Prolog z Połączonych pojawi się 26 marca, ale wcześniej poznacie postacie i ujrzycie nowy szablon wykonany przez Sandrę Werner z Zaczarowanych Szablonów.
Przypominam, że w piątek ukaże się drugi rozdział opowiadania Zburzony mur. Piszę go razem z Yaoistą, muszę podkreślić, że On pisze 3/4 tekstu i to opowiadanie na pewno dobiegnie końca. Już mamy cały plan na niego. :D
A teraz zapraszam na ostatni rozdział. :D
EDIT: Na moim chomiku Luana2012 pojawiła się całość tego opowiadania.
Cody
był zły na siebie, że tak szybko wybaczył Jamesowi. Nie, nie
wybaczył mu, po prostu go kocha i chce dać temu mężczyźnie
jeszcze jedną szansę. Nie zastanawiał się długo nad powrotem do
miasta, tym bardziej, że smutne psie oczy Jamesa działały na
niego.
–
Co my tu robimy?
Myślałem, że zawieziesz mnie do domu. – Nie rozumiał,
dlaczego zajechali pod rezydencję Harnera. Powinni porozmawiać na
spokojnie, a nie przy dzieciach.
–
Spokojnie, w domu
nikogo nie ma – powiedział James, jakby czytając w myślach
kochanka. Zaparkował prawie przed drzwiami.
Niedługo
później James zamknął drzwi na klucz, kiedy weszli do domu.
–
Gdzie są wszyscy? –
zapytał,
Adison rozbierając się z kurtki.
–
Dziewczynki u Chloe, a
Alex zapewne ze Stevenem.
–
Nie boisz się, że oni
obaj pójdą na całość? – Trochę bawiło go,
jak James chciał pilnować brata.
–
Obaj są rozsądni.
Postanowiłem nie być mamą kokoszą. Nie mówmy o nich, chcę
pogadać o nas. – Rzucił kluczyki na stolik w holu i od razu
przyciągnął do siebie kochanka. – Chcę ci pokazać, że nie
bawię się tobą. – Przesunął nosem po jego policzku pokrytym
lekkim zarostem.
–
Seksem?
–
Nie tylko. Przyznaję,
chcę się z tobą kochać i to kochać w tym domu i w moim łóżku.
–
Do tej pory... –
Położył Jamesowi ręce na biodrach.
–
Dawno temu przysięgałem
sobie, że będę się tam kochał z kimś,
z kim spędzę życie. – Uwielbiał go przytulać.
–
Czyli nie dzieci... –
Co on tak urywa zdania?
–
Nie. To ja byłem
przeszkodą, żebyś tu nocował. Na całe szczęście ze wszystkim w
porę się opamiętałem.
Cody
wtulił nos w szyję mężczyzny i uśmiechnął się.
–
Mogę wziąć prysznic?
– Kąpał się jeszcze wczoraj, więc już nie był za świeży, by
móc się w pełni kochać, a chciał tego.
–
Łazienka w sypialni
jest do twojej dyspozycji. Idź, a ja przygotuję coś do picia. –
Rozumiał, że Cody wolał być sam, inaczej zaproponowałby mu
wspólną kąpiel, jak zawsze.
Został
sam, więc poszedł do kuchni i wyjął z lodówki wino, a z szafki
dwa kieliszki. Dziś pokaże Cody'emu, że jest tylko dla niego. Nie
spieszył
się. Sam wziął prysznic na parterze i założył na siebie tylko
szlafrok, nie było potrzeby później męczyć się ze spodniami.
Na
dworze już ściemniało, kiedy wszedł do sypialni. Pierwsze,
co zauważył,
to zasłonięte zasłony i zapalone, ale przyciemnione światło.
Cody leżał na łóżku w samym ręczniku, a raczej był nim okryty.
–
Widzę, że nie tylko
ja mam na coś ochotę – zamruczał James, kiedy odstawił
wino i zawisł nad mężczyzną.
–
Nie potrafię sobie
odmówić tak znakomitego deseru jak ty – odparł Cody. Złapał
Jamesa za kark i przyciągnął do siebie,
wpijając mu się
zachłannie
w usta.
Biorąc prysznic,
myślał o tym,
co się będzie działo i był już bardzo pobudzony. Chciał się
kochać. Rękoma rozwiązał pas od szlafroka i wsunął dłonie pod
materiał, nareszcie dotykając skóry kochanka. Tęsknił za nim tak
bardzo, że to bolało.
James
odsunął się od jego ust po tym intensywnym doznaniu. Całowanie
się z tym facetem było uczuciem fantastycznym i nie zamierzał tego
zmieniać. Wyprostował się i nalał do kieliszka wina.
–
Mam ochotę cię upić.
–
Żebym był łatwiejszy?
– Uniósł się na przedramionach.
–
Żebyś mnie błagał o
więcej – szepnął Harner i wlał sobie do ust czerwony napój,
po czym natychmiast odstawił kieliszek i pocałował mężczyznę,
obejmując go jedną ręką.
Cody
uchylił lekko usta, a płyn wlał się po prosto do środka. Tak
mógł już zawsze pić. Po przełknięciu już nie pozwolił oderwać
się do siebie kochankowi, również go obejmując i naciągając na
siebie na tyle, że ich torsy przylgnęły ciasno jeden do drugiego.
James całował wspaniale,
odbierając mu oddech i dając w zamian masę przyjemności.
Badał
językiem najmniejszy zakamarek ust Cody'ego,
chcąc się zatracić do samego końca. Walczył z językiem
mężczyzny, a zarazem sam do tego go zapraszał, oplatał i ssał,
wciągając do swoich ust. To wszystko trwało sekundy, a może i
wieki, jednak było bez znaczenia, bo musiał to przerwać.
Chciał
mu dać więcej. Pokazać, że go kocha i przeprasza. Oderwał się
od warg mężczyzny,
z lubością oglądając,
jak bardzo zostawił je czerwone, nabrzmiałe.
–
Jesteś niesamowity,
Cody. – Przesunął rękę wzdłuż klatki piersiowej,
a
kiedy się trochę odsunął, wzdłuż brzucha na jego krocze. – I
twardy. – Pomasował jego penisa przez materiał ręcznika.
Pamiętał, co czuł, jak dotknął go pierwszy raz. Przez cały
kręgosłup przeszedł go dreszcz rozkoszy na to wspomnienie.
Cody
stęknął na ten dotyk i poruszył biodrami.
–
Twardy dla ciebie.
–
I tylko dla mnie –
zamruczał James,
unosząc się i zaczynając pocałunkami oznaczać skórę kochanka.
Kąsał ją delikatnie wzdłuż ramienia,
schodząc niżej po to, żeby zabawić się przyciągającymi wzrok
sutkami mężczyzny. Były małe, ale otoczone ciemniejszą obwódką.
Zakreślił językiem kółeczka,
trącając jeden z kamyczków. Słyszał, jak Cody wręcz mruczy z
zadowoleniem,
pozwalając mu na wszystko, a palce mężczyzny pieszczotliwie
głaskały go po karku i głowie. Odrzucił ręcznik na bok i aż
westchnął,
widząc, że penis młodszego mężczyzny leży na jego brzuchu, a z
czubka sączy się przeźroczysta nić. Chciał ją zlizać, ale się
powstrzymał.
Nie
będzie dążył od razu tylko do jednego. Tak było za każdym
razem, był tylko seks, a on chciał się kochać. Kochać w takim
prawdziwym znaczeniu,
włącznie z pieszczotami, pocałunkami i najdrobniejszymi
muśnięciami palców, ust, a nie kroczyć tylko do spełnienia.
Dlatego teraz zignorował penisa i pieścił ustami brzuch oraz
biodro partnera. Dłonie też nie były spokojne, tylko badały,
naciskały i masowały każdy kawałek skóry,
do jakiej dosięgły.
Cody
wzdychał,
obserwując poczynania Jamesa. Pragnął go już mieć na sobie, ale
to,
co teraz mężczyzna robił,
wprowadzało jeszcze intensywniejsze doznania. Samo oczekiwanie
strasznie go nakręcało, więc nie chciał się spieszyć.
Dla niego seks od zawsze nie był najważniejszy, ale kiedy jest z
Jamesem i mają być ze sobą tak blisko, że bliżej już nie można,
to taka intymność stała się wprost oczekiwana. Patrzył, jak
James uklęknął i pozbył się szlafroka. Ciało mężczyzny nie
pozbyło się jeszcze letniej opalenizny, a jego penis stał na
baczność, w pełni gotowy do igraszek. Cody uwielbiał, jak ten
mężczyzna na niego reagował.
A
jeszcze
kilka tygodni temu tak się bronił przed tym. Teraz James otwarcie
pokazywał, że jest podniecony i go pragnie. Poczuł się winny, że
nie oddaje mu pieszczot i próbował wstać, ale Harner nacisnął
dłonią jego klatkę piersiową i kazał leżeć.
–
Ja się tobą zajmę,
ty tylko bierz – powiedział James, a jego oczy płonęły żywym
ogniem pożądania. Odsunął się i uniósł jedną nogę kochanka.
Pocałował kostkę mężczyzny i sunął dłońmi wzdłuż łydki,
żeby zaraz za nimi wargami zaznaczać palący ślad. Zawędrował
pod kolano i dosięgnął językiem cienkiej skóry,
nie pozwalając sobie na ominięcie
ani
tego miejsca, ani żadnego
innego. Cody miał wspaniałe nogi, szczupłe, długie i tym bardziej
pieścił jedną z nich czule. Całował wewnętrzną stronę uda,
kierując się ku strategicznym miejscom, a Cody tylko zaciskał
pięści na pościeli.
Serwowane
pieszczoty, czasami dawane na raty, kiedy James zwalniał,
zamiast dążyć między jego nogi,
wyrywały ciche jęki z jego ust. Rozpalał się z każdym muśnięciem
warg
i coraz bardziej potrzebował więcej. Miał ochotę żądać, żeby
James przeszedł do rzeczy, ale gdy zaczynał to robić,
znów czuł na sobie parzący język i odpływał w doznania,
oblizując wargi.
Rozszerzył
nogi kochanka i polizał powoli tak kuszące go jądra, przy okazji
delektując się zapachem mężczyzny i jego podniecenia. Za każdym
razem potrzebował więcej jego smaku, westchnień. Ignorował
swojego penisa i zamierzał to robić najdłużej jak się da,
tymczasem zabierając się za pieszczoty członka Cody'ego, a chłopak
drgnął biodrami,
nareszcie się tego
doczekawszy.
Oplótł trzon palcami i uniósł go.
–
Z twarzą przy nim
wyglądasz jak orgazm – sapnął Adison.
–
Tak dobrze?
–
Nawet lepiej. Ach. –
Odrzucił głowę do tyłu,
nie będąc już nic w stanie dodać, bo James wziął główkę do
ust i zrobił coś,
przez co Cody omal nie dostał orgazmu. – Tak mi rób.
I
robił.
Całował,
lizał
i
jednocześnie mruczał,
mając go głęboko w ustach. Po praz pierwszy tak głęboko zdołał
go włożyć i był z siebie dumny. Cody dygotał,
zaciskając palce na jego włosach, a mięśnie brzucha pracowały
pod skórą. Poruszał głową w górę i w dół, a ręką sięgnął
do twarzy kochanka.
Palcami
odnalazł
jego usta
i
wsunął mu je do środka, a
Adison zaczął je oblizywać i ssać, oddychając płytko. Wypuścił
penisa z ust, nadal go trzymając, takiego mokrego.
Postukał
końcówką języka w dziurkę na czubku.
Wiedział,
że Cody szaleje na takie drobne, podchodzące pod wibrację gesty.
Wyjął
z jego ust nawilżone śliną palce i sięgnął pomiędzy pośladki.
Zamierzał
tylko go tam popieścić, nie chcąc robić nic więcej bez żelu i z
powrotem pochłonął penisa.
Cody,
czując koło swej dziurki ciekawskie i śliskie palce,
pragnął nadstawić się, aby jeden z nich wsunął się do
wewnątrz, lecz te jak na złość tylko krążyły wokół,
naciskając go, drażniąc i mocniej pobudzając. Złapał mężczyznę
za ramiona i przyciągnął na siebie.
Harner
mu się
poddał,
z żalem żegnając się z penisem kochanka. Położył się na
mężczyźnie,
splatając z nim nogi i ucałował w usta.
–
Jesteś taki gorący,
James. – Czuł jego członek na biodrze i udo pomiędzy swoimi
nogami.
Musiał
się poruszać, ocierać, ponieważ rozpalone ciało tego
potrzebowało. – Chcę cię i nie baw się ze mną.
James
w tym czasie całował go po szyi, szczęce i uchu.
Też
już chciał być w nim,
a
szczególnie poczuł to, kiedy przylgnął do kochanka.
–
Odwróć się –
szepnął zachrypniętym od podniecenia głosem. Uniósł się na
rękach, dając trochę przestrzeni Cody'emu,
po czym znów na niego opadł, a penis wcisnął się pomiędzy
pośladki chłopaka leżącego na brzuchu, jakby wiedząc, gdzie
niedługo się znajdzie. Ruszał biodrami,
naśladując ruchy frykcyjne. Nie zaprzestał pieszczenia kochanka,
nawet nasilił dotyk i pocałunki na karku oraz
plecach,
rozpalając go na tyle, że ten zaczął sam się ocierać o członek,
prosząc o więcej.
Sięgnął
po żel pod poduszkę
-
rano wszystko przygotował
-
i wylał go sobie na palce. Wycofał się trochę,
by mógł przygotować na siebie Cody'ego.
Zagryzł
wargę, kiedy James zaczął zajmować się nim tak,
jak tego pragnął,
a
gdy poczuł w sobie pierwszy palec,
z jego ust uciekło głośne:
–
Tak. – Nie przejmował
się, że ktoś może ich usłyszeć.
Byli
sami i mógł w końcu poddać się w pełni. Kochał być na dole i
nigdy nie ciągnęło go do tego, aby kogoś posiąść. Owszem,
nie raz bywał na górze, ale chyba w końcu trafił na faceta, który
go do tego nie zmusza. Oddanie kontroli w łóżku było jego
pragnieniem, a James lubił go zdominować. Może kiedyś, czasem
zamienią się rolami, o ile James pozwoli, ale w najbliższym czasie
chciał tylko tego,
co ma teraz, to była jego naturalna potrzeba.
Obserwował
jego dziurkę, jak rozszerza się pod penetracją trzech palców. Te
wsuwały się bez problemu, a Cody podparty na kolanach i rękach
nabijał się na nie coraz szybciej. Wysunął palce,
chcąc zastąpić je własnym członkiem, który już go bolał, a
szczególnie napięte jądra. Rozszerzył sobie krąg mięśni
kciukami i mokrym od lubrykantu penisem naparł na dziurkę.
Ten
wsunął
się bez najmniejszych problemów, a rozluźniony i chętny Cody
przyjął go w siebie
całego.
Gdy
James
był już w nim,
ułożył ręce po bokach ciała chłopaka,
przylegając torsem do jego pleców.
Chciał
być blisko.
Poruszył
się,
nabijając bardziej Cody'ego na siebie.
–
Mmmnnn, James –
zajęczał. – Kocham cię.
Wkrótce
odnaleźli wspólny,
spokojny rytm i kochali się powoli, z czułością,
nie tylko zaspokajając swoje samcze potrzeby. Pokój pachniał
zapachem seksu, gdy dwa ciała oddawały się ekstazie. Odgłosy
westchnień roznosiły się wszędzie,
odbijając
się
od ścian. Obaj byli bliscy spełnienia, a o tym świadczyło
napięcie mięśni i przyspieszające
oddechy.
–
Dochodzę –
powiedział Cody,
masturbując się, a wtedy James uniósł go do góry tak, że obaj
klęczeli, a chłopak mógł się bardziej nie niego nabić. Odtrącił
rękę chłopaka,
złapał członek sączący swoje soki i poruszał ręką w rytm
swoich pchnięć. Drugą rękę oplótł wokół pasa mężczyzny,
prowadząc go drogą ku orgazmowi.
Cody
zarzucił głowę na ramię Jamesa i krzyknął. Napięcie kumulujące
się coraz mocniej w lędźwiach doszło do ostatecznego poziomu i z
jego penisa wytrysnął biały strumień spermy, a całe ciało
ogarnął niewyobrażalny orgazm. Jeden z najsilniejszych,
jakie miał.
–
Oooch, Cody. – James
dołączył do partnera,
nie przestając go jednocześnie pieścić i pieprzyć. Podrzucał
biodrami,
dopóki ostatnia kropelka nasienia nie znalazła się wewnątrz
kochanka. Wtedy odwrócił jego głowę do siebie i pocałował
namiętnie w usta,
oddając tym samym całego siebie.
–
Też cię kocham, zawsze o tym pamiętaj.
Zaspokojony
Cody uśmiechnął się szczęśliwy na te słowa, marząc już tylko
o jednym, śnie. Ale wątpił, żeby
James pozwoli mu dziś spać.
Nie
mylił się, nie pozwolił, bo ledwie co skończyli się kochać,
nadeszły nowe pieszczoty i nie tylko, a zapomniane wino stało
samotne na szafce,
będąc świadkiem ich uniesień.
~*~*~
–
Nie możecie tam wejść.
–
Ale chcę obudzić
Jamesa.
–
Nie, Sarah, nie możesz.
Jest
zmęczony,
śpi – odezwał się Alex.
James
poruszył się i otworzył oczy. Kochanek także się budził, gdyż
w tym harmidrze,
jaki był za drzwiami,
trudno było spać.
–
Co się dzieje? –
zapytał zaspany Cody.
–
Moje rodzeństwo. Alex
chce zatrzymać Sarah przez wtargnięciem tutaj. Chyba musimy wstać
i tam pójść.
Cody
uniósł się na łokciach
i
ziewnął,
nie kłopocząc się zasłanianiem dłonią ust.
–
Czy mam to rozumieć
tak,
jak wydaje mi się, że pojmuję tego sens w taki sposób... cholera,
zaplątałem się w słowach. – Opadł na poduszki i zasłonił
twarz dłońmi.
–
Dokładnie jest tak,
jak myślisz. – Pochylił się nad nim i odciągnął dłonie. –
Nie zasłaniaj się. Chcę na ciebie patrzeć. – Pocałował go
lekko. – Teraz kąpiel i schodzimy na dół.
–
Powiesz...
–
Alex wie, wystarczy
wytłumaczyć kilka rzeczy dziewczynkom. – James zsunął się z
łóżka, nagi. Cody nie oparł się temu, aby nie popieścić go
wzrokiem. Czuł go jeszcze w sobie po tej nocy.
–
Podoba ci się moje
ciało? – zapytał James,
idąc do łazienki.
–
Mam ochotę je pożreć.
– W końcu tego ranka poczuł się naprawdę pewny tego, że James
jest z nim. Dołączył do partnera w łazience, a potem pod
prysznicem, kiedy Harner puścił już gorącą wodę. – Mogę cię
o coś zapytać? – Wziął żel i rozlał
go
na dłoń, po czym zaczął wcierać w pierś Jamesa.
–
Zawsze możesz, co
najwyżej nie odpowiem. – Zaśmiał się. Mokre włosy opadły na
twarz mężczyzny,
oklejając ją. Woda spływała po ich
twarzach,
dotykając ust oraz płynąc w dół, aby zmieszać się z pianą.
Sam też nalał żelu na rękę,
odwzajemniając czynność.
–
Ty i ja. Jesteśmy
razem?
–
Tak, nie musisz pytać.
Myślałem,
że wiesz. – Przytulił go, przy okazji myjąc.
–
Wolę się upewnić.
Chcę wiedzieć,
na czym stoję, James. – Ułożył ręce na jego plecach,
przesuwając
nimi
w górę i w dół. – Kocham cię. Mam nadzieję, że nie
przeszkadza ci to, że chcę to mówić i ukazywać swoje uczucia.
–
Prawdziwy mężczyzna
zawsze jest w stanie pokazać, co czuje. Tylko... – zawiesił na
moment głos,
po czym kontynuował: – Ty
mnie przyjmujesz do swego serca razem z moim rodzeństwem. Nie
zostawię ich.
–
Nawet bym tego nie
zażądał. Poza tym moi rodzice zawsze chcieli mieć wnuki, więc
sądzę, że ta trójka na dole da im dobry substytut tego.
–
Uwielbiam cię, Cody. –
Pocałował go czule. Jak mógł wcześniej odtrącić Cody'ego?
Dobrze, że w porę oprzytomniał. Dziś jest pierwszy dzień jego
nowego życia. Właściwie to życia ich wszystkich.
Zeszli
na dół pół
godziny
później,
odświeżeni i ubrani. Cody musiał założyć wczorajsze rzeczy, bo
nie szli już po jego torbę do samochodu.
W
kuchni siedziały dziewczynki wraz z Alexem i Chloe. Adison poczuł
się dziwnie obserwowany przez brata swego faceta.
–
Cześć – odezwał
się pierwszy.
–
Cody – krzyknęła
uradowana Sarah,
unosząc się z krzesła i przyklejając do przyjaciela. Ten
poczochrał ją po głowie. – Co ty tu robisz? To znaczy,
widziałam twoją kurtkę, ale sądziłam, że ją zostawiłeś.
–
Sarah,
usiądź, Cody i ja musimy wam coś powiedzieć. – Przyciągnął
kochanka do siebie,
obejmując go w pasie. Sarah wróciła na miejsce.
–
To może ja pójdę,
mam górę prasowania. – Chloe odstawiła kubek z herbatą.
–
Niech pani zostanie.
Chloe, jesteś jak rodzina. – Zatrzymał ją James,
patrząc na kobietę ciepło. – To,
co powiemy,
jest tak ważne, że musimy się tym podzielić.
–
Co takiego? – Spytała
Vicky,
uważnie patrząc na rękę brata umieszczoną na biodrze młodszego
mężczyzny.
–
Cody i ja jesteśmy ze
sobą, razem, jak para – rzekł James.
–
Co to znaczy? – Sarah
była zdezorientowana.
–
To znaczy, że czasami
mężczyzna kocha mężczyznę i to nie jest nic złego.
–
Tak jak tatuś mamusię?
–
Tak – odpowiedział
Cody.
–
To będziecie spali ze
sobą jak mama z tatą? – Padło proste pytanie Vicky.
–
Nie tylko. Wasz brat i
ja po prostu się kochamy i chcemy być razem,
jak inne pary. – Czuł się taki oceniany i bał się, iż oni go
nie przyjmą do rodziny.
–
To znaczy, głupie
dziewuchy, że teraz będziemy Cody'ego widywać tutaj o wiele
częściej i niech żadna się nie waży wpadać z rana do sypialni
Jamesa – rzekł Alex. On odważył się zajrzeć tam rano. Widział
ich,
jak razem śpią i dobrze mu z tym było. – Znaczy też to, że w
naszym domu nie pojawi się już jakiś głupi babsztyl. – Alex
podszedł do obu mężczyzn. – Naprawdę nienawidziłem tych
piskliwych, pustych s... kobiet. – Zmienił ostatnie słowo,
widząc karcący wzrok Jamesa. – Teraz w końcu masz kogoś,
kto jest naprawdę w porzo. Cody, jak skrzywdzisz mojego brata, to
obdzieranie żywcem ze skóry będzie najlepszym,
co cię spotka, gdy wpadniesz w moje ręce – powtórzył słowa
brata, które ten jakiś czas temu skierował do Stevena, a potem
roześmiał się. – Witaj w rodzinie. Idę do szkoły. – Nagle,
zamiast ich ominąć,
odwrócił się do sióstr. – Może to dla was za dużo, ale Steven
jest moim chłopakiem. – Koniec z ukrywaniem się w rodzinie.
Oczywiście w szkole tego nie powie, nie miałby tam życia i jego
chłopak także, ale tu mógł przestać udawać. I jak dobrze, że
James w końcu się otworzył.
James
tylko przewrócił oczami na to,
co mówił Alex i stanął za plecami Cody'ego
–
Witaj w rodzinie –
szepnął mu do ucha.
Słysząc
to po raz drugi,
Adison uśmiechnął się szeroko, a po nim dziewczynki i Chloe.
Ciekaw był,
jak pójdzie w pracy. Przed
wyjściem z sypialni James powiedział, że dziś będzie ich wielki
coming out w agencji, a to znaczyło, że mężczyzna myśli o nim
naprawdę poważnie. Chciał spędzić z nim życie. Chciał
wierności, miłości, szacunku i przyrzekł sobie,
że da to samo Jamesowi.
~*~*~
Agnes,
będąc już pewna, że jej kuzyn się odnalazł,
przyszła do pracy w doskonałym humorze i miała zamiar obdzielać
nim wszystkich. Nawet Madsona, który po raz kolejny prowadził wojnę
z programem do grafiki.
–
Robię kawkę, kupiłam
drożdżówki, kto chce? – Postawiła kartonowe pudełko na biurku.
–
Potrzebuję cukru –
jęknęła Diana,
podchodząc do kobiety. – O, Cody i szef razem przyszli.
Na
to stwierdzenie wszystkie głowy, te zapracowane, jak i leniuchujące,
odwróciły się w stronę wchodzących mężczyzn.
Cody
miał tremę i chciał się wycofać, ale nie zrobił tego. Teraz,
już przebrany w świeże ubranie, bo po drodze wpadli do jego
mieszkania, u boku swego mężczyzny pokonał próg. James nie
powiedział mu,
co dokładnie planuje, ale gdy już wszyscy na nich patrzyli, wszak
przyszli razem, co zdarzało się rankami raz na ruski rok, Harner
chwycił go za nadgarstek,
przyciągnął do siebie i pocałował. I to jak pocałował. Odebrał
mu oddech. Cody mógłby już nigdy nie odrywać się od
tych namiętnych ust. Wargi Jamesa doskonale wiedziały,
co robić, jak pieścić, by nie wzbudzić pożądania, ale jedynie
szybsze bicie serca. Pozwalał mu się całować,
sam oddając to, co było mu dawane. W tym czasie,
gdy jedna z dłoni spoczęła płasko na plecach Adisona,
druga ręka ułożyła się wzdłuż ciała i palce obu mężczyzn
splotły się ze sobą.
Dla
nich obu wszystko zaczęło się od pocałunku i James postanowił
nowy etap życia również rozpocząć w ten sposób. Całował
Cody'ego przy wszystkich i czuł się fantastycznie. Nareszcie był
sobą i miał najwspanialszego mężczyznę pod słońcem. Dla niego
taki właśnie był Cody, najwspanialszy. Zakończył pocałunek
ostatnim szybkim cmoknięciem i obaj już mogli zajrzeć w oczy
obserwujących. Jedni byli zdegustowani, ale większość wyrażała
zadowolenie.
–
Chciałbym powiedzieć,
że mam dość ukrywania
tego, kim jestem,
nawet przed samym sobą – przemówił Harner. – Cody jest kimś,
kogo kocham i jeżeli komuś się to nie podoba i nie zamierza nas
szanować, to bardzo chętnie otrzyma ode mnie wypowiedzenie z pracy
lub już teraz może zrezygnować.
Stella
wstała zza swego biurka.
–
Nie będę pracować z
pedałami. Odchodzę.
–
Papa. Niech się pani
zgłosi do mnie za godzinę z prośbą o zwolnienie za porozumieniem
stron. Innej opcji nie widzę.
–
A żebyś wiedział, że
się zgłoszę – rzekła i porywając swoją kanciastą torebkę,
wyszła oburzona usłyszanymi wiadomościami.
–
Jeszcze ktoś? –
James przesunął wzrokiem po wszystkich, ale nikt nie zamierzał
odchodzić. – Doskonale i mam nadzieję, że nadal będzie nam się
razem pracowało tak dobrze, jak do tej pory. I to, że Cody jest ze
mną,
też nie zmieni waszego stosunku do niego.
–
Co pan mówi? Cody jest
ekstra. – Diana uśmiechnęła się, a inni pokiwali głowami.
–
Widzicie, mówiłem
wam, że są razem – wypalił Harry. – Miałem nosa. A chodzili
wokół siebie od kilku miesięcy i nie widzieli tego,
co ja. – Uderzył się w pierś.
–
Co widziałeś? I skąd
to wiesz, że wpadliśmy sobie w oko już dawno? Sami tego nie
wiedzieliśmy – powiedział Adison.
–
Moja siostra i jej
partnerka też się tak zachowywały. W sumie ten zakład, który
miał cię stąd wywalić Cody, na coś się przydał.
–
To znaczy, że nie masz
nic przeciw nim? – Agnes wskazała palcem na parę.
–
Nie. Jestem dupkiem,
ale muszę się przyznać, że nie homofobem. Siostra by mnie zabiła.
Chciałem tylko wygrać w konkursie i pozbyć się konkurencji. –
Puścił oczko do Cody'ego. – Sorry, to zawodowe sprawy, Adison.
–
Masz kobietę? –
zapytała Madsona Agnes.
–
Nie, a co?
–
Dziś, osiemnasta u
mnie. – Zawsze jej się podobał, ale nie zamierzała umawiać się
z kimś,
kto nie lubi jej kuzyna za to, że ten jest gejem. Ich rywalizację
w pracy
jakoś przecierpi.
–
A będzie coś dobrego
do żarcia?
–
Będzie, zamierzam...
Cody
już jej nie słuchał. Pociągnął kochanka do jego gabinetu i tam
rzucił mu się w ramiona.
–
Wszystko gładko
poszło.
–
Bardzo gładko –
przyznał James,
całując go w skroń. – To co teraz?
–
Powiemy moim rodzicom.
–
Nie lubią mnie. –
Harner
się
skrzywił.
–
Mówiłeś. Polubią,
zobaczysz.
–
To co,
dzwonimy do nich i umawiamy spotkanie?
Cody,
cały szczęśliwy,
wyjął telefon, czując się
tak,
jakby był w innym, piękniejszym świecie. Mógł góry przenosić.
~*~*~
Sarah
biegła,
potrącając mamę Cody'ego, a za nią pałętał się dwuletni
owczarek szkocki, Aris.
–
Uważajcie. – Kobieta
w ostatniej chwili uniosła wazę z zupą.
–
Przepraszam, ciociu –
krzyknęła ośmiolatka.
Pani
Adison tylko pokiwała głową i zaniosła zupę do jadalni.
Postawiła wazę na stole i przyjrzała się zgromadzonym. Jej mąż
i Harry Madosn zajmowali się rocznym chłopcem. Od trzech lat znała
trójkę wspaniałych dzieci, które teraz wychowywał jej syn wraz
ze swym partnerem. Przyjęła to dobrze, jak również wiadomość,
że Cody jest z kimś,
kto go skrzywdził, ale nie mogła wiecznie chronić syna. Nie od
początku ufała Harnerowi, ale teraz pokochała go jak swego syna, a
jego dzieci chętnie mówiły do niej ciociu i faktycznie zastąpiły
jej wnuki. Natomiast od dwóch lat bywała w tym domu, w którym
teraz wraz z Vicky, Agnes oraz Chloe przygotowywały kolację.
–
Alex,
pomóż przynieść nam resztę dań. – Kobieta zwróciła się do
dziewiętnastolatka.
–
Dobrze, ciociu. –
Pocałował Stevena,
z którym był od paru lat.
Z
małą,
miesięczną przerwą, gdy rozstali się z własnej głupoty. –
Zaraz wrócę, rudzielcu. – Mijając brata,
dał mu kuksańca. – Co tak stoisz i obserwujesz?
–
Wiesz, że tworzymy
rodzinę?
–
Obudził się.
–
Widziałeś Cody'ego?
–
Wyszedł na dwór
podziwiać jesienne niebo. Idę do tej kuchni.
James
odprowadził brata wzrokiem i ruszył na poszukiwania partnera. Byli
razem już od trzech lat, a
od
dwóch mieszkali razem w rezydencji. Wiodło im się dobrze. Agencja
prosperowała, a wspólne życie układało im się wyśmienicie.
Owszem,
nie obywało się bez konfliktów, ale szybko je rozwiązywali,
szczerze ze sobą rozmawiając.
Zastał
kochanka przed domem.
Ten
faktycznie
podziwiał wieczorne niebo. Objął go od tyłu.
–
Zaraz będzie kolacja –
powiedział,
kładąc mu brodę na ramieniu.
–
Wiem. Patrzę tylko i
wspominam to,
co działo się dawno temu. Pamiętasz, dzisiaj jest rocznica naszego
pocałunku w agencji. Tego z zakładu.
–
Gdyby nie on, tak wiele
byśmy
stracili.
–
Prawda? – Odwrócił
się w jego ramionach. – Teraz jesteśmy szczęśliwi. Tak samo,
jak moi rodzice, Agnes z Harrym i ich dzieckiem, Alex ze Stevenem.
–
Wszystko pięknie się
ułożyło,
ty mój romantyku. – James złożył kilka pocałunków na szyi
partnera. – A teraz chodź, nie rozmyślaj. Będziesz miał na to
czas przez najbliższe pięćdziesiąt lat. Jestem głodny, a z
kuchni lecą takie smakowite zapachy.
–
Ty mój żarłoku. –
Roześmiał się Cody i razem weszli do domu. Do ich domu. Domu,
do którego zawitał
trzy
lata temu, żeby popracować nad projektem i małymi kroczkami już
został, dając ostateczny krok po roku bycia z tym mężczyzną.
Człowiekiem, którego kochał nad życie i który dał mu miłość.
–
Jesteście w końcu,
ile mamy czekać? Już po was szedłem. – Z wnętrza budynku
dobiegł głos Alexa, zanim ostatecznie zamknęły się drzwi,
otulając zgromadzonych wnętrzem ciepłego domu i palącego się
prawdziwego ogniska domowego.
KONIEC
Nosz! W końcu! Od 8.00 czekam :P
OdpowiedzUsuńMadson i Agnes hiciorem rozdziału :D
No dobra... Alex broniący siostrom dostępu do sypialni i grający 'złego, starszego brata' też był fajny :P
PS: Jak to dobrze że w przyszłym tygodniu mam urlop i brak neta :D Wrócę i będzie nowe opowiadanko ;]
Harry i Agnes! Szok! Piękny rozdział! Epilog przecudny. Bardzo ciepły i rodzinny. Super że Alex nadal ze Stevenem jest.
OdpowiedzUsuńPiękne, cudne i w ogóle:)
no i skończyło się wspaniale :). wszyscy są szczęśliwi, kochają się, wspierają i pomagają sobie. przy ostatnim zdaniu wzruszyłam się, bo doskonale podkreśliło ono, że po tylu przejściach dla bohaterów wszystko skończyło się dobrze :).
OdpowiedzUsuńseks świetny, jak zawsze :). ale ten różnił się od ich pierwszego razu i to różnił się zdecydowanie pozytywnie. bo było uczucie.
co ja jeszcze mogę napisać.. chyba tylko to, że cieszę się, że wszystko skończyło się tak, jak się skończyło :).
no, a teraz czeka mnie dużo pracy z Połączonymi XD
Aj nie mogę uwierzyć że to koniec;(
OdpowiedzUsuńCieszę się jednak że tak wspaniale to zakończyłaś.
Właśnie tak to sobie wyobrażałam.
Cody'ego szczęśliwego u boku Jamesa, wspaniałą reakcje ich rodzin.
Jedynie zaskoczył mnie Harry... nie miałam pojęcia że jego siostra jest lesbijką... niezłe zaskoczenie i fakt że on był z Anges.
Hmm muszę przyznać że pozostaje miłe zakończenie z zaskoczeniem w tle.
Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy tego co stworzysz i nowego opowiadania.
pozdrawiam.
Wow. Przecudny rozdział. W końcu Cody odnalazł szczęście. Nie spodziewałam się, że Agnes zwiąże się z Harrym, na początku sądziłam, że jest draniem i homofobem, a tu okazuje się, co innego, cieszę się. Teraz wszyscy tworzą wspaniałą rodzinę. Szkoda, że to już koniec tego opowiadania, bardzo mi się ono spodobało. Epilog wspaniały. Cieszę się również z tego że Alex nadal jest Stevenem. Dziękuję za to opowiadanie.:) Życzę dużo weny i powodzenia w dalszym pisaniu:)
OdpowiedzUsuńCudowne, takie urocze i słodkie <3 Ale jestem też w ciężkim szoku, Harry i Agnes? Poważnie? Tego to się nie spodziewałam. Szczęśliwe zakończenie na 6+ :) Ale mimo to jest mi smutno że to już koniec:(
OdpowiedzUsuńKocham te opowiadanie jak wszystkie inne,ale te naprawdę jest wyjątkowe!
Czekam na to nowe opowiadanie, na "Połączonych", sama nazwa wzbudza ciekawość.
Pozdrawiam i życzę weny.
Wspaniałe zakończenie!
OdpowiedzUsuńW ogóle cudowne opowiadanie: )
Pozdrawiam!
Lepszego końca nie można było sobie wyobrazić. Wspaniałe po prostu
OdpowiedzUsuńCudowne..normalnie się rozpływam:)
OdpowiedzUsuńTrochę mi będzie smutno bez Cody'ego, Jamesa i innych. Ale no cóż wszystko kiedyś się kończy.
Rozdział przepiękny, uwielbiam Twój styl pisania.
Agnes i Harry? No tego to się kompletnie nie spodziewałam.
Czekam na kolejne opowiadanie. Twoja twórczość jest uzależniająca...
Pozdrawiam i WENY!
Kathi
Witaj,
OdpowiedzUsuńcudowne zakończenie tego opowiadania, James okazał wiele uczuć w stosunku do Cody'ego, rodzeństwo całkiem dobrze przyjęło tą informację, a co najważniejsze żadnego ukrywania się... Harry z Agnes wspaniale....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Świetne opowiadanie i wspaniałe zakończenie ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za wszystko! Za to, że dostarczyłaś mi coś, dzięki czemu każdy wtorek, bądź czasem piątek, był najlepszym dniem w całym nudnym, a często ciężkim, tygodniu. Mogło by się wydawać, iż to opowiadanie jest tylko kilkoma rozdziałami. Jednak, tak naprawdę, ma w sobie własne piękno i coś, co sprawia, że nieprzeczytanie tych rozdziałów było by niedobre. Dziękuję Ci, jeszcze raz, za kilka minut co wtorkowej możliwości, aby móc czytać coś tak szlachetnego, doskonałego, a także magicznego. Po prostu, dziękuję za to, że otwierasz swoje serce dla mnie, zarazem ukazując mi jego piękno. Dziękuję!
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że urzekł mnie Twój komentarz. Dziękuję. :D
UsuńW sumie muszę stwierdzić, że po przeczytaniu wszystkich Twoich opowiadań to jest najgorsze. Banalne zakończenie i brak jakichkolwiek elementów zaskoczenia w fabule. Bohaterowie oklepani, nie posiadają żadnych nowych,bardziej interesujących cech od innych.
OdpowiedzUsuńJednak żeby nie było tak źle, to mogę powiedzieć że język i sposób pisania masz na poziomie i to się u ciebie nie zmienia i bardzo się z tego cieszę. ;p Dobre jest też to, że nikogo nie zabiłaś, co chyba lubisz robić -.- ( prosimy nie zabijaj XD)
Ogólnie opowiadanie samo w sobie nie jest takie złe, pomimo wszystko przyjemnie się je czytało. Czekam na dalsze opowiadania, mam nadzieję że mnie czymś zaskoczysz. WIERZĘ W CIEBIE :D
Twoja wierna czytelniczka
Nana
Właśnie o to chodzi! Banalne zakończenie, bohaterowie z własnymi marzeniami i szczęśliwe zakończenie. To właśnie sprawia że jest wyjątkowe, tak jak inne. Bo jest z życia, takie naprawdę, a nie takie fantasy nie wiadomo co. ;PP
UsuńTeż jestem wierną czytelniczką!!! I weny! :)xD
No i koniec. Hmm... Wszystko co dobre kiedyś się kończy, prawda?
OdpowiedzUsuńEch Luanko nie wiem, czy Ci to już mówiłam, ale na tym blogu przynajmniej powtarzamy ten sam schemat. Rozumiem, że pisanie to zabawa, ale to jak czytanie tego samego. Najpierw są przeciw sobie, potem się kochają, kłótnia i happy end... Yay... Bardziej u Ciebie ciekawił mnie bad end. Zdecydowanie chciałabym coś takiego przeczytać, ale nie sądzę, żebyś zmieniała zdanie.
Hmm... W niektórych momentach śmieszy mnie twój styl. Wprowadzasz dużo takich słów jak: twego, swego, mego itp, itd. Może są używane nawet teraz, ale powiedzenie, no. "Idę do swego chłopaka" kojarzy mi się raczej ze starszym stylem pisania. No, a przynajmniej w tego typu zwrotach.
Dobra, postacie.
Cody- swoim zachowaniem nieco mnie denerwował. Cały czas do wszystkich się kleił. I jednak wybaczył Jamesowi, co było do przewidzenia, jednak wolałabym gdyby nie wybaczał. Takie rzeczy są praktycznie niezbyt realne, bo ja nie wybaczyłabym czegoś takiego. Co prawda jego wygląd nawet mi się podobał.
James- Na początku wydawał mi się w porządku, ale z czasem jego zachowanie przestawało mi się podobać. Akcja w biurze mnie dowaliła. Niby jest im razem tak dobrze, a tu bum, odwalił. Heh, śmieszy mnie coś takiego. O, ale najlepsze przed nami. James jednak przyznaje się do błędu i szuka ukochanego. Godzą się... Dobra. Hmm... Dzisiejsza scena łóżkowa była fajnie opisana, jednak to było dziwne- przez seks do serca. Tak ja to zrozumiałam. Pieszczoty, jednak i tak wychodzi na to samo. Ale zmiana w jego charakterze była duża, ale nie trzeba było tak dużo zmieniać. Z wyglądu, znaczy z tego co opisałaś wydawał się po prostu ideałem. Miło by widzieć u niego jakieś odznaczenie.
Agnes- Hmm... Ciekawa, ale dziwna osóbka. Według mnie zbyt natrętna, ale wygląd ładny.
Harry- Hehe, tą postać najbardziej polubiłam, jednak w tym rozdziale jakoś mi zbrzydła, po słowach ''Nie. Jestem dupkiem''. Miałam niezłą frajdę z takim gorszym charakterkiem, więc szkoda.
I jeszcze pracownicy biura:
Lilly- Och, pamiętam ją od krzyczenia... Jak dobrze pamietam to w 11 rozdziale. Ech, przesadziła.
Peter- Hehe, on też ma momenty wejścia. Niezły jest.
Diana- Hmm... Mało o niej napisane było, ale wydaje się miła.
Rodzeństwo Jamesa:
Alex- Najbardziej zapadł mi w pamięć. Wydawał mi się bardzo fajny. Lubię takie osóbki.
*Steven- Chłopak Alexa. No, fajny był, chociaż mało było o nim napisane
Sarah- Milutka. lubię takie małe dziewczynki.
Viki- Małomówna, nie będę tutaj więcej pisać.
*Chloe- Opiekunka. Jakoś specjalnie nie ruszyła mnie jej postać.
No to chyba wszyscy.
Końcówka była trochę zbyt słodka. Lubię jak jest miło, ale bez przesady. I wszyscy tak w jednym domu w normalny dzień? Święta, to tak, ale na co dzień...
No i to chyba wszystko, co miałam do powiedzenia na temat tego opowiadania.
Pozdrawiam serdecznie i czekam na kolejne opowiadanie.
Yuu.
Dzięki za analizę. Pisałam na początku, że to opowiadanie nie jest najwyższych lotów. Było odskocznią od pisania tego co będzie się za niedługo na blogu ukazywać.
UsuńU mnie nie spotkasz bad end'ów. Pewnie wiele opowiadań będzie w tym stylu. Każde raczej będzie miało to szczęśliwe zakończenie.
Widzę, że lubisz czarne charaktery. Cóż, Harry od początku nie był taki zły, ale tylko ja to wiedziałam. :D Jak chcesz podły charakter na razie to zajrzyj na Zburzony mur.
Co do zabijania. Zabiłam tylko jedną osobę. Partner Colina już nie żył. Mogłam więcej zabić nie obiecuję, że nigdy tego nie zrobię. Bo życie nie jest różowe. I ludzie umierają. Postacie w opowiadaniach też. Niemniej staram się tego nie robić.
Ależ to było słodkie ... Trochę szkoda, że Cody nie był bardziej "ostry" na koniec.
OdpowiedzUsuńKiyomi's Soul
Kochana wiedz proszę że, Twój blog został nominowany przeze mnie do nagrody "Versatile Blogger Award ".
OdpowiedzUsuńNo to zaczynam! Mój pierwszy komentarz od dłuższego czasu XD Ale wiedz, że czytam!! ^^
OdpowiedzUsuńW końcu zawitał koniec opowiadania. Jak zwykle nasz wszystkich zaskakujesz kochana! ;) Nowe opowiadania pojawiają się jak grzyby po deszczu, a stare kończą. Jestem bardzo szczęśliwa, że znalazłam twój blog ten rok temu. ^^ Tera mogę zachwycać się twoimi nowymi opowiadaniami i wyobrażać sobie to idealne życie. ;) Mimo, że po tylu wybojach i skrętach, w końcu jesteśmy na końcu, gdzie jest tylko prosta droga. ^^
Opowiadanie jest jednym z najlepszych... WSZYSTKIE Twoje opowiadania są super, boskie, idealne i wciągające, więc nawet gdybym chciała powiedzieć, który najbardziej mi się podobał to nie wiedziałabym co odpowiedzieć. Po prostu nie mogłabym! W wszystkich opowiadaniach jest TO COŚ co czyni je wyjątkowymi i za o Cię cenię. ;) Zawsze nowe pomysły, nie zawsze nowe postacie ;P i niezła dawka emocji.
Ma nadzieję, że jesteś zadowolona z mojego wyczerpującego komentarza, ponieważ pierwszy raz zdobyłam się na same pozytywne wypowiedzi, ale trzeba też troszkę się poboczyć, nie? ;P Kurcze Alex zdobył też moje zainteresowanie i chciałabym przeczytać tak centralnie z nim jakieś opowiadanie lub bonusik jak będziesz dla nas miała. ;)
Weny życzę! Bardzo Ci się przyda i miłego dnia. :*
PS: Czekam na odpowiedz XD
Pewnie, że jestem zadowolona i czasem trzeba się poboczyć. :D
UsuńO bonusie i opowiadaniu z Alexem nie myślałam. Teraz mam głowę zawaloną zupełnie czymś innym i nie wiem jak na wszystko znajdę czas. :D
Wena bardzo się przyda. Dziękuję :*
Podobał mi się ten koniec:) Całe opowiadanie było bardzo ciekawe i kiedyś na pewno do niego wrócę:)
OdpowiedzUsuńBardzo dobre zakończenie, choć zdarzało Ci się jeszcze lepsze je tworzyć. Dobrze, że James i Cody są razem szczęśliwi - naprawdę na to zasługują. Fajnie też, że reszta ich rodziny też jest szczęśliwa, nie pomyślałabym, że Agnes będzie z Harrym. XD KOCHAM TAKIE SZCZĘŚLIWE ZAKOŃCZENIA.
OdpowiedzUsuńJa jak zawsze trzy dni za pułkiem :) Najpierw nie mogłam jakoś zabrać się do tego opowiadania, a jak już chciałam, to coś się wydarzyło i obiecałam sobie, że jeśli sytuacja rozwiąże się po mojej myśli, zaczekam z czytaniem do końca. No i się rozwiązała. Tylko że we wtorek znowu nie mogłam przeczytać, bo mi net nie chodził, wrr... Ale wczoraj i dzisiaj nadrobiłam wszystko :) Opowiadanie, choć może nie należy do moich ulubionych jest jak zawsze bardzo dobre. Chciałabym kiedyś tak pisać... No ale nie każdy może :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że czytania następnego opowiadania nie będę odkładać.
Pozdrawiam
To opowiadanie szczerze mówiąc nie należy do moich ulubionych, ale to nie zmienia faktu, że jest bardzo fajne i przyjemnie napisane. Ach, uwielbiam szczęśliwe zakończenia, a u Ciebie na blogu mogę zawsze na to liczyć z czego jestem niezmiernie szczęśliwa!
OdpowiedzUsuńChciałam Ci serdecznie podziękować za te kilka minut co wtorkowego uniesienia i wsiąknięcia w historię Jamesa i Cody'ego. Były to piękne i niezapomniane chwile pełne niepewności i oczekiwania co do nowego rozdziału i dalszych losów bohaterów. Najpiękniejszym prezentem jaki od Ciebie otrzymaliśmy to Twój czas poświęcony na pisanie i publikację Swych opowiadań. Dziękuję Ci z całego serca za niezwykłe, magiczne słowa układające się w jedną, spójną całość. Za każdą notkę z osobna i razem jako całą historię. Jesteś niesamowita i bądź już z nami na zawsze.
Dziękuję i pozdrawiam :D
Opowiadanie wyszło Ci świetnie. Dzisiaj skromny komentarzyk, gdyż ostatnio wgl nie mam sił komentować >.< Jednak wiedz, że kocham Twoją twórczość ^^
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do The Versatile Blogger http://gdy-nadejdzie-on.blogspot.com/2013/03/nominacja-do-versatile-blogger.html
Nominacja do The Varsatile Blogger :)
OdpowiedzUsuńhttp://im-not-strong-enough-to-stay-away.blogspot.com/2013/03/the-versatile-blogger.html
Ech, opóźnienie sięga zenitu. We wtorek przeczytałam, w środę spałam pół dnia (pierwsze pół spędziłam na uczelni i u dziadka), w czwartek znowu spałam i do 2 w nocy pisałam rozdział na licencjat, a wczoraj? Zaczęłam nadrabiać rozdziały. Dziś wreszcie jestem.
OdpowiedzUsuń"smutne psie oczy Jamesa działały na niego." - A kto by się im nie oparł? xD Mimo wszystko Cody i tak dzielnie się trzymał. Miał go na dystans, później uległ, aczkolwiek i tak dało się wyczuć niepewność w jego działaniach. Teraz stracił swoją pewność siebie, ale mam wrażenie, że James szybko przywróci mu tę część, którą zabrał i doda spory kawałek.
"Ja się tobą zajmę, ty tylko bierz" - ;3 Podziwiam Jamesa. Zdobył się na wiele i zupełnie zdjął ograniczenia. Nareszcie wie, kim jest. Och, co z tego, że jest biseksualny? Do tej pory spotykał się z kobietami, więc nie miał możliwości dotykać mężczyzn w strategicznych miejscach, a jednak dał radę ;3 Ponadto wyczuwał partnera i sprawdzał, na co może sobie pozwolić i co wzbudza największe pragnienie ;3 Kochanek idealny ;3
"Ale wątpił, żeby James pozwoli mu dziś spać." - no ja myślę. xD Na spanie mają jeszcze wiele czasu - na przykład za dnia, o! xD A noc jest po to, aby cieszyć się bliskością... Choć na jej brak nie moga narzekać, bo widzą się w pracy, ale tam muszą zachować minimalny,ale jednak, stan wstrzemięźliwości. xD
"– To znaczy, głupie dziewuchy, że teraz będziemy Cody'ego widywać tutaj o wiele częściej i niech żadna się nie waży wpadać z rana do sypialni Jamesa" - hahaah xD Tyle razy pisałam, że uwielbiam Alexa, ale muszę przyznać z ręką na sercu, że ja go normalnie kocham. xD Poza tym zabieram jego zdjęcie (xD) ze sobą na uczelnię. Zrobił furorę wśród mojej trzyosobowej paczki. xD Bardzo się spodobał (co jest oczywistością).
Ach, a rozpoczęcie wszystkiego od pocałunku w wykonaniu Jamesa i Cody'ego było kapitalne ;3 James to romantyk, noo! Czemu nie mogę trafić na takiego faceta? xD
Zachowanie Harrego bardzo mnie zaskoczyło. No, liczyłam wcześniej na zaangażowanie Agnes, a tu zostało tylko na koniec o tym wspomniane i bardzo się cieszę. Czemu? Bo mogłaś bardziej skupić się na kochanej parce James-Cody i ja mogłam cieszyć nimi oczy ;3 Poza tym... Madson... wow! xD Miał fajne zamiary i mimo wszystko okazało się, że lubi Cody'ego. xD Rywalizować sobie może, ale nie rzucił w niego kamieniem, nie wyśmiał... ;3
"Jej mąż i Harry Madosn zajmowali się rocznym chłopcem." - chwilę zajęło mi przyjęcie tej wiadomości. xD Wow, no to się Harry wstrzelił w rodzinkę. xD Haha, wszystko zostało w firmie. xD No i Cody ma szwagra, który go lubi. ;3
---
Aleks nie wiedział o bracie. ;P A Mikołaj - gdyby nie kroplówka - najchętniej wszcząłby bójkę i sprał brata... A tak... Hm, zobaczymy, co się stanie. Zobaczymy, bo jeszcze sama nie wiem, jak to rozegrać. xD A jutro rozdział. xDDD
Haa. xD Wypadek trzeba było opisać, ale miałam to zrobić tak, że Mikołaj opowiadałby o nim... Ale sen był lepsza formą. Przynajmniej po wybudzeniu lepiej ta akcja wyszła. xD
Haha, zobaczymy, czy nie wrzucę chłopaków do łózka... Albo chociaż nie pchnę ich troszkę dalej (zabawy rączkami xD). Liczę na to, że to będzie ostatni rozdział, ale się zobaczy. Na pewno muszę opisać na koniec akcję oczyma Mikołaja - jak w pierwszym rozdziale. Akcja w szpitalu, milka miesięcy później i teraźniejszość... czy się uda to napisać w jednej notce? Dobre pytanie. xD
Miło się czytało! Pomyślności w twórczości :)
OdpowiedzUsuńCudowne *-* Twoje opowiadania są wspaniałe, boskie... Nie ujmę chyba tego w słowach ale na pewno wywołują szeroki uśmiech ^ ^ Miło się czytało, płynnie i dzięki barwnym opisom mogłam sobie wszystko bardzo dobrze wyobrazić. Życzę ci dużo weny na następne cudeńko do którego, obiecuję się dobrać.
OdpowiedzUsuń-Miramiey
Piszę tutaj, bo nie chce mi się rozdrabniać i komentować każdego twojego opowiadania osobno (a przeczytałam wszystkie!:). Właściwie to nawet nie wiem, co napisać, bo chciałam bazgrnąć kilka słów o każdym... Dobra, raz kozie Shrek. Szkolnego prześladowcy już niemal nie pamiętam, majaczy mi tylko głęboko wryty w pamięć wątek brata-homofoba. Ogólnie średnie było. W Ibarze zakochałam się bez reszty, do dziś na wspomnienie w oczach stają mi łzy wzruszenia (serio! Właśnie ocieram :) Obie części Tylko ty były absolutnie wspaniałe. Shin i Eiji to jedne z moich ulubionych postaci, tuż obok Sachiego i jego profesorka. Przechodzimy dalej ^^ Gdy muzyka w duszy gra rozczuliło mnie kompletnie i zajęło tylko jedną, nieprzespaną noc. Jedna łza wydało mi się słabsze, więc pochłonęłam je na deser, bo zaczęłam po obiedzie, a wieczorem już delektowałam się Spontaniczną decyzją, która jest moją absolutnie ulubioną Twoją opowieścią. Po prostu brak mi słów. A powyższe było niemal równie wspaniałe. Pod Połączonymi wypowiadam się na bieżąco ^.^
OdpowiedzUsuńOczywiście brakuje akapitów, ale może jednostajna bryła tekstu cię nie przerazi. Mam prośbę (uśmiecha się przymilnie). Czy, jeśli przeczytasz ten komentarz, mogłabyś polecić mi jakieś inne opowiadanie, konkretne? Mnogość twoich linków i nieznajomość ukrytych za nimi historii trochę mnie przeraża, bo wakacje już się kończą :)
Pozdrawiam cieplutko i weny/wena życzę z całego serca :P
Komentarz przeczytany i serdecznie dziękuję. ^^
UsuńCo do linków (nie wiem jakie blogi czytasz) to na pewno polecam te, od których mam banery wyżej po prawej (AkFa przede wszystkim polecam). Polecam też szczególnie: http://firedragontattostudio.wordpress.com/ http://cienieduszy.wordpress.com/ http://www.by-silencio.blogspot.com/
Najlepiej po prostu przejrzyj strony, może coś ci się jeszcze spodobać. :) Lubię też opowieść Saraknayi oraz Eo Nagisy. I Młody od Lady Makbet. ^^
Witaj, Luano :) Nie wiem, czy czytasz komentarze pod opowiadaniami, które już daaaawno skończyłaś, ale i tak Ci tu coś naskrobię ;) Właśnie skończyłam Jeden krok do miłości i muszę Ci powiedzieć, że naprawdę fantastycznie piszesz! I to z opowiadania na opowiadanie coraz lepiej, poprawia się Twój styl, zasób słownictwa poszerza się, a prowadzenie akcji i bohaterzy są świetnie wykreowani :) Brawo :D Co prawda moim ulubionym opkiem jest "Spontaniczna decyzja", według mnie jest najlepsze i najciekawsze, ale to już chyba osobiste preferencje, prawda? A tak poza tym mam jakiś sentyment do "Jednej łzy" - może dlatego, że było to pierwsze Twoje opowiadanie, jakie przeczytałam. Niemniej, gratuluję Ci wszystkich Twoich dzieł. No i podziwiam za szacunek do nas, czytelników, i tak niesamowicie systematyczne dodawanie notek xD Jesteś zadziwiająca pod tym względem :D
OdpowiedzUsuńTeraz zostało mi tylko czytać "Połączonych" - zostawiłam sobie ich na sam koniec i spodziewam się bardzo miłych wrażeń :P
Alys
Komentarze czytam, głownie dzięki temu, że przychodzą mi powiadomienia na maila, inaczej ciężko by było szukać ich po tych wszystkich stronach. Dziękuję z całego serca za komentarz. ^^^
Usuńheh no po prostu zajebiste :D haha Madson i Agnaes mnie naprawdę zaskoczyli, po prostu zaskok ^^ Czytało się fajnie.. Ogólnie podoba mi się styl twojego pisania i ciesze się, że w niektórych momentach nie jest on wymuszony, jak u niektórych :D
OdpowiedzUsuńpo prostu szok *
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mi się podobało,ale pozostaję przy moich ulubionych.Wiele emocji, przy ich ,,pierwszym prawdziwym'' pocałunku w agencji.
OdpowiedzUsuńSzkoda,że takie krótkie.. przywiązałam się do bohaterów.
Życzę,dużo inspiracji! Pisz więcej : ).
//Yuuumi~.
Taaaa wiesz :/ Szału nie ma, dupy nie urywa, mogło być lepiej, a tak naprawdę nie umiem jednak kłamać długo w komentarzach -.- Podobało mi się aż za bardzo i jakie pozytywne wspomnienia mnie ogarnęły pod koniec XD Hahahah jakie to jest do przesadzenia schematyczne -.- Czemu mi się to podoba?!
OdpowiedzUsuńStrasznie mo się podobało to opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTen koniec jest taki słodki *-*
Naprawdę świetne :)
Bardzo mi sie podoba ale brakuje mi jednego ... Wiem że to opowiadanie ma dwoch glownych bohaterow ale moglas jeszcze troche napisać o bracie Jemsa i jege partnerze...
OdpowiedzUsuńW groncien rzeczy to milo mi sie czytało i czyta twoje opowiadania... Aż robi mi sie ciepło na wspopnienie tych chwil jak czytam je... W szkole czekam tylko na to by wrocić do domu i zaczác czytać.
Jestem szcześliwa z takiego konca histori.. W szczegolnoście Cody jest spoko..:D
Ide czytac inne twoje dzieła ... Życze dobrej weny w pisaniu itp..
Pozdrawiam~Shizuo
Świtna seria naprawde! Zakochałam sie w tej parze! 😍
OdpowiedzUsuńNaprawdę nie mogłam się oderwać od tego opowiadania... Pochłaniałam z wielką niecierpliwością każdy rozdział... Chciałbym bardzo kontynuacje, np. O Alexie :D
OdpowiedzUsuńWzruszający koniec. Aż mam ochotę przeczytać to od nowa <3
OdpowiedzUsuńHej,
OdpowiedzUsuńrozdział wspaniały i cudowne zakończenie opowiadania, cieszy mnie to, że James okazał wiele uczuć w stosunku do Cody'ego, no i rodzeństwo całkiem dobrze przyjęło tą informację, a co najważniejsze żadnego ukrywania się... no i na koniec Harry z Agnes wspaniale....
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga