6 czerwca 2011

Gdy muzyka w duszy gra - Rozdział 3

Dziękuję Ay za zbetowanie rozdziału i zapraszam wszystkich na czytanie i komentowanie. Za komentarze serdecznie dziękuję. :* Nie wiem, kiedy następny rozdział. Może w przyszłym tygodniu, jak się wyrobię ze wszystkim. :D


Natsuo Ogata był najlepszym, co ich spotkało. To on robił wszystko, żeby utrzymać chłopaków wysoko na listach przebojów. Reklamował zespół w każdy możliwy sposób i przysparzał im fanów. Zanim zaczął z nimi współpracę, był zwyczajnym, bardzo młodym nauczycielem muzyki w liceum, do którego uczęszczał Keizo. To on wychwycił w chłopaku niezwykły talent. Uczył go, często wieczorami, po wiele godzin, za darmo. Dla samej satysfakcji, że ktoś rozumie to, co pragnął przekazać w muzyce. Ich drogi rozeszły się po kilku miesiącach, kiedy Ueda skończył ostatnią klasę, a później przez rok podróżował z Tomijim po kraju. To wtedy wpadli na pomysł założenia zespołu i całkowity przypadek sprawił, że Natsuo z nimi pracuje. Pewnego dnia wpadł na Uedę w dziale muzycznym w jakimś hipermarkecie. Już wtedy BlueRiver brali udział w programie szukającym talentów. Obaj wymienili się nowymi numerami telefonów i jakiś miesiąc później Keizo zaproponował mu współpracę, wiedząc, że praca nauczyciela siedzącego w jednym miejscu to nie to, czego pragnął Ogata. Owszem, Natsuo chciał innych nauczyć miłości do muzyki, ale pracować z kimś, kto doceniał każdą nutę i widział w niej piękno, było zbyt cenne, aby odrzucić propozycję. Uczniowie raczej nie traktowali jego przedmiotu poważnie i praca nauczyciela nie przynosiła mu takiej satysfakcji, jakiej potrzebował. Pomagał chłopakom w każdy możliwy sposób i wszyscy byli zadowolenie ze współpracy.
Teraz, po omówieniu głównych punktów dotyczących najbliższej przyszłości chłopaków, Ogata mógł spokojnie usiąść i napić się wody.
-Dodam jeszcze, że nie chcę żadnych opóźnień w rozpoczęciu nagrywania nowej płyty. Teraz głównie to ma zaprzątać wasze umysły. Wiem, że obiecałem wam tydzień wolnego, więc tylko jutro spotkamy się w studiu i chciałbym posłuchać nowych piosenek. Wolne nie oznacza zaprzestanie prób, pamiętajcie. To na dziś koniec...
-Jeszcze ja muszę wam coś wyznać – przerwał mu zasmucony Tomiji. Zielone włosy miał upięte nad karkiem i tylko kilka długich kosmyków okalało mu twarz. Piwne tęczówki patrzyły gdzieś nad ramieniem menedżera. – Sytuacja z koncertu w Yokohamie, kiedy zabrakło mi głosu i na wielu próbach od których wymówiłem się bólem gardła, bo nie mogłem wydobyć z siebie dźwięków, stała się powodem pójścia do lekarza. Usłyszałem to, czego się obawiałem od pewnego czasu – mówił z trudem. Teraz, albo nigdy. Nie będzie czekał na swojego lekarza, który tylko potwierdzi diagnozę – Nie mogę już śpiewać.
-Co?! - wykrzyknęli chłopcy.
-Moje struny głosowe i krtań są w opłakanym stanie. Wiecie, jak bardzo kocham śpiewać i być z wami, ale znajdźcie sobie innego wokalistę, ja muszę odejść – wyznał zrezygnowany.
-Żartujesz, prawda? - zapytał Isao Akechi.
-On mówi prawdę – odpowiedział Keizo. – Mógłby pośpiewać jeszcze jakiś czas, ale wtedy prawdopodobnie całkowicie straciłby głos.
-Nie można tego leczyć? - Seiji podciągnął nogi pod siebie. Kurcze, nie chciał, żeby Tomiji odszedł.
-Można, ale leczenie trwa pół roku, ale to i tak nie ma sensu, ponieważ może się nie udać. Poza tym, wy nie możecie tyle na mnie czekać. Macie zobowiązania, których musicie się trzymać. Wolę więc odejść teraz niż zniszczyć to, co stworzyliśmy.
-Nie zgadzam się! - krzyknął Seiki. – Nie możesz odejść jak ktoś, kto nic dla nas nie znaczy. To ty przyjąłeś mnie i Seiji'ego do zespołu. Ty pokazałeś, że możemy się wyrwać z nieciekawej dzielnicy, a teraz masz nas tak zostawić? Ty powiedziałeś, że trzeba walczyć i nie poddawać się. Weź się w garść, bo mimo, że widzisz teraz wszystko na czarno to kurcze wiedz, że świat jest również biały, szary, czerwony – rozpędzał się – i trudności da się pokonać. Nie pozwolę ci odejść. Jak to zrobisz, to lepiej się tu nie pokazuj! - założył słuchawki od ipoda i wsłuchał się w kolejną lekcję angielskiego.
-Emocje zawsze były jego słabą stroną – mruknął Keizo.
-On ma rację – zabrał głos Natsuo. – Tomiji, nie ma mowy, abym pozwolił ci odejść. Rozumiem, że nie możesz śpiewać, ale nadal możesz należeć do zespołu – podejrzewał, że dzieje się coś złego, kiedy chłopak nie jeden raz milknął w czasie utworu.
-W jaki sposób, menedżerze? Nie umiem grać na niczym poza tą pieprzoną harmonijką. Chcę śpiewać i tylko to umiem robić.
-Umiesz, jesteś dobry w wielu innych rzeczach. Kto zrobił aranżację do kilku piosenek? Kto w czasie nagrywania poprzedniej płyty zaprojektował okładkę i pomógł mi w promocji? Możesz wiele robić i leczyć się. Będziesz za kulisami, ale pozostaniesz z nami. Pół roku minie szybko i wrócisz na swoje miejsce. Tymczasem przyjmiemy innego wokalistę, który zostanie z nami przez ten czas.
-A później wyrzucimy chłopaka? - zapytał rozdrażniony Tomiji. – Takie to dla ciebie łatwe?
-Nie, damy mu wybór, odejście od muzyki, kariera solowa, którą się zajmę, lub pozostanie z nami. Przecież wiesz, że nikogo nie zostawiam.
-Poradzę sobie – zimny niczym lód głos wyszedł z ładnie wykrojonych ust lidera. – Sam będę śpiewał. Chłopaki też umieją to robić. Nie potrzeba nam kogoś nowego.
-Wiem, że dałbyś sobie radę, ale zespół zawsze miał dwóch głównych wokalistów i w wielu piosenkach naprawdę zabrakłoby drugiego głosu.
-Poradzę sobie.
-Nie, Keizo! - syknął.
-Chcesz wprowadzić do zespołu nową osobę bez mojej zgody?! To mój zespół! Ja podejmuję wszystkie decyzje związane z nim! - zerwał się z kanapy i podszedł bliżej Ogaty.
-A ja mam na oku waszą dalszą karierę! - również wstał - Dla fanów zawsze było dwóch głównych wokalistów – powtórzył. - Mogliście się z Tomijim uzupełniać. Gdy jeden śpiewał, drugi mógł nabrać tchu w czasie dwugodzinnego pobytu na scenie! Nie dasz rady!
-Dopiero mówiłeś, że dam!
-To teraz zmieniam zdanie!
Patrzyli sobie wojowniczo w oczy. Natsuo wiedział, że zły Ueda to nic dobrego. Trudno go było uspokoić, ale zawsze jakoś sobie z nim radził. Najczęściej dalej kłócąc się z nim, dopóki złość nie wyparowywała z białowłosego. Jednakże w tej chwili musiał mu przemówić do rozsądku na spokojnie.
-Pomyśl, Keizo, że chcę dla was dobrze. Naprawdę, przyjęcie nowego wokalisty to dobre posunięcie. Niech cię nie zaślepi przyjaźń. Liczy się ogół. Patrz na to. Poza tym, odsunięcie się Tomiji'ego z pewnością nadwyręży zespół, a fani nie lubią, gdy ich ulubieńcy odchodzą. Boją się wtedy, że grupa wkrótce się rozpadnie. Nowa osoba może was wspomóc. To będzie oznaka, że nic złego się nie dzieje. Za tydzień macie rozpocząć pracę nad płytą i teraz pewnie wszystko się przesunie.
-Nie zgadzam się! Nikt nie zastąpi Tomiji'ego – wyrzucił z siebie lider.
Tomiji podniósł głowę, którą opuścił w czasie ich kłótni.
-Keizo, przestań. Sam wiesz, że tak musi być. Natsuo, jak w tydzień kogoś znajdziesz? - zwrócił się do starszego mężczyzny.
-Tomi...
-Cicho i siadaj Ueda! - warknął zielonowłosy.
Keizo rzadko kiedy słyszał podniesiony głos przyjaciela, a do tego nigdy nie mówił mu po nazwisku. Przyjrzał mu się uważnie i zrozumiał, że Ikeda nie ma nic przeciw przyjęciu nowego członka do zespołu. Niech robią, co chcą. I tak go nikt nie zmusi do polubienia nowego chłopaka. Chociaż odsuwając swoje emocje na bok i patrząc na wszystko z boku, musiał przyznać, że to dobre posunięcie. Nie na darmo przyjął Ogatę na ich agenta. Facet zawsze wiedział, co robić.

***
Następnego dnia. Haruki wraz z kuzynem stanęli przed drzwiami studia w którym nagrywali BlueRiver. Miał tremę, ale obecność Aki'ego go uspokajała. Otworzyli szerokie szklane drzwi i weszli do środka. Od razu podszedł do nich ochroniarz i zapytał dość ostro, czego szukają.
-Jj... - jąkał się Haruki. Facet patrzył na niego nieprzychylnie i chłopak poczuł się nagle bardzo mały. Miał ochotę stąd wyjść lub kopnąć samego siebie za swoją nieśmiałość.
-Przepraszam bardzo – usłyszał głos kuzyna. – Proszę nie traktować nas jak złodziei lub szpiegów. Mój kuzyn, Haruki Hamada, jest umówiony na spotkanie z panem Natsuo Ogatą. I bardzo bym prosił, żeby zawiadomiono o tym pana Ogatę.
-Zaraz to sprawdzę – powiedział ochroniarz i podszedł do telefonu. Po krótkiej rozmowie wrócił i wskazał dłonią wejście na górę. – Proszę poczekać przy studiu B3. Pan Ogata się trochę spóźni.
Weszli po schodach i znaleźli się w szerokim korytarzu, którego ściany ozdabiały plakaty różnych zespołów i repliki platynowych płyt. Wiele drzwi było otwartych i gdy szukali odpowiedniego studia, Aki nie omieszkał sprawdzić, co dzieje się w pozostałych pomieszczeniach. Niestety, wbrew jego oczekiwaniom, były puste lub siedziały w nim pojedyncze osoby.
-Myślisz, że tu są? - zapytał podekscytowany.
-Aki, nie czytam w twoich myślach. Kto tu jest?
-Jakieś zespoły.
-Nie wiem. O, to chyba to studio – wskazał ruchem głowy, patrząc na tabliczkę na ciemnoorzechowych drzwiach.
Drzwi były zamknięte, więc Aki sięgnął dłonią do klamki z zamiarem zajrzenia do środka, tym bardziej, że usłyszał stłumione dźwięki gitary. Nie obchodziły go protesty kuzyna.
-Mamy tu poczekać, a nie wchodzić.
-No i co? Grają, mogę posłuchać. I nie wejdę, tylko uchylę te magiczne wrota. Haruki, rozluźnij się.
-Aki, bo nas stąd przegonią.
-Nic się nie bój – nacisnął klamkę i drzwi się uchyliły. W uszy uderzyły ich dźwięki refrenu z pewnością nowej piosenki, ponieważ Aki jeszcze tego nie słyszał.  *
Haruki zadrżał, gdy poczuł rytm, nutę, każdą komórką swojego ciała. Muzyka wypełniała go całego. Przemawiała do serca. Co innego było słyszeć utwór z płyty, a co innego na żywo. Teraz mógł sobie wyobrazić, jak czuje się człowiek mogący słyszeć to wszystko na co dzień. Nawet nie zauważył, kiedy piosenka się skończyła i zaczęła następna. **
-Mówiłem ci, że tu będą – szepnął kuzyn – O, to też nowe. Ale mam szczęście. Jutro masz zapewnione śniadanie do łóżka w nagrodę za wzięcie mnie tutaj.
-Coraz bardziej się boję, że to był zły pomysł.
-No co ty. Co chcesz jutro zjeść?
-Wstaniesz o piątej?
Aki pomyślał chwilę i zaprzeczył.
-Sam widzisz. Jutro muszę być wyjątkowo wcześnie w drukarni. Mam rozwieźć dodatkowy nakład.
-Ciekawe czemu Tomiji nie śpiewa. On najczęściej wykonuje liryczne piosenki, ale w tych ostrzejszych też jest świetny – chłopak od razu zmienił temat.
-Brawo, chłopcy – dobiegł ich głos po zakończeniu piosenki, który Haruki rozpoznał natychmiast. Należał on do pana Ogaty. – Obyście się tak postarali podczas pierwszych nagrań.
-Natsuo, jesteś pewny, że znajdziesz kogoś, kto stanie obok nas na równi i zaśpiewa za Tomiji'ego? - tego głosu Hamada nie znał.
-Mówiłem, że jak nie znajdę, to zrezygnujemy z określonych piosenek. Dziś ogłosimy, że poszukujemy piosenkarza do zespołu i wyjaśnimy, dlaczego. Ważne, żeby na koncert ktoś już został zaangażowany.
Aki'emu zaczęły po głowie krążyć różne chaotyczne myśli, które na końcu składały się w jedną całość. Chwycił kuzyna za rękę i pociągnął go do studia.
-Nie musicie nikogo szukać, mój kuzyn umie śpiewać – krzyknął, wpadając do pokoju.
-Co ty robisz? – syknął do niego Hamada i poczuł, jak na jego policzki wpływa rumieniec. Widział na twarzach całego zespołu, że są zszokowani nagłym wtargnięciem. Tylko białowłosy chłopak patrzył ze złością.
Aki szybko rozejrzał się po pomieszczeniu. Nie był to jeden z typowych pokoi, w którym robi się nagrania. Ten raczej przypominał małą salę koncertową. Trochę krzeseł, stół, na którym leżały jakieś kartki, jak podejrzewał z nutami i tekstem. Instrumenty, przy których stali chłopcy, znajdowały się naprzeciw wejściowych drzwi. Pomyślał, że fajnie tu mają.

***

Keizo myślał, że go zaraz coś trafi. Jak ktoś mógł tu wejść? Co za debile. Zignorowali czerwone światło nad drzwiami. Opuścił swoje miejsce za mikrofonem i podszedł do intruzów. Od razu rozpoznał rozwoziciela pizzy z wczoraj.
-Co wy tu, kurwa, robicie?! Kto was prosił o wejście?! Wynosić mi się stąd!
-Mój kuzyn przyszedł na spotkanie. Ma prawo tu być.
-Nie obchodzi mnie to! Wypad – nienawidził takiego zachowania. Do tego ten bezczelny gówniarz będzie mówił, że drugi chłopak ma prawo tu być.
-Chwileczkę – Natsuo położył rękę na ramieniu Uedy. – Pan Hamada rzeczywiście był ze mną umówiony – uśmiechnął się do zawstydzonego Harukiego.
-Prze... przepraszam za mojego kuzyna. Nie chciałem tu wchodzić – ciepły uśmiech mężczyzny sprawił, że uspokoił trochę nerwy. – Ale on jest czasem nieobliczalny.
-To po jakie licho go tu brałeś?! - ponownie zabrał głos Keizo. – Jeżeli któremuś z was wypsnie się słowo o naszych nowych utworach, które są niespodzianką dla fanów, to osobiście zrobię wam coś złego!
-Jestem waszym fanem i spokojnie potrafię dotrzymać tajemnicy. Wszedłem tu, bo usłyszałem, jak mówicie o nowym wokaliście. Mój kuzyn potrafi śpiewać.
-Aki, co ty robisz? - miał ochotę zakneblować kuzyna.
-To twoja szansa. Ja wiem, że nie powinno mnie tu być, ale zmusiłem go, żeby mnie wziął ze sobą. Przesłuchajcie go, on naprawdę dobrze śpiewa.
-Aki, nie.
-No co “nie”?
Isao stał z boku i przypatrywał się całej scenie. Widział jak starszy chłopak wstydzi się za swego kuzyna. Wiedział, że złość Keizo jest uzasadniona, już nie raz skradziono im piosenki, ale nic się nie stanie, jak zrobią niespodziewanym gościom przysługę i pozwolą zaśpiewać jeden utwór.
-Keizo, powiedziałeś, że każdemu trzeba dać szansę, więc ją daj. My z chłopakami zagramy, a ty, Haruki, powiedz, co chcesz zaśpiewać.
Keizo popatrzył na Isao jak na wariata, ale po chwili stwierdził, że to może być wspaniała zabawa. Potrzebował rozrywki. Widział wiele osób, które uparcie twierdziły, że umieją śpiewać, po czym okazywało się to nieprawdą i robili z siebie głupka przed wszystkimi.
-Dobrze. To co chcesz śpiewać? - zapytał.
-Ja nie chcę śpiewać.
-Pewnie, że nie chcesz, bo nie umiesz – Keizo usiadł na wysokim stole.
-Umiem – nie pozwoli mówić temu draniowi, że nie umie.
-To proszę. Moi chłopcy zagrają wszystko.
-Proponuję coś z waszego repertuaru – Natsuo wziął ze stołu teksty piosenek – Nie wiem, czy je znasz, ale wybierz coś. Te są po japońsku i angielsku – podał mu kartki. – Znasz angielski?
-Ze szkoły.
-To wystarczy.
Serce Haruki'ego waliło w szybkim tempie. Jak tak dalej pójdzie, to dostanie zawału. Wiedział jednak, że wszystko się uspokoi, jak usłyszy pierwsze nuty. Przejrzał piosenki i jedną z nich znał dość dobrze. Podał tytuł i podszedł do mikrofonu.
Seiki uśmiechnął się nieznacznie do niego. Nadal siedział za perkusją.
-Chłopcy, potraktujcie go, jakby to śpiewał Tomiji – Natsuo oparł się ramieniem o ścianę.
-Jak umie śpiewać – prychnął Ueda, ale został uciszony gromiącym go wzrokiem menedżera, – Ok, zamykam się już.
W pomieszczeniu rozbrzmiały spokojne takty “My Angel, You are Angel”. ***
Do pokoju wszedł Tomiji i zaskoczony tym, że grają jego piosenkę, rozejrzał się zdezorientowany wokół. Przysiadł obok przyjaciela zaintrygowany tym, co się działo.
Haruki zaczął śpiewać. I z zadowoleniem stwierdził, że ściśnięte dotąd gardło rozluźniło się. Chłopcy z zespołu dołączali do niego w odpowiednich momentach. Czuł się, jakby jego nogi zamiast stać twardo na ziemi, oderwały się od niej i mógł latać. Nigdy nie wierzył, że coś takiego go spotka. Zaśpiewa w profesjonalnym studiu chociaż tą jedną piosenkę i zapamięta tę chwilę na zawsze.
Keizo słuchał tego głosu z niedowierzaniem. Prosty chłopak z ulicy bez żadnego warsztatu nie mógł tak czysto śpiewać.
-Jest niewiarygodny, co? - zapytał Natsuo. – Chłopak ma talent. Świetnie zgrywa się z chłopakami.
-Haruki ukończył najlepszą szkołę muzyczną, umie śpiewać, grać na pianinie i skrzypcach – reklamował Haruki'ego kuzyn. - To spokojny chłopak i nieśmiały, ale, jak sami widzicie, potrafi się rozkręcić. Jest w stanie zaśpiewać prawie wszystko.
-Zna koreański? - zapytał Keizo.
-Nie, ale ma fotograficzną pamięć. Zobaczy tekst i nawet zaśpiewa w innym języku. Tylko by musiał poćwiczyć.
-Dobry jesteś w roli agenta. – stwierdził Tomiji – Twój kuzyn może na ciebie liczyć.
-Zawsze i wszędzie.
Zamilkli, wsłuchując się w końcówkę piosenki.
-Chłopcze – odezwał się Natsuo do Akiego, kiedy utwór dobiegł końca. – Twój kuzyn został nam chyba zesłany przez wyższe siły.
-Może. Gdyby nie ta stłuczka, nigdy by tu nie trafił - wyszczerzył się Aki. – Haruki, byłeś boski.
-Przestań – podszedł do nich i oddał menedżerowi kartkę za słowami. - Panie Ogata, możemy załatwić sprawę ubezpieczenia?
-Tak, ale najpierw zaczekajcie na korytarzu i nie podsłuchujcie.
Gdy kuzyni wyszli, Seiji przygryzł dolną wargę i zapytał menedżera:
-Chcesz go przyjąć?
-Słyszeliście, że umie śpiewać.
-Jedną piosenkę – lider podniósł palec do góry.
-Jak ktoś umie jedną, to i reszcie da radę. Śpiewa w tej samej tonacji, co Tomi – mówił Isao. – Założę się, że mógłby również śmiało zaśpiewać piosenki, które ty wykonujesz – popatrzył na białowłosego. – I nie prychaj mi tu. Czuję to. Chłopak ma w sobie siłę. Taką samą. jak ty. Ja bym dał mu szansę.
-Ja też – Seiki odłożył pałeczki i wstał. – Doskonale zgrał się z nami, a my z nim. Pierwszy raz stanął przed mikrofonem i potrafił wykonać utwór, który, wbrew pozorom, nie jest łatwy. Jak trochę poćwiczy, będzie idealny. Nie znajdziemy na zastępstwo nikogo innego. Nie w takim czasie. Co, przeprowadzimy casting? I kto się zgłosi? Pamiętajcie, jak było, kiedy powstawaliśmy. Jak długo szukaliśmy Isao. Ten Haruki, czy jak mu tam, spadł nam z nieba i jeżeli pozwolimy mu odejść, to jesteśmy imbecylami.
-Popieram chłopaków – głos zabrał Tomiji. – Wiem, co myślisz, Keizo, ale możemy go jeszcze sprawdzić.
-Chłopak jest zbyt nieśmiały, aby dać sobie radę z tremą, z publicznością – lider jak zawsze miał jakieś “ale to, ale tamto”.
Ogata pokręcił głową.
-Jak zwykle szukasz dziury w całym. Widziałeś, że dał sobie radę. Rozluźnił się i pozwolił pochłonąć. Jestem tego samego zdania, co Isao. W Haruki'm coś jest i musimy dać mu szansę.
-Musimy czy chcemy? – Ueda podniósł brwi i zeskoczył ze stołu.
-Chcemy. Rozumiem, że ty. Seiji. też jesteś za tym?
-Ma ładny głos. Nada się.
-Róbcie, co chcecie, ale jak coś spieprzy, ja nie biorę za to odpowiedzialności – warknął Keizo.

***
-Jak sądzisz, co zrobią? - spytał Aki i przestąpił z nogi na nogę.
-Co mają zrobić?
-To jasne, że debatują nad przyjęciem cię do zespołu.
-Przestań – machnął ręką. – Mnie?
-Ciebie. Szukają kogoś, a ty pokazałeś im, co umiesz. Swoją drogą, zastanawiam się, dlaczego chcą zastąpić zielonowłosego – podrapał się po głowie.
-Takie rzeczy zdarzają się tylko w filmach. Załatwimy to, po co przyszliśmy i wychodzimy stąd.
Po tych słowach drzwi się otworzyły i zostali poproszeni o wejście. W imieniu zespołu głos zabrał menedżer.
-Wiem, Haruki, że to może być dla ciebie szok, ale wspólnie zgodziliśmy się, że chcemy cię widzieć w zespole.
Hamada otworzył szeroko oczy. Miał wrażenie, że zaraz zemdleje. Może to sen. Chciał, żeby go ktoś uszczypnął.
-Jjj... Jak to?
-Tomiji ze względów zdrowotnych przez pół roku nie może śpiewać. Miejmy nadzieję, że po leczeniu będzie mógł do nas wrócić. Postanowiliśmy zatrudnić kogoś, kto dałby radę go zastąpić i ty doskonale się do tego nadajesz. Oczywiście, jeszcze musimy cię przesłuchać w kilku innych piosenkach, ale wierzymy, że podołasz zadaniu. O ile się zgodzisz.
-To brzmi jak w bajce – wyszeptał Aki. – Zwyczajny chłopak nagle otrzymuje nagrodę życia i spełnia się jego marzenie. Haruki, chyba się zgodzisz – chwycił go za ramię.
Nie wiedział, co powiedzieć. Marzył o tym, ale przecież nie mógł ot tak zostawić obu swoich prac. Co będzie, jak się nie sprawdzi i wywalą go z zespołu? Kto go potem przyjmie do jakiejś pracy? Z trudem znalazł obecne.
-Jeszcze jedna sprawa – kontynuował Natsuo. – Członkowie zespołu, poza mną, mieszkają razem. To jeden z warunków, które trzeba spełnić. Przenieść się do ich domu.
Hamada pobladł. Miałby zostawić wujostwo i wyprowadzić się. Przecież jedyny dom, jaki znał, to ten, w którym mieszkał obecnie. Pierwszego nie pamiętał dokładnie.
-Drugi warunek – tym razem przemówił Keizo – to trzymanie języka za zębami o sobie i o nas. Ludzie nie muszą znać naszych sekretów, a ja jestem szczególnie na to uczulony, więc będę cię obserwował.
Do tego miałby zamieszkać z tym chłopakiem? Każdego dnia czułby się przy nim, jak niepotrzebna rzecz. Spojrzał w oczy kuzyna. Wyczytał w nich prośbę. Tym razem nie zamierzał ulec. To była wyłącznie jego decyzja.
-Muszę się zastanowić – powiedział. Wiedział, że dla niego to wielka szansa, ale czy da radę tak nagle odmienić swoje życie? To stało się tak szybko.
-Masz czas do popołudnia. Jak się zgodzisz, to podpiszemy umowę i poinformujemy opinię publiczną o tobie. Będziesz musiał też nagrać singiel promujący ciebie, aby dać ludziom szansę poznania cię – wyjaśnił Natsuo. - Teraz chodź, załatwimy sprawę z tym ubezpieczeniem.
Z ulgą usłyszał te słowa i powitał wyjście z pomieszczenia. Mimo tego, jego głowy nie opuszczały pytania. Co miał zrobić? Wykorzystać daną szansę? Jeżeli tego nie zrobi, to czy będzie mu drugi raz to dane. A jak zrobi, to czy podoła? 



7 komentarzy:

  1. łoł łoł łoł,
    a ale Keizo jest cięty, ciężki typ z niego...
    noc zekam na to co będzie dalej, pewnie się zgodzi, bo szkoda takiej szansy ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. "– I nie prychaj mi tu." - uwielbiam tego faceta xD
    A Aki to mój numer jeden! Ja go sobie zabieram do domu! Obiecuję, że będę o niego dbała, jak o młodszego braciszka ;3 Mogę, mogę? **
    Bosko zrobiłas to, że piosenki Janga wklejasz, jako te z zespołem bez Haru, a Kat-tun - jako nowość od niego... Poza tym... may angel to moja miłość i chcę ją na własnym weselu! XD Tia - może mi nawet zastąpić melodię kościelną xD
    Tak się wyczekałam na rozdział i co? No i pobiłaś moje oczekiwania na łopatki, głowę, ramiona i co tam jeszcze. Ubóstwiam Cię! XD Ciebie też sobie zabieram do domu, o! XD Keizo jeszcze się zdziwi (mhyhy, jak fajnie było czytać o jego zdziwieniu dotyczącym głosu Haru, uahaha xD) Pokazał chłopak, że umie śpiewać! Yeah! Kurcze! Haruś rządzi! Niech się zgodzi - przecież nie będzie z Uedą spał... ]:> Poza tym będzie miał więcej kasy dla wujostwa ;3 No i miłość... aaahhhh, w pewnym momencie dosłownie się roztopiłam ;3 I love you, my angel ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. no i mamy nowego wokalistę. Keizo powoli, bo powoli, ale pewnie go polubi, a może i nawet pokocha. chciałabym! :)
    co do Akiego.. kurde, chciałabym mieć takiego kuzyna. z tym, że ja nie jestem taka nieśmiała. nie zmienia to jednak faktu, że i tak i tak nie umiem śpiewać XDD.
    no właśnie. ja chcę w niedzielę widzieć notkę od Ciebie na mailu! :*

    Ay

    OdpowiedzUsuń
  4. No to się Haruki rozkręca widzę :3
    A Keizo mógłby być miły, chociaż troszkę poudawać dla dobra zespołu.
    Aki jest taki słodziutki i w gorącej wodzie kąpany, że aż nie mogę :3 Nadaje temu opowiadaniu takiej żartobliwości, ale tylko z jego strony :33
    I aż nie mogę przestać się uśmiechać. Co wy ze mną robicie? xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiii xD
    Keizo już kocham. Mam słabość do takich postaci jak on. I kiedy Haruki z nimi zamieszka (bo nie wierzę, żeby odrzucił taką szanse) może być ciekawie.
    Czekam na kolejny rozdzialik (:
    Dużo weny życzę ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Niemiłosiernie szybko mijają mi te notki. Szkoda mi zielonowłosego, jednak zdrowie jest ważniejsze. Keizo mnie wkurza, na pewno sie zmieni, ale przesadza, chyba że coś poważniejszego od sprzątaczki stało się w przeszłości, dlatego tak nie znosi obcych i nie chce ujawniać swojego życia prywatnego.
    A Aki jest cudowny, uroczy z niego chłopak i jaki uczynny dla kuzyna ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Huh przypomina mi to jedną łzę ;) Jeden taki nieśmiały, a drugi oschły. Idę czytać dalej.
    Pozdrawiam. Yuu

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)