24 sierpnia 2015

Dług - Rozdział 6



 Hej. Mam dylemat. Ostatnio jakaś Kasia zapytała mnie czy nie zechciałabym wstawić całości "Długu" na Beezar. Szczerze mówiąc to nie wiem co robić. Niby nadal bym go publikowała na blogu, jak do tej pory, ale całość, mogłaby pojawić się do kupienia i kto by chciał, to by kupił, a kto nie to nie. Tylko, że ci którzy by kupili czekaliby kolejne tygodnie na tekst  na blogu. "Dług" nadal jest w poprawie. Akemi już co prawda kończy, ale pracy nad nim jeszcze dużo, więc tak od razu by się nie ukazał.  Wbrew pozorom to nie jest takie proste. I jaka niby tu by miała być cena. Za niska nie mogłaby być, żeby mi ludzie z bloga nie uciekli. Hahahaha. Ale za wysoka też nie. Nie wiem co mam zrobić. Jestem w kropce. Tym bardziej, że to tekst, który nie miał być do sprzedaży. Może mógłby się pojawić na jakiś czas... Tak myślę od soboty i w sumie nic nie wymyśliłam. Chciałabym być fer dla każdego czytelnika. Bo jedni kupią, a inni będą musieli czekać do końca, by poznać całość, jeszcze inni pewnie coś innego. 
Dlatego Wam zostawiłam decyzję do podjęcia. Obok, po prawej, w sobotę pojawiła się ankieta. Sami zdecydujcie co mam zrobić. Ja się dostosuję do większości głosów.

Nadal zapraszam do zakupienia Znalezione  na strychu i Klucz do serca. http://www.beezar.pl/p/luana

Ktoś się też mnie pytał kiedy pojawi się 3 część z serii Obrazów miłości. Nie wiem. Tekst jest w trakcie tworzenia i ma dopiero 5 rozdziałów, a zapowiada się dość długi i ciężki dla mnie w pisaniu. W tym czasie piszę także inny tekst obyczajowy "Buntownik" z akcją w Polsce  i trochę to trwa. :) Na wszystko trzeba czasu. :)

W imieniu Silencio zapraszam do zakupu jej pierwszej książki. Jako, że sklep wydawnictwa znów nie działa, dodaję link to Gildi, gdzie można kupić "Czerwone niebo" po niższej cenie KLIK

Dziękuję za komentarze i zapraszam na rozdział. 
 

