Zapraszam na kolejny rozdział. :)
Dziękuję za komentarze i pozdrawiam wszystkich czytelników. ^^
__________________
Spełnienie obietnicy nastąpiło tak jak Dario obiecał. Punktualnie
o ósmej podjechał pod dom Langstonów. Nic nie robił sobie z tego,
że był obserwowany przez innych zmiennych. Nie przyjechał do nich
tylko do Justina. Przez ostatnie trzy dni, mężczyzna odwiedzał go
codziennie. Rano przyjeżdżał, a wieczorem wracał do domu.
Przecież mógł zostać na noc i nie chodziło o nic innego jak
zwykłe rozmowy. Może nie chciał z nim zostać? Prędzej czy
później pozna odpowiedzi na wszystkie pytania. Mimo że dużo
rozmawiali, Justin nie potrafił się jeszcze otworzyć. Sprawiało
mu to trudność i wtedy to on odwracał kota ogonem, i zadawał
pytania. Dario chętnie na nie odpowiadał. Niektóre rzeczy
zachowując na razie dla siebie. Jak miał mu powiedzieć, że w
szkole prawie zabił jednego chłopaka, bo coś mu się tam w nim nie
spodobało. Pozostawił też bardzo trudny temat śmierci brata na
odpowiedni moment. Czy dziś będzie taki, nie był pewny. Zależy,
jaki będzie Justin. Odnosił wrażenie, że zmienny wilk lepiej czuł
się przy nim w szpitalu niż w domu. Sama sytuacja z wczoraj, kiedy
Justin usiadł z dala od niego była niepokojąca. Do tego zachowywał
się jakby się go bał. To mogą być mylne wrażenia, bo czuł od
niego gorączkę podniecenia. A może to chodziło o... To, dlaczego
by się tak zachowywał? Obaj są partnerami, mężczyznami i Dario z
rozkoszą by mu pomógł w paru intymnych sprawach. Justin się go
wstydził? Przecież był dorosły i chyba nie był prawiczkiem.
Zaraz mu do głowy przyszła inna wersja wydarzeń. Justin ma od lat
problem. Nie daje się nikomu dotknąć, więc z pewnością nie był
z nikim od wieków. Poczuł jak przez jego ciało przechodzi
podniecający dreszcz, a wzmocnił on się, kiedy ujrzał
wychodzącego z domu Justina. Jak miał teraz być przy nim spokojny?
Nie miał już usztywnionej nogi, była całkowicie zdrowa. Za to
inna część jego ciała jakoś nie potrafiła się uspokoić i była
sztywna jak pal.
– Jestem – powiedział głupio. Cholera, co się z nim dzieje?
Przy tym młodym zmiennym całkiem wymiękał. Miłość ogłupia?
– Widzę. – Znów to samo. Cała noc nieprzespana i to nie ze
względu na koszmary. Jego ciało szalało. Całkiem mu odbiło. Samo
zaspokajanie nic nie dawało. Przynosiło ulgę na chwilę. Potem
wystarczyło jedno mignięcie obrazu Daria w głowie i znów był
gotów. Natura chciała zrobić swoje, a więź połączyć
partnerów. Zanim tu przyszedł stał w holu i zastanawiał się czy
nie zawrócić do swego pokoju. Tchórzem był przez wiele lat, a
taka rzecz nie mogła stać mu na drodze. To tylko reakcja ciała,
której się wstydził, ale długa koszulka skutecznie zasłaniała
wzwód. Nie oszukiwał się, że Dario go nie czuje. On czuł Daria
nawet najmniejszym włoskiem.
Dario podrapał się po głowie, tak naprawdę nie wiedząc, co miał
robić. Czuł się jakby szedł na pierwszą w życiu randkę.
Właściwie nigdy na takiej nie był. Zawsze brał, co chciał nie
przejmując się uczuciami, konwenansami, czy innymi romantycznymi
bzdurami. Z Justinem było inaczej. Jego chciał zabrać na randkę.
Zanim otworzył usta, z domu wyszedł Jacob i skierował się w ich
stronę. Coś czuł, że czeka go rozmowa z bratem swego partnera.
– Witaj, alfo.
– Dario. Justin pozwolisz, że porozmawiam chwilę z twoim
partnerem? – zapytał Jacob. Oddalili się kawałek, aby brat go
nie słyszał. Właściwie nie wiedział, co chce powiedzieć
Monahanowi. – Mój brat...
– Wiem, co chcesz powiedzieć – przerwał Jacobowi. – Nie mam
zamiaru robić nic, czego Justin nie będzie chciał. Poza tym on nie
jest dzieckiem. Owszem chcę go oznaczyć, ale tylko za jego zgodą.
Nie zmuszę go do niczego i zaręczam, że przy mnie jest bezpieczny.
Moja reputacja z pewnością sięgnęła i twojego domu, ale to już
przeszłość. Kocham Justina. Teraz przepraszam, ale chcę zabrać
twego brata na spacer. Wybacz, alfo. – Skłonił się lekko z
szacunkiem, pozostawiając Jacoba z szeroko otwartymi oczami.
Wyciągnął do Justina dłoń z pytaniem: – Przejdziesz się ze
mną? – O tak, miłość ogłupia, ale chyba dobrze mu z tym
będzie.
Justinowi natychmiast minęła ochota skopania bratu tyłka. Niech go
przestanie traktować jak dziecko i niech nie zachowuje się jak
ojciec! On sam sobie poradzi z Dariem. Chwycił dłoń partnera i
ścisnął mocno. Starał się ignorować wpatrzone w nich oczy
zmiennych.
~*~*~
Jacob patrzył jak odchodzą w stronę lasu, gdy na jego ramieniu
uwiesiła się Sheoni i głosem przepełnionym szczęściem
zapiszczała:
– Są razem tacy słodcy. Dorośli faceci, a krygują się jak
nastolatki.
– Chyba właśnie dostałem reprymendę od bety i mogę być
spokojny o brata. Pojawił się ktoś, kto będzie się o niego
troszczył – powiedział tuląc partnerkę.
~*~*~
– Wybij sobie z głowy ten pomysł! – krzyknął Daniel na
Christiana. – Nie możesz ot tak pojechać do Tomasa i powiedzieć
mu, że o nim wiesz! Sama Starszyzna nic nie może zrobić bez
dowodów. Wiem, bo wczoraj od nich wróciłem i powiedzieli, że to
sprawa Rady jak Tomas pracował dla taurenów.
– Dlatego pojadę tam i zdobędę je. Powiem, że wiem o nim...
– Nie! – Tym razem Martin zabrał głos. – Jak ty to sobie
wyobrażasz? – Zbliżył się do niego. Jego partner na głowę
upadł. – Hej, witam. Pamiętasz mnie? Jestem Christian porwałeś
mnie. Znam twój głos i to byłeś ty. Przyznaj się, a będziesz
żył. Tak to sobie wyobrażasz?!
– Nie, nie tak! Dlaczego nie chcecie mnie wysłuchać?! – Teraz
on krzyczał odganiając z oczu łzy. Po raz pierwszy tak na niego
krzyczeli. Nie lubił tego. Czuł się wtedy niechciany. Prawie całe
życie na niego krzyczano i czasem bito.
– To jak?! O co ci chodzi?! – Daniel się denerwował. Nie
zamierzał narażać Chrisa. Kiedy powiedział im o tym, co chciałby
zrobić, szlag go trafił.
– Nie krzycz na mnie, ty też nie. – Popatrzył smutno na obu i
po chwili spuścił wzrok. Chciał pomóc, a mu się dostało. Za
nic! Został objęty dwoma parami rąk i pocałowany w szyję i
skroń. Rozpłakał się i chciał im się wyrwać, ale mężczyźni
nie pozwolili mu na to.
– Przepraszamy. Martwimy się o ciebie, kochany – ciepły głos
Martina zawibrował mu przy uchu.
– Jesteś dla nas cenny i nie chcemy, by cię skrzywdzono.
– Nie jestem z porcelany. – Pociągnął nosem. – Chcę się do
czegoś przydać, a nie tylko być waszą ozdobą.
– Wychowujesz nasze dzieci, gdy my jesteśmy zajęci pracą –
powiedział Daniel.
– Sprowadzacie mnie tylko o roli „mamuśki”.
– Nieprawda. – Martin uniósł jego twarz, patrzył uważnie w
zapłakane oczy. Otarł spod nich łzy.
– Prawda. Chcę czuć się potrzebny nie tylko dla dzieci i do
łóżka. – Do tej pory pomagał Justinowi. Teraz przyjaciel nie ma
dla niego czasu, a on poczuł się jakby coś mu zaczęło uciekać.
Do tego tęsknił za Luisem i Sonią.
– Nie tak, kochanie. Cenimy cię nade wszystko i nie jesteś nam
potrzebny tylko do tego. Z Tomasem musimy postępować ostrożnie.
Zdobędziemy dowody. Już ja razem z Danielem, wolimy go zaskoczyć
takimi pytaniami, jakie ty masz w głowie. Byłeś ty był
bezpieczny.
– Jak lalka z porcelany – prychnął.
– Jak nasz partner i ojciec naszych dzieci – rzekł Daniel. –
Masz zgodę na wszystko, ale nie na wizyty u Tomasa.
– Chcę zrobić prawo jazdy – zmienił temat, chowając pod maską
obojętności to, że czuje się zraniony.
– Doskonały pomysł. – Martin go pocałował mając nadzieję,
że Chris wybije sobie z głowy pomaganie im w zdobyciu dowodów na
Tomasa. Nie chcieli niepokoić tym Daria. Mężczyzna i tak nie
przepadał za drugim betą, a miał teraz ważniejsze rzeczy od ich
małego śledztwa.
~*~*~
– Dlaczego chcesz kogoś takiego jak ja? – padło pytanie z ust
Justina. Długo się zbierał, aby je zadać. – Czy to, dlatego, że
musisz?
– Co ty opowiadasz? Nie, nie muszę. – Miał ochotę warczeć. –
Jesteś wspaniały. – Objął dłonią jego policzek. – Nie
rozumiem, czemu ty tego nie widzisz. Nie mam obowiązku być z tobą.
Chcę ciebie, bo jesteś wyjątkowy. Ładny, fantastyczny, mądry i
przede wszystkim jesteś mój. – Przesunął kciukiem po jego
wargach zawieszając na nich wzrok. Pragnął go pocałować. Zabrał
go w to miejsce, gdzie miał wypadek. Stali pod tym wielkim dębem,
trzymając się z dala od skał. Tamto miejsce musieli zabezpieczyć.
Justin czując na nich dotyk rozchylił lekko wargi. Pragnął by
mężczyzna go pocałował i chciał mu to okazać. Wysunął
koniuszek języka i nawilżył usta.
– Justin – to był szept przepełniony pragnieniem. Dario
pochylił się i zbliżył ich usta do siebie, tak, że dzieliły ich
milimetry. Miał wrażenie, że słyszy bicie obu serc. Przesunął
rękę na tył głowy mężczyzny, a drugą objął go delikatnie w
pasie. Dając mu szansę na wyrwanie się, gdyby Justin się
przestraszył. Musnął jego wargi ocierając je lekko o siebie.
Wyczuł spięcie partnera, ale szybko mu minęło. Nie zaprzestał
powolnej pieszczoty ust, ledwie powstrzymując się przed ich
pożarciem. Czekał na reakcje Justina, chyba bardziej na to, że go
odepchnie, lecz zmienny wilk zrobił coś przeciwnego. Sam zaczął
naśladować jego ruchy sprawiając, że ich wargi połączyły się
we wspólnym, nieśmiałym tańcu.
Serce mu biło jak zwariowane, a chęć smakowania ust Daria rosła.
Zapomniał już chyba jak się całuje, ale mężczyzna był dobrym
nauczycielem nawet o tym nie wiedząc. Oddawał muśnięcie za
muśnięciem łącząc ich usta w coraz bardziej absorbującym
pocałunku. To było tak mało i tak dużo jednocześnie. Pięć lat
nie całował się z nikim. Zacisnął palce na przodzie koszulki
Daria, jakby chcąc by się nie odsuwał. Stanął na palcach
opierając się o niego ciałem. Dario był taki gorący. Przy
panującym upale wrażenie było niesamowite. Docisnął ich usta do
siebie nie chcąc, by partner przerwał. Został ciaśniej objęty w
pasie i przyciągnięty do niego. Nie bał się. Kierował się czymś
innym, a zapach Daria uspokajał go, wzbudzając żądze. Tak bardzo,
że nie krępował się, gdy jego członek uwięziony w spodniach
dotknął mężczyzny. Pozwolił sobie czuć, musiał, chciał, ale
to nie znaczy, że wyłączył swój umysł na dobre.
Zaskoczyło go to, że Justin zaczął się do niego łasić. Prędzej
spodziewał się przerwania pocałunku, a tymczasem on domagał się
więcej. Przyciągnął go do siebie i pogłębił pocałunek.
Mężczyzna był podniecony. Czuł to na swym udzie. Wsunął je
między nogi partnera opierając go o drzewo. Wciąż go całował,
kąsając jego usta i liżąc ich powierzchnię. Chciał, żeby
partner go wpuścił do środka, by pozwolił się pieścić.
Rozchylił bardziej wargi rozumiejąc, czego Dario chce. Ledwie
powstrzymał jęk, kiedy udo otarło się o jego krocze. Jeszcze
kilka takich ruchów i dojdzie. Gorący język wsunął się pomiędzy
jego wargi zahaczając o zęby i po chwili liżąc jego język. To
było... To było za dobre. Zassał się na języku partnera, a Dario
ponownie poruszył się doprowadzając Justina do pasji, który
zapomniał jak się oddycha przez nos i musiał oderwać się od jego
ust, by zaczerpnąć powietrza, i przymknął oczy. Jego biodra same
naparły na to, co dawało mu przyjemność.
Dario patrzył na niego. Justin był bardzo rozpalony. Mógł teraz
zrobić z nim wszystko, a może tak mu się wydawało. W każdym
razie świadomość, że to nagle może się skończyć trzymała go
w ryzach, ale nie zamierzał zostawić w takim stanie partnera.
Partnera, który reagował jakby to był dla niego pierwszy dotyk.
Prawą rękę wsunął między ich ciała i zaczął masować krocze
Justina. Ten otworzył oczy jakby z cieniem lęku, ale to też
minęło. Ustąpiło miejsca mgle pożądania.
– Nie wiem, na co mogę sobie pozwolić, ale chcę ci pomóc,
ulżyć. Nie stanie się nic więcej, poza twoją rozkoszą –
szeptał Dario.
Jak miał mu odpowiedzieć, kiedy był bliski orgazmu. Ta gorąca
dłoń parzyła go przez spodnie. Nie wycofał się tylko naparł na
nią. Miał ochotę płakać, jakby to przyniosło mu ulgę.
– Dario – wysapał.
– Ciii. – Odpiął guzik i rozsunął zamek od spodni. Cały czas
obejmował go jedną ręką w pasie, a Justin nie puszczał jego
koszulki. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Pogłaskał jego brzuch
palcami i wsunął rękę, pod bieliznę, aby objąć penisa
partnera. Robił to ostrożnie, powoli, ale Justin nie sprzeciwiał
się temu. Główka członka była cała mokra i śliska. W ustach
Dario zebrała się ślina, chętnie by ją wylizał i wycałował.
Poruszył ręką, a Justin zakwilił. Nie zniesie tego dłużej, musi
go posmakować i pozwolić mu dojść. Chciał mu dać jak najwięcej
przyjemności. – Chciałbym mieć go w ustach. Mogę? – Ponownie
poruszył dłonią, właściwie to głaskał go utrzymując Justina
na skraju szczytowania. Robił to z premedytacją.
Był tylko w stanie kiwnąć głową. Zbyt wiele nocami nawiedzało
go takich scen, by teraz się z tego wycofać. Był rozpalony do
czerwoności i on chciał trzymać swe płonące ciało z dala od
partnera? Po co? Na co? Przecież Dario może mu przynieść ulgę,
jakiej nie może zaznać. Wczoraj w dzień i dziś w nocy było
najgorzej. Partnerska gorączka zaczynała kierować nim, by dążyć
do oznaczenia ukochanego. Obserwował mężczyznę. Jak klęka przed
nim i sunie rękoma po jego bokach, by zaraz zahaczyć o brzeg
ubrania i zsunąć je w dół na tyle, aby dostać się do jego
członka. Wstrzymał oddech, gdy Dario wziął go w dłoń i nachylił
się, żeby zlizać przeźroczyste krople wydostające się z
maleńkiej dziurki. Odrzucił głowę w tył ledwie unikając
zderzenia z pniem drzewa. To doznanie było nieproporcjonalnie lepsze
od jego marzeń. Zmusił się, aby ponownie spojrzeć na
oszałamiający obrazek i napotkał wpatrzone w niego oczy Daria.
Język polizał go po wędzidełku i okrążył główkę. Usta
dotknęły jej, ale zaraz zniknęły. To czuł, ale widział oczy
partnera i tylko one go zaczęły interesować. To była magia.
Pocałunki, liźnięcia i te oczy, którym może zaufać. Jeszcze
moment i dojdzie.
– Chcesz, żebym wziął cię do ust? – zapytał Dario drażniąc
go. Chciał to usłyszeć, mieć pewność, że Justin tego chce, bo
że potrzebował to nie miał wątpliwości. Nabiegły krwią,
boleśnie twardy członek tylko błagał o kolejną stymulację.
– Tt... Tak. – Wczepił palce w jego długie włosy. Chciał się
znaleźć w niebie rozkoszy.
– Chcę, żebyś się nie powstrzymywał. Skończ, kiedy zechcesz,
a ja wyssę cię do końca. – Zasłonił zęby ustami i wziął
główkę do środka, za co został nagrodzony przeciągłym jękiem.
Justinowi pozostało tylko jęczeć. Cały dygotał. Pragnął
wytrzymać dłużej, ale wilgoć, ciepło i sprawny, pracujący język
uniemożliwiały mu cofnięcie się na bezpieczny tor. Zatrząsł
się, lekko poruszając biodrami. Zacisnął palce na włosach Daria.
Mięśnie jego brzucha pracowały coraz szybciej, a serce pompowało
krew w jeden organ, który po sekundzie wytrysnął prosto do ust
Daria, a Justin głośno krzyknął ogłuszony orgazmem.
Dario poruszał głową, ssał go i masował trzon penisa, kiedy
Justin dochodził. Chciał z niego wyciągnąć wszystko i sprawić,
by mężczyzna mdlał z rozkoszy. Orgazm trwał i trwał, a on
przełykał i smakował słone nasienie partnera, aż po ostatnią
kropelkę.
Gdyby nie opierał się o drzewo upadłby. Błogi stan, jaki go
dopadł sprawiał, że z trudem utrzymywał się na nogach. Dwa słowa
spowodowały, że spojrzał w dół.
– Przepraszam, muszę – wyszeptał Dario. Oparł czoło o biodro
Justina i rozpiął swoje spodnie. Odchylił bieliznę i jego
nabrzmiały członek wyprostował się. Złapał go w dłoń i
dosłownie dwa ruchy wystarczyły, by doszedł, a sperma strzelała
na trawę pomiędzy stopami Justina.
Dla Justina widok był wspaniały. Skarcił siebie, bo to on powinien
się nim zająć, ale nie pomyślał. Patrzył jak Dario wyjmuje
chusteczkę i wyciera rękę, na której palcach zostały śladowe
ilości nasienia, a potem się ubiera. On też chciał to zrobić,
lecz partner był szybszy. To on wstając ubrał go, a po chwili
został otoczony dobrze mu już znanymi ramionami. Oparł głowę na
ramieniu Daria uspokajając oddech.
Pocałował go w ramię. Nigdy go już nie wypuści. Nigdy. Justin
idealnie do niego pasował. Idealnie pachniał i smakował. Przesunął
nosem po jego szyi. Kły go swędziały. Chciały się wbić w skórę
i wpuścić esencję partnerstwa. Tylko to nie tak działało. To by
trwało chwilę, dzień, dwa. Oznaczenie na całe życie ma miejsce
tylko podczas pełnego stosunku seksualnego.
– Zabrałem cię tutaj – zaczął Dario, kiedy był w stanie
mówić – aby ci powiedzieć, że chciałbym w tym miejscu wziąć
ślub z tobą?
– Tutaj?
– Jest tu przepięknie, a dodatkowo to miejsce stało się symbolem
tego, że mogę być blisko ciebie. Zgodziłbyś się na to? –
Odsunął się od niego, ale tylko na tyle by móc widzieć twarz
Justina.
– Tak. – Chciał już zapytać, kiedy by to nastąpiło, gdy
przypomniał sobie, po czym następuje ceremonia wiązania. Cudem się
nie zarumienił. Czy jak będą się kochać, to będzie tak samo
dobrze jak kilka minut temu? Miał ogromną nadzieję, że tak.
– Zabrałem cię też tutaj po to, żeby pobyć z tobą sam na sam.
– Musnął lekko jego usta swoimi. – Nie po to, by się do ciebie
dobrać. Nie planowałem tego, co się stało.
– Wiem. – Nie chciał, żeby Dario obwiniał się, że zrobił
coś nie tak. On sam tego chciał. Przecież mógł powiedzieć
„nie”.
– Justin, chciałbym ci coś powiedzieć. Coś, co dotyczy mojej
przeszłości, tej bolesnej części mego życia. O ile zechcesz mnie
wysłuchać.
– Też mam ci wiele do opowiedzenia, lecz nie jestem na to gotów.
Wybacz.
– Poczekam. – Pogłaskał go po policzku.
Usiedli po drugiej stronie drzewa, gdzie było czysto i mieli
doskonały widok na góry. Dario wziął partnera między swoje
rozchylone nogi i pozwolił by mężczyzna się o niego oparł. Taka
bliskość pomoże mu wrócić do przeszłości. Bardzo dalekiej
przeszłości.
~*~*~
Gdzieś za miastem, w bogatej dzielnicy otoczonej willami, w
podziemiu nowoczesnej willi zabrzęczały łańcuchy, a potem
rozbrzmiał gromki śmiech kobiety.
– Już niedługo, panie Monahan, zatopię pazury w twojej skórze.
– W świetle lampy błysnęły taureńskie szpony. Długie na
dziesięć centymetrów pazury zakończone czymś w rodzaju haka były
doskonałą bronią. Raz zatopione w ciało ofiary, nie dawały się
wysunąć. Trzeba rozerwać skórę, a może i mięśnie, żeby
uwolnić szpony.
– Schowaj je lepiej. Nie chcę byś mnie nimi dziabnęła –
powiedział Tomas. Nawet najwspanialsza wizja władzy i bogactwa
odchodził w zapomnienie, kiedy oczy widzą coś, co może sprawić
silny ból.
– Spokojnie, nie masz się, czego bać. Nie zasłużyłeś na to. –
Star z powrotem zmieniła swą dłoń na ludzką. Jeszcze raz trąciła
zwisający z sufitu łańcuch na końcu, którego znajdowały się
solidne kajdany. Ich dźwięk odbił się echem od pustych ścian
pomieszczenia, a raczej więzienia. Monahan nie umrze szybko, zapłaci
jej za śmierć Gabriela i jej cierpienia.
– Wiesz, że zabiłam jego brata? Dawno temu.
– Mówiłaś.
– Opowiem ci jak to zrobiłam. Wypijesz ze mną kawę –
stwierdziła, nie zamierzała pytać. Ona rozkazywała inni mieli jej
słuchać. – Zamierzam się upajać opowieścią, więc lepiej jest
wygodnie usiąść.
~*~*~
– Może zacznę od tego, że mam sto lat. Mój brat był ode mnie
starszy o dwadzieścia lat. Po śmierci rodziców, którzy zginęli w
wypadku...
– Twoi rodzice nie żyją? Przykro mi – powiedział Justin ze
szczerym współczuciem.
– Dziękuję, kochanie, ale było minęło – mówił bawiąc się
jego palcami. Głaskał je, zginał i prostował. Justin miał
mniejsze dłonie od niego. – Przez lata mieszkaliśmy z sforze
Alston. Jeszcze rządził nimi ojciec Daniela. Żyło nam się
dobrze. Dopóki Daren nie spotkał pewnej kobiety. Sam nawet nie
potrafię określić dokładnej daty, ale wiem, że od tej pory mój
brat zaczął się zmieniać. Świata poza nią nie widział. Nie
podobało mi się to. Nie przedstawił jej, bo podobno tego nie
chciała. Poza tym... – zawiesił głos na moment – była
turenką. To żmije, które ciągle coś knują dla własnych
korzyści. Gdy go przed nią przestrzegałem wrzeszczał na mnie, że
mu zazdroszczę, bo sam nie mogę znaleźć partnera, a on się
zakochał i chcę to zniszczyć. Nie zazdrościłem mu. Chciałem by
był z kimś, ale nie z nią. Jak tylko o niej mówił lub czułem ją
od niego, miałem złe przeczucia. Zmienił się tak bardzo, że
traktował mnie jak obcą osobę. Przestał przebywać w domu, ja nie
istniałem i sfora też. Odtrącał wszelkie porady. Pewnego dnia
wyszedł i nie wrócił. Szukałem go, inni też i nic. Normalnie
zapadł się pod ziemię. Po tygodniu ktoś zadzwonił...
– Nie musisz... – Wiedział, że Dario trudno jest o tym
opowiadać.
– Chcę. – Przytulił go mocniej, obejmując klatkę piersiową i
wtulając nos w jego włosy. – Zabiła go. Zostawiła zmasakrowane
ciało na ulicy. Nie miałem i nie mam wątpliwości, że to ona.
Rozszarpała go pazurami. Okaleczyła go i rozerwała jak papier.
– Nie ukarali jej?
– Bez dowodów nic nie mogli zrobić. Potem mijały lata i nikt już
nie szukał dowodów. Ja też jakoś wolałem zapomnieć. W każdym
razie sądziłem, że tak będzie. Trudno zapomnieć wyrządzone
krzywdy.
– Może do tego czasu ona się zmieniła lub nie żyje. – Dario
był smutny Jak miał go pocieszyć?.
– Spotkałem ją, gdy Stone szukał Christiana. Nie bój się tego,
co powiem. – Pocałował go w bok głowy. – Schwytałem ją z
Tomasem. Śledziła jego przyjaciela Luisa. Chcieliśmy wiedzieć, po
co chłopak jest szukany. – Nie zamierzał mu mówić, że ją bił
i gdyby nie Tomas, konsekwencje byłyby wielkie gdyby ją zabił. –
Miałem w rękach zabójczynię mojego brata i musiałem ją
wypuścić.
– Gdzie ona teraz jest? – Obejrzał się na niego przez ramię.
– Nie wiem. Mam nadzieję, że jeżeli żyje, to poniesie karę za
śmierć Darena.
Justin nic już nie
powiedział. Przekręcił się trochę i ułożył głowę pod jego
brodą. Miał świadomość, że Dario cierpiał nie mniej niż on.
To były różne cierpienia, ale łączyła ich bolesna przeszłość.
Jaka będzie przyszłość zależy tylko i wyłącznie od nich.
Superrrrrrr !!!!!
OdpowiedzUsuńWreszcie coś się zaczyna dziać między nimi konkretnego !!!!!:)
Musze też dodać, że bardzo podoba mi się, że nadal piszesz co tam słychać u Christiana i jego partnerów.
Czekam na więcej :)
Życze weny na dłuuuuuugie i ciekawe rozdziały:D
Pozdrawiam
lucynaleg
No to do następnego wtorku :)
Ahhh...! Dlaczego tak krótkoo? ;<
OdpowiedzUsuńNo wspaniałe jak zawsze. Świetnie, że Dario wytłumaczył krótko i zwięźle swoją postawę Jacob'owi i ta scenka była generalnie pocieszna ;P
Sama symbolika tego dębu jest urocza i mam nadzieję, że Justin się w końcu przełamie i poznamy jego historię.
Błagam nie psuj za szybko tej sielanki, którą budują między sobą tak wolno.
Heh i tak dzięki Tobie moje życie wlecze się na podstawie "byle do wtorku" :D A więc życzę dużo weny i pozdrawiam =3
Świetne
OdpowiedzUsuńSuper :) Zawsze z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział, a to łącznie z poprzednią częścią jest moim ulubionym. Dla mnie jesteś najlepszą autorką! Genialnie łączysz i opisujesz wątki seksu i fabuły opowiadania.
OdpowiedzUsuńZawsze z radością witam wtorek. xD
OdpowiedzUsuń"Chyba właśnie dostałem reprymendę od bety" - hahah xD Alfa niech się wstydzi, hehe xD
Chłopaki samo sobie świetnie dają radę... nawet bardzo, bardzo. xD Dobrym krokiem było pozwolenie, aby Dario pierwszy opowiedział o sobie. Mam złe przeczucia, że w oczach Star śmierć Darena była o wiele bardziej przerażająca... przerażająco dobra dla niej, a bolesna dla Darena.
Panicznie boję się, co się stanie i jak...
...........Mdleje , jakie to cudowne ;D JustinXDario boże jak ja ich kocham.Dziś rano gdy miałam isć do szkoły , patrze czy jest nowa notka ...niema -kurde no trudno.-wruciłam patrze ...i szał , jak sie ucieszyłam , ta notkan powaliła mnie na kolana , składam ci pokłony .
OdpowiedzUsuńDużo Dużo weny i pozdrawiam ;)
Tsukihana
Oj kochana coraz lepiej.
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Justin się otworzył i jest gotowy na przyjęcie Daria.
Wszystko idzie ku dobrje drodze.
Podobało mi się również jak przebiegła rozmowa z Christianem.
Ciesze isę, że moi ulubieńcy znów się pojawili i chociaż nie są tak ważni to jednak odgrywają duże znaczenie w całej historii.
I jeszcze Star...
A więc to ona skrzywdziła brata Daria.
Biedny mężczyzna... czuje że ona nie planuje nic dobrego.
czekam na ciąg dalszy i więcej relacji między chłopakami.
Kocham i czekam na ciąg dalszy
O jej *.* nie spodziewałam się tego po Justinie ale cisze się że zaufał Dariowi ( tak można napisać?) Liczę że Martin I Daniel usowodnią Chrisowi że nie tylko jest im potrzebny do łóżka i wychowywania dzieci >.< Już czekam na przyły wtorek <3 Dużo weny :)
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział... Bardzo poprawił mi humor dnia dzisiejszego i urozmaicił nudne lekcje :'D
OdpowiedzUsuńTak się cieszę, że Dario i Justin w końcu aż tak się zbliżyli. Świetnie wszystko opisałaś... Moja wyobraźnia w wiadomych chwilach chodziła na pełnych obrotach (//▽//)
Teraz pozostaje sprawa wiszącego nad coraz bardziej zbliżającą się do siebie parką niebezpieczeństwa....
Pozdrawiam, cała zachwycona rozdziałem, weny i czasu życzę!
~Copacati (≖▽≖✿)
ile będzie jeszce rozdizałów tego tomu?
OdpowiedzUsuń13.
UsuńPiękny rozdział, już nie mogę się doczekać kolejnego :)
OdpowiedzUsuńDużo weny.
Pozdrawiam :)
Mógłby być już wtorek. ;-; Chcę więcej.
OdpowiedzUsuńRozdział super. Jestem pozytywnie zaskoczona. Nie spodziewałam się, że Justin pozwali na tak dużo Dario :-).
OdpowiedzUsuńOby Martin i Daniel wybili Christianowi ten głupi pomysł. Nie chcę, aby chłopakowi się coś stało.
I znowu się pojawiła ta zła kobieta, nie cierpie jej. Oby nie zrobiła krzywdy chłopakom.
Pozdrawiam
Witam,
OdpowiedzUsuńoch Justin coraz bardziej się otwiera dla Daria, scena między nimi gorąca, Dario opowiedział Justinowi o sobie i swojej przeszłości...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia