Teraz jedna ważna sprawa. W przyszłym tygodniu rozdziału nie będzie, ponieważ wyjeżdżam i cały tydzień będę bez netu i komputera. Dlatego piąty rozdział będzie 7 maja.
Dziękuję za komentarze. :*
–
Nie rozumiem jednego.
–
Czego? – zapytał
Terrik, jadąc na kasztanowej klaczy
i
wiercąc się w siodle. W duchu przeklinał Galdora za to, że ten
był tak ostry. Starał się przy tym zapomnieć, jak błagał
o to
Yava.
–
Dlaczego mój ojciec
wysłał mnie do sprawdzenia okolicznych pastwisk
i
wsi z tobą. – Riven spojrzał na przyjaciela.
–
Dziękuję, że tak ci
źle ze mną.
–
Nie o to chodzi. Ciebie
nie interesują takie rzeczy. Ty zajmujesz się sprawami pałacu,
handlu, a nie hodowlą koni czy też rolnictwem.
–
Widocznie sądzi, że
mam na ciebie dobry wpływ. Och, przecież wiesz, że to był tylko
pretekst do
zabrania cię z pałacu. – Nie wytrzymał i musiał to powiedzieć.
–
Domyśliłem się. Co,
bał się,
że podczas zapoznania będę przeszkadzał? – Jego biały ogier
zarżał z radości na widok rozległych terenów pokrytych soczystą
trawą. – No już,
maleńki,
zaraz sobie poskubiesz. – Poklepał konia po karku.
–
Dobry pomysł. Postój
nam się przyda. – Terrik z ulgą to przyjął. Kilka chwil na
stojąco ułagodzi nocne wyczyny.
Riven
zatrzymał się i dłużej utrzymał wzrok na Melisim.
–
Drogi hrabio, czyżby
noc była udana? – zapytał ironicznie.
–
Jak na kogoś,
kto brzydzi się stosunkami męsko męskimi, jesteś nad wyraz
zainteresowany moim pożyciem intymnym.
– A
to co innego. Uwielbiam na ciebie patrzeć, jak krzywisz się za
każdym razem,
kiedy masz usiąść, a to znaczy, że twój partner cię skutecznie
zaspokoił i mogę bez przeszkód ci podokuczać. Poza tym,
nie brzydzę się tym, co nie dotyczy mnie. Galdor
się spisał,
co? – Poprowadził konia na łąkę, śmiejąc się głośno z miny
przyjaciela. W oddali stada koni biegały swobodnie, a pilnujący je
ludzie patrolowali okolicę.
–
Riven, jesteś
nieznośny. A pomyśleć, że zaledwie wczoraj wyglądałeś jak
chmura gradowa. – Poszedł w ślady przyjaciela,
po chwili puszczając klacz wolno.
–
Postanowiłem się nie
przejmować. Mam tylko wziąć ślub, przelecieć męża, a potem
moje życie znów należy do mnie. – Rozłożył w teatralnym
geście ręce. Jego długi płaszcz powiewał wokół niego poruszany
wiatrem, a włosy, w których wiatr igrał, smagały mu policzki i
czoło,
pieszcząc przy okazji ramiona.
–
Przejdźmy się.
Rozmawiałem z Yavetilem o twoim narzeczonym.
–
Tak?
I
co? – Udał obojętnego, podczas gdy był bardzo ciekawy
informacji. Zrównał z nim krok.
–
Adantin nic nie wie o
tym,
co ma się stać po ślubie.
–
To pięknie. –
Jeszcze miał mu mówić,
co mają zrobić? Co,
nikt tego księciunia nie wyuczył?
–
Jest nieświadomy
niczym dziecko. No, chyba, że tak doskonale ukrywa wiedzę.
Powiedziałem to rano królowi i ma mu wszystko przekazać. A ty jak
po „przemyśleniach” podchodzisz do tej sprawy? – zapytał,
idąc z nim ramię w ramię, od czasu do czasu zerkając na pasące
się niedaleko konie.
–
Mówię „nie”,
ale wiem, że i tak nie uda mi się tego uniknąć, więc udaję sam
przed sobą, że to wszystko będzie proste. – Zatrzymał się i
spojrzał w niebo. – Dopiero przedpołudnie, a ja nie potrafię
myśleć o tym,
co będzie o zachodzie słońca. Mam ochotę, żeby ono w ogóle nie
zaszło.
–
Wiesz, że książę
jest w takiej samej sytuacji jak ty.
– I
co z tego? – Riven ponowił spacer. Nie widać po nim było
królewskiego dystyngowania. Gdyby nie wytworne szaty, wyglądałby
zupełnie jak zwykły rolnik lub posługacz.
–
To, że nie chcę, abyś
traktował go źle i wyżywał się na nim. To,
co się stanie,
jest winą waszych ojców, nie jego.
–
Za kogo ty mnie masz?
Za potwora? Dobra, nie będę aniołem i udawał, jak bardzo się
cieszę, że król połączył mnie z mężczyzną, ale nie będą
bił
Adantina. – Szybkim krokiem podszedł do swego konia i załapał go
za uzdę. Jak Terrik mógł o tym pomyśleć? Dobra, ostatnio
zachowywał się tak,
jakby był
do tego
zdolny, lecz nie będzie męża torturował.
– A
w łóżku bądź czuły. Przynajmniej doprowadź go do orgazmu i...
–
Dajże spokój, Terrik!
– oburzył się Riven. – W łóżku nie zamierzam się z nim
bawić. Zrobię to,
co mam zrobić i koniec. Skutecznie mu pokażę, jak mnie brzydzi
taki kontakt.
–
To znaczy, że to,
co ja robię,
też cię brzydzi?
Riven
spojrzał
na
czekającego odpowiedzi przyjaciela.
–
Nie. Brzydzi mnie to,
co ja mam zrobić. Nie to,
co ty robisz – odpowiedział szczerze. – I proszę,
zakończmy ten temat. Ruszajmy, chcę sprawdzić jeszcze jedno
pastwisko – wsiadł na grzbiet ogiera i,
nie czekając na Terrika, pogonił konia. Po chwili już pędził
galopem przez
łąkę. Wiedział, że przyjaciel go dogoni. On ponownie musiał
poczuć wiatr we włosach i wyżyć się w ten sposób. Inaczej go
rozniesie.
*~~*~~*
Stwierdził,
że kij, który podarowała mu księżniczka, bardzo pomagał na
nieznanym terenie. Szybko uczył się pokonywać nim przeszkody.
–
Doskonale ci idzie,
Aranelu – pochwaliła
go
Naela. Oprowadziła go po pałacu i oboje dobrze się czuli w swoim
towarzystwie. Miała nadzieję, że jej brat nie stanie się dla
niego bolącym cierniem. – Teraz wejdziemy do sali tronowej.
Przedstawię ci obecnych.
Domyślił
się, że podczas zapoznania, jak to tu nazywano, będą też
przedstawiciele arystokracji z pałacu.
Naela
otworzyła duże,
rzeźbione drzwi,
naciskając grubą,
mosiężną klamkę. Zazwyczaj robili to strażnicy, ale dzisiaj
zostali z tej funkcji wyłączeni.
–
Król, królowa i inni
siedzą na wprost wejścia. Dotknę cię, kiedy będziesz miał się
ukłonić – szepnęła i wprowadziła go do największej sali w
pałacu. Idąc,
ich kroki pozostawiały za sobą echo. Posadzka w żaden sposób nie
tłumiła wysokich obcasów księżniczki ani jego butów o twardej
podeszwie. Szedł obok niej wyprostowany jak struna. Serce mu
szaleńczo biło, ale w żaden sposób nie pokazał po sobie swych
prawdziwych uczuć. Będzie taki,
jakim go uczono, by był na spotkaniach z arystokracją. Głosy
zebranych zbliżały się ku nim. W chwili, kiedy Naela się
zatrzymała,
on też to zrobił i czując jej delikatny dotyk na dłoni, ukłonił
się.
–
Wasze wysokości, oto
książę Aranel Adantin ze stolicy Risran, krainy Elros. –
Oficjalnie go przedstawiła.
–
Miło nam
cię
powitać, książę z Elros – odezwał się męski głos.
–
Pozwólcie, że dokonam
zapoznania – ponownie głos zabrała Naela. – Król i królowa,
twoi przyszli teściowie. – W ostatniej chwili Aranel powstrzymał
się przed skrzywieniem. – Oni z pewnością pomogą ci w wielu
sprawach. Mój mąż – w jej mowie wyraźnie usłyszał cieplejszy
ton – Dante Elesnar, główny dowodzący naszych wojsk. Obok niego,
a po twojej lewej stronie stoi znajoma ci postać, Yavetil Galdor,
jest on jednym z naszych drogich przyjaciół, nie tylko zwykłym
dowódcą. – Księżniczka przedstawiła jeszcze kilka ważnych
osobistości, wśród których był kapłan mający go złączyć
węzłem małżeńskim z Rivenem. Każdy z nich powitał Aranela
bardzo ciepło. Dopiero w chwili, kiedy oficjalna część została
zakończona, doszedł do wniosku, że zapanowała swobodniejsza
atmosfera.
–
Mój syn ma szczęście,
że jego mężem zostanie tak piękny mężczyzna. – Królowa
podeszła do niego. – Już się nie mogę doczekać zachodu słońca
i chwili waszego połączenia. Powiedz, jak się czujesz?
–
Dobrze, królowo. –
Nie potrafił powiedzieć, że czuje się zagubiony i pragnie wracać
do swego domu. Do pałacu, z którego król ojciec tak łatwo się go
pozbył.
–
Cieszę się. Moja
córka,
widzę,
zajęła się tobą wyśmienicie.
–
Tak, królowo.
–
Doskonale. Teraz pora
na omówienie całej uroczystości.
Proszę,
usiądźmy do stołu. Kapłan przekaże ci najważniejsze informacje.
Z racji tego, że nie widzisz, do ołtarza poprowadzi cię Dante,
który przekaże twą rękę narzeczonemu. To będzie moment, gdy
dotkniecie się pierwszy raz.
– A
on mnie zobaczy. – Och, jakże chciał stąd uciec. Nie chciał
tego słuchać. Mimo tego nie okazał zdenerwowania. Doskonale
wyszkolona maska działała. Tylko obecny Yavetil mógł odczytać
symptomy zdenerwowania. Przez czas podróży nauczył się je u niego
rozpoznawać.
Kapłan
omówił najważniejsze punkty i wszystko to,
co będą mówić. Na całe szczęście dla Adantina nie trwało to
długo, gdyż jego opanowanie, gdy słuchał, jak silną przysięgą
zostanie związany z tamtym mężczyzną, malało. Po niej nie będzie
już odwrotu.
–
Oczywiście są pewne
aspekty,
o których zapewne,
książę,
wiesz – kontynuował kapłan.
– Umocnią
one
i sprawią związek ważnym, a...
–
Dziękujemy za
udostępnienie nam swego cennego czasu, kapłanie. – Król, wbrew,
etykiecie, przerwał wywód przedstawiciela Kościoła Siedmiu
Gwiazd, jaki wyznawano na całym lądzie. – O tych sprawach
porozmawiam z księciem na osobności. – Gdy rano hrabia Melisi
poinformował go o tym, jak słabą wiedzę ma Adantin, bez problemu
zgodził się mu ją przekazać.
Dlatego
kilka minut później zabrał swego przyszłego zięcia do gabinetu,
w którym urzędował. Poprosił go o zajęcie miejsca i zaczął:
–
Dla mnie ten temat nie
jest łatwy i pewnie dla ciebie też nie będzie, ale jest pewna
ważna sprawa, która bez tego sprawi, że ślub nie będzie ważny.
–
Co to za sprawa? –
Musi uważnie słuchać. Czy była szansa na uniknięcie tego związku
tuż po ceremonii?
–
Małżeństwo, aby
uzyskać pełną ważność, musi zostać skonsumowane, a to znaczy,
że ty i mój syn w ciągu tygodnia powinniście złączyć
się
cieleśnie.
Wstrzymał
oddech. Nie, to nie może być prawdą! Wiadomość powinna go
cieszyć.
Ale
jak miała, skoro to nie będzie zespolenie z miłości?
To tylko warunek do spełnienia. Nie, nie może się na to zgodzić!
Nie chce!
–
Wiesz, że to musi się
stać. Inaczej cały pakt zostanie zerwany, a po śmierci twego ojca
Elros zostanie podzielone pomiędzy sąsiadujące krainy, po czym
zniknie z mapy. – Wyraźnie widział strach wymalowany na twarzy
młodego mężczyzny. Ale nie miał wyjścia, musiał mu to przekazać
i jeszcze sprawić, żeby się na to zgodził i nie utrudniał jego
synowi, który już wiedział, że innego wyjścia nie ma. – Nie
chciałbyś tego,
prawda? Rozgrabienia tego pięknego kawałka lądu, podzielenia
ludzi.
–
Nie, królu. – Chwila
słabości minęła, skrył ją głęboko w sercu. – Zrobię
wszystko dla utrzymania wszystkiego w takim stanie,
w jakim jest kraina, z której się wywodzę, panie.
–
Doskonale. Jesteś
mądrym człowiekiem. Pozwól, że zawołam teraz córkę, a ona
odprowadzi cię do twoich komnat. Wypocznij i przygotuj się do ślubu
– powiedział zadowolony król.
Gdy
na nowo był już w swoich komnatach,
został poinformowany, że po obiedzie służący przygotują go do
uroczystości, a później został sam. Mógł się domyślić,
co go czeka po ślubie, ale wolał się łudzić. Przecież jak się
o czymś nie mówi,
to wtedy
to odchodzi. Tak sądził. Głupia,
dziecinna nadzieja. Położył się na łożu całkiem bezsilny. Bał
się tego mężczyzny,
za którego miał wyjść. A co, jak go skrzywdzi? Wolał teraz o tym
nie myśleć. Wszystko,
co się stanie,
robi dla swego ludu. Ta myśl zawsze będzie mu towarzyszyć. On się
nie liczył. Jego uczucia także. Ważni byli ciężko pracujący
ludzie, którzy chcieli żyć w atmosferze pokoju, pragnęli mieć
czym wyżywić rodziny i dożyć starości w domu,
jaki zbudowali, hodując zwierzęta, siejąc na roli to,
co chcieli. On im to da.
*~~*~~*
Czas
mijał. Dzień zbliżał się ku zachodowi, kiedy Riven po kąpieli
zastał w swej sypialni sztab służących, którzy przygotowali mu
potrzebny strój. Składały się na niego długie,
atłasowe spodnie i długa do kolan tunika z szerokimi rękawami.
Wszystko białe niczym śnieg, jaki tu nie padał od lat. Podszedł
do okna i wyjrzał przez nie. Na dziedzińcu gromadziły się tłumy
ludzi, chcąc ujrzeć świeżo poślubionych małżonków, kiedy
wyjdą na balkon i ich pozdrowią. Wiedział, że ważni goście już
są wewnątrz pałacu i zapewne niecierpliwie czekają na widowisko.
–
Panie, pora się ubrać.
– Jeden ze
służących odważył się podejść do niego. Książę zawsze był
dla niego dobry, ale ostatnio nikt nie wiedział, kiedy wybuchnie.
Riven
potarł palcami skronie. Już czas.
–
Masz rację, Onerze. –
Przeszedł na środek pokoju,
zrzucając z siebie płaszcz kąpielowy i tym samym zostając nagi,
poza bielizną,
jaka okrywała jego męskość. Musiał pierwszy pojawić się wśród
gości, aby ich powitać w imieniu swoim i narzeczonego. Już
widział, że zanim nastanie chwila ślubu,
przedstawiciele innych królestw zanudzą go na śmierć.
*~~*~~*
Pukanie
do drzwi zwiastowało nieuniknione. Odwrócił się od okna.
–
Proszę wejść.
–
To ja,
Agathe. Przyszłam przygotować kąpiel i pomóc ci w założeniu
szat, panie. Goście już zebrali się w pałacu. A przed nim stoją
tłumy i niecierpliwią się, ale słońce dopiero zbliża się ku
zachodowi, więc masz czas na wszystko,
panie. – Weszła do łazienki i stamtąd jej ostanie zdania byłyby
dość przytłumione dla kogoś o niewrażliwym słuchu. Wlewała
wodę do wanny. Podszedł do niej.
–
Nalej olejku
jaśminowego.
–
Dobrze, książę. –
Uwijała się szybko i po chwili kwiatowy zapach unosił się wokół,
drażniąc nozdrza. – Zostawię cię samego. W tym czasie
przygotuję strój i szczotkę do uczesania cię.
–
Nie chcę fryzur. –
Nie zniósłby, gdyby zrobiono z niego lalkę.
–
Nie, panie. Pozostawię
twoje włosy takie,
jakie są. – Zamknęła za sobą drzwi, a on skorzystał z
odprężenia się w gorącej wodzie.
*~~*~~*
Gdzieś
w pałacu dwóch mężczyzn zakończyło namiętny pocałunek w
momencie, kiedy potężny człowiek zastał ich w gorącej sytuacji.
–
Elesnar, ty to masz
wyczucie – warknął Terrik,
odsuwając się od kochanka. Nie lubił,
gdy ktoś im przerywał, a za tym człowiekiem i tak nie przepadał.
–
Ile to już lat
jesteście razem? – Dante udał, że szuka w pamięci długości
ich związku.
–
Dziesięć –
odpowiedział Yavetil.
– I
nadal zachowujecie się jak szczeniaki. Chowacie po kątach.
–
To podniecające. Jak
się czujesz ze swoją funkcją?
–
Och, Galdorze, jak
ważna osobistość. Szukałem cię,
Terrik. Riven jest na sali i jako drużba powinieneś być z nim.
Będziecie mieć noc dla siebie. Mam na myśli ciebie i Galdora.
–
Rozmawiałeś z
Rivenem? – Ruszyli we trójkę w stronę kaplicy. Tym razem Dante
nie zabierał głosu.
–
Tak,
Yav, ale nie wiem,
co on zrobi. W każdym razie jest spokojniejszy.
–
Przeciwnie do Adantina.
Kiedy król powiedział mu o pewnych warunkach, wyszedł z jego
gabinetu blady jak ściana.
–
Nie dziwię się. Z
tego,
co mówiłeś,
to wrażliwy młodzieniec. W jego sytuacji też bym był blady z
niepokoju. Cieszę się, że nareszcie go zobaczę.
Przekroczyli
próg kaplicy, w której goście rozmawiali ze sobą,
omawiając zaistniałą sytuację i szybkość ceremonii. Terrik
zobaczył Rivena próbującego uwolnić się od zbyt gadatliwego
ministra sztuki. Uśmiechnął się do niego i postanowił mu pomóc.
Lepiej, żeby książę Saeros nie był zirytowany. Wcześniej
poprosił swego partnera, by zaczekał przed drzwiami i dał mu znak,
jak przyjdzie Adantin, po którego poszedł Dante.
–
Wybaczy pan, ministrze,
ale muszę omówić z księciem ważne ślubne sprawy.
–
Proszę, proszę. –
Starszy człowiek zostawił ich samych,
znajdując sobie inną ofiarę.
–
Dziękuję. Jestem
ci
winien przysługę. Kto zaprosił tego starego, nudnego dziada? –
zapytał go,
pochylając się do jego ucha. Lepiej, żeby niepowołane osoby nie
usłyszały takiej zniewagi i to niegodnej księcia.
–
Król. Powitałeś już
przedstawicieli Saruy?
–
Wszystkich.
–
Wyglądasz doskonale. –
Zmierzył Rivena wzrokiem.
– W
niedoskonały wieczór – warknął i uśmiechnął się do
przechodzących obok książąt z Imrahwe. – Niech już to
się
skończy.
Takie
same myśli miał Aranel,
idąc z Dante korytarzami, trzymając dłoń na jego przedramieniu.
Już słyszał gwar, a po chwili rozległ się dźwięk harfy. Serce
podeszło mu do gardła. Wiedział,
co go czeka
i jak
miał się zachować, ale kiedy dzieje się coś wbrew woli, nie jest
prostym
zrobić to,
co każą.
Zatrzymali
się przed wejściem, nie pokazując się zgromadzeniu.
–
Poczekamy chwilę.
Wejdziemy,
jak tylko Galdor da nam znak, że już pora.
–
On tu jest?
–
Tak, jestem, panie –
odezwał się Yavetil. Musiał przyznać, że Aranel wyglądał
przepięknie. Zapierał dech w piersiach. – Po zawołaniu kapłana
wejdziesz.
Aranel
skinął głową. Jedynym plusem w tym wszystkim, co musiał zrobić,
było to, że spotkał tu dobrych ludzi, dzięki czemu nie było tak
strasznie.
Terrik,
widząc dyskretny znak, przekazał informację przyjacielowi, jak
również poinformował kapłana o sytuacji. Sam stanął obok
Rivena, przed ołtarzem.
–
Zebrani
goście, czas na uroczystość połączenia dwóch dusz i ciał ze
sobą. – Zebrani zajęli przygotowane krzesła. – Dziś, gdy za
oknami widzimy zachód słońca, połączę w jedno dwa życia.
Pragnę, byście w waszych sercach przekazali przyszłym małżonkom
dobre myśli. Rivenie Saeros, zaraz obok ciebie stanie twój
narzeczony, któremu złożysz przysięgę. Niech wejdzie pan młody,
książę Aranel Adantin.
Dziwnie
podekscytowany Riven
skierował wzrok ku drzwiom, nad którymi wisiały girlandy z
kwiatów, kolejny pomysł jego siostry. Cisza na sali przerywana była
piękną melodią, która tworzyła się, gdy kobieca ręka poruszała
strunami harfy. Ale to wszystko nie miało znaczenia, bo najbardziej
interesowała go postać, jaka zaraz pojawi się w drzwiach. I
pojawiła się wyczekiwana osoba prowadzona przez Elesnara. Jako
pierwszy rzucił mu się w oczy strój, był dokładną kopią jego.
Na tym zatrzymał wzrok na małą chwilkę, żeby przesunąć go
zaraz na twarz przyszłego męża. Musiał przyznać, że szkaradą
to on nie był. Srebrne, gęste włosy falowały mu wokół twarzy, a
oczy... Przeraziła go ich pustka. Patrzyły gdzieś w przestrzeń,
nieobecne, a jednocześnie piękne. Dopiero wtedy zmierzył całą
sylwetkę młodzieńca i tu też wszystko wyszło na plus.
Przynajmniej nie będzie mężem brzydala. A i przelecenie go nie
będzie trudne. Chyba. Cóż, pora na przedstawienie. Gdy podeszli
blisko niego, wysunął się ze swego miejsca i wyciągnął dłoń,
na której Dante położył dłoń Aranela. Riven stwierdził, że
ręka księcia była chłodna, ale sucha.
Puls
osiągnął niewyobrażalne tempo, kiedy został przekazany
narzeczonemu. Jego dłoń, gorąca niczym ogień, nie stanowiła
jednak oparcia, bo od razu wyczuł wielki dystans mężczyzny, wręcz
chłód. Po kręgosłupie zatańczyły mu nieprzyjemne dreszcze.
Niczego innego się nie spodziewał. Przecież ten człowiek, Riven,
został tak samo zmuszony do tego obrzędu. Nie chciał tego i jego.
Co, jak Saeros miał kogoś, kogo kochał? O tym nie pomyślał.
Nawet jakby, nic nie mógł zrobić.
Wyczuł
lekkie drżenie Adantina. Bał się go? Przecież nie był tak
straszny. W sumie mógł się obawiać kolejno postępujących
wydarzeń. Ale niech się nie boi. Nie zagryzie go. Chociaż
pierwszego dnia po usłyszeniu, co miał zrobić, z przyjemnością
by to zrobił. Poprowadził narzeczonego w stronę kapłana.
Terrik z oczarowaniem
obserwował sytuację, a zwłaszcza Aranela. Stwierdził, że Yav
miał rację. Książę był uroczy, powabny i pełen gracji. Obaj
wyglądali na bardzo atrakcyjną parę. Dlaczego jego przyjaciel nie
lubi mężczyzn w intymnym sensie? Niech żałuje. Aranel był
zjawiskowy.
Kapłan
zaczął uroczystość, wygłaszając kolejną mowę tym razem na
temat małżeństwa i obowiązków z tym związanych. Zaraz w czasie
tej przemowy przyszły Aranelowi i Rivenowi do głowy sprawy związane
z łożem i jakaś nie do przełknięcia gula uformowała się w ich
gardłach.
–
Dlatego
bardzo ważne jest, żeby mieć na względzie wszelkie potrzeby
małżonka i wypełniać je, troszczyć się o niego i pomagać mu.
Przystąpmy teraz do połączenia tych dwóch mężczyzn. – Kapłan
przerzucił kartę księgi w pozłacanej oprawie. – Rivenie i
Aranelu, połączę was więzią silniejszą od wszystkich innych. Ta
więź pozwala wam w pełni cieszyć się sobą i waszą
cielesnością, mając poparcie rodziny oraz przyjaciół. Dlatego
pytam was, czy chcecie na zawsze spleść ze sobą swój los, życie
i życie związanych z wami ludźmi?
Nastąpiła
przerwa, podczas której znający sytuację wstrzymali oddech.
Riven wiedział, że
„nie” na zawsze rozwiąże pakt, lecz może doprowadzić to do
czegoś większego. Nawet wojny, gdy król Elros uzna to za zniewagę.
Mimo tego kusiło go to słowo.
Aranel
pragnął sprzeciwić się, tylko myśl o swoich poddanych nie
pozwoliła na to. Obaj robili coś przeciw sobie. Coś, od czego
chcieli, by zapadła się podłoga i ich pochłonęła, zabierając
ciężar, jaki im narzucono.
–
Tak
– padło z ust obydwu w tym samym czasie, wbrew ich myślom. Obaj
wiedzieli, że tym przekroczyli ważną granicę. Granicę, z której
nie ma odwrotu.
–
Wasza
wspólna zgoda
sprawiła, że złożycie teraz przysięgę połączenia, w czasie
której zostanie nałożony pierścień. – Aranel zastanawiał się,
dlaczego kapłan po raz kolejny im to tłumaczy, skoro podczas
spotkania wszystko wyjaśnił. W ten sposób przedłuża wszystko. –
Zapraszam, Rivenie, do wypowiedzenia jej. Aranelu, podaj prawą dłoń
narzeczonemu. – Kapłan podał małżeński pierścień Rivenowi,
ten wziął go w swoje palce. Miał nadzieję, że sygnet będzie
pasował na serdeczny palec Adantina. Riven chwycił dłoń Aranela,
ta lekko drżała. Kapłan po cichu wymawiał przysięgę, a
mężczyzna ją powtarzał.
–
Aranelu,
ja, Riven Saeros, biorę sobie ciebie za mojego męża, a tym samym
sam staję się twoim poślubionym małżonkiem. Przysięgam być
przy tobie w zdrowiu i chorobie. Opiekować się tobą, chronić,
pomagać, spełniać potrzeby. Stać się twoim powiernikiem,
przyjacielem, kochankiem, dzieląc zarówno łoże, jak i pasje.
Dlatego daję ci ten pierścień – wsunął mu na palec sygnet –
który symbolizować będzie naszą więź, jaką tu zawieramy.
Będziesz mi jedyny i nie będzie nikogo poza tobą. – Właśnie ta
część sprawiała, że nie miał możliwości mieć kochanki. Każda
z nim przyłapana natychmiast ponosiła ciężką karę. Chciał z
tego zrezygnować, jak z części o wiecznej miłości, ale król się
nie zgodził. – Jeden wyjątek stanowić będzie osoba, która da
nam dzieci. – Wyczuł drgnięcie Aranela. Chłopak
najprawdopodobniej nie został poinformowany o tej części związku.
– Składam tę przysięgę tobie, mężu, mając obecnych za
świadków. – Sam się zdziwił, że te wszystkie słowa przeszły
mu przez gardło.
Kapłan
teraz podał pierścień Aranelowi, szepcząc mu, co to jest i
zapraszając do wygłoszenia przysięgi.
– Powtarzaj za mną.
–
Rivenie,
ja, Aranel Adantin, biorę sobie ciebie za mojego męża, a tym samym
sam staję się twoim poślubionym małżonkiem. Przysięgam być
przy tobie w zdrowiu i chorobie. Opiekować się tobą, chronić,
pomagać, spełniać potrzeby. Stać się twoim powiernikiem,
przyjacielem, kochankiem, dzieląc zarówno łoże, jak i pasje.
Dlatego daję ci ten pierścień – wybadał serdeczny palec i
wsunął mu sygnet. Coraz bardziej się denerwował – który
symbolizować będzie naszą więź, jaką tu zawieramy. Będziesz mi
jedyny i nie będzie nikogo poza tobą. Jeden wyjątek stanowić
będzie osoba, która da nam dzieci. – Ale to chyba nie on będzie
musiał być z kobietą? Nie chciał. Dlaczego nikt mu tego nie
wyjaśnił? – Składam tę przysięgę tobie, mężu, mając
obecnych za świadków.
–
Więź
małżeńska została zawarta. Ja, jako przedstawiciel Kościoła
Siedmiu Gwiazd, ogłaszam obrzęd za zakończony. Możecie... –
Urwał, kiedy zobaczył morderczy wzrok Rivena. Tu zawsze następował
publiczny pocałunek, ale widział, że skończy w najgłębszym
lochu, jak to ogłosi. – Przejść przez życie razem –
dokończył.
Terrik
miał ochotę roześmiać się na głos, widząc minę przyjaciela. A
tak czekał na ten pocałunek. Pierwszy podszedł do młodej pary,
widząc, że Riven puścił rękę męża, jakby zapominając, że
ten nie widzi.
–
Pozwólcie,
że pierwszy złożę wam życzenia. – Nie obawiał się srogiego
wzroku młodego Saerosa. – Książę Adantinie, jestem hrabia
Terrik Melisi, przyjaciel twego męża. – Złapał go za dłoń, a
także Rivena, łącząc je ze sobą. – Chciałbym życzyć wam
wielu wspaniałych chwil na dalszej drodze życia. Przygód, jakie
daje związek. Upojnych nocy... – Zobaczył rumieniec wpływający
na twarz Aranela.
–
Wystarczy,
Terriku. Dziękujemy. – Zdenerwował się Riven. – Możesz
odejść, inni też chcą złożyć gratulacje.
–
Ależ
oczywiście. Jeszcze się zobaczymy, Aranelu.
–
Na
pewno. – Chciał spokoju, ciszy. Tyle głosów naraz niepokoiło
go. Tego również nie pokazywał. Jedyną osobą mogącą dostrzec,
że coś jest nie tak, był stojący obok mąż. Niby mogło mu
pomóc, że znów trzyma go za rękę, ale wiedział, że ten nie da
mu wsparcia.
Terrik,
przechodząc obok Saerosa, wyszeptał:
–
On
nie widzi, nie puszczaj
jego dłoni. Pamiętaj, co przysięgałeś. Pomóż mu. Chociaż
dzisiaj.
Natychmiast
Riven przeniósł wzrok na męża. Czuł jego niepokój w uścisku
delikatnej dłoni. Palce co rusz zaciskały się, to prostowały w
zdenerwowaniu. Potem odwrócił się i zaczął przyjmować
gratulacje, nawet od osób, które widział po raz pierwszy w życiu.
Nie puścił jego dłoni.
Wyjście
na balkon, żeby pokazać się mieszkańcom miasta i przyjezdnym z
okolicznych wiosek, było obowiązkiem każdego z królewskiego rodu.
I tym samym w asyście króla i królowej małżonkowie przeszli w to
miejsce. Tłum, widząc ich w świetle pochodni, zaczął wiwatować
na ich cześć i śpiewać pochwalne hymny. Przytłoczony wszystkim
Aranel stawał się coraz bardziej zmęczony. Jeszcze tylko krótka
obecność na przyjęciu i będzie mógł pójść się położyć. A
co, jak jego małżonek zechce skonsumować małżeństwo? Z całej
siły zacisnął dłoń, nawet nie zdając sobie sprawy, że sprawia
Rivenowi ból. Ten zaskoczony siłą uścisku poruszył ręką, ale
ich splecione palce nawet nie drgnęły, zrobił to po raz kolejny,
by jakoś zwrócić na siebie uwagę męża.
–
Bo
mi zgnieciesz kości – syknął, zaciskając zęby.
Wtedy
Aranel, zorientowawszy się, co robi, zwolnił uścisk.
–
Uśmiechnij
się do ludu. Od dziś też twojego – ponowny szept męża dotarł
do jego ucha. Uśmiechnął się wymuszenie. W udawaniu i
przyjmowaniu różnych masek był mistrzem, ale miał dość gry na
dzisiaj. Podtrzymywanie maski, która chwilami załamywała się,
sprawiało mu dziś problem. To nie było udawanie przed służbą
zimnego księcia, byle tylko zostawili go w spokoju. Tu musiał
przybierać określone miny i zachowanie w stosunku do danej sytuacji
przed tłumem ludzi.
–
Doskonale,
mężu. – Ileż jadu w głosie Rivena kryło się za tym ostatnim
słowem, wiedzą tylko oni. – Teraz przejdziemy do sali jadalnej.
Riven
pociągnął męża w stronę wyjścia z balkonu, a za nimi poszli
jego rodzice. Naela od razu dopadła całą czwórkę, informując,
że goście czekają na zaślubionych, by rozpocząć posiłek.
Obserwowała brata, jak zachowuje się wobec Aranela. Nie miała się
czego obawiać. Riven doskonale się spisywał. Wiedziała, że robi
to wszystko, żeby jego mąż na niczym się nie potknął, tym samym
nie ośmieszył siebie i jego. Pozory, że jest idealnie, królowały
dzisiejszej nocy.
Po
wejściu na salę
zajęli miejsca przy głównym stole pomiędzy rodzicami. To był
sygnał do podania wystawnego obiadu składającego się z paru
rodzajów zup, mięs, warzyw i wykwintnych deserów pochodzących od
miejscowego cukiernika. Aranel, zaskoczony, że królowa mówi mu, co
gdzie ma na talerzu, podziękował jej, a pierwszy kęs uświadomił
mu, że był głodny. Zjadł wszystko ze smakiem i popił winem.
Wtedy na sali nastąpiło poruszenie.
– Co się dzieje? –
zapytał kobiety.
– Przyjezdni Bardzi
wykonają na waszą cześć kilka utworów i wygłoszą poematy.
Będzie to podziękowanie za gościnę w mieście – mówiła
królowa.
– I
znów będę musiał udawać, że mnie to ciekawi – mruknął
siedzący po lewej stronie męża Riven.
–
Mój
syn
nie lubi takich przedstawień. Ale tym razem się poświęcisz,
prawda? – Trudno było powiedzieć, czy w głosie króla było
więcej ze zwykłego pytania, czy rozkazu.
Aranel
wsłuchał się w piękne piosenki i muzykę. Nie musiał mieć oczu,
by widzieć grających i śpiewających artystów. Wyczuwał każdą
nutę i drgnięcie powietrza swoim ciałem. To, co się działo, było
majestatyczne. Talent, jaki grajkowie pokazywali, był rzadko
spotykany. Każda chwila była dla niego niczym mrugniecie powieki,
gdy ich słuchał. Natomiast jego mąż przeżywał wszystko inaczej.
Nudził się. Dla niego rozrywką były szerokie, niezgłębione
pastwiska, wiatr we włosach i poruszające się mięśnie konia pod
nim. Nie jakieś tam zawodzenia. Na szczęście przychodziła pora na
opuszczenie przyjęcia. Zawsze małżonkowie po posiłku i występie
Bardów byli przygotowywani do swej nocy poślubnej, a goście
biesiadowali do samego rana. Właśnie, noc poślubna nadal spędzała
sen z powiek Rivenowi. Miał tak mało czasu na przełamanie się. I
podejrzewał, że Adantin też nie będzie uległy, co utrudni całą
sprawę. Widząc ponaglający wzrok ojca, odwrócił się do
Adantina.
–
Mężu,
udajemy się do swoich komnat. – Widział, jak grdyka Aranela
porusza się co jakiś czas, prawdopodobnie przełykając ślinę.
Wstał i wziął go za rękę. – Czeka nas noc poślubna.
Aranel
natychmiast zbladł. To stanie się dzisiaj? Mimo tego posłusznie
szedł obok swego męża, gotowy przyjąć wszystko,
co czeka go tej nocy. Tylko czemu czuł się tak, jakby miał zostać
na nim wykonany wyrok śmierci?
dziesięć lat razem, cudownie.. i wciąż się kochają i szaleją za sobą nawzajem :). jeju, chciałabym takich u siebie w pokoju! popatrzyłabym sobie XD
OdpowiedzUsuńczemu Terrik nie lubi Dantego? przecież Dante to taki fajny.. misio!
biedny Aranel.. najpierw informacja o bzykaniu, a potem o tym dziecku.. i jeszcze nikt mu tego nie wytłumaczył. eh.. a Riven też mu niczego nie ułatwia. mógłby być dla niego milszy! i go zrozumieć. Aranel nie widzi, a cały tłum głosów to dla niego stanowczo za dużo. i przez to czuje się niepewny i zagubiony, szczególnie, że jest w nowym, nieznanym miejscu, ma w głowie noc poślubną, której się boi. eh.. najchętniej trzepnęłabym takiego Rivena przez łeb i mu nagadała. może by w końcu kabelki w tej jego pustej mózgownicy zaczęły łączyć.
sama ceremonia była prosta. najpierw przysięga, potem sygnety. bez żadnych udziwnień czy głupich incydentów. i ten morderczy wzrok Rivena na kapłana XD. doskonale rozumiem Terrika, sama chciałabym przeczytać ich pocałunek. no i, co rude, to wredne.. Terrik i jego życzenia wobec nowożeńców XD.
Ay
Czemu nie lubi Dantego? Tak naprawdę go lubi, ale nie wie o tym. Jakoś on nie przepada za wielkimi misiami i to jeszcze robiącymi co chcą. :D
Usuńno tak, woli Galdora XD. swoją drogą, wczoraj czytając Władcę Pierścieni, kilka razy mignęło mi "Galdor" :P
UsuńAy
Ayyy, chrzanić zrobienie makijażu do pracy, kiedy można przeczytać takie ciekawe rzeczy... :) Rozdział rewelacyjny. Tylko znowu mam ochotę kopnąć Rivena. Chociaż może nie tak mocno, no chyba że w następnym rozdziale coś nawywija... A to bardzo prawdopodobne. Fajnie, że Yav i Terrik są ze sobą tak szczęśliwi... Oby i ten książęcy głąb w porę pojął, co czuje. No cóż, muszę lecieć... Wrócę za dwa tygodnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Na chwilę obecną czytając te wszystkie rewelacje ze strony Aranela, współczuje mu. Niewidomy, zmuszony do małżeństwa, bez zrozumienia i oparcia, bo tak na prawdę w miejscu, w którym się znalazł nie ma nikogo bliskiego. Riven natomiast to rasowy dupek i mógłby mieć choć odrobinę empatii, bo on jest bardziej wtajemniczony i obeznany, na zupełnie innej pozycji niż Aranel, którego na dobrą sprawę wcale nie próbuje zrozumieć, tylko go ocenia... Założę się, że tej nocy po ślubie jeszcze nie skonsumują związku, ale o tym przekonamy się dopiero w maju.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłego wypoczynku, weny i pozdrawiam ;3
Świetny rozdział, przed nami noc poślubna i... dwa tygodnie oczekiwania, cóż umilę sobie oczekiwanie na następny odcinek kolejną lekturą MUZYKI. A jak będzie z Twoim drugim opowiadaniem, tam też przerwa ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam***
No właśnie co do drugiego opowiadania, to dopóki Yaoista nie będzie miał netu i prądu (elektrycy wymyślili sobie wielki remont), to nie będzie rozdziału, bo on go ma. Także w piątek też raczej nic się nie ukaże. Ale na pewno opowiadanie będzie kontynuowane.
UsuńJuż teraz wiem dlaczego tak szybko zlatuje mi tydzień.
OdpowiedzUsuńWszystko w oczekiwaniu na rozdziały od Ciebie;)
W końcu doczekałam się spotkania Ravela i Aranela i muszę przyznać tego się właśnie spodziewałam.
Raven jest dokładnie taki chłodny jak powinien być.
Na pewno noc poślubna będzie dla nich obojga ciężkim przeżyciem.
Oby tylko Raven nie okazał się zbyt brutalny.
Już wspominałam wcześniej ale właśnie to mnie najbardziej przeraża jakoś.
Aranel przez swoją ułomność wydaje się niczym bezbronne dziecko.
tymczasem życzę przyjemnego wypoczynku i pozdrawiam serdecznie.
Riven już się trochę uspokoił.
OdpowiedzUsuńTo musiała być dla Aranela straszna wiadomość.
Fajnie,że Terrik i Yav są razem przez tal długi czas ^_^
Miejmy nadzieję,że Riven niczego nie nawywija i nie skrzywdzi Aranela.
Teraz trzrba wytrwać do 7 maja.
Jestem jak nic ciekawa jak to wszystko się dalrj potoczy.
Niemniej jednak rozdział był przewspaniały.
Pozdrawiam!
P.S. A w wolnym czasie zapraszam do siebie.
Nareszcie się spotkali! Riven mógłby chociaż spróbować zrozumieć Aranela, wiem że dla niego to też jest trudne, bo nie lubi mężczyzn w tym sensie, ale Aranel ma o wiele trudniej bo musi sobie poradzić nie tylko ze ślubem i nocą poślubną ale też z nowym miejscem, fakt że jest niewidomy dodatkowo wszystko komplikuje.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje że Riven nie zrobi czegoś głupiego. No ale przekonamy się dopiero 7 maja.
Rozdział był idealny. Wspaniale opisałaś przeżycia bohaterów podczas ślubu.
H.M.
Przeczytałam kilka Twoich opowiadań i szczerze powiem, że "Połączeni", w porównaniu do pozostałych, jest niezwykle patetyczne i przesadzone (zwłaszcza przy przemyśleniach i opisach, teraz ta cała przysięga). Rozdziały też jakby krótsze? Mimo wszystko dzięki ciekawej fabule czyta się lekko i przyjemnie, choć chwilami nudnawo - pewnie się to zmieni wraz z rozwojem opowiadania. :) dzięki za rozdział.
OdpowiedzUsuńlilo
Rozdziały są zawsze tej samej długości. Czasem tylko chodzi o pół strony mniej lub więcej, a ten rozdział był jeden z dłuższych.
UsuńW takim momencie zatrzymałaś i my mamy czekać? Ja się tak nie bawię! *tupie nóżką* xD No ale cóż, życzę Ci w takim razie fajnego wyjazdu, obyć nabrała na nim chęci do pisania <3
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny. Eh z Twoimi opowiadaniami mam taki problem, iż nie wiem jak je skomentować. Bardzo mi się podobają, a jak chcę ślad po sobie zostawić to - pustka w głowie... Zresztą i tak ludzie powyżej napisali już wszystko...
Jednak napiszę coś od siebie i powiem, iż lubię i Rivena i Aranela. Pasują do siebie i czuję, że będą później ze sobą szczęśliwi ♥♥
Jak słodko Yav i Terrik są ze sobą dziesięć lat <3 Ta parka też jest fajna. I czuję, że będzie miała wpływ na głównych bohaterów.
Życzę dużo weny, abyś nabrała sił i z niecierpliwością czekam na 5 rozdział ^-^
Pozdrawiam! <3
Ważne, że zostawiasz po sobie ślad. Nie zawsze trzeba pisać długie komentarze, by pokazać, że się było i czytało.^^
UsuńCo do czekania... Pomęczycie się trochę. :DD
Oj pomęczymy, pomęczymy.. ;c
UsuńNo ale nie chcę zostawiać po sobie coś w stylu "przeczytałam", a nic dobrego do głowy mi nie przychodzi >.< Jednak wiem, że komentarze dają niezłego "kopa" autorowi, no i są miłe (znam to uczucie, w końcu sama prowadzę bloga xD). Dlatego obiecuję, iż się zmobilizuję i będę pozostawiała po sobie ślad (jeżeli jednak nie wyjdzie, to wiedz, iż zawsze będę wierną czytelniczką ;3)
Pozdrawiam
UUU no i noc poślubna. Mam nadzieje, że Aranel nie zostanie skrzywdzony i mąż pozwoli mu przez to przejść. Niecierpliwie wyczekuje kolejnego rozdziału
OdpowiedzUsuńmatko boska, jaki biedny jest ten chłopak... ale znając ciebie i tak skończy się wszystko happy end'em :33 więc nie mam się co martwić >D
OdpowiedzUsuńJa wiem że masz własne życie ale... o BOGOWIEEEE jak ja wytrzymam dwa tygodnieeee @o@?????? Tyle czekania, to będzie męczarnia... no ale ważne że będzie :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału... był super. Nareszcie pierwsze spotkanie. Bardzo polubiłam Terrika a Yavetil jest kochany :D uwielbiam takich wielkich żołnierzy o wielkim serduchu.
Tylko.... jak mogłaś zrobić zakończenie w takim momencie skoro rozdział będzie tak późno?? Och ja chyba nie wytrzymam ;/. Riv podchodzi do tego, "zagryźć zęby, i szybko załatwić sprawę", ale wszyscy mówią ze ma dobre serce... bardzo jestem ciekawa jak rozwinie się sprawa w sypialni. Na pewno nie będzie chciał specjalnie skrzywdzić Aranela, ale cały czas zastanawia mnie czy on wie jak się za to zabrać XD. Może Terrik powinien mu udzielić korepetycji?
Dużo dużo weny żeby ci spokoju nie dawała i żebyś stworzyła mnóstwo rozdziałów :D
*.* Rozpływam się! Na razie jest świetnie. Czekam na nexta! Pozdrawiam i dużo weny!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńahhh, nie sądziłam, ze wszyscy (no przynajmniej większość) wie o Terriku i Yaventil'u, mam nadzieję, że Riven z czasem się przekona do Adantina bo to będzie ciężko... Ślub jak i sama uroczystość rewelacyjnie wyszła. Ciekawe jak się rozwinie cała sytuacja w sypialni...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie i gorąco Basia
Lubię Terrika i Yavetila (znasz moją tendencję do mylenia imion, jeżeli to zrobię, to wybacz). A wręcz ich uwielbiam. Żal mi Adantina. Wspominałam, że nie lubię Rivena? To wszystko przez jego postawę. Postawa jak tu zrobić krzywdę Adantinowi... Masakra. Mam nadzieję, że wszystko się między nimi ułoży.
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział:) Pozdrawiam i dużo weny:)
OdpowiedzUsuńWiększość "starych wyg" myśli, że jak ktoś jest młody to jest mało inteligentny. A niestety, wiele młodych ludzi jest równie mądrych jak starsi. Tylko, że są mniej doświadczeni i to powoduje, że są uznawani za gorszych. Wiele osób starszych zapomina, że to jaką oni zdobyli wiedzę poprzez długoletnią praktykę, młodzi ludzie teraz zdobywają na studiach i przez prywatne ćwiczenia różnych umiejętności. Ja też lubię ich pocałunki, w szczególności opisywać :) Wena i pomysły się przydadzą. Do sesji zostało mało czasu :P
OdpowiedzUsuńTak bogato z charakterami postaci u Ciebie jeszcze nie było. Tyle szczegółów, rozgałęziających się cech... Jest pięknie! Podoba mi się to, że Terrik, choć wygląda na typowego hrabię - postawnego, władczego - bardzo liczy się ze zdaniem przyjaciela i z wyczuwalną niepewnością i smutkiem słucha, gdy Riven opisuje to, jak brzydzi się stosunkiem dwóch mężczyzn. Tłumaczenia księcia są trochę dziecinne. Jak się coś nie podoba, to ogółem... Tak myślę. xP
OdpowiedzUsuńJa Dantego lubię. Taki swój chłop, no xD Bardziej olbrzym, o xD Faajny ;3
Och, ciekawa jestem, jak wyglądać będzie ta noc poślubna. Miałam zaległości i jak zobaczyłam, że rozdział będzie 7ego maja, nieco ucieszyło mnie to, że będę na bieżąco, a z drugiej strony pomyślałam, że miałabym od razu dwa przyjemne rozdziały na raz. xD No, ale dwa grzybki to za dużo. Jeszcze bym Ci suszyła głowę o kolejny rozdział, a znając mnie, to byłoby baardzo prawdopodobne. xD
Podobała mi się przysięga. ;3 Coś mi się wydaje, że z pewnymi jej punktami wiążesz przyszłość. xD
===
Będę czekać na odpowiedź na komentarz. xD I powiadamiam o nowym rozdziale.
Przy okazji... Ty dywany prałaś, a ja odkurzałam na dwa razy - gdyby zebrać wszystkie włosy, jakie mi wypadają, byłyby ze dwie peruki. xDDD
Już nie mogę się doczekać. Luano, jest szansa by nowy rozdział pojawił się rano ? Pozdrawiam***
OdpowiedzUsuńJest już 7 maj :D hip hip hurrrraaaaa!!! Ja chcę rodzialik ...!!! Dzisiaj piszę maturę i nic by mi nie poprawiło teraz humoru jak wiadomość że go bym zaraz przeczytała :D Jak nie dodasz do 7 rana to będę w domu po 13 i pierwsze co to włączę tą stronę....co tam że w środę piszę z maty a pół roku się na lekcjach obijałam...pozwólmy priorytetom stanąć na pierwszym miejscu >_<
OdpowiedzUsuńŚlub był bajeczny . Mam nadzieje że Riven szybko zakocha się w Adatinie, a Adatin w Rivenie.
OdpowiedzUsuńUlala, 10 lat ze sobą są Terrik z Yavem. Kofam tą parkę <3. <3
Rozdzilik super :*)
Papatki i życze dużo WENY :)
Misiaczek
hmm czytam te opowiadanie juz 3 raz, i dopiero teraz to wyłapałam, ale przecież Aranel wiedział o potomku.. w pierwszym rozdziale pisze "[...] Nie będziemy mogli mieć dzieci [...]
OdpowiedzUsuń– Nie. Dlatego, że Riven spłodzi potomka z wybraną kobietą w rok po waszym ślubie."
czy tylko ja czegoś nie rozumiem, i to ma sens?
Przyznam, że nie wiem, nie pamiętam. To mój tekst i gdyby mnie zapytać jakie występują w nim postacie to nie znałabym odpowiedzi. Dziwne może, ale prawdziwe. Także nie mam pojęcia jak tutaj jest z tym o czym piszesz. :)
Usuń