31 sierpnia 2015

Dług - Rozdział 7

Nie wiem dlaczego nie zadziałało automatyczne wstawianie. Rozdział przygotowałam, ale widać blogspot tym razem zawiódł, bo wszystko dobrze ustawiłam.Jeżeli nie wstawi się rozdział tutaj, zawsze można go przeczytać na https://fantazjeluany.wordpress.com/


 Jak widać po ankiecie, mimo że dopiero jej zakończenie dobiega końca 1 września o północy, to większość zdecydowała, że Dług będzie publikowany wyłącznie na blogu. Ci którzy chcieli całość muszą poczekać. :)

Dziękuję za komentarze ( nie odniosę się do niektórych hejtów, nie mylić z krytyką, która dobra, zawsze jest dobra). 


Zapraszam na kolejny rozdział nudnego tekstu.



Odetchnął, próbując zebrać się na odwagę, aby otworzyć drzwi rodzinnego domu.  Nadal nie wiedział jak miał im o tym wszystkim powiedzieć. To było trudniejsze, niż gdyby planował podróż w kosmos i niech się go nikt nie pyta, skąd wziął to porównanie. Nacisnąwszy klamkę, wszedł do środka, notując sobie w głowie, żeby przypomnieć mamie o zamykaniu drzwi na klucz. Zawsze o tym zapominała i każdy mógł bez problemu dostać się do wnętrza domostwa. Już w przedpokoju poczuł smród alkoholu, na co tylko pokręcił głową z rezygnacją. Doskonale mógł sobie wyobrazić, co robił tata przez ostatni czas. Zmienił buty na kapcie i po cichu przeszedł w głąb domu. Przyszedł tutaj koło południa, aby móc porozmawiać z rodzicami bez dwunastoletnich braci, którzy siedzieli w szkole do czternastej. Miał też nadzieję na brak obecności Sonii, która na przekór jego chęciom siedziała w salonie na podłodze, na kocyku. Gdy go zobaczyła, zostawiła swoje rysunki i podbiegła do niego, wyciągając ręce w górę.
– Hej, maleńka, co ty robisz w domu? – Wziął siostrzyczkę na ręce, pozwalając, aby oplotła wokół szyi swoje malutkie rączki. Jej kasztanowe loki połaskotały go po policzku.
– Jestem chola. – Sonia miała małe kłopoty z wymówieniem litery „r”.
– Co ci jest?
– Doktor powiedział, że to jakiś wirus, grypa żołądkowa czy coś w tym rodzaju – powiedziała mama, wchodząc do pokoju. – Od rana wymiotowała, ale po wizycie lekarza dostała leki i już nie czuje się tak źle. – Postawiła na stole kubeczek dla dzieci. – Podobno to zaraźliwe. Powinnam była do ciebie zadzwonić i powiedzieć, abyś jeszcze został u Darlin. Treya wczoraj już coś brało. W szkole choruje dużo dzieci. Jeszcze tylko tego mi brakuje, aby on się rozchorował i Kevin. Szpital w domu. Sonia chodź, pora na lekarstwo.
– Bleee. – Dziewczynka skrzywiła się, ukrywając twarz w ramieniu brata.
– Ej, no, duże dziewczynki nie uciekają przed podjęciem tak ważnego zadania jak połknięcie paru tabletek – mama pokazała mu buteleczkę z lekarstwem – czy wypicie kilku kropelek może i obrzydliwego, ale za to pomagającego w leczeniu syropu. Jesteś dużą dziewczynką czy małą?
– Dużą.
– To hop do mamy i połykamy kropelki, co? – Postawił ją na dywanie i patrzył jak podbiegła do matki, jeszcze raz się na niego oglądając. Właśnie dla niej zrobił to, co musiał zrobić. Ona nigdy się o tym nie dowie, chyba że powie jej o tym, kiedy będzie dorosła to. Zresztą czy za piętnaście, dwadzieścia lat będzie to miało znaczenie? Już dawno zapomni o Morganie Latimerze, mężczyźnie o magnetyzującym spojrzeniu, cudownym kochanku i tajemniczym człowieku. Mężczyźnie sprawiającym, że poczuł wreszcie, co to znaczy żyć i przekonał się, jak bardzo brakowało mu intymnej sfery życia. Ta noc była fantastyczna, a Morgan znów był delikatny i stanowczy, i… Nie powinien o tym myśleć. Nie teraz, nie przy pięcioletniej siostrze połykającej właśnie lekarstwo i mamie patrzącej na niego spod przymrużonych powiek.
– Alec, czy coś się stało? – zapytała, podając córce picie.
– Jest tata?
– Śpi. Wrócił koło trzeciej w nocy… – Odwróciła wzrok od syna, nie wiedząc, co miała jeszcze dodać.
– W całym domu czuć alkohol.
– Wietrzyłam, ale mam wrażenie, że ściany już nasiąknęły tym zapachem. Sonia, pobawisz się teraz tutaj, a ja i Alec porozmawiamy sobie w kuchni, dobrze? – Stamtąd będzie miała doskonały widok na córkę i pilnując jej, na spokojnie porozmawia z najstarszym synem.
– Dobla. Namaluję dla ciebie, Alec, rysunek. – Zdarzało jej się w niektórych słowach już bez przeszkód wypowiedzieć trudną dla niej literę, co też było wynikiem pracy logopedy i matki.
Przeszedł z mamą do kuchni i usiadłszy na krześle przy stole, oparł łokcie o blat. Chciał porozmawiać z obojgiem rodziców, ale nie zamierzał budzić pijanego ojca. Nie był pewien czy wytrzymałby z nim, nie kłócąc się. Chwilę później pojawiła się przed nim szklanka kawy i talerz cynamonowych ciasteczek, w których pieczeniu mama była mistrzem. Może powinien wziąć od niej przepis i dać Annie, aby kobieta upiekła Morganowi te ciasteczka? Znów o nim myśli. W sumie cały ranek spędził na myśleniu o tym człowieku i zastanawiał się, co to oznacza.
– To co się dzieje? – Kobieta usiadła obok niego.
– Nie wiem jak ci to powiedzieć. – Przetarł twarz dłońmi, odrzucając swoje włosy na plecy. – Od czego zacząć.
– Od początku?
– Przydałoby się, ale to trudne. Pamiętaj tylko o tym, że zrobiłem to, bo was kocham i nic złego się nie dzieje. Nawet… Nawet nie jest tak źle.
– Przerażasz mnie. Teraz to nie wypuszczę cię z domu, dopóki nie poznam prawdy.

*

– Niech Garreth Robertson będzie przeklęty! – krzyknął Morgan, mając wielką ochotę uderzyć w ścianę pięścią, ale tylko zacisnął ją w powietrzu. Nienawidził tego człowieka. – Śmiał do nas podejść, przedstawić się i zachowywać tak miło, że od tego cukru zęby się psuły.
– Widzę, że masz je wszystkie – próbował zażartować Rafe, ale od razu zamilkł, przeszyty lodowatym spojrzeniem przyjaciela. – Pewnie nie wyjaśniłeś Alecowi, dlaczego tak bardzo lubisz pana Robertsona.
– Nie. Bardzo chciałbym tego nie robić, ale mój mąż nie jest osobą, która mi na to pozwoli.
– Mogę w końcu wpaść do was, czy nadal mam trzymać się z daleka? – Rafe obserwował Morgana, od razu zauważając zmianę w tonie głosu przyjaciela, kiedy tylko wspomniał o swoim mężu.
– Z daleka?
– Wiesz, nie chciałem przeszkadzać w miodowych chwilach, narażając się na wyrzucenie z twojego domu. – Uniósł prawy kącik ust. – Jaki on jest?
– Rafe, robi się z ciebie plotkarz. – Potarł palcami nasadę nosa.
– Brian w tym względzie wygrywa. To jaki jest twój mąż?
– Taki, jakim go sobie wyobrażałem, a nawet lepszym. – Morgan zapatrzył się w przestrzeń za dużym, widokowym oknem biurowca, ale nie widział sąsiednich wysokich budynków, bliźniaczo podobnych do tego, w którym pracował. Oczami wyobraźni ujrzał stojącego przed nim Aleca, odgarniającego swoje niesforne włosy, z piorunami w oczach zamieniającymi się w ogień pożądania, uśmiechającego się, zaskoczonego. Jest w stanie przypomnieć sobie każdą jego minę, zachowanie na daną sytuację. Zna go tak krótko, a zapamiętał zbyt dużo szczegółów, co go zarazem przerażało i intrygowało.
Rafe odchylił się w fotelu, zapominając o dokumentach, nad jakimi mieli pracować, zobaczywszy inne oblicze przyjaciela, zawsze ukryte gdzieś głęboko w nim. Oblicze odkrywane tylko przed nim i Brianem, i to tak rzadko, że już nie pamiętał, kiedy widział go takiego… rozmarzonego. Wściekłość na Robertsona opętująca Morgana zamieniła się nagle w zupełnie coś innego i Rafe był niemal pewny, że jego przyjaciel zadurzył się w kimś, kto poniekąd także miał być jego zemstą. Bardzo jest ciekaw, co z tego dalej wyniknie i czy Morgan realizując swój plan, samemu nie wpadając w pułapkę. Zdecydowanie wprosi się do nich na wieczór. 
– Dobra, to może wróćmy do pracy i przygotujmy te dokumenty na zebranie zarządu. W sumie mamy na to dwa dni, ale wolę to zrobić dzisiaj niż jutro siedzieć do późna – powiedział Rafe, pochylając się nad ważnymi papierzyskami. – W ogóle skontaktowałeś się już z tym właścicielem terenu w Chinach?
– Nie. Próbowałem, ale facet zapadł się pod ziemię. – Usiadł za biurkiem, naciskając przycisk intercomu. – Megan, znajdź mi proszę umowę z Innovations Corporation sprzed dwóch lat.
– Się robi, szefie – głos sekretarki doleciał z głośniczka.
– Po co ci umowa z nimi? – zapytał Rafe, marszcząc brwi.
– Rynek azjatycki nas nie chce, więc muszę szukać innych rozwiązań. Innovations zna rynek francuski, doskonale nam się współpracowało i chciałbym dzięki nim spróbować ponownie podbić region europejski. Chcę sprawdzić warunki, na jakich opierała się nasza współpraca.
– Zarząd zbierze się pojutrze, by omówić sprawy w Azji, a ty chcesz im przedstawić…
– Potrzebuję mieć koło ratunkowe i liczę, że właściciel Innovations zgodzi się nim być.
– Za jaką cenę? – Rafe popatrzył sugestywnie na Morgana. Ostatnio Constatnine Clavel zażądał dwudziestu procent udziałów w firmie Morgana, na co przyjaciel się zgodził, bo gdy brało się pod uwagę zysk, jaki czekał obie firmy, ten był ogromny. Morgan rok później wykupił dziesięć procent swoich udziałów, ale kto wie, czego teraz zażąda Clavel.
– Muszę wejść na kolejne rynki i mieć zbyt, a on to załatwi. Przeczytam umowę i zadzwonię do niego.  Nadal jednak będę próbował skontaktować się z tym chińczykiem.
Chwilę później Megan przyniosła umowę i obaj zajęli się jej czytaniem.

*

Kobieta otarła oczy chusteczką, wciąż nie mogąc dojść do siebie po tym, co powiedział jej syn.
– Nie powinieneś był tego robić. Poświęcać się za nas, za ojca.
– Mamo, nie wyobrażaj sobie, że jest mi jakoś z tym ciężko – pocieszał mamę woląc ukryć przed nią to, że mimo wszystko jest mu bardzo ciężko. Przy okazji ponownie wmówi sobie, jak to mu dobrze. – Owszem, było i to bardzo, gdy miałem wziąć z nim ślub, ale naprawdę nie jest źle. Czasami strach ma wielkie oczy.
– To dlatego chodziłeś taki jakiś nieobecny. Sądziłam, że to w pracy coś nie tak, ale nie pytałam. Dlaczego mi o tym nie powiedziałeś?
– Odradziłabyś mi to i za kilka tygodni znaleźlibyście się na bruku. – Pochylił się w jej stronę, biorąc matkę za rękę. – Wiem, że dobrze zrobiłem. Nie żałuję. Robię to wszystko dla was i nie miej wyrzutów sumienia. Możesz powiedzieć, że się sprzedałem, ale poradzę sobie. Ten człowiek nie jest taki zły.
– Dobrze cię traktuje?
– Kto go dobrze traktuje? – Do kuchni wszedł zmizerniały, przygarbiony Andrew, mrużąc oczy przed światłem wpadającym przez okno. Od razu podszedł do kranu i wyjąwszy z suszarki szklankę, nalał sobie wody, którą wypił duszkiem.
– Nareszcie jaśnie pan wstał. – Kobieta zerwała się z krzesła i podeszła do męża, wymierzając mu policzek. – Twój syn wziął ślub z mężczyzną, któremu byłeś winny pieniądze, żebyś nadal miał dach nad głową! Twój syn poświęcił swoje szczęście i rok życia dla ciebie, pijaczyno! On zrobił coś, za co sądził, że go potępię, a tymczasem to ciebie powinnam potępić! Nic nie robisz, tylko chcesz zapić się na śmierć, sądząc, że tym rozwiążesz swoje problemy! Czekam, kiedy tylko zaczniesz wyprzedawać meble, żeby mieć za co karmić swoje nałogi, bydlaku! Kocham cię, ale teraz na równi nienawidzę i albo będziesz się leczył, albo nasze małżeństwo nie będzie trwało na takich zasadach jak dotąd! Skończy się w jednej chwili! – Kobieta jeszcze raz obrzuciła męża wrogim spojrzeniem i roztrzęsiona wyszła do płaczącej, i przestraszonej córki.
Alec siedział z otwartymi ustami, zdziwiony zachowaniem mamy. Ta kobieta zawsze była spokojna, cicha, przymykała oko na tak wiele spraw, chcąc wychować swoje dzieci na dobrych ludzi, ufnych, a tymczasem pokazała, że każdemu mogą puścić nerwy i nawet najspokojniejsza osoba potrafi wzniecić burzę. Przeniósł spojrzenie na ojca i rzekł:
– Jeszcze dzisiaj mogę zadzwonić do ośrodka uzależnień i cię przyjmą. Decyduj albo hazard i alkohol, albo rodzina. – Skoro rodzic nie chciał po dobroci, muszą zastosować szantaż. Gorzej, jeśli okaże się, że Andrew Frost nie kocha swojej rodziny tak bardzo jak swoje nałogi.
– Czy ty… Za kogo wyszedłeś za mąż?
– Za Morgana Latimera, po to, aby anulował dług. Ja jestem spłatą zaciągniętej przez ciebie pożyczki. – Patrzył jak ojciec upada na kolana i płacze, chowając twarz w dłoniach. Wyciągnął telefon z kieszeni i wykręcił numer do ośrodka.
Kilka godzin później, bardzo zmęczony fizycznie i psychicznie, wrócił do domu. Potrzebował spokoju, gorącej herbaty, laptopa i pisania, żeby odciąć się od codziennego życia. Ojca zawiózł do ośrodka, mając nadzieję, że mężczyzna nie wypisze się stamtąd za dwa dni. Mama powiedziała, że da sobie radę, ale zostawił jej połowę swojej wypłaty, obiecując ją odwiedzać tak często jak tylko da radę i jej pomagać. Odwołał spotkanie z Darlin i znajomymi, każąc przyjaciółce opowiedzieć im o sytuacji, po czym wyłączył telefon, spakował się i wrócił do domu Morgana, zaszywając się w pokoju, który mąż zostawił mu do dyspozycji. Ulokował się przy biurku i popijając herbatę zaczął pisać.
Pisanie przerwał dopiero po paru godzinach, czując ból głowy i słysząc ryk silnika samochodu Morgana. Zapisał plik swojej książki, dla pewności zrobił kopię i wyłączył laptopa.
Schodząc na parter, oprócz głosu męża usłyszał też drugi, znajomy mu z dnia ślubu. Ujrzał obydwu mężczyzn stojących przy drzwiach i rozmawiających z Alfredem. Uświadomił sobie, że dzisiaj nie zajrzał do kuchni, a zamierzał poznać Doroty i pozostałych nielicznych pracowników. Miał co innego na głowie. Jeszcze jutro ma dzień wolny, więc nic straconego. Zszedł stopień niżej i zachwiał się, kiedy pociemniało mu w oczach, i zakręciło się w głowie. Złapał się barierki, biorąc głęboki oddech. Potrzebował powietrza.
– Alec? Alec, dobrze się czujesz? – Morgan, zobaczywszy zachowanie męża, wbiegł szybko na tych kilka stopni i złapał go pod ramię. Zaniepokojony czekał na odpowiedź.
– Tak. Duszno się zrobiło.
– Chodź, wyjdziemy na taras. Alfredzie, przynieś szklankę wody.
Alec z pomocą męża zszedł na dół. Owiało go powietrze dolatujące przez niezamknięte drzwi, dzięki czemu przejrzał na oczy.
– Chyba za dużo czasu spędziłem przed komputerem – powiedział to jakby do siebie, a żołądek ścisnął mu się nieprzyjemnie. Niemniej wyprostował się, udając, że wszystko jest dobrze. – Ty jesteś Rafe, tak? – zwrócił się do wpatrzonego w niego mężczyzny.
– Zdecydowanie tak.
– Chodźmy na ten taras. Rafe wpadł nas odwiedzić. Mógł to zrobić jutro lub w weekend. – Latimer nadal patrzył na bladego jak ściana męża, prowadząc go przez salon na duży taras obstawiony roślinnością.
– Mogę teraz. Weekend mam zajęty.
Morgan pomógł mężowi usiąść i wziął od Alfreda szklankę wody. Miał ochotę zadzwonić po lekarza, ale powstrzymał się. Nawet jemu czasami robiło się duszno i potrzebował posiedzieć chwilę na powietrzu.
– Alfredzie, proszę, przynieś nam kawy, a panu Alecowi mocnej. Prawdopodobnie spadło ci ciśnienie – zwrócił się do męża i usiadł przy nim, na ławce wyściełanej poduszką.
– Po prostu miałem ciężki dzień.
– Pójdziesz wcześniej spać. Musisz wypocząć. – Poczuł złość na siebie, że zamiast dać Alecowi w nocy spać, to urządzał mu tury seksualnej rozkoszy. Odgarnął mężczyźnie włosy z twarzy i odetchnął, kiedy policzki Aleca nabrały kolorów. Mimo że wziął z nim ślub z dwóch powodów, a żadnym z nich nie była miłość, to i tak nie chciał, żeby kochankowi coś się stało. Nie miał łatwego doświadczenia z chorobami i chorymi ludźmi. Czuł wzrok przyjaciela na sobie i już miał coś powiedzieć, kiedy przed nimi pojawiła się kawa i talerzyki z szarlotką.
– Proszę, Anna powiedziała, że panu Alecowi mógł spaść cukier, szczególnie, że nie zjadł obiadu, więc specjalnie dla panicza dała dwa kawałki – poinformował Alfred, oddalając się po chwili.
– Anna zapomniała o mnie. – Rafe z żalem wpatrywał się w swój talerzyk, na którym był tylko jeden kawałek ciasta. – Jak mogła? Zawsze biorę dwa.
– Weź mój, łasuchu – mruknął Morgan – i nie zachowuj się jak dziecko.
Alec upił łyk kawy i natychmiast odstawił filiżankę, kiedy jego oczy spoczęły na kawałku deseru. Żołądek podszedł mu do gardła. Wstawszy szybko, wbiegł do salonu, nie reagując na wołanie męża. Całe szczęście, że rano zwiedził dom, więc bez problemu odnalazł toaletę.

*

– Cholera, co mu jest? – Poderwał się z ławki i biegnąc za Aleciem omal nie przewrócił się, zawadzając o dywan. Stanął przed drzwiami toalety, do której wszedł Alec. Zapukał.
– Mogę wejść?
– Nie. Nie waż się…
Latimer skrzywił się, kiedy do jego uszu doleciały odgłosy wymiotowania. Czyżby Alec się czymś zatruł? Cholera, co Anna podała na obiad? Ale przecież Alfred mówił, że chłopak nie jadł obiadu w domu. Czyżby zjadł coś na mieście i to mu zaszkodziło? Jeśli tak, to pozwie tego kogoś do sądu za trucie ludzi!
– Alec!
– Zaraz wyjdę. Idź stąd.
Morgan zaczął krążyć w tę i powrotem przed drzwiami toalety. Dołączył do niego przyjaciel, trzymając w ręce talerzyk z ciastem i wbitym w nie widelczykiem.
– Może jest w ciąży. – Rafe wsunął do ust kawałek szarlotki.
– Ty jak coś powiesz to…
– No co? – Morgan zdecydowanie martwił się stanem męża, co dało pewność Rafe, że Alec nie był mu tak bardzo obojętny, jak wskazywałyby na to słowa przyjaciela. Gestami wyrażał więcej, niż przypuszczał. Ciekawiło go tylko, kiedy Latimer się zorientuje i co się stanie potem. Morgan nie miał w planach uczuć, przywiązywania się do kogoś. Chciał wykorzystać Aleca do własnych celów, a tymczasem działo się coś, czego nie przewidział. Nie zamierzał mu tego uświadamiać. Niech wszystko się toczy własnym torem.
Latimer wstrzymał oddech, kiedy blady jak ściana Alec wyszedł z toalety, trzymając się za żołądek.
– Muszę iść na górę umyć zęby. Zaraz do was zejdę – powiedział.
– Nie ma mowy. Rafe, wynocha do domu i dowiedz się, czy Brian w końcu wrócił, a ty idziesz na górę do łóżka. Tym razem mnie posłuchasz i powiesz, co dzisiaj jadłeś.
– Obiad w domu u rodziców, ale chyba wiem, co mi jest. To taki wirus. Moja siostra go złapała, brat przyniósł ze szkoły, a mnie łatwo coś takiego bierze. Do jutra mi przejdzie – mówił, idąc w stronę schodów. Czuł się taki słaby, że gdyby mąż go nie podtrzymał, upadłby. Wstydził się swojej słabości. Nie chciał, żeby Morgan widział go z tej strony, ale nic na to nie mógł poradzić. Potrzebował jego pomocy w dotarciu do sypialni i położeniu się do łóżka, ale najpierw musi umyć zęby, bo inaczej porzyga się przez swój własny oddech, który pomimo intensywnego płukania ust wodą i tak nie był w dobrym stanie.
Zaprowadził Aleca na górę i pomógł mu ze wszystkim. Chciał go opieprzyć za to, że ten uparł się z tymi zębami. Na szczęście, szybko pomógł mu przebrać się w piżamę, a potem położył do łóżka. Usiadł obok na krześle, czuwając nad jego snem, a po paru godzinach położył się przy śpiącym mężu.
W środku nocy, obudziły Morgana tajemnicze dźwięki dobiegające z łazienki. Poderwał się do siadu, dostrzegając łunę światła prześwitującą przez szparę w niedomkniętych drzwiach. Zapaliwszy lampkę, wstał i ruszył do łazienki, zastając w niej Aleca klęczącego na kafelkach i wyznającego miłość sedesowi w formie wypluwania z siebie flaków. Obraz nędzy i rozpaczy dopełniały nieudolne próby Frosta starającego się zapanować nad swoimi długimi kłakami.
– Dlaczego mnie nie obudziłeś? – Przypadł do męża, zebrał w dłoń jego włosy i przytrzymał, szukając wzrokiem czegoś, czym mógł je związać.
– Po co? – Odkaszlnął, krzywiąc się na obrzydliwy smak w ustach i zapach. – Mam być zmysłowym, pełnym seksu, dobrze wyglądającym kochankiem, a nie rzygającym i śmierdzącym niczym – rzekł Alec z goryczą, ponownie pochylając się nad muszlą, kiedy wstrząsnęły nim torsje. Właściwie nie miał już czym wymiotować, a żołądek nadal ściskał się w konwulsjach. Obawiał się, że to dopiero początek, ale nie zamierzał prosić Morgana o pomoc. Darlin i matka przywaliłyby mu za to w jego głupią łepetynę.
– Pieprzysz głupoty. – Poczuł się do żywego ugodzony tymi słowami, ale dlaczego? Przecież właśnie tego chciał. Boskiego ciała w łóżku, pozwalającego się pieścić, spełniającego jego erotyczne fantazje, mogącego zatracić się w chwilach namiętności. Jednak z drugiej strony biorąc takiego Aleca za męża, wziął go z całym bagażem, „w chorobie i zdrowiu, biedzie i bogactwie”. – Wzywam lekarza. – Zaplótł jego włosy na szybko, tak, aby nie przeszkadzały mężczyźnie i wstał. Jeden z ręczników namoczył w zimnej wodzie i z powrotem klękając przy mężu wytarł mu twarz.
– Nie chcę żadnego lekarza. Mojej siostrze nic nie jest i mnie też nie będzie. – Spuścił wodę.
– Zapewne ma leki, których ty potrzebujesz, uparciuchu. Przyniosę ci wody, musisz pić.
– Spokojnie, przejdzie mi to bez leków i doktorków.
– Już to widzę.
– Za parę godzin, jeśli nic się nie zmieni, wezwiesz lekarza, dobra?
Do rana stan Aleca się pogorszył. Częściej wymiotował i na dodatek dostał biegunki, więc tym razem Morgan już nie zwlekał z wezwaniem specjalisty, zły na siebie, że zamiast słuchać głosu rozsądku posłuchał męża. Chciał wezwać swojego lekarza, ale akurat teraz mężczyzna musiał wyjechać, więc kolejny na liście był doktor Lockerby, ojciec Briana.
Mężczyzna zbadał Aleca, dał mu jakieś leki, kazał wrócić do łóżka i sprawił im obu długie kazanie.
– Mógł się odwodnić. Powinieneś dużo w tym czasie pić. Zapiszę jeszcze leki, które ci pomogą. – Wyjął z torby lekarskiej plik recept i zaczął coś na jednej z nich pisać, wcześniej prosząc o dane pacjenta. – Chodzi do pracy? – zapytał Morgana.
– Jestem tutaj – odezwał się zmęczonym głosem Alec, usilnie starając się powstrzymać świat od wirowania. – Jutro idę… Nie, pojutrze idę, jutro mam jeszcze urlop.
– To nie pójdziesz do końca tygodnia. Wypiszę ci zwolnienie. To jednodniowy wirus. Przeważnie chorują na to dzieci i osoby o obniżonej odporności. – Spojrzał na pacjenta zza okularów, które założył, aby wypisać receptę. – Masz odpoczywać. Lepiej będzie, jeśli jutrzejszy dzień spędzisz w łóżku. Sam – dodał, tym razem patrząc sugestywnie na Morgana.
– Chyba cię popierdoliło doktorku, nie myślisz, że ja… – Co, oni mają go za niewyżytego samca, który nie może wytrzymać bez pieprzenia i będzie dobierał się do chorego? – Lepiej daj tę receptę. Zaniosę ją Alfredowi, pojedzie wykupić leki, albo lepiej, ja to zrobię. – Wyrwał ze złością prostokątną karteczkę i wyszedł, trzaskając drzwiami. Jak Lockerby mógł coś takiego zasugerować?! On się tu martwi, nawet nie w głowie mu takie rzeczy, a doktorek…
Powinien zadzwonić do Rafe’a i powiedzieć mu, że dzisiaj nie przyjedzie do biura. Zostaje w domu i zajmie się mężem, i naprawdę nie chciał rozumieć, skąd brała się ta chęć pomocy w stosunku do Aleca. W innym przypadku nawet nie zainteresowałby się chorym kochankiem, a tu nagle taka zmiana. Dlaczego? Alec jest jakiś inny? To przecież tylko ofiara jego małej zemsty, ktoś, kto mu się spodobał do tego stopnia, że chciał się nim zabawić, wykorzystać go do swoich prywatnych celów i tych wyższych, którymi żyje od pięciu lat. Pokazać wpadającemu w jego sieć człowieczkowi, że może zrobić wszystko, również z jego rodziną. Lodowata strzała ponownie wbiła się w jego serce, skuwając je lodem, ale pozostawiła w spokoju nienaruszoną, rozgrzaną małą cząstkę, bijącą w rytmie, którego dotąd nie znał.

70 komentarzy:

  1. Szkoda, że nie udało się ze wstawieniem Długu do sprzedaży. :(( Nie wiem co komu to szkodziło. I tak by był publikowany na blogu i tak. A, że ktoś miałby czekać... Niektórzy czekają i tak do zakończenia tekstu całymi miesiącami, nie czytając z rozdziału na rozdział. Co za różnica, że ktoś inny by sobie poczekał. Nadal czekam na całość, Luanko, ale na blogu. Szkoda:(((

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział nie jest nudny! Przypominając jeden komentarz z innego postu to chciałabym coś uświadomić.
    LUANA MA TALENT PISARSKI, nie da się temu zaprzeczyć, jednak nie każdemu odpowiada homoerotyczna tematyka opowiadań. Autora Silencio nie znam i nie jestem na razie w stanie go ocenić.

    Droga Luano
    Nie tylko Ciebie dotknęły te "hejty", choć skierowane są w Twoją osobę. Pamiętaj proszę o jednym: MASZ OGROMNY I NIEZAPRZECZALNY TALENT i ŻADNA osoba nie jest w stanie tego zmienić.
    Życzę weny i nie poddawaj się !!!

    ~A.Wolvin

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Smiechu wart komentarz. Jej talent gdzies zniknal. To, ze lubisz czytac takie monotonne cos, co sie powtarza, to Twoja sprawa.
      Zaywazylas/es ile osob tutaj pisze o jej ,,talencie"? O tym, ze z kazdym opowiadaniem jest gorzej? Musi cos w tym byc... I jest.

      Usuń
    2. Anonimowy, a Tobie nie zaszkodziłoby nauczenie się poprawnie pisać, bo to co piszesz, komentarzem nie jest. Poza tym skoro tak nie lubisz tekstów Luany, to po co je czytasz, po co tu w ogóle wchodzisz i śmiecisz?

      Usuń
    3. Te wasze slynne ,,po co je czytasz jak Ci sie nie podoba". Wymysl inny tekst, bo ten jest juz nudny lizusku.

      Usuń
    4. Ja wymyślę, ja!
      ,,Naprawdę mi przykro, iż masz tak smutne życie, że musisz komentować Twoim zdaniem gnioty, aby czytelnicy tych >>gniotów<< zwrócili na Ciebie uwagę?".

      Usuń
    5. a może anonimowy się ujawni, a nie pisze pierdoły!
      jesteś laureatką/tem konkursów literackich, że tak krytykujesz?
      odpuść, nie podoba się to szukaj tekstów które anonimom się podobaję!
      Pozdawiam Luano - piszesz zaje**fajnie i to jest najważniejsze
      pseudopisarka

      Usuń
  3. Twoje teksty nie są nudne. Są fajne. Bardzo mi w moim życiu pomogły. Dzięki nim przetrwałem ciężkie chwile.
    Co do kupienia to ja bym kupił. Sama powinnaś decydować, co zrobić z własnymi tekstami. Chętnie kupię kolejne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że pod 6 rozdziałem znowu zaczyna się dyskusja. Już wiem skąd ci się wzięło to, że twój rozdział czy tam tekst jest nudny.

      Usuń
  4. Cieszę się że masz zdrowe podejście do tych idiotów którzy nie umieją pisać za to kochają krytykować. Na WordPressie przeczytałam rozdział jak się o 2 w nocy obudziłam i chyba nie muszę mówić jak bardzo jest super?

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, ej, ej, to nie jest nudne!
    Byłam strasznie ciekawa, jak przebiegnie jego rozmowa z rodzicami. Podoba mi się postawa matki, która tym razem się nie wycofała, tylko jasno wytyczyła granicę i zarządała od męża konkretnej reakcji. I jej podejście do ślubu syna. Gdyby go ochrzaniła i się za to obraziła, to coś byłoby z nią wyraźnie nie tak, ale pokazała, że docenia jego czyn, chociaż nie powiedziała tego wprost. A ojciec... Dobrze, że używki nie okazały się ważniejsze od rodziny i zgodził się na leczenie. Oby mu się udało.
    Hahahah, pomyślałam dokładnie to samo, co Rafe, ale potem przypomniało mi się, że to nie mpreg xD
    Coraz bardziej intryguje mnie Morgan. Co to za powód, dla którego chciał poślubić Aleca, poza tym długiem i panienkami? Naprawdę, to się robi coraz ciekawsze i chyba nie wysiedzę spokojnie do następnego poniedziałku ;-;
    Pozdrawiam serdecznie
    Chizu~
    Ps Nie przejmuj się hejterami. Haters gonna hate. Poza tym zawsze można sobie pomyśleć, że przecież każdy dobry artysta ma hejterów xD
    Jeszcze raz mocno ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ej, ej, kobieto! Jaki nudny rozdział, jaki nudny tekst, co?! Ktoś powinien wylać na ciebie wiadro zimnej wody i cię ocucić! Jak "Dług" jest nudny to ja jestem siostra karmelitanka! Wydaje mi się, że zbyt wiele rzeczy bierzesz do siebie. Wszędzie hejtują, nie tylko na twoim blogu, a ty nie powinnaś w ogóle się tym przejmować. Ja wiem, że łatwo jest nam tak mówić, a ciebie naprawdę może to dotknąć. Wydaje mi się, że im masz większą popularność (wejścia na bloga) to stajesz się ofiarą takich ataków i chamstwa. Podpisuję się pod A. Wolvin. Masz niesamowity talent i nikt tego nie zmieni. Twoje teksty, każdy jeden, są pisane tak swobodnie i naturalnie. Przynajmniej ja tak to odbieram. Tak jakbyś się nie starała, a i tak wychodzą z tego wspaniałe teksty. TYLKO TAK DALEJ!
    Słyszałam też o tej wielkiej kłótnie na temat Połączonych. Osobiście to lubię wszystkie gatunki filmów książek, opowiadań itp, oprócz horrorów i tragedii gdzie umiera gł. bohater (bo wtedy ryczę) A fantasy to chyba moje ulubione. Także zdajesz sobie sprawę, że nie zdołasz wszystkim dogodzić. Każdy jest inny, a jak komuś nie pasuje to co jest wstawiane, to niech cierpliwie czeka na inny tekst i proste :)
    No, a teraz rozdział:
    Bardzo fajny. Na pewno nie będę teraz tak ryczeć na brak miłości i zainteresowania Morgana Alecem. Mimo że tych uczuć, którymi obdarza męża nawet nie widzi. To mnie Andrew zaskoczył. A matka Aleca jeszcze bardziej. Do cholery, ja chcę wiedzieć jak to się wszystko skończy! Chcę wiedzieć dlaczego, jak, po co, z jakich powodów Morgan chce się zemścić na Frostach!!!! Chlip, chlip. Miałam to już wcześniej napisać, ale robię to teraz. To imię "Morgan" od razu mi się skojarzyło z filmem "Wożąc panią Daisy". hehe no bo tam też grał Morgan, ale ten Morgan i tamten kompletnymi przeciwieństwami. Może to nie ma związku, ale musiałam to napisać xD.
    WENY LUANO I JESZCZE RAZ WENY. DUŻOOOOO!!! (tylko nam się tu nie zniechęcaj!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podlizuchy. Luana pisze źle. W końcu the b to powiedziała i inni się włączyli. Nie chodzi o to, że coś tam jeden zachowuje się jak baba/ dziecko/idiota. Po prostu wszystko jest NUDNE. NUDNY TEN SAM TEMAT TRUDNEGO MAŁŻEŃSTWA, MILOŚĆ. NIECH się W KONCU POZABIJAJĄ I BEDZIE GIT. A LUANA POWINNA PRZESTAĆ PISAĆ. I JESZCZE SPRZEDAJE SWOJE TEKSTY. SMIECH NA SALI. A jej sceny seksu to jakby dzieci to robiły. A wy podlizuchy czytajcie jak chcecie. Jesteście tacy jak ona. Jesteście niczym.
      Jak chcesz mieć czytelników napisz takie Tylko ty. To może nikt nie ucieknie.

      Usuń
    2. Hejter nie hejter, ale nie obrażaj nas czytelników, a przede wszystkim autorki. Komentarze z dobrą krytyką, pomagające (a wiem, że Luana bierze takie słowa pod uwagę. Tylko co można zmienić w tekście napisanym wiele miesięcy temu.) Poza tym ja nie chcę, aby cokolwiek zmieniała. Lubię jak pisze. Każdy autor jest inny, pisze inaczej. Każdy czytelnik lubi co innego. Jak komuś coś nie pasuje, to nie musi czytać, kupować. Po co do walać autorowi tekstu. To co napisałeś, napisałaś to dobijanie autora. Rozmawiam czasami z Lu na gg. Rzadko, bo jej przeważnie nie ma i wiem, że to nadwrażliwa dziewczyna, a kopniaki naprawdę bolą i zniechęcają. Znam jej nowe teksty są fajne i mam nadzieję, że nie podda się i je ukończy. Ludzie szanujcie innych.

      Usuń
    3. Ten komenatrz anonima jest tak dziecinny, że czytając go czułam jakbym słuchała 7 letniego dziecka :))))))

      Usuń
    4. Skoro są takie złe to dlaczego tyle osób je docenia i lubi a tak mało, zapewne jedna i ta sama krytykuje?

      Usuń
    5. Generalnie staram się nie włączać do takich dyskusji i tylko je śledzę, ale tym razem muszę się odezwać, bo inaczej nie zasnę.
      Drogi Anonimie. Jestem zdania, iż każdy jeden tekst zawsze ma jakiś element, który można poprawić. Zawsze. A dlaczego? Ponieważ nigdy nie będzie tak, że każdy czytelnik będzie w pełni zadowolony. Mówię to jako czytelnik, a także jako ktoś, kto od kilku lat siedzi z piórem w ręku. I jako osoba pisząca stwierdzam, że u Luany pojawiają się czasem jakieś zgrzyty (których swoją drogą w tym rozdziale nie widzę). I to jest naturalne, ponieważ autor jest tylko człowiekiem. Nie uważam tego za nic złego, ludzie doskonalą umiejętności całe życie.
      Za złe natomiast uważam twój komentarz. Nie będę powtarzać "nie podoba się, to nie czytaj", bo to jest raczej oczywiste. Powiem tylko, żebyś pomyślał/a o Luanie jako o drugiej osobie. Jak o człowieku. Chciałbyś/chciałabyś w taki sposób obrazić kogoś, patrząc jej w oczy? Ponieważ Twój komentarz powyżej jest obrazą. Absolutnym brakiem kultury osobistej. Gdyby mnie ktoś coś takiego napisał pod notką, poczułabym się naprawdę mocno dotknięta nie tylko jako autorka, ale przede wszystkim jako osoba.
      Ponadto obraziłeś/obraziłaś także nas, czytelników. To, że tobie się to nie podoba, nie znaczy, że innym też musi. O gustach się nie dyskutuje, tego wymaga zasada dobrego wychowania.
      Na koniec proszę o chwilę zastanowienia. Jeśli nie odpowiada Ci twórczość Luany, to nie psuj ani sobie, ani nam humoru i po prostu nie czytaj, skoro Ci się nie podoba. Albo chociaż powstrzymaj się od obrażania nas wszystkich dookoła, ponieważ Twój komentarz z żadnej strony nie przypomina konstruktywnej krytyki.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. No postawa matki to jest raczej chora. Z takim czyms mozna isc na policje, a ona sie zgadza zeby jej synalek dawal dupci. Zenada.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co policja zrobi? Nic. Tylko ją wyśmieją. Przecież wziął ślub. A Morgan dopnie swego. Zresztą syn zapewnił ją, że wszystko jest dobrze. Nikt go przecież nie gwałci.

      Usuń
    2. Zmusil go do slubu, wiec owszem - moze cos zrobic. Za szantaz i inne rzeczy mozna trafic za kratki.
      Zreszta dziwi mnie postawa tego chlopaka. Najpierw mowil, ze nie chce wchodzic w zadne zwiazki, a teraz dostal pale i juz wszystko ok?

      Usuń
    3. a co ty byś zrobił/a, gdyby Twoja rodzina miała wylądować na bruku?
      Tak poza tym nie dość, że to jest FANTAZJA LUANY to zdarzają się takie rzeczy, choć ci, którzy muszą iść na ten układ aż tak dobrze nie mają- oczywiście, zdarzają się wyjątki.
      Do tego pan Latimer jest BOGATY I MA WPŁYWY, więc policja niewiele może mu zrobić.

      Usuń
    4. Hm... Jest duzo sposobow na utrzymanie rodziny, naprawde bardzo duzo. Jak z Latimerem bedzie zle, powiedzmy - straci kase, zachoruje, on bedzie musial mu pomoc - poleci do pierwszego lepszego frajera i da mu dupy? I tak zarobi na jego leki itp. To teraz dupa sie zalatwi wszystko? I co to za milosc bedzie?

      Usuń
    5. Ale chyba nie czytasz tego tekstu. Alex nie robi tego bo nie mógł utrzymać rodziny. Miał miesiąc czasu na oddanie dużej sumy. Nie zdobyłby jej, więc się poświęcił. Ciekawe czy byś nie skorzystał z takiej umowy, jeżeli twoja rodzina znalazłaby się w zagrożeniu, a na pewno nie zdobyłabyś/zdobyłbyś kasy na zapłacenie długu. Obawiam się, że gdyby ten tekst pisał ktoś inny nie byłoby takiego szukania dziury w całym.

      Usuń
  8. Po pierwsze: gdyby rozdział jak i całe opowiadanie miało być nudne to czemu ktoś miałby wczoraj o północy lamentować, że nie ma tekstu i zachodzić w głowę co mogło się stać?!?! (Nie, żebym tu mówiła o sobie :p )(ale wszystkie czarne scenariusze jakie wczoraj napisałam nadają się na kolejne opowiadanie xD )

    Ja osobiście uwielbiam twoją twórczość i co tydzień siedzę do północy z dzikim zacieszem i telefonem w ręce żeby jak najszybciej przeczytać kolejny rozdział i jestem pewna, że niw tylko ja tak mam. :)

    Po drugie: czytałam tę gównoburzę pod poprzednim rozdziałem i...@#&@$&&#@!!!!
    Na prawdę nie wierze, ze są tacy ludzie! Mnie osobiście zabolaly te słowa choć były one kierowane do ciebie. Trzymaj się Luano bo mimo tych kilku osob, którym nie podoba się to co piszesz (wiec w ogóle po co oni to czytają? :/ ) masz od cholery i ciut ciut wernych fanów!!!

    Po trzecie: to tez trochę nawiązuje do poprzedniego ale chcę powiedzieć, że Cię podziwiam. Sama próbowałam napisać jakieś opo i wstawić na bloga ale po 3 rozdziałach nie wiedziałam co dalej, wiec wiem, że to nie jest takie proste a dodatkowo wyzwiska na pewno nie dają Ci dobrej motywacji do pisania. Mam nadzieje, że pomimo trudności dalej pozwolisz mi czekać w nocy o północy na rozdział bo na prawdę kocham to robić :3

    Po czwarte: Czo ten rozdział? XD
    Reakcja matki Aleca mnie rozwaliła, kiedy uderzyła męża to po prostu mnie zatkało ale przynajmniej pijak dostał za swoje i dobrze, że postanowił się leczyć bo nie wybaczylaym Ci tego.
    Miło mnie zaskoczyłas pomysłem z chorobą Aleca. Lubie sceny kiedy jedna z postaci jest "umierajaca" a druga się o nią troszczy. To takie kawaii ^^
    Rozdział jak i opowiadanie może nie znajdzie się na liście "moje ulubione" ale z pewnością będę je polecać innym. Trzyma poziom :3

    Kocham, kocham, kocham i duuuuuużo weny i duuuuuużo cierpliwości do hejterów!!!
    Mam nadzieje, ze się nie zalamiesz ale wiesz... tak między nami to mój tata ostatnio wiatrówkę kupił, wiec jeden telefon i załatwione ;)

    Czymaj się!
    R.

    OdpowiedzUsuń
  9. To moj pierwszy komentarz😊
    Rozdzial super, rzeczywiscie trzeba przyznac, ze masz talent i duza wyobraznie. Czytalam wszystkie twoje opowiadania i musze przyznac, że to opowiadanie podoba mi sie najbardziej ze wzgledu na fabule. Musze tez przyznac, wolalam jak sie bardziej rozpisywalas, czasami za szybko jak na moj gust rozwijasz akcje choc na poczatku opowiadania nic tego nie zapowiada. Najbardziej podwzglem pisania podobalo mi sie Ibara i Tylko Ty, tam akcja rozwijala sie powoli i bardziej trzymala w napieciu, ale i tak uwielbiam twoje opowiadanie. DUZO WENY😍

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba Cie popierdolilo doktorku? Jaki ,,szanowany" biznesmen sie tak odzywa? Ja jak sie denerwuje to tak nie bluzgam zwlaszcza do starszych osob..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On się odzywa. Wolno mu. Poza tym "doktorka" zna długie lata, a na te jego odzywki doktorek ma wesołe chochliki w oczach. Morgan może sobie przy nim na wiele pozwolić. Poza tym w domu nie jest biznesmenem. Jest zwykłym facetem.

      Usuń
  11. Uwielbiam twoje opowiadania. A powtarzający się motyw nie jest niczym złym. Samo stwierdzenie tego jest śmieszne bo idąc dalej tym tokiem rozumowania powinno się skreślić wiele książek bo mają identyczny motyw. Chciałam napisać coś wielce pochwalnego dla nowego rozdziału ale te chamskie komentarze zepsuły mi wena co do tego :( Nie powinnaś się nimi przejmować. Ja ciebie podziwiam. Nie raz miałam zamiar napisać chociaż krótką historię ale chyba talentu brak, a ty piszesz kilka i to naprawdę fajnych.
    Wiem, że człowiek lubi dawać rady a samemu jest trudno choć brać je pod uwagę, jednak pokuszę się o jedną. Staraj się nie zwracać uwagi na te złośliwe komentarze : ). W końcu im się to znudzi. Póki co najlepiej ich ignorować.
    Jestem wielką fanką Voldemorta (kto czytał/oglądał Pottera ten wie o co biega) i to jest jedna z tych chwil gdy żałuję że tamten świat to fikcja. Bo jaki twój fan nie chciałby trzasnąć takiego hejtera Cruciatusem (potężne zaklęcie torturujące - dla niewtajemniczonych)? Ja bym się nie zawachała ; ).
    A teraz peany na cześć tego tekstu :D
    Na początku miałam lekkie obawy czy mi się spodoba ale jest świetnie. Wciąga - to mogę przyznać.
    Aż żal mi się zrobiło chłopaka. Zachorować, brrrr, wymiotować - jeszcze gorzej. I biegunka. Nienawidzę tego. Brawa dla matki za cios. Należało mu się. Może oprzytomnieje.
    Ach, i ta troska ze strony Morgana *.*
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :D Chcę wiedzieć jak to się skończy.

    Jeszcze raz, piszesz świetnie więc nie przejmuj się chamami, którzy jak zwykle bywa muszą wykrzyczeć swoje niezadowolenie (choć nie wszyscy, niektórzy zachowują stosowne granice). Prawdą jest iż wszystkim nie dogodzisz ; )

    Życzę dużo weny oraz dużo cierpliwości dla pewnych osobników, *niecierpliwie szuka swojej różdżki mamrocząc coś o Cruciatusie*. Wszystko się ułoży.
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak zwykle rozdział świetny i NAPEWNO nie nudny. Nie zwracaj uwagi na hejterów bo to co oni piszą napewno nie jest krytyką tylko obrażaniem Ciebie. Masz niezaprzeczalny talent do pisania pamiętaj o tym :>
    ~ A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naucz sie znaczenia slowa ,,hejt". Hejtuje osoba zazdrosna i zawistna - my tacy nie jestesmy, bo nie ma czego zazdroscic. Macie bol dupy, ze cos nam sie nie podoba? Nie podobaja sie wam nasze komentarze to ich nie czytajcie, PROSTE. Obroncy sie wzieli.
      Wyzej - co innego jak ten sam motyw o tym samym pisze ta sama osoba, co skutkuje tym, ze bohaterowie, charaktery sa takie... Same.
      Stephen King - pisze tylko horrory, ale za to z jakim wyczuciem, smakiem, z jaka wyobraznia i jak potrafi stworzyc niemonotonna atmosfere, ciekawa osobowosc, pelen emocji zwrot akcji, jaki opis seksualny. Krotki, ale za to goracy i pobudzajacy wyobraznie nawet tych najbardziej wymagajacych.
      Jesli Luana rzekomo ma taki talent, niezaprzeczalny - oh i ah - dlaczego nawet w polowie nie dorownuje mu do piet? Wiek autora czy gatunek nie ma znaczenia.
      Pisac trzeba umiec. Nie kazdemu jest to dane, a blog to nie dowod na profesjonalizm. Nie twierdze, ze pisac nie umie - musi sie doszlifowac, bo na razie jest slabo. Dla wymagajacych porzadnego romansu jest slabo i dziecinniem
      Co do wydawania ksiazek - by je wydawac trzeba najpierw nauczyc sie pisac, dac je do korekty osobie, ktora wie co to.
      Beznadziejnym autorem jest ten, ktory nie widzi wad w swoim tekscie.
      Te opowiadanie jest dla napalonych, wyglodnialych gejowskiego zycia i seksu... Nastolatek. Badz doroslych, ktorzy pragna dowiedziec sie czegos wiecej na temat gejow, fascynuje ich ta ,,odmiennosc", bo geje to tacy uuuuu, okaz w muzeum, takie male, slodkie cos i takie duze, umiesnione cos. Stety, ze w rzeczywistym zyciu nie ma podzialu na bezbronny i silny. I zapamietajcie, ze to blog. Znajda sie tu krytycy, ktorzy mimo wszystko czytaja to opowiadanie, by uparcie doszukiwac sie innych niedoskonalosci i z dobrymi intecjami dawac dobre rady autorce. Bo zycie nie jest przyjemne, a czytanie ciagle komentarzy typu ,, ooo slodkie muah muah" bedzie nudne dla samej stworczyni bloga. Chyba, ze owa stworczyni ma gdzies rady. Bo ma je chyba gdzies. Nawet konstruktywnej krytyki nie bierze sobie do serca. Ale my to robimy z mysla o Tobie L.
      Kazdy blog zostanie kiedys zamkniety.

      Usuń
    2. Wy krytycy, którzy chcecie pomóc piszecie tak, że to dobija, a nie pomaga. Są krytycy i Krytycy. Pisanie o blogu, że każdy kiedyś zostanie zamknięty jest niesmaczne. Pokazuje co byście chcieli. Nie można krytyką nazwać czegoś jak napisał pewien anonim parę komentarzy wcześniej. Krytykować trzeba umieć. Trzeba umieć pomóc a nie do walać. A pisząc o hejterach niektórzy naprawdę nie mają na myśli osób z dobrą krytyką. Tylko kogoś kto krzyczał pisząc dużymi literami. Kto pisze, że Lu jest głupia. A Lu to nie pan King. Którego książek nie lubię i ich nie czytałam. Próbowałam.

      Usuń
    3. Ja nie naleze do tej dennej czesci, ktorej celem jest tylko obrazanie. Jezeli dla Ciebie pisanie ,,Twoje dialogi sa sztuczne, nienaturalne. Opisy seksu dziecinne." - to dobijanie, to ja nie tego nie rozumiem.
      Niesmiertelni nie jestesmy. Luana tez sie kiedys zestarzeje i porzuci bloga. O to obrazic sie nie mozesz, bo to czysty fakt.

      Usuń
    4. Dobijaniem jest obrażanie, wyzywanie. Nie widzę, że dialogi są sztuczne czy jak tam myślisz i inni. Opisy seksu są w porządku. Dlaczego dziecinne? Co ma być, żeby nie były dziecinne? Ma nie być czułości? Mają się po prostu wziąć za jaja i rżnąć, jak robię to dorośli faceci? Czemu nie powiecie co dokładnie nie pasuje.

      Monika Maj (nie mogłam się zalogować)

      Usuń
    5. Bylo mowione setki razy, a jesli nie wiesz jak to powinno wygladac to odsylam do jakichs lepszych stron np... Shikattales.
      Duzo osob uwaza, ze dialogi sa nienaturalne. Bo sa.
      ,,Panie Alfredzie, prosze przyniesc dla pana Aleca szklanke wody". Powaznie? Do swojego przyjaciela tez musi tak powaznie sie odzywac. Matko wy chyba nie wiecie co to znaczy talent pisarski. Koncze ta dyskusje, bo juz mnie znudzilo. Ty masz swoje zdanie i sie go trzymaj uparcie, chociaz daleko z taka postawa nie zajdziesz.

      Usuń
    6. A co jest złego w tym zdaniu? Mówi poważnie i co z tego? Jedno, dwa zdania i już wszystko źle. Akurat ja nie trawię tekstów z firedragon. Każdemu podoba się coś innego.

      Usuń
    7. Skoro nie jesteś hejterem tylko (ekhem ekhem) krytykantem to po co odpowiadasz na mój komentarz. Nie dotyczył on ciebie więc bez sensownie zaśmieciłaś internet. Chciałabym przeczytać twoje opowiadanie i zobaczyć czy choć troche dorównuje Lunie.
      ( Tak przy okazji zacytuje tu fragment opowiadania: ,, Chodź, wyjdziemy na taras. Alfredzie, przynieś szklankę wody.'' tak brzmi ten fragment a nie tak jak ty go zacytowałaś)
      ~A

      Usuń
    8. Czytaj tekst uwaznie, a go znajdziesz. Widocznie masz z tym powazny problem.
      Nie podobaja Ci sie teksty z Fire, bo nie masz zadnych wymagan tylko pierwsze lepsze ruchadlo Ci wystarczy. Bo zapomnialem, ze wy widzac geja na zywo podbiegacie do niego i prosicie o autograf, bo to taki ciekawy okaz.
      I prosze... Naucz sie pisac :)
      Tez masz niezaprzeczalny talent - do podlizywania sie.
      Lepiej skoncz, bo tylko sie ponizasz, a ja tez nie chce zajsc na Twoj jakze niski poziom, wiec koncze ta dyskusje. Pa!

      Usuń
    9. Taka prawda, że Ty nie potrafisz uszanować tego, że ktoś woli coś innego. Już w tych paru zdaniach obraziłaś/łeś ludzi. Nie, nikt tutaj nie podbiega do geja i nie prosi o autograf. Nikt się nie podlizuje.

      Usuń
    10. Taka prawda, że już mam swoje lata i nie zamierzam zamykać bloga. Bo to nie jest moje hobby, to coś więcej, ale mało kto to potrafi zrozumieć. Będę pisać i zamierzam to robić, a blog będzie działał. Chyba, że umrę to wtedy niczego nie będzie. Poza tym Katka i Shiv piszą zupełnie inaczej, ktoś inny inaczej i nikt nikomu nie dogodzi. Znam ludzi, którzy nie przebrnęli przez ich teksty. Bo każdy woli co innego. A ruchanko... U nich jest tego dużo. Naprawdę. U nich może być to co rozdział i jak bosko, jak cudnie o jej. U mnie jest scena od czasu do czasu i jak to już źle, jaka jest zła. Czemu zła , co jest nie tak. Nie potrafisz odpowiedzieć, tylko odsyłasz do dziewczyn, wiedząc, że każdy pisze inaczej. Nikomu nie dogodzi. Tobie anonimie podoba się coś innego, komuś innemu też. Punktów widzenia jest naprawdę dużo. A ja nie mam ochoty i przede wszystkim wszystkiego tłumaczyć co i jak. Natomiast obrażanie się wzajemnie nie jest czymś miłym tylko przykrym.

      Usuń
    11. Wiesz, co jest w Tobie zlego Luano? Ze jestes slepa na jakakolwiek krytyke. Duzo osob wiele razy pisalo, co im sie nie podoba w Twoich tekstach, ale Ty po prostu niczego nie widzisz, nie bierzesz sobie do serca niczego.
      Co do ich tekstow. Dlaczego u nich jest bosko? Bo one potrafia pisac na poziomie, seks u nich jest opisany jako seks dwojki doroslych osob, a nie malych dzieci. Pogodz sie z tym, ze nie umiesz pisac dobrze ani dialogow ani scen erotycznych i nie unos sie duma. To nic zlego, ze ktos Ci napisze cos takiego. Odbierasz wszystko jako atak, bo gleboko w glowie masz zakodowane, ze piszesz swietnie. Wiesz dlaczego? Bo kiedys, kiedy pisalas ,,Ibare" czy ,,Tylko Ty" etc. duzo osob Ci mowilo, ze piszesz swietnie i tak bylo. Z kazdym opowiadaniem jest slabiej, przyro mi to pisac naprawde i jeszcze gorzej, ze Ty nie widzisz, ze Twoj talent zanika. Nie widac tej milosci, ktora przelewalas w tekst.
      Jednym podoba sie to, innym to, ale nie widzisz ile osob pisze Ci konstruktywna krytyke, ktorej nie bierzesz sobie do serca? Co sie z Toba dzieje? Zapatrzylas sie w siebie? Wiem, ze dobrze Ci jest tak pisac, ale... Dla nas osob, ktore nie patrza tylko na bohaterow wszystko inne w Twoich opowiadaniach ocieka sztucznoscia. Nie gniewaj sie o to, ze pisze Ci cos takiego. Taka prawda, ktorej Ty dostrzec niestety nie mozesz lub nie chcesz. Bo moze naprawde nie chcesz robic nic by Twoje teksty byly na poziomie.
      Prosze obce osoby o nie odpowiadanie na ten komentarz, bo jest on kierowany tylko i wylacznie do Autorki.

      Usuń
    12. I pragne wspomniec o Twoich bohaterach. Kierujesz sie stereotypami - pasyw to slaby gej, a aktyw silny i zaradny. W prawdziwym zyciu tak nie jest, i mimo, ze to opowadanie to faszerujesz tym stereotypowym pogladem nastolatki.
      Pozdrawiam

      Usuń
    13. A szanowna autoreczka nie odpowiada. Stchorzyła. Może zamknie to nędzne coś i nie będzie się chwaliła jak to ona pisze.

      Usuń
    14. Może zamknie to nędzne coś i nie będzie się chwaliła jak to ona pisze.''- to jest obrażanie bloga jak i Autorki. Widzę właśnie jaka to ''konstruktywna krytyka''.

      Usuń
    15. Prosilem o nie odpowiadanie na ten komentarz. Po prostu tego nie robcie.

      Usuń

    16. Autoreczka nie siedzi ciągle przed komputerem, żeby odpowiadać, odpisywać. Ma inne zajęcia, ciekawsze niż męczenie oczu przed ekranem.
      Nie wiem co mam odpowiedzieć i jak odpowiedzieć, bo cokolwiek napiszę i tak zostanie to źle zrozumiane lub słowa poprzekręcane. Ale spróbuję. Nie, nie jesteś ślepa na krytykę, ale tę dobrą. Oczywiście jeżeli dla Ciebie krytyką jest wyzywanie, dowalanie, że wszystko co piszę jest złe, do bani i najlepiej, abym przestała pisać, to nie ma co rozmawiać.
      Jak pisałam nie jestem ślepa na krytykę. Ale co mam od nowa pisać Dług i inne teksty, które są gotowe od roku, od paru miesięcy? Mam przepisywać coś, nad czym siedziałam dniami i nocami wypruwając swoje flaki, bo paru osobom coś nie pasuje, bo macie inne zdanie? A skąd wiecie co ja teraz piszę? Może wzięłam coś sobie do serca?
      Piszesz, że piszę stereotypowo, a przecież moje stare teksty cały czas się na tym opierały. Zajrzałam do scen erotycznych w tych tekstach… Dla mnie właśnie one tam są dziecinne. Nie byłam wstanie przez nie przebrnąć. Uważam, że cokolwiek teraz bym nie napisała, dla paru osób będzie to złe. Nie, nie mam zakodowane, że piszę świetnie. To Wy macie zakodowane, że wszystko co piszę jest złe. Nigdy nie pisałam, że jestem genialna. Ale nikomu nie dogodzę. Bo co bym nie napisała, przy jakimś tekście, zawsze będzie coś nie pasować. Bo to postać nie taka, to coś innego nie tak. Co złego, że jakaś postać jest delikatna, słaba? Przeszkadza Wam to? Ja nie widzę Aleca słabym, jest delikatny owszem, ale nie jest słaby. Może on jest silniejszy od Morgana. Tak naprawdę nie znacie moich postaci. Nie porównujcie tego co piszę, że Kat i Shiv piszą najlepiej, bo u nich jest tak i tak. Co z tego? Ja piszę inaczej. Mamy inny styl, inne pomysły, inne wszystko. Nie wiem czy dziewczyny w ogóle byłby zadowolone, że tak są tutaj używane i rzucane w tę i wewtę jak piłeczka tenisowa. Miejmy nadzieję, że będą mieć za to więcej czytelników. Nie uważam, że piszę źle, że moje sceny erotyczne są złe, dziecinne. Dlaczego Twoim zdaniem takie są. Powiedz to otwarcie. Nie wysyłaj na Fire dragon. Bo są uczucia, jest delikatność (może lepiej żeby było czyste ruchanko i tyle), że partnerzy się przytulają, całują. Jak piszę ostro jest źle, piszę sceny delikatne jest źle, piszę wulgaryzmy jest też źle. Obawiam się, że napisałabym coś takiego jak one i też byłoby źle, bo to ja napisałam. Takie mam zdanie. Dlaczego dialogi są sztuczne? Przecież można mi to napisać. Dla mnie dialogi są w porządku. A jak ktoś zacytował zdanie o Alfredzie i o wodzie dla Aleca. Przecież to pan mówił do lokaja. Jak miał powiedzieć „Ej, Alfi, przynieś no tutaj szkalnice wody dla mojego mężulka”.

      Usuń
    17. Do każdego tekstu przelewam swoją miłość. W końcu ten rok jest dla mnie dobry do pisania, a nie będę się zastanawiać nad każdym słowem i zdaniem, że może tego nie pisać, bo się komuś nie spodoba. Piszę inaczej niż dawniej i wolę to jak piszę teraz. Ale zaczynam żałować, że w ogóle „Dług” powstał. Jak byłam dumna i zadowolona z tego tekstu tak mam ochotę się go pozbyć, ale nie zrobię tego, bo są ludzie, którzy chcą wiedzieć co dalej.
      Talent zanika? Czy ja pisałam, że mam/miałam talent? Piszę bo to kocham, a nie, że jestem utalentowana. Poza tym u mnie Alec czy jakakolwiek postać która ląduje w seksie na dole nie jest osobą słabą. To Tobie/Wam, coś przeszkadza. Poza tym Alec nie jest pasywem. Tak jak Morgan wyłącznie aktywem. Tak jak większość moich postaci są uniwersalni. A co tak bardzo źle być słabym? Macie z tym jakiś problem? Mam wrażenie, że tak. Bo ja z tym problemów nie mam. Kim Waszym zdaniem jest ktoś silny? Bo bierze co chce, rucha co chce, nie płacze, nie boi się. Jeżeli słabością nazywacie to, że ktoś płacze, ktoś nie walczy, to nie ma co mówić. Bo ja mam swoje zdanie, a ktoś inny swoje. Będę pisać to co chcę i tak jak chcę. A, że komuś coś nie pasuje, bo by chciał, żeby było na jego, nie podoba się stereotypowość, czy schemat to może tutaj nie zaglądać, bo nie znajdzie nic dla siebie. A może ktoś spróbuje na moje teksty popatrzeć inaczej. Nie myśleć, że znów jest to samo, znowu to czy tamto źle. Bo taka prawda, że cokolwiek bym nie napisała, cokolwiek bym nie stworzyła, to i tak jak coś napiszę dobrze, to będzie w Waszych oczach źle.
      Mnie tylko o jedno chodzi, nie wyzywajcie się, bo tak wojna, na wszystkich źle działa.

      Usuń
    18. Muszę się odezwać, bo już nie wytrzymam. Jak ja nienawidzę twoim komentarzy, Luano. Są takie bezczelne, takie puste, jakby pisała obrażona dziewczynka. W poprzedniej notce z anonima właśnie wytykałam ci to, co ty kolejny raz powtarzasz. Włącza się do dyskusji masa ludzi, którzy twierdzą, że źle piszesz. Dziewczyna, która się skrytykowała nie napisała tego dosadnie? Te dialogi są sztuczne, piszą ci to ludzi, którzy jakoś znają się na pisaniu. Ty słuchasz nastolatek, które o maturze słyszały chyba tylko w szkolnych legendach.
      Napiszę to jeszcze raz, może tym razem trafi: TEKST POWINIEN BRONIĆ SIĘ SAM!!! Matko, dlaczego piszesz to, jak widzisz swoich bohaterów? Sama kiedyś pisałam i wiem, jak to jest kreować postacie. Doskonale wiem to, że autor widzi je ZUPEŁNIE inaczej niż czytelnik. Nie potrafisz zaakceptować zdania kogoś innego, bo jesteś w siebie wpatrzona. A wiesz dlaczego? Przez te wszystkie głupie dziunie, które piszą o wielkim talencie. Gdybyś nie wierzyła w siebie, nie pisałabyś. Gdyby ktoś nie wierzył w siebie, nie starałby się rozwijać w aktorstwie, śpiewie czy w sporcie. Każdy kto działa wierzy w siebie. I próbuje się rozwijać. Ty spoczęłaś na laurach. Wiesz dlaczego ludzie tak wieszają na tobie psy? Bo słuchasz tylko tłumu swoich zaganiaczy. Nienawidzisz krytyki. A ktoś wybił się w tłumu i poszli za nim inni, teraz jakiś idiota siedzi i wypisuje, że powinnaś zdechnąć, ale była masa komentarzy, które jasno pokazywały ci, co robisz źle.
      Odnośnie kreowania postaci jeszcze coś ci o nich powiem - nie dość, że wy masz jakiś zaburzony obraz swojego opowiadania, to naprawdę nie masz pojęcia o prawdziwym życiu. To nie są postacie z krwi i kości, tylko wykreowane w twojej głowie marionetki, którym ty tak usilnie starasz się nadać "Charakter". Nic z tego. Ktoś świetnie napisał, że utrwalasz tylko schemat. Szukając w głównym bohaterze siły czułabym się jak chirurg wydłubujący coś z brzucha pacjenta. To można zrobić, ale na siłę. Postacie mają krzyczeć i manifestować swój charakter tak, żeby nikt go nie podważał. Niesamowicie irytuje mnie, że przez takie osoby jak ty tylko utwierdza się schemat ukesia i seme. Nie rozwijasz się, tylko ciągle powielasz schematy. I dziwisz się, że ludzie są zirytowani? Osoby, które chcą coś osiągnąć starają się zmieniać, rozwijać. Ty nie mów, że pniesz się do góry, bo po twoim "a skąd wiesz, że czegoś nie zmieniam?" i "dla mnie dialogi i sceny seksu są okej" wiem, że nadal zostaniesz na tym samym marnym poziomie, kiedy masa twoich konkurentów cię przegoni. Smutne i żałosne jednocześnie, że osoba, która ma tylu czytelników nie chce się rozwijać. Łatwiej stać w miejscu i wymyślach kolejne durne opowiadania w znanym wszystskim schemacie.
      Nie zmienisz się, nie pójdziesz po rozum do głowy, nie rozwiniesz się i nie staniesz lepsza. Zostaniesz w swoim małym, zamkniętym świecie, w którym ludzie cię wielbią, a sztucznie wykreowane postacie udają, że są silne i nieschematyczne. Jesteś za słaba, żeby się zmienić.

      Usuń
  13. Dawno nie komentowałam, gdyż... Dla mnie opowiadanie rzeczywiście jest nudne, gdy czytam raz na tydzień krótki rozdzialik, w którym mało się dzieje. Wolę przeczytać wszystko na raz i jest mi wtedy dobrze..
    ALE.
    Jeśli nawet Luana pisze nie tak cudownie, jak byście chcieli, to pamiętajcie, ile ona czasu temu poświęca. Może niektóre opa traktuje po macoszemu. Może cześć pisze po to, abyśmy kupili w ciemno - kurna, wymyślać teorie można do woli. Ale ona pisze. Poświęca swój czas, swoje oczy, aby później marudne, wybredne trolle narzekały. Kupiliscie jej książkę i czujecie się oszukani, bo opisała ją inaczej? To możecie jej kulturalne zwrócić uwagę. Nie możecie jej obrażać. Moi drodzy - czujecie się pewnie w cholerę bezkarni, ale to tylko pozory. Cieszcie się, że Luśka jeszcze nie poszła z tym na policję.
    Czy to, że nowsze opa Luany nie trafiają w mój gust, daje mi prawo je obrażać, podobnie jak obrażać osoby, ktorym się ono nie podoba? NIE. Mogę kulturalnie opuścić stronę i poczytać opa, które trafiają w moje gusta. Patrzcie, hejterzy. Nie piszę z anonima. Piszę wprost, jednocześnie szanując Autorkę i jej czytelników. Teraz Wy odważcie się odpisać, pozbawieni pozornej anonimowości.
    Ludzie, zrozumcie jedno: jeśli coś Wam się nie podoba, to możecie spróbować to polubić lub olać - kurwa, Grę o Tron hejtujecie, bo chcieliście średniowieczne political fiction, a dostaliście fantasy?
    Nie podoba się - to idźcie. Swoją drogą, misiaczki, to blog 18+. Spoko, mi też odrobinę brakuje, ale przynajmniej nie zachowuję się jak bezmózgi, tępy troll.
    Tak, jestem Sarabeth M. Prawda boli, więc ulatwię Wam szukanie mnie w necie, abyście mogli łatwiej wbić się na strony i fora ze mną, gdzie mnie koncertowo shejtujecie, gdyż tylko to umiecie zrobić.
    Dziękuję, pozdrawiam wszystkich, nawet te słodkie, marudne misiaczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja pisałam ten annim, o którym pewnie mowa. Nie kupowałam jej tekstów, nie wiem jakie są, ale bez tego mogę ocenić, że są złe. Nie dam jej na sobie zarobić za latwa forsa. A ty też marnie piszesz, więc się nie odzywaj.

      Usuń
    2. Krótkie pytanie: dlaczego wciąż piszesz z anonima? Wstydzisz się własnych słów, jesteś tchórzem, nie potrafisz się zalogować, może lubisz trollować?
      Powiem tyle: nie trzeba lubić jakiejś książki. Aby stwierdzić, że ją lubisz bądź nie - najpierw musisz ją poznać. Krytyka jest świetna, ale krytyką nie jest gadka ,,piszesz beznadziejnie, więc wypierdalaj z internetu". Przede wszystkim - trochę kultury.
      1. Przestań pisać z anonima, bo to żałosne;
      2. Powiedz, dlaczego Luśka marnie pisze (napisałaś ,,też marnie"). Wyjaśnij swoją opinię jak dorosła i dojrzała osoba. Stwórz konstruktywną krytykę.
      Powiem tyle: kiedyś zwróciłem Luanie uwagę na przecinki. Nie napisałam: ,,wypierdalaj, bo nawet nie potrafisz przecinków wstawić". Ja zwyczajnie w świcie napisałam jej, gdzie popełniła błąd. Bez wyzwisk. Ot, cała filozofia. Jak pójdziesz jutro do gimnazjum, to spytaj nauczycielkę o znaczenie słów: ,,kultura" i ,,dobre wychowanie".

      Usuń
    3. Sarabeth, w dyskusji odzywa się sporo anonimów, ja jestem akurat kolejnym, który pozwolił się wtrącić do dyskusji.
      Przeczytałam większość wypowiedzi, w żadnej nie rzuciło mi się w oczy tyle wulgaryzmów co u ciebie. Niestety muszę cię zasmucić, ale mam wrażenie, że większość anonimów ma to 18+, w przeciwieństwie do ciebie. Widać po słownictwie. Myślisz, że jak użyjesz słowa "wypierdalać" czy "kurwa", to zyskasz +50 do bycia cool? Witaj w świecie dorosłych, tutaj przeklinanie nie robi takiego wrażenia.
      Mówią Luanie, że np. pisze sztuczne dialogi. Ona w poprzednim rozdziale wspomniała, że nie widzi w nich nic złego. Skoro tyle osób włączyło się w dyskusję, a ona nadal nie ma zamiaru nic zmieniać, sorry, coś tu jest nie halo. Większość jej czytelników nie rozumie, co to znaczy konstruktywna krytyka. The b. miała napisać jej te dialogi? Nie rozumiecie znaczenia słów sztuczny czy dziecinny? Może ktoś kto krytykuje powinien jeszcze wklejać słownikową definicję, żeby ułatwić odbiór swojego komentarza?
      Na koniec zostawiłam sobie perełkę, którą pozwolę sobie zacytować:
      "Moi drodzy - czujecie się pewnie w cholerę bezkarni, ale to tylko pozory. Cieszcie się, że Luśka jeszcze nie poszła z tym na policję."
      Napawając się resztkami mojej pozornej bezkarności publikuję anonimowo. Zanim ktoś nie zadzwoni na policję i nie wezwie jej na Internety, bo hejtują zdolne pisarki.
      Pozdrawiam i przezornie zaznaczam, że jestem sporo starsza od ciebie, więc odpuść sobie nazywanie mnie misiaczkiem.

      Usuń
    4. Akurat określenia ,,misiaczki" użyłam po to, aby nikt się nie pultał, że jakąś laskę z anonimowego nazwałam facetem czy coś... Mam pisać ,,zacni Państwo"?
      Co do policji - no, już o podobnych akcjach słyszałam. Tu naprawdę lada moment i zacznie się nękanie. O ile już się nie zaczęło.
      Ta, ,,w cholerę bezkarni". Fakt, przeklinam. Jestem wulgarna. Odsłuchałam się profesorów rzucających ,,kurwami", bo kreda im się złamała. Przeklinam... Ale nie wyzywam innych. Fakt, te misiaczki były mało przemyślane, ale tak to już z anonimami bywa, że nie wiadomo, czy rodzaj męski, żeński... I tak się ktoś obrazie. Za to szczerze przepraszam, już ,,misiaczków" nie będzie.
      Wracając do przekleństw... Tu jest różnica. Jest różnica między przeklinaniem a obrażaniem kogoś. Coby nie było - masz swoje zdanie i uważasz, że dialogi są słabe. Spoko, to Twoje zdanie. Ktoś nawet cytował itd. Tego nie krytykuję - człowiek powiedział wprost, co myśli, argumentując. Spoko. Nie czepiam się, że dla kogoś opa Luany są słabe lub nudne - to tylko opinia... Ale jest coś ciekawego - ,,nie czytałam i nie zamierzam czytać, ale napiszę, że to złe". To nie jest krytyka. To jest... Niech mnie, sama nie wiem, jak coś takiego określić. Ograniczenie umysłowe? Jak można oceniać coś, czego się nie znasz? Nie pojmuję tego i obrażenia ludzi. U mnie na blogu jedna dziewczyna została nazwana głupią, gdyż próbowała mnie pocieszyć. To nie ma nic wspólnego z jakością opowiadań - to jest czyste obrażanie osób, które nic nie zrobiły. Tutaj tak samo - obrażane są nawet nie opa, a ludzie.
      Cytuję: ,,Podlizuchy", ,,jesteście niczym"
      O to mi chodzi. Krytyka krytyką, ale to jest obrażanie innych.
      Zostawiam Was z przemyśleniami. Luano - później możesz usunąć moje komentarze, nie będę mieć bólu dupy ani nic. Jeśli wolisz, to ja sama to zrobię później.
      Pozdrawiam i życzę cudownej jesieni :)

      Usuń
    5. A po co usuwać. Niech zostaną. Nie usuwam niczego.

      Usuń
    6. Sory, ale polowa to podlizuchy wiec xDDDDD
      J.

      Usuń
  14. Moja najdroższa jesteś wspaniała.
    I opowiadanie nudne? Nie rozumiem że skoro jest nudne to nie wiem po co poświęcacie czas na czytanie? Chyba przyjemnośc wam sprawia hejtowanie autorki i szukanie dziury w całym. W jednym Sarabeth ma racje. Liczcie się z tym ile czasu poświęca na pisanie tego. A w między czasie mogłaby robić coś innego, ale ona kocha pisać. Widać to z jakim sercem podchodzi do swoich tekstów. Czytając rozdziały widzę miłość jaką przelewa do swoich tekstów. Także tak ja też piszę do animowców. Jesteście zwykłymi tchórzami. Sarabeh przynajmniej ma dość jaj by pokazać co myśli. Ja również i jak najbardziej sercem jestem z Luaną. Lubie jej opowiadania i życzę wszystkiego najlepszego. Chyba gdy ktoś stanie się odrobinę sławniejszy ludzie muszą dać mu popalić. nie rozumiem tej zawiści ludzkiej i czasami wstydzę się za świat w którym przyszło mi żyć. Kiedyś było inaczej i lepiej. Osobiście uważam że teksty Luany są bardzo na czasie. Jeśli ktoś uważa że są nudne to powinien chyba zastanowić się nad swoim życiem. Czy nigdy nie był zakochany bez wzajemności? Jak pokazuje się cała historia? Osobiście kocham Cię Luano! Zakochałam się od pierwszych tekstów! I nie przejmuj się gdy ktoś Ci pisze, że nie umiesz pisać. Uważam, że jest wręcz przeciwnie! Może i popełniasz błędy ale widzę jak się rozwijasz! I tego się właśnie trzymam! pozdrawiam ciepło i czekam na kolejny tekst!

    OdpowiedzUsuń
  15. Mam dosc. Ludzie skonczcie z tym nudnym tekstem, z ta konstruktywna krytyka, z naskakiwanien na siebie. Jestescie dla siebie obcymi ludzmi, dlaczego tak plujecie jadem na siebie? To chore. Jedna, dwie, trzy osoby napisaly - WYSTARCZY. Stop. Spamujecie, smiecicie jak na wysypisku smieci.
    Tekst jest nudny dla mnie, dla Ciebie nie, dla innego nie i znowu dla jednej osoby jest nudny. Nie dogodzisz.
    Dawno temu przestalem komentowac. Komentowalem madrze, pozniej chamsko, teraz jak cos mi sie nie podoba to zaciskam zeby, opuszczam strone i zapominam o wszystkim. Komentuje tylko blogi, ktore sa tego warte. Tutaj to robilem, ale juz przestalem i postanowilem nie robic tego na wszystkich blogach jakie czytam (oprocz 4), a czytam, bo mi sie nudzi. Tutaj nic sie nie zmieni, bo po tekscie to widac, a Wy obroncy przestancie tak gorliwie bronic autorki, wypisywac ze ja kochacie, bo to smieszne. Kochac to mozna matke, ojca, polowke, a nie obca osobe.
    Przystopujcie, spam jest denerwujacy. Czasami warto sie powstrzymac przed czyms.
    Damiann

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sądzę, że te gadki z kochaniem autorki oznaczają po prostu tyle, że uwielbiają jej dzieła. Fakt, takie gadanie to przesada, a ciągłe powtarzanie tego samego sprawia, że słowa tracą znaczenie.
      Tak, każdy ma prawo do własnego zdania. Jest jednak pewna granica. Przekracza się ją, obrażając ludzi. Ty jesteś na tyle dojrzały, że nie bawisz się w gimbusiarskie zachowanie. Jesteś na tyle dojrzały, aby po prostu odejść. Pani anonim powyżej tego nie potrafi. Ja nie potrafię zignorować hejtu - cóż, choćby dlatego, iż on ma naprawdę niszczycielską siłę. Można powtarzać sobie, że wcale nie jest tak źle, a hejterzy po prostu nam zazdroszczą... Ale nie zawsze to działa. Wątpię, aby Luana miała takie problemy, ale hejterskie dziadostwo trzeba wyplenić, bo nie każdy ma na tyle silną psychikę. Fakt, jest teraz spam - ale tu już jest przesada z traktowaniem innych. Tylko się wyzywają. Nie gniewaj się za to, co powiem, ale może w ten sposób to dotrze: weźcie przykład ze mnie i Damianna. Nie podoba się? To wyjdźcie bez robienia afery. Nie podoba się - spoko, nie musi. Szanuję to. Nie musicie jednak obrażać ludzi.

      Usuń
  16. Jaki nudny tekst, ciekawy jak zawsze! Nie każdy rozdział musi być naładowany akcją. Jak się komuś coś nie podoba - to w rogu jest taki malutki krzyżyk i pa-pa, pani/panu już podziękujemy. Dla mnie jesteś wielka. Moje pisanie to dopiero jest, hmm, takie sobie. Tyle że z sensem i dość prostym językiem napisane.
    1. Ooo, bojowa mamusia... Brawo dla niej, sto razy nawet. "Ta kobieta zawsze była spokojna, cicha, przymykała oko na tak wiele spraw" - przypomniało mi to jeden tekścik. "Z kobietą jest jak z Bogiem. Wszystko widzi, wie o wszystkim, ale siedzi cicho i czeka, aż przyjdzie pora na dzień ostateczny."
    2. "Może jest w ciąży...." Nie no, Rafe jest rozbrajający :)
    3. Ale tekst "wstał i ruszył do łazienki, zastając w niej Aleca klęczącego na kafelkach i wyznającego miłość sedesowi w formie wypluwania z siebie flaków" jest jeszcze lepszy ;d
    4. Ho-ho, odważny doktorek...
    5. Biedny Morgan... No ale wpakował się w to na własne życzenie. Nikt mu przecież nie kazał wychodzić za mąż :)
    Jak rano nie zobaczyłam notki, zatęskniłam do popołudnia :P Mi dla odmiany blogspot wstawił rozdział jak należy, o czasie. Aż jestem w szoku :)

    OdpowiedzUsuń
  17. A tam nudny! To dopiero 7 rozdział ;)
    Jeszcze się rozkręci ;)
    Szczerze mówiąc, niewiele znam książek, które już w pierwszych rozdziałach, wydałyby mi się tak bardzo ciekawe, że kończąc je czytać, nie mogłabym się doczekać finiszu.

    Co do głosów innych, powiem Ci to samo, co kiedyś powiedziała mi moja nauczycielka: "Profesorowie lubią wpływać na prace studentów, warto się z nimi liczyć, ale nie można zbytnio ulegać. Rób swoje, dziewczyno!" ;)
    Thea

    OdpowiedzUsuń
  18. Skoro uważacie, że Luana źle pisze to podajcie lepsze blogi yaoi jak jesteście tacy mądrzy >.>''

    OdpowiedzUsuń
  19. To ja też dołożę swoje trzy grosze. Najpierw zacznę od 'Długu'. Mimo, że tematyka opka nie jest w moim guście, to i tak je czytam, czy to z ciekawości, czy z sentymentu do twoich prac, bo choć mało komentuję, raz z anonima, raz gdy jestem zalogowana, to czytam je od bardzo bardzo dawna. Ten rozdział jest jednym z ciekawszych w tym opowiadaniu, głównie ze względu na rozmowę Aleca w domu z rodzicami. Mimo, że ojciec zgodził się na leczenie, to czuję że to nie będzie tak pięknie, i gładko to nie pójdzie.
    A co do Twojego pisania. Każdemu zdarzają się lepsze i gorsze opowiadania, każdemu autorowi z biegiem lat i napisanych tekstów zmienia się styl. Wydaje mi się, że Ty właśnie taką zmianę przychodzisz(przechodziłaś bo znając Ciebie tekst był napisany jakiś czas temu). Nie jestem jednak pewna czy już odnalazłaś swój 'nowy' styl pisania, czy go ciągle szukasz. Mi osobiście podobają się twoje wcześniejsze teksty, czułam w nich większą naturalność, swobodę podczas pisania dialogów.
    Co do tego, że twoje opowiadania są schematyczne, ludzie to są romanse, a one z reguły są schematyczne. Jeżeli to jest romans to normalne, że głównych bohaterów nie zabije, tylko będą żyli długo i szczęśliwie.
    Więc Luano, rób dalej to co robisz. Pisz bo masz do tego smykałke. Ćwicz swój styl pisarski, aby z każdym kolejnym tekstem był lepszy. Staraj się też za bardzo nie przejmować hejtem, bo gdy pojawia się hejt to sygnał tego, że twoje teksty czyta coraz więcej osob, że wzbudzają emocje( choć życzę Ci więcej tych pozytywnych). Postaraj się też wynieść lekcje z konstruktywnej krytyki.
    Życzę dużo weny i czasu na pisanie.
    Levi.

    OdpowiedzUsuń
  20. jak czytam te wszystkie komentarze i z poprzedniego odcinka również, to mi sie drobne przewracają! to wszystko jest takie proste - nie podoba się nie czytaj, nie lubisz harleqina yaoi nie kupuj, czy naprwdę nie można tak zrobić?
    od dłuższego czasu trudno znaleźc dobry tekst ( zależy co interesuje:))
    jestem wierna, uwielbiam, że Luana wytrwale wypuszcza swoje teksty, a że teraz za parę groszy ?" ten co pisze lepiej niech pierwszy rzuci kamieniem" - i nie nie anonim
    Luano, jestwm Twoją wierną czytelniczką od "Niemożliwej miłości", rozwijasz się i tylko trening czyni mistrza :)
    Pozdrawiam i życzę Tobie weny, nie przejmuj się pierdołami, masz liczne, nie hejtujące anonoimowe czytelniczki ( patrz licznik :))
    pseudopisarka

    OdpowiedzUsuń
  21. Mi się podoba, czytam wszystkie Twoje teksty - pisz choćby tylko dla mnie! nina

    OdpowiedzUsuń
  22. Hm........... Gdyby nie te naskakiwanie na siebie Luana mialaby z 20 komow xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  23. Hej. Czytałam tę 'gównoburzę' pod tym i poprzednim rozdziałem i mam mieszane uczucia. Według mnie Twoje teksty są na poziomie. Nie nudzą mnie, ale nie rzucają na kolana. Typowe romanse, całkiem dobrze wymyślone i napisane. Jednak zgadzam się, że dialogi zgrzytają. Jeśli sama, jak mówisz, tego nie widzisz, może zatrudnij dodatkową betę, która zajmie się tylko dialogami.
    Poza tym naprawdę lubię Twoje teksty i z niecierpliwością czekam na następne rozdziały. Wciągnęło mnie to opowiadanie. Mam tylko nadzieję, że Morgan wstrzyma się z tym zakochaniem i zostanie zimnym draniem jak najdłużej. Bardzo lubię zimnych drani.
    Weny i siły psychicznej, żebyś z nami wytrzymała.

    OdpowiedzUsuń
  24. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Częścią tego komentarza o wypierdalaniu możesz tylko Luanie zaszkodzić.

      Usuń
  25. Hej, Luano, mam do Ciebie kilka pytań odnośnie beezar. Czy mogłabyś odpowiedzieć mi na kilka pytań? Najlepiej drogą prywatną. :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Witam,
    w końcu ojciec Aleca poszedł na terapię, oby wytrwał na niej, zastanawia mnie cała ta sytuacja, Alec jest tutaj ofiarą, och Morgan taki opiekuńczy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)