Hej, wszystkim. :)
Na 10 tygodni powracają Zmienni. Tym, którzy nie lubią tych historii, obiecuję, że po tych tygodniach, będę dodawać opowiadanie, które nie będzie mieć nic wspólnego ze zmiennymi i ogólnie fantasy. Ale to będzie dopiero w lipcu, a na razie zapraszam na pierwszy rozdział "Serc w ogniu", czyli historię o naszym Doktorku. Jestem ciekawa jak przyjmiecie jego i jego partnera. :D
W postaciach do tej części możecie sobie podejrzeć moje wyobrażenie Doktorka i jego partnera.
EDIT: Kolejne, małe ogłoszenie. Serena, autorka tego bloga: http://www.mrok-wyobrazni.blogspot.com/ ( to jest fantasy i nie jest to blog M/M tylko K/M) poszukuje bety. Wszelkie zgłoszenia zostawiajcie na blogu w podanym wyżej linku. :)
EDIT: Kolejne, małe ogłoszenie. Serena, autorka tego bloga: http://www.mrok-wyobrazni.blogspot.com/ ( to jest fantasy i nie jest to blog M/M tylko K/M) poszukuje bety. Wszelkie zgłoszenia zostawiajcie na blogu w podanym wyżej linku. :)
Tekst betuje Kobraaga, która wykonuje kawał świetnej roboty. Za co bardzo dziękuję. :*
Co do szablonu, to dodałam taki uniwersalny, bo nie mam ochoty go zmieniać na każde opowiadanie.
_______________
Pożegnawszy ostatniego pacjenta, Craig uzupełnił kilka
dokumentów ze stosu leżącego na biurku. Umył się w swoim mieszkaniu i wyszedł.
Kiedy zamykał klinikę zegar na wieży ratusza wybił godzinę siedemnastą. Prawie
nigdy o tej porze nie opuszczał swojego miejsca pracy. Prowadząc całodzienną
klinikę, zaczynał o dziewiątej, a kończył o dziewiętnastej - z małymi przerwami
na posiłki.
Dzisiaj, musiał zamknąć wcześniej ze względu na
zaproszenie do Arkadii. Christian Elisander partner przywódców pobliskiej sfory
zmiennych zaprosił kilka osób na kolację, z którymi zmienny Smok związał się
przez przeszło rok bycia partnerem dwóch silnych alf.
Lekarz rzadko odwiedzał ranczo, jednak nie z niechęci,
lecz dlatego, że miał bardzo mało czasu. Poświęcał każdą wolną chwilę swoim
pacjentom, nie mając w swoim życiu żadnego innego celu - tym bardziej, że wciąż
był sam, co ciążyło mu na sercu. W sprawie partnera los nie był dla niego
łaskawy i już tracił nadzieję, że kiedyś pozna, co to prawdziwa więź dwóch
dusz.
Westchnął spoglądając na wczesnojesienne niebo,
całkowicie pozbawione chmur, co w połowie września rzadko się zdarzało -
zwłaszcza tam skąd pochodził. Przede wszystkim zimy tam były inne - mroźne,
budzące grozę. Natomiast tutaj zdawało się, że nawet natura nagradza
mieszkańców Camas łagodniejszą pogodą.
Wsiadł do samochodu, który częściej służył mu do dotarcia
do pacjentów niż do prywatnych wyjazdów. Mieszkał w mieście, w swoim małym
mieszkanku nad kliniką, wiodąc nudne, samotne życie i tęskniąc za swoją drugą
połową. Czasami wyjeżdżał do wielkich metropolii, po to żeby uprawiać seks,
kiedy ciśnienie wzrastało i potrzebował czegoś więcej niż własnej ręki.
Niestety, każde takie spotkanie kończyło się psychicznym dołkiem i jeszcze
większą pustką - bo co mu z seksu, jeśli spełnienie nawet z najwspanialszym
chłopakiem, nie dawało do końca satysfakcji, a tęsknota za tym jedynym rosła.
Zazwyczaj po takich wypadach rzucał się w wir pracy, by zapomnieć o wszystkim.
Ostatnio nawet z nich zrezygnował. Samotność przygniatała go do ziemi, mimo że
miał wokół wielu ludzi. Co z tego, przecież nawet pośród milionów można być
samotnym, szczególnie wieczorami - kiedy ściany mieszkania przytłaczały cię, a
cisza dzwoniła w uszach, tak, że nawet dźwięk włączonego telewizora nie może jej
zagłuszyć. Zastanawiał się nawet nad tym, czy nie związać się z kimkolwiek,
byle tylko nie żyć samemu, ale szybko pozbywał się takich myśli, kiedy
przyglądał się tak szczęśliwej parze jak Luisa i Alessia. Wydawało się, że w
ich związku wszystko skończy się źle, a tymczasem życie pokazało, że może być
inaczej. Dlatego kto wie, jak to z nim będzie. W głębi duszy wciąż żywił
nadzieję i nadal czekał, pomimo nieustającego wrażenia, że będzie czekał na
swojego kociaka do śmierci.
Zaparkował przed wielkim domem, tuż obok samochodu Daria
Monahan’a, który wcześniej był Betą rodziny zamieszkującą Arkadię, a obecnie
pełnił rolę Bety w sforze swojego ukochanego. Westchnął. Był czas, kiedy
zdawało się, że Beta, nie ma szans na związanie się z partnerem, który był mu
przeznaczony. Justin bardzo się go bał, ale po wielu perypetiach wszystko się
zmieniło i teraz byli ze sobą bardzo szczęśliwi.
Zmęczony tym rozmyślaniem, doktor potarł czoło. Może w
takim nastroju nie powinien iść na to spotkanie. Naogląda się ich wszystkich
razem i co mu z tego przyjdzie? Kolejna depresyjna noc i nic więcej - takie już
jego życie. Z każdym rokiem, nawet miesiącem było coraz gorzej, a ostatnio,
wręcz strasznie. Najgorsze, że przed innym nieustannie grał, pokazywał, że
wszystko jest dobrze - był dobrym aktorem, a tak przynajmniej mu się zdawało.
Drgnął słysząc pukanie w okno samochodu. Uniósł wzrok i
odsunął szybę.
– Co tam doktorku? – Luis, partner nowego Bety
dzisiejszych gospodarzy, nachylił się opierając ręce na dachu auta. – Nad czym
tak rozmyślasz?
– Zmęczony jestem. Nie doszukuj się niczego więcej. –
Luis ostatnio stał się jego małym problemem. Młody mężczyzna jakby wyczuwał
jego stan, bo zadawał dużo pytań. W ciągu ostatnich tygodni stali się sobie
bliżsi. Jeszcze wiele brakowało do tego, aby nazwać to przyjaźnią, ale na pewno
było to coś więcej, niż zwykła znajomość i nawet sam się łapał na tym, że
czasem myślał o nim jak o przyjacielu.
– Odpoczniesz sobie z nami, a nie tak ciągle samemu sobie
siedzisz. – Odsunął się, kiedy Craig chwycił za klamkę. Obserwował wychodzącego
z pojazdu i naprawdę nie mógł zrozumieć, dlaczego ten mężczyzna jest sam. Ponad
metr dziewięćdziesiąt pięć wzrostu, fantastycznie zbudowane ciało, czarne
pociągające oczy i dobre serce powinny przyciągać do niego mężczyzn. Może to
przez swoją naturę, a może przez jakiś dodatkowy zmysł, w każdym razie, nie był
tak głupi, żeby nie wyczuwać, jak bardzo samotność daje się we znaki Craigowi i
że lekarz ciągle czekał na partnera więzi.
Odpocznie patrząc na te szczęśliwe pary lub trójkąt?
Jeszcze bardziej zapewne zatęskni za tym, czego nie ma - ale trudno, widocznie
tak jest mu pisane.
Wszedłszy do domu od razu dostrzegł w salonie Christiana
uwieszonego na ramieniu Daniela, jednego ze swoich partnerów i patrzącego na niego
błagalnie. Justin z Dariem stali obok powstrzymując się od śmiechu, a Martin,
drugi partner, kiwał ze zrezygnowaniem głową.
– Czego znów żąda blondyn? – zapytał Luisa, do
którego podszedł Alessio, następca Daria na stanowisku Bety rodziny z Arkadii,
a zarazem obecny partner młodego chłopaka.
– A kto go tam wie. Co dzień ma nowe pomysły. Zwariować z
nim ostatnio można.
– Żąda lepszego i szybszego samochodu. – odpowiedział
Beta.
– Dostanie go, kiedy zagrozi im, że zamknie przed nimi
drzwi sypialni i dostęp do siebie. Zawsze działa. Mała bestia owinęła sobie
wokół palca dwa potężne Wilki. No, chodź doktorku pomóżmy Danielowi.
– Po co ci szybsze auto?
– Ty nic nie rozumiesz, naprawdę. Lubię moje auteczko,
ale jakiś dziadek może nim jeździć, nie ja. Mam już praktykę. Nie bądź taki, a
ty się głupio nie śmiej. – zwrócił się Christian do Martina.
– Dobry wieczór – przywitał się Craig, tym samym ratując
alfy przed Christianem.
– O, jesteś Tygrysku – wykrzyknął uradowany zmienny Smok.
– Świetnie! Możemy zjeść kolację i spędzić trochę czasu razem. Od dzisiaj
będziemy co miesiąc spotykać się u nas. Ostatnio każdy jest tak zajęty, że nie
ma czasu dla siebie, a dobrze umacniać przyjaźnie. – świergotał Christian
łapiąc Craiga za rękę i ciągnąc go do jadalni. Obrzucił przy tym partnerów złym
wzrokiem. – Śpię dzisiaj sam i żadnego seksu przez miesiąc. – Na chwilę
przystanął, przyjrzał im się i dodał mrużąc oczy: – No, ze mną, a wam założę
pasy cnoty i ze sobą też nie będziecie mogli! – Roześmiał się i pokazał
partnerom język.
– Ciekawe jak długo ty wytrzymasz – powiedział Martin
mając ochotę przełożyć młodego przez kolano i dać mu parę klapsów.
– Pfi – prychnął Chris.
Craig uśmiechnął się pod nosem, może mimo wszystko
zrelaksuje się u nich. Uwielbiał słuchać przekomarzań Chrisa i jego partnerów.
Zawsze wtedy, poprawiał mu się nastrój, a przyglądanie się ich rodzinie, nawet
w sytuacji, takiej, jak dzisiaj, kiedy był tak przybity, sprawiało mu
przyjemność.
Gorzej było, kiedy patrzył na Luisa z Alessiem. Widział w
nich to, czego jemu brakowało. Miłości, pożądania i oddania drugiej osobie.
Cholera! Jako zmienny Kot szczególnie potrzebował kogoś, z kim mógłby się
związać. Czasami żałował, że to nie Justin był tym jedynym. Wilczek zawsze mu
się podobał, ale nigdy się do niego nie zbliżył, pewnie z powodu tego, jakim
wystraszonym zmiennym był chłopak. Zresztą dobrze się stało, bo pewnie
czekałyby ich miłe noce, ale potem i tak zostałby sam. Justin miał kochającego
partnera, który wpatrzony w niego, jak w obrazek nalewał mu właśnie wina.
– Ciebie też to czeka. – szepnął Luis siadając obok
lekarza przy długim, suto zastawionym stole.
Nie wierzył w to. Chłopak mógł sobie mówić, co chciał, bo
nadal żył w euforii zakochania i był taki młody. On miał już trzysta lat, to
naprawdę dużo nawet dla zmiennego, nie mówiąc o tym, że czasami czuł się o
wiele starszy. To sprawiało, że bardzo odczuwał zmęczenie czekaniem na coś i na
kogoś. Westchnął obrzuciwszy Luisa nic niewyrażającym wzrokiem i nałożył sobie
na talerz smakowicie pachnącej pieczeni. Starał się skupić i wsłuchać w
prowadzone przy stole rozmowy.
– Szkoda, że Sheoni i Jackob pojechali do jej rodziców.
– marudził Chris. – Danielu, kiedy odwiedzimy twoich? Naprawdę
fantastyczne Wilki. – mówił do Craiga. – Żałują, że ich najstarszy syn
założył swoją sforę, ale są z niego dumni. Rodzice Martina żyją na drugim końcu
kraju, ale może… – wypowiedź przerwała mu potężna błyskawica i huk, który
rozległ się zaraz po niej. – Ups, ale walnęło.
– Nie zapowiadało się na burzę. – rzucił Alessio wstając
i podchodząc do okna. – Chyba będzie niezłe przedstawienie.
– Tutaj jesienią pogoda zmienia się bardzo szybko. –
dodał Martin bardziej informując Luisa niż pozostałych.
– Gdy wyjeżdżałem z domu, było bezchmurne niebo. –
wtrącił Craig.
– Chyba nie będziemy rozmawiać o pogodzie? – jęknął
nudzący się Christian.
– Nie wiem co się ostatnio dzieje z Chrisem. – szepnął do
Craiga Luis. – Zachowuje się gorzej niż pięcioletnie dziecko. Nadal jest
fantastycznym ojcem, ale gdy dzieci idą spać lub ktoś inny się nimi zajmuje, to
chłopak sam staje się jak dziecko.
– Może on się po prostu nudzi. Potrzebuje zajęcia. Mógłby
pójść do pracy – rzucił tę luźną myśl ot tak sobie, ale w sumie, to potrzebował
kogoś do swojego gabinetu, żeby uporządkował mu dokumenty. Ta idea nie była
taka zła, a zmienny Smok miałby zajęcie. Sam, na jego miejscu, bez pracy pewnie
by zbzikował. Zanotował sobie w głowie, żeby z nim o tym później porozmawiać.
Kolacja upłynęła w spokojnej, sielskiej atmosferze, a
czas w dobrym towarzystwie wbrew obawom Craiga zleciał fantastycznie. Burza za
oknem poszalała, ale równie szybko jak przyszła tak i szybko ucichła, a chmury
rozwiały się i ukazało się gwieździste niebo, które ujrzał po wyjściu z
rezydencji. Jego ciało owiał chłodny wiatr, a nozdrza wciągnęły zapach czystego
powietrza. Zanim wyszedł zaproponował Christianowi pracę u siebie i chłopak
obiecał się zastanowić.
– Szkoda, że już musisz wracać. – powiedział Martin. –
Zaglądaj do nas częściej i dzięki za Christiana. Naprawdę od kilku dni jest ciężki
w obyciu, jakby miał okres lub jeszcze gorzej… zamienił się w pięciolatka.
– Przestańcie traktować go jak dziecko, a będzie dobrze.
Zresztą, co ja tam wiem. Nie mam doświadczenia z partnerami, a tym bardziej ze
Smokami. – Wyjął kluczyki z kieszeni spodni. – Zmykam już. Muszę posiedzieć
jeszcze nad wypełnieniem kart dzisiejszych pacjentów. Nie zdążyłem wszystkiego
zrobić przed kolacją. Odkąd odeszła ostatnia pielęgniarka, naprawdę ciężko jest
się z tym uporać. Dlatego, potrzebny mi ktoś, kto poukłada kartoteki i
posegreguje wszystko datami oraz nazwiskami. Nie mam do tego ostatnio głowy, a
myślę, że Christian sobie poradzi. Trzymaj się, Alfo. – Otulił się połami płaszcza i zszedł po
schodach na parking. Rzucił okiem na wyłączoną na noc fontannę i okolicę.
Podobało mu się tutaj, ale i tak wolał swoje mieszkanko. Szkoda tylko, że było
takie puste… Wsiadł do samochodu i ruszył w powrotną drogę, patrząc przed
siebie podążając za światłami przecinającymi ciemność. Tym razem nie poddawał
się ciężkim dla niego rozmyślaniom, bo i tak to do niczego nie dawało, a
doprowadzało do depresji. Ile lat już szukał partnera? Sto, dwieście? Widocznie
tak miało być i nikogo już nie znajdzie.
Przejechał kilka kilometrów, gdy jego wzrok przykuły
migające w oddali światła. Uchylił okno i jego wrażliwe uszy usłyszały
przeciągły, jednostajny ryk silnika. Ocenił odległość, co dla niego, jako
kotowatego nie było trudne i nacisnął pedał gazu. Doskonale pamiętał, że w
tamtym miejscu stał betonowy słup i możliwe, że w trakcie szalejącej
zawieruchy, ktoś po prostu w niego wjechał. Zmarszczył brwi widząc już
terenówkę i stwierdzając, że nie mylił się w swoich domysłach.
Nacisnął hamulec i zatrzymał samochód. Nie wyłączając
silnika szybko wysiadł i podbiegł do drugiego auta. Jako lekarz i
odpowiedzialny człowiek musiał udzielić potrzebującemu pomocy. Przez uchylone
okienko zajrzał do wnętrza samochodu, ale nikogo w nim nie było. Z tyłu również
nikogo nie zastał. Sięgnął ręką, żeby przekręcić kluczyki i zgasić silnik.
Wyprostował się i rozejrzał wokół. Przywołał na powietrznię swojego Kota, nie
zmieniając się, ale pozwalając mu patrzeć. Dzięki temu w ciemności widział
jakby to był dzień. Włączył wszystkie swoje zmysły przeszukując teren również
słuchem i węchem. Dopiero po dłuższej chwili, kiedy postanowił, że wsiądzie do
swojego samochodu i poobjeżdża okolicę w poszukiwaniu właściciela rozbitego
pojazdu, coś wyczuł.
To była tylko nuta dziwnego zapachu, ale włosy na jego
rękach zjeżyły się, a przez kręgosłup przebiegły kłujące iskry. Kierując się
zapachem zajął miejsce za kierownicą i ruszył jego śladem. Woń z każdym metrem
była coraz intensywniejsza. Przyśpieszył i niedługo później zobaczył idącą
poboczem, chwiejącą się postać. Niewątpliwie był to mężczyzna. Bardzo dobrze
pachnący mężczyzna, co znacznie intensywniej wyczuł po zrównaniu się z nim.
Otworzywszy okno od strony pasażera. Ciało Craiga przeszył prąd, a jego penis
żywo zareagował. Reakcja, której się nie spodziewał i wewnętrzne wołanie
„Partner”, zaskoczyły go. Jego bestia zaczęła drapać, chcąc wyskoczyć i
zaopiekować się rannym mężczyzną, kiedy wyczuła od niego, poza słodkim
ziemistym zapachem, krew. Zatrzymał samochód i wysiadł podbiegając szybko do
idącej postaci. Człowiek, na pewno zmienny, ale nie Kot - osądził Craig.
Nieznajomy odskoczył do tyłu patrząc na niego oszołomionym wzrokiem.
– Hej, nie bój się. Nic ci nie zrobię. – Powoli wyciągnął
przed siebie ręce. – Jesteś kierowcą tamtego samochodu? Mam na imię Craig i
jestem lekarzem. – Z niepokojem obserwował cieknącą z głowy krew. Chłopak
musiał uderzyć głową w kierownicę i stąd ta rana. – Możesz być poważnie ranny.
Dla zmiennego to nic, ale czasami trzeba się zbadać. – Na razie nie słuchał
głosu swojego Tygrysa ciągle wołającego jedno słowo, za czym tęsknił całe
wieki. Przemawiał spokojnie do, wydawało mu się, wystraszonego zmiennego.
Pamiętał, że wysiadł z tego przeklętego samochodu, który
uderzył w przeszkodę na poboczu, po tym jak przez pogodę stracił przyczepność
na drodze, a on panowanie nad kierownicą. W trakcie wypadku łupnął głową w
kierownicę, co go zamroczyło. Po kilku długich chwilach odzyskał przytomność i
opuścił auto. Poszedł przed siebie zamierzając dotrzeć do jakiejś zamieszkanej
mieściny czy domu. Nie spodziewał się, że na pustej drodze, spotka zmiennego -
do tego Tygrysa, którymi gardził z całego serca. Na pewno nie zamierzał słuchać
swojej głupiej bestii, która w drugim zmiennym wyczuła partnera więzi. Chciał
partnera, ale na pewno nie Kota i nie teraz. Miał swoje zadanie i zamierzał je
wykonać. Nie przyjechał tutaj szukać kogoś, z kim miał się związać.
– Nie potrzebuję twojej pomocy – powiedział Arion mijając
go. Zachwiał się i został podtrzymany przez gorące dłonie, ale od razu
odepchnął od siebie mężczyznę. – Zostaw, nie jestem biednym chłopaczkiem,
którym się trzeba zaopiekować, pogłaskać po główce i powiedzieć, że wszystko
będzie dobrze – syknął. Głowa bolała go coraz bardziej, co również starał się
ignorować, ale w sumie to odciągało jego ciało od innych rzeczy. – Lepiej
powiedz jak dotrzeć do miasta.
– Zawiozę cię. – Wskazał na swój samochód nie wiedząc, co
robić i jak się zachować. Do tego był naprawdę podniecony samym zapachem
drugiego samca, a jego Tygrys chciał go oznaczyć, jako swojego. Bestia w nim
była bardzo zaborcza i nie miała ochoty nawet na to, żeby pozwolić nowo
poznanemu zmiennemu odejść.
Arion zmrużył oczy starając się nie wdychać opętującego
go zapachu. Niech to jasny szlag trafi! Nie chciał reagować na niego, nie na Kota!
Zacisnął pięści i warknął:
– Sam znajdę drogę. – Odwrócił się, aby odejść.
– Jesteś upartym, sukinsynem. Proponuję pomoc, podwózkę,
a ty zamiast z tego skorzystać odmawiasz. Boisz się, że w zamian zażądam
twojego ciała?
– Tego to się nie boję. – Omiótł wzrokiem mężczyznę.
Dzięki wszyscy bogowie za idealny wzrok. – Wyglądasz smakowicie, ale…
– Ale?
– Nic. Seks? Proszę bardzo. Kocham seks, ale bez wiązania
się. Sparuję się tylko ze Smokiem.
Craig drgnął. Cholera! Trafił na Smoka. Sam zawsze marzył
o wielkim Kocie, choćby Panterze, ale nie Smoku.
– Jakim jesteś Smokiem?
– Nie wyczułeś? Jesteś przecież zmiennym.
– Nie zawsze potrafię to zrobić, kiedy nie miałem z kimś
wcześniej do czynienia. – Chrisa się nie liczył, bo Diamentowy Smok ma całkiem
inną aurę, a tej tutaj nie rozpoznawał.
– Oto kim jestem. – Arion przymknął oczy i pozwolił
swojej bestii wyjść pod skórę, w chwili, kiedy je otworzył, na drugiego
mężczyznę spojrzał jej oczami.
Lekarz wstrzymał oddech widząc smocze oczy nieznajomego,
ale nie to skupiło jego szczególną uwagę. Pionowe źrenice wraz z okalającymi je
tego samego kształtu tęczówkami otoczone były czymś, co przypominało palące się
płomienie. Zmieniały kolor z pomarańczowego na czerwone w zależności, w którą
stronę ranny spojrzał. To coś wyglądało, jakby oczy nieznajomego płonęły żywym
ogniem. Tyko jeden gatunek miał takie oczy.
– Ognisty Smok – Prychnął. No to mu się trafił partner.
Przeznaczenie chyba sobie z niego żartuje.
– Pałasz do mnie tą samą sympatią, co ja do ciebie. Miło
– zakpił Arion. – Wskaż mi drogę do miasta. Proszę. – Uniósł wymownie brwi,
coraz bardziej się niecierpliwiąc.
– Powiedziałem, że cię tam zawiozę.
– Kierunek i masz mnie z głowy.
Z głowy? Właśnie odnalazł partnera i mimo, że nie
podobało mu się to, czym jest zwierzę w nim, nie zamierzał mieć go sobie „z
głowy”.
– Chyba śnisz. Wiesz, kim dla siebie jesteśmy.
– Dopóki się nie sparujemy, możemy rozejść się w dwa
krańce świata. Nie jesteśmy Wilkami, żebyśmy już po pierwszym spotkaniu nie
mogli przestać myśleć o partnerze. Chociaż seksem nie pogardziłbym. – Arion
oblizał się sugestywnie, łakomo pożerając wzorkiem ciało Craiga. – Ognisty nie
oznacza tylko gatunku.
Po plecach Craiga przeszedł dreszcz, a krew wzburzyła
pędząc w dół. Na całe szczęście nie kierował się wyłącznie swoim penisem, więc
zignorował narastające podniecenie.
– No tak, bo wy Ogniste Smoki lubicie skakać na boki –
zrymował tak, jak zawsze robiła to jego matka. Gdyby tylko wiedziała, kto
okazał się być jego partnerem, za którym tak tęsknił, przewróciłaby się w grobie.
Arion zmrużył oczy i warknął:
– A wy za szybko lubicie oceniać. – Odwrócił się
zamaszyście, a później zachwiał i ostatnie, co zdążył zarejestrować jego umysł
to, to, że leci w dół, silne ręce chronią go przed upadkiem, a później pogrążył
się w ciemności.
* * *
Poranek dla Craiga nie zaczął się swoim zwyczajnym
rytmem, jak działo się to od lat, odkąd przybył do Camas. Zazwyczaj zrywał się
z łóżka, ćwiczył, szedł pod prysznic, później wrzucał coś na ząb i oddawał się
swojej pracy, którą bardzo kochał nie wyobrażając sobie, że mógłby być kimś
innym. Miał dar do leczenia i go wykorzystywał najlepiej, jak potrafił, ucząc
się przez całe lata i opanowując wiedzę ze wszystkich specjalizacji. Dzięki
temu zawsze był w stanie pomóc ludziom, zmiennym, a także zwierzętom - o ile
zaszła taka potrzeba.
Natomiast tego dnia ustalony porządek dnia zmienił się o
sto osiemdziesiąt stopni. W nocy spotkał swojego partnera - teraz śpiącego w
jego sypialni, po tym, jak zemdlał. W tamtej chwili bardzo go to przeraziło,
ale szybko odzyskał swoją pewność siebie i zachował się profesjonalnie. Zabrał
nieznajomego do swojego samochodu po uprzednim zbadaniu go – zawsze miał przy
sobie zestaw narzędzi medycznych – i przywiózł do kliniki. Tam pobrał krew do
badań i wykonał kilka podstawowych analiz. Wyniki bardzo go zdenerwowały.
Wyglądało na to, że mężczyzna od kilku dni nie jadł, a z płynami też nie było
najlepiej. Okazało się, że to nie uderzenie w głowę było powodem omdlenia, ale
radykalne wyczerpanie organizmu. Nawet zmienni potrafili podupaść na zdrowiu,
jeżeli nie dbali o podstawowe potrzeby ciała. W tamtej chwili miał ochotę siłą
obudzić Ognistego Smoka i złajać go za to, że doprowadził siebie do takiego
stanu. Na szczęście dość szybko się opanował i zabrawszy mężczyznę do swojego
mieszkania, położył go w swojej sypialni. Podłączywszy mu kroplówkę z glukozą,
żeby wspomóc organizm, całą noc przesiedział przy łóżku i pilnował chorego. To
było powodem, że teraz czuł się wyczerpany, niewyspany, bo dwie godzinki snu na
krześle nijak nie pozwoliły mu odpocząć. Przeciągnął się i mocno potarł swoje
policzki pokryte zarostem, żeby się rozbudzić. Spojrzał na śpiącego partnera, a
stwierdziwszy, że nic złego się nie dzieje, a rana na głowie zagoiła się i nie
został po niej najmniejszy ślad, odłączył kroplówkę zanim poszedł wziąć
prysznic i ogolić się. Po porannej toalecie postanowił zrobić śniadanie, a że
jego lodówka zazwyczaj była pusta, bo jadał w miejscowym barze, jako, że dla
samego siebie nie chciało mu się gotować, wybrał się na zakupy. Na wszelki
wypadek, gdyby jego gość się obudził, napisał mu karteczkę, gdzie jest i że
zaraz wróci. Zabrał z szafki portfel, zbiegł z piętra, a będąc na parterze
umieścił na drzwiach kliniki informację, że dzisiaj zacznie pracę później.
Najchętniej to wziąłby sobie wolne, ale co, jeśli ktoś będzie potrzebował jego
pomocy. Z drugiej strony musiał zająć się swoim gościem, a gdyby coś się działo
to każdy wie gdzie go znaleźć. Po zastanowieniu zmienił tekst notatki
informacyjnej, że dzisiaj go nie będzie, a w razie nagłych przypadków, to
dzwonić należy na jego numer prywatny, po czym udał się do małego sklepiku
spożywczego. Tam kupił bułki, rogaliki nadziewane czekoladą, masło i jeszcze
kilka rzeczy, które uznał, że mu się przydadzą, aby zrobić pożywne i wzmacniające
śniadanie dla Ognistego Smoka. Zapłacił i podziękowawszy miłej sprzedawczyni,
wrócił do mieszkania.
Już w progu powitał go zachrypnięty głos gościa stojącego
pośrodku obszernego pokoju i trzymającego zostawioną mu kilkanaście minut temu
kartkę:
– Nazywam się Arion Sulivan i szukam Księcia Diamentowych
Smoków. Nie wiesz gdzie on jest?
Ognisty smok O.O No, to będzie ciekawie, skoro nie lubią się z kotami :D
OdpowiedzUsuńArion szuka Chrisa. Ciekawe po co...
Nie mogę się doczekać następnego poniedziałku :D
Siee doczekałam =^.^=
OdpowiedzUsuńHmm no masz babo placek grrr co za głomp! Jak można być takim bezguściem i nie chcieć doktorka!?!?!
Pyskate toto strasznie, coś mi się wydaje, że go polubię :-D
Ciekawe po co mu Christian... I co się z Christianem wgl dzieje, dzieciństwo wtórne czy jak?
W sumie jakoś ciężko mi się przyzwyczaić do doktorka jako głównej postaci o_O
Czekam na niedzielo-poniedziałek i kolejny rozdział
Weny :-*
Raczej w ciazy jest. A pyskaty to praktycznie kazdy bohater byl. Czy to Luis czy to Chris. Zazwyczaj pasyw jest tutaj pyskaty. Nic nowego. Monotonia. Nie moge sie doczekac czegos nie zwiazanego ze zmiennymi, bo nudzi mnie juz ta sama fabula.
UsuńChyba żeby być w ciąży musiałby w nią zajść podczas rui, a to już było jakiś czas temu...
UsuńZresztą błagam, znowu ciąża? >.<
Hmm... Arion jest oryginalny. A fabuła to nie postacie. Jedyne, co się powtarza, to te porwania w każdej części.
cudo luanko cudo kochana czuje ze to bedzie cos wspanialego jak reszta twoich opowiadań czekam z niecierpliwoscią na następny rozdział ;-) życze weny :-(
OdpowiedzUsuńSzczerze powiedziawszy podoba mi się najbardziej jak so tej pory. Wszystkie części wilczków były fajne ale ta zapowiada się bardziej intrygująca...ale to zakończenie no haloooo...jak ja mam funkcjonowac? ;o
OdpowiedzUsuńCieszę się ze wróciłaś...jedena pomyłka zamiast i jest y na począku ale to szczegół :♡
Super jak zawsze ognisty smok to jest to hohoho!!! Mam tylko cichutka nadzieje ze ta parka bedzie bardziej rowna w lozku i nie beda mieli scisle okreslonych rol a sadzac po temperametach obu panow iskry beda lecialy a futro bedzie sie darlo :P Weny zycze i milego tygodnia
OdpowiedzUsuńKaska
Ja tam uwielbiam zmiennych ,więc cieszę ,że o nich piszesz.Nowa para już ma trudny start,Craig dostał za partnera ognistegoo smoka,który szuka Chrisa.Nieźle namiesza,ten tmperamentny smok,bo to pewne,że nie podda się bez walki.Uparciuch jeden.Mam nadzieje ,że to o skokach w bok to pomówienie,bo Arion sie na nie obruszył.Wielkie dzięki .Pozdrawiam Beata
OdpowiedzUsuńOch kolejna część mojego ulubionego opka. Kocham twoich zmiennych są super :)
OdpowiedzUsuńSzkoda mi tylko Doktora zapowiada się że będzie mieć nie lada przeprawę ze Smoczkiem... Tyle lat czekał na partnera a tu pech. Jak juz się znalazł to go nie chce...
Pozdrawiam F :)
Myślałam, że wzięłaś sobie komentarz, do całości 3 części, do serca.. Tu Maria. Twoja pisarska dojrzałość przy tym rozdziale została chyba przed komputerem.. Ze wszystkich postaci to trójkąt najbardziej Ci ujmuje, coś jakby, nie wiem, ucieka, nie współgra. Ah i "wyznawców" proszę o darowanie sobie tekstów "nie podoba się to nie czytaj ". Może właśnie coś co ja dzięki temu zauważyłam byłby jedynie do podpracowania i lepsze. Niby coś tu z Christianem ma być nie tak, a przecież on taki jest. Takie dziecko wsadzone między gorących samców alfa. Nie powiem, trochę to dalej "odstrasza". Szkoda, że Craig, który rzadko bywa w Arkadii będzie musiał pewnie teraz z powodu Ariona być tam dalej.
OdpowiedzUsuńMaria
Przepraszam, ale napisałaś to tak, że nie bardzo zrozumiałam komentarz. Na przykład to: "Może właśnie coś co ja dzięki temu zauważyłam byłby jedynie do podpracowania i lepsze. " Nie wiesz co ma być dalej, więc nie mów, że Craig będzie musiał być w Arkadii. W ogóle to czytałaś kiedykolwiek jakieś opowieści o zmiennych? Na przykład serię Moon Amber Kell. Zdecydowanie wolę te Luany, wszystkie części, bo każda ma coś w sobie. Nie uważam, że w 1 części Chris był dziecinny. To tutaj taki jest, ale sądzę, że ma w tym swój cel. Zresztą to nie jest opowieść o nim. Nie oceniaj też tekstu po rozdziale. I nie, nie jestem "wyznawcą" Luany. Pisz sama, chętnie poczytam. Bo łatwo się mówi tym, którzy nie piszą.
UsuńM.
Uhh... również, jakoś nie zrozumiałam ten komentarz...Cała seria o Zmiennych jest ciekawa, wciągająca, ma coś w sobie. Teraz zacytuję coś czego wgl nie rozumiem : "Twoja pisarska dojrzałość przy tym rozdziale została chyba przed komputerem." What the...? serio ? Luana jest jedną z nielicznych bloggerek, które piszą dojrzale ! To oczywiście moja opinia (żeby nie było).
Usuń"Wyznawcy" a co to ? Jakaś sekta ? Luana jako autorka ma swoich wiernych czytelników, może i fanów. Mam wrażenie, że pojawiła się zazdrość... I popieram M. napisz coś sama, przeczytamy i ocenimy... Problemu nie widzę ^_^
Na początku nie lubiłam Zmiennych, nie mogłam się przełamać żeby ich przeczytać, więc omijałam ich szerokim łukiem. A teraz ? Teraz nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów z doktorkiem i Smokiem w roli głównej :-D
Każda seria Zmeinnych jest o czymś i to najbardziej mi się podoba ! A nie jakieś chuje muje, dzikie węże...
A Chris w pierwszej części mnie wkur***... no sorry, nie lubiłam go. Ale to raczej każdy czytelnik, sam ma sobie wyrobić, własne zdanie o bohaterach, no kurde... Dla kogoś jest dziecinny, dla innej osoby denerwujący, dla jeszcze kogoś innego - brzydki. To są indywidualne opinie i tyle.
Chrisiątko polubiłam dopiero wtedy jak zaczął pokazywać pazurki i owinął sb wokół palca Alfy ^_^ (żeby nie było xDD)
Pisałam nie raz i dwaz więc wiem jak jest ciężko. Głównie fanficki o suju. Nie chodzi mi o fabułę a o postacie, to jest różnica. Może poszukaj tamtego komentarza to nie będziesz wiedzieć o co mi chodziło i chodzi :) pozdrawiam i to ciepło
UsuńMaria
Tak jak i Wy tak i ja mam prawo wyrazić swoje zdanie, ale nie raz czytałam w komentarzach hasła do osób którym coś sie nie podobało, że maja nie czytać. Fan raczej poda tysiąc powodów, by to jednak zrobi. Przepraszam, że na dwa komentarze rozbilam wypowiedź ale na telefonie pokazał mi się komentarz od M. Luanie już wtedy pipisałam, że czuć różnice między tym opowiadaniem a pozostałymi, jak dla mnie, na plus tamtych. Nie skopiuje teraz komentarza ale mam nadzieję, że go odnajdziecie :)
UsuńMaria
Każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Konstruktywna krytyka, o ile nie obraża autora (jak to bywało), zawsze jest mile widziana. Ale taka jest też prawda, że ja jako autor piszę tak jak sama chcę, a nie ktoś inny. Tak samo z postaciami. Wiadomo, że jednym się spodoba innym nie. Jednym postać spasuje ostra, z pazurami, a inni wolą płaczliwego chłopaka z kompleksami. Ja jestem zwolenniczką obu charakterów, a w opowiadaniu oni sami się piszą. Czasami sama nie wiem co wyjdzie z postaci i jaka będzie. :)
UsuńA co do komentarza, to trudno znaleźć jakiś komentarz spośród wielu.
Tylko wtedy odpisałaś i mi i koledze. Bo oboje zwróciliśmy uwagę, że Zmienni są pisani jakby nie przez Ciebie, że brakuje w postaciach życia, że dialogi są dziwne jak na rozmowy dorosłych mężczyzn. Chciałam by Dziewczyny się z nim zapoznały a nie "atakowały".
UsuńTak, postacie pisza sie same, ale mogłabyś je w ryzach trzymać bo się zlewają. Fabułę rozumiem jako "historia kołem sie toczy" i to jest okej. Tylko później miałam wrażenie że jak na miejsce Chrisa dam Lousia czy na odwrót to dużo się nie zmieni. Znam Twoje opowiopowiadania, wydaje mi się, że lepiej Ci idzie jak piszesz mniejsza ilość bohaterów, wtedy czuć te charaktery, a tak to mam wrażenie że ich różni imię, wiek, wygląd a reszta jest "na jedno kopyto". Nie staram sie obrazić. Temat w sumie rzeka. Widzę, że w sumie nie ma co tu w ten sposób komentować to zostawiam mejla. Z "zazdrości" głowy nie ukrece, ani nie pogryze, dyplomu ukonczenia polonistyki, czy tytulu krytyka literackiego nie pokaże, wiec jak chcesz pogadać o czymkolwiek nawet to zapraszam
Natiela@op.pl
Nie powiedziałabym, że Chris i Luis mają takie same charaktery. Gdyby Chrisa zastąpić Luisem to powstałby zupełnie inny tekst. A nawet jeśli są podobni to nie widzę, że jest to coś złego. To jakby powiedzieć, że jeżeli jakiś człowiek jest wrażliwy, czy ma lęk wysokości to inny już nie może taki być. Piszę to co mam w głowie. W większości tworzę postaci takie jakie mi pasują i mnie się podobają. Czasami wymskną się spod kontroli, ale mnie to też pasuje. Człowiek się zmienia każdego dnia, postać też może.
UsuńWielkie dzięki za kontynuacje.Bardzo mi się podoba i jak dlamnie mogłabyś pisać tylko o zmiennych. Uwielbiam onich opowiadania, a twoje, jest świetne.Biednego doktorka czeka nie małe wyzwanie z jego partnerem. Wielka szkoda, że tylko raz w tygodniu dodajesz rozdział. Czekam więc z niecierpliwoścją na ciąg dalszy. Pozdrawiam i życzę weny.
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział. Kocham wilki i w końcu mój ulubiony doktor znalazł partnera. Choc nie wiadomo jak sie to skończy. Gdyby nasza służba zdrowia zatrudniała takich ech... można pomarzyć:-)
OdpowiedzUsuńOhhh... cudownie wygląda moja nauka do matury z geografii <33
OdpowiedzUsuńA co do rozdziału : Kyaaaaa ! *^* Zjawia się szukany przez tyle lat partner. Uhh... Ta ich sympatia... Ale jak to mówią : kto się czubi ten się lubi ^_^
Tygrysek będzie miał trochę problemów z Ognistym xDD Czuję, że to będzie niesamowite !
Iiii ! czy mi się wydaje czy Arion chce sparować się z Chrisem ?! W sumie to tak, bo inaczej po co by go szukał, na i to stwierdzenie, że sparuje si,ę tylko ze Smokiem... Sama sobie odpowiedziałam na pytanie... Mniejsza :-D
W każdym bądź razie Arion (bardzo podoba mi się jego imię) łapki precz od Chrisiątka ! On ma swoich cudownych partnerów. Ehh... biedny Craig (jego imię kojarzy mi się z jakimś bohaterem z książki, ale nie wiem)
Na koniec, jak zwykle, życzę Ci weny Luano ! o(^_^)o
Przybij piątkę! :D
UsuńTeż powinnam uczyć się z gegry na maturę a siedzę tutaj :P
Haha :-D zawsze możemy opisać jakąś scenę ze Zmiennych, może komuś się spodoba i będą punkty ? Co tam, jeszcze półtora dnia do maturki... mamy czas ^_^
UsuńDokładnie :D
UsuńHahahah, no to jesteśmy trzy, też mam maturę z geografii xDD
UsuńA opowiadania Lu mogą się przydać na ustnym polskim! :D
To witamy w gronie geograficznym! :D
UsuńJa zdaje jeszcze tą "starą" maturę i mój temat to rozstania w literaturze. Może coś niechcący wcisne chociażby o rozstaniu Luisa z rodziną :P
Jakbym o tym zaczęła to moja prezentacja nie zajęła by mi tylko tych 15 min tylko pół dnia, musieliby mnie uciszyć albo wyrzucić z sali :D
Hah ja też, jeszcze, "starą" maturkę ! <3 Na szczęście, bo inaczej to bym poległa...
UsuńPierwszy rozdział i już się tyle dzieje, supeeeer! *-*
OdpowiedzUsuńSię doktorkowi Ognisty Smok trafił, no nieźle.
Nie żeby coś, lubię Ariona ale łapy precz od Chrisa, on ma już mężów i dzieci, nie próbować mi tu mojej ukochanej rodzinki rozwalać.
Co oni tak wszyscy pragną tego Chrisa (jest super i w ogóle) ale najpierw Stone teraz Arion. Ah ten nasz smoczek ma wzięcie :P
Przed doktorkiem ciężkie czasy ale na pewno będzie dobrze :)
Wow cudowny rozdział czekam na kolejne i dużo weny życzę ;-)<3
OdpowiedzUsuńHAHAHAHA! Ja pierdole! W życiu bym się tego nie spodziewała. Luano kochasz zaskakiwać ludzi. Odnośnie mojej teorii...ona może się schować! Ognisty smok! Rozwaliła mnie ta ich rozmowa. Jak zwykle kończysz w najlepszym momencie i to boli!
OdpowiedzUsuńZawsze współczułam Craigowi, że nie może znaleźć sobie partnera a jest świetnym facetem, a tu proszę los sobie z niego zakpił.
Jego partnerem jest smok, za którymi chyba nie przepada(ale Chris jest wyjątkiem), co więcej smok nie lubi kotów... Jestem ciekawa jak potoczą się dalej ich losy. A co do zachowania Chrisa to wydaje mi się, że pomimo przyjaciół i partnerów jest samotny, bo nie zna innego smoka...
No i z jakiego powodu ognisty smok szuka księcia???!!!
Rozdział boski! Zaraz po Połączonych, wszystkie części Wilczków są na drugim miejscu ex aequo! I czwarta część również! Co ja będę przechodzić czekając na rozdziały??!!!
Weny Luano, duuuużo weny!
JEST< JEST< JEST
OdpowiedzUsuńPO prostu super :)
I do tego Smok - Extra
Będzie się działo :)
Czekam na next :)
Pozdrawiam
LucynaL
Jedyne co napiszę to, to że doczekałam się. ❤
OdpowiedzUsuńŚwietny początek czekam na więcej. ^^
WOW :) Boski początek :)
OdpowiedzUsuńNasz tygrysek jest bardzo samotny, jak czytałam początek, to aż zakręciła mi się łezka w oczkach, nikt nie chciał być taki samotny, cieszę się, że znalazł partnera, tylko znowu mamy problem, dlaczego matka doktorka przewróciła by się w grobie, gdyby dowiedziała się, że jej syn jest sparowany z ognistym smokiem? Co się stało, że doktorek nie przepada za tym gatunkiem?
Nowa postać jest bardzo intrygująca. Kim jest? Co się stało takiego, że Arion nienawidzi tygrysów? Dlaczego szuka Chrisa? Tyle intrygujących pytań, już nie mogę się doczekać kolejny rozdziałów :)
Chris wciąż jest przecudowny, owinął sobie partnerów wokół małego palca ;) Może jego zmnienne nastroje wynikają dlatego, że jest w ciąży xD
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Cudowny rozdział !! Cieszę się, że Craig znalazł partnera w końcu nie będzie sam :D Tylko oby oni byli razem <3 Pierwsza myśl dotycząca tego dlaczego Arion szuka Chrisa jest taka, że on jest księciem ognistych smoków i chce zabić księcia diamentowych smoków :P Wpadłam na ten pomysł z tego: "Miał swoje zadanie i zamierzał je wykonać." Zadaniem jest zabicie Chrisa ! :D To na pewno to (chyba haha XD)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i z niecierpliwością czekam na następny rozdział !! :*
Ps. Nie dałoby się szybciej dodać rozdziału ?? ^.^
Nie, bo chcę mieć zapas i tak dalej i dać czas becie, tego opowiadania, jak i następnego na poprawienie tekstu. :)
UsuńNa samym początku coś mi nie grało w konstrukcji paru zdań, ale dalej było już lepiej. Rozdział zmusza do zadania wielu pytań i mam już sporo swoich teorii na temat dalszej akcji. Teraz z niecierpliwością czekam aż będę mogła sprawdzić, czy miałam rację. :) Arion nie zbyt przypadł mi do gustu, ale Craig wydaje się być sympatyczną postacią.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny.
Ogółem jestem zaintrygowana, ale poproś swoją betę o uważniejsze przyjrzenie się interpunkcji, bo jest dość sporo przecinków w nieodpowiednich miejscach. Przecinki strasznie wybijaj z rytmu jak się czyta (przynajmniej mnie).
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa, czego nasz nowy bohater chce od Chrisa :)
Pozdrawiam
obsesja
Kobieta zmienną jest, jakiś czas temu gdy rozmawiałyśmy o zmianie szablonu nie wyobrażałaś sobie byś mogła go nie zmieniać do każdego opowiadania :P ale to tak na marginesie ;)
OdpowiedzUsuńCiesze się że wróciłaś do zmiennych i do doktorka, było trochę niesprawiedliwe że wszyscy wokoło się zakochują a on jeden samotny. Muszę przyznać że po raz pierwszy od dawna mnie zafascynowałaś po 1 rozdziale do tego stopnia że nie mogę się doczekać co będzie dalej :)
Aj czekałam na to wiesz jak bardzo <3
OdpowiedzUsuńNormalnie masakra jesteś genialna moja wielka i cudowna aj.
Craig jest dokładnie taki jaki powinien być.
i Arion... intryguje taki niby odpychający, niecierpliwy i w dodatku smok.
czyżby chciał się sparować??
Ale Chris ma już partnera więc nie sa się inaczej.
kochana czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam.
Witam Uwielbiam każde jedno twoje opowiadanie i czytałam je wielokrotnie i cały czas do nich wracam Niedługo nauczę się ich na pamięć :-) Tylko jedna mała prośba PRZESTAŃ ZDRABNIAĆ IMIONA !!! Np w Połączonych wymyśliłaś fantastyczne imiona a skracasz je do 3 liter Ręce opadają i płakać się chce
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńzaczyna się bardzo ciekawie to opowiadanie, cudowny rozdział, w końcu nasz doktorek spotkał swojego partnera więzi, oj chyba będzie ciężko, jego partner jest ognistym smokiem.. i za nic nie chce za partnera tygrysa... szuka Christiana ciekawe po co...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia