać.
Wycofał się szybko i kiedy wielkolud
ruszył, on już odwrócił się i zaczął biec przed siebie. Nie znosił biegać,
zawsze go po tym bardzo bolały nogi, lecz teraz nie miał wyjścia, a nawet
musiał to zrobić, by ratować swoje życie. Krążąca w jego żyłach krew,
wspomagana przez adrenalinę i dość słyszalne kroki za sobą, pomagała mu w tym i
dodawała sił. Miał nadzieję, że żaden z napastników nie biega tak szybko.
Skulił się, kiedy gdzieś obok niego przeleciała kula. Stwierdził to po tym, jak
odbiła się od czegoś.
– Szlag! – krzyknął do siebie. Musiał
się gdzieś ukryć. Nagle przed jego oczami pojawiło się wielkie centrum
handlowe, czynne dwadzieścia cztery godziny na dobę. Ukryje się wśród ludzi.
Stamtąd zadzwoni na policję. Przebiegł przez ulicę, nie oglądając się za
siebie. Wpadł jak burza do ogromnej hali i wśród ludzi – którzy mimo tego że
była późna noc nadal spędzali tu czas – poczuł się pewniej, ale nie tak, aby
przestać uciekać. Jego mózg pracował na wysokich obrotach. I już wiedział, że w
momencie gdy agresorzy wyciągną od Henry’ego
jego adres zamieszkania, to nie wróci do domu. Obszedł stoisko z
biżuterią, a także z używanymi telefonami i stanął koło pawilonu z komputerami.
Wyjął z kieszeni telefon, chcąc zadzwonić na policję. Ręce tak mu się trzęsły,
że nie potrafił wcisnąć odpowiednich przycisków. Kątem oka zobaczył jakieś
zamieszanie i omal mu serce po raz kolejny nie stanęło. „Goryl” go nadal
szukał, a wraz z nim był „szef” i policjant. W takim razie co się stało z
Henrym i co zabójcy czy kimkolwiek oni byli, robią u boku policjanta? A co,
jeśli policja jest w coś zamieszana? On się do nich zgłosi, a oni oddadzą go
temu gangsterowi. W filmach kryminalnych często tak się dzieje, gdy
skorumpowani stróże prawa pracują dla mafii. W takim razie, co powinien zrobić?
Dobrze, że rodzina była za granicą. Przyszła mu na myśl jedna osoba, która
mogłaby mu pomóc, jednak nie chciał go w nic wpakować. Przecież dopiero
niedawno Christian znalazł szczęście. Nie może mu tego odebrać. Tylko zanim dokończył
tę myśl, zdążył już nałożyć kaptur na głowę i wejść głębiej do sklepu, a
następnie zadzwonić do przyjaciela. Sprzedawca dziwnie się na niego patrzył,
ale zignorował go.
– Luis, Ty wiesz, która jest godzina? –
odezwał się zaspany głos zmiennego smoka.
– Chris, wybacz, że cię obudziłem, ale
mam wielkie kłopoty i potrzebuję pomocy. Nawet nie wiem, czy dożyję do rana –
wyrzucił z siebie na jednym wydechu i ukucnął pod ścianą cały drżąc, niepewny
co się stanie za minutę.
Pierwsza! :D
OdpowiedzUsuńMatko, biedny Luis. Mam nadzieję, że nic mu nie będzie i Chris zdąży mu pomóc :c
Cieszę się, że wracasz z tym opiwiadaniem, bo ja już nie mam co czytać, blogi mi się skończyły xD
Także trzymam kciuki i życzę weny!
Ps Twoja rada podziałała. Usiadłam, napisałam, dodałam ^^ Trochę mi teraz lżej.
Czyli Louis :-), a kto będzie jego partnerem? No właśnie, wiec jednak Louis nie jest wcale takim 100% hetero ;-) , no i super.
OdpowiedzUsuńCzy tylko mi się wydaje, czy ten prolog jest wyjątkowo krótki? Czy naprawdę musimy czekać na rozdział cały tydzień?
Mnóstwo pytań, jedna rzecz pewna - uwielbiam Twoją twórczość :-)
W koncu to prolog, nie musi byc dlugo :P
UsuńAle skad wiadomo, ze Louis jest gejem? Moze bedzie mial partnerke?
I co ukrywal Henry? Jesten baaardzo ciekawy! Widze, ze wszyscy gdzies wyjezdzaja i sie boja o WiFi :D
Coz.. Dobrze, ze moja babcia ma laptopa :D
Pozdrawiam
Damiann
Tak, trzeba czekać na rozdział tydzień, a kto jest jego partnerem okaże się w przyszłym tygodniu. :D Jak napisał Damian to prolog, więc nie musi być długi.
UsuńŚwietnie się zaczyna ^^.
OdpowiedzUsuń:)Zapowiada się bardzo ciekawie. Nie mogę doczekać się kolejnej części.
OdpowiedzUsuńKolejna część zapowiada się jak najbardziej w moim sylu. Christian na pewno pomorze. W kim zakocha się słodziutki Louis? :) czekam :)
W kimś się zakocha zobaczycie w przyszłym tygodniu. :)
UsuńOj ciekawie, ciekawie :)
OdpowiedzUsuńCzyli trafiło na Luisa, i tu odrazu chłopak jest w niebezpieczeństwie.
Wiadomo że Christian i reszta wilczków pomoże :D
Już czekam na kolejny poniedziałek ♥
Wooow no cudownie. Tak podejzewalam ze kolejna seria bedzie o Luisie xD matko akcja z gangsterami na dzien dobry... Ty wiesz jak nas skusic a potem uciac w pelnym napiecia momencie by nas torturowac do nastepnego poniedzialku.
OdpowiedzUsuńZapowiada sie jak zawsze conajmniej cudownie i nie moge sie doczekac nastepnego poniedzialku :3
Pozdrawiam i zycze weny =3
Cholercia, cholercia, jasna cholercia :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bajecznie.
NO po prostu jest na co czekać. No ale niczego innego się nie spodziewałam. Wszystko co do tej pory napisałaś doskonale trafiło w mój gust :)
Jeśli chodzi o Luisa to cieszę się, że ta część jest o nim chociaż już Ty wiesz że wolałabym o kimś innym przeczytać, ale cóż cierpliwie będę czekać. Tym czasem Zapowiada się ciekawe opko trzymające w napięciu.
Prolog zdecydowanie zaostrza apetyt na więcej.
Czy tylko ja zwróciłam uwagę na opis tej interesującej biżuterii ?
Ciekawi mnie kto to jest tym "gangsterem słodkich wód" i kto będzie Luisa ratował z kłopotów :)
Czyżby pewien nieprzystępny zmienny o którym była wzmianka wcześniej ?
Czekam z niecierpliwością :)
Życzę całe mnóstwo weny
Pozdrawiam
lucynaleg
Ten zmienny, czy inny zmienny zostanie partnerem Luisa okaże się w 1 rozdziale.
UsuńZgadłam :):):):) Jedyne co mi nie pasuje to długość prologu- zdecydowanie za krótki :( I wiecie co myślę, że on się skryje u doktorka, bo gdzieś tam niedaleko centrum handlowego chyba on mieszka lub pracuje(tak mi się wydaje) :D
OdpowiedzUsuńNie, doktorek nie mieszka w pobliżu centrum handlowego, w ogóle to Luis jest w innym mieście.
UsuńA no tak, pokręciło mi się!!!! :/ Ale Luisa zgadłam :D
UsuńO tak!
OdpowiedzUsuńTak właśnie myślałam ;)
Prolog ba-je-cz-ny <3
Chociaż krótki ale za to super :)
Mam jakieś dziwne wrażenie że coś będzie z ta mafiia która Luis podejrzał ;) i że oni będą zmiennymi wilkami , ale kto wie co mam wymyślisz ?
Lecz nie jestem pewna XD
Czekam na pierwszy rozdział !
Czy mi się wydaje ale ta część będzie chyba najdłuższa z całej serii o wilczkach prawda?
Dzięki temu opowiadaniu poniedziałki staną się duuużo lepsze <3
No to mnie zaskoczyłaś.
OdpowiedzUsuńCieszę się że historia jest pokazywana w poniedziałki gdyż nie będę musiała tak długo czekać.
Czyżby kolejna historia byla o Luisie?
I robi się gorąca.
Jest świadkiem morderstwa.
Najwyraźniej w życiu Zmiennych nigdy nie jest spokojnie.
Zaintrygowałaś mnie i chyba nigdy nie będę czekać z utęsknieniem na poniedziałek jak teraz.
I naprawdę wiem że warto!
pozdrawiam mocno!
ja chce więcej natychmiast nie wytrzymam do poniedziałku
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńTak jak myślałam kolejna część jest o Luisie( jak się cieszę, bo zawsze mnie intrygowała jego postać). Coś tak myślę, że uratuje go nowy beta wilczków, którym mam nadzieję będzie tajemniczy wilk z 2 części, który aresztował zdrajcę.
Pewnie Henry coś dał Luisowi i teraz będą na niego polować bandyci.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Ja od jakiegoś już czasu mam przeczucie, że będzie to opowiadanie o miłości Luisa i doktorka Creiga (?) <3 Cóż, czekam do następnego poniedziałku :> Zobaczymy, czy moja intuicja jest chociaż odrobinę przydatna ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Oli :3
PS Zapraszam na mojego bloga: bezkresne-mysli-yaoi.blogspot.com ;)
Ciekawi się zaczyna
OdpowiedzUsuń"Co miał poradzić na to, że wolał jak było ponad trzydzieści stopni, a nie piętnaście?" - nareszcie ktoś mnie rozumie. xDD
OdpowiedzUsuńPoniedziałki będą równie przyjemne, co wtorki do tej pory. xD Ho ho, to się Luis wpakował... oby tylko Chris zdążył na czas, bo poszukiwania często kończą się łapanką... zwłaszcza, jeśli Luis został zauważony przez sprzedawcę.
Ach, noo! Luis! *_* Koocham Cię, wiesz? xDD
Opowiadania twojego autorstwa to czysty geniusz. Nie dość, że cała twoja twórczość jest genialna, to jeszcze czytasz mi w myślach. Trafiłam na twojego bloga z nadzieją, że znajdę coś ciekawego i dobrze napisanego. Jednak te opowiadania przeszły moje najśmielsze oczekiwania. Gdy zobaczyłam Połączonych to byłam w szoku, jak ktoś może napisać dokładnie to, co chciałam przeczytać XD Geniusz!
OdpowiedzUsuńTeraz, kiedy przeczytałam już wszystkie twoje opowiadania, nie mam wyjścia i muszę czekać na pojedyncze wpisy. Zwykle tego nie robię, ale w tym wypadku naprawdę warto czekać ;) Powodzenia w pisaniu i pozdrawiam ;)
Sama uwielbiam czytać już zakończone opowiadania. Nie trzeba czekać, często bardzo długo, na kolejny rozdział. Dlatego ja często czekam miesiącami na zakończenie opowiadań i rzadko czytam pojedyncze rozdziały.
UsuńDziękuję za komentarz. :)
Świetnie się zaczyna! :3
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie, zresztą jak wszystkie Twoje opowiadania. ^^
Już nie mogę się doczekać następnych rozdziałów.
Życzę powodzenia w dalszym pisaniu! <3
Czy tylko ja myślę, że partnerem Louis'a będzie lekarz Chris'a, z czasów kiedy był on w ciąży? ;___;
~Neko-chan
Witam,
OdpowiedzUsuńLuis wpakował się w niezłe kłopoty, ciekawe czego tak naprawdę szukali, ale dobrze jest mieć za przyjaciół zmiennych...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia