–
Że co? – Cody zrobił
wielkie oczy na to nieoczekiwane wyznanie. James był pijany czy jak?
– Słuchaj, jak przyszedłeś znów pierdolić od rzeczy, obrażać
mnie, to lepiej spadaj stąd czym prędzej, bo nie jestem gotów na
wysłuchiwanie słodkich słówek, po których idą te gorzkie! –
krzyczał Cody. – Zabieraj się stąd!
Nie
wiedział,
co ma mu odpowiedzieć, jak zareagować. Przemógł się, by tu
przyjechać i zawzięcie szukał mieszkania Adisona, a teraz
wysłuchiwał go krzyczącego na niego i przyznawał mu rację. Mógł
zrobić w takiej sytuacji tylko jedno. Zanim Cody roztrzaskał mu nos
drzwiami, złapał mężczyznę za ramiona, przyciągnął do siebie
i wpił mu się w usta niczym pijawka. Popchnął go lekko do tyłu,
przez co mógł wejść do mieszkania i zatrzasnąć stopą drewnianą
deskę. Objął go mocno,
wymuszając na Cody'm drapieżny pocałunek i nie pozwalając mu się
wywinąć.
Gdy
poczuł jego usta na swoich, te ramiona wokół niego, miał ochotę
rozerwać tego faceta na strzępy, udusić go, pobić, ale z każdą
chwilą zaczynał szybko poddawać się temu buszującemu mu w ustach
językowi.
Ależ
był głupi. Naiwny, głupi i zakochany. Uniósł ręce w górę i
wsunął je we włosy Jamesa, mrucząc mu do ust. To było takie
przyjemne, takie dobre... Nie, to było złe. Nie ulegnie mu, aby
potem zostać zmieszanym z błotem. Koniec poddającego się i
miękkiego Cody'ego Adisona. Złapał go za te czarne kudełki i
odciągnął te cudowne, ssące narządy od jego warg.
–
Podobno dotykanie mnie
sprawia, że chce ci się rzygać! – wycedził przez zaciśnięte
zęby. – Jak masz zamiar to robić, to wypierdalaj. – Odepchnął
go od siebie i poprawił szlafrok, który niebezpiecznie zsuwał się
z ramion.
James
oblizał ze smakiem usta. Cody miał prawo się wściekać.
–
Cody, posłuchaj mnie.
–
Słucham! – Założył
ręce na piersi. Ten bezczelny typek był tak bardzo w tej chwili
wkurzający, że miał ochotę walnąć go w te bielutkie zęby, aż
ręce go swędziały.
James,
będąc w domu,
wiele sobie przemyślał. W sumie ten, na całe szczęście,
niedoszły wypadek pozwolił mu zrozumieć, że życie jest kruche i
w każdej chwili może zniknąć jak pęknięta bańka mydlana.
–
Cody, dla ciebie to
jest proste. Żyjesz z tym od lat, ja od kilku dni. – Gdy mijał
Adisona, ten złapał go za ramię i odwrócił w swoją stronę.
–
Mówisz tak,
jakby to była choroba, wirus, który zasiał się w tobie i nie
zamierza wyjść!
–
Tak się czułem. –
Wyrwał mu się i wszedł głębiej do pokoju. Przesunął wzrokiem
po nieurządzonym wnętrzu. – Jakby zagnieździło się we mnie
coś,
czego nie chcę. Ale wracając do tego, co mówiłem, to przeklinam
siebie, że taki jestem. – Podszedł do okna i wyjrzał przez nie.
Widok go rozczarował. Tylko same bloki wokół. Przeniósł wzrok na
coś lepszego, a tym obiektem był stojący nieopodal mężczyzna. –
Powiedziałem dzisiaj... – Nie lubił się uzewnętrzniać, zawsze
wszystko chował dla siebie.
Poza
tym takie zwierzanie się uznawał za mało męskie. – Powiedziałem
coś, czego nie powinienem był mówić. – Cody odwrócił głowę
w bok i patrzył na jakiś punkt na kanapie. Nadal stał z założonymi
na piersi rękoma. – Żałuję tych słów. Nie są prawdą. Jest
wprost przeciwnie i to mnie przeraża, nawet nie wiesz,
jak bardzo. – Przyglądał się jego włosom. Zawsze uważał, że
mężczyźni z długimi włosami są nieciekawi, często mieli je
naprawdę brzydkie, ale te wyglądały na takie miękkie i geste.
Zapragnął ich dotknąć, powąchać.
Cody
na milczenie ze strony Harnera, zdecydował się na niego spojrzeć i
to,
co ujrzał sprawiło, że w ustach poczuł suchość i zapragnął,
by język mężczyzny nawilżył tę pustynię. Otrząsnął się z
tego, ale nie jego penis. Ta część jego ciała postanowiła myśleć
w tych właśnie kategoriach i nie przyjmowała sprzeciwów.
–
Mogę powiedzieć, że
te kiepskie przeprosiny zostały przyjęte, ale nadal nie rozumiem,
co tu robisz, James? – syknął.
–
Jak wróciłem do domu,
nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca. Coś rozrywa mnie od środka
i muszę dopuścić do głosu pewne sprawy, bo oszaleję. Jeszcze
dzisiaj... – urwał.
Cody nie musi wiedzieć, że prawie się zabił. – Coś dało mi do
myślenia i doszedłem do wniosku, że życie jest za krótkie, aby
uciekać przed samym sobą, a raczej prawdą o sobie. Wystarczy
piętnaście lat tej ucieczki.
–
I do jakiego wniosku
doszedłeś? – Cody usiadł na sofie,
zarzucając ramię na oparcie.
James
długo milczał,
od czasu do czasu przecierając dłońmi twarz lub przeczesując
włosy palcami. Wyglądał tak,
jakby jeszcze walczył z samym sobą. W końcu popatrzył poważnie
na drugiego mężczyznę.
–
Naprawdę nie potrafię
o tobie zapomnieć. Cały czas stoisz mi przed oczami, taki ładny,
pachnący, taki pociągający.
I
nie mogę przejść obok tego obojętnie. – Usiadł blisko niego,
położył mu rękę na kolanie. – Uwierz, że w domu dziś
przeszedłem piekło i doszedłem do jednego wniosku, że ty i ja...
–
Nie będę twoim
eksperymentem! Zapomnij! – Odsunął kolano, chociaż ta dłoń
była tak ciepła, a jemu już zdążyło zrobić się zimno. – Mam
dość bycia obiektem doświadczalnym lub kimś,
kto ma wzbudzić w innym zazdrość!
–
Nie o to mi chodzi.
Zaczynam rozumieć,
jaki jestem oraz to, że chciałbym być z tobą bliżej.
–
W jaki sposób? Seks?
Nie licz na to. Jak bliżej,
James? Przedstawisz mnie jako swego faceta innym? A może będę
twoją małą tajemnicą? Tego chcesz? – Pochylił się w jego
stronę. – Jeżeli tak, to znajdź sobie innego frajera, bo jak
chodzi ci tylko o pieprzenie się z mężczyzną, to jest ich cała
masa. Dlaczego ja? Bo wiesz o mnie i masz do mnie dostęp? – To
bolało, bo ta wiedza, nad którą wcześniej się nie zastanawiał,
nagle wydała mu się najważniejsza. Co,
jeśli facet nie może o nim zapomnieć tylko z tego powodu? Przecież
się nie zakochał, tak jak on.
Cody
w tej chwili był zdecydowanie za blisko. Musiał się postarać,
żeby patrzeć mu w oczy, a nie na przykład na usta lub nagą pierś,
którą odsłoniły poły szlafroka.
–
Nie. Właśnie o to
chodzi. Nie, źle to powiedziałem. Chodzi o to, że to ty jesteś w
mojej głowie i nie wiem,
czemu. Nie ma to nic wspólnego z naszym pocałunkiem czy
z tym,
że jesteś dostępny. Jakimś dziwnym trafem wiem, kto jest gejem, a
kto nie w całym budynku, w jakim jest agencja. Widzę, jak na mnie
patrzy chłopak od ksero czy czego tam. Mógłbym go mieć, ale nie
chcę, bo... – zaciął się – chcę ciebie, Cody. Nie wiem,
co będzie jutro, ale na teraz pragnę cię całować, dotykać... –
Przysunął się tak blisko, że stykali się swoimi ciałami i bez
problemu, chociaż z obawą, dotknął jego włosów. Przesunął
długie pasmo pomiędzy palcami i,
pochylając się bardziej,
wtulił w nie nos. Wciągnął powietrze. Pachniały lawendą.
–
Czemu mnie wąchasz? –
zapytał Adison,
chociaż
sam nie potrafił powstrzymać się od wciągnięcia zapachu cedru,
jakim pachniał mężczyzna.
–
Podobno zapach działa
na zmysły – wyszeptał James,
trącając nosem jego ucho, a po chwili szyję.
–
Też tak słyszałem. –
Miał pozwolić sobie na zapomnienie? Odchylił głowę na tyle, by
pozwolić mężczyźnie na muskanie nosem skóry szyi. – James,
masz jeszcze szansę, żeby stąd wyjść.
Jak
tego nie zrobisz,
uznam, że chcesz być ze mną i nie wyjdziesz stąd do rana. Będę
się chciał z tobą kochać. Słyszysz,
co mówię?
– Słyszę.
– Ujął jego twarz w obie dłonie i pogładził policzki kciukami.
– Ty też masz teraz szansę się wycofać, gdy powiem, że chcę
spróbować, ale na razie wolałbym, aby to pozostało tajemnicą. –
Tak, złamał się całkowicie, ale nie jeżeli chodzi o to. Nie był
gotów tak od razu, kategorycznie, zmieniać
swego
życia. I tak strasznie bał
się
tego,
co czuje, nawet w tej chwili. Gdyby nie silne pragnienie pocałowania
tego mężczyzny, dotykania go, pieszczenia, to by zwyczajnie zwiał,
gdzie pieprz rośnie. Co prawda, nie miał o tym wszystkim żadnego
pojęcia, ale chyba pod tymi względami nie różniło się to niczym
od tego,
jak sprawia się przyjemność kobiecie, pomijając anatomiczne
szczegóły. Odgarnął mu włosy i pocałował go w szyję, po czym
chwycił skórę pomiędzy przednie zęby.
Na
co miał się godzić? Na bycie sekretem? W sumie czy byłoby w tym
coś złego? Miałby Jamesa całego
z
pominięciem jego serca, ale to Adisona nie odstraszyło. Jęknął,
gdy poczuł na swojej skórze lekkie szczypanie zębami.
–
Jestem głupi, że się
na to zgadzam – szepnął Cody. Chciał wiele, ale wiedział, że
wszystkiego nie dostanie, więc na ten czas zadowoli się tym,
co ma.
Poza
tym jego podniecenie rosło, gdy James wyczyniał jakieś cuda
językiem na jego szyi lub ją kąsał.
Ucałował
ostatni na tę chwilę kawałek skóry i pocałunkami zaczął
wytyczać drogę do jego ust,
a
gdy już ich sięgnął,
nie potrafił się oprzeć tym rozchylonym zapraszająco wargom.
Porwał w swoje objęcia Cody'ego, prawie naciągając go na siebie,
torując sobie drogę do środka. Zaczynał rozumieć, że pocałunki
tego mężczyzny robią się uzależniające.
Wspiął
się na niego,
siadając okrakiem na kolanach Jamesa
i
nie odrywając ust od siebie, a tym samym nie przerywając tańca ich
splatających się i liżących
się
języków. Z przyjemnością zaczął niszczyć mu tą idealnie
poukładaną fryzurę, a biodra docisnął do jego,
poruszając nimi zapamiętale.
Wyczuł,
że Cody nie jest już taki miękki,
a
przez to jego penis zaczął jeszcze żywiej reagować. Do głowy
wpadł mu obraz, jak dotykał go tam i sam to otrzymywał. Rozplątał
pasek od tego przeklętego szlafroka i wsunął pod niego ręce
wprost na plecy. Dotyk skóry posłał sygnały z komórki do
komórki,
informując każdą o przyjemności, jaka zaczęła się od palców i
potoczyła dalej. Przesunął ręce w górę pleców, a później
zgiął palce i sunął nimi w dół,
drapiąc skórę mężczyzny, co wywołało drżenie Cody'ego.
Uwielbiał
drapanie, a linia kręgosłupa była u niego szczególnie wrażliwa.
Oderwał się od jego ust, by przylgnąć do tego dotyku jak
spragniona głaskania kotka. Jego ręce podążyły do guzików
koszuli i zaczęły z niecierpliwością rozpinać każdy z nich.
Najchętniej to by je pourywał,
szarpiąc materiał. Ukończył swoją pracę i zsunął koszulę z
ramion mężczyzny, kiedy ten się lekko odchylił od oparcia kanapy.
James przycisnął go mocno
do siebie, gdy i on był już nagi powyżej pasa.
Ich
skóry dotknęły się, co doprowadziło ich do głośnego
westchnienia.
–
Cody. – Czucie na
swym torsie płaskiej, ewidentnie należącej do mężczyzny piersi
sprawiło, że pchnął biodrami w górę. – Nie wiem,
co robić – przyznał się.
–
Robisz dokładnie to,
co trzeba. Resztę ci pokażę. – Pocałował go gwałtownie,
gryząc i ssąc na przemian jego wargi. Nie zależało mu nigdy na
seksie na tyle, żeby to było najważniejsze, ale teraz począł
pragnąć tego mężczyzny całym sobą. Zaczął ocierać się
zmysłowo o to ciało pod sobą. – Zobaczysz,
jak to przyjemnie być z mężczyzną – szeptał zmysłowo Cody,
przesuwając usta do ucha Jamesa. – Jaki to cudowny widok widzieć
go z rozłożonymi nogami,
czekającego tylko, aż w niego wejdziesz. A gdy to zrobisz,
otoczy cię aksamitna ciasnota, aż
będziesz miał ochotę równocześnie dojść i poruszać się przez
wieczność. – Kusił i podniecał tym mężczyznę. – Chcę
kochać się z tobą, James i pieprzę to,
co będzie jutro. – Chwycił jedną z jego rąk, jaka masowała mu
uda i położył sobie na pośladku. – Nie myśl, tylko dotykaj
mnie,
jak chcesz i gdzie chcesz.
Słuchał
tego i twardniał z każdym słowem, a wyobraźnia podsuwała mu
różne obrazy. Wiedział, jak kochają się geje,
jak i
wielu
innych
heteroseksualnych ludzi, ale sam nigdy tego nie robił. Zacisnął
palce na okrągłym, jędrnym pośladku,
po chwili decydując się włożyć ręce pod cienki materiał
spodni. Pomasował pośladki, a jego oddech przyspieszył.
Nie miał wątpliwości, że go chce.
–
Chodźmy do sypialni,
tam mam wszystko,
co potrzebne – powiedział Cody po paru chwilach ocierania się i
całowania. Zsunął się z kolan mężczyzny,
od razu pozbywając spodni, tylko mu przeszkadzały.
Poza
tym wiedział, że wygląda dobrze i miał zamiar mu się pokazać.
James
patrzył jak zahipnotyzowany na stojącego członka, a po chwili, gdy
Cody się odwrócił, by zapewne przejść do sypialni, ujrzał
idealne pośladki. Żadna z jego kobiet takich nie miała.
–
Będziesz tam siedział
i czekał, aż sam się sobą zajmę,
czy idziesz ze mną? – Cody zatrzymał się i obejrzał przez ramię
na mężczyznę, który w końcu wstał. Skierował wzrok na jego
krocze i ujrzał pokaźne wybrzuszenie.
–
Patrzę na ciebie. –
Dotarł do niego i przycisnął się do jego pleców. Obsypał
pocałunkami kark Cody'ego i ramiona. Przejechał paznokciami po jego
bokach. Miał gdzieś, że to wszystko dzieje się tak szybko.
Kierował się pragnieniem i to mu na teraz wystarczyło.
–
Sypialnia. – Nie miał
zamiaru dać się wziąć na środku pokoju. Z niedoświadczonym
kochankiem wolał uważać.
–
Mhm. – Z trudem go
wypuścił i podążył za nim. Nie interesowało go, jak urządzony
jest pokój, miał przed sobą o wiele bardziej interesujący widok.
Cody
wszedł na łóżko i uklęknął na
skraju,
po czym
złapał Jamesa za pasek spodni i przyciągnął zdecydowanie do
siebie. Rozpiął sprzączkę, aby zaraz wysunąć pas ze szlufek, a
potem dobrać się do zapinki i zamka.
James
patrzył na to,
co robi mężczyzna i nie umiał go sobie wyobrazić inaczej niż w
taki sposób. Klęczący przed nim i rozbierający go. Poczuł chłód
na swoim ciele, kiedy spodnie wraz z bielizną opuściły swoje
miejsce i zsunęły się w dół. Pocałunki i lizanie na jego
brzuchu pozostawiały parzące miejsca, a krew zamieniały w lawę.
Odnosił wrażenie, że zrobił się jeszcze twardszy, a do tej pory
żaden dotyk, poza pocieraniem się ich bioder na kanapie, nie
pojawił się na jego penisie.
Całował
go po napiętym brzuchu z ekscytacją. James nie był zbytnio
owłosiony,
dlatego gdy zjechał ustami na jego podbrzusze,
dopiero natrafił na szorstkie owłosienie łonowe i wtulił w nie
nos.
–
Cody. – Zaczął
bawić się jego włosami, nie nakierowując mężczyzny w żadem
sposób. Nie chciał go do niczego zmuszać, gdyż sam nie był
gotów, żeby coś takiego zrobić. Lecz gdy poczuł gorący język
na wrażliwej i spragnionej pieszczot główce,
nie potrafił powstrzymać się przed krzykiem i odrzuceniem głowy
na kark.
Już
on mu pokaże, że usta mężczyzny na członku są o wiele lepszą
sprawą niż te kobiece. A musiał sam przed sobą się pochwalić,
że umiał pieścić oralnie penisy. Zaczął od polizania samego
czubeczka, tam,
gdzie jest dziurka i wbił w nią język,
drażniąc stymulująco. Spodobała mu się reakcja Jamesa, więc
tylko śmielej zaczął sobie poczynać. Wylizywał każdą kropelkę
wypływającą z dziurki na czubku, jaka miała na celu nawilżyć
główkę i sprawić, by dotyk był o wiele bardziej rozkoszny.
Delektował się smakiem i zapachem mężczyzny,
sam pragnąc coraz bardziej mieć ten członek w sobie i czuć,
jak się w nim porusza,
doprowadzając go do pasji, jęków i sprawiając, że ich ciała
pokryłby pot. Otworzył wargi i wsunął sobie pierwszy centymetr
członka do ust,
zaciskając
je
i trąc nimi o delikatną skórę, pracując przy tym intensywnie
językiem.
Tego
oczekiwał. Na to czekał od pierwszej chwili, gdy te usta znalazły
się tak blisko jego członka. Chciał więcej. Pragnął ocierać
się o jego podniebienie, zagłębić w gardle i dojść.
Aż
zadygotał od tych myśli. Spojrzał w dół i ujrzał tak
podniecający widok, że omal nie wystrzelił wprost w te seksownie
zaciśnięte na nim wargi. Teraz już nie umiał oderwać od niego
oczu. Zebrał mu jeszcze z czoła włosy i przytrzymał, aby nie
leciały na twarz ruszającemu głową mężczyzny.
–
Popatrz na mnie, Cody.
Cody
spełnił jego życzenie na ile mógł, by nie przerwać oralnych
pieszczot. Penis w jego ustach był niczym skała i drgał przy
każdym ruchu języka, który dzielnie pracował wraz z ustami.
Wsunął go sobie aż do gardła na kilka sekund,
ponownie wywołując krzyk mężczyzny i w końcu wypuścił z
głośnym plaśnięciem. Cały członek lśnił od śliny i soków,
jakimi obdarowywał go James. Cody oblizał się jeszcze i ponownie
zatopił swoje oczy w piwnych.
James
nie wytrzymał, pozbył się butów i reszty ubrania, aby zaraz
zacząć całować te nabrzmiałe usta, które robiły mu tak dobrze.
Tak strasznie był rozpalony, że sam w to nie wierzył. Odeszły
wszystkie wątpliwości i teraz był facetem, który pragnął
drugiego faceta z siłą godną huraganu. Popchnął Adisona na
łóżko, aby sam się wspiąć na mężczyznę i położyć na nim,
nie przerywając całowania.
Cody
bardzo dobrze czuł, jak rozpalił tego mężczyznę. Żar gorącego
ciała, jakie na sobie poczuł, jasno na to wskazywał. Westchnął,
czując ciężar na sobie. Kochał to. Kochał mieć na sobie i w
sobie mężczyznę. Czuł, jak jedna ręka Jamesa, podczas, gdy drugą
się podpiera, aby go za bardzo nie przygniatać, głaska jego
biodro, przechodzi na udo i chwyta je w stalowym uścisku. Cody lubił
mocny dotyk, więc tylko się temu poddał. Jego penis ocierał się
o brzuch mężczyzny, a członek Jamesa wsunął się tak, że
podrażniał miejsce za jądrami i czasami przesuwał się wzdłuż
rowka.
–
James, chcę ciebie. –
Zacisnął dłonie na ramionach Harnera.
–
Powiedz mi,
co mam robić? – Obcałowywał mu szyję i obojczyk. Zabrał rękę
z biodra i kciukiem potarł jeden z sutków Adisona.
–
Wszystko ci pokażę. W
szufladzie od twojej strony jest żel i prezerwatywa.
James
z ociąganiem uniósł
się
z niego.
Takie
ocieranie się było fascynujące, zwłaszcza, że czuł członek
Cody'ego blisko. Cody skorzystał z okazji i wstał, by od razu
dobrać
się
do jego szyi.
Nie
dane mu jednak było zabawić się nią dłużej, naznaczyć, że
James jest jego, bo zaraz leżał rozciągnięty na łóżku z rękoma
nad głową. O tak, tego chciał. Dominującego faceta, w którym się
zatraci. James,
jak na takiego pewnego siebie typka, w tych swoich ruchach był
raczej nieśmiały, ale zapewne z czasem to się zmieni.
–
Weź na palce trochę
żelu i wsuń jeden do mego odbytu.
Ale
powoli, dawno nie miałem kochanka.
Lecz
wpierw mnie pocałuj.
James
spełnił ostatnią prośbę z wielkim zaangażowaniem,
pochłaniając jego wargi, bezczeszcząc je swoim językiem, zębami
i ustami. Miał wrażenie, że w pokoju panował tak wielki upał, że
jego ciało spłonie. Myśl, że zaraz znajdzie się w ciasnym
tunelu, o dziwo seks analny go nie brzydził, jeszcze bardziej go
nakręcała. Przerwał pocałunek i wypuścił ręce kochanka.
Nalał
sobie żelu nawilżającego o zapachu brzoskwiniowym na palce.
Roztarł go po nich.
Cody,
widząc to, złapał się pod kolanami i tym samym otworzył na widok
oczu partnera. Nie było tak, że się nie wstydził, ale pragnienie
ukazania Jamesowi wszystkiego zwyciężyło.
James
wstrzymał oddech, kiedy zobaczył,
jaki widok się przed nim rozpościera. Przełknął ślinę, która
zaczęła się produkować w ogromnych ilościach. Klęcząc na
piętach,
czystą ręką dotknął leżącego na brzuchu Cody'ego penisa.
Chwycił go w dłoń i postawił do góry, nie potrafił oderwać
oczu od widoku. Podniecało go to coraz bardziej, a w głowie, sercu,
ciele zaczęły krążyć dodatkowe pragnienia. Oblizał się,
pochylił do jego członka. Polizał go od nasady do czubka.
Cody
nie spodziewał się tego. Przyjął do wiadomości, że nie dostanie
tam nawet jednego dotyku języka, ust, a teraz ciepłe wargi
smakowały go powoli. Otworzył oczy, które nawet nie wiedział,
kiedy zacisnął. Oczy Jamesa wpatrywały się w niego i biło z nich
nie tylko pragnienie, ale i zdecydowanie. Poczuł,
jak nawilżony palec kochanka odnajduje odbyt, a po chwili masuje
wejście. Usta cały czas pieściły lekko penisa, oczy patrzyły na
niego, a wtedy palec wsunął się do środka i Cody jęknął.
Niewiele brakowało, aby doszedł.
To
nie było złe, smakowanie członka innego mężczyzny.
Nie,
to był penis Cody'ego,
a
to było ważne. Nie zdecydował się pochłonąć go do ust, ale
wsunął sobie główkę i pocierał językiem o jej spód. Pieścił
palcem wnętrze kochanka,
czując, jak ścianki odbytu rozluźniają się.
–
Wsuń drugi. Wysuń
pierwszy,
dołóż do niego drugi i oba... O tak. – Cody wygiął się w łuk.
– Zegnij je, rozszerz, pieprz mnie nimi.
Chcę
być gotowy na ciebie, James.
I
pieścił go, długo, całując po udach i pachwinie. Trzeci palec
wsunął się bez problemu, a Cody sam starał się
na nie
nabijać,
będąc coraz bardziej bliski szaleństwa z rozkoszy. James pomasował
swego penisa, który dumnie stał i czekał na zapoznanie się z tym
miejscem,
w którym teraz były palce.
–
James. – Cody puścił
swoje nogi. – Wejdź we mnie. Po prostu wejdź. Nie dam rady dłużej
czekać.
Widok,
jaki przedstawiał podniecony Cody,
kodował się w głowie Jamesa. Pragnął go takiego zapamiętać.
Wysunął palce i otworzył opakowanie kondoma. Wtedy usłyszał głos
Cody'ego, który usiadł przed nim.
–
Daj, nałożę ci.
Połóż
się na plecach.
James
uniósł brwi, ale nie oponował. Oddał mu prezerwatywę i ułożył
tak,
jak Adison kazał. Cody uklęknął nad nim okrakiem i naciągnął
gumę na członka. Obficie nawilżył prezerwatywę i ustawił się
biodrami nad penisem mężczyzny. Sam był rozluźniony, gotowy,
chętny i do tego mokry w środku od żelu. Trzymając trzon
kochanka,
opuścił się wolno,
biorąc go w siebie i zatrzymał dopiero
wtedy, kiedy
cały twardy penis był w nim. Oparł dłonie na klatce piersiowej
Jamesa,
wpatrując mu się uważnie w oczy.
–
Czuję cię w sobie,
James – sapnął i zaraz uniósł się,
a potem
opuścił.
James
złapał go za biodra, wręcz odlatując z rozkoszy. Cody był tam
strasznie ciasny i pochłonął go w siebie całego. Patrzył na
niego głodnym wzrokiem,
pomagając mu się poruszać na nim. Cody sapał, jęczał,
kręcąc biodrami kółka i pieprząc się na nim coraz szybciej.
James,
zginąwszy nogi w kolanach, ruszał biodrami,
podrzucając tym samym mężczyznę na sobie na tyle,
by się także samemu w niego wbijać.
Cody
wygiął się do tyłu,
kładąc ręce na
jego udach,
nie przestając dostarczać im obu niezwykłych wrażeń. Z trudem
łapał powietrze, a jego długie włosy opadały mu na mokre plecy.
Zdaniem Jamesa wyglądał nieziemsko, był naprawdę ładny. Po kilku
minutach Harner górną połowę ciała kochanka przyciągnął do
siebie tak, że Cody leżał klatką piersiową na jego. Ich usta się
spotkały w żarłocznym,
pełnym uniesienia i pasji pocałunku. Języki nawzajem smakowały
wnętrza i siebie,
jakby były wygłodniałe i spragnione zmysłowego tańca
oraz
wzbierającej coraz bardziej ostatecznej kumulacji.
James
pragnął dać kochankowi jeszcze więcej, a zarazem samemu dążyć
do orgazmu, który wzbierał się w nim od dłuższego czasu.
Przekręcił ich powoli tak, że teraz to Cody leżał na plecach,
zaciskając nogi wokół jego bioder, a on, mając ręce ułożone po
bokach jego głowy, wchodził w niego głęboko, idealnie trafiając
w prostatę mężczyzny, o czym kochanek go zapewniał swoimi
krzykami, drżeniem nóg i wzrokiem.
Kochali
się przyciśnięci do siebie, obdarowując się pocałunkami i
zachowując
tak,
jakby tylko oni na tym świecie istnieli i ich dążące do
spełnienia ciała. Nie było wokół nich nic, nawet tego pokoju,
łóżka.
Były
tylko oczy kochanka głęboko wpatrujące się w te drugie, biodra
uderzające o biodra,
ręce błądzące po plecach Jamesa, pięty wbijające się w
pośladki Harnera i penis Cody'ego ściśnięty pomiędzy ich
brzuchami.
Cody
jęknął,
będąc już wyczerpanym, gdy pierwszy strumień spermy utorował
sobie drogę na zewnątrz, ciągnąc za sobą następne i tym samym
doprowadzając mężczyznę do silnego, wstrząsającego orgazmu.
James
czuł,
jak ich brzuchy pokrywa gorąca i lepka substancja, a jego członek
jest ściskany mocno przez mięśnie i chociaż uwielbiał trwać na
skraju orgazmu, to teraz nie potrafił tego zrobić.
Widok,
jaki przedstawiał Cody i odczucia pociągnęły go na krawędź
przepaści i skoczył ku spełnieniu,
wtulając twarz w szyję Adisona. Jego biodra robiły ostre
pchnięcia, a ciało drżało w konwulsjach,
dopóki fala przyjemności nie dobiegła końca,
wysysając z niego wszystkie siły.
Cody
tulił mężczyznę do siebie i pozwalał mu na ostatnie już
pchnięcia, zanim James całkiem nie znieruchomiał w jego ramionach.
Nawet będąc w poorgazmowym błogostanie, Cody martwił
się o to,
co będzie dalej. Harner wyjdzie? Zostawi go w pustym łóżku i
zmierzwionej pościeli noszącej ich ślady? Nieświadomie zacisnął
ręce wokół szyi Jamesa zbyt mocno.
–
Cody, dusisz mnie.
–
Przepraszam. – Puścił
go, a wtedy kochanek uniósł się na łokciach.
–
Nie patrz na mnie
tak,
jakbym miał teraz ci przyłożyć. – James pocałował go
delikatnie.
–
Nie patrzę.
–
Patrzysz, Cody. –
Uśmiechnął się James. – To było nieziemskie.
–
Zostaniesz na noc? –
Zaryzykował pytanie.
–
Pod warunkiem, że
dostanę rano śniadanie do łóżka. – Zaśmiał się.
–
To ty masz mi przynieść
śniadanie. – W Cody'ego wdarła się ulga. Jest szansa na coś
więcej?
–
Razem zjemy w łóżku.
– Wysunął się z niego,
podtrzymując koniec prezerwatywy i zdjął ją. Uniósł się i
zawiązał koniec, aby zaraz zawinąć ją w podaną przez Cody'ego
chusteczkę.
Obaj
wytarli się ze spermy Adisona nawilżającymi chusteczkami, które
przyniosły pytanie Jamesa:
–
Jak często się
masturbujesz?
Cody
popatrzył głęboko zawstydzony na kładącego się obok kochanka.
–
Czemu pytasz?
–
Masz tu tyle pod ręką
potrzebnych rzeczy.
–
Rzadko. Seks nie jest
dla mnie najważniejszy, ale mam potrzeby...
–
Nie tłumacz się,
gwiazdeczko. – Uśmiechnął się James,
obejmując mężczyznę w pasie i przyciągając
go
do siebie. Pocałował go w skroń. Nie wiedział,
skąd wzięły
się
w nim te czułości. – Nie mam ochoty się z łóżka ruszać.
–
Nie zadzwonisz do domu,
że nie wracasz?
–
Już im powiedziałem,
że jak mnie nie będzie,
to mają nie czekać. Jest Chloe, to dadzą sobie radę.
–
Planowałeś to? –
Cody zmarszczył brwi.
–
To, co się wydarzyło
nie, ale rozmowę i wspólną popijawę tak.
–
Popijawę?
–
W aucie mam coś
mocniejszego, ale wolałem nie brać, abyś nie rozwalił butelki na
mojej głowie.
–
Zasłużyłeś na to,
ale zdecydowanie wolę takie zakończenie wieczoru – szepnął
Cody,
kładąc się tyłem do Jamesa.
–
Ja też. – Cmoknął
go w ucho i przykrył ich obu. Objął go w pasie,
przytulając się do jego pleców. – Dobranoc.
–
Dobranoc.
Obaj
jutro pomyślą o tym,
co się stało i czy to ma szansę na to, aby było z tego coś
więcej.
seks był świetny! <3
OdpowiedzUsuńdobrze, że Cody nie wyrzucił Jamesa z mieszkania, a ten nie dał się tak łatwo zbyć. Cody go opierdolił - i bardzo dobrze :D. należało się Harnerowi.
no i co, James? facet lepszy do seksu niż kobieta, co nie? XD
i James go polizał.. mm! wziął się na to zdobył, cudnie :D. a ich seks.. długi i gorący. wyszło Ci świetnie :).
Ay
Tak, tak, tak... Czekałam na ten rozdział z niecierpliwością. I wreszcie się doczekałam ;) Luano - tworzysz mi dzisiejszy dzień ;) Dziękuję.
OdpowiedzUsuńJames nareszcie przestał się miotać biedny i przyznał, że ewidentnie ciągnie go do Cody'ego. A ten przynajmniej mu wygarnął. Coś czuję, że nie będą mieli tak różowo, ale przecież dadzą sobie radę, prawda? Będą razem, muszą być :)
Mogę sobie pozwolić na mały spamik? Dopiero zaczynam i zależy mi na obiektywnej opinii. Na jakiejkolwiek opinii ;) http://storysfromkirarin.blogspot.com/ Rozdziały co czwartek.
A teraz nie pozostaje mi nic innego jak pozdrowić Cię serdecznie, życzyć weny i przeczytać rozdział jeszcze ze dwa razy ;)
Kirarin
Na spamik zawsze można sobie pozwolić, chociaż przyznam, że ostatnio mam bardzo mało czasu na czytanie i robię to z dużym opóźnieniem.
UsuńHa! James niczego nie spieprzył :D Miałam podobne myśli po jak Cody :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że zdajesz sobie sprawę że na notkę musiałam czekać do 11.51 ?! Kurcze... chyba za wcześnie wstaje... :P
Pozdrowienia
No i znowu zostawiasz nas w niepewności!
OdpowiedzUsuńJak zwykle potrafisz ostro podziałać na moją wyobraźnię, rozdział świetny, cudowny, wspaniały, mru. Ciekawa jestem tego ich poranka, bardzo ciekawa, co będzie później, itp. Przydałby się naprawdę długi komentarz po tym rozdziale, ale nie będzie go niestety, bo mam ostatnio blokadę w składaniu myśli.
Luano, w życiu nie czytałam czegoś takiego :D Podniosłaś mi chorobową gorączkę, ale śmiało mogłabym Ci nadać tytuł jednej z najlepszych pisarek ever. Jak dla mnie to podtrzymuje swoją opinię o tym, że powinnaś to wydać w edycji książkowej, to jest za dobre. Znalazłam tylko jeden błąd i ośmielę się Ci go przedstawić : "Przełknął ślinę, która zaczęła się produkować w ogromnych liściach." -> Jak mniemam miało być "ilościach" ;D Całość była fantastyczna i jestem wręcz zachwycona, bo tym dziełem przegnałaś mój ból głowy ;3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, życzę weny i rozpaczam, że trzeba czekać tak długo na kolejną część ;p
Tak, miała być w ilościach. Dzięki. Zdrowia życzę.^^
UsuńCzy mówiłam jak jesteś wspaniała?
OdpowiedzUsuńWiem mówiłam, ale się powtórzę.
To opowiadanie jest po prostu Boskie.
Nigdy nie przestawaj pisać bo uduszę.
Prowadzenie bloga wymaga wielu wyzwań, ale podoba mi się to,co widzę u Ciebie.
Opis tego wspaniałego i cudownego seksu?
Niesamowity.
Te emocje... uczucia kiełkujące się między Jamesem a Cody'm.
Normalnie aż czułam je w sobie czytając to.
Po prostu jestem pod niesamowitym wrażeniem.
Luano nie masz sobie równych naprawdę.
Po prostu życzę dalszej weny i czekam na ciąg dalszy.
Ta historia nigdy mi się nie znudzi.
Mrał *,* xD
OdpowiedzUsuńSiedziałam tak i czytałam cały rozdział z ogromnym ślinotokiem, jak zawsze jesteś niesamowita! Było świetne!
No, swoim zwyczajem doczepię się tylko do tego, że Cody mógłby foszka troszkę dłużej trzymać, ale finisz całości zdecydowanie wynagrodził mi brak przetrzymania Harnera ;P
Cody opieprzył go i bardzo dobrze, chociaż mógłby jeszcze trochę pograć na wyrzutach sumienia, należało się draniowi!
Nie przeciągając, czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy i życzę pulchnej, ogromniastej i napalonej Weny ^^
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział miodzio ;] wyszedł świetnie, Cody powrzucał Harnerowi i dobrze należało mu się... ale też dobrze, że nie zamknął mu drzwi przed nosem, a sam James nie dał się tak łatwo zbyć... James przestał się w końcu miotać i odważył się na taki krok, a sex mrrr długi i gorący. No i James został na noc u Codi'ego ;] Ciekawa jestem jak będzie wyglądał ich poranek, oraz tego jak będą się zachowywać w pracy. James powinien się tam pojawić, aby zobaczyć Madsona w specjalnym stroju ;] Ach teraz musze czekać cały tydzień na następny rozdział jak ja dam radę....
Weny, mnóstwa weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdeczne Basia
Dziewczyno piszesz zajebiście, kocham Twojego bloga i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Wspaniały rozdział:) Dzięki za rozdział:) Życzę dużo weny i pozdrawiam Kyouko:)
OdpowiedzUsuńYeaaah! Wydarzyło się dokładnie to co chciałam! Hurra! W końcu James przejrzał na oczy no i wszystko przedstawił Cody'emu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
MISTRZOSTWO
OdpowiedzUsuńWspaniale opisałaś to zbliżenie między nimi, biła od tego taka namiętność.
Aż zaschło mi w ustach. Gorący seks w twoim wykonaniu to jest coś czego było mi trzeba...Jesteś wspaniała, przecudowna. Uwielbiam twoje opowiadania. Po mimo kilku błędów rozdział jest idealny.
No i trzeba pogratulować Harnerowi za prawidłowy wybór. Już nie mogę doczekać się kolejnej notki:)
Pozdrawiam i życzę WENY!
Kathi
świetny rozdział! Seks, wyznanie Jamesa, cudowne!
OdpowiedzUsuńCo do poranka, James nie może już nic spieprzyć. Mam nadzieję, że ten seks znaczył, że oni są już razem i że już między nimi będzie dobrze.
Luano. Będzie dobrze, prawda? Już będą razem aż James nie powie mu jednoznacznie że go kocha i poprosi o wprowadzenie się. 4 rozdziały do końca a ja chcę poczytać jeszcze o ich związku :) Oby się już między nimi nic nie zepsuło.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie.
http://my-yaoi-world.blogspot.com/
Luano, czy dostateczny powód na dodanie nowej noty w czwartek jest to, ze mój kot ma urodziny jutro? (wiesz, każdy powód jest dobry, a mój kot się ucieszy na nowy rozdział z okazji jego urodzin:) )
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego dla futrzaka :)
UsuńNie tam, że każdy powód, ale takie święto na rozdział zasługuje :)
a to specjalna okazja bo kot kończy 4 lata już! A to zacny wiek dla kocura:)
UsuńKotu życzę wszystkiego najlepszego, ale rozdział będzie tak jak ma być. :D Inaczej na nowe opowiadanie poczekacie miesiąc. :DDD
Usuńee tam miesiąc. my na koncówkę musimy miesiąc czekać :( umrę !
UsuńNie umrzesz. Dasz radę.^^
UsuńJak nie ona to ja :P
UsuńNie żal Ci nas wcale?
mój kot czuje się niepocieszony. I zaawiedziony!
UsuńNo e tam nowe opowiadanie! Jak nie bede wiedzieć o czym jest to nie będę tak bardzo czekać jak na pobudkę Jamesa i Cody'ego!
Nie masz serca! ;P
Nyu - nie żal.
UsuńA - Nie mam serca. *złowieszczy śmiech*
osz Ty! No weź ;P *szuka sposobu by ją przekabacić* xD mój kot jest smutny! Polubił Cody'ego xD
UsuńNo koniec świata :P
UsuńJuż nawet czytelników jej nie żal...
A - moje dwa futra też, a co :D
masz dwa futra? xD bo ja mam męskie żeńskie i psie xD czyli czy futra...
UsuńNosz niedobra Luana! Nie żal jej nas a ja tu cierpię katusze. O 3 marca mam urodziny xD to chociaż możesz to dla mnie zrobić i wstawić tam następny rozdział w kolejce xD
A nie - to licząc męskie to mam więcej niż dwa - ja o kocich myślałam :D
Usuń3 marca już niedaleko - urodziny ważna okazja Luanko!
Właśnie popieram. Wiesz 22 urodziny zdarzają sie raz w życiu :) Bardzo bym była szczęśliwa:)
UsuńHeej :3
OdpowiedzUsuńNo było fajnie :3 Była jedna literówka nie pamiętam gdzie. Seks był fajny, wszystko fajnie ^ ^ Pozdrawiam serdecznie i czekam na następny :3
no w koncu! jak ja czekalam na ten moment :)
OdpowiedzUsuńopis calego zblizenia miedzy panami genialnie opisany! nie moge sie doczekac kolejnej czesci.
pozdrawiam i weny zycze
Lu
Jako, że byłam na wyjeździe to ominęło mnie nerwowe sprawdzanie bloga co 10 minut.
OdpowiedzUsuńCoś Cody Jamesowi za łatwo wybaczył - ja bym go przeczołgała porządnie, ale co poradzić, że ciut sadystka ze mnie.
Widać, że w łóżku chłopaki do siebie pasują, a i James mnie pozytywnie zaskoczył. Czekam na kolejną część
Aw, piękny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że między Cody'm a Jamesem wszystko się ułoży <3 Mam wrażenie, że ten sekret się wyda i Harner będzie obwiniał Adisona.. No cóż.
Podobało mi się to, że Cody nie przyjął Jamesa z otwartymi ramionami, było to takie naturalne i pięękne ♥
Luano, jesteś świetna z zwykłej opowieści o przeciętnej fabule (powiedzmy sobie szczerze) potrafisz zrobić cudeńko <33
Nie mogę się doczekać następnej notki, ja już chcę ciąg dalszy. A Ty zmuszasz nas do czekania, przez cały tydzień! Nie dałoby się wcześniej dodać rozdzialiku? *robi oczka kota ze Shreka*
Czekam na dalszy ciąg i pozdrawiam serdecznie :*
mrrr ^^ zajebiście po prostu nie wiem co pisać ^^ <3
OdpowiedzUsuńA ja mam pewnego rodzaju niedosyt. Najpewniej spowodowany tym, iż chciałam podświadomie otrzymać obu panów w odwrotnej konfiguracji. Jednak do końca opowiadania, coś się jeszcze pewnie wydarzy :)
OdpowiedzUsuńPoza tym to chyba w gruncie rzeczy pozytywny objaw, jeśli czytelnicy są spragnieni dalszego ciągu opowieści.
Naszło mnie też uniwersalne przesłanie - jak to dobrze Luano, że zdecydowałaś się publikować na łamach bloga. Dzięki temu trafiasz do tak szerokiego grona odbiorców. Jestem pewna, że czytają Cię osoby, które nigdy nie sięgnęłyby po tego typu literaturę w postaci papierowej. Naprawdę robisz świetną robotę. Rozdział oczywiście bardzo mi się podoba :) a wspomniany niedosyt stanowi formę wielkiego uznania.
Pozdrawiam i życzę weny
Kiyomi's Soul
Uch musiałam nadrobić rozdziały :) super akcja idzie xxd ciekawe jak to się jeszcze potoczy *.* weny :)
OdpowiedzUsuńJesteś najlepsza:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że Cody będzie zbyt zraniony, aby ot tak pozwolić, bez wyjaśnień, James'owi na więcej i cieszę się, że tak się stało.
Teraz nie pozostaje mi nic innego jak czekać na następny rozdział:)
Pozdrawiam serdecznie i weny życzę:)
Przeczytałam wczoraj, ale brat już nie pozwolił skomentować ;]
OdpowiedzUsuń"Mógł zrobić w takiej sytuacji tylko jedno." - i bardzo słusznie, że to zrobił. xD Ale podobnie myślę jak inni - dobrze, że Cody nie pozwolił Jamesowi robić, co mu się żywnie chciało i na co miał w tamtej chwili ochotę, bez jakichkolwiek wyjaśnień. Nieco dziwi mnie to, że uznał na końcu, iż i tak nie zazna uczucia, ale ma chociaż nadzieję. Przecież właśnie dlatego nie chciał seksu... aby nie cierpieć.
"Przeniósł wzrok na coś lepszego, a tym obiektem był stojący nieopodal mężczyzna." - co tam meble! xD Mieć takiego faceta... móc wreszcie wpleść palce w jego długie, spływające na kark, włosy. Całować wargi i czuć delikatne igiełki zarostu... Mmm ;3 James zachowywał się z czasem tak, jakby w 90% był pewien, że woli mężczyzn. Był odważniejszy, choć ostrożnie pytał, co ma dalej robić. Ale charakter, jaki od początku pokazywałaś w nim, został zachowany. James nie zmiękczył się. Był twardy... a, nawet w dwuznaczności tego słowa. xD
"Widzę, jak na mnie patrzy chłopak od ksero czy czego tam." - uuu, grzeszne myśli, grzeszne myśli... Nie mogłam ich wyrzucić z głowy. xD James, Cody (chłopakowi od ksera podziękujemy. Był dobry, ale przegrał xD) i ksero... uch *_*
"Nie myśl, tylko dotykaj mnie, jak chcesz i gdzie chcesz." - przepadłam w tym momencie, leżąc plackiem. ;3 Niech rękami i ciałem zawładnie pragnienie, a nie przemyślane decyzje: Pocałuję go tam, a tu dotknę i sprawdzę reakcję. James miał działać... A Cody był genialny!!!
"– Będziesz tam siedział i czekał, aż sam się sobą zajmę, czy idziesz ze mną?" - dla pewności przeczytałam sobie końcówkę i naprawdę mam takie same odczucia, jak wczoraj. Gorąco, spierzchnięte wargi... Jejuś ;3 Cody żywo staje mi przed oczami! Roznegliżowany, stojący bokiem do Jamesa, a potem przechodzący na korytarz... Ślinka mi cieknie!!!
"Zegnij je, rozszerz, pieprz mnie nimi. Chcę być gotowy na ciebie, James" - Ty wiesz, coś Ty ze mną wczoraj zrobiła (i dziś?) Takie opisy, instrukcje... Sama to pisałaś i pewnie też czytałaś, więc wiesz dobrze, jak człowiek może czuć się w chwili śledzenia gestów i tekstu dialogu... Gorączka. Po prostu gorączka!
"– Nie patrz na mnie tak, jakbym miał teraz ci przyłożyć." - haha XD Zraniony zajączek. xD No ale jak miał patrzeć? Jest niepewny, nie chce znów doznać uczucia odtrącenia... I pożegnania się z pracą. No, o tym ostatnim teraz raczej nie myśli. Zresztą James byłby świnią, gdyby wykorzystał Cody'ego, a potem powiedział, że może zostać w firmie, ale chce mieć go w łóżku. Nie... to nie Harner... on by tak nie zrobił. (niechby spróbował!)
Gorąco ;3
Ja mam 5 projektów. xD Ale za żaden jeszcze się tak konkretnie nie wzięłam. xP
Mnie też bardziej podobało się to, niż RadekxDarek. xD Zresztą widać po długości... xD Mogłam pisać i pisać, ale dopiero po ochrzanieniu Ariela. xD
Sebastian bał się. On papuguje zachowania ludzi. Gdy widział, że osoby spokojne mogą liczyć na stały związek, on też spokorniał... a z Kryspinem mógł być sobą, bo jak któryś z nich wspominał - trafiła kosa na kamień. xD Ojj, obydwoje będą mieli jazdy ze sobą. xD Ale o nich już rozdział z życia zamknęłam. Hehe, powoli zamykam sprawy każdego, aby zakończyć rozdział (choć to nie oznacza, że Seba mi się nie przewinie... jeszcze zobaczę) xD
To było piękne. Świetnie to wszystko opisałaś. Nie ukrywam, że właśnie na to od początku czekałam i to najbardziej mnie ciekawiło. Cała ich historia jest dosyć komiczna i zagmatwana, ale lubię, kiedy zdarzenia się przeplatają i tworzą jedną, spójną całość. Szkoda tylko, że zbliżamy się już do końca opowiadania, no ale... Zazwyczaj wszystko co dobre, szybko się kończy.
OdpowiedzUsuńCody jest słodki^^
Czekam na kolejny odcinek:)
Pozdrawiam!
Luana nas torturuje.
OdpowiedzUsuńMasz mnie na sumieniu! Spać nie mogłam bo mi się CODY śnił :/
No ja nie wiem czy za takie sny to nie powinno się raczej podziękować :)))
Usuńdziękować? xD ja będę dziękować jak mnie się przyśni poranek Cody'ego z Jamesem xD a nie że się męczę nie wiedząc co dalej...
Usuńbtw lekki spam zapraszam do mnie (poczytać grafomaństwo stosowane)xD
Ale ja regularnie czytam to "grafomaństwo" :P Nie trzeba mnie zapraszać :D
Usuńhaha rzadko komentujesz :D
UsuńPięknie to opisałaś:) Ogólnie podoba mi si e w jakim kierunku idzie akcja. A że zagmatwane to wszystko to i lepiej bo jest bardzo ciekawie i ja osobiście nie mogę się doczekać nowej notki. Polubiłam ich i oby opowiadanie trwało jak najdłużej:)
OdpowiedzUsuńno 13 rozdziałów to długoxD niech ich związek długo trwa:P
UsuńMikołaj nie wiedział o bracie, bo go nie poznał... Nie mieszkali w tym samym domu. Hm... podpowiem Ci jedno zdarzenie - pamiętasz fragment, gdy Adam przypominał sobie (Mikołaj też) zdarzenie z kościoła? Ojciec młodego Kubiaka trzymał mu rękę na ramieniu... On i matka Mikołaja już wtedy szykowali się do porzucenia chłopaka. Matka spędzała czas z młodszym synkiem.
OdpowiedzUsuńHeheh, Seba mógł się pomylić. xD A chciałam dać coś humorystycznego. ;P
****
Ja Cody'emu życzę jak najlepiej. A zwłaszcza, by James okazał się tym przyjemnym wyjątkiem i prawdziwym facetem, a nie jakimś inspektorem od spraw badania siebie kosztem innych. xP
co chwile odświeżam stronę a tu nic xD Luana!!!! Nie dręcz już nas xD
OdpowiedzUsuńJa tak samo :):)
UsuńLuana czekamy
Odświeżanie rządzi XD
UsuńAle na razie nic nie daje :(:(
Usuńej cholera nadal nic! Weź bo ja tu umrę i mnie bedziesz miała na sumieniu no! xD
UsuńNo to dzisiaj sobie nie przeczytam nowego rozdziału. Szkoda. Muszę czekać do jutra. Jak ja to wytrzymam. :(
OdpowiedzUsuńAle co się odwlecze to nie uciecze.
Do jutra.
Hej,
OdpowiedzUsuńrozdział fantastyczny, Cody to powyrzucał Harnerowi wszystko i cóż nie żal mi go... należało mu się... James nie dał się tak łatwo zbyć... James w końcu odważył się na taki krok, a sex długi i gorący... ;) No i James został na noc u Codi'ego ;] jestem ciekawa poranka oraz tego jak będą się zachowywać w pracy...
Dużo weny życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga