Bardzo wszystkim dziękuję za komentarze. Wielu z Was pyta ile rozdziałów ma Potęga miłości. Rozdziałów będzie 13. :)
______________________________
Nie pozwolił, by odsunięto go od Daria, którego zabierano do
Craiga. Akcja ratunkowa trwała niecałe pół godziny. Jacob zszedł
do nich, aby ocenić sytuację. Potem Justin widział wszystko jak
przez mgłę. Tylko obecność brata i Daria sprawiała, że nie
panikował przy obcych mu wilkach. Każdy z nich należał do sfory,
Alstona. Jechał z partnerem w tym samym samochodzie usiłując jakoś
werbalnie zminimalizować ból odczuwany przez Daria. Nie wiedział
czy mu się to udawało, ale Dario mu powtarzał, że zniósłby
większy ból, najważniejsze, że on jest przy nim. To był cud. To,
że byli teraz tak blisko siebie. Sam w to nie mógł uwierzyć, a
tym bardziej chyba Jacob, który prowadził samochód. Co rusz zerkał
na niego z pytającą miną. Będą jeszcze mieli czas na rozmowę,
więc swą uwagę Justin skupiał tylko na rannym.
Dario pół leżał na samochodowej kanapie i ledwie znosił podróż.
Zabezpieczono mu nogę, lecz to w żaden sposób nie pomagało. Nie
odrywał wzroku od Justina. Mężczyzna trzymał go za rękę siedząc
na siedzeniu z głową Daria opartą na piersi.
– Craig mnie zoperuje i niedługo będziemy się z tego śmiać.
– Przepraszam. – Nie odrywał od Daria wzroku.
– Za co?
– Za to, że taki jestem.
– Jesteś wspaniały, tylko chyba o tym zapomniałeś. Porozmawiamy
sobie o wielu rzeczach, jak z tego wyjdę. Obiecuję ci to. I już
nie pozwolę ci odejść. Nawet o tym nie myśl – zaakcentował
ostatnie zdanie.
– Nie myślę – zapewnił go i to była prawda. Będąc z nim
czuł, że żyje.
Dojechali na miejsce w ekspresowym tempie. Daria wyniesiono z
samochodu i położono na podstawionych noszach. Craig, czym prędzej
ocenił sytuację oglądając nogę leżącego mężczyzny. Justin
chciał o tak wiele zapytać, ale trudno mu było się wysłowić.
Mimo tego odpowiedzi przyszły same.
– Muszę zrobić rentgen. Ktoś zrobił doskonałą opaskę
uciskową i powstrzymał krwawienie – rzekł lekarz. Justin
skrzywił się, że nie pomyślał o tym. Dopiero jego brat wszystkim
się zajął. Gdyby przyszło im tam długo czekać jego partner
wykrwawiłby się.
– Nawet o tym nie myśl – skarcił go Dario jakby czytając w
jego myślach. – Sam powinienem o tym pomyśleć.
– Słuchasz mnie, Monahan?
– Tak, doktorku. Chcesz mnie poskładać operacyjnie. Na co
czekasz? – Zawiesił wzrok na twarzy Craiga. – Rób wszystko bym
był w pełni sprawnym partnerem dla swego ukochanego. Sam wiesz, że
nie uleczę takiej nogi.
– To do roboty. Sala już jest przygotowana.
Justin musiał puścić rękę partnera. Patrzył jak jest zabierany,
a drzwi odgradzające obie części budynku stają się przeszkodą,
by być blisko niego.
– Craig powiedział, że to potrwa około dwóch godzin. Może
pójdziemy do baru, napijemy się czegoś i porozmawiamy? –
zaproponował Jacob.
– Nie odejdę stąd. – Rzucił okiem na kanapę i usiadł na
samym brzegu. Będzie czekał i nikt go stąd nie wygoni.
– Pójdę do moich ludzi – rzucił Daniel, który cały czas był
obecny. Chciał dać im chwilę sam na sam. Nie ukrywał, że był
bardzo zaskoczony tym, co ujrzał przybywszy na miejsce wypadku.
Domyślał się, więc co czuje alfa Langston.
Jacob skinął mu głową z wdzięcznością. Podszedł do
dystrybutora z wodą i nalał dwa kubki. Jeden podał bratu. Ten
wziął go do ręki, ale nie pił. Patrzył tylko na wodę uwięzioną
w małym, białym, plastikowym opakowaniu.
– Bardzo chciałbym wiedzieć, co się stało, że zastałem cię w
jego ramionach. Jeszcze rano...
– Po prostu nie mogłem znieść, że on cierpi. Zszedłem do niego
i... Dotknął mojej twarzy, a wtedy poczułem, że moje życie ma
sens.
– Nie boisz się go? – Zajął miejsce po drugiej stronie mebla.
– Nie. On oznacza bezpieczeństwo. – Podniósł swoje oczy pełne
obaw i odpowiedział szczerze. – To mój prawdziwy partner i teraz
wiem, że on należy do mnie, tak jak i ja do niego.
– Chcę byś się dobrze czuł. Nie zmuszaj się do niczego.
Zbliżyłeś się do niego, bo był w potrzebie...
– Nie zmuszam się – przerwał mu. Rozumiał troskę brata, ale
teraz już nie musiał się nim opiekować jak dzieckiem. – W końcu
mam nadzieję, że moje rany się zagoją. Już zaczęły to robić.
Wystarczyła bliskość Daria. Chris mówi, że partner jest lekiem
na sprawy duszy. Ma rację.
– To prawda. Bliskość partnera więzi, leczy lepiej niż
najcudowniejszy lek. Tylko...
– Nie, nie chcę być z nim tylko, dlatego, aby znów wrócić do
swej dawnej skóry. Należymy do siebie. Zrozumiałem to i nic, i
nikt nas nie rozdzieli. – Sam był zaskoczony tym, jak bardzo
rozwiązał mu się język. Ale to, dlatego, że był z bratem sam na
sam. W innym wypadku byłoby mu trudno mówić. Spojrzał na czerwone
światełko nad drzwiami. Dwie godziny czekania będą wiecznością.
Chciał tam iść i być przy nim. – Powiedz mi czy jedna sekunda
może sprawić, że nie chce się już być samemu?
– Gdy spotykasz przeznaczoną ci osobę to tak. – Był
zadowolony, że Justin nie czuje się jakoś zobowiązany pomagać
rannemu partnerowi. Robi to nie, bo musi, ale chce. Nie mógł
powiedzieć, że nie cieszy się jak dziecko z tego powodu. Liczył
tylko, że Dario będzie z jego bratem postępował delikatnie. Gdy
wszystko się uspokoi, postara się o rozmowę z nim. O ile Justin
odstąpi partnera na jeden krok. Z drugiej strony to, co widział,
patrząc na nich z góry, jasno dało mu do zrozumienia, że Dario
będzie postępował ostrożnie. Już samo to, jak nienachalnie
dotykał Justina, jakby z obawą, podpowiadało, że nie ma się,
czego bać. Pozostawało im tylko życzyć szczęścia i wyczekiwać
dnia, jak przyjedzie ktoś ze starszyzny, by ich połączyć. Czyżby
to wszystko było aż tak proste? Miał nadzieję, że obejdzie się
bez komplikacji. Justin zasłużył na coś dobrego.
~*~*~
Operacyjne złożenie nogi i unieruchomienie jej w szynie, gips tylko
przeszkadzałby w samouleczeniu, zajęło dłużej niż dwie godziny.
Po czym Daria przewieziono do tego samego pokoju, w którym leżał
Christian po porodzie.
Wybudzał się z narkozy odczuwając oszołomienie i zawroty głowy.
Nawet jakby upijał się przez tydzień nie miałby tak obrzydliwego
samopoczucia, jak w tej chwili. Spierzchnięte wargi i wysuszone
gardło wołały o ulgę. Ciężko mu było otworzyć oczy, ale
rozkazał powiekom unieść się, kiedy jego usta doznały zimna i
wilgoci. Zamrugał kilkukrotnie odganiając niewyraźny obraz. Nad
sobą ujrzał twarz Justina.
– To nie był sen – wypowiedział słabym szeptem.
– Co? – Rozumiejąc, że partnerowi chce się pić przesuwał
kostką lodu po jego kształtnych ustach. Ignorował swoje czerwone z
zażenowania i podniecenia policzki. Do głowy przychodziły mu
niestosowne myśli. Takie jak ta, co Dario mógłby zrobić tymi
ustami. Trudno było w obecności partnera zachować spokój.
– Że jesteś mój. Co robisz?
– Lekarz powiedział, że na razie nie wolno ci pić, więc... –
Poczuł, że się peszy.
– Dziękuję. – Nie spodziewał się, że Justin zdobędzie się
na taką śmiałość. Tak wiele miał w nim do odkrycia. – Co z
moją...
– Z nogą wszystko dobrze. Do jutra nie wolno ci wstawać z łóżka
– odpowiedział Justin, odkładając do kubka roztapiającą się
kostkę lodu. Mokre palce otarł w spodnie. Nie wiedział, co miał
robić. Przyszedł tu od razu jak tylko mu pozwolono. Bardzo się
martwił i ucieszył się, że wszystko poszło dobrze.
– Usiądź, ale obok mnie. – Zadowolony, że Justin usiadł przy
nim na łóżku, uśmiechnął się z aprobatą. Cały czas sobie
powtarzał, że musi postępować ostrożnie. Niby więź pozwoliła
Justinowi go przyjąć i nie bać się, lecz to wszystko było
jeszcze tak słabe jak bańka mydlana. Głupi ruch i wszystko może
się zawalić. Najgorsze, że wyczuwał podniecenie partnera i miał
ochotę rzucić się na niego, i kochać z nim. Oznaczyć, jako
swojego, by każdy wiedział, że Justin jest zajętym mężczyzną.
To jednak musi poczekać na odpowiedni czas. Miał mu tak wiele do
powiedzenia, ale zmęczenie i ogarniająca go senność nie pozwoliły
na to. To też musi poczekać na swoją kolej. Pomyślał
zanim odleciał do krainy Morfeusza.
Tego dnia i wieczoru budził się, i zasypiał kilka razy. Raz
widział przy sobie Justina, raz jego i Jacoba lub doktora, który
podał mu jakieś leki. Te działały na niego usypiająco. Craig coś
mówił, że to po to, aby przespał całą noc i nie usiłował
wstawać. Podobno w pewnym momencie chciał się podnosić i brać
Justina na spacer. Nie pamiętał tego. Wciąż był otępiały.
Zapewne Daniel im powiedział, że Dario bywa nieraz niesubordynowany
i mógłby zechcieć chodzić, a we śnie będzie się leczył. Zanim
zasnął, gdy za oknem było już ciemno powiedział Justinowi, by i
on poszedł do domu odpocząć. Nie chciał, by spał na tym małym
taboreciku z głową na łóżku, tuż przy nim. Miło mu byłoby,
ale mężczyzna, by się umęczył. Nie ma to jak odpocząć we
własnym łóżku.
– Zobaczymy się jutro, kochany. – Tyle zdążył powiedzieć
zanim ponownie zasnął.
Nie chciał go zostawiać, ale lekarz powiedział, że nic tu dziś
po nim. Dario nie obudzi się do rana. Do tego Jacob obiecał
przywieźć go tutaj z samego rana. Lepiej, żeby Dario miał
wypoczętego partnera. W duchu przyznał im rację. Był bardzo
zmęczony. Kiedy Dario usnął, opuścił pokój. Robił to z ciężkim
sercem. Jakby coś tracił, ale zapewnienie Jacoba, że zmienny wilk
będzie tutaj rano, uspokoiło go.
Ten dzień zaczął się normalnie, jak inne. Nie przypuszczał, że
w jego pustej egzystencji zajdą tak nagłe zmiany. W jednej chwili
pisali do siebie smsy, wciąż bojąc się osobistego kontaktu, w
drugiej... Życie czasami niesie wiele niespodzianek. Czy z tej był
zadowolony? Bardzo.
~*~*~
Tej nocy Justin ponownie śnił. Nie był to koszmar i nie sen
podobny do tego, jaki ostatnio go nawiedził. To było podniecające,
rozpalające, pełne ekstazy. Ten dotyk, ten ruch... Obudził się
rozgrzany. Ciało pokryte delikatną zasłoną potu płonęło z
potrzeby. W pierwszej chwili nie potrafił pojąć, że już nie śni.
Następnym, co rejestrował, to wsuwającą się dłoń pod pasek
spodni od piżamy i dotykającą twardego jak kamień członka. Wydał
z siebie przeciągły jęk, gdy tylko musnął palcami swego penisa.
Tak dawno, lata tego nie czuł. Nie mógł się podniecić. Żył w
celibacie. Czasami tęsknił za tym uczuciem. Płakał, że już nie
jest mężczyzną, a teraz mógłby zaraz dojść. Nie pozwolił
sobie na to. Chciał pobawić się sobą. Nasycić i przypomnieć, co
to znaczy cielesna przyjemność. Do tego te obrazy ze snu.
– Dario – jęknął obejmując palcami członek. Drugą ręką
zsunął z bioder spodnie. Nie przeszkadzało mu palące się światło
w pokoju, środek nocy. Nic nie mogło mu przerwać tego, co
zamierzał zrobić. Skierował dłoń ku nasadzie i przesunął ją
na nowo ku główce. Uniósł biodra do góry rozpalony tym
doznaniem. O tak, to było dobre. Jego myśli podążyły do ust
Daria, jego dłoni. Same kierowały umysłem Justina, co by chciał,
aby mężczyzna z nim robił. Ścisnął mocniej penisa wijąc się
na łóżku i starając być cicho. Było mu tak dobrze, gdy się
masturbował. Czuł się jakby robił to po raz pierwszy. Poznawał
od nowa doznania, odczucia, swoje ciało. Rozpadał się na drobne
cząsteczki. Oddychał szybko pompując coraz mocniej członek. Wbrew
postanowieniu nie mógł czekać, nie potrafił. Wolną ręką objął
jądra głaszcząc je powolnym ruchem. To przechyliło szalę na
stronę niewyobrażalnej, rozsadzającej go ogromnej przyjemności.
Zakwilił, gdy ogień zawładnął jego ciałem podążając w stronę
jąder i wzdłuż trzonu tryskając spermą na jego brzuch, pierś i
szyję. Podrzucał biodrami w górę, ściskał członek, by wydrzeć
jak najwięcej rozkoszy, mimo że już nie potrafił tego wytrzymać
i spod zaciśniętych powiek wypłynęły łzy. Ale chciał jeszcze,
więcej, mocniej. Zwłaszcza, gdy widział obraz Daria i słyszał w
głowie jego ciepły, kojący głos. Orgazm targał jego ciałem,
powtarzał się, trwał. Jak dobrze być zmiennym. Jak dobrze czuć
szczytowanie przez całe minuty, nie sekundy. Wreszcie, gdy ostatnia
kropla, którą wycisnął spłynęła z niewielkiej szczelinki na
czubku purpurowej główki, odetchnął głęboko odzyskując zmysły.
Powinien iść teraz pod prysznic, ale nie potrafił się ruszyć.
Zrobi to za chwilę, teraz miał czas na delektowanie się tym, co
przeżył. Chciał to powtórzyć. Najlepiej z Dariem. Nie bał się
seksu. Bał się, że nie będzie w stanie pozwolić się dotknąć i
sprawić przyjemności partnerowi. Teraz wiedział, że wszystko było
możliwe. Wszystko. Nawet tak zniewalający orgazm jak ten, który
właśnie przeżył. A może być jeszcze lepiej.
Jedna chwila, jeden dotyk jego dłoni na policzku, tam w tej dziurze
zmienił wszystko. Gdy po prysznicu zasypiał, był myślami przy
Dariu już wstydząc się spojrzenia mu w oczy po tym, co zrobił.
~*~*~
– Czym się martwisz? – zapytała, Sheoni swego partnera widząc
go takiego zamyślonego i skupionego. Miął w rękach sweterek ich
syna.
– Niczym. To było niesamowite. Mój brat, który boi się nawet
mojego dotyku wtulał się w człowieka, jaki do niedawna wzbudzał w
nim chęć sypiania w piwnicy.
– Tak było tylko kilka razy po tym jak go spotkał. – Poprawiła
sobie syna w ramionach. Chłopiec nie dał im długo spać. O szóstej
rano stawiał ich na nogi. – Wiesz, że w piwnicy miał spokój, to
dla niego ochrona.
– Sądzisz, że powie Dariowi, co się z nim działo? – zapytał.
– Mam nadzieję, że to zrobi. Podaj mi wreszcie ten sweterek, bo
go maltretujesz. – Wyciągnęła rękę do męża. Przebywali w
pokoju dziecka starając się ubrać niesfornego młodzieńca. –
Najważniejsze, że zbliżyli się do siebie – wróciła do tematu
Justina.
Jacob nie zdążył jej odpowiedzieć, bo zaraz do pokoju wszedł
obiekt ich rozmowy.
– Nie przeszkadzam? – zapytał Justin stojąc w otwartych
drzwiach.
– Nigdy nie przeszkadzasz – powiedziała kobieta.
– Jacob podwieziesz mnie do przychodni? Jestem za bardzo
rozkojarzony, by prowadzić, a i tak wiesz, że robię to rzadko –
tłumaczył się. Już nie mógł się doczekać, kiedy będzie przy
Dariu. Nie chciał myśleć o tym, co robił w nocy inaczej spłonie
ze wstydu.
– Jest po szóstej. Możemy tam pojechać koło ósmej. Zjedz
śniadanie. Odetchnij. – Uspokajał podekscytowanego brata. Dawno
go takim nie widział i cieszył się, że coś w nim ulega
przemianie. Chciał go tam zawieźć, lecz nie mogą pojawić się
przed drzwiami przychodni Craiga i tam stróżować. – Dopiero o
ósmej nas wpuszczą.
– Aha. – Przygasł. Nie miał odwagi sam jechać. Obudził się i
jedyną myślą było, że musi tam być, jak Dario się przebudzi.
Bał się, że jak nie będzie blisko mężczyzny, to wszystko się
zmieni. Czas się cofnie i ponownie skryje się w swej skorupie.
– Zjemy śniadanie, a za godzinę zadzwonię do Craiga i dowiem się
czy możemy przyjechać – zaproponował Jacob. – Nie miałbyś
nic przeciw bym zostawił cię tam samego? Mam dziś mnóstwo pracy.
– Poradzę sobie.
Sheoni z lekkim uśmiechem obserwowała swojego szwagra. Widok
intensywnego błysku w jego oczach był cudowny. Sam pewnie nie
zdawał sobie sprawy z tego jak wyglądał. Powracał dawny Justin.
Magia partnerstwa działała jak zawsze. Zabrała syna i obu mężczyzn
na parter, gdzie w kuchni zaczynało tętnić życie. Zmienni
zbierali się na wspólnym posiłku, by rozpocząć nowy dzień.
~*~*~
Dario obudził się mając bardzo dobre samopoczucie. Nie odczuwał
bólu, zawrotów głowy. Mógłby natychmiast stąd wyjść. Zrobiłby
to, gdyby nie ten głupi cewnik podłączony do niego i świadomość,
że przyjdzie Justin. Nie wypuści z rąk tego uroczego mężczyzny.
Słysząc zbliżające się kroki zamknął oczy spodziewając się
swego partnera. Nie znał jego chodu, ale nutka jego zapachu od razu
oznajmiła, że ma oczekiwanego gościa. Nie otwierał oczu chcąc
wiedzieć, co Justin zrobi. Cisza. Tak jakby mężczyzna nie
wiedział, co robić. Już chciał unieść powieki, kiedy lekki
dotyk na policzku spowodował, że jego myśli odpłynęły daleko.
Jedno przesunięcie palcem po jego zaroście w stronę ust
spowodował, że stał się twardy i poczuł lekki ból. Przeklęty
cewnik! Justin chyba wyczuł, że coś jest nie tak, bo chciał
zabrać rękę, więc natychmiast ją chwycił.
Serce podeszło mu do gardła, gdy dotarło do niego, że Dario nie
śpi i go trzyma. Nie wiedział, czego się przestraszył, przecież
Dario ma prawo go dotknąć. Nie stanie się nic złego.
– Nie śpisz – stwierdził, patrząc prosto w magnetyczne oczy.
– Obudziłem się chwilę przed tobą. – Nie puszczał jego
dłoni. – Nie bój się.
– Nie boję. – Bardziej się teraz krępował. Co jak mężczyzna
się domyśli, co on w nocy robił? I jeszcze myślał o nim.
– Nie wiem, o czym teraz myślisz, ale podobają mi się te
rumieńce na policzkach. Usiądź przy mnie. – Domyślał się, że
Justin odczuwa napięcie seksualne tak samo jak on. Przeklęta noga!
Chociaż gdyby nie ona to nadal by tylko pisał smsy do partnera. –
Co to za dziura, do jakiej wpadłem?
– Tam była stara jaskinia. Wiele lat temu została zasypana.
Deszcz widocznie odsłonił wejście do niej.
– To znaczy, że w którejś ze ścian, było wejście głębiej?
– Tak. Byłem wtedy mały, ale pamiętam jak wuj nawiózł skał i
ziemi do zniszczenia tego miejsca.
– Dlaczego?
– Jego syn tam umarł – odpowiedział smutno. – Wpadł do niej
szukając wrażeń. To było z dziesięć lat temu.
– Teraz rozumiem. Przepraszam, że zmusiłem cię do tych
wspomnień. – Gładził jego dłoń kciukiem.
– Mam wiele wspomnień. Dobrych i złych.
– Mam nadzieję, że kiedyś będę mógł je poznać...
– Mam nadzieję, że będę gotów, aby ci to opowiedzieć –
odparł domyślając się, co Dario miał na myśli. Te jedne
wspomnienia, najboleśniejsze, te, co go zmieniły, musiały być
poznane przez jego partnera. W ten sposób zacznie związek bez
tajemnic. Nie miał wątpliwości, że chce to kontynuować.
Przez następną godzinę siedzieli i rozmawiali. Głównie to Dario
mówił o sobie, a Justin słuchał. Zaskoczyło go to, że mężczyzna
został zawieszony w obowiązkach bety. Dario wyznał, dlaczego z
lekką obawą by go nie wystraszyć. Co dziwne, nie odczuł strachu,
wręcz wnerwił się, że nikt mu o tym nie powiedział. Dario go
uspokoił, że przyjaciel i rodzina chcieli go uchronić przed
kolejnym zmartwieniem. Ich rozmowa się skończyła, gdy wszedł
Craig i oznajmił, że koło południa Dario może wyjść do domu.
Ma chodzić o kulach przez dwa dni i dużo odpoczywać, by się
leczyć. Gdy ponownie zostali sami, chory zapytał:
– Pojedziesz ze mną do domu Daniela i Martina? Spędzisz ze mną
ten czas?
~*~*~
Zgodził się. Jakby miał odmówić? Tym bardziej, że wśród
obcych nie będzie sam, a wraz z Martinem po Daria przyjechał
Christian. Przyjaciel wyskoczył z auta pokazując białe ząbki.
– Nie wierzyłem Danielowi, że wy... – Zaczął wymachiwać
rękoma. Daniel dostał od niego burę, że dopiero rano powiedział
mu o tej sensacji. W sumie rozumiał partnera, mógł zapomnieć, sen
z powiek spędzał mu Tomas. Nadal nie wiedzieli, co zrobić, ale on
wiedział i zamierzał w najbliższym czasie poinformować o tym
partnerów. Jak Daniel wróci z wyjazdu do stolicy, gdzie chce
spotkać się z przewodniczącym Starszyzny.
– Stało się to tak nagle, że sami musimy sprawdzić czy to nie
sen – powiedział Dario stojąc o dwóch kulach i mając u boku
milczącego Justina.
– Uszczypnijcie się, to poczujecie, że to jawa.
– Kochanie, pozwól im wsiąść do auta i będziecie rozmawiać w
drodze. Dario nie może tak stać – zaproponował Martin.
Chris się uroczo zarumienił i otworzył tylne drzwi. Samochód
Martina był duży, więc Dario wgramolił się bez większych
problemów na tylne siedzenie i miał przed sobą wiele miejsca,
gdzie mógł położyć nogę. Dzięki czemu Justin mógł usiąść
obok niego, a Dario wziął jego dłoń w swoją. Ten gest stał się
dla Justina czymś ważnym. Wiele mu mówił o wsparciu, jakie Dario
mu daje i on nie zabierał ręki chcąc okazać mu to samo. Kątem
oka widział, że Chris im się przygląda. Z trudem oderwał wzrok
od partnera i spojrzał na zmiennego smoka.
– No, co?
– Wyglądacie razem fantastycznie. Zostaniesz u nas do czasu zanim
Dario nie wyleczy się? – zapytał bez wahania. Dla niego to było
jednoznaczne, że partnerzy muszą być razem. Zapomniał jak sam
zamierzał uciec, byle tylko nie być z Danielem i Martinem. No, ale
to była inna sytuacja, im zagrażało niebezpieczeństwo. Parze
siedzącej na tylnym siedzeniu nie zagraża nic.
– Ja... – Justin nie wiedział, co powiedzieć. Co oznaczało
zostanie? Miałby dzielić sypialnię z Dariem? Oszaleje. Nie, nie
bał się. Po prostu cały czas był podniecony i wstydził się
tego. Nie chciał by Dario myślał, że ma napalonego partnera,
który nie potrafi się powstrzymać przy chorym. W pokoju, tak sam
na sam...
– Dlaczego się rumienisz? – zapytał Christian.
– Ale ty dziś gadatliwy jesteś – zwrócił się do niego Dario.
Mężczyzna doskonale wyczuwał zapach podnieconego partnera i
wariował, że nie może go mieć. Chciał najpierw wyzdrowieć.
– Zawsze dużo mówię – odparował zmienny smok, ale nie zadawał
już więcej pytań. Usiadł przodem do jazdy komentując, co rusz
napotykane powalone drzewa.
Natomiast Justin postanowił, że zostanie do wieczora z ukochanym.
Ha, ukochanym. Już tak o nim myślał. Na noc będzie wracał do
swego domu. Powiedział o tym Dariowi do ucha, a ten nie miał nic
przeciw o ile młody zmienny będzie wracał do niego rankiem.
– Obiecuję, że za trzy dni będę już biegał i zastaniesz mnie
pod swoim domem o wschodzie słońca. – Bardzo chętnie
skosztowałby ust Justina. Miały piękny kontur. Zastanawiał się
jak smakują, ale nie podejmował prób, bo obawiał się reakcji
partnera, a także swojej. Nie zamierzał rzucać się na niego jak
wygłodniałe zwierzę na smaczny kąsek. Powoli, a do celu. A jego
celem nie był seks, lecz związek oparty na zaufaniu, szczerości,
szacunku i miłości. Seks to tylko błogi dodatek do tego. Będzie
na niego czekał.
– Będę wtedy na
ciebie czekał – odpowiedział Justin, układając głowę na
ramieniu mężczyzny. Mógłby tak zasnąć i na zawsze tak zostać.
Było mu dobrze. Po raz pierwszy od lat czuł spokój i widział
przyszłość w jaśniejszych barwach.
Piękny rozdział, jak się cieszę, że Justin nie uciekł od Daria, teraz już wszystko na pewno będzie dobrze.
OdpowiedzUsuńDużo weny :)
Pozdrawiam :)
Rozdział był cudny <3
OdpowiedzUsuńCieszę się że Justin się przełamał <3
Podziwiam Daria, jest cierpliwy i delikatny XD
To jest najważniejsze w związku jaki stworzyli :-D
Mam nadzieje że Justin powie partnerowi o swoim sekrecie i Dario go zaakceptuje ^^
Czekam na kolejne i zapraszam do mnie
http://bl-love-is-like-fire-and-ash-by-mito.blogspot.com/?m=1
Życzę weny i pozdrawiam >3<
Naprawdę cholernie fantastyczne :) Już nie mogę się doczekać Justina gdy stanie się taki jak był przed tymi strasznymi wydarzeniami. No i co im zaserwujesz zanim wreszcie będą razem:) bo będą... muszą być :D.
OdpowiedzUsuńMam też nadzieje , że masz w planach następny tom. Jeśli chodzi o mnie to z chęcią bym lepiej poznała naszego doktorka ( sama pisałaś, że jest bardzo samotny...) po za tym mam słabość do zmiennych tygrysów ( mój ulubieniec to Dare z Moon Pack)
Cóż pozostało czekać do następnego wtorku :)
Weny życze, żeby chłopcy mieli ciekawe przygody :)
Pozdrawiam
lucynaleg
Hej! O Matko Boska i Zastępy Niebieskie! Znów fenomenalny rozdział! Rozpieszczasz mnie swoimi opowiadaniami. Czuję się równie dobrze jak bohaterowie. Ha,ha. Cudowna jest ich relacja, związek, chciałabym sama kiedyś taki przeżyć. Podziwiam ciebie za tak ogromną wenę, oby nigdy się nie kończyła, bo uschnę bez ciebie; bez wtorków. Jak ja uwielbiam oczekiwać weekendów, bo wiem, że dwa dni po nich… będzie rozdział od ciebie. ;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: [Link]
Pozdrawiam
Uważam, że to Twoje najlepsze opowiadanie ;), rozwijasz się, tak trzymać ^^'.
OdpowiedzUsuńDawid.
,,– Będę wtedy na ciebie czekał – odpowiedział Justin, układając głowę na ramieniu mężczyzny. "
OdpowiedzUsuń*.* jej po prostu się rozpływam zresztą jak zawsze :) Rozdział fantastyczny. Już czekam na następny.
Dużo weny <3
Zdecydowanie chcę więcej. Sama piszę ale na bieżąco. A ty masz już napisane i tak trzymasz w niepewności. Kocham cię i nienawidzę za to. Weny. Dużo, dużo weny. <3
OdpowiedzUsuńTak jak autor się męczy przy pisaniu, tak musi troszkę pomęczyć czytelników. ^^
UsuńJa wolę mieć zapasy, bo dzięki temu pisze na spokojnie i nie ma, że muszę napisać rozdział, bo jutro trzeba go wstawić. Zapasy są fajne. :)
Muszę przyznać, że coraz ciekawiej się dzieje.
OdpowiedzUsuńI jak Justin zmienił się w stosunku do Daria.
Naprawdę czekałam na coś takiego i to bardzo.
czuje, że wszystko naprawdę się rozwija w bardzo dobrym kierunku.
I tak jak zauważył anonim, naprawdę się rozwijasz.
Pokazujesz że to opowiadanie jest świetne i dopracowane w każdym szczególe.
Naprawdę możesz być z siebie śmiało dumna.
Już nie mogę sie doczekać ich prawdziwego połączenia.
czuje, że będzie naprawdę wyjątkowe.
tymczasem pozdrawiam serdecznie!
Jeju ja już nie mogę się doczekać świetne
OdpowiedzUsuńAlex
Twój cichy wielbiciel się ujawnia!
OdpowiedzUsuńKocham. Na serio. Kocham to, kocham Ciebie, kocham twoje fantastyczne pomysły... KOCHAM WTORKI. <3! Luano - złotko. Czytam yaoi, od niedawna. Ale czytam też książki. Fantastyczne książki. Ale wiesz co ci powiem? Mam ochotę wydrukować twoje opowiadania, zanieść je do biblioteki, i nie zważając na minę bibliotekarki, położyć te wydruki na półce z bestselerami. Bo to jest NAJLEPSZE CO W ŻYCIU CZYTAŁAM! Śledzę twoje opowiadanie od 26 rozdziału "Połączeni" i to wyglądało tak:
Jeszcze miałaś wtedy taki fajny niebieski szablonik w tle, z zamkiem.
To ten zamek mnie zachęcił XD
Czytam... I jest mega. Serio. Czytając tylko 26 rozdział, nie znając poprzednich, byłam zachwycona. I zaczęłam czytać od pierwszego rozdziału. Dobiłam do 26, a później czekałam na następne wtorki. A we wtorki miałam na 8.00, i miałam 8 lekcji. I tylko twoje opowiadanie trzymało mnie w te wtorki przy życiu <3 ( znajomi już przyzwyczajali się do tego że jak wpadam do szkoły, to tylko: OMG NOWY ROZDZIAŁ, NOWY ROZDZIAŁ!!!! ) I kiedy skończyłaś już Połączonych, to zaczęłam nadrabiać twoje poprzednie opowiadanka, zakochując się w twojej twórczości na nowo. I mam te opowiadania jako E-booki na telefonie... I wracam do tych opowiadań kiedy tylko mi smutno :) To mi pomaga. Bo twoje opowieści wiele uczą. Tego że trzeba spełniać swoje marzenia, albo tego że jedna chwila może zmienić wszystko. Tego że nie możemy bezpodstawnie osądzać ludzi, i tego że życie nie zawsze jest sprawiedliwe, że nie można mieć wszystkiego, i tego że trzeba troszczyć się o tych których kochamy. I uczy cierpliwości. Kocham wszystkie twoje opowiadania <3 A jak znajomi pytają co czytam - z czystym sercem odpowiadam - kolejny rozdział książki, z serii książek najlepszych na świecie. Potem dodaje że chyba nie są to książki z gatunku który przypadł by im do gustu, a jak pytają jaki gatunek, odpowiadam - Homo erotyka <3 , robią wielkie oczy i uciekają krzycząc "Zboczeniec", a ja tylko mówię "wrócić jak zmądrzejesz". I jestem Ci wdzięczna za te co wtorkowe magiczne chwilę. Naprawdę twoje opowiadania powinny zostać wydrukowane jako książki. Żeby pokazać ludziom że homoseksualiści to też ludzie ( chociaż Christian to tylko w połowie XD ). Pozdrawiam! C.C.H.A.M.A.P.L ~ AbbyMe.
Bardzo mi miło, kolejni wielbiciele ujawniają się. Tamto tło było genialne i cieszę się, że przyciągnęło na bloga i już zostałaś. Super, że moje opowiadania trzymały Cię we wtorki przy życiu i bardzo dziękuję za komentarz. :)
UsuńLuano, jestem zakochana w twoich opowiadaniach! Głupio mi, że odzywam się dopiero teraz... ;-; Muszę Ci powiedzieć, że po przeczytaniu naprawdę dużej ilości opowiadań yaoi ciągle wracam do tych Twoich :)) W każdym jest coś magicznego hihi Co do nowego rozdziału jak zwykle się nie zawiodłam ;) Jestem ciekawa jak potoczą się losy kochanków, bo przecież ktoś czyha na życie Daria..
OdpowiedzUsuń~ ''No, ale to była inna sytuacja, im zagrażało niebezpieczeństwo. Parze siedzącej na tylnym siedzeniu nie zagraża nic.'' Oj Chris się jeszcze zdziwi :)))))) Pozdrawiam! :3
Wiem, że mam wielu cichych czytelników i cieszę się, że kolejni powoli "wychodzą na światło dzienne". Dziękuję. :)
UsuńCo tu dużo mówić ,cudo!!! Po prostu brak mi słów ! Czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;) Na razie między Justinem a Dario jest coraz lepiej ....ale na pewno niedługo będzie jakiś niesłychany zwrot akcji ;)Dużo weny ^ ^
OdpowiedzUsuńTsukihana ;*
Hej. Mogę wiedzieć czy po zakończeniu potęgo miłości będzie jej kontynuacja?
OdpowiedzUsuńBędzie 3 tom W cieniu ludzi, ale już z inną parą. :)
UsuńMam propozycję na nowe opowiadanie
OdpowiedzUsuńSkoro masz pomysł, to warto pisać. :)
UsuńAkcja rozgrywa się w 2090r. ludzie dzielą się na 2 grupy społeczne slumsy i arystokraci. Pewien chłopak przez przypadek wpada na pewnych arystokratów. W jedym z na ch się zakochuje. Ja nie umiem pisać opowiadań więc pomyślałam że podam go tobie a ty już sama pomyślisz co zrobisz. :D
UsuńPomysł ciekawy, ale realizuję wyłącznie swoje pomysły. :D
Usuńspoko
Usuńjak chcesz możesz komuś dać ten pomysł
UsuńCzytałam kilka Twoich opowiadań i muszę powiedzieć, że gorzej wychodzą Ci te fantastyczne :/ Mi osobiście najbardziej podobała się " Gdy muzyka w duszy gra". "Połączeni" czy "W cieniu ludzi" wypadają po prostu cienko. Jest na pewno zbyt dużo dramaturgi, która przytłacza i nudzi. Często wydaje się też nagięta. Najbardziej się to objawiało na początku "Jedwabnego szala", ojciec sprzedał Chrisa, chociaż był bogaty i wychowywał go przez kilkanaście lat, więc pewna chociażby nikła nić sympatii, musiała się wytworzyć. Właśnie ten początek wydawał mi się najsłabszy, jaki stworzyłaś. W "Jedwabnym szalu" zaciekawił mnie wątek Justina i Dario i z chęcią zabrałam się za drugą część tomu i z utęsknieniem czekałam, aż coś się wydarzy, bo przez te 5 rozdziałów było wałkowane w kółko to samo, czyli strach Justina. Ogólnie do bohaterów nie mam zastrzeżeń. Są różni i ciekawi, chociaż trochę zlewają mi się ze sobą Daniel i Martin. Nie zauważyłam różnic między nimi, a czasem miałam wrażenie, że to jedna osoba. Za krótko ich opisałaś.
OdpowiedzUsuńCo do technicznej strony tekstu... masz słabą bete :( Zdarzają się powtórzenia i sam styl jest jakiś nietrafiony, suchy, nie czuje się tych emocji. W starszych opowiadaniach styl był o niebo lepszy.
Mam nadzieję, że po tym komentarzu nie zrazisz się do pisania, bo nie mam zamiaru Cię zniechęcać :). Wytknęłam Ci tu błędy, które możesz poprawić.
Życzę weny :D
Nie, nie zraziłaś mnie do pisania. :) Co do bety to naprawdę ciężko znaleźć idealną betę/korektora/edytora. Można powiedzieć, że Daniel i Martin poniekąd są tacy sami. Różni ich tylko styl ubierania się. Ojczym Chrisa nie czuł żadnej więzi z pasierbem. Wręcz go nienawidził i od zawsze chciał się go pozbyć. Najchętniej to by go zabił, ale wiedział, że poszedłby za to siedzieć, więc wybrał takie wyjście. :)
UsuńTen rozdział był cudowny. Już to chyba pisałam, ale ja naprawdę uwielbiam Dario i Justina. Życzę im jak najlepiej. Trochę obawiam się co będzie w następnym rozdziale, ponieważ tu jest tak bardzo sielankowo. Jestem ciekawa co wymyślił Chris w sprawie z Thomasem oraz jak rozwinie się sprawa z tą wredną kobietą Star ( rozdziały gdy nie występuje świetnie się czyta :) ).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dużo weny
Witam,
OdpowiedzUsuńciekawe na jaki pomysł wpadł Christian , Justin się otwiera, powoli dopuszcza do siebie Daria i zaczyna akceptować ta więź między nimi
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Obrzydza mnie fakt ze czlowiek po operacji ledwo sie budzi i ktos juz chce go napastowac seksualnie. skoro budzi sie z narkozy to minelo jakies 5 minut od zaszycia jego nogi. TO BYLA NARKOZA A NIE SPIACZKA
OdpowiedzUsuńPamiętaj, że to nie są ludzie.
UsuńPodobało mi się
OdpowiedzUsuń