WAŻNE:
Miałam nie wypowiadać się na temat krytyki, którą otrzymałam. Jednak postanowiłam to zrobić tylko raz. Więcej nie będę się wykłócać o to jak piszę. Zawsze staram się przyjmować krytykę jaką otrzymuję, jednak nie wtedy kiedy mnie obraża i miesza z błotem. Niektóre komentarze mnie bardzo zdenerwowały i zniechęciły. Ale nie dziwcie się, jeżeli ktoś pisze wam "jesteś głupia" nie czujesz się wtedy super rewelacyjnie. Będę pisać dalej, bo mam dla kogo. Mam ludzi, którzy lubią moje opowiadania, potrafią je skrytykować, nie zawsze na forum, często prywatnie, ale jednak robią to. Za co dziękuję. Szanuję wszystkich moich czytelników, jednak gdy czytam o tym, że "cofam się w rozwoju", nie biorę tego za krytykę tylko obrażanie mnie. Jak dla mnie krytyka to wykazanie błędów, powiedzenie co jest dobre, a co złe. Może wam się nie podobać to co piszę, rozumiem to, ale proszę o nie wyśmiewanie mnie czy ocenianie mojej osoby tylko na podstawie tekstów, które pisze. To nie jest krytyka, nie znacie mnie, nie wiecie jaka jestem. Nie zmuszam nikogo do czytania. Większość może uznać, że to nie jest argument, jednak ja uważam inaczej. Jeżeli coś mi się nie podoba, wtedy po prostu nie czytam raz po raz tego bloga/opowiadania. Może i czasem powiem co mi nie pasowało, jednak podaję przykład z tekstu. Zarzucono mi, że nie trzymam się faktów, ponieważ homoseksualizm karano w średniowieczu. Jednak ja nigdzie nie napisałam, że akcja dzieje się w tych czasach. Stworzyłam fikcję literacką, jak ktoś napisał w komentarzu już sam fakt błogosławienia ślubu przez biskupa jest dość znaczące, ponieważ już po tym można wywnioskować, że jest to najzwyklejszy w świecie romans fantasty. Co do słownictwa. Wielu znanych pisarzy używa specyficznego języka, który w dzisiejszych czasach nie jest używany, jednak nie są oni za to krytykowani. Moi bohaterzy mówią w taki sposób w jaki ich wykreowałam, ich styl pasuje do ich kraju. Nie twierdzę, że pisze genialnie i nigdy tak nie twierdziłam. Cały czas się uczę, czytam poradniki. Jednak kto powiedział, że na poszczególne tematy mamy rozmawiać w ten sam sposób? Każdy rozmawia o pewnych rzeczach tak jak lubi, potrafi czy preferuje. Nie każdemu musi się to podobać. Piszę zwykłe romanse, nie żądajcie cudów. Romanse SĄ i BĘDĄ schematyczne. Ja lubię ten rodzaj schematu, dlatego też o tym piszę. Jeżeli tak wolicie, to zapraszam za kilkanaście tygodni, do przeczytania całego opowiadania. Może będzie wam lepiej, ponieważ połączeni mają ponad 200 stron i 35 rozdziałów. Nie rozpisuję szybko akcji, ponieważ nie zależało mi na tym by moi bohaterowie pobrali się i uprawiali seks w tym samym rozdziale. Jeżeli ktoś będzie miał ochotę przeczytać dopiero po opublikowaniu epilogu, a będzie chciał być poformowany o tym, że to już koniec poproszę was o e-maile, numery gadu-gadu, a wtedy dam wam znać.
Posiadam jedną betę i szanuję Ay za jej pracę, jednak za każdą opublikowaną książką stoi kilku ludzi, często kilkunastu. Każda książka zostaje sprawdzona przez co najmniej dwóch korektorów. Przestawiam słowa w zdaniach, mam błędy interpunkcyjne, logiczne czy stylistyczne. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak nie jestem w stanie ich wyeliminować, gdy nie wiem na co dokładnie zwracać uwagę. Wiem, że moje teksty nie są perfekcyjne, jednak nie chcę uważać na każde słowo w tekście, ponieważ takie zabiegi zniechęcają do pisania.
Nie wyrzucę do kosza moich opowiadań. Piszę je, ponieważ to lubię, a robię to nie tylko dla siebie, ale też dla osób, które lubią to co tworze. Wiem, że po tej wypowiedzi mogą pojawić się różne opinie, jednak powtórzę to co napisałam na samym początku. Nie zamierzam zabierać głosu w tej dyskusji.
Proszę was tylko o to byście się nie obrażali nawzajem, ponieważ to wcale nie jest miłe fajne i przyjemne.
Zapraszam na rozdział.
Nie
powstrzymał łez. Nie posłuchały go. Zleciały z oczu jedna po
drugiej.
Ta ręka wywołała silne emocje, lecz to był wyłącznie strach,
nie przyjemność.
– Tylko nie zrób mi
krzywdy.
– Głupi dzieciak.
Wtedy
Erkiran odważył się spojrzeć na mężczyznę przed sobą. Asmand
trzymał w jednej dłoni koszulę, a drugą... owszem, dotknął go,
ale to była raczej próba powstrzymania go przed zdjęciem spodni.
– Głupi dzieciak –
powtórzył Delreth. – Ubieraj się. – Zarzucił mu górną część
odzieży na ramiona.
– Nie chcesz mnie? –
Był w szoku. – Nie podobam ci się? Sądziłem, że... Pomyliłem
się. Przepraszam. – Chłopak zmieszał się i zaczął ubierać.
–
Płaczesz,
bo sądziłeś, że wezmę cię brutalnie czy że mi się nie
spodobasz?
– Bo nie mam innej
zapłaty za pomoc! – Żołądek odezwał się głośnym burczeniem.
Asmand nie wierzył, że
o to zapyta. Nie troszczył się o nikogo. Cóż, to nie troska.
Zwyczajnie nie chce, żeby chłopak mu tu z głodu zemdlał.
– Kiedy coś jadłeś?
Erki otarł oczy, ale
te wciąż wypuszczały mokre potoki. Już nic tu nie zdziała. Sam
pójdzie do Fuldrosa i zaoferuje mu siebie w zamian za brata.
Najwyżej facet go zabije.
– Jak o coś pytam,
to mi się odpowiada! – syknął Asmand.
– Wczoraj. Nie miałem
czasu, musiałem szukać Kala. Muszę już iść. – Skierował się
w stronę drzwi.
–
Nie
ma mowy! – Stanął mu na drodze. Co on, do diaska, robi? Powinien
mu pozwolić wyjść. I lepiej, żeby chłopak nie wracał.
– To czego chcesz? –
zapytał roztrzęsiony Erki. Objął się rękoma.
– Jeszcze nie wiem. –
Przyglądał się kupce nieszczęścia przed sobą z dość sporą
ciekawością. – Zostań tutaj. Znajdę cię, jak stąd wyjdziesz,
a wtedy pożałujesz! Zaraz wracam. – Oszalał. Zwyczajnie oszalał.
Erkiran
został sam i nie wiedział, co ze sobą zrobić. Leteno miał
jeszcze szukać Kala w ich dzielnicy, pytać o niego oraz znaleźć
adres, pod którym mieszkał Fuldros. Starszy brat obiecał nic nie
robić na własną rękę. Wierzył mu. Leto nie zamierzał ginąć,
zanim nie dokona swojej prywatnej zemsty. Sam chciał wiedzieć, kto
zabił ich rodziców, ale wolał nigdy nie poznać prawdy, żeby
tylko mogli wynieść się z tamtego miejsca i żyć, wspólnie
wychowując Kala.
Podskoczył na dźwięk
otwieranych drzwi. Spojrzał w ich stronę już suchymi, ale
zaczerwienionymi oczami.
–
Grzeczny
chłopiec. Siadaj. – Asmand wniósł do pokoju tacę z czymś, co
dobrze pachniało. Postawił to na stoliku przy oknie i przysunął
do niego krzesło. – Siadaj i jedz. – Tym razem w głosie dało
się słyszeć coś w rodzaju rozkazu.
Zdezorientowany
Erki stał pośrodku pokoju i nie wiedział, co robić. Dlaczego ten
obcy człowiek chce go nakarmić? Zresztą, nie to było ważne. Nie
miał czasu na jedzenie i siedzenie tutaj, musi wyjść. Każdy
skrawek czasu oddala go od brata.
– Stopiłeś się z
tymi deskami czy mam podejść i siłą zaciągnąć cię na to
siedzisko?
Tego już Ladrim nie
mógł zignorować. Wolał nie rozzłościć tego niebezpiecznego
mężczyzny. Posłusznie przeszedł dwa kroki i usiadł na twardym
krześle.
–
Dobrze.
To teraz jedz. – Asmand podsunął mu ciepłą, mleczną zupę. Sam
dla siebie miał drugą porcję. Nadal nie wierzył, że to robi.
Nigdy z nikim nie zawierał znajomości. To było niebezpieczne
zarówno dla tej osoby, jak i dla niego. Zawsze istniało ryzyko, że
ktoś mógł go wydać straży lub wojsku. Nie wiedział, co gorsze.
Erkiran niepewnie
chwycił za łyżkę.
– Jedz. Nie wrzuciłem
po drodze trutki. Nie chcę tu trupa – rzekł Delreth. – Dobrze
tu gotują i potrafią być ślepi. Każdy zajmuje się swoimi
sprawami. Dlatego wybrałem to miejsce.
Chłopak skiną głową
i zabrał się za jedzenie. Po pierwszym skosztowaniu zupy w mig
pochłoną całą miskę.
Asmand,
posilając się, obserwował tego dziwnego chłopaka. Jak bardzo
musiał kochać tamtego gówniarza, że gotów był mu zapłacić
swoim ciałem? Owszem, chętnie skorzystałby z propozycji. Erki był
smakowitym kąskiem. Uległym, ale i drapieżnym, o ile dobrze
pamiętał go ze spotkania w domu. Ale coś go powstrzymało przed
tym krokiem. Szkoda, bo sam już nie pamiętał, kiedy ostatnio z
kimś był. W ostatnich miesiącach żył jak pustelnik.
–
Teraz
mi powiedz, co konkretnie się stało. – Odsunął od siebie puste
naczynie.
–
Po
co ci to wiedzieć? I tak mi nie pomożesz. Nie powinienem tu
przychodzić. – Chciał wstać, ale gorąca dłoń złapała go za
ramię i pociągnęła z powrotem na miejsce. Pytający wzrok
wymieszany z czymś groźniejszym zmusił go do mówienia. – Z
naszej dzielnicy od roku ktoś porywa dzieci. Nie ciągle, co kilka
tygodni. Czasami dwa miesiące mijają od ostatniej tragedii.
– Rodzice pozwalają
na to? Nic nie robią?
–
Wszyscy
się boją Fuldrosa. To niebezpieczny człowiek. Pojawia się i
znika. Nikt nic nie potrafi zrobić, bo boją się, że zabije ich
bliskich. Zrozum, u nas też mieszkają dobrzy ludzie. – Poczuł
się w obowiązku to powiedzieć. – Fuldros już raz prawie spalił
dzielnicę, kiedy jakiś ojciec chciał zebrać grupę poszukiwawczą.
Pamiętam tamten moment. Jeden z domów spłonął, a potem pojawił
się ten porywacz i powiedział, żeby trzymali się od niego z
daleka. I trzymają. Pozwalają, żeby zabierał im dzieci i oddawał
je komuś, kto go wynajął! – podniósł głos.
– Ale kto go wynajął
i po co im dzieci? – spytał mężczyzna.
–
Ktoś
ważny, bogaty. A po co? Po to, żeby pracowały na polu, po to, żeby
dotrzymywały mu towarzystwa w łożu. – Chłopak się skrzywił, a
w oczach pojawiły się łzy. – I do wielu innych rzeczy. Nieważna
jest płeć. Ważny jest wygląd. Wczoraj przyszła kolej na mego
brata. Wiem to, czuję tutaj. – Przycisnął dłoń do piersi. –
Nie pozwolę, żeby jakiś chory i umierający z nudów człowiek
zniszczył Kala. Przyrzekłem rodzicom opiekować się nim i choćbym
miał stracić życie, to on wróci do domu! – Teraz wstał z
rozmachem, omal nie przewracając krzesła. Popatrzył zdecydowanym i
pełnym złości wzrokiem na Asmanda. – Jeżeli nie chcesz mi
pomóc, to cię o to nie proszę, ale jak coś się stanie, to
odnajdź Leteno i przekaż mu naszą rozmowę. Wie, że do ciebie
poszedłem. Dziękuję za jedzenie. – Ruszył w stronę wyjścia.
– Stać!
To
jedno słowo zatrzymało dziewiętnastolatka w miejscu.
– Czy ja
powiedziałem, że ci nie pomogę?
– Nie chciałeś
mnie, a nie mam czym innym zapłacić, więc dałeś odpowiedź.
– Może poproszę cię
o inną przysługę w zamian za powrót twego brata. – Podszedł do
chłopaka.
– Przysł... Jaką? –
Założył ręce na piersi w postawie obronnej.
Tak,
drapieżny
i uległy. Już mi się podoba, pomyślał
Delreth.
–
Potrzebuję
kilku informacji, a ty się do tego nadajesz i je dla mnie
zdobędziesz. Sam pomyślisz, jak to zrobić. Tylko nie pytaj, na co
mi one są potrzebne. Inaczej nie kiwnę palcem i twój brat
przejdzie przez piekło w swoim dziesięcioletnim życiu. Wiedz, że
nie lubię dzieciaków. – Widział, jak poruszyła się grdyka
Erkiego podczas przełykania śliny.
– Obiecuję, chociaż
czuję, że nie powinienem tego robić. Pomożesz mi?
–
Pomogę.
I tak się nudzę. A ty, jak nie dotrzymasz słowa... – urwał. –
Wtedy bardzo tego pożałujesz.
Z
oczu Asmanda bił taki lód, że Erki poczuł zimno ogarniające
każdy jego kawałek skóry.
–
Dotrzymam
słowa. – Nieważne, co będzie później. Kal był najważniejszy.
– To gdzie mieszka
ten Fuldros? Wiesz chociaż to?
Nie
był w stanie odpowiedzieć, tylko powoli skinął głową.
Wiedział,
że dzieciak się go boi. I dobrze, dzięki temu pomoże mu
dowiedzieć się, gdzie jest sypialnia księcia Aranela i jakie ma
zwyczaje. A jak się Erki dostanie do pałacu, to już jego problem.
– To zaplanujmy parę
rzeczy – powiedział Asmand i wskazał ręką krzesło. Uśmiechnął
się w duchu, że ten go posłuchał bez sprzeciwu.
*~~*~~*
Naela
nie potrafiła wyrazić swego zadowolenia, widząc przy stole
jadalnym swego brata wraz z Aranelem. Poza jednym śniadaniem obaj
unikali przebywania wśród rodziny. Smuciło ją to. Zawsze uważała,
że powinni się trzymać wszyscy razem. Król ojciec ją strofował,
że nie są zwyczajnymi ludźmi, aby mieć czas i bawić się w
rodzinne spotkania. Rozumiała to. Sama była bardzo zajętą
księżniczką. Przesunęła po wszystkich ciepłym wzrokiem, na
końcu zatrzymując go na swym mężu. Dante patrzył na nią z
miłością i uwielbieniem. Chciała, żeby w przyszłości jej brat
miał w oczach to samo w stosunku do Aranela. Tymczasem obserwując
ich obu, nie widziała więzi. U Aranela wybijały się zagubienie,
samotność i utrata nadziei. Natomiast u Rivena, który starał się
pomagać mężowi, była jakaś pustka. Coś ewidentnie go dręczyło.
Chociaż jakby przyjrzeć się bliżej, to właśnie w nim była nuta
nadziei. Postanowiła, że po śniadaniu porozmawia z oboma
mężczyznami. Byli tak daleko od siebie emocjonalnie. Z tego, co
wiedziała, to spędzili ze sobą intymnie noc, ale czuła, że to
był niewypał. Jej brat był niecierpliwym mężczyzną. Nie
potrafił panować nad sobą w wielu sytuacjach. Co, jeżeli
skrzywdził młodego księcia? Widziała, że starają się przebywać
dzisiaj ze sobą, ale to za mało na zbliżenie się do siebie. Do
głowy wpadł jej interesujący, jej zdaniem, pomysł.
– Uważam, że Riven
i Aranel powinni odbyć podróż poślubną – przerwała ważną
rozmowę ojcu z Terrikiem.
– O
czym ty mówisz, córko? – zapytał król.
– O
podróży, którą ja odbyłam z Dante.
– Byłaś w Telmar w
naszej wiejskiej rezydencji – zabrała głos królowa.
–
Tak
i sądzę, że o tej porze roku jest tam przepięknie, więc mój
brat z mężem mogliby spędzić tam ze sobą trochę czasu. Tutaj,
ojcze i matko, Riven nie ma wolnych chwil, żeby poświęcić go na
wspólne przebywanie z Aranelem. Młodzi małżonkowie powinni móc
nacieszyć się sobą w bardziej sprzyjającej atmosferze. – Czuła
na sobie wzrok wszystkich. Nawet Aranel skierował twarz w jej stronę
i uważnie słuchał. – Powinni jeszcze dzisiaj się przygotować
do drogi. Na miejscu służba wszystko przygotuje. Co wy na to,
Aranelu i Rivenie? – Nie czekając na ich odpowiedź, mówiła
dalej: – Król ojciec na pewno się zgodzi, żebyście mieli
tydzień dla siebie i lepiej się poznali. Prawda, Wasza Wysokość?
–
Córko,
kiedy tak mówisz, nie potrafię ci odmówić – powiedział król.
– Wyślę zaraz posłańca do Telmar, żeby był tam przed wami i
przekazał moje rozkazy. Służba przygotuje sypialną komnatę.
– Wspaniale –
ucieszyła się Naela.
Riven
nie wiedział, czy się cieszyć, czy płakać. Tydzień czasu
wyłącznie z Aranelem i służbą? Co on tam będzie robił? Oglądał
widoki? Chociaż były przepiękne, gdyż w oddali widać było góry
i lasy, ale właśnie przez to nie było tam pól, rozległych łąk,
przestrzeni bez przeszkód. Wszędzie tylko góry, skały,
wzniesienia. I po co Aranelowi widoki? Spojrzał na męża,
zastanawiając się, co on o tym myśli.
–
Aranelu,
w dużej mierze decyzja należy do ciebie i do mnie. Król nie wyśle
nas tam, jeśli nie zechcemy. To daleka droga. Jeżeli wyruszymy
niedługo po śniadaniu, co jest niemożliwe, zważywszy na to, że
musimy się przygotować, to jedna noc i tak nas czeka pod gołym
niebem.
Aranel odczuł te
słowa, jakby Riven miał go za delikatnego chłopczyka, któremu
przeszkadza spanie na gołej ziemi. I do tego jakby chciał nie
jechać, żeby nie być z nim. Po odbyciu tej pierwszej podróży już
nie był tak bojaźliwy i chociaż wolałby zostać tutaj, to
propozycja Naeli bardzo go zaciekawiła.
–
Spanie
na powietrzu jest bardzo zdrowe – powiedział Adantin. – O ile
mogę ze sobą zabrać Agathe, to chętnie wyjadę i odpocznę od
pałacowych murów.
Riven
nie wierzył w to, co słyszy. Sądził, że jego mąż się nie
zgodzi, a tu taka niespodzianka. W sumie chciał poprawić z nim
swoje relacje i to był najlepszy na to sposób.
– Wyjedziemy na
siedem dni, ojcze, ale mam warunek – zwrócił się ku królowi z
myślą, żeby dobrze wykorzystać ten czas.
–
Jaki?
– Król miał doskonały nastrój od czasu dobrych wieści
pochodzących z sypialni jego synów, bo dla niego Aranel stał się
synem w dniu ślubu. Poinformował już króla Adantina z Elros o
dobrych wiadomościach.
– Po ostatnich
przeżyciach mój przyjaciel Terrik potrzebuje odpoczynku. Sądzę,
że dla mnie i Aranela byłby doskonałą podporą w drodze i
Telmarze.
– O czym ty mówisz?
Nigdzie nie zamierzam wyjeżdżać – wtrącił Terrik. Chciał
spędzić czas z Yavetilem. Od czasu powrotu ani razu go nie widział.
–
Przyjacielu,
nie denerwuj się, proszę. To będzie dla nas dobry czas. Ja
postaram się poznać bliżej męża – to mówiąc, chwycił
Aranela za rękę, a ta lekko zadrżała. Rivena znów coś ukłuło
w sercu. Jego mąż nie powinien się go bać. Musi go o tym
przekonać. – A ty odpoczniesz i też będziesz miał szansę
porozmawiać z moim partnerem.
– Ale...
–
Myślę,
że dowódca Galdor zaopiekuje się nami podczas podróży i pobytu w
rezydencji – dodał młody Saeros.
Na
tą wzmiankę Terrik ucichł, zgadzając się z nim.
– Mam nadzieję, mężu
– Riven zwrócił się do Aranela – że nie przeszkadza ci
towarzystwo dodatkowych osób.
–
Bardzo
chętnie poznam hrabiego Melisi – odpowiedział Aranel, mimo
wszystko zaskoczony czymś takim, ale nie miał nic przeciw. Tym
bardziej, że pojedzie Galdor. Chętnie z nim porozmawia.
Tym samym śniadanie
zakończono w niedługim czasie, a król wydał stosowne dyspozycje,
co do podróży.
*~~*~~*
Yavetil
wyszedł ze sklepu z radosną miną i głową pełną planów. Kupił
to, czego szukał. Nie stać go było na nic droższego, ale liczył,
że jego ukochany nie będzie miał nic przeciw temu. Przecież w tym
nie chodziło o to, by mieć najdroższy pierścień, tylko raczej o
symbol. Symbol tego, o co zamierza go poprosić. Na samą myśl serce
biło mu szaleńczo w piersi i nie potrafiło zwolnić. Teraz tylko
musiał poczekać na upragniony moment i zadać to jedno jedyne
pytanie. Czuł, że przyszedł najwyższy na nie czas. Chociaż bał
się, że znajdą się przeciwnicy tego, co planował. Hrabia
pozostający w nieformalnym związku ze zwykłym żołnierzem nie
budził sprzeciwów. Lecz hrabia poślubiający żołnierza mógł
wzbudzić sprzeciw. Księżniczka Naela wyszła za żołnierza, ale
Dante miał tytuł, a on nie ma nic. Zwykły chłopak z ludu, bez
majątku i własnego miejsca. Ale najważniejsze, że wiedział, jak
bardzo kocha Terrika, a on jego. Przecież to się powinno liczyć we
wszystkich kręgach.
–
Zawsze
zastanawiało mnie, jak wyglądasz, kiedy się śmiejesz.
Yavetil prawie
podskoczył na rozbawiony głos przy swoim uchu. Odwrócił głowę w
stronę Dantego, a rozpuszczone włosy rozwiał mu wiatr i smagnął
nimi jego twarz. Odsunął dłonią kosmyki.
– A ty zawsze
zachodzisz ludzi tak znienacka?
–
Nie,
bo to niebezpieczne. Ale zawsze mam to przy sobie. – Poklepał swój
sztylet. Był ubrany zwyczajnie jak na kogoś, kto był małżonkiem
księżniczki. – Wracaj do pałacu. Trwają przygotowania do
podróży. Aranel i Riven wyjeżdżają w podróż poślubną i
zabierają ciebie.
– Dziś? Ja miałem
mieć wolny dzień, chciałem...
–
Zapytasz
hrabiego o to, o co chcesz zapytać, już w Telmar. – Puścił mu
oczko.
– A skąd wiesz, że
chcę go o coś zapytać? – spytał przyjaciela.
–
Nie
na darmo stoisz przed sklepem z kosztownościami, a nie wonnościami.
Rusz tyłek i wracaj do pałacu. Inaczej Terrik zwariuje, jeśli nie
zdążysz na czas i nie pojedziesz z nimi.
– A ty?
–
Ja
pochodzę po mieście. Sprawdzę, czy wszystko w porządku. Ostatnio
było dużo kradzieży – powiedział Dante.
– I sądzisz, że
twoja niedźwiedzia postawa przestraszy szajkę?
–
Mam
oczy wokół głowy. Wiem, czego szukać. Skoro strażnicy sobie nie
radzą, może żołnierz coś z tym zrobi.
– Główny dowódca
wojsk bawi się w poszukiwacza? To owocnej pracy.
– A tobie owocnej
współpracy z hrabią Melisim.
–
Gdyby
był kobietą, to może i jakiś owoc by z tego powstał. – Zaśmiał
się Galdor.
–
Ale
tak czy owak, dobrą żoną będzie.
– Tylko mu tego nie
mów, bo cię rozszarpie.
Porozmawiali
jeszcze chwilę na ten temat, po czym pożegnali się jak starzy
przyjaciele i rozeszli w dwóch różnych kierunkach.
*~~*~~*
– I
co, tak po prostu tam wejdzie i zapyta o Kala? – zapytał Leteno,
kiedy brat po powrocie do domu zdał mu relację z wizyty u Delretha.
–
Wiem,
że to brzmi głupio, ale w ten sposób dowie się, czy Kal tam jest.
–
To
kiedy mamy się z nim spotkać? – Nie podobało mu się to.
Poszedłby chętnie do tego Fuldrosa i wyrwał mu brata z rąk.
–
Kiedy
ostatnie promienie słońca będą znikać na horyzoncie. Mam
nadzieję, że Kal jest u tego skurwysyna, inaczej nigdy go nie
znajdziemy – powiedział smutny Erkiran.
–
Znajdziemy.
– Podszedł do brata i go przytulił. Robił to bardzo rzadko, ale
teraz wyczuwał, że Erki tego potrzebuje. Tak samo jak on. – Poza
tym, Kal to nie jest zwykły chłopaczek. Pamiętaj, że przeszedł
przez moją szkołę.
Erki
odsunął się i przeszył starszego brata ostrym wzrokiem.
– Szkołę, której
nie aprobowałem. Ale jak się uda, to podziękuję ci za to. Tylko
przyrzeknij, że skończysz z kradzieżami. Naprawdę można inaczej
żyć.
– Nic ci nie mogę
obiecać. Już ci to mówiłem! – podniósł głos.
–
Nie
krzycz na mnie! Porozmawiamy po tym, jak odzyskamy brata. I mam
zamiar się stąd wynieść! Mam dość smrodu, bania się każdej
nocy i chcę dać szansę Kalowi na lepszy start w życiu. – Ze
zdenerwowania trzęsła mu się ręka, gdy nalewał sobie wody do
kubka.
– Też tego chcę!
– Jak?! Siedząc w
więziennym lochu?
–
Wiesz,
co muszę zrobić i że potrzebuję pieniędzy.
–
Zostaw
to wszystko. Nic nie zwróci życia rodzicom – Erkiran mówił już
spokojnie. Odstawił kubek. – Idziemy do miasta. Tam poczekamy na
odpowiedni moment. Nie wysiedzę tutaj ani chwili dłużej. –
Musiał pomyśleć nad tym, jak dostać się do wnętrza pałacu. I
po co Asmandowi wiedza, którą ma zdobyć? Wyczuwał, że nie jest
to po to, żeby zrobił coś dobrego. Nie powinien był się na to
zgadzać, ale brat był najważniejszy. Asmadnd podsunął mu, aby
poszukał pracy w pałacu. W sumie pomysł dobry. Nigdy nie pytał
tam o pracę. Zawsze bał się odmowy. Wolał szukać zajęcia na
polach niż w samym budynku. Teraz musiał się tam dostać, ale tym
zajmie się jutro.
Leteno skinął głową
na zgodę i ruszył pierwszy do wyjścia.
*~~*~~*
Aranel
był już gotowy do drogi. Pomagał mu inny służący, gdyż Agatha
już wyjechała, aby wszystko na miejscu przygotować. Cieszył się
na tak długi pobyt ze swoim wierzchowcem, chociaż i martwił,
myśląc o tym, jak zniesie to jego obolała dolna część pleców.
Nigdy nie wybaczy mężowi tamtej nocy. Ale postanowił dać mu
szansę, więc będzie się starał. Riven cały czas to dziś robił.
Z własnej woli zaprowadził go do komnaty. Opisał najbardziej
obrazowo, jak potrafił, miejsce, do którego jadą i książę
Adantin nie mógł się tego doczekać. Teraz, jadąc w nieznaną
drogę, nie będzie sam, więc strach postanowił znaleźć sobie
inne miejsce i nie męczyć go.
–
Jak
długo jeszcze będziecie omawiać warunki mojej wygodnej podroży? –
W końcu miał już dość i stanął obok Rivena oraz jego
służącego. W każdym razie miał taką nadzieję, sądząc po
bliskości głosów. – Jadę na Zarionie i nic tego nie zmieni.
Jeżeli jeszcze raz, mężu, wypowiesz słowa „powóz” i „Aranel”
w jednym zdaniu, to nie ręczę za siebie. Nie jestem chory, żebym
musiał podróżować w innych warunkach niż ty.
– Ja tylko chciałem
dać ci szansę na odpoczynek w powozie nocą.
–
Nie
ma mowy, Rivenie. To, że moje oczy nie widzą, nie daje ci umniejszać
mojej osobie i traktować jak biedną, nic nie umiejąca kobietę!
Jadę konno i to moje ostatnie słowo!
Riven
był dumny z takiej stanowczości swego małżonka. Wiele kobiet, z
którymi się umawiał, jazdę na grzbiecie potwora traktowały jak
zło konieczne, podczas gdy Aranel uznawał to za jedną z
podstawowych potrzeb. W tym wypadku cieszył się, że poślubił
mężczyznę. Zaczynał rozumieć, że łączyło ich zamiłowanie do
koni i jazda po bezkresach pól. Żałował, że Aranel nie widzi i
nie mógł cieszyć się tym do woli, ale jak tylko wrócą i nie
będzie zajmował się obowiązkami, nauczy go rozpoznawać teren
tak, aby mąż sam mógł korzystać z przyjemności jazdy na
grzebiecie tego zwierzęcia wokół pałacu, a razem będą wybierać
się w dalsze okolice.
– W takim razie
wszystko gotowe i możemy wyruszać – powiedział Riven. Z chęcią
poobserwuje męża poza murami pałacu.
– W
porządku. – Poczuł, jak Riven obejmuje jego dłoń i prowadzi ku
wyjściu. W drugiej ręce trzymał swój kij, z którym nie zamierzał
się rozstawać. Podekscytowanie w nim rosło z każdą chwilą. Do
tego czuł na sobie wzrok męża i jakoś to dodawało mu odwagi.
Wczorajsza rozmowa pomogła im obu. Chyba nie zniósłby ciągłego
udawania obojętnego przez cały czas. Rozumiał, że spędzą go ze
sobą bardzo wiele.
*~~*~~*
Asmand
od jakiegoś czasu obserwował dom Fuldrosa. Niby zwyczajny budynek,
ale jak to, co usłyszał, jest prawdą, to za tymi murami kryło się
nieszczęście dzieci w różnym wieku i różnej płci.
Uwagę
Delretha zwróciło poruszenie w dalszej części miasta. Oddalił
się w tamtą stronę. Niewielki orszak wyjechał przez bramę pałacu
i kierował się ku tej wyjazdowej z miasta. Na czele kilku
strażników jechał sam książę Saeros, a obok niego młody,
piękny mężczyzna. Sądząc z tego, co widział, musiała to być
jego ofiara.
Dlaczego
mój zleceniodawca chce cię zabić? Jesteś jak światło w
ciemności. Twoje włosy przyciągają promienie słońca. Czym
zawiniłeś,
że muszę odebrać ci życie? Wyglądasz tak niewinnie, pomyślał.
Zaniepokoiło go jednak to, że na zwykły wyjazd brano tyle bagaży
i wojskowych. Czyżby opuszczali to miejsce? Złapał za rękaw
przechodzącego obok mężczyznę. Ten popatrzył na niego z
zaskoczeniem.
–
Co
tu się dzieje? – zapytał nieznajomego.
–
Jak
to co? Młoda para wybiera się w podróż poślubną. Idę ich
zobaczyć. Zwłaszcza księcia Adantina. Rzadko zdarza się ktoś tak
piękny i pełen gracji jak on. Mam nadzieję, że da szczęście
księciu Rivenowi – mówiąc to, mężczyzna odszedł.
Lubicie
swoją książęcą parę. Widać, że dobrze rządzą. Szkoda, że
po ich powrocie będziecie płakać. Musiał
to zrobić. Po wyjściu Erkirana odwiedził urząd pocztowy i czekała
na niego ponaglająca wiadomość oraz groźby. Poprosił o jeszcze
kilka dni i wiedział, że dobrze zrobił, sądząc po tej podróży.
Z tą myślą powrócił pod dom Fuldrosa i zastał przed nim braci
Ladrimów, którzy stali za drzewami.
– Co tu robicie?
Jeszcze nie czas...
– Nasze miejsce jest
tutaj – odpowiedział z zacięciem Erki. – I nie ruszymy się
stąd. Choćbyś nas batami wyganiał.
Taki Erkiran mu się
podobał. Spojrzał na słońce, było jeszcze wysoko na niebie, ale
w trójkę czas upłynie im szybko.
No i tak trzymać, Lu :). Dzięki za miłe słowa ;*.
OdpowiedzUsuńOk, a co do rozdziału. W zasadzie dobrze, że Asmand nie wziął zapłaty, jaką oferował mu Erki. Zażądał jednak innej zapłaty, co będzie miało różne skutki. No ale przynajmiej Erki nie sprzedał swojego ciała, a dzięki pracy w pałacu zarobi trochę leitów :). Biedny Kal.. Ale uratują go, muszą :).
No, oby podróż poślubna zbliżyła do siebie Ri i Aranela. Będą mieli dla siebie dużo czasu, a rozmowy i wspólne spędzanie czasu zawsze zbliża do siebie ludzi :). No i Galdor oświadczy się Terrikowi :D.
Kurde, trochę niewygodnie pisze się komentarze z telefonu xd.
Ay
I masz rację a często jest tak że taką "krytykę" wystawiają osoby które nigdy niczego nie napisały niestety i leczą kompleksy. Bo autor moim zdaniem jeśli ma coś do napisania to zrobi to świadomie i kulturalnie.
OdpowiedzUsuńCo do notki to bardzo ciekawa jak zwykle. Uwielbiam sposób w jaki prowadzisz akcie. Nigdy mi się nie nudzi. No i czekam na podróż poślubną oby im się udało:)
Dużo weny i nie przejmuj się. Masz racje masz dla kogo pisać:)
Zapraszam do siebie
http://opyaoim.blogspot.com/ na przykład:)
Przeczytałam wszystkie komentarze, pod poprzednią notką. Mogę zostać odebrana jako nieobiektywna, ponieważ Luana jest moją znajomą, jednak muszę się wypowiedzieć. Zaskoczyły mnie wszystkie przeczytane wypowiedzi. PZauważyłam skrajnie różne opinie od cofaniia się w rozwoju, przez aspołeczność po rewelacje i szacunek. Wszyscy podzieli się na dwa obozy, albo REWELACJA albo TRAGEDIA. Zastanawiające dla mnie jest jedno. Jak można po czyichś tekstach wnioskować jaki ktoś jest, jakie ma życie? Tu już nie chodzi o obrone Luany. Po prostu rozbawiło mnie to. Błagam was o jedno. Nie wydawajmy opinii o stanie psychicznym ludzi, nie tylko Luany, jeżeli nie mamy do tego predyspozycji, a co dopiero wiedzy. Chcąc wydać opinię psychologiczną potrzeba daną osobę poznać. Spotykać się z nią, rozmawiać, mieć odpowiednie kwalifikacje, a na pewno nie wnioskować takich pierdół na podstawie opowiadania. Przykro mi. Taka wygląda rzeczywistość. Nie twierdzę, że teskty Luany są perfekcyjne. Takie teksty nie istnieją. Niestety. Ale też nie są tragiczne. Fakt, są schematyczne, są w pewien sposób powtarzalne, jednak zastanawiające dla mnie jest to jak można wnioskować o CAŁYM tekście, gdy nie została opublikowana nawet połowa. Lu co do tempa... Twoje tempo w porównaniu z moim jest zarąbiście szybkie :p Szanuję cię za twoją pracę o czym doskonale wiesz. Masz w sobie pasję i zacięcie, za co cię cenię. Wystarczy porównać twoje pierwsze opowiadanie z tym co jest teraz. Zastanawiające są dla mnie jeszcze inne rzeczy. Przyjeliście, że skoro używane jest słowo mężczyzna - kobieta, to trzeba to uwzględniać poprzesz nasze normy kobiecości i męskości. Opowiadanie jest fantastyką, posiada małe elementy rzeczywiste, więc dlaczego nie możemy przyjąć, że mężczyźni są bardziej kobiecy? Równie dobrze może wystąpić także i taka sytuacja.
OdpowiedzUsuńJest jedna rzecz, która naprawdę mi się nie spodobała. Kochani, skoro rządamy szacunku do siebie, nie obrażajmy autora pisząc mu "Jesteś głupia/głupi" bądź też "Cofasz się w rozwoju". Tego nie można uznać za konstruktywną krytykę. Niestety. Nawet przy największym wysiłku. Zauważyłam także opinie "Poćwicz język polski/stylistykę/gramatykę itd.". Rada dobra. Ok. Ale czasem wystarczy, podać autorowi jeden dwa przykłady do naszej opini, wtedy o wiele lepiej widzimy co musimy poprawiać. Przynajmniej ja tak mam, że staram się pozbyć błędów jeżeli ktoś mi je wytknie. Jest to o wiele łatwiejsze do zrozumienia. Nie zabierze wam to bardzo dużo czasu, a pomoże autorowi. Jednak prawda jest taka, że krytyka boli. I czasem odpowiada się pod wpływem chwili. Ale kto z nas nigdy nie zareagował na krytykę złością? Przyznać się bez bicia :) Czasem po prostu nie możemy się powstrzymać :) Krytyka, krytyką, ale i tak wszyscy są zainteresowani tym opowiadaniem( w mniejszym lub większym stopniu), skoro wchodzą i czytają. Spodobał mi się komentarz Baśki, a dokładnie "Nie krytykowałam wcześniej, bo poprzednie teksty były po prostu nijakie, więc nie zasługiwały wg mnie ani na krytykę, ani na pochwałę." A jednak wchodziłaś i czytałaś bloga, czyli coś cię do niego przyciągało. Może nie jest to najlepszy tekst Luany, ale kto powiedział, że wszyscy muszą rozwijać skrydła z dnia na dzień? Z każdym rozdziałem? Z tego co pamiętam, pierwsze rozdziały tego opowiadania powstały w dość krótkim odstępnie, więc styl Luany w pisaniu ich nie miał czasu się zminić. Mam do was wszystkich jedną prośbę. Skoro chcemy szacunku nie rzucajmy się sobie do gardeł, skoro ty dajesz negatywną opinię to cię zjadę z góry do dołu, badź też w sytuacji odwrotnej. To tylko zaciśnia pętle nienawiści. Jak wykazują badania, gorąco wpływa na poziom agresji, więc nie dajmy się zwariować. A tak a propo komentarzy i ich mniejszej ilości, z tego co wiem, mamy czerwiec jest to gorący okres dla studentów, licealistów, gimnazjalistów, nauczycieli, ale także pracowników róznych firm(kończy się drugi kwartał). Nie każdy ma czas komentować :) Co nie oznacza, że nie czyta.
nie przejmuj się obraźliwymi komentarzami, te osoby są po prostu zazdrosne;) masz wielki talent, a twoje opowiadania są po prostu cudowne!:) wiem że jestem dziwna ale czytałam je po kilka razy i ciągle nie mam dość;) życzę ci dużo weny i już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:***
OdpowiedzUsuńEch... Nie ma co komentować twojego komentarza, powiem jedynie, że zgadzam sie z tobą w całej rozciągłości i o ile nie oślepniecie z Ay na podstawowe błędy ortograficzne, to ja czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... Mój ulubiony czarny charakter się rozkręca :D I nie podejrzewałam go o taką empatię :P Czekam na konfrontacje i ciekawe rozmowy dwa do trzy na jednego Rivena xD Tak wiem, jestem zUa :P
Jeśli chodzi o zgrzyt, to jakoś ten 'urząd pocztowy' nie pasuje mi za nic. Wiem, że to fantasy, brak konkretnych realiów, itd i mogą mieć urzędy pocztowe, ale nadal mi zgrzyta :P
Pozdrawiam
Ja na pewno nie oślepnę na błędy ortograficzne, jestem na nie wyczulona ;D.
UsuńAy
Ufff... Kamień z serca :D Będzie co czytać :P
UsuńMasz rację co do napisanej przez Ciebie wypowiedzi ^^
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak i całe opowiadanie, już nie mogę się doczekać co się wydarzy w ciągu tych siedmiu dni. Mam podejrzenie kto chce zabić Aranela.
... Kochana Lu... bardzo mi przykro z tego powodu, że czasami trafią się takie głupie ludki :(
OdpowiedzUsuńAle wiedz (tak jak napisałaś) stoją za Tobą murem wraz z resztą osób, tam te 3-5 osób które są takie.... uch takie tępe nie musisz się nimi przejmować. ;) Nie muszą czytać i zostawiać tych komentarzy łaski bez, ale obrażać?
Naprawdę to jest żałosne...
A teraz coś o rozdzialiku! ^^ Wiedziałam, że Asmand nie wykorzysta Erkiran'a!
Bardziej niż powinno interesuje mnie czy zabójca zabije Aranela. Przejrzy na oczy. ;)
Życzę weny i... dużo czasu do pisania i odpoczynku ^^ Teraz kiedy jest taka ładna pogoda, żeby się popluskać. ^^
Pozdrawiam ^^
Uwielbiam Twe opowiadania i sposób pisania :)
OdpowiedzUsuńnov25
Twoje opowiadania czyta się bardzo przyjemnie i uważam, że piszesz naprawdę dobrze. Zdaję sobie sprawę z nielicznych błędów, ale nie przeszkadzają mi one zbytnio w czytaniu. Jedyne na co mogę narzekać to schematyczność, ale nie jest też tak, że wszystkie opowiadania są identyczne, choćby 'połączeni' stanowi moim zdaniem dużą odmianę.
OdpowiedzUsuńCo do konkretnie tego opowiadania, to jest bardzo ciekawe i czekam z niecierpliwością na kolejne rozdziały. Chciałbym tylko, żeby nie skończyło się tak jak właściwie wszystkie pozostałe, bo mimo iż lubię szczęśliwe zakończenia, to jest ich już tutaj zwyczajnie za dużo. Ty o tym decydujesz i cokolwiek się stanie to będę z chęcią czytał dalsze rozdziały, ale wolałbym nie być pewnym jak się wszystko skończy, a przez podobieństwo innych opowiadań jestem przekonany, że jednak będzie 'happy end'.
Tak jak wiele innych osób życzę weny i żebyś robiła to co lubisz (i trochę samolubnie - żebyś nie przestała lubić pisania)
acalc79
Dawno się nie wypowiadałam ale stwierdziłam, że muszę. Czy wam się ludzie nudzi ?? Bo dla mnie wytłumaczeniem tego może być tylko nuda. Bo tylko z tego powodu czytałabym coś co jak ujęła Baśka "... poprzednie teksty były po prostu nijakie,...". Jeśli coś mi się nie podoba i nie pociąga w opowiadaniu to przestaje je czytać a nie obrzucam autorkę epitetami w stylu " jesteś głupia", "cofasz się w rozwoju ". A już mówienie komuś, że jest aspołeczny nie znając tej osoby to zakrawa na jawną obrazę. Jeśli chodzi o błędy w pisaniu nie wypowiadam się na ich temat nigdy gdyż nie jestem wykształconym profesorem filologi polskiej abym się na nich znała bardzo dobrze.
OdpowiedzUsuńCzytałam wiele postów narzekających na tępo akcji. Jeśli chcecie akcji przeczytajcie sobie jakąś książkę sensacyjną lub oglądnijcie film. To jest romans i jak to w romansach czasami bywa akcja dzieje się powoli. To opowiadanie nie ma 10,12 czy nawet 15 rozdziałów gdzie trzeba zmieścić wszystko. Jak Luana nie raz podkreślała jest ich ponad 30. Jeśli już na początku wszystko by się wydarzyło to poco pisać dalej ? Jestem jedną z nielicznych osób, która miała tą przyjemność czytać to opowiadanie w fazie jego powstawania. Pamiętam jak każdego dnia odpalałam kompa i wchodziłam na gg i oczekiwałam wiadomości od Luany,że wysłała kolejny rozdział.Czasami nawet jeszcze nie zbetowany więc wiem jaką pracę wykonuje Ay i podziwiam ją za to. Czasami podpowiadałam aby coś zrobić tak a nie inaczej, czy aby tego nie robiła lub aby właśnie to zrobiła (Luana wie o co chodzi;) )
Bardzo polubiłam wszystkie postacie ale moim ulubionym, że tak powiem bohaterem jest ....zabójca :D Och z jaką niecierpliwością czekałam na rozwój jego wątku z ......Nie będę zdradzać akcji. Dowiecie się w swoim czasie ;)
Luana pozdrawiam i trzymaj się . Nie poddawaj się i pisz dalej bo we mnie masz zawsze wsparcie.
Renata
"Czasami nawet jeszcze nie zbetowany więc wiem jaką pracę wykonuje Ay i podziwiam ją za to." - Dziękuję :).
UsuńAy
Nie przejmuj się takimi komentarzami już kiedyś miałam autorkę do której bez przerwy wracałam, pisała świetnie jak i ty(tzn. masz pomysł, umiesz rozwinąć , nie gubisz się w swoich opowiadaniach, akcja toczy się płynnie),a zniechęciły ją komentarze osób które uważają że pozjadały wszystkie rozumy. Niestety tamta osoba miała dość,ale tam się znalazł taki geniusz który uważał ze jest alfą i omegą ( czytałam jego opowiadania,nie wciągnęły mnie) Według mnie idziesz w dobrym kierunku wystarczy przeczytać twoje początkowe opowiadania i obecne.
OdpowiedzUsuńookami
Luano,
OdpowiedzUsuńHej, hej, hej, głowa do góry :) Moim zdaniem, właściwa krytyka może (i musi) dawać kopa i motywować do działania. Jednak to, co się działo rozdział wcześniej to była zwykła nagonka, nie trudno było się zdenerwować (nie dziwię Ci się). Nazywają Cię niedojrzałą, a sami piszą o tobie "cofasz się w rozwoju"... brak słów. Nikt tu raczej nie oczekuje przesłodzonych komentarzy, jednak to tamten licz na Ciebie był na poziomie przedszkola. To twoje opowiadanie, twój styl. To ROMANS! Heloooł, ludzie! Chyba wiecie co to słowo znaczy?
Nie znam Luany, nie czytałam jej innych opowiadań, nie jestem (jak to wcześniej określiła inna dziewczyna) jej pieskiem obronnym. Ludzie, laska się stara. Robi to co lubi, wkłada w to dużo pracy. Trochę szacunku do innych.
Oczywiście, każdy szanujący się autor zwraca uwagę na opinie (te negatywne też) czytelników. Ale ludzie! Opinie, uwagi, notki, dopiski(!), nie nagonki i lincze. Niektórych przydałoby się nauczyć kultury.
Co do samego opko. Już wcześniej wspomniałam, że akcja może się dziać w alternatywnym świecie i jak widać - miałam rację. A tam zaraz pod rozdziałem posypał się lincz, że w średniowieczu... no wiesz sama. Nie wiedzieli, a pisali... Bardzo się cieszę, że dodałaś nowy rozdział. Spodobał mi się, choć jak na "Połączeni" ten był trochę krótki. :) Niemniej jednak, pewnie taki miał być, nie czepiam się. Podoba mi się fakt, którego nie ma... XDD (już wyjaśniam :P). A mianowicie - w wielu opkach główni bohaterowie w pierwszym rozdziale "tru hejt foreva", a po kilku rozdziałach "tru big love foreva"... strasznie denerwujące. U Ciebie tego nie ma - wielki "+" dla Ciebie :D Nie znaczy oczywiście, że mam klapki na oczach i nie widzę niektórych błędów, niemniej nie jest ich tyle żeby opko nie było fajne (jakie jest of kors, dlatego regularnie czytam).
Będę samolubna jak kolega wyżej: Nie przestawaj pisać! Rozwijaj się, czytaj, nie przejmuj się nagonkami. A za jakiś czas "hejterzy" nawet nie będą mieli się do czego przyczepić. :)
Pozdrawiam,
Czytelniczka :)
Och, zanim skończyłam pisać komentarz, dwa inne komenty powstały. Cóż - "Będę samolubna jak kolega wyżej: Nie przestawaj pisać! - Chodziło oczywiście o wypowiedź "acalc79" :)
OdpowiedzUsuń- Czytelniczka :)
To tak, ja najpierw odniosę się do Twej wypowiedzi. Nie dziwię się, że zdenerwowałaś się. W końcu to nie była krytyka. Według mnie krytyka powinna dawać rady i pokazać i potwierdzić ją w przykładach w tekście. Lu nie przejmuj się takimi komentarzami. Bo zazwyczaj wypowiadają się tak osoby, które nie są autorami i nie wiedzą co to znaczy pisać opowiadanie. Co do błędów. Ja nie zwracam na nie uwagi, uważam, że Ay jest dobrą betą (zresztą zawsze tak myślałam) jak jakieś przeoczyła to o co pretensje? KAŻDY POPEŁNIA BŁĘDY. A według mnie w rozdziałach sprawdzanych przez Ay jest ich niewiele.. Zastanawiam się czy osoby komentujące są "alfą i omegą", iż nie popełniają błędów.. Ja w kilku książkach spotkałam się z literówkami (nie podam przykładu, gdyż nie pamiętam tytułów xP)
OdpowiedzUsuńCo do "męskości" postaci. To jest oczywiste, że mężczyźni inaczej zachowaliby się w danej sytuacji.. Ale jesteś dziewczyną i naprawdę ciężko jest wczuć się w mężczyznę. Zresztą w 100% się tego nie da! Mogę powiedzieć, że wiele autorek książek nie kreują 100% mężczyzna.. Np. Edward ze Zmierzchu czy Daniel z Upadłych. Podejrzewam, że faceci nie zachowaliby się tak jak ci bohaterowie, a oni jakoś mają wianuszek fanek >.
Dobra ale nie o tym miałam pisać. Chciałam jeszcze wspomnieć, że porównywanie autora do dziesięciolatka jest śmieszne! Zresztą czy krytyka jest równoznaczna z obrażaniem? Nie znam Luany. Nie wiem jaka jest, mogę jedynie mieć podejrzenia ale nigdy nie napisałabym jej ani nikomu innemu takie rzeczy. Przepraszam bardzo ale w ten sposób osoby komentujące zachowały się jak dzieci. A mam dziwne przeczucie, że są one młodsze od Luany..
Czytam bardzo dużo opowiadań w Internecie (czasem wydaje mi się że za dużo) i oczywiście autorzy piszą lepiej lub gorzej. Mam też "swoich ulubieńców" i wiedz Luano, iż Ty zaliczasz się do tej grupy :**
Dobra a teraz idę czytać rozdział
***
Bardzo podoba mi się wątek braci i Asmunda. Ciekawa jestem jak to się potoczy. Oj czemu mnie to nie dziwi, że Erkirian ma się dowiedzieć gdzie znajduje się sypialni księcia. Wiedziałam że Asmund go nie skrzywdzi! No i czuję, że sprzeciwi się swojemu zleceniodawcy..
Riven i Aranel wyjeżdżają, razem z Yavetilem i Terrikiem. Mam nadzieję, że hrabia zaprzyjaźni się z Aranelem. No i małżonkowie zbliżą się do siebie..
Cieszę się, że to opowiadanie płynie swoim tempem. Według mnie wszystko jest takie naturalne. Czyli tak jak lubię ;3
Teraz pozostaje mi mieć nadzieję, że dalej będziesz robiła to co kochasz i my będziemy mogli to czytać ^^ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdzialik
Pozdrawiam i życzę dużo weny ♥
"Co do błędów. Ja nie zwracam na nie uwagi, uważam, że Ay jest dobrą betą (zresztą zawsze tak myślałam) jak jakieś przeoczyła to o co pretensje? KAŻDY POPEŁNIA BŁĘDY. A według mnie w rozdziałach sprawdzanych przez Ay jest ich niewiele.." - Dzięki, Kochana ;*. Masz rację, każdy z nas jest tylko człowiekiem, a "Mylić się - rzecz ludzka".
UsuńAy
*bierze popcorn*
OdpowiedzUsuńPieski obronne przeistoczyły się w grupę wsparcia, a niech mnie!
"Dobry autor potrafi sam się obronić" - jak widać nie tutaj. Proszę, wielcy eksperci, napiszcie więcej o tym, że nie widzicie błędów, (a potem ludzie narzekają na niewykształconą młodzież) przesładzajcie i wspierajcie, obrażając przy tym "hejterów" z poprzedniej notki. W końcu nie zniżacie się do ich poziomu, gdzie tam!
Hmm... Mam takie pytanie... Skoro teksty są takie złe i z błędami -nie oponuje, bo każdy ma prawo do własnej opinii- to po co tu wchodzisz? Mnie by się nie chciało czytać czegoś słabego, a już na pewno nie chciałoby mi się czytać komentarzy pod tekstem...
Usuńnie masz na kim się wyżywać wyżyj się na sobie. nie masz nawet odrobiny cywilnej odwagi by się podpisać. oceniać innych jest dużo łatwiej. pokarz co sam potrafisz. chętnie zjem popcorn czytając twoje opowiadanie. Luana się obroniła - kolejnym fantastycznym rozdziałem. dobry rozdział broni się ilością osób które go przeczytały. a ciebie nikt nie zmusza do czytania. wpisami swoimi pokazujesz swoją klasę - a raczej jej kompletny brak.
UsuńLuanko, nie przejmuj się opiniami obcych idiotów, szkoda twoich nerwów.. jesteś cudowną autorką, pamiętaj o tym
Tylko wizja rozdziały trzymała mnie w pionie przez osiem godzin lekcji. Fajnie rozwija się wątek z Asmudem i Erkirianem. Ciekawe, co Aranel będzie robił w górach i co wyniknie z planów Yavetila względem Terrika (być może nauczę się tych imion, zanim skończysz opowiadanie :)
OdpowiedzUsuńTeraz pozostaje mi tylko czekać do przyszłego wtorku. Będę siedzieć jak na szpilkach i pewnie wchłonę jakieś inne twoje opowiadanie. Pozdrawiam gorąco :*
~Kiki
To, że w internecie można więcej i jest interaktywny kontakt z autorem nie oznacza, że można stać się bezczelnym krytykiem, który - bo po kie licho - ma się podpisywać? W takim razie najlepiej tych Anonimów nazywać, na przykład tak: "Ten Debil sądzi, że...", "Tamta Szmata uważa, iż" - ekstra, nie? Krytykujemy teksty, czy tam komentarze, a jakoś ty odważnych Anonimów nazwać trzeba.
OdpowiedzUsuńHa, więc najlepiej w ogóle nie zwracać uwagi na tych, którzy krytykują? Tsa, ale Ci, którzy piszą, że im się podoba, mogą być obsmarowani od góry do dołu?
Jaka jest krytyka:
" Proszę, wielcy eksperci, napiszcie więcej o tym, że nie widzicie błędów, (a potem ludzie narzekają na niewykształconą młodzież) przesładzajcie i wspierajcie, obrażając przy tym "hejterów" z poprzedniej notki."
Jaka powinna być:
"– Nie mowy, Rivenie." - nie Ma mowy - tutaj zabrakło jednego wyrazu.
Jest różnica? O łaaał, jest! Kurde, ale czadersko! Potrafię być krytykiem... Nie krytykując. Jak w ogóle można krytykować czyjeś opowiadania? O_o To tak, jakbym powiedziała: Ale masz głupie oczy. Ty weź je zmień, wydłub, dostosuj się modnie, bo idzie lato - kup czerwone soczewki". O_o Krytyką będzie: "Spróbuj nieco inaczej podkreślić kolor oczu, np: używając brązowych cieni do zielonych oczu, o i już jest wiosennie".
Uczmy się szanować autora, zwłaszcza, że teraz internet włącza trzeci bieg i książki nie są już tak bardzo poczytne jak kiedyś. Gdyby opowiadania były tylko publikowane i trzeba by było za nie płacić, to niewielu by się znalazło, aby po nie sięgać. Nie mówię, że autorzy robią przyjemność czytelnikom, czy łaskę, że publikują, bo mogliby pisać dla siebie. Ale skoro jesteśmy niemal wychowani w dobie internetu, to nauczmy się z niego korzystać. Skoro nam ktoś coś daje, oczekuje w zamian tylko tego, by szczerze wypowiedzieć się o tym czymś - obrazku, zrobionych kolczykach, stworzonej piosence, coverze, opowiadaniu. Nie róbmy z siebie celebrytów puszących się na salonach. Tylko dziwni i naprawdę zakompleksieni ludzie potrafią skrytykować bez podpisania się... i stworzyć coś, co krytyką nie jest.
Krytyka (łac. criticus – osądzający) – analiza i ocena dobrych i złych stron z punktu widzenia określonych wartości (np. praktycznych, etycznych, poznawczych, naukowych, estetycznych, poprawnych) jako niezbędny element myślenia.
UsuńWidać różnicę między tym, co 'krytycy' napisali, a tym, czemu służy krytyka?
Krytykom chyba zabrakło ostatnich trzech wyrazów definicji.
Usuńfajny rozdzial. wgl zajebiste opowiadanie dobrze sobie radzisz z pisaniem tam w jednym momecie zjadlas wyraz chyba w ...nie ma mowy.... z niecierpliwoscia czekam na dalsze rozdzialy.mam nadzieje ze ksiaze zostanie ranny ale nie zabity hmm wiem ze dziwna jestem ale moze to zblizy malzonkow do sb. a co do tekstu na wstepie nie ma sie czym przejmowac osoby ktore w ten sposob "krytykuja" nie sa warte twojej uwagi. zycze weny i prosze moze o maly bonus w postaci dwoch rozdzialow za jednym razem ?? :-D
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od... cuz blisko dwuch lat, nie mam zwyczaju pisac konetazy gdyz uwazam z sa ludzie ktorzy zrobia to lepiej (mam dyslekcje i zdaza nie pisac mi sie spujnie :p ) wisi mi to co ludzie pisza o Twoim blogu, ja sama chcetnie cytam kazdy rodzial a tematyka i styl mi pasuje. Piszesz lekko, przyjemnie i obrazowo, jednak nie jestes komputerem a to ze pojawiaja sie bledy i niescislosci czasmi podnosi tylko chec dalszych czesc ;) nie przejmuj sie poniewaz sa ludziektorzy to czytasja i kochaja :D
OdpowiedzUsuńA! I jeszcze jedna wazna sprawa. Yaoi to nie tylko obrazowe opisy cielesnosci (chociaz je uwielbiamy ) ale przede wszystkim pokazanie zycia dwuch mezczyzn razem jako cos normalnego i pieknego
Zawsze wcieniu, ale oddana Ki-chan. Weny kochnana ;) !!!
Jestem Twoją wierną czytelniczką, każde opowiadanie przeczytałam co najmniej dwa razy a niektóre więcej ( w oczekiwaniu na nowe rozdziały) i jedno widzę, że poprawia Ci się styl, że przekazujesz więcej treści i opisów ( och Tylko Ty - aż policzki czerwienieją tak tam gorąco:)), zmieniasz kierunek tematyki opowiadań, poprzednie to czysta literatura erotyczna, teraz romans i kryminał (troch mi żal :( Ale to nic, pięknie piszesz, więc nie przejmuj się komentarzami z dolnej półki od osób, które nie maja pojęcia o czym piszą.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam pseudopisarka vel fankayaoi
Czytuję z upodobaniem Twoje opowiadania już od "jakiegoś" czasu. Nie piszę komentarzy, bo nie lubię. Ale po "wstępie" do dzisiejszego rozdziału nie wytrzymałam: nie przejmuj się takimi krytykanckimi uwagami. Nie warto. Znane powiedzenie mówi: "jeszcze się taki nie urodził..." a nie wszyscy widocznie są na tyle kumaci, żeby zrozumieć ostrzeżenie na początku bloga. Uwagami na temat stylu, poprawności językowej, interpunkcyjnej itp. nie przejmuj się w nadmiarze. Twój styl ewoluuje, zmienia się, jest coraz lepszy. Rozumiem, że nie jesteś profesjonalną pisarką i wszyscy czytający powinni wziąć to pod uwagę.
OdpowiedzUsuńPodsumowując: jest fajnie, będzie jeszcze lepiej! Pozdrawiam serdecznie i z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy!
Lubię twoje podejście do krytyki Lu, chociaż to nie podchodzi pod krytykę, bo krytyka to swoja opinia i wytykanie błędów na temat opowiadania, a nie pretensje co do osoby, która to pisze.. Cieszy mnie że się nie dajesz ;)
OdpowiedzUsuńja tu czytam zawsze regularnie, tylko w ogóle nie komentuje, więc wiedz, że jestem tu hehe
to kilka słów ogólnie opisujących opowiadanie jak do tej pory, bo nie mam zawsze tyle czasu na komentowanie... :
0. Przeczytałam każde twoje opowiadanie, i będę czytać dalej - to tak dla twojej wiedzy, że ja czytać twoje cuda będę zawsze ;)
1. W ciekawy sposób są stworzone główne postacie, Aranel jest delikatny jak płatek kwiatu wiśni, a Riven potrafi przypiec jak pokrzywa, ale myślę, że razem stworzą swój własny ogród miłości ^_^
2. Kilka wątków, aah lubię to.! :D Jak jest w jakimś opowiadaniu jeden wątek to też dobrze, ale jak jest kilka to da się wczytać i zaciekawić bardzo :)
3. Świetne dialogi, może to brzmi banalnie, ale wiele osób nie potrafi ich prowadzić, bo się miota.. Często nie wiedzą co powiedziała, by osoba o danym charakterze na jakiś temat i cienko im to wychodzi.. Ty to fajnie odzwierciedlasz ;)
Dobra bo ten cukier z tych punkcików to się prawie sypie hehe ;)
Napisałaś, że piszesz także dla ludzi, którzy lubią to co tworzysz.. To pisz dla nas tutaj i dla mnie, bo zawsze tylko wypatrujemy kolejnych rozdzialików ;)
Pozdrawiam
Mimo tego iż jestem skrajnie zmęczona po balu szóstoklasistów, pokusa na skomentowanie jest zbyt wielka więc piszę komentarz.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie przebieg podróży Aranela i Rivena. Z Terrikiem i Yavetil'em (dobrze napisałam imię?) na pewno nie będą się nudzić. Jestem też niemal całkowicie pewna, że Nasza dwójka zbliży się do siebie. Naela miała wspaniały pomysł ^~^
Niemalże pewna byłam tego iż Asmand nie posiądzie ciała Erkirian'a. Gdzieś tak2, w jego duszy, żyje namiastka dobra '3' Cieszę się, że zdecydował się pomóc chłopcom lecz jednak martwi mnie to, co planuje zrobić. Mianowicid zabić Aranela. Jesten jedbak pewna, że nie stanie się mu nic okropnego :D
Luano nie przejmuj się obraźliwymi komentarzami. Zawszd znajdzie się ktoś tak...głupi, by tak pisać. Jednak wiedz, że Ja i zapewne inni Twoi fani stoimh za Tobą murem ^~^
Niemniej jednak pozdrawiam i weny życzę~!
(Padnięta) Kimi~ (któda idzie spać)
Witam. Czytam Twoje opowiadania już od dawna, ale nie piszę komentarzy, bo po prostu nie lubię i przeważnie nie mam na to czasu. Wiecznie jestem zabiegana:) Tym razem po przeczytaniu wpisów dot. rozdziału 10 musiałam coś dodać. Uszy do góry dziewczyno!!!!!!! Lubię twoje utwory. Zarzuty o tym, że wszystkie są takie same, jak dla mnie są bez sensu. Czytam dużo książek, romanse też się przewijały i no cóż wątki w nich są do siebie bardzo podobne np on bogaty, ona biedna ( lub odwrotnie) spotykają się, potem są problemy i na końcu miłość aż po grób. Są banalne i dlatego ludzie je kochają. Ja też. Jestem niepoprawną romantyczką. Tacy krytycy od siedmiu boleści denerwują mnie najbardziej. Sami nie piszą a rady uwielbiają dawać.. Szkoda, że bardziej szkodzą niż pomagają. Mam nadzieję że nie przestaniesz pisać. Trzymam kciuki za kolejne opowiadania:) Pozdrawiam gorąco Daria.
OdpowiedzUsuńKrytyką się nie przejmuj. Zawsze znajdzie sie ktoś, komu coś nie pasuje, a Ty naprawdę dobrze piszesz.
OdpowiedzUsuńWkurzają mnie ludzie, którzy tak na prawde krytykują, ale sami nic takiego nigdy by nie napisali, ale paplać trzy po trzy każdy by potrafił.
na czas mojej sesji zarzuciłam wszystkie opowiadania które do tej pory śledziłam, oprócz Twojego. Jest wciagające i bardzo mi sie podoba.
Urywanie w ważnych momentach jest fajną zagrywką, dodaje taki dreszczyk! Mi się tam poprzednie zakończenie podobało. Nie przestawaj pisać, nie przejmuj się. Nie ma co walczyć z debilami, mają przewagę liczebną
Na początek powiem Ci szczerze że nie masz co przejmować się krytyką.
OdpowiedzUsuńLudzie Cię kochają i cenią w sobie Twoją twórczość.
Masz dla kogo pisać i to najważniejsze.
Niestety nie każdy to rozumie i nie każdy rozumie czym jest Yaoi stąd ta ostra krytyka.
Ludzie boją się inności, oceniają to według własnych tak zwanych zasad moralnych na czego temat nie bedę się w ogóle wypowiadąć.
To co Ty tworzysz według mnie jest piękne.
Wspaniale kreujesz swoich bohaterów i sprawiasz że są niezwykli.
Niesamowicie podoba mi się Riven, Armand i Aranel a nawet sam Terrick.
W tak krótkim czasie głęboko zapadli w moje serce, że aż trudno w to uwierzyć.
Osobiście nie spodziewałam się tego a jednak.
Masz talent i szkoda że nie możesz wykorzystać go w realnym świecie.
Myślę że książki z Twojego pióra znalazłyby uznanie wśród wielu czytelników a wręcz jestem o tym przekonana.
Wystarczy sam fakt, że kochasz to co robisz.
A reszte opinii innych?
Nie przejmuj się nimi.
Nie są warci Twojego talentu.
Co do rozdziału to bardzo mnie ujął.
Szczególnie zachowanie Armanda.
Mimo iż obawiam się o jego plany względem książęcej pary to nie jest on do końca podły.
Mam wrażenie iż między nim a Erikhanem coś jeszcze będzie.
pozdrawiam serdecznie i wierzę w Ciebie.
Kochana nie przejmuj się takiemi idiotycznymi komentarzami. Niektórzy ludzie powinni zamknąć japy i samemu probować coś zrobić.
OdpowiedzUsuńA rozdział jak zwykle super :) Ta historia jest niesamowicie wciągająca :) Czekam na ciąg dalszy ;)
No no no, Boskie :)
OdpowiedzUsuńFajniutki rozdzialik.
Płacze tylko z tego zę Leteno nie będzie z Asmandem.
Zakochałam sie w Letim od pierwszego wejrzenia O_O
Jest taki słotki, stanowczy, odważny, ładniutki, śliczniutki i piękniutki....Hahahahahahahaha :D
Dobra ale to od ciebie zalezy kto jest z kim. Mam nadzieje że znajda Kala.
Życze duuuuuuużo weny :D Pozdrawiam i Papatki ;)
Misiaczek
Super rozdzial :) Nie przejmuj sie tymi bzdurami co pisza inni Twoje opowiadania sa swietne i nic tego nie zmieni (no chyba ze Ty ;) ) Czekam na ciag dalszy :*
OdpowiedzUsuńTak jest, nie przejmuj się bzdurami. Piszesz super i jak dla mnie jesteś Mistrzynią :) I to Twoja sprawa, co piszesz i czy trzymasz się faktów. To Twoje opowiadanie i Ty decydujesz. Ja też nie trzymam się faktów. To nie żadna biografia czy coś w tym stylu, tylko opowiadanie. No, a teraz do rzeczy...
OdpowiedzUsuń1. Wybacz, że dopiero teraz komentuje, ale przez prawie trzy dni nie miałam neta.
2. Hmm, jakby to teges powiedzieć... Biedny Asmand, chyba się tak jakby... zakochał ;P Tak sądzę. Tyle. Aaaa, nie... Jak coś zrobi Aranelowi, to ja mu nogi z tyłka powyrywam :) A raczej Riven to zrobi :P
3. Naela jest boska :)
4. Mrrr, jaki ten Yavetil romantyczny... Chyba się zakochaąłm xD
5. No, z Dantego faktycznie dobry obserwator... Nie rozumiem, co niektórzy mogą mieć przeciwko niemu.
6. I-haa, Aranel pokazuje pazurki... Uuu, Riven, miej się na baczności. xD
Na dzisiaj to tyle. na koniec jeszcze jedno - mój profesor od jakiejś-tam pedagogiki mówił, że jak ktoś mówi, że coś jest beznadziejne, do niczego, i inne takie tam, a nie wyjaśnia dlaczego, to to nie jest żadna krytyka, a krytykanctwo. O, właśnie tak. Uszki do góry i do przodu :)
Jeszcze raz powtórzę - JESTEŚ MISTRZYNIĄ.
Pozdrawiam
Luano droga, zaglądam tu do Ciebie od niedawna (znalazłam Cię na blogu AkFy, bo tam komentujesz ;)). Teraz konsekwentnie nadrabiam Twoje opowiadania i uważam, że są bardzo dobre. Nie będę powtarzać tych wszystkich komplementów, którymi zasypali Cię poprzedni i stali komentujący (choć w zasadzie ich nigdy za wiele... komplementów i komentujących ;)), ale masz swój własny styl, piszesz lekko i przyjemnie. Tak trzymaj! :D Nie przejmuj się ludźmi, którzy istnieją chyba tylko po to, żeby uprzykrzać życie innym. Zwłaszcza, gdy nie mają żadnych racjonalnych argumentów popierających ich dziwne cokolwiek opinie.
OdpowiedzUsuńJak wyżej, uszy do góry :) Życzę weny i dużo radości z pisania! :)
Alys
Przejmowanie się ludźmi pokroju Anonimów jest tylko i wyłącznie stratą czasu. I zgadzam się z poprzednikami. Opowiadania Masz ciekawe, cały czas się rozwijasz i to widać.
OdpowiedzUsuńPo za tym te "realia średniowieczne" - do Anonimów:niech mi ktoś powie że to jest średniowieczna europa albo chociażby nasz świat - są zachowane. Gdzie to jest napisane? Pokażcie mi gdzie Luana zamieściła te informację.
Co do błędów każdy je popełnia i nic na to człowiek nie poradzi.Ja sama u siebie czasem po publikacji je odnajduje i poprawiam w miarę możliwości. A jeśli nawet nie zauważę to czy świat się skończy przez literówkę, albo błąd ortograficzny? Gdybym zaczęła zwracać uwagę na błędy i literówki to prawdopodobnie w całej sieci internetowej nie znalazłoby się nawet jedno dobre opowiadanie. Dlatego przymykam na to oko. To nie jest jakiś rażący problem. Bynajmniej nie tu(widziałam tekst gdzie autor pisał w ten sposób[ktu ry]bryyyy). Przypuszczam, że gdyby nie było programów sprawdzających pisownie to roiło by się tu od ortografów.
Co do schematów to ktoś tu chyba zbyt mało yaoi czytał. 99,9% tychże opowiadań opiera się na takim schemacie.
Obrażanie kogoś nie jest krytyką tylko chamstwem. Jak mi się coś nie podoba to nie czytam tylko szukam czegoś odpowiedniejszego i tyle.
Aaaa! Zapomniałabym o akcji. Tutaj toczy się powoli czyli w tempie realistycznym. Chcesz szybkiej akcji - oglądaj Bollywoody(miałam nieprzyjemność raz obejrzeć). Tam 2 nieznanych ludzi widzi się po raz pierwszy i 3 dni później wiedzą o sobie wszystko. Grubymi nićmi to szyte.
Proszę szanownych Anonimów o napisanie czegokolwiek. Może w końcu zobaczą, że to wcale nie jest łatwe.
A co do tekstu. To czy jest dobry czy nie, decyduje liczba czytelników, a tutaj jest ich sporo.
Czekam na kolejne rozdziały:)
Dziękuje. To wszystko co mam do powiedzenia. Dobranoc
No, zebrałam się.
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie (albo sporą część) Twoje opowiadania, więc chyba mogę wysmarować ten komentarz.
Choć może nie każda historia trafiła w mój gust, to i tak mi się podobało. Zwłaszcza obserwowanie ewolucji Twojego stylu, w każdym kolejnym opowiadaniu. A jest on, moim skromnym zdaniem, coraz lepszy i z pewnością jeszcze będzie. Błędy oczywiście są, ale przecież nie jesteśmy nieomylni.
Co do komentarzy zawierających "źle zdefiniowaną krytykę", olej je. Nie ma co się rozdrabniać nad takimi pierdołami. Szkoda czasu, nerwów i energii ;)
Pozdrawiam ;)
Rozdział jak przystało na Ciebie- świetny! Bardzo jestem ciekawa jak to się potoczy między Aranelem i Rivenem. Bardzo ich polubiłam i chciałabym, aby im się w końcu zaczęło układać. Było by bosko *_*
OdpowiedzUsuńTaką "*Krytyką*" nie warto się przejmować, zwłaszcza że Ci ludzie nie mają na tyle odwagi, aby komentować z własnego konta. Jesteś bardzo dobrą autorką, a i beta jest świetna i bardzo doceniam jej wkład w każdy dodany rozdział. Widzi się różnicę pomiędzy tymi niesprawdzonymi, które czasem się pojawiają, ale gdy zastępujesz je tymi już z pod ręki Ay rzuca się w oczy, że ilość błędów jest mniejsza. Jak już wyżej ktoś nadmienił: nikt nie jest nieomylny, a jesteśmy tylko ludźmi, a nie cudotwórcami. Za każdą profesjonalnie wydaną książką stoi mnóstwo korektorów, więc nie ma się co dziwić, że ilość błędów jest znacznie skorygowana.
Pozostaje mi już tylko pogratulować wspaniałej wyobraźni i cudownej współpracownicy.
Powodzenia w dalszym tworzeniu :*
Dziękuję! :* Takie słowa dodają motywacji :).
UsuńAy
Urzekła mnie ta historia. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział. Tylko zastanawiam się czy sprawdzałaś ten rozdział, albo czy ktoś sprawdzał, bo było parę miejsc w których odniosłam wrażenie, że ktoś zapomniał odmienić część mowy... Po za tym piszesz super. Interesująco, wciągasz, tkasz niebanalną historię, wczuwasz się w stare czasy (bardzo często kiedy ktoś już decyduje się na pisanie opowiadania w dawnych czasach w pewnym momencie zdaje się o tym zapominać i używa słownictwa i terminów nieadekwatnych to tychże czasów, natomiast widać,że Ty robisz wszystko przemyślanie), dobrze opisane uczucia i ogólnie dobrze się to czyta. Tylko chwalić. Tak więc nie mogę się już doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuń"Tylko zastanawiam się czy sprawdzałaś ten rozdział, albo czy ktoś sprawdzał, bo było parę miejsc w których odniosłam wrażenie, że ktoś zapomniał odmienić część mowy..." - Wypisz mi te miejsca, w których odniosłaś takie wrażenie :). Oczywiście, jeśli masz czas i jeśli możesz ;).
UsuńAy
Witam,
OdpowiedzUsuńrozdział jest naprawdę wspaniały.. pomysł z tą podróżą poślubną dobry, może uda się Ravenovi w jakimś stopniu odbudować zaufanie Adantina.... Asmand postanowił pomóc Erkiranowi odnaleźć brata...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Nie jestem ani wielką fanką ani antyfanką Luany, więc chciałabym napisać moją w miarę obiektywną opinię. Sama dopiero zaczynam przygodę z pisaniem, dlatego też wolałabym, żebyście się powstrzymali od ''sama napisz lepiej''. Skoro na blogu jest coś publikowane, mam prawo się na ten temat wypowiedzieć i nie są tu ważne moje zdolności.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - teksty Luany na pewno nie są złe. Zasób słownictwa, sposób pisania opisów jest bardzo dobry. Luana ma talent i potrafi go wykorzystać w niezły sposób.
Przeczytawszy komentarze pod poprzednim rozdziałem, niestety musiałam zgodzić się z niektórymi opiniami. Może zacznę od początku. Stare opowiadania wiadomo, że najlepsze nie są, ale każdy się rozwija i Luana niepodważalnie rozwinęła się od tamtego czasu, jednak... Dialogi według mnie są sztuczne, naciągane. Szczególnie podczas seksu. Czasem odnoszę wrażenie, że autorka nie umie pisać jako mężczyzna. Dialogi wydają się tak bardzo niemęskie, dużo bohaterów wydaje się być zniewieściałych, szczególnie w poprzednich tekstach. Czasami miałam wrażenie, że czytam hetero opowiadanie, a postać kobiety jest zamieniona na mężczyznę. A niektóre wypowiedzi bohaterów, które powinny raczej wzruszać... mnie po prostu rozśmieszały.
Kiedy zaczęłam czytać Spontaniczną Decyzję, pomyślałam, że wreszcie udało Ci się ''wyjść'' z yaoi i przejść do prawdziwych homo opowiadań. Dobry poziom pisania, bohaterowie mieli swoje charaktery. Podobało mi się to.
A później pojawiło się ''Połączeni'', które zawiodło mnie. Znów wracamy do typowych schematów uke i seme. No cóż, według mnie strasznie psuje to opowiadanie. Wiadomo, nie każdy młody mężczyzna jest męski, ale u Ciebie pojawiaja się zbyt wiele, jak na mój gust, zniewieściałych, uległych postaci.
Czytałam każde Twoje opowiadanie, ale na tym chyba zakończę przygodę z tym blogiem albo zaczekam na kolejne opowiadanie Jeżeli w jakikolwiek sposób Cię uraziłam, to przepraszam. Chciałam wyrazić tylko swoją opinię.
Yuki.
I tutaj mamy przykład opinii, a nie nagonki. Napisałaś, co Ci się podoba, a co nie, ale napisałaś to w sposób normalny, a nie "dialogi są sztuczne, cofasz się umysłowo", więc nikt Cię linczować nie powinien.
UsuńWiesz, tutaj już chodzi typowo o własny gust. Ty uważasz dialogi za sztuczne i zbyt kobiece, a dla mnie te dialogi są w sam raz, nie ma w nich nic dziwnego. Tak samo z tymi wzruszającymi wypowiedziami: Ciebie śmieszyły, ja się nie raz poryczałam. No i mogłabym jeszcze dalej wymieniać, jakie są różnice między Twoim, a moim zdaniem, ale uważam, że to niepotrzebne. Tak ogólnie to gusta są różne i nie każdemu musi się wszystko podobać. Ale trzeba umieć wyrazić swoje zdanie w sposób kulturalny, co Ty zrobiłaś bez zarzutu. I takich opinii trzeba autorom opowiadań (wszystkim autorom, nawet tym, którzy uważają się za znakomitych pisarzy blogowych), bo opinia ubrana w takie słowa nie uraża, ale daje do myślenia i pozwala/pomaga rozwijać styl.
Witam,
OdpowiedzUsuńciągle mnie zadziwia jak wielu czytelników z niewyjaśnionego dla mnie powodu rości sobie prawa nie tylko do czytanych tekstów, ale i ich autorów. Gdzieś tam w ich podświadomości z jakiegoś niepojętego powodu kiełkuje przekonanie, że pisarz ma jakiś bliżej nieokreślony obowiązek, aby go zadowolić, dogodzić mu (nawet za darmo publikując) i dostosować się do jego wymagań.
A tak wcale nie jest. Autor ma tylko jedno zobowiązanie - względem samego siebie. Pisanie ma sprawiać przyjemność autorowi, kiedy jednak staje się nieprzyjemnym obowiązkiem, względem niezadowolonych czytelników - którzy notabene nie muszą wcale czytać danego tekstu - trudno tutaj o kreatywność i wenę.
Każdy popełnia błędy, ma lepszy czy gorszy dzień i własny gust, który nie podlega dyskusji czy usprawiedliwianiu - szkoda tylko, że niektórzy czytelnicy zapominają, że to również dotyczy autorów.
Osobiste wycieczki mające za zadanie zgnębić kogoś, ośmieszyć czy wydrwić świadczą tylko i wyłącznie o wypowiadającym się, bo przecież nie musimy próbować poniżyć kogoś, jeśli podświadomie nie czujemy się gorsi od tej osoby.
Luano masz rację i podziwiam cię za cały wysiłek i chęć dzielenia się z tymi, którzy faktycznie lubią twoje prace i doceniają fakt, że zezwalasz im na dostęp do swojego świata, który jest wyjątkowy i wspaniały.
Moją złotą zasadą jest, że: Nie da się zadowolić wszystkich na raz - za to wkurzyć wszystkich na raz można w kilka sekund ;) - i trzymam się tego.
Pozdrawiam cię i wspieram całą sobą, bo jesteś nie tylko wrażliwą, utalentowaną i szczodrą osobą, ale też dobrym, troskliwym człowiekiem.
AkFa
Witam~ JA zapewne znów ostatnia, ale co tam... Przepraszam za przerwę w czytaniu, ale na razie po prostu nie mam żadnej chęci, do niczego.
OdpowiedzUsuńChciałam tylko powiedzieć, żebyś się nie przejmowała :3
Etto... Ja rozumiem, że można krytykować, ale bez przesady... Jeśli chcecie, to wykażcie się i napiszcie coś takiego. Zobaczymy.
Luano, wiem, że jest pełno osób, które to mówiło, ale masz wielu czytelników i pisz dalej!
Pozdrawiam serdecznie.
Yuu
Piękne i szczere słowa <3
OdpowiedzUsuń