Dziękuję Floo za poprawienie go. :*
Dziękuję Wam za komentarze. :*
-----------------------------------------
Zamknął
po cichu drzwi starając się nie zbudzić śpiących mężczyzn.
Obudził się pierwszy i postanowił przyrządzić dla ich
trójki jakiś posiłek. Nie był mistrzem kuchni, ale potrafił
zrobić kakao, a do niego idealne będą rogaliki z dżemem. Kilka
godzin wcześniej zdążył zauważyć, że w kuchni są rogaliki i
kakao. Co najwyżej gdyby nie było mleka zrobi zwykłą herbatę. W
oczy rzuciły mu się stojące na blacie dwa kubki zimnej herbaty.
Westchnął i wylał ją do zlewu, naczynia odstawiając obok niego.
Poszedł do lodówki i otworzył ją. Każda z półek była zajęta
warzywami, wyrobami mięsnymi, owocami. Kiedy to wszystko tutaj
przyniesiono? Jego partnerzy musieli zadbać o to dużo wcześniej.
Wziął karton mleka i otworzył go, a z szafki wyjął garnek. Po
raz pierwszy od dawna czuł się lekko, jakby unosił się w
chmurach, bez dręczących go problemów. Postanowił na kilka chwil
zapomnieć o wszystkim co go złego spotkało. Dać sobie trochę
oddechu i zobaczyć co znaczy być szczęśliwym. Nadal nie wierzył,
że nie uciekł tylko został i zaakceptował swoich partnerów. Nie
jednego partnera, tylko dwóch. Dwóch gorących zmiennych. I już
samo to było niesamowite, a co dopiero świadomość, że spędzi z
nimi życie. Jego smok tego pragnął, tak samo jak chciał wpierw
uciec, by ich chronić. Pomimo bólu, że nie będzie z nimi ucieczka
była rozsądnym wyjściem, lecz byłby to błąd. Dlatego miał
nadzieję, że dobrze postąpił. Chęć ich ochrony jest silna, ale
nie chciał opuszczać Daniela i Martina. Jego serce, umysł, ciało
lgnęło do nich. Tym bardziej teraz, kiedy Martin go zatwierdził, a
Daniel zapewne zrobi to niedługo.
–
Jak dobrze widzieć twoją promieniejącą szczęściem twarz. Musisz
rozmyślać o czymś przyjemnym.
Christian
podskoczył omal nie wylewając mleka, które niósł w garnku w
stronę kuchenki gazowej. Spojrzał na Daniela i jego ciało
pobudziło się. Chciał podejść do tego mężczyzny, paść do
jego stóp i wylizać go całego. Daniel był w samej obcisłej
bieliźnie doskonale opinającą jego krocze. Z zarostem na twarzy,
rozwichrzonymi włosami, odbiciem na lewym policzku pochodzącym od
poduszki i zaspanymi oczami był jak chodzący na dwóch nogach
seks. Po raz pierwszy widział go w takim stanie, nie liczył tych
upojnych chwil wcześniej. Za każdym innym razem zmienny wilk był
nienagannie ubrany z doskonale ułożonymi włosami. Wyglądał
elegancko i dojrzale. Natomiast teraz wyglądał jak seksowny,
niegrzeczny chłopiec, jakim zazwyczaj był Martin. Do tego ten dziki
błysk w oku tylko to eksponował.
Odchrząknął
wyrywając się z tych rozmyślań i kontynuował przygotowywanie
mleka do gotowania.
–
Dlaczego sądzisz, że o czymś myślałem? – Zapalił palnik i
postawił na nim garnek.
–
Ponieważ stałeś w bezruchu uśmiechając się szeroko. – Wolnymi
krokami zaczął podchodzić do młodego partnera. – Mogę
wnioskować, że to były miłe myśli.
–
Owszem były. – Westchnął, kiedy ręce Daniela go objęły od
tyłu. – Lubicie kakao?
–
Bardzo – odpowiedział Martin. Miał nadzieję, że Daniel szybko
sprowadzi Chrisa do ich łóżka, a ci urządzili sobie
pogawędkę. Zbliżył się do nich wyciskając najpierw długi
pocałunek na ustach Daniela, a potem pochylił się i wpił w wargi
drugiego partnera. Cieszył się, że postąpił mądrze i jest
już związany tą uroczą istotą. – Ale najbardziej mam ochotę
ciebie posmakować. – Przesunął nosem po jego policzku, a
ręką ścisnął krocze Christiana. Żałował, że ten ubrał
spodnie. Zamruczał czując, że ten jest podniecony. – Danny,
on wciąż jest niezaspokojony. – Spojrzał na drugiego
partnera stojącego za plecami Chrisa.
–
Więź działa. Coś mi się zdaje, że nie będzie zaspokojony
jeszcze długo.
–
Nie tylko więź. – Chris oparł się o plecy Daniela całkiem
zapominając o mleku. – To te dni. Wiecie.
–
Teraz masz nas, a my we dwóch damy radę spełnić twoje największe
i najbardziej perwersyjne pragnienia – szeptał Daniel całując go
po nagim ramieniu. Chciał go mieć. Wejść w niego, dojść i
zatwierdzić. Sięgnął do rozporka chłopaka.
–
Ale... Ale... – Odrzucił głowę na ramię mężczyzny za nim.
Ręce obu partnerów dotykały go, a ciała tak blisko niego
ogrzewały i rozpalały. Chciał ich. Chciał Daniela w sobie. –
Mleko.
Martin
upadając na kolana przekręcił kurek od kuchenki.
–
Najpierw chcę twojego mleczka. – Odczuwał przemożną ochotę,
aby zająć się nim. Tak samo jak Daniel. I chciał, widzieć
jak Daniel go pieprzy. Opuścił jego spodnie i wziął w rękę
członek Christiana, podczas gdy drugi z partnerów pieścił jądra
chłopaka.
–
Muszę wam... – Złapał się ramion Martina lekko pochylając. Nie
wiedział kiedy Daniel uwolnił swój członek i wsunął go teraz
pomiędzy jego pośladki. – Wiecie, że ja mogę... – Bał się,
że źle zareagują, gdyby zaszedł w ciążę. Zdawał sobie sprawę,
że bez zabezpieczenia to może się stać.
–
Zajść w ciążę? Wiemy. – Daniel położył dłoń na brzuchu
zmiennego smoka. – Może nawet już jesteś.
–
A jak nie, to może zaraz to się stanie. – Martin spojrzał na
niego z dołu z błyskiem w oku. Posiadanie potomstwa często
było jego marzeniem. Bycie gejem nie mogło mu pomóc tego
zrealizować. Teraz miał szansę mieć rodzinę. Pochylił się
do jego penisa i polizał czubek.
–
Nie będzie wam... Przeszkadzało, że... O tak mi rób. – Cały
czas patrzył jak jego spragniona pieszczot męskość znika w ustach
Martina. Do tego pieszczoty na pośladkach i pomiędzy nimi
sprawiały, że miał ochotę wyć z rozkoszy. Obejrzał się na
Daniela. – Wejdź we mnie.
–
Nie chcesz trafić z nami do wygodnego łóżka? – Wsunął w niego
na próbę dwa palce. Po tym co działo się w nocy te bez problemu
weszły i zadowolony wyjął je.
–
Ja nie dotrę do łóżka. Trawi mnie pożar i chcę byście go
ugasili – rozkazał. Jego oddech przyśpieszył. Martin nie
szczędził mu pieszczot, ale i nie wiele dawał. A on chciał
mocniejszego ssania i lizania. Zmienny wilk bawił się nim.
–
Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem – powiedział rozpalonym
głosem Alston. Przystawił wilgotną główkę do ciasnego ciała
Christiana.
Chłopak
czując jak Daniel wsuwa się w niego, jeszcze mocniej przytrzymał
się Martina bardziej nadstawiając Danielowi. O tak tego chciał.
Chciał, żeby go wypełnić. Miał nadzieję, że gdy wszystko się
unormuje nie będzie się robił chętny za każdym razem jak oni
będą w pobliżu. Przecież nie mogli się kochać na oczach
innych zmiennych, czy też ludzi. Ale teraz dobrze mu było zarówno
od przodu, jak i od tyłu. Tu pchnięcie, tam ssanie i mógł się
rozpływać w oszałamiającej ekstazie. Oddawał im się obu z
fascynacją. Jęczał i wił się pomiędzy nimi biorąc wszystko to
co mu dawali. Ani razu nie zawstydził się, tego, że pożera go
ogień. Przecież to byli jego partnerzy. Kochali go i wiedział,
że nie wyśmialiby go za to, że jest taki chętny.
Martin
jedną dłonią głaskał udo Christiana, drugą Daniela, dając
znak, że cieszy się z tego co się dzieje i jest z nimi oboma.
Kochał ich. Naprawdę ich kochał. Pragnął dać im w łóżku i w
życiu wszystko co najlepsze. Czując jak penis Christiana drga w
jego ustach. Pozwolił mu się w nie pieprzyć takim tempem jaki
nadawały biodra Daniela.
Daniel
posapywał przy uchu Christiana obejmując go ciasno i wbijając się
w niego. To pragnienie rozrywało go i potrzebował już ulgi.
Przyśpieszył wyciągając rękę i kładąc ją na głowie
Martina.
–
Ssij go. Zaraz dojdę. – Czyste pragnienie targało nim.
Potrzebował dojść i oznaczyć swego partnera. Na samą myśl kły
same się wysunęły. Zaczął podskubywać skórę w łączeniu
ramienia z szyją. Tuż przy ugryzieniu Martina, które się zagoiło,
ale zostawiło maleńki zaczerwieniony ślad litery V. Małe
znamię, które na zawsze oznaczyło Christiana i żałował, że
smoki nie gryzą. Też by chciał nosić coś takiego od Chrisa. Ale
wymyśli inny sposób, by on i Martin mogli chodzić dumnie z
oznakami na ciele. Sapnął, kiedy poczuł, jak mięśnie Christiana
się na nim zaciskają. Wbił kły w jego ciało.
Naprężył
się, gdy przez każdy nerw przepłynęła znajoma lawina ognia i ból
oznaczenia. Orgazm targnął nim potężną erupcją, a Martin spijał
go ze smakiem mrucząc coś przy tym z zadowoleniem. Nogi mu
dygotały i gdyby nie podpórka z klęczącego mężczyzny oraz
trzymającej go silnie ręki Daniela, po którym czuł w sobie
nasienie, upadłby ze zmęczenia.
Dwaj
zmienni dochodzili do siebie po przeżyciu tak wielkiej, odbierającej
zmysły przyjemności, a trzeci wylizał członek do czysta i uniósł
się powoli. Od razu sięgnął ust Christiana dając mu posmakować
siebie. Nadal był twardy jak skała.
Daniel
otworzył oczy patrząc na Martina. Jego zmysły szalały, ale chciał
zająć się Martinem w potrzebie. Pocałował w kark Christiana i
wysunął się z niego. Ujrzał jak jego nasienie wypływa ze szparki
młodego zmiennego. Dołączył do ich pocałunku. Ich trzy języki
lizały się powoli poza ustami obdarowując kochanków swym
smakiem i nektarem Christiana. Wspólny pocałunek przedłużał
się i Daniel sięgnął do bielizny Martina łapiąc w rękę jego
penisa. Poruszył po nim dłonią rozprowadzając preejakulat, który
wydzielał się w ogromnych ilościach. Na chwilę zassał się
na języku Christiana, by zaraz to samo zrobić z drugim partnerem. W
trójkącie jest tak, że czasami jedna osoba zostaje na uboczu, a on
nie chciał na to pozwolić. Z Martinem żył od dawna i chociaż
Chris był teraz nowy, smakowity i bardzo chętny na seks, to Daniel
nie zapomniał o drugim zmiennym. Ssał jego język jakby obiecując
mu wielką rozkosz. Gdy upewnił się, że Chris jest już w stanie
ustać na własnych nogach puścił go i uklęknął przez Martinem.
Wyjął w bielizny jego penisa i jądra, by zaraz popieścić je
językiem. Wziął je w usta, tak jak kochanek lubił.
Chris
patrzył na to wszystko i podobał mu się ten widok, a szczególnie
rozanielenie na twarzy Martina. Zapragnął widzieć jak się obaj ze
sobą kochają. I pewnego dnia to się stanie. Zdążył już
zauważyć, że Martin uwielbiał klękać przed partnerem. Zapewne
jako alfa nie mógł sobie pozwolić, by inni ujrzeli go w takiej
pozycji, lecz gdy byli sami, jego uległość w stosunku do Daniela
zaczęła fascynować Christiana. I Daniel też nie miał z tym
problemu. Z radością pochłaniał twardy członek kochanka i
poruszał głową, a dłonią ugniatał jego jądra. Nie trwało
długo, gdy Martin zajęczał, chwycił Daniela za włosy i skończył
w jego ustach podrygując biodrami.
–
Gdybym przed chwilą nie doszedł, właśnie zrobiłbym to patrząc
na was – wyszeptał Russo.
Daniel
przytulił głowę do brzucha Martina i uśmiechnął się do Chrisa.
–
Dojdziesz tak jeszcze nie raz. Teraz mamy życie przed sobą i
zaręczam, że w łóżku nie będziemy się nudzić. –
Zamruczał, kiedy dłoń Martina głaskała go po głowie.
–
To co prysznic, a potem kolacja i... – Martin nie dokończył, gdyż
Chris zamknął mu usta pocałunkiem. O tak, na pewno nie będą
się nudzić.
* * *
–
Ty tępa dziwko! Dałaś się tak podejść?! – Stone pałał
furią. Miał ochotę rozszarpać samicę. – Teraz nikt nie śledzi
Brightów. Mogli go wywieźć i go nie znajdę!
–
Ale jego tam nie ma, szefie. – Uleczyła się już trochę z ran
zadanych przed nieznanego zmiennego. Chociaż miała wrażenie,
że już gdzieś czuła ten zapach. Ten drugi jej przynajmniej nie
uderzył. Zostawił ją tylko w śmierdzącym zaułku z kapturem na
głowie, by nic nie widziała. Jakby mogła widzieć kiedy wokół
panowała tylko ciemność. Dobrze, że miała przy sobie telefon, to
zadzwoniła do szefa, a ten wysłał kilku taurenów, by ją
sprowadzili do biurowca.
–
Może teraz jest! Zastąpi cię Winter. Ty się ulecz, a potem
zastanowię się co z tobą zrobić.
–
Szefie, daj mi szansę. – Upadła przez nim na kolana. Nie mógł
jej wyrzucić. Chciała być przy nim, pomagać mu. – Ja się
dowiem co to za zmienni mnie porwali. Dowiem się wszystkiego i
podam ci ich na tacy. Zobaczysz.
Stone
tylko popatrzył na błagającą samicę. Nie miała dla niego
znaczenia. Chętnie oddał by jej głowę za jeden dzień z
diamentowym smokiem. Odnajdzie go. Nie dość, że stracił pieniądze
kupując go, to jeszcze musi angażować wszystkie siły, żeby
odnaleźć uciekiniera. Ta wielka szansa nie przejdzie mu koło nosa.
–
Powiedzieli ci, dlaczego cię porwali? – zapytał taurenkę
zajmując miejsce za biurkiem.
–
Powiedzieli, że nie podoba im się to co robisz. Boją się, że
przypadkiem ludzie się o nas dowiedzą.
–
Nie jestem, aż tak głupi. – Pochylił się i nacisnął przycisk
interkomu. – Mel, niech Robin tu przyjdzie i zabierze Star do jej
pokoju. I pilnuje. – Popatrzył srogo na kobietę. – Ma nie wyjść
z pokoju dopóki nie powiem inaczej.
Star
opuściła głowę na dół. Będzie mieć czas na wyleczenie się i
przypomnienie sobie skąd zna ten zapach zmiennego. Gdy była tam,
nie zwróciła na to uwagi zajęta unikaniem ciosów, lecz teraz...
–
Rób co mówię, a zostaniesz tutaj.
–
Tak, szefie. – Pokiwała głową ulegle.
Po
chwili w gabinecie pojawił się Robin. Wysoki, barczysty, typ
kulturysty, tauren złapał ją za przedramię i pociągnął w górę,
by stanęła na własnych nogach.
–
Ostrożnie, Robin. Nie chcemy, aby nasza kochana Star była bardziej
posiniaczona niż jest. Jeszcze nam się przyda. Jest dobrym
żołnierzem. Na razie pilnuj jej, jak oka w głowie. Ma siedzieć w
swoim pokoju. Czasami wpadnę sprawdzić jak ma się nasza pani.
–
Tak jest, panie Stone.
Gabriel
Stone patrzył jak Robin wyprowadza kobietę. Ona mu pomoże odnaleźć
chłopaka. Już miał plan co do niej. Tylko niech pozbędzie się
tych fioletowych plam z ciała. Nie miała wielkiego daru leczenia i
trochę jej to zajmie. Akurat tyle ile on potrzebował czasu na
rozpoczęcie planu B. Planu, który pojawił się, gdy wspomniała o
wilkach. Miał przeczucie, że któraś z grup coś wie, o młodym
smoku. Wytłumaczenie, że porwali ją, by on nie szalał tak z
szukaniem młodego samca jest nędzne. Dzięki niej dowie się co to
za sfora. Choćby miała uwieść każdego zmiennego wilka w okolicy
i dowiedzieć się prawdy. Na ustach wykwitł mu szyderczy uśmiech.
Spojrzał na jedną ze ścian gdzie wisiało potężne lustro.
Widział siebie siedzącego za biurkiem. Był przystojny w ludzkiej
postaci. Ta pokrywa ukrywała serce pełne zła i nienawiści. I
bardzo dobrze mu z tym było. Poza tym jego urok uwodziciela mylił
wielu, dzięki czemu mógł działać i zdobyć chłopców do swych
domów. Kobiety też. Ale Christiana chciał dla siebie. Tylko i
wyłącznie dla siebie. Tak jak dawniej chciał jego matkę, która
mu uciekła. Suka zaszła w ciążę z człowiekiem, który dla niego
pracował. Głupia smoczyca zakochała się. A od dał jej tak wiele!
A ona zamiast przed nim, rozłożyła nogi przez niepozornym
blondynkiem. Gdy dowiedziała się o ciąży postanowiła uciec i
udało jej się to, bo jej kochaś stanął w jej obronie. Już dawno
on wącha kwiatki od spodu. Co za wspaniałomyślność oddać
życie dla ukochanej i dziecka. Stone szukał jej, ale przerwał
poszukiwania, kiedy zgłosił się do niego Russo. Mężczyzna ją
przypadkiem spotkał. A dzięki temu Stone już miał plan i czekał
od dwudziestu lat na potomka swojej niewolnicy. I nie będzie
czekał na niego, aż ten sam mu się odda, tak jak robił z
jego matką. Weźmie go sobie choćby siłą. Na samą myśl jego
penis stwardniał jak kamień. I myśl, jak młody Chris klęczy
przed nim tylko go bardziej nakręciła. Niestety, na razie musiał
się zadowolić jednym z chłopaków, którzy dla niego
pracowali. Zadzwonił do jednego z opiekunów,
by przyprowadzono mu kogoś do obsłużenia go.
* * *
Minęły
dwa dni odkąd Daniel z Martinem oznaczyli Christiana. Dzisiejszy
dzień zmienny smok spędzał wyłącznie z Colemanem, gdyż Daniel
musiał zająć się sforą i sprowadzić tutaj jej część za kilka
dni. Jutro zrobią na odwrót. Wczoraj Daniel kupił mu trochę
ubrań, co spotkało się z niechęcią u Christiana, gdyż sam
chciał pojechać do miasteczka i coś sobie wybrać. Ale obaj
partnerzy się nie zgodzili. Przecież nie chciał wrócić do dużego
miasta. To było tylko ciche, spokojne miasteczko. Miał nadzieję,
że Camas będzie schronieniem jakiego szukał.
–
Chciałbym się zobaczyć z Justinem – powiedział do Martina.
Razem siedzieli na ganku w bujanych fotelach.
–
Jesteś pewny, że to już koniec tego twojego szaleństwa? –
zapytał Martin patrząc na niego i mrużąc oczy przez słońcem.
Daniel dopiero dzisiaj mógł wyjechać, gdyż zaspokojenie
szalejącego libido u Chrisa mogło by wykończyć jednego partnera.
–
Tak. Zakończył się nawet wcześniej. Zazwyczaj trwało niecałe
dwa tygodnie, więc zostałby tydzień, a w tym ten jeden dzień był
najgorszy.
–
Ten w którym musiałeś unikać mężczyzn, bo traciłeś przy nich
zmysły?
–
Dokładnie. – Roześmiał się i przeniósł na kolana Martina. Ten
objął go i przytulił. Nauczył się, że Chris potrzebuje dużo
czułości.
–
Cieszę się z tego, że mój głupi ludzki umysł uległ i pozwolił
działać wilkowi we mnie. Nie siedzielibyśmy tak tutaj.
–
Czułem jak mnie odtrącasz. Już przy pierwszym spotkaniu, byłeś
taki inny. Zimny. – Popatrzył na jego twarz. Wiatr poruszał
rozpuszczonymi włosami Martina. – Przez ostatnie dni z wami,
jestem w stanie uwierzyć, że mam szansę na bycie szczęśliwym.
–
Omal nam tego nie zabrałem – powiedział z poczuciem winy starszy
zmienny. – Nie wiem jak mogłem myśleć, że mogę cię odrzucić.
Przecież nie było możliwości, bym był z Danielem, a z tobą nie.
Nie chciałem go stracić... – Martin zaczął się tłumaczyć,
ale przerwał widząc smutek na twarzy młodego partnera. –
Kochanie, co się stało?
–
Zaakceptowałeś mnie tylko ze względu na Daniela? – Chciał zejść
z jego kolan.
–
Nie – odpowiedział szybko powstrzymując go przed ucieczką i
kładąc dłoń na smutnym licu Christiana. – Zrobiłem to, bo
chciałem być z tobą, kochanie. Nigdy nie myśl, że jest inaczej –
mówił patrząc mu poważnie w oczy. – Chcę być z tobą.
Wytłumaczyłem ci dlaczego się broniłem. Mój wilk chce swego
partnera i człowiek już też. – Pocałował go czule. – Czuję
się spełniony. Daniel miał rację czekając na ciebie. On zawsze
wiedział, że będąc tylko w dwóch nie jesteśmy kompletni. Teraz
staliśmy się całością.
Christian
odetchnął z ulgą. Wierzył mu. Teraz będąc sparowanym z nimi
czuł ich. Nie mogli się porozumiewać w myślach, jak to nie raz
pisano w różnych opowieściach, jakie czytał, ale czuł ich
emocje. Jakby nabył empatię, a w niej zakodowało się jego dwóch
gorących partnerów.
–
To jak, mogę się spotkać z Justinem?
–
Nie jestem twoją mamą, byś mnie prosił o pozwolenie. Jak czujesz,
że nie rzucisz się na niego...
–
Mam ciebie. Rano ci się podobało. – Zamruczał w jego szyję.
–
Bardzo podobało, ale teraz masz myśleć o czymś innym.
Powiedziałeś, że to minęło.
–
Bo nie czuję się tak jak zawsze. Mogę siedzieć spokojnie i nic.
Wczoraj tylko na mnie spojrzeliście...
–
A już rozkładałeś nogi – wyszeptał do jego ucha.
–
Szzzz. Nie mów tak, bo znów to zrobię. – Odkrył, że podniecają
go takie słowa. Podnieca go jego partner i nie jest to zasługa
płodnych dni. – A naprawdę chciałbym porozmawiać z Justinem. On
ma jakąś tajemnicę, jest taki smutny. Chcę mu pomóc. Rozmawiał
ze mną.
–
Zauważyłem, że przeważnie milczy. Jak chcesz to się z nim
spotkaj, ale na naszym terenie. Nie wyjdziesz stąd dopóki nie
będziemy pewni, że jesteś tutaj całkowicie bezpieczny.
–
Nie obawiasz się, że przerzucę swoje uczucia na Justina? –
Podniósł się z jego kolan. Musiał zadzwonić do tego zmiennego.
Jak odjeżdżali, Sheoni dała mu ich numer telefonu.
–
Teraz jesteś już nasz. Każdy zmienny czuje, żeś zajęty i nie
zbliży się do ciebie w sferach innych niż przyjaźń.
–
To dobrze. Niedługo inni też będą wiedzieć, że należycie do
mnie.
–
To znaczy?
–
Mało czytałeś o diamentowych smokach. – Pochylił się nad
Martinem. – W ogóle o smokach. Ale nie z ludzkich książek. Tylko
naszych. Poczytaj to zobaczysz. Wiem, że Daniel martwił się, że
nie będziecie mieć mojego znaku. Poczytaj, a się dowiesz. –
Polizał go po policzku i zostawił go samego.
Zaintrygowany
Martin wyjął telefon i zadzwonił do Daniela. Ten odebrał
natychmiast.
–
Wszystko w porządku?
–
To, że dzwonię nie oznacza, że coś się stało, mój partnerze –
powiedział Martin. – Nadal nie ma tu internetu. Sprawdź na
naszych stronach o znakowaniu partnerów przez smoki.
–
Na tych naszych stronach?
–
Ta.
Internet
będący zbiorowiskiem wielu miliardów informacji, był też dobrym
komunikatorem wśród zmiennych. Na specjalnych serwerach i stronach
umieszczali swoje własne informacje, książki i nie tylko. Znając
hasło miało się do tego dostęp. Zdarzało się, że ludzie
odnajdywali i te strony to wtedy myśleli, że jest to po prostu
wymyślona przez kogoś fikcja, gry i opowieści fantasy. Ludzie
mieli uciechę, a zmienni podręczniki.
–
To poczekaj.
Martin
wstał i oparł się pośladkami o barierkę. Słyszał w głośniku
stukanie po klawiaturze, jakieś pikanie od czasu do czasu.
–
Długo jeszcze?
–
Jak zawsze niecierpliwy. Opowiedz co tam u naszego partnera.
–
Poszedł zadzwonić po Justina Langstona. Uznałem, że jest
bezpiecznie i nie mam namyśli Stonea.
–
Nasz mały smok już nie ma chcicy?
–
Ma, ale nie tak wielką. Tylko taką jak my. Działa na swojego
partnera, a nie na każdego samca w pobliżu – odpowiedział
Martin.
–
Szybko mu przeszło. Podobno to miało jeszcze z tydzień trwać. –
Po drugiej stronie nastała cisza i Martin, aż spojrzał na
telefon, by zobaczyć czy nie przerwało połączenia.
–
Daniel, jesteś tam?
–
Jestem, jestem. Tylko właśnie coś mi przyszło do głowy. Mówisz,
że pragnienie minęło.
–
No tak.
–
Ono mija naturalnie po dwóch tygodniach, czy jak tam lub gdy
następuje poczęcie potomka. Ciało zmiennego smoka albo zwyczajnie
kończy swój naturalny cykl, albo, gdy już nie musi wołać o
kontakt fizyczny, kiedy nastąpi to czego pragnęło. Czyli
zapłodnienia.
–
To znaczy, że Chris...
–
Martin, najprawdopodobniej będziemy mieli dziecko. I dowiemy się o
tym już niedługo. Ciało Chrisa nam to pokaże. Poza badaniami.
–
Jak? – zapytał Coleman.
–
Pamiętasz jak reagowała Kristina będąc ze swoim młodym pod
sercem?
Martin
już widział w wyobraźni zmienną wilka jak biegnie do toalety, by
wymiotować. Do tego była tak słaba. I nerwowa. I płakała co pięć
minut, by zaraz się śmiać lub wpadać w histerię.
–
To nie czeka naszego Christiana – wydukał Martin przerażony
obrazami jakie mu mózg pokazał.
–
Boisz się o siebie co? Nie martw się jak nasz partner spodziewa się
dziecka objawy ukażą się dopiero za kilka dni. Masz czas... Obaj
mamy, by psychicznie przygotować się na jego zmiany nastrojów.
–
A jak to u męskich potomków smoków jest jeszcze gorsze?
–
To i tak będziemy go kochać. I będziemy musieli znaleźć lekarza
– odparł Daniel.
–
Poproszę Sheoni o adres jej lekarza. Sądzę, że facetowi nie
odbije, gdy ujrzy mężczyznę w ciąży.
Daniel
zaczął się śmiać na tę wzmiankę, a później opowiedział, jak
zostaną oni oznaczeni. To stanie się po oficjalnej ceremonii. Na
ich ramionach wypali się znak małego smoka. Będzie miało taki
kolor pod jaki należy ich partner. Podejrzewał, że będzie biały.
Lecz proces wypalania będzie bardzo bolesny. Martin jako że już
robił sobie tatuaże sądził, że to będzie coś takiego, ale po
tym jak opisywał to Daniel zmienił zdanie. Ale dla Chrisa wszystko
zniesie. Nawet wicie się z bólu.
* * *
Christian stojąc przed drzwiami słyszał całą rozmowę i położył
ręce na brzuchu. Czyżby był w ciąży? Jest taka nadzieja? A jak
jest, to co miałby dalej robić? Na szczęście wiedział, że jego
partnerzy chcą potomstwa i mu pomogą. Tylko co on miał robić?
Jak to będzie? I jak przebiegnie poród? Przecież dziecko musi się
jakoś z niego wydostać! A on był mężczyzną, nie miał
pochwy!Wystraszony przełkną ślinę i wyszedł do Martina. Ten
akurat rozłączał się z ich partnerem.
– Czy ja mogę być w ciąży? – zapytał.
Martin usłyszawszy to wstał i podszedł do niego.
– Podsłuchiwałeś. – Widząc jak bardzo przerażony jest
Christian przytulił go. – Możliwe, że jesteś. Tego dowiemy
się za kilka dni. A jak jesteś, to nie bój się. Poradzimy sobie.
Jesteśmy przecież we trójkę. – Pocałował go w czubek głowy z
radością.
Christian odetchnął, chociaż strach pozostał. Miał tak wiele
pytań. Cóż, poczeka z nimi, aż nie będą we trójkę lub nie
porozmawia z Sheoni. Była kobietą w ciąży to coś na ten temat
wie. Zresztą nie miał co się przejmować na zapas. Jeszcze nic nie
było pewne. Chociaż jak tak o tym myślał to jego smok potwierdzał
przypuszczenia swych partnerów. Dziecko. On będzie miał dziecko.
Mocniej wtulił się w Martina z nadzieją, że ma kogoś i nie
jest sam.
Muahahah! Chris zaciążył? No, no, no... Się będzie działo, jak sądzę.
OdpowiedzUsuńTroche niepokoi mnie w tej sytuacji zażartość u Stone'a... Bydle D: A ty napewno wykorzystasz go do niecnych celów w najmniej pożądanym momencie! ...i na to czekam~
No i to oznaczanie partnerów Chrisa hahah xD Cudowny sposób.
Mało i nieskładnie w komentarzu, ale co tam! Czasu i pokładów weny życzę *w* Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy~!
Alee giciorr !!!!! Nie no super ale fajnie by było gdyby porwali Chrisa . A po kilku dniach go odbili byłoby dużo emocji XDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny ! :3
jak ty to robisz że czytam coś co jest zupełnie nie w moim stylu i jestem coraz bardziej zakochana, albo jesteś geniuszem albo rzucasz jakieś czary, kolejny GENIALNY rozdział
OdpowiedzUsuń,,Cieszył się, że postąpił mądrze i jest już związany tą uroczą istotą. '' ,,z tą''
OdpowiedzUsuń,,Mocniej w tulił się w Martina z nadzieją, że ma kogoś i nie jest sam'' ,,wtulił''.
Mam dziwne wrazenie, ze nie przylozylas sie piszac ten rozdzial. Nie wiem dlaczego, ale wydaje sie jakby w wielu miejscach brakowalo przecinkow, niektore slowa sie powtarzaly. Jednakze ogolem mi sie podobal.
Mam nadzieje, ze kiedy Chris urodzi to Stone nie zrobi mu krzywdy.
Nie wiem czy zrozumialem dobrze. Martin jest w ciazy? Przeciez sama chyba mowilas , ze on i Daniel nie moga miec dzieci..?
Szkoda, ze tak szybko to sie stalo, ale w koncu sa partnerami, woec moze to dobrze.
Wkurzylo mnie troche to, kiedy Daniel i Martin nie pozwolili mu isc i kupic ubran. To tak jakby to byla ich wlasnosc ( jest ich, ale bez przesady) i przetrzymywali go w wiezieniu.
Polubikem strasznie Justina. Jestem ciekaw o co chodzi.
:)
Pozdrawiam
Damiann
Nie, Martin nie jest w ciąży. Ale on i Daniel zdecydowanie mogą mieć dzieci, ale nie mogą zajść w ciążę, a to dwie różne sprawy. :)
UsuńOni go po prostu chronią. Na pewno nie jest ich własnością i zdecydowanie na to nie pozwoli. Po prostu boją się o niego i muszą go trochę "uwięzić". Wszędzie może się natknąć na zbirów Stone'a. :)
Justina uwielbiam. Z nim to już jest inna historia.
Dzięki za wypisanie błędów. :)
;___; Jakie to bolesne, że rozdziały są tylko raz w tygodniu.... Świetny rozdział ^.^ huehuehue Chris bd miał brzuuuuuch wielkości wieeeelkiego arbuza XD No nie powiem, jakoś ciąża+facet mnie odtrąca, ale jak widzę takiego filigranowego blondynka to nawet jego androgeniczność jest znośna ^.^ Z niecierpliwością czekam na kolejny wtorek i kolejne cudeńko :D Weny! Weny!... no i chyba weny.... Weny życzę! :*
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniały rozdział super opowiadanka :) Tylko akcja się tak szybko rozwija, więc myślę że będzie jeszcz dużo emocji, tylko proszę bez gwałtów słoneczka Chrisa, on tak wiele wycierpiał:(
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że pokaże wszystkie huśtawki hormonów i humorki ciężarnego zmiennego, jakieś lody z mięsem itp. Hi Hi.
Pozdrawiam
fankayaoi
Wiesz, kiedyś sprawdzałam czy nie pojawił się u Ciebie nowy rozdział po kilka razy dziennie. Od jakiegoś czasu to się zmieniło. Stajesz się powoli przewidywalna i powtarzalna, a przez to (wybacz szczerość) nudnawa.
OdpowiedzUsuńZ każdym kolejnym opowiadaniem coraz częściej mam wrażenie, że już to kiedyś czytałam. Rzadko kiedy potrafisz mnie zaskoczyć, choć z tym zawsze było nie najlepiej. Ale wcześniej przynajmniej pisałaś w bardziej wciągający sposób. Na tyle, że nawet nie próbowałam zgadywać jak to wszystko się skończy.
Poza tym, wybacz, ale zmiana bety chyba Ci nie służy. Jest poprawa jeśli chodzi o ilość błędów ortograficznych, ale straciłaś swój niepowtarzalny styl.
Z całego serca życzę Ci by reszta twoich czytelników nie miała odczuć podobnych do moich i mam nadzieję, że ta odrobina krytyki nie sprawi Ci przykrości.
dawna fanka
Ja mam zupełnie inne zdanie. Wszystkie opowiadania Lu są świetne i wyjątkowe. Pomysły jakie ma na opowiadania są bardzo oryginalne i nie rozumiem jak można tak krytykować kogoś, kto poświęca się, byśmy mogli czytać.
UsuńLuano, pamiętaj że masz wierny fan club i nie przejmuj się takimi komentarzami.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. - A.
Szczerość jest zawsze ważna, więc dobrze, że napisałaś co myślałaś dawna fanko. Moim zdaniem zawsze byłam przewidywalna i powtarzalna, bo jak się pisze romanse to raczej wszystko kręci się wokół jednego tematu. Poznają się, zakochują się, jest kilka problemów, a potem żyją długo i szczęśliwie. Takie są romanse.
UsuńBeta nie ma nic wspólnego z moim stylem. To nie beta pisze streść, a parę błędów jej nie zmienia. Czasem wszystko zależy od opowiadania i tematyki jaka jest poruszana. :)
A. Jeśli uważasz, że pomysły Luany są oryginalne, to znaczy, że nie czytasz innych blogów z yaoicami. Choćby taki "Jeden krok do miłości"... Czytając to opowiadanie cały czas zastanawiałam się skąd je znam. Sprawa się wyjaśniła, gdy po raz kolejny sięgnęłam po "Budkę z pocałunkami", której autorką jest AkFa. Dość wyraźnie widać, że Luana inspirowała się tym opowiadaniem w tworzeniu swojego. Nie twierdzę, że zerżnęła wszystko kubek w kubek, ale podobieństwa są.
UsuńCo do krytyki... Sama trochę piszę, stąd wiem, że dla autora jest ona równie ważna, jeśli nie ważniejsza, od słów zachwytu. Bo ochy i achy sprawią przyjemność, ale krytyka podpowie co robimy nie tak, co możemy zmienić, w jaki sposób się rozwijać.
Luano, beta potrafi wiele zmienić. Kiedyś miałam niezbyt dobrą korektorkę, której poprawki sprawiły, że otrzymywałam komentarze w stylu: "ciekawy pomysł, ale styl do bani", a wcześniej bywało na odwrót: "pomysł niezbyt ciekawy, ale napisałaś to tak, że z przyjemnością wrócę do tego opowiadania". Tak więc czasami beta może wiele zmienić. Jeśli jednak uważasz, że zmiana nastąpiła na skutek ewolucji w Twoim stylu, to pozostaje mi tylko zwrócić honor Twojej becie.
Co do przewidywalności... Ten schemat w romansach (i nie tylko) jest stary jak świat. Chodzi mi raczej o to, że czasami mam wrażenie, jakbym już czytała Twoje opowiadania. Chodzi mi o te, które powstały po "Jednej łzie". We wcześniejszych pewna schematyczność mnie nie raziła, bo nie miałam wrażenia, że już je czytałam. Pisałaś w zupełnie inny sposób, bardziej interesujący, zajmujący. Od "Gdy muzyka w duszy gra" nie mogłam się oderwać, gdy ja pierwszy raz czytałam, a przecież happy endu się spodziewałam.
Nie obraź się, ale napiszę Ci jeszcze jedną rzecz. Jest to oczywiście moje odczucie, więc nie każdy musi się z nim zgadzać. Lepiej się Ciebie czytało, gdy nie pisałaś fantasy.
Z nadzieją, ze twoi wierni fani nie urwą mi głowy ślę pozdrowienia i życzenia pomysłu na jakieś miłe, obyczajowe opowiadanko w twoim dawnym stylu.
dawna fanka
Ja ciągle nie wiem, a takie coś już było mi pisane, w czym tak bardzo Budka i Jeden krok są do siebie podobne? Z powodu pocałunku, który tak wiele zmienia? U mnie była sprawa zakładu. Tam chodziło o coś zupełnie innego. Są inne postacie. A nawet jak są podobne, to jak mówi AkFa wielkie umysły myślą tak samo. Może to ona inspirowała się mną. :) Nawet nie wiem, które opowiadanie powstało pierwsze. Prawda jest taka, że AkFa po części w ogóle stała się moją inspiracją. A nawet w czasie rozmów z nią wiele razy okazywało się, że mamy te same pomysły. Co nas bardzo dziwiło i nadal dziwi. :) Taką samą sytuację mam z Lady Makbet od Młodego i Amnezji. Historie często mogą być do siebie podobne, ale postacie zawsze się różnią, bo autor daje wiele z siebie.
UsuńZawsze uważałam, że krytyka jest potrzebna. Ale ta dobra, a nie typu jak miałam "cofnęłaś się w rozwoju". Zła krytyka nic nie daje, a gnębi autora. Dobra pomaga.
Na razie będę wstawiać fantasy, bo mam dwa tomy wilczków. Później będzie obyczajówka. Obecnie też jestem w trakcie pisania innej. Także za jakiś czas powrócę do zwyczajnego świata. :)
No wreszcie, Chris w ciąży~! Tak się cieszę XD Oby tylko Stone nie zrobił nic złego jemu ani dziecku.. to by była potworność. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy zabijali niemowlęta, lub bardziej szczegółowo, kobiet, które decydowały się na aborcję. Jak można skrzywdzić kogoś, kto w swej niewinności nie wiedział nawet, co się wokół niego dzieje? Przecież to potworność!
OdpowiedzUsuńA tak swoją drogą, to opko bardzo szybko się rozwija xd Mam nadzieję, że będzie długie (i oczywiście nie chodzi mi o pisaną "modę na sukces", tylko tak gdzieś około z 20 rozdziałów żeby było :\) :3
Pozdrawiam i weny życzę~!
xoxo
Sakura.
PS Dzięki za blogi, które mi poleciłaś. Opowiadania są rzeczywiście na wysokim poziomie. ;)
Ojej, dopiero przeczytałam Twoją odpowiedź na mój ostatni komentarz :c Wybacz :c Nie wiem, czy to jest dla Ciebie jakaś różnica, ale chciałabym Ci życzyć spóźnione WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO~! XD
Usuńtak, wiem, ja zawsze taka niesumienna byłam :\ nawet się przedwczoraj omało nie spóźniłam z dodaniem rozdziału w terminie, brakowało dosłownie kilku minut.. ;-;
Dziękuję. :)
UsuńHistoria wciąga coraz bardziej. Będzie mały smokuś! I będzie miał nie dwóch, a trzech tatusiów!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały, dla mnie za krótki jak zwykle. Czekam na kolejny :*
Weny!
WYAJ, dziękuje za następny piękny rozdział. To opowiadanie mnie naprawdę wciągnęło. Wtorek to mój ulubiony dzień tygodnia, z niecierpliwością czekam zawsze na ten dzień żeby przeczytać następny rozdział tego co stworzyłaś. Nasza trójka tworzy piękną parę:)). Wreszcie się dowiedzieliśmy dlaczego Ston tak bardzo chce dorwać Christiana, najlepiej tego drania zamknęła bym w klatce:)))). Biedny Christian po cichu myślałam, że przynajmniej żyje jedno z rodziców o tu niespodzianka. Nie ma nikogo z rodziny ale za to, ktoś zesłał mu dwóch kochających partnerów. Wcale nie jesteś nudna, potrafisz poprowadzić akcje i niekiedy naprawdę niezle zaskoczyć. Potrafisz zaskakiwać nawet tym dlaczego Ston ściga mojego pupila:)))), naprawdę dużo by wymieniać. Mam wrażenie, że jeszcze nas miło zaskoczysz w tym opowiadaniu. Dziękuję, że piszesz tak niesamowite opowiadania które wciągają nas w tak piękny świat miłości mm. Pozdrawiam serdecznie, życzę dużo weny i niebraniem tak bardzo do siebie nieprzychylnych komentarzy. Najważniejsze, że posiadasz fanów którzy uwielbiają twoje opowiadania. Fanka Asia :)))
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńrozdział cudowny.... jak dobrze, że Martin, w końcu przestał odrzucać Christiana... scenki między tą trójka są cudowne.... no i trochę wiemy o matce samego Christiana... jak ja nie lubię Stona... Christian w ciąży, och to będzie ciężko, jeszcze jak by miał humorki ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia
Aj kochana w końcu jestem.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że dopiero teraz normalnie naprawdę wstyd.
A warto było przeczytać oj warto
Tyle się działo i szkoda mi Chrisa.
Wydaje się być bardzo zagubiony chociaż jest szczęśliwy.
Wychowany przez kogoś takiego jak wcześniej czuje się bardzo niepewny siebie i chyba ma sporo obaw w sobie.
I gdzieś trochę mi Starr, chociaż wredna suka z niej jeśli się mogę wyrazić.
Czuje że ona przyniesie sporo kłopotów naszym chłopcom a to pewnie nie koniec jej niespodzianek.
I wciąż jest Stone... ten mężczyzna sprawia że czuje ciarki na plecach ale uwielbiam takie złe postacie.
Są po prostu świetne i czekam na ciąg dalszy coraz bardziej.
Czuje że nas zaskoczysz...
pozdrawiam serdecznie.
I sen jak ręką odjął. xD Przy takich rozdziałach musi minąć godzina, aby być w normalnych, uspokojonym stanie, hehe :D Naprawdę, nieziemsko gorący rozdział!
OdpowiedzUsuńTak bym chciała, aby Justin znalazł kogoś, kogo pokocha... Obstawiam dwójkę - jednym wyborem jestem przerażona, a drugim niepewna, czy by to dało pogodzić. :D
Na razie w sprawie Stone'a jest cisza... w miarę cisza i to są, tak mi się wydaje, kłębiące się, czarne chmury nad głowami trójki kochanków. Oby szybko się rozwiały.
ROZDZIAŁ BOSKI :DD za co wielkie allachy dla autorki :**
OdpowiedzUsuńale od początku... trafiłam na twojego bloga kilka dni temu i muszę przyznać że po prostu zakochałam się w twojej twórczości... Masz świetne pomysły które umiesz opisać i szczerze zazdroszczę tej zdolności... sama piszę opowiadanie co mi przypomina że muszę się wsiąść za rozdział ale to nie jest ważne, chodzi o to że wiem jak niekiedy trudno jest opisać co nieco słowami, a czytając twoje dzieło czuje po prostu taką lekkość... Ważne jest to że po prostu uwielbiam twoje historie. Są napisane bardzo przejrzyście łatwo się to czyta i po prostu... nie wiem co mam jeszcze napisać... No może powinnam przeprosić za ten bełkot w komentarzu ale naprawdę nie wiem jak mam ubrać w słowa to to chciałabym ci powiedzieć. Natomiast wiem jedno... Kobieto jeżeli wydasz kiedyś jakąś książkę ja ją kupie, a jeżeli już jakieś masz to chcę o nich wiedzieć :D No dobra myślę że starczy tego bełkotu :P
Pozdrawiam :** Kuroi Tenshi
PS. Życzę wenki i dużo chęci :**