Domenico
denerwował się. Od kilku godzin czekał w Amare na powrót Paolo. Mieli z Fabiano
pojechać tylko do sądu i złożyć wnioski z prośbą o przyznanie prawa do opieki
nad Gianną. Bistro zostało już zamknięte, pracownicy poszli do domu poza
Giovanną, która towarzyszyła mu siedząc z nim przy stoliku w kuchni.
–
Powinni już wrócić lub mogliby zadzwonić.
– Uspokój
się. Pewnie nie mają czasu – powiedziała kobieta. – Wiesz jak sądy opieszale
działają.
– Po
prostu się martwię. Co jeżeli sędzia, czy kto się tam tym będzie zajmował, nie
weźmie pod uwagę prośby ojca i oddadzą dziewczynkę do rodziny zastępczej, która
będzie ją gnębić. Tak, wiem mam czarne myśli. Paolo się załamie. Wczoraj był
taki szczęśliwy. Zapomniał o kłopotach i rozluźnił się. Lubię jak się uśmiecha.
– Przekręcił w dłoniach prawie pusty kubek po herbacie. – Wieczorem spadła
na niego ta burza w postaci Nino i jego wyznania. Bardzo to przeżył,
chociaż tego nie okazywał. Dzisiaj poradził sobie świetnie na zebraniu, ale już
się nie uśmiechał. Widziałaś jaki spięty wychodził.
Słuchała
tej krótkiej przemowy i po chwili uśmiechnęła się, kiedy wpadła na pomysł jak
ten zamartwiający się mężczyzna mógłby pomóc jej kuzynowi.
–
Rozluźnij go. – Posłała Domenico jednoznaczne spojrzenie.
– Co
masz na myśli? – zapytał, ale zaraz dodał: – O. No tak.
– Powiem
otwarcie to, co mi przyszło do głowy, bo nie jestem niewinną dziewczynką. Seks,
mój drogi jest dobry na wszystko. Paolo nie miał seksu od dawna. Wiem to, bo
znam go bardzo dobrze. Jeżeli chodzi o was, to mam wrażenie, że jakoś nie
możecie się z tym zgrać. Niby macie pokoje obok siebie, ale nie potraficie tego
wykorzystać. I nie wstydź się. Seks to normalna sprawa. Sama go od wieków nie
miałam, ale mniejsza z tym. – Pochyliła się bardziej w jego stronę opierając
przedramiona na blacie. – Jeżeli chcesz, aby znów zapomniał o koszmarach w
swoim życiu i nabrał sił na to co go czeka, to działaj. Jesteś chyba facetem,
co nie? Zorganizuj coś. Zrób coś, abyście byli sami i do roboty. O ile tego
chcesz, oczywiście, bo do niczego nie zmuszam. – Wstała i poszła umyć swój
kubek. – No i pamiętaj, że co złego to nie ja. Tak na wszelki wypadek. Ale
ręczę, że mu się to spodoba. – Odstawiła naczynie na suszarkę i wytarła ręce w ścierkę.
– Dobra, muszę lecieć, bo mama chce mnie jeszcze wyciągnąć na zakupy. Słowo
daję, nie znoszę zakupów z nią. Marudzi na wszystko. To złe, tamto niedobre, a kupuje
wszystkiego całe tony. – Zabrała swoją torebkę i będąc już przy wyjściu
obejrzała się na Salieriego mówiąc: – Pamiętaj, seks dobry na wszystko –
przypomniała i wyszła, a jej śmiech jeszcze długi rozbrzmiewał w uszach
mężczyzny.
– Seks?
– zapytał sam siebie i już na samo to słowo jego ciało zareagowało, a penis
ożywił się. – Czemu nie. Obaj tego chcemy. – Wraz z tymi słowami w jego głowie ukazał
się pomysł, do którego realizacji niezwłocznie przystąpił.
*
Paolo
na nic nie miał nastroju. Niepotrzebnie narobił sobie nadziei na to, że wróci
do domu z córką. Nie słuchał prawnika i w chwili kiedy okazało się, że tak nie
będzie, załamał się. Gianna po aresztowaniu matki i ojczyma trafiła do domu
dziecka. Pojechali tam z Fabiano, ale nie mógł się z nią dzisiaj zobaczyć.
Długo prosili dyrektorkę o chwilę rozmowy z dwunastolatką, ale stanowisko
kobiety było jasne. Bez zezwolenia sądu nie mógł nawet na moment ujrzeć córki.
Fabiano tłumaczył mu jak to jest, ale ojcowski instynkt kazał mu postępować
dalej, a nie jedynie czekać. W końcu mógł coś zrobić.
–
Najważniejsze, że działamy – dodał prawnik, kiedy wrócili do domu.
Słońce
zbliżało się ku zachodowi, kiedy DiCarlo otrzymał kolejną wiadomość od
Domenico. Nie miał czasu by przeczytać te wcześniejsze i zrobił to teraz, ale
najbardziej zaintrygowała go ta ostatnia.
Weź prysznic i załóż coś eleganckiego,
a zarazem swobodnego. Potem przyjedź na plażę. Na tę w pobliżu jaskini. Chodzi
mi o ten zawsze opuszczony kawałek, skryty pomiędzy skałami.
Wykonał
polecenie, chociaż nie miał na nic ochoty. Psychicznie czuł się źle, ale nie
chciał odmawiać Domenico, który na niego czekał.
Pół
godziny później zostawił skuter na niewielkim parkingu przy plaży. Obok stał
samochód Salieriego. To Paolo zaciekawiało coraz bardziej.
– Coś
ty wymyślił? – zapytał ot tak, bo wokół nie było nikogo, kto by mu
odpowiedział. Tym bardziej tego do kogo to pytanie zostało skierowane.
Przeszedł
wzdłuż plaży w towarzystwie zachodzącego słońca. Miał na sobie białą koszulę
wsadzoną w czarne, proste spodnie z cienkiego materiału, które opinały mu nogi.
Jego włosami bawił się wiatr pędzący od morza, tak samo robił z niebieskim
obrusem przykrywającym niewielki, okrągły stolik. Kiedy kucharz tylko to
wypatrzył usta automatycznie ułożyły się w pełnym uśmiechu.
– To
ja miałem przyszykować dla ciebie kolację – zwrócił się do czekającego na niego
Domenico. Partner ubrany był jak zwykle na biało, tylko tym razem zarówno
koszulka polo jak i spodnie idealnie przylegały do jego ciała. Każda krzywizna,
mięsień były doskonale widoczne i Salieri zdawał sobie z tego sprawę. Zrobił to
specjalnie, pomyślał DiCarlo, drań. Mój drań.
–
Jeszcze się odwdzięczysz – odpowiedział Domenico, kiedy kochanek zbliżył się
do niego. Skubnął lekko jego usta
swoimi. – Mam na dzisiaj niecne plany.
– Niecne,
mówisz? Chętnie się im poddam. Jakiekolwiek by nie były. – Kiedy chciał
ponownie posmakować warg Domenico, mężczyzna cofnął się.
– To
później. Na razie zapraszam na kolację.
Wzrok
Paolo tym razem nie wylądował na bardzo seksownym partnerze, ale na porcelanie
znajdującej się na stoliku. Obok talerzy stały dwa puste kieliszki, natomiast w pojemniku
z lodem schładzała się butelka wina. Nie zabrakło także półmiska, z którego
podniósł pokrywkę. Danie parowało oznaczając to, że jeszcze było ciepłe.
– Tagliatelle
z warzywami. Uwielbiam. Już czuję, że jestem głodny. – Posłał Domenico takie
spojrzenie, że mężczyzna natychmiast zrozumiał, że chodzi nie tylko o jedzenie.
– Usiądź
– poprosił Salieri zanim zrezygnowałby z kolacji i przeszedł do późnego deseru.
Wziął do ręki butelkę wina by ją otworzyć.
– I
wino, które lubię. Chcesz mnie uwieść?
–
Masz coś przeciwko? – flirtował Domenico.
–
Absolutnie nie. Wręcz jestem bardzo na tak, panie Salieri.
– Cieszę
się, panie DiCarlo. – Nalał do kieliszków czerwonego trunku, a potem odłożywszy
butelkę nałożył na talerze ich posiłek. – Sam to przygotowałem i mam nadzieję,
że będzie ci smakować. – Zajął swoje miejsce czując się trochę skrępowany pod
uważnym spojrzeniem mężczyzny.
–
Domenico, jesteś niesamowity. – Paolo wziął do ręki widelec i skosztował
makaronu. Przymknął powieki delektując się smakiem jaki podrażnił jego kubki
smakowe. – Naprawdę umiesz gotować.
–
Nie wierzyłeś?
– Wierzyłem,
ale teraz mam na to dowód w postaci czegoś tak dobrego. Niby proste danie, a
jednak wydobyłeś z niego coś magicznego. – Paolo nie potrafił oderwać
spojrzenia od Domenico. Nie tylko mężczyzna wyglądał fantastycznie. Po prostu
stał się dla niego kimś niezwykłym w chwili, kiedy pomarańczowe światło od
znikającej w wodzie tafli słońca, oblewało całą jego postać nadając mu
czegoś zjawiskowego.
–
Cieszę się, że ci smakuje. – Także wziął widelec i zanim zaczął jeść zapytał: –
Co mi się tak przyglądasz?
–
Kocham cię. Kocham i dziękuję – odpowiedział kucharz wyciągając swoją dłoń.
– Za
co mi dziękujesz? – Domenico splótł palce z tymi, które na niego czekały.
– Za
to, że robisz to nie tylko dlatego, że chcesz. – Paolo przysunął dłoń kochanka
do ust i pocałował ją. – Dziękuję ci za to, że próbujesz zrobić wszystko, abym
nie myślał o tym co się dzieje. Dajesz mi oddech, a dla mnie jest to bardzo
cenne.
–
Należy ci się to. Nie mogę patrzeć kiedy się zamartwiasz. Nie mogę zrobić
wiele, ale niech ta noc tego dokona.
–
Noc? – DiCarlo uniósł brwi wymownie.
– Mamy
dla siebie dzisiaj dużo czasu. Pisałem do Fabiano, że nie będzie nas i nikt nam
nie przeszkodzi, ale na razie jedz. – Uwolnił swoją dłoń i sam postarał się
skupić na jedzeniu, bo myślami już był zupełnie gdzie indziej.
–
Jesteś niesamowity – Paolo powtórzył komplement zabierając się za posiłek.
Słońce
już zaszło, więc mieli do dyspozycji jedynie blask księżyca, który tej nocy był
w pełni. Morze przyjemnie szumiało będąc dla nich niczym muzyka. Jedli
nieśpiesznie, rozmawiali racząc się winem. Domenico z radością patrzył na to,
że jego chłopak rozluźnił się i zachowywał swobodnie. Ich konwersacja była pełna
podtekstów seksualnych, które sprawiły, że po jego kręgosłupie pełzały dreszcze
przyjemności.
Po
zakończeniu posiłku i opróżnieniu butelki wina, podszedł do Paolo i wziął go za
rękę.
–
Teraz ty mnie gdzieś poprowadzisz – stwierdził kucharz.
–
Boisz się? – zapytał.
– Jestem
zaintrygowany – odpowiedział Paolo. Dostrzegł, że zbliżają się do kamieni przy
których królował wodospad. – Coraz bardziej zaintrygowany.
– To
dobrze.
Domenico
ostrożnie poprowadził mężczyznę do jaskini. Przechodząc pod wodospadem nie
uniknęli zmoczenia, ale DiCarlo nawet tego nie zauważył. Z całych sił próbował
utrzymać swoją szczękę na miejscu, kiedy ujrzał odbierający oddech widok. Serce
zaczęło mu galopować w piersi, a w brzuchu ponownie zagnieździła się chmara
motyli, które zaczęły trzepotać skrzydełkami. Nie mógł uwierzyć w to, co
ukazało się jego oczom. Cała jaskinia płonęła w ogniu, a raczej w świetle
świec. Znajdowały się wszędzie wokół na skalnej podłodze i na niektórych
skałach które wystawały ze ścian. Natomiast w samym centrum tego mieściło się
łóżko. Nie byle jakie, bo na znanej mu płaskiej skale leżała czerwona pościel,
wokół porozrzucane były poduszki, a na jednej z nich dostrzegł opakowanie
prezerwatyw oraz żel intymny.
– Zaniemówiłeś,
to dobrze. Pod prześcieradłem na tym prowizorycznym łóżku jest kołdra, więc nie
będzie tak twardo jak ci się może wydawać. Możesz być też spokojny o dym.
Ma gdzie uciekać, a ty możesz skupić się na zadaniu. – Stanął przed Paolo i wyszarpnął
mu ze spodni koszulę. Zaczął ją rozpinać.
– Na
zadaniu? – Pozwolił się rozbierać mężczyźnie, który ani trochę nie był w tym
nieśmiały.
– Mhm.
Na kochaniu się ze mną. – Odsunął skrawek koszuli i pocałował odsłonięty
obojczyk.
–
Kochanie się, to zadanie mogę wykonać. Podoba mi się – wyszeptał Paolo
porzucając całą swą bierność. Porwał w objęcia Domenico, by pocałować go
żarliwie. Czekał na to. Chciał tego, a wciąż im przeszkadzano, byli zmęczeni
lub sami obawiali się wejść do sypialni tego drugiego. Tym razem nie zamierzał
pozwolić na nic innego, co nie dotyczyło by ich spoconych ciał połączonych w
namiętnym tańcu rozkoszy.
Poprowadził
Domenico w stronę skalnego łoża, ledwie tylko na chwilę odsuwając się od
mężczyzny, by mogli się na nie wspiąć. Natychmiast okrył sobą ciało partnera,
który zamruczał aprobująco.
–
Chcę ciebie – szepnął DiCarlo ustami smakując skórę na szyi Salieriego.
Domenico
odpowiedział tym samym, próbując do końca zdjąć swojemu chłopakowi koszulę.
Paolo pomógł mu w tym i chwilę później pozbyli się jego koszulki. Ich nagie
torsy zetknęły się ze sobą, tak jak ich usta. Niecierpliwe ręce także nie
pozostały spokojne krążąc po ciele kochanka.
Spodnie
Salieriego zostały odpięte niedługo później, a on już chciał być nagi pod tym
mężczyzną. Odepchnął go przerzucając na plecy i zawisł nad zaskoczonym partnerem.
– Jestem
pasywem – wyznał – ale to nie znaczy, że biernym. – Zaśmiał się kiedy Paolo
wciągnął głośno powietrze przez nos.
–
Jesteś idealny – zawarczał leżący na plecach mężczyzna. Chciał sięgnął po
pocałunek, bo zawsze było mu mało ust Domenico, ale partner pchnął go, by
położył się z powrotem. Tak też zrobił pozwalając mu na chwilę dominacji.
Salieri
pochylił się i pocałował pokrytą włosami pierś kochanka kierując się w dół.
Potarł nosem jego brzuch, a językiem przejechał ścieżkę włosów znikającą pod
spodniami. Odpiął klamrę od paska, a potem pociągnął jego koniec zdejmując go.
Odrzucił go na bok, by zając się guzikiem oraz zamkiem. Rozchylił nosem poły
rozporka i potarł nim ukrytego pod bielizną penisa. Biodra Paolo
natychmiast szarpnęły się, a jego oddech stał się ciężki.
– Zdejmij
je! – krzyknął kiedy tym razem usta Domenico nacisnęły na jego twardy członek.
Miał wrażenie, że dygocze z potrzeby.
–
Jak dawno z nikim nie byłeś?
– Na
tyle dawno, że tego nie pamiętam – warknął w odpowiedzi Paolo i tym razem
uniósł się, by podciągnąć Domenico w górę. Wpił się zachłannie w jego usta,
obejmując kochanka i wkrótce znalazł się na nim wciskając krocze w jego udo,
pocierając się.
Domenico
chciał, aby Paolo użył go dla własnej przyjemności. Pragnął dać mu całego
siebie. Swoje ciało dla rozkoszy i siebie do kochania. Oddawał każdy pocałunek,
każdy dotyk delikatny czy brutalniejszy i chciał więcej.
– Paolo.
– Wygiął się, kiedy jego sutki maltretował wprawny, zwinny język. Ich
wrażliwość nieraz go zaskakiwała i czasami miał wrażenie, że mógłby dojść tylko
od ich podgryzania, podszczypywania i lizania. Nigdy się przed tym nikomu nie zdradził, ale z Paolo to było co
innego. Mógłby mu wszystko powiedzieć i otworzyć się na każde nowe doznanie.
Paolo
już to kochał. Kochał grę wstępną, która prowadziła do kochania się z tym
mężczyzną. Kochał go pieścić i uczyć się jak sprawić Domenico najwięcej
przyjemności i chętnie interesował się jego wrażliwymi sutkami. Nie
przestawał trącać ich, kiedy jedną ręką zsuwał dolne części odzieży partnera
odsłaniając jego nagość. Chciał ucztować na tym ciele, pieścić go, doprowadzać
do szaleństwa i ekstazy.
–
Teraz twoja kolej. Rozbieraj się i chodź do mnie – rozkazał Domenico rozsuwając
szeroko nogi i chwytając w garść swoją męskość. Przesunął dłonią po penisie
zahaczając kciukiem o mokrą główkę. Jęknął wbijając tył głowy w poduszkę.
Po
chwili wydał z siebie krzyk, kiedy jego członek znalazł się w gorących, mokrych
ustach, które nie zapomniały co zrobić, aby sprawić mężczyźnie przyjemność.
Domenico wczepił palce we włosy pieszczącego go kochanka, a jedną nogę położył
na jego plecach.
– To
jest zbyt dobre – wyznał napinając mięśnie brzucha. Pchnął biodrami w górę
wsuwając penisa głębiej, chcąc dostać jeszcze więcej niesamowitej rozkoszy, a
Paolo rozluźnił gardło pozwalając mu na to.
Dotknął
nosem włosów łonowych Domenico ignorując łzy, które pojawiły się w jego
oczach z powodu intruza wsuwającego mu się do gardła. Ale nie zapomniał o tym
co ma robić i dał sobie z tym radę. Sięgnął pod siebie, by uścisnąć podstawę
członka i nie dojść od samego patrzenia na to jak kochanek wije się w pościeli
pieprząc jego usta. Czasami wysuwał się do końca, wtedy Paolo okrążał jego
główkę językiem.
–
Jeżeli nie przestaniesz to dojdę. Jasna cholera! – krzyknął kiedy tuż przed
orgazmem przyjemność skończyła się. Jeszcze kilka razy szarpnął biodrami i
czuł, że wystarczyłby tylko dotyk choćby palca, a doszedłby.
Paolo
zawisł nad nim z bezczelnym uśmiechem.
–
Dojdziesz kiedy ci na to pozwolę i prawdopodobnie nie jedyny raz tej nocy –
obiecał całując rozchylone wargi i wsuwając pomiędzy nie język.
Domenico
wciąż pozostając na skraju orgazmu nawet nie śmiał się o niego otrzeć, ale za
to pocałował go bardzo mocno przytrzymując jego głowę i odbierając im obu
oddech.
Nie
mieli pojęcia jak długo się całowali. Czas stał się dla nich czymś nieznanym,
niepotrzebnym. Do chwili kiedy Paolo znów nie znalazł się na plecach, a
Domenico nie zajął się rozebraniem go do końca, zapomnieli nawet o tym, że
znajdują się w jaskini która stawała się świadkiem ich pierwszego zbliżenia.
– Wyglądasz
nieziemsko – pochwalił Domenico ucztując wzrokiem na ciele kochanka, a potem
postanowił zapoznać się z nim przez dotyk, którego mu nie oszczędzał.
Całował
jego łydki oraz uda. Smakował je językiem, zapamiętywał każdą reakcję swojego
chłopaka, który żywo reagował na najdrobniejszą pieszczotę. Paolo DiCarlo był
ich głodny i zamierzał go nakarmić. Dotarłszy do pachwiny wziął w dłoń jego
mosznę i delikatnie pomasował. Nosem trącił jego penisa i uśmiechnął się
na to jak mężczyzna reagował. Miał zamiar go posmakować, ale drżący głos
powstrzymał go przed tym.
–
Chodź do mnie. Odwróć się tyłkiem i usiądź mi na klacie.
Doskonale
zrozumiał o co chodzi Paolo i tak też zrobił. Kiedy poczuł duże, szorstkie ręce
na swoich pośladkach wypiął je bardziej ku kochankowi.
–
Lubisz to, lubisz jak się ciebie tutaj dotyka.
– Nie
tylko w ten sposób – powiedział Domenico. – Jestem przygotowany dla ciebie na
wszystko, co tylko zechcesz ze mną lub mi zrobić.
Wyprostował
się i spojrzał przez ramię na Paolo, który patrząc mu w oczy uniósł głowę i
rozsunął jego pośladki. Trącił koniuszkiem języka jego odbyt wyrywając
jęknięcie z ust Domenico.
– Na
to też? – zapytał z premedytacją kucharz, ponownie liżąc dziurkę ukochanego.
– Tak.
Tak. O, tak! – jęknął Domenico poruszając biodrami, chcąc pieprzyć się na tym
cudownie utalentowanym języku. – Tak – westchnął kiedy pieszczota stała się
intensywniejsza. Nie chciał jednak zostawić Paolo i pochylił się. Podpierając
się na rękach wziął w usta jego cieknącego penisa. Tak jak się tego spodziewał
biodra mężczyzny uniosły się w prośbie o więcej.
Trudno
było mu się jednak skupić na dawaniu przyjemności, kiedy jemu dostarczano jej
tak dużo, że miał ochotę tylko krzyczeć. Uwielbiał być tam lizany. Jego dziurka
tak jak sutki była wyjątkowo wrażliwa i miał nadzieję, że Paolo nie będzie się
przed tym bronić. Wyglądało na to, że nie, bo to, co mężczyzna wyczyniał z jego
ciałem sprawiało, że widział przed oczami gwiazdy. Kiedy do języka dołączyły
nawilżone palce, najpierw jeden, a potem kolejne, mógł już tylko pojękiwać
poruszając się na nich i przytulając policzek do brzucha kochanka.
Paolo
powoli kontynuował rozciąganie Domenico upajając się widokiem palców
wsuwających się do ciepłego wnętrza kochanka. Kochał ten widok, kiedy mężczyzna
otwierał się na nie i robił wszystko by sobie dogodzić. Jego członek nie mógł
się już doczekać, kiedy znajdzie się w środku. Natomiast penis Domenico ocierał
się o jego tors. Twardy i gotowy do wystrzału. Zgiął place delikatnie
pocierając prostatę kochanka, a temu wyrwało się:
– O,
ja pierdolę! – Głos Domenico odbił się echem od ścian jaskini.
Otumaniony
rozkoszą na ślepo zaczął szukać prezerwatywy, więc Paolo podał mu jedną.
Salieri rozerwał saszetkę, co nie było łatwe, bo cały dygotał i płonął z
potrzeby. Dłużej nie mógł już tego znieść. Nałożył kondom na penisa, którego
miał przed twarzą i rozsmarował na nim żel.
–
Wyjmij palce – poprosił drżącym, ochrypłym głosem. – I leż – dodał obawiając się,
że kochanek przerzuci go na plecy, a tego nie chciał. Pragnął wziąć go w siebie
i ujeżdżać tak jak uwielbiał.
Poczuł
się pusty, kiedy palce opuściły jego wnętrze. Odwrócił się i będąc twarzą w twarz
z Paolo, napotkał jego rozpalone spojrzenie. Nie odrywając od niego wzroku
chwycił jego penisa i zaczął go wsuwać w siebie. Jego oddech przyśpieszył,
kiedy usiadł na nim będąc cudownie wypełnionym. Biodra kochanka szarpnęły się w
górę wywołując jego kolejny krzyk, kiedy penis idealnie otarł się o jego prostatę.
W oczach mu pociemniało i prawie doszedł.
Paolo
chciał, aby Domenico krzyczał dla niego. Byli tu sami i mogli sobie na wszystko
pozwolić. Chwycił dłońmi te fantastycznie ekspresyjne, wąskie biodra pomagając
mu się poruszać. Mężczyzna brał go w siebie i czerpał z tego radość, która
widoczna była na jego obliczu.
– Dogadzaj
sobie. Tak, Domenico. Tak. – Jemu też było niesamowicie dobrze, chociaż już
chciał umieścić go pod sobą. – Kocham cię, Domenico.
Salieri
uniósł powieki, które nie miał pojęcia kiedy zamknął. Nie przestawał się
poruszać. Jego ciało niemalże tańczyło dając doskonałe przedstawienie dla oczu
kucharza. Opierając dłonie o klatkę piersiową DiCarlo, kręcił biodrami, unosił
się, opadał i przez cały ten czas, ani na chwilę nie oderwał spojrzenia od
mężczyzny, którego penisa miał w sobie.
–
Jestem blisko – jęknął czując, że już dłużej nie powstrzyma się przed orgazmem.
To było dla niego za wiele, a podniecenie towarzyszyło mu od chwili kiedy
wszystko przygotowywał do tej nocy.
– To
dojdź dla mnie – rzekł DiCarlo wbijając palce w jego pośladki.
Domenico
słysząc to zaczął poruszać się tak jak tego chciał. Penis dający mu tak dużo
przyjemności zaczął dawać jej jeszcze więcej, kiedy idealnie pocierał słodki
punkt w nim. Po chwili doszedł z o wiele mocniejszym krzykiem niż te, które
wydawał wcześniej.
Paolo
patrzył na to sam będąc blisko szczytowania. Widok takiego Domenico
doprowadziłby każdego do natychmiastowego orgazmu i ledwo się przed tym
powstrzymał. Chciał dojść przyciskając jego ciało do skołtunionej pościeli.
Przytrzymał kochanka i przekręcił go na ostrożnie na plecy. Wysunął się przy
tym z niego, ale szybko to naprawił i w jednym, gładkim ruchu ponownie znalazł
się we wnętrzu ukochanego.
–
Dasz radę? – zapytał w troską, a Domenico zawinął wokół niego nogi pozwalając
mu na głębokie i mocne pchnięcia. Ich usta ponownie się połączyły, a on pędził
ku orgazmowi.
Kochanek
jeszcze cicho pojękiwał pod nim, kiedy tym razem to Paolo krzyknął jego imię
poddając się obezwładniającemu orgazmowi, a potem wymęczony opadł na jego
ciało.
–
Kocham cię – wyznał Domenico jakiś czas później, kiedy przykryli się kołdrą, bo
w jaskini było dość chłodno, co odczuli kiedy ustąpiła gorączka pożądania.
Leżeli na boku, zwróceni ku sobie twarzą, przytulając się.
– Ja
ciebie też. – Ucałował policzek mężczyzny ciesząc się z ich bycia razem. –
Dziękuję ci za tę noc. – Przesunął stopą po jego łydce.
– To
ja dziękuję tobie, Paolo. Głównie za to, że przyjąłeś mnie do swojego serca.
Chcę być z tobą i tylko z tobą. – Popatrzył mu w oczy drapiąc go po plecach.
–
Nawzajem. Tylko z tobą jestem w stanie wszystko przetrwać. Dzisiaj było
naprawdę ciężko. Za dużo sobie wyobraziłem i zawiodłem się.
– Wiem.
Zanim przyjechałeś rozmawiałem z Fabiano przez telefon. Powiedział mi o wszystkim.
–
Jutro dowiem się co z Gianną. Nie chcę, aby długo przebywała w domu dziecka, bo
boję się jak to na nią wpłynie.
–
Nie będzie tam długo. – Ucałował policzek Paolo. – Tamci zobaczą jak
wspaniałego ma ojca, który na nią czeka. Który zawsze o nią walczył.
–
Był za głupi by ją odzyskać – dodał smutno DiCarlo.
–
Nieprawda. Po prostu nie miał możliwości, by wygrać z byłą kochanką i jej
mężem. Ale nigdy nie zrezygnowałeś i za to też cię kocham. Sędzia ci ją odda.
–
Sędzina – wtrącił kucharz. – Tamten sędzia był skorumpowany. Dzisiaj naprawdę
dużo się wydarzyło. O wielu rzeczach nie wiemy. Ale najważniejsze, że kobieta
która zajmuje się sprawą mojej córki może być mi przychylna. Tak sądzę. Fabiano
ją sprawdził. Dowiedział się, że ona bardzo walczy o prawa osób LGBT. Owszem
musi się trzymać procedur i przez to wszystko może to trochę potrwać, ale
istnieje szansa, że za kilka dni…
– Za
kilka dni Gianna będzie z nami – dokończył Salieri i pocałował czule partnera.
Po chwili czułość i delikatność pocałunki przerodziły się w coś namiętnego i
tej nocy dali sobie kolejne obiecane przez Paolo orgazmy, a po wszystkim
zasypiali we wtórze szumu wodospadu.
*
Rano
zbudzili się o wchodzie słońca. Wyszli na zewnątrz by obserwować wielką,
czerwoną gwiazdę wypływającą z wody na powierzchnię, a potem jak unosi się
budząc Limare do rozpoczęcia nowego dnia. Jeszcze długo stali przytuleni do
siebie zanim zabrali się za sprzątanie. Do rana wszystkie świece się wypaliły,
ale wzięli to co zostało, by nie zostawiać bałaganu. Wraz z pościelą, składanym
stolikiem i krzesłami zapakowali wszystko do samochodu Domenico.
Obaj
czuli się niezwykle odprężeni. Ta noc była im bardzo potrzebna. Nie tylko
jeżeli chodziło o seks, ale o to, że mogli pobyć tylko ze sobą, porozmawiać i
zasnąć w swoich ramionach. Te ostatnie kilka godzin bardzo ich do siebie
zbliżyło. Nie tylko cieleśnie. Uczucia pogłębiły się, umocniły, a to sprawiło,
że byli gotowi na wszystko.
Każdy
wrócił swoim pojazdem. Parkując przed domem na wzgórzu od razu zauważyli jak z
budynku wychodzi Fabiano. Dzisiaj miał na sobie dresy i zwyczajną koszulkę.
Wyglądał jakby niedawno wstał. Mężczyzna podszedł do nich i powiedział, że
spotkanie w sprawie Gianny ma odbyć się dzisiaj o jedenastej.
–
Dopóki jej nie przywiozę do domu i nie przyznają mi pełni praw będę się bał
tego co dalej – wyznał DiCarlo kiedy zostali sami.
Domenico
splótł ich palce i powiedział:
– Ona
tu wróci, a wtedy zorganizujemy na jej cześć przyjęcie. Nic hucznego z powodu
twojej żałoby, ale spotkanie przyjaciół przy grillu.
Dzięki
tym słowom Paolo uśmiechnął się, pozwalając sobie na to by poczuć kolejną
nadzieję. Nie mógł jednak do końca pozbyć się wątpliwości. Na szczęście u boku
Domenico da sobie rade choćby z czekaniem na powrót córki. W pokoju leżał jej
ulubiony miś, którego podarował Giannie na ostatnie urodziny. Tęsknił za nią,
tak samo jak on.
Cudowny rozdział
OdpowiedzUsuńŚwietne seksy 😏 mrauuu z Domenica wychodzi diabełek. Ale właśnie taki ktoś potrzebny jest dla Paola.
Chciałabym też żeby Fabiano włączył się z Ivo
Jestem ostatnio tak bardzo w dupie ze wszystkimi opowiadaniami, że aż szkoda gadać, a mimo wszystko pochłonęłam wszystkie rozdziały i pewnie zaraz oprę się na bucketbook, bo nie mogę przejść obojętnie obok faktu, że to pierwsza z trzech części. Ale zacznę od początku.
OdpowiedzUsuńNie powiem, początki są trudne, więc i ja nie byłam pewna, co to za historia i czy chcę ją w całości poznać.
Paolo trochę mnie denerwował, bo był strasznym bucem, obrażonym na cały świat (choć znając obecnie jego przeżycia można mu to wybaczyć). Domenico za to pozytywnie zaskoczył - podobało mi się, że nic sobie nie robił z tego buczenia pod nosem Paolo, tylko postępował po swojemu.
Na początku też zastanawiałam się, czy uda Ci się jakoś płynnie przejść z tej obojętności Paolo do przypływu namiętności, ale o dziwo przyszło to bardzo naturalnie i zgrabnie wplątałaś uczucia w akcję.
Oczywiście najmocniejszą stroną tego konkretnego rozdziału była scena seksu. Nie była wulgarna, ale z pazurem, tak że idealnie można było sobie wszystko wyobrazić. Jestem wielką fanką.
Cóż, raczej nie widzę teraz innej opcji jak ta, że Paolo odzyska córkę i wszyscy będą żyli długo i szczęśliwie - i wcale nie przeszkadza mi, że znam już zakończenie (ale strzeliłabym sobie w kolano, jakby się okazało, że jednak zaskoczysz i na końcu wszyscy zginą xD).
Jedyne do czego mogę się przyczepić, a nawet nie przyczepić - bo to kwestia mojego gustu - to do antagonistów. Zauważyłam, że masz tendencję do demonizowania tych złych. No i w sumie racja, w końcu są źli, tylko że każdy wykazuje jakieś dobre cechy. Nawet jak się jest największym ch*em, to jest się w czymś dobrym: może opiekuje się małymi kotkami, przeprowadza staruszki przez ulicę czy segreguje śmieci - po prostu cokolwiek. Tu mi trochę tego zabrakło: ale to raczej kwestia gustu. Po prostu nie lubię postaci idealnych, jak i tych złych do szpiku kości.
To chyba tyle, czekam teraz na finał i powoli zabieram się za resztę.
Weny i pozdrawiam. :)
Dziękuję za komentarz. Co do antagonistów ( w sumie nigdy tak nie określam postaci złych czy dobrych jako protagonistów i nie będę tego robić), to oni są w moich tekstach głównie widziani oczami bohaterów. Oni nie wszystko widzą, nie dostrzegają czegoś. Tak, nie każda zła osoba jest złą tak do końca. Może kochać małe kotki, pieski czy cokolwiek. Chociaż dla mnie jak ktoś ma złe serce to ma złe. Może też oceniam jednostronnie, ale nie potrafię sobie wyobrazić osoby o czarnej duszy, że ma w sobie cząstkę dobra. Ja lubię postacie idealne. Chociaż też nie zawsze. Ale jak powiedziałaś kwestia gustu. :) Fajnie Cię znów widzieć i miłego czytania życzę. :)
UsuńPozdrawiam, a za wenę dziękuję. :)
Aj wciąż mi się mylą te wszystkie imiona xp
OdpowiedzUsuńna szczęście osobiście uwielbiam moich chłopców ale sercem jestem przy Fabiano.
Jakoś nie umiem o tym zapomnieć ;) Taka mała schiza xp
Jego postaci jestem ciekawa najbardziej.
Jednak jak dalej pokażesz? No cóż zobaczymy.
Aby tylko Gianna szybko wróciła do domu . Już nie mogę się tego doczekać.
pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy.
Dziękuję za kolejny rozdział :)
OdpowiedzUsuńTo była piękna noc :) Uczucia tylko się wzmocniły :)
Teraz wszystko zbliża się ku szczęśliwemu zakończeniu, które wręcz uwielbiam :)
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Hejka,
OdpowiedzUsuńjak gorąco, emocje... jest wielka szansa na odzyskanie córki przez Paolo, a Domenico to co zorganizował fantastyczne...
weny i pomysłów życzę...
Pozdrawiam serdecznie Aga
Hejka, hejka,
OdpowiedzUsuńjak się cieszę, jest wielka szansa na odzyskanie córki przez Paolo, a Domenico to co zorganizował fantastyczne...
weny życzę...
Pozdrawiam Basia