Dziękuję za komentarze. :) Jeszcze pozostały do opublikowania dwa rozdziały i wracam na kilka tygodni do Zmiennych. :)
Chciałam jeszcze wytłumaczyć, że Mikael czyta się tak samo jak się pisze. To nie jest Michael i nie ma błędu w imieniu. :)
Chciałam jeszcze wytłumaczyć, że Mikael czyta się tak samo jak się pisze. To nie jest Michael i nie ma błędu w imieniu. :)
ROZDZIAŁ 5
Z
Mateo spotkał się w bufecie redakcji zajmującej się czasopismami związanymi z
projektowaniem domów i ogrodów, w której przyjaciel pracował od roku. Obaj
zamówili po filiżance kawy i usiedli przy najbardziej oddalonym od innych
stoliku. Mateo, wiecznie uśmiechnięty facet, był przeciętnym, niewyróżniającym
się z tłumu mężczyzną. Mikael nie znosił u niego wąsów i brody. Zawsze
żartował, że kiedyś zakradnie się w nocy do jego domu i go ogoli, kiedy ten
będzie spał, a Sofia mu w tym pomoże. Nie było możliwości przekonania
przyjaciela do usunięcia zarostu, bo nosił go z dumą i nie zamierzał się
pozbyć.
–
No co tam? – zagadnął Mateo.
–
Sprawy się trochę pokomplikowały i na razie nie wracam do Detroit.
–
O. To opowiadaj.
Mikael
opowiedział mu w szczegółach o sytuacji z antykwariatem i, że z tego powodu
przedłużył urlop. Szef nie bardzo chciał się na to zgodzić, ale udało mu się go
ubłagać pod warunkiem, że po tym okresie wróci do obowiązków i zajmie się
zaległymi sprawami. To oznaczało o wiele więcej pracy, ale coś za coś. Obawiał
się tylko tego, co zrobi dalej po upływie tego miesiąca. Może znajdzie kogoś,
kto będzie prowadził „Zakurzoną lampę” i wtedy miałby problem z głowy. Co
prawda to też wiązałoby się z przyjęciem kogoś zaufanego i częstymi
odwiedzinami w Silent, ale z tym już nie byłby taki wielki problem.
Przedstawił
Mateo prawie całą sytuację, nie wspominając tylko o Jaydenie. Uznał, że nie
było potrzeby, a tym samym uwolnił się od dalszych pytań związanych z
mężczyzną. Najpierw sam musiał zająć się tą częścią swojego życia, bez
wtrącania się przyjaciół. Wystarczy, że miał na głowie Donnę.
–
Poważna sprawa z tym antykwariatem.
–
Babcia uwikłała mnie w to i przyznam, że z początku byłem lekko oszołomiony. Nie
wiedziałem, co i jak, ale sądzę, że najważniejsze rzeczy załatwię w ciągu
kolejnych dni. Znajdę kogoś do pomocy i problemu nie będzie – powiedział Mikael,
mieszając swoją kawę. – Dlatego chciałem się z tobą spotkać, bo moje mieszkanie
nadal od czasu do czasu będzie wymagało odwiedzin. Ktoś musi je przewietrzyć,
podlać kwiaty i odbierać pocztę.
–
Stary, nie ma sprawy. Sofia i ja damy sobie radę.
–
Co u niej?
–
Szczęśliwa mamusia zabrała dzisiaj Petera do dziadków. Będą go w trójkę
rozpieszczać. Poza tym szuka pracy.
–
Jest wykształconym pedagogiem, więc na pewno gdzieś coś znajdzie.
–
Ma kilka ofert na oku. Szukają kogoś w tej szkole koło nas i chyba weźmie tę
pracę, ale trzeba będzie wynająć nianię, a ciężko jej rozstać się z małym.
–
Są wakacje, to będzie miała jeszcze dwa miesiące na przygotowanie się do
rozdzielenia z Peterem. A ty jak? – Przystawił filiżankę do ust i napił się
kawy. Po rozmowie zamierzał wrócić do mieszkania, spakować się i pojechać do
Silent. Będzie tam wcześniej niż wieczorem. Szkoda, że Jay wraca dopiero jutro.
–
Po staremu. Pracuję, żyję, naczelny nas pogania, bo „Architekt” ma wyjść za
tydzień, a nikt nie chce poskładać numeru.
–
Czyli to co zwykle.
–
Niestety. Kiedy wyjeżdżasz?
–
Jak tylko się spakuję. Samochód odebrałem, urlop załatwiony, opieka nad
mieszkaniem też. – Puścił mu oczko.
–
Tak, to najważniejsze. – Zaśmiał się Mateo. – Fajny z ciebie facet i mam
nadzieję, że kiedyś ktoś to doceni.
–
Ty nie chciałeś docenić. – Dzisiaj z tamtego jednostronnego uczucia potrafili
się już śmiać.
–
Wtedy musiałbym zgolić brodę. – Mateo pogłaskał się po bujnym zaroście.
–
Wtedy jej nie miałeś i nie pozwoliłbym ci tego czegoś zapuścić.
–
No właśnie. Wiedziałem, co robię. – Roześmiał się. – A nie masz ty tam na oku?
Nie
odpowiedział, uśmiechając się tajemniczo. Mateo za dobrze go znał, aby uwierzyć
w jego „nie”.
–
Fajny?
–
Mój typ, ale nie chcę o tym gadać, bo nie wiem, co będzie dalej.
–
Ale wpadłeś. Widzę ten błysk w twoich oczach. Bądź ostrożny, nie chcę później
składać cię do kupy.
Mateo
wiele razy musiał łatać jego rany po złamanym sercu, więc doskonale wiedział
jak bardzo to jest trudne. Nikt im obu nie mógł obiecać, że to się nie
powtórzy. Ostrożność ostrożnością, a uczucia uczuciami. Gdy wchodzą w grę znika
wszelka powściągliwość.
Porozmawiali
jeszcze chwilę, wypili kawę i rozstali się męskim uściskiem, jak zwykł nazywać
Mateo przytulenie i klepanie się po plecach. Mikael prosił, by pozdrowił Sofię
oraz resztę znajomych, po czym udał się do mieszkania. Spakował
najpotrzebniejsze rzeczy, kilka książek i resztę swoich kosmetyków. Nie minęły
dwie godziny od spotkania z przyjacielem, a już jechał do Silent, jakby go coś
tam ciągnęło. Tym razem podróż go nie wymęczy, bo jak nie znosił pociągów, tak
uwielbiał jazdę samochodem, w przeciwieństwie do Donny. Ona miała tak silną
chorobę lokomocyjną, że każda jazda ją wykańczała. On mógł jechać nawet na
dachu auta – wystarczyłoby mu tam przykręcić krzesło. Gorzej z pociągami, lecz
to już było za nim.
*
Po
powrocie zastał Donnę sięgającą na górną półkę szafy w domu babci... jego domu.
Zapomniał, że miała przyjść i spakować rzeczy zmarłej. Oboje zamierzali oddać
je dla biednych i Donna spośród wielu ofert wybrała przytułek dla
potrzebujących w sąsiednim miasteczku. Koło kobiety stały kupki ładnie
złożonych oraz posortowanych rzeczy, a ona dokładała coraz to nowe bluzki czy
spódnice.
–
Buu. – Podszedł do niej po cichu, strasząc ją.
Podskoczyła,
opuszczając bluzkę i odwróciwszy się, pacnęła go w ramię. Zaśmiała się.
–
Jeszcze ci z głowy nie wywietrzały te głupie żarty?
–
Nie.
–
Dzieciuch. Nie waż się uczyć tego moich dzieci. Widzę, że masz dobry humor. –
Przyjrzała mu się uważnie.
–
Owszem. Wszystko poszło zgodnie z planem, więc zamierzam dobrze wykorzystać ten
czas w Silent.
–
Pod jakim względem? – Powróciła do sortowania ubrań.
–
Każdym. Może będę żałował lub nie, ale bez prób... – zawiesił sugestywnie głos.
– Zaraz ci pomogę, tylko rozpakuję się i przebiorę.
–
Spoko, nie spiesz się, bo już kończę. Nie przebieraj się, zawieziesz z Johnem
te rzeczy.
–
Od której zaczęłaś to robić?
–
Od południa. Nie miałam dzisiaj dużo pracy, więc szef pozwolił mi wyjść. Co
znaczy, że pod każdym względem? – podkreśliła słowo „każdym”, jakby dopiero do
niej dotarło, co wcześniej powiedział.
Szeroki
uśmiech na twarzy był jedyną odpowiedzią. Pokazał Donnie torbę z ubraniami i
poszedł do pokoju, który od urodzenia był jego. Pomieszczenie nie było duże,
właściwie to jego znaczną część zajmowało podwójne łóżko. Pamiętał jak dziś,
ten dzień, kiedy przyjechał do babci i zobaczył nowy zakup. Do tej pory sypiał
na swoim starym, pojedynczym łóżku i ono w zupełności mu wystarczało. Gdy jej
to powiedział, parsknęła śmiechem i odrzekła, że to byłby dla niej wstyd, gdyby
przywiózł tu swojego partnera i musieliby spać oddzielnie, bo a przecież par
się nie rozdziela, szczególnie nocą. Kochał ją za tę otwartość. Niestety, nie
doczekała się tego, aby przywiózł tu kogoś dla siebie ważnego. Dotąd żaden
facet nie był godny, aby przedstawić go tej staruszce, a ona tak na to czekała,
tak... Przełknął dziwną gulę w gardle. Zdjął okulary i nacisnął palcami kąciki
oczu. Nie powinien wspominać takich rzeczy, dobijać się, bo przecież nie było
jego winą, że jeszcze nie spotkał odpowiedniego mężczyzny. Z drugiej strony
może to on chciał za dużo. Tylko, czy żądając od kogoś wierności,
prawdomówności i miłości to tak wiele? W tych czasach widocznie tak.
Uspokoiwszy
się, rozpakował swoje rzeczy, układając lub wieszając je w szafie. Nie było ich
dużo, ale ciekawy był, jak długo utrzyma tu porządek. W dokumentach, zarówno w
pracy jak i w domu, zawsze panował ład, ale w ubraniach... Nie byłby sobą,
gdyby za tydzień miał wszystko w tym samym miejscu, do tego równo poukładane.
Jego szafa zazwyczaj budziła litość każdego, kto do niej zajrzał oraz podziw
Mateo, który przy żonie swój bałaganiarski styl życia musiał w znacznym stopniu
ograniczyć. Całe szczęście, bo odwiedzając go, nie znosił walających się
wszędzie brudnych skarpetek, czy innych rzeczy. Sam akurat z tym to nie miał problemów.
Wszystkie brudy szły do kosza lub od razu do pralki. Gorzej z późniejszym
poukładaniem wszystkiego po praniu.
–
Mikael, John podjechał – zawiadomiła Donna.
–
Już idę.
Zawieźli
rzeczy do przytułku w Loderdy, a kiedy wrócili, dzień zbliżał się ku końcowi.
Mikael zjadł kolację z rodziną Donny. Chętnie skorzystał z propozycji
przyjaciółki, nie mając ochoty siedzieć samemu. Co prawda mógłby wtedy
podłączyć komputer i popracować, ale to może zrobić później. Po kolacji usiadł
razem z nimi na werandzie przy piwie. Dzieci bawiły się jeszcze w ogrodzie,
korzystając z wakacji. Patrzył na ich beztroskie życie, przypominając sobie
siebie w tym wieku. Wtedy chciał już być dorosły, nie musieć wcześnie chodzić
spać, pragnął robić to, na co miałby ochotę. Miał takie wyobrażenia o
dorosłości, że będąc nastolatkiem i osiągając później wymarzony etap w życiu
bardzo się nią rozczarował. Owszem, mógł robić, co chciał, ale doszły
obowiązki, praca, do tego uczucia, pożądanie, które opętywało go, gdy miał te naście
lat i później też, czyniąc go ślepym. Czasami chętnie wróciłby do okresu
dzieciństwa.
–
Mamo, Daniel mówi, że już nie wolno nam chodzić do domu starego Freemana –
żaliła się Christina.
–
To prawda. – Donna poprawiła córce rękawek żółtej sukienki. – Przypominam, że w
ogóle nie wolno było wam tam chodzić.
–
Ale ten sztuczny staw jest taki fajny – jęknęła dziewczynka.
–
Ta, brudny, śmierdzący, no po prostu super.
–
Zgadza się. Prawda, wujku?
Mikael
otworzył usta nie wiedząc, co powiedzieć. Jeżeli zgodzi się z małą, to tylko ją
podjudzi do tego, żeby chodzić do tamtego domu, a tam jest teraz bardzo
niebezpiecznie dla dzieci.
–
Moim zdaniem nie ma tam nic fajnego. A w brudnym stawie jeszcze byś sobie wybrudziła
tę śliczną sukienkę.
–
Ładna, prawda? – Okręciła się wokół, dumna z otrzymanego komplementu. – Mama
kupiła.
–
Chrise, biegnij pobawić się z bratem i nie męcz wujka. Za godzinę kąpiel i
łóżko – powiedziała Donna.
–
Mamooo.
–
No idź, idź.
–
Twoja córka jest jak ty w jej wieku – rzekł John, całując żonę w policzek.
Mikael
napił się piwa, pociągając trunek prosto z butelki. Jego oczy, bez udziału
woli, powędrowały w stronę, oddalonej, posiadłości. Robotnicy jeszcze tam byli.
Od wyjazdu Jaydena pracowali dopóki się nie ściemniło. Donna powiedziała mu, że
był dzisiaj samochód z firmy hydraulicznej. Być może wymienią rury lub już to
zrobili i Jay nie będzie brał u niego kąpieli. Chyba, że razem z nim, po tym
jak oni... Przyjemne uczucie ogarnęło jego ciało i otrząsnął się z tych myśli.
Skupił się na parze siedzącej naprzeciw niego. Tyle lat po ślubie, a nadal byli
w sobie bardzo zakochani. Może oboje słuchali rad babci: „Miłość nie jest nam
dana na wieczność. Trzeba walczyć, żeby ją utrzymać. Jeżeli ktoś nas kocha, nie
stajemy się właścicielami tej osoby. Jesteśmy jej równi i możemy jej się
odwdzięczyć miłością, jednym z największych darów ludzkości”. Tylko walczyć
musiały obie strony, nie jedna. Kochać obie, nie jedna, a druga tylko pożądać.
–
Nasz Mikael pogrążył się w myślach. Mogę wiedzieć, o czym lub o kim…
–
Nie, Donna nie możesz. – Mikael pokazał jej język.
–
Nosz, mówiłam, że dzieciuch. Widzisz to, John? – Udała oburzenie, kiedy jej mąż
również wykonał ten sam gest, co przyjaciel. – Co ja z wami mam.
–
Wesoło. – Roześmiał się Mikael.
–
Jedyny plus. – Cmoknęła w jego stronę. – Słuchajcie, może by tak w niedzielę
urządzić grilla. Zaprosimy parę osób, co?
–
Pod warunkiem, kochanie, że zrobisz te swoje palące szaszłyki.
–
Muszę kupić przyprawę. Jayden zdąży wróci do tej pory, to jego też zaprosimy –
mówiła podekscytowana, w dalszej wypowiedzi skupiając się na wymienianiu gości,
których zamierza zaprosić i tego, co trzeba kupić.
Mikael
był zadowolony z tego wieczoru. Czas leciał mu z nimi bardzo szybko, ale nie
dość szybko, żeby już nastało jutro. Nie mógł się doczekać powrotu Jay’a.
Trochę się tego bał, bo może coś się mężczyźnie odmieniło, a on niepotrzebnie
robił sobie jakieś nadzieje, lecz Evans pisał do niego smsy, tłumacząc się, że
ma tak zawalony czas, że nie ma kiedy zadzwonić. Mój biedny, zapracowany Jay. Drgnął na tą niespodziewaną myśl.
Jayden na pewno nie był jego i nie powinien sobie tak tym głowy zawracać. W
życiu przejechał się na facetach tak wiele razy, że tym razem woli dmuchać na
zimne. Tylko co z tego, skoro krew w żyłach gotowała mu na samą myśl o nim.
Wrócił
do domu koło dwudziestej drugiej. Wykąpał się, korzystając tym razem z wanny, w
której mógł poleżeć i odprężony położył się do łóżka. Korciło go, żeby jeszcze
poczytać, ale perspektywa wczesnego wstania i pracy w „Zakurzonej lampie”
zmusiła go do spania. Zanim zasnął, przez dłuższy czas leżał w bezruchu,
patrząc w ciemność. Ponownie pozwolił swoim myślom krążyć wokół Jaydena Evansa.
Od dawna nie miał tak, że żołądek mu się przewracał, a serce chciało rozwalić
klatkę piersiową na widok mężczyzny. Podobało mu się to, ale i wzbudzało
strach. To drugie odpędzał, bo za bardzo chciał się zatopić w tym czymś, co
gdzieś tam się rodziło. Pragnął również porzucić wszelką ostrożność, lecz
musiało raczej minąć trochę czasu, żeby to się stało. Tak, potrzebował czasu na
wszystko. Chyba. Babciu, czy to jest
właśnie ten właściwy mężczyzna? Znam go kilka dni, ale jeszcze nigdy nie czułem
się tak jak obecnie. Nie wiem, co zrobię, gdy go jutro zobaczę, a on zachowa
się tak, jakbym był kimś obcym. Mimo obaw sądzę, że będzie dobrze. Cóż,
przekonam się jutro.
Czując
się w danej chwili jak mały chłopiec, odwrócił się na bok, przytulając do
poduszki. O wiele bardziej wolałby położyć głowę na piersi Jay’a. Tak dawno
nikt go nie przytulał i nie miał przez to na myśli przyjaciół. Z tą myślą
spokojnie zasnął.
*
Podpisał
kolejne dokumenty – jego podpis już był w mocy prawnej, więc mógł już sygnować
wszystkie ważne papiery – i odesłał kuriera z pierwszymi zamówieniami. Z rana
musiała mu pomóc Donna, bo jeszcze nie zdążył się zorientować, co gdzie jest.
Obecnie dochodziło południe i w końcu skończył najważniejsze rzeczy. W dalszym
ciągu będzie się zajmował stroną internetową antykwariatu. Przede wszystkim
zamierza ułatwić oglądającym, czy klientom, poruszanie się. W przyszłym
tygodniu – po rozmowie z Donną – postanowił przyjąć kogoś do pracy i otworzyć
sklep. Tracą na tym zbyt dużo, aby sklep nadal pozostawał zamknięty. Sam mógłby
się zająć klientami, ale jednak wolał robotę papierkową niż użeranie się z
ludźmi.
Co
chwilę spoglądał na zegarek, zastanawiając się, czy Jayden już wrócił. Dzisiaj
nie dostał od niego żadnego smsa i to go trochę niepokoiło. Za bardzo
przyzwyczaił się do wiadomości od niego. W sumie sam może do niego napisać. Z
rana nie wiedział, w co ręce włożyć, ale teraz mógł nawet i zadzwonić. Nie
chciał jednak tego robić, skoro Jay sam unikał telefonowania. Wziął telefon z
biurka i napisał w nim wiadomość: „Hej. To o której wracasz?” Odłożywszy komórkę,
wszedł na stronę antykwariatu. Miał zamiar się zalogować, kiedy ktoś zapukał do
drzwi biura.
–
Proszę.
Zazwyczaj
Donna wpadała koło trzynastej i wyciągała go na obiad, więc nie zainteresował
się tym, kto wszedł do środka. Zalogował się na stronę.
–
Donna, musisz poczekać chwilę z tym obiadem, bo… – przerwał, gdy uniósł wzrok.
–
Nie wyglądam raczej jak twoja znajoma – powiedział Jayden z błyskiem w oku.
–
Rzeczywiście nie. Chociaż, gdyby ubrać cię w sukienkę…
–
Nie praktykuję takich rzeczy, wolę spodnie. – Powolnym krokiem zbliżył się do
Mikaela.
–
Lepiej wyglądałbyś bez spodni. – No co on znów mówi? Zdecydowanie powinien się
zamknąć.
–
Po warunkiem, że ty też byłbyś bez spodni. – Pochylił się nad siedzącym blondynem.
Położył dłoń na jego karku, unosząc palcami drugiej ręki głowę Mikaela.
–
Kusząca propozycja. – Rozchylił usta, pozwalając się pocałować. Wszelkie obawy
rozwiały się, gdy wargi Jaydena pieściły jego usta spokojnie, wręcz drażniąco i
czule. Mężczyzna nie pogłębiał pocałunku, sycąc ich tą drobną pieszczotą przez
ulotną chwilę.
–
Stęskniłem się. – Jay przesunął kciukiem po wargach Mikaela.
–
Ja też. – Ucałował palec mężczyzny, patrząc mu w oczy. To, co w nich zobaczył,
wzbudziło w nim zaufanie i miał ochotę znów go przyciągnąć do siebie, złączając
ich usta. Nie zrobił tego, bo wtedy reszta dnia minęłaby mu na smakowaniu tych
warg – w realu lub wyobraźni – a nie na pracy.
–
Spotkamy się wieczorem? – Jay wyprostował się.
–
A co planujesz?
–
Okaże się. Przyjdź o dwudziestej pierwszej. – Sięgnął do kieszeni, kiedy w
gabinecie rozległ się śpiew ptaków. – Zapomniałem, że przyszedł mi jakiś sms.
Wybacz, ale za chwilę znów mi będzie o nim przypominać.
Mikael
był pewny, że to musiała być wiadomość od niego. Obserwował reakcję Jaydena.
Mężczyzna się uśmiechnął i rzucił mu pełne ognia spojrzenie.
–
Widać, że tęskniłeś.
Wstał
i przyciągnął Jay’a do siebie, łapiąc go za koszulkę.
–
Niech to ci pokaże, jak bardzo – szepnął i pocałował go mocno, zdecydowanie i
dominująco. Przesunął dłonią po jego silnym ramieniu, podążając nią na łopatki
mężczyzny. Poczuł, że Jay go obejmuje, a podczas pocałunku bynajmniej nie jest
bierny. Ich języki spotkały się ze sobą we wspólnym tańcu, a zęby stuknęły o
siebie. Mikael, zatracając się w Jaydenie, chłonął gorąco bijące od drugiego
ciała, smak mężczyzny, zapach. Jay pachniał… sam nie wiedział, czym, ale
pachniał fantastycznie, a jego feromony uwodziły nos Mikaela. Nie był to jeden
z tych pocałunków prowadzących do seksu. Należał raczej do tych, które mają
nasycić, ale jednocześnie pozostawiają po sobie głód i ochotę na więcej. Tak
się czuł Mikael, dlatego w tej pozycji najchętniej trwałby z nim godzinami,
całą wieczność, zapominając o oddychaniu i tylko czerpiąc z bliskości Jaydena tyle,
ile się tylko dało. Równie wiele oferował, angażując się całym sobą w ten
pocałunek. Dawał swoje serce, licząc na wzajemność. Odzyskanie rozsądku
przyszło mu z trudem. Wypuścił wymęczone i seksowne wargi Jay’a, zakończając
tym samym niesamowitą pieszczotę.
–
To ja ci wieczorem pokażę moją tęsknotę i nie tylko – powiedział Evans niskim
głosem.
Mikael
uniósł brwi w niemym pytaniu, lecz nie doczekał się odpowiedzi. Towarzysz
ucałował go w policzek, przypomniał jeszcze godzinę spotkania, po czym wyszedł
jak gdyby nigdy nic. Na galerowatych nogach Mikael ledwie dotarł do krzesła.
Jak miał teraz skupić się na czymkolwiek?
*
Czas
wlókł się tak bardzo, że Mikaelowi wydawało się, jakby ten specjalnie zwolnił.
Tym bardziej było to denerwujące, bo nie siedział przecież bezczynnie. Robił
wszystko, żeby te kilka godzin pracować, a nie siedzieć, gapiąc się w ścianę i zastanawiając
się, co też Jay przygotował. Co tam, podekscytowanie nie pozwoliło nawet na
moment pozostać w bezruchu. Dostał podwójną porcję energii i nawet upał mu nie
przeszkadzał. Nosiło go z tego powodu, że czekał na coś, co, nie wiedział kiedy,
stało się dla niego ważne. Kolejne zaplanowane spotkanie z Jaydenem Evansem
było czymś, czego nie mógł się doczekać. Problem w tym, że w miarę zbliżania
się godziny spotkania nerwy zaczęły przejmować nad nim kontrolę. Żołądek
zawiązał mu się w supeł, przez co miał problem z przełknięciem kilku łyków
soku, a ręce dygotały tak bardzo, że wracając do domu, z trudem wsunął kluczyk
do dziurki, by odtworzyć drzwi. Chyba z godzinę spędził pod prysznicem, myjąc
dokładnie swoje ciało i starając się odprężyć pod strumieniami gorącej wody.
Nie było to łatwe, ponieważ słowa Jay’a brzmiały bardzo tajemniczo. Co mogło
znaczyć to, że pokaże mu jak tęsknił i coś więcej? Nie wiedział, czego ma
spodziewać się po tym spotkaniu, dlatego na kilkanaście minut przed nim zaczęły
dokazywać mieszane uczucia. Chciał spotkania, a jednocześnie pragnął je
przesunąć. Karcił siebie w myślach za coś takiego, bo zachowywał się niczym
pensjonarka, którą czeka coś ważnego. Chce, a obawia się, czego będzie.
Przecież był dorosły i nie stanie się nic, czego nie będzie chciał, a jeżeli
zechce, stanie się wiele. Chyba właśnie chodziło mu o seks, bo podejrzewał, że
pokazanie tęsknoty może polegać na tym. Rozczaruje Jaydena, bo naprawdę nie
chciał zaczynać czegoś od łóżka. Nauczył się wiele, aby tym razem coś zmienić.
Szczególnie, że Jayden był kimś, z kim mógłby spędzić życie. Jego myśli już
wybiegały na przód i widział ich razem za dwadzieścia lat. Znów planował, znów
się może rozczarować, więc odgonił te myśli, żeby nie przysłaniały
rzeczywistości.
W końcu, po całej wieczności, zapukał do drzwi
dawnej posiadłości Freemana. Po chwili otworzył mu Jayden. Miał związane włosy i
był ubrany gustownie w ciemne spodnie od garnituru i czarną koszulę, którą
rozpiął pod szyją. Mikael odetchnął, bo też grzeszył elegancją i trochę się
obawiał, czy nie przesadził – zwłaszcza z niebieską koszulą, która doskonale
podkreślała jego sylwetkę. Chciał się tak samo podobać Jaydenowi, jak on jemu
się podobał.
–
Hej, nie spóźniłem się? – zapytał.
–
Jesteś punktualnie. Chodź.
Jay
złapał go za rękę i przyciągnął do siebie. Ucałował policzek Mikaela, po czym
zamknąwszy drzwi, zaprowadził do salonu tonącego w świecach. Pośrodku
pomieszczenia stał stół nakryty serwetą, a na nim znajdowały się dwa zestawy
porcelany. W tle leciała jakaś wolna melodia doskonała to tańca przytulańca.
–
Pomyślałem, że jeżeli znów umówimy się na randkę coś nam może przeszkodzić,
więc… – Jay wyglądał tak, jakby trochę obawiał się reakcji Mikaela. W sumie nie
każdy lubi taki nastrojowy klimat.
–
Moja dusza romantyka została właśnie zaspokojona – odparł Mikael, dając mu tym
samym znak, że podoba mu się. Niemożliwe, aby mu się nie podobało. Tu widać
było wiele starań i pracę, jaką Jay w to włożył. Zrobił to dla niego, pokazał,
że tęsknił i chce czegoś więcej. Tak w każdym razie odebrał to Mikael, bo
jeszcze nikt nie zrobił dla niego czegoś takiego. To zawsze on działał, co
spotykało się czasami z niemiłymi sytuacjami, kiedy ktoś nie docenił jego
trudu. On doceniał i to bardzo. Tak bardzo, że przyciągnął Jaydena do siebie i
musnął jego usta swoimi. – Dziękuję – szepnął, patrząc mu głęboko w oczy.
–
Mówiłem, że tęskniłem. – Potarł ich nosy o siebie. – Głodny?
–
Jak wilk. Mój żołądek chyba domaga się napełnienia po wcześniejszym buncie,
więc chętnie coś zjem.
–
Uuu, czyżbyś się denerwował? – Jay uniósł wysoko brwi. Ubrany na czarno z tymi
związanymi włosami wyglądał bardzo seksownie i drapieżnie.
–
Mówiłeś coś o jedzeniu. – Pokazał mu swój szeroki uśmiech, który sięgał również
jego oczu ukrytych za szkłami okularów.
Kilka
minut później siedzieli przy stole, delektując się zamówioną przez Jay,a
kolacją. Mężczyzna powiedział, że sam by coś ugotował, ale na razie nie ma
takiej możliwości. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Obaj wspominali swoje
dzieciństwo, a i zdarzyło im się zahaczyć o dawnych partnerów. Mikael
stwierdził, że Jay również nie miał najlepszych doświadczeń z mężczyznami. Obaj
po przejściach mogli docenić to, co było między nimi, a że coś było, nie miał
wątpliwości.
Skończyli
kolację, pozostając pogrążonymi w rozmowie przy butelce dobrego wina. Mikael
rozejrzał się po wyremontowanym pomieszczeniu. Ściany pomalowano na kremowy
kolor i zamurowano dziurę po kominku. Miejsce na nowy zostało już przygotowane,
ale reszta salonu wyglądała tak, jakby czekała na wstawienie mebli.
–
Naprawdę nieźle. Kiedy oni to zrobili?
–
Przez te dwa dni. Kuchnia i łazienka też prawie dokończone.
–
Co, nowy właściciel was pogania?
–
Można tak powiedzieć. Ma plany, więc rozumiesz.
–
No tak. – Wziął kieliszek wina i napił się. Słodki smak rozlał się po jego języku
owocową esencją.
–
Teraz już nic się nie zawali. To, co najgorsze, za nami, więc roboty pójdą
szybko. Najdalej za trzy miesiące dom będzie gotowy. Zostanie ogród, ale tym
już zajmie się moja siostra, tak samo jak urządzeniem domu.
–
Zgrana z was ekipa. Skąd ty właściwie pochodzisz? – zapytał Mikael. Zazwyczaj
tak proste pytania wylatywały mu z głowy, a później żałował, że ich nie zadał.
–
Opowiedziałem ci o swojej rodzinie, a nic na temat rodzinnego miasta? Urodziłem
się w południowej części Detroit i tam też mieszkam. Blisko, nie? – Puścił mu
oczko, unosząc lekko kąciki ust.
–
Właściwie całkiem blisko. – Obrócił nóżkę kieliszka w palcach. Nie powstrzymał
kolejnego szerokiego uśmiechu. – Rzut beretem.
–
To chyba przeznaczenie. – Jay odstawił do połowy pełny kieliszek i wstał.
Obszedłszy stolik wyciągnął rękę w stronę Mikaela. – Zatańczysz?
Tańczyli
wolno, objęci, bez problemów poddając się rytmowi płynącej z magnetofonu
melodii. Mikael położył głowę na ramieniu wyższego od niego mężczyzny, czując
się przy nim bezpieczny i chciany. Dobrze mu było, gdy czuł jego ciepło, bicie serca
oraz męski zapach otulający nos niedrażniącymi perfumami. Westchnął, całując go
w szyję. Zamierzał mu właśnie
powiedzieć, że jest mu bardzo dobrze, kiedy to Jay odsunął się na tyle, by mógł
spojrzeć mu w oczy i pierwszy zabrał głos:
–
Nie wiem, co się między nami dzieje, lecz podoba mi się to. Od samego początku
czuję do ciebie niesamowite przyciąganie, jakbyśmy byli dwoma magnesami, a ty byłbyś
jedną stroną pierwszego, a ja drugą drugiego. Tymi, którzy się tak przyciągają.
Wiesz, jaka to jest siła, nie sposób jej się oprzeć.
–
To się nie opieraj. – Przytknął ich czoła do siebie, przymykając powieki. – Ja
nie zamierzam, bo ze mną jest podobnie i, mimo że znam cię zaledwie kilka dni,
moje serce nie daje mi spokoju. – Ich oczy spotkały się w mentalnej
pieszczocie. To, co się teraz działo sprawiło, że przekroczył granicę, sprzed
której mógł jeszcze uciec. Teraz nie było odwrotu. Postanowił iść na przód,
pozwalając, aby to serce nim kierowało. Późniejszy, pełen czułości pocałunek, w
którym kryło się wiele uczuć, pokazał mu, że Jay będzie kroczył tą drogą razem
z nim.
Moja dusza romantyka także została usatysfakcjonowana.
OdpowiedzUsuńSłodko <33333333
Cieszę się, że została usatysfakcjonowana. :)
UsuńCo?! Serio, to koniec? Grrr.. Mam cały TYDZIEŃ czekać na następny rozdział?
OdpowiedzUsuńZdradź mi gdzie nauczyłaś się tak pisać i skąd bierzesz te genialne pomysły..
Nie mogę doczekać się rozwinięcia wątku LOVE :3
Nie uważam, żeby moje pomysły były genialne, ale dziękuję. :) Skąd biorę pomysły? Z filmów, książek, zdjęć, życia. :)
Usuńfantastyczne
OdpowiedzUsuńDzięki. :)
UsuńBardzo miło się czytało choc trochę nerwowo bo obawiałam się czy coś się wydarzy...ale to tylko takie personalne lęki xD
OdpowiedzUsuńNapisałaś "Jay,a" raczej apostrofik powinnien byc na gorze ale to nic. Nie czepiam sie czy cos po prostu stwierdziłam, że jak widzę to napiszę :D
Miłego tygodnia i do "zobaczenia" w następny poniedziałek choc ja poczytam sobie wilczki po raz kolejny bo kocham zakonczone opowiadania^^
I dobrze, że napisałaś, że jest źle apostrof postawiony. Jakiekolwiek błędy czy coś, chętnie widzę wypisane, czy wspomniane, bo nie wszystko się zauważy. :)
UsuńBoskie! Jayden to świetny facet. Jestem typem niepoprawnej romantyczki, kibicuje każdemu związkowi. A takiego partnera jak Evans to Mikaelowi szczerze zazdroszczę.
OdpowiedzUsuń~Izzi
Ja też jestem typem niepoprawnej romantyczki i pewnie dlatego nie ma u mnie dramatów. :)
UsuńSuper, znowu nie bedę mogła się doczekać nastepnego odcinka:-)
OdpowiedzUsuńTydzień szybko minie. :)
UsuńGenialnie prowadzisz tę historię, chyba trafi do moich ulubionych (wraz ze wszystkim innym co napisałaś :P)
OdpowiedzUsuńserdecznie pozdrawiam
Nie każda moja historia nadaje się na tą ulubioną. :D
UsuńUwielbiam te opisy pocałunków ! są takie...... ! no takie... o ! brak mi słów xDD kolejny rozdział za tydzień, czekam z wielką niecierpliwością ^_^ a potem wilczki <3
OdpowiedzUsuńTeż lubię opisy pocałunków, ale nie zawsze chce mi się je pisać. Wbrew pozorom są dość trudne do opisania.
UsuńTak, potem wilczki. :)
Wiem, że popłynie fala hejtu, ale trudno. Gdzie się podziała akcja? To jest taka opowieść o niczym. Aż trudno uwierzyć, że pisze ją ta sama autorka, która stworzyła"Spontaniczną decyzję" czy "Połączonych"... Obstawiam że w 6 rozdziale związek zostanie skonsumowany. Po czym pod koniec 6 lub na początku 7 dojdzie do dramatycznej sytuacji - zerwanie, wypadek itp. Oczywiście wszystko zakończy się szczęśliwie.Rozumiem, że to opowiadanie jest zakotwiczone w pewnej konwencji, ale odrobina oryginalności nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńAkcja? A czego byś chciała? Pytam, ale nie dlatego, że hejtuję czy coś twój komentarz, po prostu jestem ciekawa. Obawiam się, że opowiadania, które wymieniłaś miały o wiele więcej rozdziałów i tam było miejsce na "Akcję". To jest historia krótka, spokojna, dająca oddech i wiarę w to, że miłość można spotkać wszędzie. Podoba mi się jej tor, nawet jeśli dalej będzie tak jak pisałaś. Nie potrzebuję "akcji", żeby czymś się delektować. Jeśli ktoś chce akcję zapraszam na opowiadania z sensacją w tle.
UsuńM.
Hm. Sama jestem ciekawa, tak jak M. jakiej akcji oczekujesz i jakiej oryginalności? Poza tym to krótki tekst. Skupiać się na rozwinięciu historii można w tekstach długich, często sagach, czy tasiemcach. Ten był pisany z myślą o sentymentalnej historii, czymś krótkim.
UsuńSama słodycz :) Mężczyźni potrafią być romantyczni :)
OdpowiedzUsuńCiągle mnie dręczy, że Jay coś ukrywa, może jestem paranoiczką, ale nie mówi za wiele o swoich finansach, więc może jest bogaty i chce zobaczyć, czy Mikael kocha go dlatego, że jest jaki jest czy przez to, że ma pieniądze.
Fajnie, że może żartować ze swoją fantazją na temat swoich uczuć.
Dużo weny :)
Pozdrawiam :)
Mężczyźni potrafią być romantyczni. Tylko muszą chcieć i się troszkę postarać. :) A co do Jaya przekonasz się, czy Twoje przypuszczenia były prawdziwe.
UsuńJestem bardzo zaintrygowana, już teraz to nie wiem czego się spodziewać.
UsuńDużo weny:)
Pozdrawiam :)
Ten rozdział tak mnie pochłonął, że olałam wolontariuszy rekrutujących nowych dawców szpiku... Mam nadzieję, że złapię ich jutro.
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału i ogólnie opowiadania oraz Twojej twórczości, muszę powiedzieć, że widać iż z każdą kolejną historią, robisz postęp. W sensie, poprawia Ci się styl i warsztat. Lubię obserwować takie zmiany, wśród internetowych twórców ;)
Pozdrawiam i życzę dużo inspiracji,
Thea
Jak mogłaś olać wolontariuszy? :)
UsuńMam nadzieję, że w jakimś stopniu widać postępy. To czasami zależy od opowiadania. Jedno jest wymagające, drugie nie. Treść też ma znaczenie. :)
Pozdrawiam.
To opowiadanie jest naprawdę świetne. Uwielbiam to, że pomimo tak krótkiej historii to wydarzenia nie idą za szybko. Bardzo doceniam również nacisk na sferę uczuć, a nie jedynie dążenie do zaspokojenia potrzeb cielesnych. Uwielbiam to w Twoich opowiadaniach.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Jay i Mikael będą razem na dobre i że nie okaże się, że Jayden ma żonę czy coś. Okej to był żart, ale i tak trzymam za nich kciuki :3
Ściskam mocno i pozdrawiam!
PS. Czy po zakończeniu kolejnej części zmiennych mogę liczyć na kolejne normalne opowiadanie? Wybacz, ale nie bardzo przypadła mi do gustu ta seria ze zmiennymi
Po zakończeniu kolejnej części Zmiennych będzie normalne opowiadanie. :)
UsuńNaprawdę się cieszę, ponieważ uwielbiam Twój styl. Jest mega dopracowany i ciężko wyłapać błędy :)
UsuńPozdrawiam!
Błędy ciężko wyłapać, bo zajęła się nimi, Kochana Akemi. Bez niej byłoby zupełnie inaczej. :)
UsuńDroga Luano, skąd w tobie tyle pomysłów i umiejętności ubrania ich tak cudnie w słowa to ja nie wiem, ale mam nadzieję, że nigdy tego nie utracisz, w przeciwnym wypadku mi serce pęknie :)
OdpowiedzUsuńCzytam wszystkie twoje wytwory na bieżąco i jakby mi zabrakło co tydzień rozdzialiku od ciebie na umilenie życia, to by było.. no smutno noo..
Więc pozdrawiam i czekam na więcej! <3
Nie wiem skąd u mnie tyle pomysłów, ale również mam nadzieję, że się nie wyczerpią. :)
UsuńPozdrawiam :)
Twoje opowiadania są cudne, tutaj pisze pierwszy komentarz i powiem szczerze, że nic mnie nie urzekło jak jedna łza :3 no coś pięknego, weny życzę i dobrego samopoczucia przy pisaniu innych opowiadań ^^ Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam. :)
UsuńJejuniu, jak Ty piszesz te opisy takich niby niewinnych ale pikantnych jednocześnie scenek, to się gapię na wyświetlacz jak cielę w malowane wrota. Tak jak i reszta mam nadzieję, że nigdy nie stracisz swoich pomysłów i będziesz się doskonalić, pisząc i wstawiając nowe cudeńka =^.^=
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na koniec tej historii (nie to, że mi się nie podoba, wręcz przeciwnie ;-)) i na czwarty tom Wilczków :-D
Też mam nadzieję, że nigdy nie stracę swoich pomysłów. Nie zawsze jest z tym dobrze i one znikają, a w głowie pusto, na szczęście szybko wracają. :)
UsuńWiem jak to jest z czekaniem na koniec historii. Żal, że koniec, ale już chciałoby się znać jej koniec i czytać nowy tekst. :)
Ooo mamy koniec 5 rozdzialu .. a mi dalej malo ... Jestem nienasycona ,. Haha :-D
OdpowiedzUsuńCzytam bloga twoje .. I nie moge sie nacieszyc .. Licze ze 6 rozdziak sie pojawi niebawem bo jestem gloda na te twoje opowiadanka ...
Tak pieknie opisujesz postacie i otoczenie itp... Ze mozna cie tylko kochac :-P ( jako pisarke )
Życze weny na nowe opowiadania :-).
Pozdrawiam~Shizuo
Szósty rozdział pojawi się już dzisiaj w nocy. :) Wena zawsze się przyda. Dziękuję.
UsuńPozdrawiam. :)
Witam,
OdpowiedzUsuńprzyjaciel, który wspiera w ciężkich sytuacjach to skarb, o tak między Jaydenem a Mikaelem rodzi się uczucie, jak widać obydwaj mają przeszłość...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia