12 października 2012

Młody

Kochani, dzisiaj chcę Wam dać do poczytania i oceny pierwszy rozdział opowiadania pod tytułem Młody. Napisała go moja koleżanka Lady-Makbet, dla której jest to pierwsza próba pisania opowiadania yaoi. 
Obie prosimy o szczere opinie na temat tego rozdziału, porady, konstruktywną krytykę i... no sami wiecie co. :D
Opowiadanie nie było betowane.

I przypominam, że wczoraj wstawiłam 5 rozdział Spontanicznej decyzji.

****


Lady-Makbet 

Młody


Młody, nastoletni chłopiec szedł szybko ulicą. Chciało mu się płakać. A nawet wyć z rozpaczy. Jego świat już się zawalił, ale nie mógł tego pokazać. Niecałe dwa tygodnie temu, jego rodzice zginęli w wypadku. Szczęściem było to, że akurat jego siostry nie pojechały z nimi do znajomych. W takim wypadku zostałby sam na świecie. A tego nie chciał, za nic w świecie. Jednak teraz jego największym problemem, było to, że według prawa, nie był pełnoletni, więc nie mógł opiekować się swoimi siostrami. Także nie mając żadnych zarobków. A nikt nie chciał mu dać pracy. Ich prawo zabraniało tego do ukończenia pełnoletności. Pierwsze osiemnaście lat jest uważane za dzieciństwo, później dopiero kto chciał mógł iść do pracy na pół etatu. Dopiero po ukończeniu dwudziestego pierwszego roku można było pracować na cały etat. A to było aktualnie jego największym problemem. Nie mógł mieć żadnej pracy, a w przyszłym roku dopiero na pół etatu. Przez najbliższe cztery lata nie utrzyma sióstr z małej części odszkodowania o ile w ogóle im je przyznają. Zanim to nastąpi, dużo czasu minie, a jeszcze musi spłacać kredyty mieszkaniowy. A nie ma takich pieniędzy. Jeżeli by dostał odszkodowanie mógłby je spłacić w całości, ale wtedy nie wyżyje z siostrami. Gdy doszedł do parku rzucił się wręcz na ławkę i zapłakał. Nie wiedział jak to rozwiązać. Nie potrafił sobie tym poradzić. Fakt, rodzice przygotowywali go na różne ewentualności życiowe i jak ma sobie w nich radzić, do jakich urzędów iść i co wykonać. Jednak teraz przytłoczył go ten ogrom nieszczęść. Jeszcze musiał odebrać siostry ze szkoły. Ze swojej tymczasowo zrezygnował. A i tak najprawdopodobniej pójdzie do szkoły wieczorowej. Albo w ogóle z niej zrezygnuje. Po chwili płaczu uspokoił się i wrócił na właściwą drogę, którą szedł. Po chwili jednak stwierdził, że skróci sobie drogę przechodząc prze kilka ulic, których za bardzo nie znał, ale wiedział w jakim kierunku się udać. A to było w sumie najważniejsze. Gdy minął czwartą z kolei uliczkę, kątem oka zauważył duży neon, aktualnie nie dający światła zapraszający do nocnego klubu. W tym momencie młodzieniec stwierdził, że musi zajrzeć tam wieczorem jak dziewczynki pójdą spać. Był już gotowy na wszystko byle by je utrzymać. Nie chciał ich stracić. Mimo iż ubiegał się o usamodzielnienie, które było równe z prawem do pracy. A to teraz było mu bardzo potrzebne.

~*~*~*~

Wieczorem, gdy dziewczynki już zasnęły, po wieczornym płaczu za rodzicami, młody chłopak odetchnął spokojnie. Miał chwilę czasu by pomyśleć co jeszcze trzeba zrobić. Jutro musiał iść do jeszcze dwóch urzędów, a za trzy dni musiał iść na rozprawę do sądu. Jeszcze ten adwokat… Na szczęście nie żądał od niego wielkich pieniędzy. Mimo wszystko miesięczna wypłata ojca i matki razem wziętych, dla niego… Było to dużo. A on i tak był jednym z najtańszych. Ale pieniądze brał po wygranej sprawie. Jeżeli przegra bierze z tego połowę. Przynajmniej tyle miał szczęścia. Chociaż wolałby, żeby człowiek, któremu sowicie płaci, wygrał. Chłopak podliczył wszystkie koszty. Kremacja, wspólna płyta nagrobna, spłata mieszkania, adwokat, sprawa w sądzie o usamodzielnienie, jedzenie, opłaty. A pieniądze bardzo szybko wychodzą. Jego rodzice mieli dość spore oszczędności na czarną godzinę. Ale to co się teraz działo, przerastało siedemnastolatka. Nie jednego dorosłego by to przeraziło, a co dopiero jego. Wiedział, że przez najbliższe miesiące nie będzie spał spokojnie. To on musiał zidentyfikować zwłoki. Dziadkowie nie żyją. Może to i dobrze, że nie dożyli śmierci własnych dzieci. Rodzice byli jedynakami, a ich kuzynowie i wujkowie się nimi nie interesowali. Jego byli opiekunowie mieli przyjaciół, ale ci nie mogli im pomóc. Sami ledwo ciągnęli koniec z końcem, wychowując czwórkę dzieci. Chociaż przyjaciółka jego matki podrzucała mu co mogła i pomagała kiedy tylko miała chwilę czasu. Nie chciał ich obciążać. Po chwili stwierdził, że nie potrzebują domu, w którym jest tyle wspomnieć. Gdy go sprzedać, akurat powinno mu starczyć na małe dwupokojowe mieszkanko. Bardzo małe. Ale wolał mieć małe mieszkanie, którego nie musiał by spłacać niż duży dom, z wieloma wspomnieniami, który by im odebrali i wylądowali by w trójkę na bruku. Dlatego właśnie w przypływie impulsu odwagi, ubrał się i wyszedł do nocnego klubu, który dzisiaj widział. Po piętnastu minutach wszedł do środka. Był delikatnie mówiąc zszokowany. Po pierwsze nocny klub to zmyłka. Była to po prostu „agencja” męskich prostytutek. Po drugie był to klub/agencja GEJOWSKA. On to miał szczęście. Miał jakiegoś pierdolonego pecha, który go nie chciał opuścić od jakiegoś czasu. Nie potrafił się co pięć minut zbierać z podłogi, bo los mu co chwilę złośliwie podcina nogi. Był gejem. I co z tego? Już chyba wolałby obsługiwać kobiety, niż obleśnych typów, z wielkimi brzuchami i pocących się jak nie wiadomo co. Chociaż kobiety pewnie też się takie trafiają. Tylko to raczej one dbają o czystość ciała, a nie mężczyźni.
- Hej mały. Jak tu wszedłeś? Nie jesteś za młody by przebywać w takim miejscu? Dokumenty pełnoletniości poproszę. – Przed nim jak spod ziemi wyrósł ochroniarz. Wiedział, że nie może okazać nerwów.
- Chciałbym się spotkać z pańskim szefem. Jeżeli byłaby taka możliwość. Nawet w tym momencie. Zajmę mu góra pięć minut.
Ochroniarz zmierzył go wzrokiem. Widział tu różnych typków. Chcieli zrobić na nowe ciuchy, bo tysiące od tatusiów im nie wystarczały. Chcieli zrobić na złość rodzicom, spotykając w takich miejscach z ich znajomych. Chcieli więcej niż mieli. O wiele więcej. Jednak coś w spojrzeniu tego dzieciaka powiedziało mu, że taki nie jest. Kazał mu poczekać i sam poszedł do szefa. Wiedział, że może nie powinien go tam zostawiać, ale podświadomie wiedział, że chłopak nie ruszy się z miejsca. Zapukał kulturalnie do drzwi gabinetu szefa, po czym bez zaproszenia je otworzył. Mężczyzna wykrzywiał z rozkoszy twarz, a wystające gołe stopy, spod biurka aż za bardzo dawały znać, co ktoś mu robi pod stołem. I nawet przypuszczał kto.
- Kurwa Araliel nie tee...- po gabinecie rozszedł się przeciągły jęk. Niczym nie skrępowany chłopak krzyknął także siedząc nadal pod biurkiem, a z dziury na nogi można było zobaczyć wychylające się prawie nagie pośladki z wibratorem w chętnej dziurce, który przed wypadnięciem powstrzymywały tylko cienkie springi. Mężczyzna poklepał swojego pupila po głowie, dał mu jego marżę po czym kulturalnie kazał mu wyjść. Czasem lubił także sam wykorzystywać swoje dziwki. – Araliel nie mogłeś lepszego momentu wybrać. – Jego szef miał skrzywioną minę.
- Diego. Jest sprawa. Poważna. Przyszedł tu pewien nastolatek. Prawdopodobnie nie jest pełnolet… - nim mężczyzna skończył mówić, jego przyjaciel spojrzał na niego gdy ten zaczął mówić „nie jest” i zaraz mu przerwał następne słowo.
- Odpada. Dobrze wiesz, że bierzemy tylko pełnoletnich. – Jednak coś w spojrzeniu Araliego kazało mu zapytać o co chodzi.
- Ma inne oczy niż wszyscy ci tutaj. On jest… zdesperowany. To chyba dobre określenie. Ma smutne spojrzenie. A to mi się nie podoba. Pogadaj z nim chociaż, co?
Diego wiedział, że jego przyjaciel nie zaprzątał by mu głowy niepełnoletnim chłopakiem, gdy nie uważał tego za ważne. A ta sytuacja wyraźnie oznaczała, że było to bardzo ważne. Araliel rzadko go o cokolwiek prosił. Po chwili stanął przed nim młody chłopaczek. Dawał mu góra szesnaście lat.
- Jak się nazywasz i ile masz lat? I czego szukasz w takim miejscu i u mnie? – Diego przybrał maskę zimnego drania. Jednak bardzo uważnie obserwował chłopaka, tak samo jak jego przyjaciel stojący za jego plecami. Chłopak skulił ramiona. Wiedział, że i tak nie ma szans.
- Nazywam się Farid. Mam siedemnaście lat. Niedawno je skończyłem. – Chłopak ponownie miał ochotę się rozpłakać. Jego rodzice zginęli dzień przed jego urodzinami. Już nigdy nie będzie ich obchodził. Będą mu się źle kojarzyć. Po powiedzeniu ostatniego słowa, szybko zamrugał oczami, by osuszyć oczy, co nie uszło uwadze dwóch mężczyzn. – Chciałbym u pana, znaleźć pracę. Wie pan, że można pracować dopiero od osiemnastego roku życia… A mnie na to nie stać. Nie mogę iść tak późno do pracy. Bo stracę już wszystkich, których kocham. – Ostatnie zdanie wyszeptał. Jednak mimo to mężczyźni usłyszeli to. Nie byli chamami, bez uczuć, którzy żerują na ludziach sprzedając ich ciała. Pozwolili po prostu tym co chcieli, robić to w legalny sposób. Nie oddawali swoich chłopców byle komu, bez sprawdzenia danego człowieka. A także mieli dość pokaźne wpisowe, przez co mogli z góry pozbyć się biednych, chcących zniszczyć takich młodych chłopców. Jednak każdy chłopak miał możliwość odmówienia danego zlecenia, jeżeli nie preferował takich zabaw. Zresztą mieli katalog swoich chłopców, który co z nich lubił. Były tam zamieszczone także ich zdjęcia. Dlatego rzadko kiedy zdarzały się przykre sytuacje. Mężczyźni spojrzeli po sobie, jednak to Araliel odezwał się pierwszy.
- Co się stało mały? Czemu miałbyś wszystkich stracić? – Chłopak przełknął ślinę. Wolał postawić wszystko na jedną kartę.
- Trochę ponad dwa tygodnie temu, moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Nie mam żadnej rodziny, prócz dwóch sióstr, bliźniaczek dziesięcioletnich, a nie chcę ich stracić. Są moimi jednymi krewnymi na tym świecie. Rodzice mieli przyjaciół ale oni sami ledwo wiążą koniec z końcem. Do osiemnastki nie mogę dostać pracy, a później i tak nie utrzymam naszej trójki z połowy etatu. Po za tym nie wiadomo czy wypłacą nam ubezpieczenie, jeśli tak, to nie wiadomo kiedy. A za coś musimy żyć. Oszczędności rodziców poszły na pogrzeb, trzy miesięczną spłatę kredytu mieszkaniowego, żeby miał czas znaleźć pracę, na opłacenie prawnika , żebym mógł się usamodzielnić i znaleźć pracę oraz na życie. Zaczyna mi brakować. A chcę zapewnić dziewczynkom bezpieczny dom i przyszłość. – Farid mówiąc to wszystko, nie podnosił oczu na mężczyzn. Czuł się głupio, że im to powiedział. Ale może dzięki temu, go przyjmą. Mężczyźni popatrzyli na siebie. Araliel pokazał Diego pewną liczbę na palcach po czym ponownie spojrzał na chłopaka. Teraz to do jego przyjaciela, ale i szefa należała decyzja.
- Mogę dać ci dwa i pół tysiąca na miesiąc. Ale na razie nie będziesz u mnie pracował. Przyjmuję tylko osoby pełnoletnie. Jak już będziesz pełnoletni, bądź sądownie zostaniesz usamodzielniony będziesz musiał to odpracować. Jeżeli zaczniesz u mnie pracę, będziesz zarabiał siedem tysięcy miesięcznie minus to co ci pożyczę do tego czasu. Czyli co miesiąc będziesz miał mniej o dwa i pół tysiąca, do czasu spłaty. Oprócz tego będziesz miał premię od klientów, bądź prezenty. Ale to od nich zależy i od ciebie. Jeżeli jesteś zdecydowany, przyjdź tu za dwa dni o dwudziestej pierwszej. Podpiszę z tobą dokumenty.
- Tak. Jestem pewny. Dziękuję za pana dobre serce i chęć pomocy. Jednak… - Chłopiec zaczął lekko panikować jak oczy mężczyzny się zmrużyły niebezpiecznie. A Diego zaczęło chodzić po głowie, czy chłopak czegoś nie udaje, nie będzie go chciał jeszcze bardziej wykorzystać. Zastanawiało go czego jeszcze chce, skoro i tak patrząc obiektywnie dużo mu zaproponował. – Czy mógłbym przyjść o dwudziestej drugiej trzydzieści. Siostry od śmierci rodziców, mają problemy z zasypianiem. Raz zasypianie trwa dziesięć minut a raz trzy godziny. Nie przeszkadzałoby to panu?
Araliel wiedział jak uśmiech wpływa na usta jego przyjaciela. Też na początku myślał, że chłopak będzie chciał więcej. Jednak taka prośba, to było nic. Wiedział, że Diego da mu swój numer i każe napisać sms-a wieczorem kiedy przyjdzie. Jak na potwierdzenie swoich myśli, jego były kochanek wyciągnął swoją wizytówkę.
- Jak uśpisz siostry napisz mi sms-em o której będziesz. To nie jest taka zwykła spelunka. Mamy tu swoje wymagania. Będziesz musiał odpowiedzieć na kilka pytań. Ale to za dwa dni, będziemy musieli cię pomierzyć i zrobić zdjęcia. Nago. – Chłopiec się zarumienił. – Teraz jednak zadam najważniejsze pytanie. Jesteś prawiczkiem?
Farid nieśmiało kiwnął głową. Nigdy nie przypuszczał, że będzie się tak wstydził. Nigdy nie przypuszczał, że wstydziłby się tego, że jest czysty. Jednak teraz tak było. Był niedoświadczony, a przez to mogą go nie przyjąć.
Araliel jakby czytając w jego myślach powiedział do chłopaka.
- To dobrze. Powiedzmy, że działa to na twoją korzyść i nie ma się czego wstydzić. Zobaczymy się za dwa dni. Dobrze?
Nastolatek jeszcze tylko kiwnął głową, pożegnał się po czym pędem ruszył do domu. Mimo wszystko czuł się upokorzony. Nigdy by nawet nie przypuszczał, że sprzeda swoje ciało, czy tym bardziej swój pierwszy raz. Miał go zrobić z osobą, którą kocha. Jednak los zgotował mu niemiłą niespodziankę.

~*~*~*~

Diego został sam z Aralielem w gabinecie. Zastanawiał się czy to co zrobił nie było szaleństwem. Według niego było. Naprawdę dużym szaleństwem. Mimo tego, uważał, że zrobił dobrze. Pomógł chłopakowi i jego siostrom przeżyć. A to, mimo prowadzenia burdeli i tego, że z czasem sprzeda ciało chłopaka jakimś mężczyznom, liczyło się jako dobry uczynek. Gdyby tego nie zrobił, młody, jak zaczął nazywać go w myślach i jego siostry wylądowali by pod mostem. Nie było ich winą, że rodzice zginęli, czy tym bardziej, ze posiadali kredyt na dom, w którym żyli. Wolał im pomóc, niż gdyby mieli wylądować u rodziny, która by ich nie chciała. Albo w domu zastępczym. W najgorszej z możliwych wersji rozdzielono by ich, siostry trafiłyby do domu zastępczego, a on do sierocińca, ponieważ nie wiele czasu brakowało mu do pełnoletniości, a takich osób się nigdy nie adoptuje, by nie robić sobie kłopotów. Nie był aż takim egoistą, żeby nie ochronić tych dzieciaków. Jeżeli miał taką możliwość. Zrobił to. Po chwili, poczuł ciepłą dłoń na ramieniu. Wzdrygnął się mimowolnie, ponieważ nie przypuszczał, że jego były kochanek tu jeszcze jest.
- Dobrze postąpiłeś Diego. Jestem z ciebie wyjątkowo dumny pod tym względem. – Poczochrał mu ciepłą ręką włosy, na co rok starszy mężczyzna prychnął. – Ale nie wykorzystuj naszych chłopców do swoich celów. Bardzo cię proszę. Mimo wszystko, jesteś ich szefem.
Mężczyźni zmierzyli się wzrokiem. Diego nadal nie wiedział, że Araliel odszedł od niego przez zdrady, których dokonywał regularnie. Miał go przecież przy sobie, a i tak ciągle go zdradzał. A on nie chciał być dodatkiem do seksu z chłopcami. Zresztą nie chciał by Diego ich wykorzystywał.
- A co mam zrobić, jeżeli ty mnie nie chcesz? Muszę czasem się jakoś zaspokoić, a nie chciałbym mieć ciągłego zapalenia mięśni, stawów czy czegoś tam jeszcze, w ręce. Ale skoro ty nie chcesz mnie znać, poza kontaktami zawodowymi czy przyjacielskimi, jakoś muszę sobie radzić.
- Jesteś wielkim kretynem Diego. Myślałem, że masz w sobie chociaż trochę inteligencji. Jednak jak widać, myliłem się. Wiesz czemu cię zostawiłem, a ty nadal robisz cały czas to samo…
- A skąd niby mam wiedzieć czemu mnie zostawiłeś, skoro nie raczyłeś mi tego wyjaśnić do kurwy nędzy. I co niby robię?
- Wykorzystujesz ich do tego, co widziałem pół godziny temu. A przekazałem ci to w liście, gdy odchodziłem. Zostawiłem go na stole. Napisałem ci tam dlaczego znikam i na ile.
Starszy z mężczyzn popatrzył w szoku. Fakt, że nadal od trzech lat byli przyjaciółmi, ale nigdy nie poznał powodu, dla którego jego kochanek go zostawił. A teraz dowiedział się o tym liście, którego nie było w domu. Ale wtedy… Był u niego ten smarkacz po ostatnią wypłatę. Ten…
- Co za spierdolony syn starej kurwy. Jak go spotkam to mu urwę ten przeklęty łeb przy samej dupie. Ten bękart diabła, wziął ten list jak przyszedł po wypłatę, w tym samym czasie, w którym wróciłem do domu. Kurwa. Zajebie go. Radzę mu się nie pojawiać. – Oparł łokcie na biurku i wsadził palce między włosy. Teraz wyglądał jakby go podłączyli pod co najmniej 220V. Każdy kosmyk włosów sterczał pod innym kątem, tworząc dość interesujący widok. Araliel zaśmiał się z udręki byłego kochanka. Był mu go odrobinę żal, ale mimo tego, uważał, że należało mu się. Diego nie dbał o niczyje uczucia, bawił się nimi, a teraz okazało się, że ktoś zabawił się nim. Pociągnął za jeden z niesfornych kosmyków przez co mężczyzna spojrzał na niego. Gdy tylko odwrócił twarz z pytaniem w oczach, Araliel przycisnął mocno swoje wargi do karminowych ust przyjaciela. Wiedział, że mają taki kolor zawsze, gdy mężczyzna jest zdenerwowany. A jest to też powiązane z tym, że zawsze wtedy przygryza swoje usta, żeby nie wrzeszczeć. Nie zmuszał, go by otworzył usta do pocałunku, jednak sam Diego tak długo nie czuł tych ukochanych warg na swoich, że chciał wykorzystać ten moment jak najbardziej. Od razu uchylił usta, by język partnera, mógł zbadać to tak znane, ale delikatnie zapomniane miejsce. Po dość krótkim, ale intensywnym i namiętnym pocałunku, mężczyźni odsunęli się od siebie. Mimo, że był młodszy to on w tym związku kontrolował sytuację. Diego był mężczyzną, który miał w pracy wszystko pod kontrolą, jednak w domu, wolał odpocząć od tej roli. W domu kontrole mógł mieć ktoś inny. Jego partner, stały kochanek, miłość. Araliel nadal pochylony nad mężczyzną, pogłaskał go delikatnie po policzku.
- Teraz kochany dostałeś przedsmak tego co możesz odzyskać. Do ciebie należy wybór czy tego chcesz czy nie. Ale tym razem to nie ja będę się starał.
Po tych słowach mrugnął mu okiem i wyszedł pilnować chłopców. Wiedział, że nie powinni mieć zamontowanych kamer w pokojach, jednak nagrywali na bieżąco sytuację, by im chłopcom nic się nie stało. Po wyjściu klienta, gdy chłopcom nic się nie stało kasowano materiał. Jednak jak to mówią przezorny zawsze ubezpieczony. Jednemu z chłopców uratowało to życie. Okazało się, że mężczyzna, który go zamówił jest fetyszystą. Lubił nakładać na twarz poduszki w trakcie stosunku, jednak przyjemność zaślepiała mu wszystko i nie widział gwałtownych ruchów kochanków, gdy chcieli się uwolnić spod poduszki z powodu braku tlenu. Nigdy więcej nie miał do nich wstępu mimo sowitej wpłaty pierwszej i regularnego dokładania się do ich majątku. Jednak nie mogli sobie pozwolić na to, by ich chłopcy cierpieli jeżeli tego nie chcieli. Chłopiec nie poszedł na policję, ale nie pracował przez kolejny miesiąc. Mimo to dostał standardową wypłatę i sporo nadwyżki, za przeżyte szkody i na pokrycie kosztów leczenia. Araliel wrócił myślą do pocałunku. Dawno nikogo nie miał, ale podświadomie wiedział, jak postąpi Diego. Wiedział, że będzie chciał go zdobyć i prawdopodobnie przestanie wykorzystywać chłopców. Ale mimo tego chyba zamówi na swój koszt umiejscowienie jeszcze jednej kamery w gabinecie „szefa”, ale dostęp do widoku będzie miał tylko on i to na swoim laptopie. To nie jest zła myśl. Nie chciał go kontrolować. Ale chciał mu całkowicie zaufać, a do tego potrzebuje dowodu. Wiedział, że Diego cztery razy w miesiącu bierze do siebie, któregoś z ich chłopców. Teraz będzie wiedział na pewno co się wydarzy. Jednak miał czasem przeczucia, a dziewięćdziesiąt dziewięć procent z nich się sprawdzało. Dlatego właśnie wiedział, że odzyska człowieka, którego kocha.

~*~*~*~

Farida nie było tylko godzinę w domu, obawiał się jednak, że siostry się obudziły, mogły się przestraszyć, wezwać ciotkę. Dochodząc do domu, wiedział, że nic się nie stało. Świadczyły o tym pogaszone światła d strony ulicy. A to tam zawsze toczyło się całe życie rodzinne. Prawdopodobnie tak jak w każdym innym domu. Po cichu przekręcił klucz, wszedł do domu i udał się do łazienki. Napuścił do wanny gorącej wody, więcej niż zamierzał, jednak ta, z dodatkiem kropelki olejku lawendowego, dała niesamowity efekt dla jego ciała. Po zanurzeniu karku rozluźnił się cały. Wolał nie myśleć o tym co zrobi za dwa dni. Jakby nie było podpiszę z tymi ludźmi umowę, w której sprzeda swoje ciało. A ono miało dla niego duże znaczenie. Był delikatnie mówiąc przerażony, dlatego próbował wyrzucić z głowy te myśli. Jednak zapomniał o jednej podstawowej zasadzie, im bardziej chcesz o czymś zapomnieć, tym bardziej o tym myślisz. Dlatego właśnie w tej chwili, gdy był najbardziej rozluźniony od kilku dni, nagle wszystkie problemy dały o sobie znać. Przy siostrach nie mógł sobie pozwolić na okazywanie słabości, dlatego właśnie wyhamowywał wszystkie swoje reakcje. Nie pozwalał sobie na płacz, złość, rezygnację czy nie zadowolenie. Nie obarczał dziewczynek problemami. Wszystko spadło na niego, a jemu nie miał kto pomóc. No może ciotka Sarihi, jednak wiedząc, że i ona sobie nie radzi z tym, że jej przyjaciele zginęli, a oprócz tego opiekuje się swoimi dziećmi. Potrzebował się wypłakać. Potrzebował tego jak nigdy wcześniej. Nie miało sensu dalsze tłumienie emocji, gdy był sam i mógł sobie na to pozwolić. Jego ciałem już i tak wstrząsał szloch, dlatego w ostatnim momencie zdążył jeszcze wziąć ręcznik i zakryć nim usta by dziewczynki nie usłyszały jego rozdzierającego serce szlochu. Musiał odreagować ostatnie dwa tygodnie. Znajomi rodziców dziwili się, gdy nie płakał na ich pogrzebie tylko dzielnie tulił zapłakane siostry do siebie. Po stypie poprosił by Sarihi wzięła do siebie dziewczynki na godzinę. Ta nie pytając o nic zrobiła to. Ona wiedziała dlaczego chłopiec nie płakał, dlaczego sobie na to nie pozwalał. Potwierdziła swoją teorię, gdy po półtorej godzinie przyprowadziła dziewczynki i zobaczyła jego spojrzenie. Może po oczach nie było widać, że płakał. Być może dziewczynki tego nie zauważyły. Ale ona widziała ten przejmujący smutek w jego oczach i świadomość odpowiedzialności oraz ciężaru jaki na niego spłynął. Miał tylko siedemnaście lat, ale właśnie w tym momencie zachowywał się jakby miał ich co najmniej trzydzieści. I było to dla niej przerażające jak z dnia na dzień wszystko może się zmienić. Wystarczy sekunda. No może dwadzieścia, gdy ktoś puka do drzwi, ty biegniesz ucieszony do drzwi, że twoi bliscy wracają, otwierasz drzwi i widzisz policjantów z wiadomością „ Pan Farid Jang? Bardzo nam przykro, pańscy rodzice nie żyją. Mieli wypadek.” I nagle cały twój świat sypie się, bez możliwości poskładania go. Ze skał, które miały przetrwać tysiące lat, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, zostaje pył. Ulotność życia. Po pół godzinie przeraźliwego płaczu, który wstrząsał jego ciałem niczym fale statkiem, w końcu mógł się szybko umyć i położyć do łóżka. Po wyjściu dziewczynek do szkoły musiał uporządkować rzeczy rodziców do końca. Wszystkie dokumenty odnalazł od razu, ponieważ rodzice od zawsze pokazywali mu gdzie co może znaleźć. Teraz czekało go uporządkowanie ubrań, pamiątek rodzinnych. A to była najgorsza część ze wszystkich. Wiedział, że dziewczynki mają pod poduszkami ubrania rodziców. Nie zabronił im tego. Miał świadomość, że dzięki tym rzeczą czują się bezpieczniejsze. A to było dla niego najważniejsze. Nie wiedział co jednak zrobić z rzeczami. Czy oddać je komuś, komu się mogą przydać, czy zapakować je szczelnie w pudła. Przypuszczał, że posiadanie ich w pudłach na strychu będzie go podnosić na duchu. Będzie to jego ostatnia pamiątka po rodzicach. Dowód na to, że istnieli i że żyją w jego sercu. Po położeniu się do łóżka wtulił twarz w poduszkę. Lekarz przepisał mu leki na sen. Ale nie mógł ich zażyć, gdyby dziewczynkom coś się stało, gdy on spałby pod wpływem tabletki… Nie wybaczyłby sobie tego. Wiedział, że jest to mało prawdopodobne. Jednak od śmierci rodziców miały często koszmary, budziły się z płaczem, a wtedy musiał je przytulać i pocieszać do czasu ponownego zaśnięcia. Czytał im bajki by szybciej usnęły. Mimo tego, że jego ciało potrzebowało snu, mózg nie potrafił przyjąć tego do świadomości. Od kilku dni spał tylko po dwie, może trzy godziny. Wiedział, że długo tak nie pociągnie, ale nie potrafił się zmusić do sny, a też nic nie skutkowało. Tabletki zbyt długo działały, a dziewczynkom też ich nie może podać. Dlatego właśnie czuwał większą część nocy i zasypiał dopiero nad ranem, gdy musiał po niewielkiej ilości snu wstać i przygotować dziewczynkom śniadanie do szkoły po czym je do niej odprowadzić. Przed śmiercią rodziców chodziły same, teraz same go prosiły by szedł z nimi. A on nie potrafił im odmówić. Oprócz tego za trzy dni musi iść z nimi do psychologa na kolejną wizytę. Potarł zmęczone oczy. Musiał się tylu rzeczy nauczyć, opanować od podstaw w tempie bardziej niż przyspieszonym. Jutro musiał także iść do swojej szkoły wypisać się z niej. Nie poradzi sobie z tym wszystkim ucząc się dziennie przez osiem godzin później zajmując się dziewczynkami, pomagając im w nauce i jeszcze z pracą w nocy. Po tych dwóch tygodniach czuł, że jego organizm przyzwyczaił się, do intensywnego trybu dnia i że czuł się co raz mniej zmęczony po dwóch czy trzech godzinach spania. Jednak nie zapanuje nad wszystkim w tak krótkim czasie. Skończy szkołę zaocznie, jak tylko będzie miał taką możliwość. Ale to za kilka lat. A takie miał plany… Czemu los pozbawił życia jego rodziców? Tak bardzo chciałby się teraz przytulić do mamy… Wtulił głowę w poduszkę i gorzko zapłakał. Nie wiedział nawet kiedy zasnął. A jego ostatnią myślą tego dnia było „Mamo, brakuje mi was. Czemu nas opuściliście…”

~*~*~*~

Dwa dni minęły Faridowi bardzo szybko. Dyrektor nie dziwił się, że chce zrezygnować ze szkoły i nie utrudniał mu tego. Załatwienie wszystkiego poszło nad wyraz szybko. Poukładał kolejną część rzeczy rodziców. Nie był w stanie zrobić tego w całości. Rozklejał się przy drobnostkach znalezionych w kieszeniach rodziców, przy pudełku po butach, w którym znajdowały się wszystkie laurki, liściki z życzeniami, czy ręcznie zrobione prezenty. Te rzeczy miały bardzo dużą wartość sentymentalną. Przy każdej z tych rzeczy płakał. Jego siostry już nigdy nie obdarują mamy stosem rysunków na urodziny, zrobioną lalką z papieru czy orgiami. Gdy to sobie uświadomił postanowił, że mimo tego, iż nie zastąpi rodziców, będzie się starał jak najlepiej wychować siostry i jeżeli będzie w stanie będzie pomagał im w ich troskach. Miał świadomość, że to on będzie musiał poinformować siostry o miesiączce czy o tym, że nie powinny iść z pierwszym lepszym do łóżka. Mimo, że wpoi im tą zasadę, albo przynajmniej ma taką nadzieję, sam odda ciało pierwszemu lepszemu, a później kolejnemu i kolejnemu, każdej nocy. Dzień po dniu. I chyba to go najbardziej przerażało. Będzie dziwką. Daną do rżnięcia tylko tym najbogatszym. Ale jednak dziwką. Od razu przypomniał sobie scenę z filmu „Moulin Rouge”. Będzie jak ta Roxenne. Oddająca się każdemu, pod przykrywką tańca erotycznego. Kto zapłaci więcej. Pan po prawej czy po środku. Dzisiaj miał podpisać umowę z diabłem. Diabłem w ciele człowieka. Wszedł do salonu. Puścił muzykę najgłośniej jak się dało. Szyby zaczęły się trząść w szybach, a on zaczął wrzeszczeć. Nie krzyczeć. Wrzeszczeć zdzierają sobie głos, pozbywając się tego bólu z ciała, tej wielkiej kuli w żołądku, płucach i gardle. Wrzeszczał aż zabrakło mu sił i tchu. A potem jeszcze raz i jeszcze raz. Będzie jak ta Roxenne.


EDIT: Opowiadanie Młody można znaleźć pod tym adresem:  http://mlody-lady-makbet.blogspot.com/

75 komentarzy:

  1. Strasznie dużo błędów jest, ktoś to w ogóle betuje? Nie mówię o ortografii, bo z tym jest oczywiście w porządku, ale językowych i stylistycznych naliczyłam się mnóstwo. Bo jak może się "szyba trząść w szybie"?
    Może być fajne jako miniatura, nierozbudowane opowiadanie, ale też za szybkie rozplanowanie akcyjne, dopiero zaczęłam czytać opowiadanie, a już wiem co będzie dalej, mimo, że tak naprawdę jeszcze nie znam dalszych części.
    I główny bohater wydaje mi się taką ciapą, bez obrazy, ale jednak ciapą :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z tobą, co do błędów, jest ich bardzo dużo, ale nie, że bohater jest ciapą. Ma prawo płakać, skoro dwa tygodnie wcześniej przeżył tak straszną tragedię i jego życie uległo kategorycznej zmianie. Ma teraz na głowie ten swój mały świat i każdy krok jest trudny.

      Usuń
    2. a tak dla wiadomości wszystko wiedząca to każdy może jakiegoś błędu nie zauważyć. =.=

      Usuń
    3. Hideki, dziękuję za uświadomienie mi ilości błędów, byłabym też wdzięczna jeżeli napisałabyś mi, jakie dokładnie one są. Zawsze będę wiedziała na przyszłości czego nie robić, o ile oczywiście będziesz miała na to ochotę:) Przyznaje się do błędu przed publikacją u Luany nie sprawdzałam rozdziału. Mój błąd. Według Ciebie wiesz co się bedzie działo dalej bez czytania. Napiszesz mi swoja wizję? A ja ci powiem czy jest tak czy nie :) A to czy bohater jest ciapą? Nie mnie to rozstrzygać. Jednak chyba każdy nią jest w obliczu śmierci najbliższych. Dziękuje yaoistko za obronę, jednak nie sprawdziłam rozdziału z pewnych powodów, a zapomniałam też o tym powiedzieć Luanie.

      Usuń
  2. Wow. No to się zaczęło, straszne życie ma ten chłopak ale jest dobrą duszyczką, skoro chce sprzedawać ciało dlatego, że nie chce stracić sióstr.
    Zapowiada się bardzo fajnie, chętnie dalej będę czytać to opowiadanie. Do tego Szef tej agencji wydaje się dobry, nie da zrobić krzywdy chłopakowi i może postara się przygotować go na seks z obcymi.
    Mruu zapowiada się ciekawie, czekam na ciąg dalszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy takie straszne życie. Aktualny stan jest dla niego tragiczny. Ale szesnaście lat życia miał udane. Jego decyzja wydawała mi się najodpowiedniejsza w takiej sytuacji. Co do dalszej części opowiadania, nie zdradzę szczegółów. Zapewne będę pisać dalej, ale jeszcze nie wiem czy na swoim blogu :) I prawdopodobnie zacznę publikować jak już będę miała część rozdziałów.

      Usuń
  3. Nie zgadzam się ani trochę z Hideki Ryuuga!
    Mimo, że betowany rozdział to nieźle napisany. Widać, że bardzo oryginalny pomysł a nie odgapiony np. od ciebie Luano ;)
    I tutaj też nie zgadzam się z Hideki! Opowiadanie jest wielkim niewiadomym z tego względu, że nie wiadomo wielu rzeczy... a może jest coś o czym Hieki wie a ja nie.
    I teraz opierdole Hideki bo nie po prostu wkurwiła! A ja myślisz? Chłopak mający 17 lat stracił rodziców! Niewiele by brakowało a straciłby i rodzeństwo! Musiał być dla nich silny ale i tak długo nie wytrzymał! Ty masz mózg? Bo chyba nie w każdym razie nie widać, żebyś go używała. Ty pewnie zareagowałabyś tak samo, albo się mylę to mnie oświeć!

    A teraz moja opinia.
    Opowiadanie naprawdę nieźle się zaczyna. Pokazuje codzienne problemy i hym... walkę. Już na samym początku autorka pokazała jak chłopak walczy o swoje siostry. Próbuje wszystkiego, tylko żeby mu ich nie odebrali. Aż w końcu posuwa się do ostatecznych decyzji. Jest na skraju wyczerpania psychicznego jak i fizycznego a mimo to robi wszystko, żeby dodać małym siostrom otuchy i opiekę.
    Jestem zadowolona czytając ten kawałek. Proszę Luano, żebyś przypilnowała przyjaciółkę aby ta zaczęła pisać kolejne części. Z zadowoleniem będę czekała na informację jak będzie się nazywał blog i jaki jest do niego link. ;) WENY kochana nieznajoma ^^ I życzę dużo szczęścia ;)

    To chyba wszystko... Tak wszystko ^^ Luano czekam na rozdzialik bo zaraz zwariuję ^^ Całe 5 rozdziałów przeczytałam jeszcze raz, bo miałam niedosyt. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yaoistka, dasz radę czekać. Do wtorku coraz bliżej.^^

      Usuń
    2. Wytrzymam ^^ miłego weekendu życzę ;)

      Usuń
    3. Dziękuję Yaoistko za obronę :) Fakt w opowiadaniu jest wiele nie domówień, ale nie zdradzę tego co będzie zawarte w następnych rozdziałach:) Nie kłóćmy się o "ciapowatość" bohatera. to nie ma sensu. Dla jednych Farid będzie ciapowaty przez to, że pozwala sobie na płacz, dla innych odważny, bo zdecydował się na taki krok. Zalezy od punktu widzenia. Nie jestem przekonana do stwierdzenia, że chłopaki nie płaczą. Każdy czasem potrzebuje zapłakać. Przypuszczam, że aktualnie Luana mi nie odpuści pisania tego opowiadania:)
      Miłego weekendu yaoistko. Dla mnie będzie on poświęcony studiowaniu:P

      Usuń
    4. :) I pisaniu ;P Lasy Makbet ;)) I pisaniu ^^ Czekam na twojego bloga ;P
      i na rozdzialik od Luany ^^ ... A Luano... rozdział może być dodany rano 16.11?? bo ja mam na 7 do szkoły i ... chciałabym przeczytać przed pójściem na nudne zajęcia. XD

      Usuń
    5. Raczej rozdział będzie dodany dopiero w dzień.Sorry^^

      Usuń
    6. no niestety ;)

      Usuń
  4. Jak na pierwszą próbę to wypada tylko pochwalić.
    Oczywiście błędy stylistyczne czy zbyt rozbudowane zdania szczególnie na początku tekstu nieco drażnią, ale bohater wzbudził moją sympatię /o ile nie dramatyzuje tak jak na końcu - jaki diabeł???/ Sama jego psychika jak dla mnie jest ok - nie widzę tej ciapowatości - wręcz przeciwnie, jak na taką sytuację wydaje się dość poukładany i zdecydowany.
    Podobają mi się też postaci drugoplanowe - Araliel od razu przypadł mi do gustu (swoją drogą fajne imię).

    Podsumowując - z miłą chęcią będę czytać opowiadanie o ile autorka zechce pisać dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę się starała, aby Lady-Makbet pisała dalej. :D

      Usuń
    2. Dziękuję Nyu :) Jak pisałam już powyżej, zapewne Luana nie da mi teraz życ i bedzie pilnowała z pisaniem :P Przyznaję się. Wiem, że piszę za długie zdania, ale nie umiem tego z siebie wyplewić :) Araliel przyszło mi do głowy, gy myslałam nad przeciwieństwami kochanków. Jego imię zrodziło mi się w głowie, gdy myślałam o jego anielskiej cierpliwości w stosunku do kochanka:)

      Usuń
    3. zdecydowanie pisz dalej, bo ja już się chciałam zapytać czy przypadkiem nie masz już napisanego drugiego rozdziału:) a będziesz publikować u Luany czy masz swój blog?

      Nana

      Usuń
    4. Hej Nano :) Niestety na razie nie mam bloga i drugiego rozdziału niestety. Studia mnie wymęczyły, a nie jadę na uczelnie z laptopem. I trochę się pochorowałam. Jak tylko coś stworzę, Luana na pewno da wam znać :)

      Usuń
    5. to życzę ci powrotu do zdrowia:) i mnie na mieszkanie też przyszło ostatnio zapalenie gardła i dwie anginy, ale jakoś się trzymam:) będę czekać na następny rozdział z niecierpliwością:) gdybyś przypadkiem potrzebowała bety, to z chęcią bym się tego podjęła:)

      Nana

      Usuń
  5. Opowiadanie mi się bardzo podoba, wciągnęło mnie. Błędów rzeczywiście jest dużo, ale do tego wystarczy mieć dobrą betę. Pozdrawiam i trzymam kciuki :). A opowiadanie będę z pewnością czytać regularnie :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się podoba :) Kierując się waszymi radami, znajdę jakąś dobrą betę :)

      Usuń
  6. Trochę błędów stylistycznych było, ale to kwestia techniczna. Ktoś powinien to poprawić pod tym względem. Jeżeli chodzi o kwestię treści, jest całkiem nieźle. Jest jakiś pomysł, chociaż już podobne opowiadanie czytałam. Popracowałabym natomiast nad tempem akcji. To dopiero początek, a my już wszystko wiemy. Stosunkowo mało działo się "teraz", a za dużo było fragmentów retrospekcji. To bardzo spowolniło akcję. Te informacje powinny być dawkowane, a w pierwszym rozdziale powinno pojawić się ich zdecydowanie mniej. Byłaby jakaś tajemnica, poznawalibyśmy bohatera i sytuację stopniowo, a nie wszystko na raz. Poza tym wątpię, że nastolatek po śmierci rodziców jedyne co by wymyślił to praca w burdelu. Szukałby owszem pracy nielegalnej, ale nie koniecznie w takim miejscu. Może w barze, na budowie, gdziekolwiek. Byłoby to bardziej prawdopodobne, gdyby ktoś mu podpowiedział takie rozwiązanie. Takie jest moje zdanie, ale może się nie znam. Chętnie przeczytam następne części. Jeżeli to pierwsze podejście do takiego opowiadania, to jest naprawdę dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. DziAgnes May, dziękuję za krytykę. Rzeczywiście początek był dość szybki i większość z tego rozdziału to była retrospekcja, jednak był to cel zamierzony. Mimo iż sytuacje wydają się jasne, owa retrospekcja to są ułamki wydarzeń, które w kolejnych rozdziałach będą układały się w całość. To opowiadanie dla mnie jest poniekąd jak puzzle. Najpierw układam obramowanie. Wiem jaka jest wielkość "obrazu", ale poszczególne elementy układam powoli. Burdel był przypadkowy, a i cała sytuacja nie została wyjaśniona z tą pracą. W rozdziale wspomniałam, że on zauwazył "klub nocny". Dla niego był to klub z muzyką, okazało się to czymś innym. Dziekuję za zachęcenie do pisania:)

      Usuń
  7. ja bynajmniej nie zwracam uwagi na błędy tylko na jakość i stwierdzam, że opowiadanie jest świetne i czekam na kolejny rozdział z wielką niecierpliwośćią ;)
    lubię opowiadania o młodych męskich prostytutkach i stwierdzam iż to jest chyba najlepsze z tego gatunku jakie do tej pory przeczytałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaeru dziękuję. Miło mi, że ci się podoba. Jeżeli tylko coś stworze i będzie to opublikowane u Luany czy na blogu, jeżeli założę, na pewno dam znać:) Albo Luana, że coś się pojawiło:)

      Usuń
  8. Ja powiem tylko tyle, że czekam na kolejną część i mam nadzieje, że się pojawi prawda? Lubię tego typu opowiadania. Mało błędów widzę, ale zwracam głowie uwagę na to czy całość się w ogóle trzyma kupy, a to się trzyma zdecydowanie. A jak będą dalsze część to tu czy własny blog założy? Poinformujesz nas prawda?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O wszystkim poinformuję i mam nadzieję, że autorka będzie pisać. :D

      Usuń
    2. Bedę pisać, bo wiem, że Luana mi nie odpuści :) A po za tym na razie mam pomysł na to, więc nie ma z tym problemu(gorzej z wolnym czasem:P) Na pewno dam znać Luanie jeżeli założę bloga :) Dziękuję :)

      Usuń
  9. Jak dla mnie opowiadanie świetne i bardzo spodobał mi się 1 rozdział i czekam na kolejny rozdział, mam nadzieję, że będziesz dalej pisać. Ważne, że opowiadanie trzyma się kupy, a z biegiem czasu staniesz się jeszcze lepsza. Naprawdę wspaniałe opowiadanie. Na pewno będę go czytać. Strasznie mnie zaciekawiło i według mnie, że jak na pierwszy raz to poszło ci bardzo dobrze.:) Powodzenia i pisz dalej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zapewne będę pisać dalej:) Jak wiadomo praktyka czyni mistrzem, dlatego będę pisać je dalej chociażby było niedoskonałe. Wszystko można wyćwiczyć. Bardzo się cieszę, że ci się podoba:)

      Usuń
  10. Hej,
    wow opowiadanie zaczyna się naprawdę ciekawie, na pewno będę je czytać. Bardzo współczuję Faridowi, stracił rodziców, i wszystko zwaliło się na jego głowę , ale stara sobie rodzić, opiekuje się swoimi siostrami, robi wszystko żeby ich nie stracić. Diego wydaje się być dobry i na pewno pomoże chłopakowi, i nie pozwoli zrobić mu krzywdy.
    Trochę błędów jest, ale ja szczególnie nie zwracam uwagi an takie szczególny, bo ważne jest dla mnie czy wszystko się kupy trzyma... Czekam na kolejny rozdział ;] pisz dalej...
    Dużo weny życzę
    Pozdrawiam Basia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Basiu:) Historia Farida uwtorzyła mi się w głowie, gdy nie mogłam zasnąć i zaczęłam sobie w głowie opowiadać historię chłopca, który stracił rodziców. Po utworzeniu rozdziału w głowie postanowiłam go napisać. Pomysł na opowiadanie sobie historii przed snem wzięłam z "zielonej mili". Gdzie King opowiada jak powstała zielona mila.

      Usuń
  11. choci nie przyciagaja mnie klimaty z burdelami to musze przyznaci , ze opowiadanie napisane jest przecudnie i bardzo wciaga mam nadzieje dostaci w swoje lapki wiecej takich opkuw , o bardziej romantycznej sceneri :) pozdrowienia dla autorki Blasth

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blasth, nie zdradzę co będzie dalej, bo wtedy nie miało by sensu dalsze pisanie, ale mam nadzieję, że mimo tematyki, zagladniesz na mojego bloga o ile go stworzę:) A co raz bardziej się do tego przeknuje:)

      Usuń
  12. Tak. Przeleciałam rozdział i cóż mogę powiedzieć. Chyba tylko życzyć wytrwałości i rozsądku w pisaniu. Błędy są, ale chyba gdzieś tam na górze ktoś wspomniał, że nie ma bety... Swoją drogą... Chyba Ci chodziło o Satine, a nie Roxanne* (gdzie w imieniu jest również błąd).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wytrwałość w pisaniu, mam nadzieje że się znajdzie:) Dokładnie, nie ma bety, ale wszystko da się załatwić:) Nie, chodziło mi dokładnie o Roxanne. A wszystko to przez http://www.youtube.com/watch?v=F9XGsp8FpOQ
      To ona raczej kojarzyła mi się z tą "typową dziwką". Satine mimo najstarszego zawodu świata, miała dla mnie klasę. Roxanne jej nie miała. A Farid ma złe wyobrazenie siebie, dlatego przyrównałsm go do tej złej, a nie do tej dumnej :)

      Usuń
    2. Wiem, że inspirowałaś się piosenką, jednakże napisałaś, że bohater będzie się oddawać tylko bogatym, a to nie jest rola typowej, poniewieranej dziwki. :) wiem, bo sama taką postać tworzę i miałam przyjemność patrzeć, jak moja przyjaciółka ją tworzy. Dla niektórych dziwka pozostaje dziwką, a dla mnie jednak ma to jakieś znaczenie, bo określa dowartościowanie i emocjonalność postaci.

      Usuń
    3. Fakt. Oddawanie się tylko bogatym, nie jest rolą typowej dzwiki, jednak Farid właśnie tak się czuł. Dlatego tak to opisałam. Dla niego owe rozróżnienie jeszcze nie istnieje. Niestety. Chociaż prof. Wiesław Łukaszewski przeprowadził badanie na dwustu pięćdziesięciu luksusowych prostytukach z Warszawy i okazało się, że większość robiła to dla pieniędzy bądź rodziny, a JEDNA dla przyjemności. Jak to później określił. Szacunek dla niej :)

      Usuń
  13. Mi się tam podoba :) A błędy zdarzają się każdemu, nawet najlepszym - a co dopiero początkującym. Popieram Basię - ważne, by opo miało ręce i nogi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Do-ris :) Na gadu odezwę się w niedzielę wieczorem albo dopiero w poniedziałek, zależy jak zniosę studia. Cieszę się, że ci się podoba:)

      Usuń
  14. Emmm... Hm. Miałam od razu napisać swoją ocenę, ale zaintrygowała mnie początkowa wymiana zdań. Wiem, wiem, lepiej nie pchać się na trzeciego, bo najbardziej dostaje się po łbie, ale jednak spróbuję. ;)
    Owszem, błędów trochę było - zwłaszcza na początku, ale jak na nie betowany rozdział i to tak spory, było naprawdę całkiem nieźle, a nawet więcej niż "całkiem". Szyby zrobiły furorę, okej, ale rozumiem, że autorka sama była mocno poruszona założonym planem całego rozdziału, przez co prostym wydaje się fakt popełniania takich drobnych pomyłek. (ale się spłakałam na końcówce, noooo!)
    A teraz to... najboleśniejsze. Yaoistka zareagowała... chyba za ostro, tak myślę. To jednak jest obraza, jakby nie było i krzyk ponad miarę. Wiem, a raczej tak myślę, co miała na myśli Riri. Owszem, stracenie rodziców w wieku 17 lat i pojawiające się za każdym razem myśli o tym, że mogły zginąć także i siostry, to tragedia i wielkie przeżycie. Dodatkowo chłopak był wychowywany w skromnej rodzicie, przez co zasady moralności i niewinności zostały mu świetnie przekazane. A jednak czasami zachowuje się... zbyt delikatnie. Powtarzam - czasami. Ma prawo wrzeszczeć, płakać, być przerażonym w takiej sytuacji, wygadać się obcym ludziom... Ale gej to nie baba XD Ma siostry i musi się nimi zająć, więc nieco więcej stanowczości w działaniu. Skoro już pomyślał o nocnym klubie, nie wahając się przed zatrudnieniem się tam, to musiał mieć wówczas w sobie męską odwagę. Dlaczego ulotniła się później, przemieniając go w delikatnego chłopca?
    "Czy mógłbym przyjść o dwudziestej drugiej trzydzieści." - to było naprawdę urocze i przemiłe, doprowadzając mnie do szerokiego uśmiechu. Hehe, byłam w stanie wyobrazić sobie konsternację i podejrzliwość dwójki mężczyzn, a także panikę w oczach chłopaka - i to było takie braterskie zachowanie ;3
    Pewnie mnie ktoś pobije za ww tezy, ale... mamy piątek. Do poniedziałku opuchlizna zejdzie. xD
    Pisz, kobieto, pisz, bo już tytuł wywołał u mnie pisk radości. xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Luanciak ;3 Jak ja uwielbiam zdrabniać Twój nick... a nie wiem w sumie, czy mogę... O_O

      Liczą się kontakty i chęć zarobienia na innych. Znam taki przypadek, gdzie kobieta pracująca w pewnej instytucji skrzętnie zapisywała firmy współpracujące z tym biurem. W chwili przenosić instytucji do innego miejsca, kobieta zgarnęła chomikowane kontakty i rozkręciła własny biznes, zabierając byłej pracodawczyni jej klientów...
      No ba! A pizza zawsze najlepiej smakuje poprzez dostarczanie jej do ust drogą ręczną... a łapki potem mają równie smaczny smak xDDDD
      Wiadomo, że chłopcy będą się nam rozwijać, ale póki co zadziorny kasztanek i elegancki ogier są dla mnie ideałami *_*
      Kropki mogły uwierać, prawda? XDD Zawsze tylko w środku i w środku... a niech mają coś od życia i nie są przedziurawione. xD

      *zaszywa usta i wyrzuca kluczyć* XD

      Nie goni... a dałabyś radę jednak przekonać go do gonitwy? XDD Ja bym chętnie zrobiła Carsonowi na złość, żeby się włączył i pokazał zazdrość. W końcu Colin goniłby dziewczynę (przyznaję się do swojej płci, ehh... Dlaczego nie mogę być facetem =='), a nie jego. :P

      Wczoraj miałam bardzo dziwną sytuację w autobusie... W jednym rzędzie były 4 krzesełka przedzielone miejscem dla osób stojących. Ja siedziałam z jakąś panią, a obok mnie był góra 8-letni chłopiec. Jak tylko usiadłam, zauważyłam, że rozmawia z jakimś mężczyzną, który po jakimś czasie kazał mu się przesunąć i zaczął z nim rozmawiać. Wyglądało to tak:
      - Suń się, młody. Słuchaj... widziałeś, jak się tamten menel pier***** koło śmietnika?
      + No...
      - Śmieszne, nie?
      + No tak.
      - A co ty taki smutny jesteś?
      + E, nic mi nie jest.
      - Przyjdziesz do domu, to obejrzysz sobie Komisarza Alexa. He he, fajny pies, no nie?
      + Tak i mama da mi żelki.
      Rozmowa wyglądała tak relacja - ojciec-syn... Pomijam wulgaryzm... ale potem mną lekką trzasnęło.
      - A gdzie jedziesz?
      + Do cioci.
      - A gdzie ciocia mieszka?
      + Daleko... koło Hali Polonia.
      - O, to faktycznie daleko cię starzy puścili o tej porze. No dobra, trzymaj się mały. - i wysiadł.
      Szczena mi o mało nie wypadła... Godzina 18:30... ośmiolatek sam przemierza Częstochowę - nie wiem, odkąd jechał, ale z mojego przystanku do Hali Polonia jest 10 minut tramwajem... I ja się pytam - gdzie są rodzice, którzy wpajają dzieciom, aby nie rozmawiały z dorosłymi? Z jednej strony fajnie, że się facet zainteresował chłopakiem (był lekko podpity i miał piwo w ręce), ale z drugiej... a gdyby miał jakieś złe zamiary? A ludzie? Każdy patrzył w inną stronę. Tylko ja patrzyłam na całą sytuację. Ba... nawet zdjęłam torbę, gotowa przywalić facetowi.
      Co za znieczulica...

      Usuń
    2. Akemi. Nie dziwię się twojej gotowości z torbą. Moja rodzina zawsze się zastanawia po co tacham ze sobą chociaż jedną książkę. Raz im odpowiedziałam "A czy ja wiem czy mnie ktoś kiedyś nie napadnie? Torba z książką jest cięższa i twardsza, kupicie mi mała patelnie, a nie będę brała książki". Z mała patelnią nie żartowałam. Nosze tak duże torby, że skulone zwłoki by się tam zmieściły:P Cieszę się, że ci się podobał rozdział. Co do sytuacji z pierwszego komentarza, wypowiedziałam się już tam. Co do zachowania chłopaka, to też było tak specjalnie szczerze mówiąc. Mam pewien pomysł a propo "charakteru" chłopaka. Co do opuchlizny, która zejdzie do poniedziałku... U mnie musiałaby zejść do jutra :) Wybaczcie, nie myślę juz ze zmęczenia, a jutro na 8 mam zajęcia na uczelni. wyjatkowo mogłam odpisać na komenatrze, bo mój współlokator poszedł na imprezę, więc gdyby ktoś jeszcze komentował... WYBACZIE, odpiszę w poniedziałek. W niedzielę jak wrócę po 22 do domu, raczej nie będę w stanie za bardzo myśleć i funkcjnować:)

      Usuń
    3. Podziwiam za odpisanie do wszystkich. To naprawdę strasznie punktuje... nie, złe słowo... Hmm... wzbudza sympatię i podziw nad Tobą. Owszem, mogłaś zrobić jeden wielki komentarz, ale Ty wystosowałaś odpowiedzi każdemu i to jest połowa sukcesu, hehe. xD Także piszę, więc tutaj... jestem z drugiej strony medalu i naprawdę doceniam nie tylko to, że napisałaś do mnie, ale, że do wszystkich. Hehe, przez to czuje się więź z każdą koleżanką/kolegą czytającymi. ;3
      Ja mam inny patent z torbą - jest mniejsza, ale wygląda jak ładnie odciśnięta w formie cegła. xDD Łatwo się nią wywija... wie cos o tym jedna z profesorek... Oj, głupio mi było potem... Ale mogła krzyczeć, że idzie xD
      Ależ ja wiem, że w takiej sytuacji płacz to coś normalnego, tylko miejscami było... może zbyt obficie lub dramatycznie opisane. No nie wiem, może dlatego takie wrażenia, bo to pierwszy rozdział. Trzeba się oswoić z nowym bohaterem. ;3

      Usuń
    4. Cóż, ja chcę Colina wyszkolić, poprawić mu kondycję, żeby szybko dogonił Jessiego i wiadomo, co mu zrobił ;3
      U mnie też tak jest, że dzieciaki odprowadzane są do szkoły i do domu przez rodziców - a gdy oni nie mogą, proszą o to zaufanych ludzi, zazwyczaj rodziców dziecka, które chodzi do klasy z ich pociechą. Nawet dyrektorka szkoły potrafi podwozić dzieciaki do domu.

      Usuń
    5. Tam gdzie mieszkałam, każdy dzieciak miał blisko do szkoły. I do drugiej klasy tak do połowy każdy był odprowadzany, a później śledzony przez rodziców czy robi wszystko dobrze. Każde dziecko o tym wiedziało :P Ale to jest też nauka samodzielności :) Torba cegła... Cudo. Po moich torbach nie widać zazwyczaj, że są wypchane(nie liczę uczelni) ale jakbym tak komuś nią uderzyła... Współczucia. Biedna pani profesor :P

      Usuń
  15. No to może ja nie będę ci zbytnio wypominać błędów bo się na tym nie znam i sama ich mnóstwo popełniam. Jednak było ich tutaj kilka ale mniejsza z tym. Myślę, że w miarę pisania będziesz ich popełniać coraz mniej. Rozdział mi się podobał tylko jakoś tak długo mi się to czytało, ale zapewne ja mam jakieś spowolnione reakcje już o tej porze:) Tak więc czekam na następną część zarówno opowiadania Luany jak i tego.
    P.S: Mimo, że dość rzadko komentuje to wiedz, że regularnie czytuje twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję KatMarAna :) O 23:40 chyba każdy ma spowolnione reakcje, jeżeli chodzi wcześniej spać. Przez długi okres czasu chodziłam spać po 3-4, więc fajnie funkcjonowałam do 2,30 i nagle wszystko się pogarszało:P Jak to mówią... Prkatyka czyni mistrzem. A ja miałam trzy lata przerwy w tworzeniu opowiadań jakich kolwiek. :)

      Usuń
  16. O błędach też nie będę pisać, bo nie mają dla mnie takiego wielkiego znaczenie, jeżeli nie są ,,rażące'' :p Co do treści... Umiesz poruszyć. Ledwie się powstrzymałam, żeby nie ryczeć. :c Pomysł bardzo mi się podoba, tak samo, jak twój styl pisowni. Poruszył mnie szczególnie jeden moment o tym, że w ciągu 10 sekund świat może się zawalić... cudny.
    Opowiadanie bardzo wciągające i dobrze się zapowiadające. A Diego i Araliel są boscy *.*
    Nie mogę się doczekać, kiedy ukażę się 2 rozdział :) I jeżeli zdecydujesz się na założenie bloga to już masz 1 czytelniczkę na 100 % :**
    Weny, weny i jeszcze raz weny ;D

    vampirka_15

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Vampirku :) Cieszę się, że podoba ci się mój styl pisania i mimo wszystko czuję się zaszczycona, że sceny przeze mnie opisane cię ruszyły emocjonalnie. To chyba dobrze :) Diego i Araliel "wyszli w praniu". Nawet ich za bardzo nie planowałam :) Ale chyba wszyscy, którzy coś tworzą wiedzą, że postacie żyją własnym życiem i pojawiają się w najmniej spodziewanym momencie:)

      Usuń
  17. To opowiadanie przypadło mi do gustu, mam nadzieję na ciąg dalszy. Niektórzy zauważyli błędy, ale osobiście specjalnie nie zwracałam na nie uwagi.lubię klimaty burdeli i tego typu. Nie mogę się doczekać co będzie dalej i tak jak niektórzy wcześniej wspomnieli mam nadzieję, ze autorka otworzy własny blog.

    Rii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rii, dziękuję :) Jeżeli tylko założę, na pewno poinformuję o tym Luanę, a ona was :)

      Usuń
  18. O ranny! Czytałem powyższe komentarze i nie mogę nadziwić się temu, co się tu dzieje! Prosiłaś o szczere opinie i bez wątpienia taka właśnie będzie!
    Opowiadanie jest kolokwialne i niedojrzałe! Sam pomysł w pierwszym akapicie nawet wydawał mi się ciekawy, bardzo szybko zmyłaś jednak pozytywne wrażenie. Sugerując się twoim nickiem spodziewałem się raczej dojrzałego i problematycznego tekstu, a wyszedł przedszkolny kicz! I szczerze nie mogę zrozumieć jak Autorki ( komentujące powyżej), piszące naprawdę dobre teksty, dostrzegły w tym tekście tyle pozytywów! Oczywiście teraz zapewne wyszedłem na chama itp. No, ale zdecydowanie nie da się tego czytać! Choć nie właściwie to źle to ująłem. Myślę, że powinnaś po prostu popracować nad sposobem zapisu (pomijając oczywiście błędy, bo jeśli tekst jest dobry to akurat nie ma najmniejsze znaczenie) wczytać się dokładnie w teksty, Luany, Dream czy chociaż by Ayame, które w bardzo rzeczywisty naturalny sposób ukazują „realność opowiadania” i całym szacunkiem do twojej osoby oczywiście nie stawiają siebie w złym świetle. Pisać to jedno, ale pisać powinno się tak by ten tekst miał w sobie, kulturę i lekkość przekazu, twój tego nie ma! Publikując coś na forum publicznym nie piszesz tego już tylko dla siebie, i powinnaś wziąć pod uwagę również odbiorcę. Próbujesz poruszyć tematykę, która zapewne w jakiś sposób Cię interesuję, ale zdecydowanie kiepsko się za to zabrałaś. Właściwe to nawet mi przykro, że ten komentarz zdecydowanie nie jest pozytywny, bo miło było by przeczytać coś nowego. Ale jak czytać to coś, co czytać się da. Cóż nie wyklucza to jednak próbowania weź popracuj z kimś, kto posiada jakiekolwiek pojęcie i będzie potrafił pokazać Ci, co powinnaś zmienić, a co jest ok. Poszukaj tematu, który nie jest oklepany i włóż w to wszystko więcej naturalnych emocji, a nie „ Chciało mu się płakać, a wręcz wyć z rozpaczy”
    Cóż powodzenia! Alan.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej Alanie. Przyjmuję twoją krytykę. Opowiadanie nie musi ci się podobać. Jednak wzorowanie się na kimś, nie jest dobre. Przynajmniej ja tak uważam. Każdy ma swój styl pisania i tak naprawdę można go tylko poprawić, ale nie zmienić. Czy jest na poziomie przedszkolaka. Nie wiem. Ale wątpię. Dzieci z przedszkola są dopiero na etapie rozwoju, gdy orientują się, że dziewczynki i chłopcy posiadają inne narządy rodne. Więc tym bardziej nie czytają yaoi :) Czy opowiadanie jest kolokwialne i nie dojrzałe... Nie wnikam, ponieważ nie mnie to oceniać. Jednak czy sugerowanie się nickiem jest właściwe? Wątpię. To, że ktoś posiada jakieś pseudo może być uwarunkowane czymś innym niż stylem pisania. Dlatego lepiej się tym nie sugerować. Może nie możesz tego zrozumieć, bo każdy lubi co innego czytać. Jedni lubią romanse inni kryminały i też nie potrafią siebie nawzajem zrozumieć. O gustach się nie dyskutuje. Czy wyszedłeś na chama. Nie. Łatwiej by mi było, gdybyś dokładnie ujął co jest źle, co cię się nie podobało. Ogólne stwierdzenia, zazwyczaj nie trafiają do przekazu. Co do lekkości przekazu, polecam "Zbrodnię i karę". Nie każdy musi pisać stylem lekkim jak piórko. Nikt, kto pisał po raz pierwszy nie był w tym mistrzem. Najsławniejsi pisarze zaczynali od marnych opowiadań, które pisali sami dla siebie. Skreśliłeś moje opowiadanie po pierwszym rozdziale. A skąd wiesz, że to będzie takie oklepane? Tylko po tym co tu przeczytałeś. Czasem, by coś ocenić, potrzeba coś więcej. To tak, jakbyś ocenił książkę po okładce.

      Usuń
  19. Jeśli chodzi o błędy osoby powyżej moim zdaniem powiedziały już dość więc nie będę się powtarzać. Jeśli chodzi o pomysł i treść to przypadł mi do gustu. Z chęcią przeczytam o dalszych losach Młodego. Mam nadzieję że jednak ta praca nie sprawi mu za dużo bólu i nieprzyjemności. Właściciel wydaje się w porządku i stara się dbać o swoich pracowników. Mam nadzieję że Młody prędzej czy później spotka swoją miłość i życie mu się ułoży.
    Renata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Renato, dziękuję :) Tak Diego jest w porządku i dba o swoich chłopców, jednak co do dalszej treści... Nie mogę zdradzić nic więcej, bo to popsułoby wszystko :) Cieszę się, że treść przypadła ci do gustu:)

      Usuń
  20. super opowiadanie! bardzo jestem ciekawa dalszego ciągu, z ciekawości przeczytałam komentarz Alana (nie zawsze chce mi się czytać wszystkie tylko kilka pierwszych albo ostatnich) i cóż... jest chłopakiem, może jemu twoje opowiadanie się nie podoba, ale mnie i wielu innym tak, więc pisz dalej i jeszcze muszę poszukać, gdzie mogę znaleźć dalsze części:)

    Nana

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nano, wybacz, że odpisuje dopiero teraz. Napisałam wcześniej komentarz, ale najwidoczniej przez przypadek nie kilknęłam "publikuj". Bardzo się cieszę, że opowiadanie ci się podoba. Co do opinnie Alana, nie każdemu podoba się to samo, dlatego to szanuje :) Jeżeli tylko stworzę bloga, to Luana na pewno was o tym poinformuje.

      Usuń
  21. Bardzo mi się podoba :) Może faktycznie nie piszesz zabójczo ale od czegoś trzeba zacząć... Wierzę że z czasem się rozwiniesz i będziesz przyciągała kolejnych czytelników:) Najważniejsze jest to żeby opowiadanie czytało się lekko i przyjemnie i Twoja historia taka jest;) Pomijam błędy bo każdy je robi i nie stwarzają one żadnych problemów w zrozumieniu tekstu... Pisz dalej ;) Ja na pewno będę czytała ;) Życzę Ci ogromu weny i mam nadzieję że się nie poddasz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dorcik, dziękuję :) Twój komentarz podniósł mnie na duchu :) Wiem, że stylu pisania nie mam zabójczego, ale jeżeli nad nim popracuję może być tylko lepiej :) Każdy od czegoś zaczyna:) Cieszę się, że ci się podoba:) Jeżeli tylko coś stworzę Luana, na pewno da wam znać :)

      Usuń
  22. Na wstępie prosiłyście o szczerą opinię, więc taka będzie.
    Zacznę od samego początku:

    "Młody, nastoletni chłopiec szedł szybko ulicą."
    Szczerze, wyrażenie "młody" było tutaj... zbędne. Chyba każdy wie, że nastolatek to osoba młoda.

    Na początku opowiadania pojawia się za dużo nierozbudowanych zdań, a przy wielu zamiast kropki mógłby się pojawić przecinek, który poprawiłby wydźwięk zdania.

    "Pierwsze osiemnaście lat jest uważane za dzieciństwo"
    Pierwsze? To znaczy, że jest drugie, trzecie, a nawet czwarte? To znaczy że możemy obchodzić osiemnastkę co roku!

    "A jeszcze musi spłacać kredyty mieszkaniowy."
    Skoro jest niepełnoletni, to dlaczego musi spłacać kredyt mieszkaniowy? I dlaczego akurat "kredyty mieszkaniowy"? To brzmi jak nazwisko jakiegoś Rosjanina.

    "ale wtedy nie wyżyje z siostrami."
    To brzmi jakby nienawidził swoich sióstr, i nie mógł z nimi wytrzymać w jednym pomieszczeniu. Nie lepiej by było "ale wtedy nie był by w stanie zapewnić siostrom godziwego bytu"?

    "Fakt, rodzice przygotowywali go na różne ewentualności życiowe i jak ma sobie w nich radzić, do jakich urzędów iść i co wykonać."
    Rodzice jasnowidze? Doskonale wiedzieli, że zginą tak szybko? Nie wiem jak was, ale mnie rodzice nie przygotowują na takie ewentualności.

    "Wieczorem, gdy dziewczynki już zasnęły, po wieczornym płaczu"
    Składnia zdania umarła, a wraz z nią ja.

    "A pieniądze bardzo szybko wychodzą"
    Mają nogi i uciekają...

    "Dlatego właśnie w przypływie impulsu odwagi"
    Jeszcze nigdy nie słyszałam o czymś takim jak "impuls odwagi".

    "Nie potrafił się co pięć minut zbierać z podłogi, bo los mu co chwilę złośliwie podcina nogi."
    A los nabawił się własnej osobowości i chodzi za bohaterem z kijem w ręce i ciągle podcina mu nogi.

    "Przed nim jak spod ziemi wyrósł ochroniarz. Wiedział, że nie może okazać nerwów."
    Ale kto? Ochroniarz? Spoko, że boi się nastolatka.

    "Ma inne oczy niż wszyscy ci tutaj."
    Wszyscy to błękitnoocy blondyni, a biedny główny bohater ma brązowe oczy. So sad. :C

    "Jego rodzice zginęli dzień przed jego urodzinami. Już nigdy nie będzie ich obchodził. Będą mu się źle kojarzyć."
    Bardziej dramatycznego życia mu wymyślić nie mogłaś?

    "Ale może dzięki temu, go przyjmą."
    Postanowił wziąć ich na litość? Oh, Farid ty podstępny lisie...

    -Ciąg dalszy w drugim komentarzu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. *Pomijam akapit z rozmową Diego i Aralielem, ponieważ chcę skupić się na postaci Farida.*

      "mogły się przestraszyć, wezwać ciotkę."
      Wcześniej nie miał żadnej rodziny, a teraz ma nawet ciotkę. Fuck logic.

      "No może dwadzieścia, gdy ktoś puka do drzwi, ty biegniesz ucieszony do drzwi, że twoi bliscy wracają, otwierasz drzwi i widzisz policjantów"
      Drzwi, drzwi, wszędzie drzwi. Bo raz nie wystarczy. Niech wszyscy wiedzą, że to drzwi!

      „ Pan Farid Jang? Bardzo nam przykro, pańscy rodzice nie żyją. Mieli wypadek.”
      Ten tekst kojarzy mi się z "M jak Ryszard" i "Haha, twój ojciec nie żyje". Pozdrowienia dla kumatych.

      "i przygotować dziewczynkom śniadanie do szkoły po czym je do niej odprowadzić."
      Kanapki, pudełka idące do szkoły! *pojedyncza fala*


      Pominęłam wiele fragmentów, ale nie chciałam by ten komentarz był zbyt długi. Pojawiało się wiele błędów ortograficznych, interpunkcyjnych, stylistycznych, połykałaś wiele literek w słowach, jednak myślę że w tym mogłaby ci w jakimś stopniu pomóc beta. Czasami zaprzeczałaś sama sobie, nawet w niewielkich odstępach czasowych. Przykładem może być problem Farida ze snem. Wielce nie może się wyspać, by po chwili okazało się, że 2 godziny snu są dla niego wystarczające.
      Na przyszłość, gdy będziesz coś publikować w internecie, zastanów się nad tym jak odbiorą to inni.
      Opowiadanie to jest jak zadanie napisane na kolanie na minutę przed lekcją. W każdym razie ja to tak odebrałam. Nie chcę cię zniechęcać, ale przed wystawianiem czegoś na ocenę publiczną powinnaś popracować nad swoim stylem pisania i zwracać uwagę na błędy. Tekst mógłby być lepszy, gdybyś przysiadła na nim ten dzień dłużej i poprawiła to i owo. Może nie zrobiłoby to z niego wielkiego dzieła, ale na pewno lepiej by się to czytało.

      Pozdrawiam
      Onchi




      Usuń
    2. Dziękuję Onchi, za twoją opinię. Jednak, w pewnej części się z nią nie zgadzam. I chodzi mi tu o rodzaj twojej krytyki. A propo kropek i przecinków, tak pewne zdania mogłyby być rozdzielone przecinkami, ale tak naprawdę, to zamysł autora, jak opowiadanie ma wyglądać wizualnie. Jedni wolą zdanie na piętnaście linijek, inni na pół. Co do twojego komentarza a propo osiemnastu lat życia. Wybacz. Dla mnie twój komentarz był akurat żałosny, no chyba, że planujesz swoją śmierć, gdy skończysz osiemnaście lat. Tu niestety kłania się dodawanie. Trzydzieści sześć lat, to drugie osiemnaście lat życia. No, chyba, że nie umiesz dodawać, to ja rozumiem, że można mieć tylko jedno osiemnaście lat życia  Każdy urodziny liczy inaczej. A kobiety w pewnym wieku na stałe mają osiemnaście, więc pod tym względem masz rację. Można je mieć co roku. Jest niepełnoletni, ale w momencie, gdy rodzina przyjmuje spadek, przyjmuje go razem z długami. Dlatego chłopak, który nie jest pełnoletni, a stara się o samodzielność musi spłacić kredyt, gdy nie jest adoptowany, a chce zatrzymać dom. Co do zdań uciętych w połowie i komentowanych… Nie wypowiadam się na temat połówek zdań które przytoczyłaś, ponieważ urwałaś cały kontekst, więc to nie ma sensu. Nadawałabyś się na dziennikarkę. To oni urywają kontekst, by obrobić komuś dupę. Czyli mam rozumieć, że rodzice uczą się wyuczonej bezradności (jak nie wiesz co to, poczytaj w wujku google). Rodzice nie muszą być jasnowidzami, by wiedzieć, że wypadki chodzą po ludziach. A „przygotowanie” dziecka polega na rozmowach, że „Idę do takiego urzędu po to, a po to.”. Po to by dziecko miało ogólną wiedzę. Może ciebie rodzice wypraszają z pokoju w trakcie takich rozmów. Bardzo mi przykro w takim razie. Rozumiem, że nigdy nie używasz potocyzmów/kolokwializmów w swoich wypowiedziach czy opowiadaniach? Gratuluje. Ale każdy tak robi. Nawet poczytni pisarze. Nie słyszałaś o „impulsie odwagi”. Oj, źle z tobą. Poczyta trochę więcej książek, a dowiesz się co to jest. Życzę ci szczęścia w życiu i pomyślności i żeby nigdy „los nie podciął ci nóg”. Ale jak to zrobi w najmniej odpowiednim momencie, to współczuję. Co do zdania „Wiedział, że nie może okazać nerwów.” oraz „Ma inne oczy niż wszyscy tutaj”… Twój komentarz był żałosny. Pierwsze zdanie wyrwane całkowicie z kontekstu. Drugie… Kto przeczyta to wie. Moje opowiadanie, mój pomysł na udupienie mu życia. Co do posiadania „ciotki”. Rozumiem, że do twoich najbliższych nigdy nie przychodzili przyjaciele? Ową ciotką była przyjaciółka mamy. Każde dziecko jest tego uczone, by do bliskich znajomych rodziców mówić per ciociu czy wujku. Ale dziękuję ci za pomysł, by operacjonalizować pojęcia na końcu opowiadania. Przynajmniej ktoś taki jak ty, będzie wiedział o co chodzi 
      Po komentarzu o śmierci rodziców Farida, upewniłam się, że chcesz się po prostu dowartościować, podnieść swoją samoocenę, tylko wiesz, szkoda mi ciebie. Najpewniej masz samoocenę wysoką, ale niestabilną oraz zagrożoną. Przykro mi. Problem Farida ze snem, źle ujęłam, to fakt. Chodziło mi raczej o przymus przystosowania się do ilości snu. Czy opowiadanie jest napisane „na kolanie”… Wątpię. Ale to twoje zdanie i je szanuję. Większość autorek piszących opowiadania, które są rozchwytywane, od czegoś zaczynały. Nie da się pracować nad stylem pisania, nie wiedząc co jest w nim złe, dlatego też się publikuje opowiadania. Każdy jest niedoskonały. Ale praktyka czyni mistrzem.

      Usuń
  23. Twoje opowiadanie zaintrygowało mnie od samego początku. Nie zamierzam spekulować na temat dalszego rozwoju akcji. Sądzę, że pod tym względem, Twoi bohaterowie sprawią czytelnikom sporo niespodzianek. Liczę, iż wprowadzone przez Ciebie postacie, pokażą swoje wielowymiarowe charaktery. Zatem czekamy na ciąg dalszy :) Im więcej piszesz, tym więcej okazji do doskonalenia warsztatu. :)
    Ponieważ prosiłaś o konkretne uwagi, przekazuję, co mnie rzuciło się w oczy. Podaję to, czego ja sama starałbym się unikać.
    1. Powtórzenia wyrazów. Na przykład: „W takim wypadku zostałby sam na świecie. A tego nie chciał, za nic w świecie.” Podobna sytuacja zdarza się w kilku miejscach.
    2. Rozpoczynanie zdań od „a”, „ale” lub „albo”. Nie brzmi to dobrze, jeśli w tekście występuje często.
    3. Wypowiedzi zawierające czasownik w formie imiesłowu czynnego, lepiej wyglądają jako składowe zdania złożonego niż jako odrębna całość. Podaję przykład: „Także nie mając żadnych zarobków.”

    Mam nadzieję, że będziesz miała wiele ciekawych pomysłów. Życzę weny.

    Kiyomi's Soul

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiyomi's Soul cieszę się, że opowiadanie cię zaintrygowało:) Ja też mam nadzieję, że moi bohaterowie będą wielowymiarowi :) Ale w praktyce całe opowiadanie, mimo pewnych ram, nawet dla mnie jest niewiadomą. Mi bohaterowe żyją swoim życiem:) Dziękuję ci za uwagi. Na pewno wezmę to pod uwagę, gdy będę pisała drugi rozdział i poprawiała pierwszy :)

      Usuń
  24. Nie mam zamiaru słodzić, ani besztać. Opowiadanie nie jest złe, miejscami widać brak dobrej betu, czasem nie do końca wprawną rękę autora, ale(CO NAJWAŻNIEJSZE)widać w nim zapał autorki - to jak diament który trzeba oszlifować, aby ujawnić jego prawdziwą wartość. Z czasem okaże się czy został poddany odpowiedniej obróbce.

    Życzę Weny

    Andromeda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Baeszo się cieszę że ci się podoba. Fakt. Ostatni raz pisałam trzy lata temu. Więc nie jest z tym pisaniem u mnie za fanie:) Ale chęci są:)

      Usuń
  25. Fajne wiesz nie za bardzo lubię yaoi ,ale twoje jest bardzo fajne i wciągające cieszę się ,że pokazujesz ten gatunek pisania w tak ciekawy sposób. Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Czy "Młody" ma jakąś kontynuację? Jest gdzieś zamieszczany ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma na razie kontynuacji i nie wiem kiedy i czy będzie. Jak coś to poinformuję.^^

      Usuń
    2. Klemenciol, niestety na razie nie piszę "Młodego". Mam dość obszerny materiał na studia i tysiąc innych obowiązków. Ale ostatnio mam pewną zasadę "co zaczynam to kończę". Więc zapewne młodego napiszę do końca. Luana da wam znać, jak stworzę bloga i będę tam publikowac opowiadanie:)

      Usuń
  27. Uch rozumiem aż za dobrze :/ mimo że jestem w 1 technikum to kurcze padam na twarz :/

    OdpowiedzUsuń
  28. podoba mi się to opowiadanie ciekawe co będzie dalej czekam na następne części :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale następne części już są i nie ja to piszę, tyko moja koleżanka. Następne części są tutaj: http://mlody-lady-makbet.blogspot.com/

      Usuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)