Obiad podano w jadalni, która zachwycała Darlin podziwiającą kunszt architekta i dekoratora wnętrz. Alec nie za bardzo słuchał jej szczebiotania, przyglądając się zachowaniu męża, gdyż wyglądało na to, że ten jest czymś zdenerwowany. Chciał go o to zapytać, ale to nie była odpowiednia pora i na pewno nie zrobi tego w obecności przyjaciółki. Możliwe, że w pracy coś poszło nie tak, bo mogło o tym świadczyć choćby samo to, że Morgan zjawił się wcześniej w domu. Podobno zawsze pracował do późna. Czyżby przyjechał z tego powodu, gdyż on tu jest? Jednak wtedy nie byłby taki nieobecny myślami. Chyba. Zresztą nie powinno go to obchodzić, przecież tak naprawdę nie są parą. Z drugiej strony nie jest osobą, która potrafi przejść obojętnie koło obcego, gdy ten potrzebuje pomocy, dlatego też nie mógł zostawić Morgana. Mają żyć ze sobą przez rok, a to jest przecież kawał czasu i wątpił, że będzie zimnym draniem przez tak długi okres. W ogóle nie potrafił być skurwielem, jak inni. Za szybko przywiązywał się do ludzi, a potem z tego powodu cierpiał, ale i tak nigdy nie uczył się na błędach. Poza tym pierwsze wrażenie po pierwszym spotkaniu z Morganem było całkiem inne, osądzał go wtedy inaczej, a teraz sam nie jest pewny, co ma o nim myśleć. Tej nocy był dla niego dobry, zajął się nim, obudził z jakiegoś snu, w który zapadł po tym, co mu zrobił Paul. Zawsze był zdania i to się raczej nie zmieni ani teraz, ani w przyszłości, że po pierwszym wrażeniu nie ocenia się ludzi, ale co innego ma zrobić, jak nie oceniać swojego niechcianego przecież męża, po pierwszej, wspólnie spędzonej nocy?
– Za dużo myślisz – stwierdził Morgan.
– Słucham? – Rozejrzał się. – Gdzie jest Darlin?
– Poszła do toalety. Dwa razy pytała się ciebie, gdzie jest wc, a ty nie reagowałeś. O czym myślisz? – Obrzucił Aleca tym swoim niesamowitym wzrokiem. Zdążył już zauważyć, jak to działa na partnera.
– O tym, dlaczego wydajesz mi się być zdenerwowany.
– Praca. Nie zawsze pewne rzeczy idą po mojej myśli, ale dzisiaj doszło do tego jedno prywatne spotkanie, które trochę zszargało mi nerwy. – Dlatego odwołał inne zaplanowane zebrania i wrócił do domu. Chciał popracować tutaj, ale kiedy zobaczył Aleca, nie mógł go nie pocałować i nie zjeść z nim obiadu. Poza tym chętnie poznał jego przyjaciółkę. Chyba pierwszą normalną kobietę, poza Anną i Doroty, którą spotkał. – Po obiedzie popracuję w gabinecie. Na pewno chcesz spędzić trochę czasu z panią Stark.
– Niechby spróbował powiedzieć, że nie – wtrąciła Darlin, zachwycona również dużą łazienką i wszystkim wokół. Pieniądze nigdy jej nie imponowały, a pracując w hotelu spotykała nie jednego bogacza i większość z nich była zwykłymi prostakami przyjeżdżającymi się tylko zabawić ze swoimi kochankami, podczas gdy w domu czekała na nich żona, ale zawsze podziwiała piękne miejsca, w tym też budowle. Nie chciała jednak dać się zaślepić temu wszystkiemu, bo przyszła tutaj tylko po to, żeby zobaczyć, czy jej przyjaciel dobrze się czuje. Cieszyła się, że poznała tego Latimera i zawsze czujna, obdarzona szóstym zmysłem, nie czuła od niego niczego niepokojącego, chociaż naczytała się o nim dużo złego i nie mogła mu ot tak ufać. Nie chciała ufać, bo martwiła się o swojego przyjaciela. Mogła się mylić, że Latimer go skrzywdzi, bo na razie widziała przecież zmęczonego mężczyznę po trzydziestce. Tak, tylko było jedno „ale”. Ten człowiek wykorzystał dług ojca Aleca, aby zaciągnąć do łóżka jej przyjaciela. Dlaczego musiał wyjść akurat za niego? To ją ciekawiło, a kobieca ciekawość nie jeden raz doprowadzała ją do szaleństwa.
– Tak, chętnie porozmawiam z przyjaciółką. Napijesz się jeszcze czegoś? – zapytał kobietę, bo rozmowa jakoś im się nie kleiła.
– Nie, dziękuję. Panie Latimer, niech mi pan powie, dlaczego chciał pan wziąć ślub z Aleciem? Równie dobrze mógł pan zażądać, żeby był pańskim kochankiem, zamiast zmuszać do ślubu, który wiąże ze sobą ludzi. – Nie wytrzymała, musiała poruszyć ten temat. Jeśli nie pozna odpowiedzi, przez kolejne noce nie będzie mogła spać.
Morgan roześmiał się do siebie w duchu. Czekał na to pytanie i miał na nie gotową, prawdziwą odpowiedź. Odłożył widelec i otarłszy usta serwetką, napił się jeszcze wody, zanim odpowiedział.
– Są dwie takie… panie, które usilnie żądały ode mnie ślubu.
– Konkretnie chodziło im o majątek – dodał Alec, również skończywszy posiłek. Doskonale pamiętał o czym mówiła Anna i teraz chciał pokazać Darlin, że zna powód tej umowy. Nie zamierzał bronić Morgana, ale czuł wewnętrzną potrzebę, że musi to zrobić.
– Dokładnie. – Służba znów musiała plotkować na jego temat. – Alec jest poniekąd moim zabezpieczeniem. W sumie obaj robimy coś dla siebie.
– Raczej on dla pana, bo nie wiem, co pan robi dla niego. Jakoś zmuszenie do ślubu nie jest żadną przysługą. Zażądał pan tego pseudo związku w zamian za unieważnienie długu. Niech mi pan powie, czego jeszcze zażąda, żeby…
– Darlin, dość. Wiesz, co chciałaś wiedzieć. – Doskonale rozumie troskę przyjaciółki, ale chyba nie przyjechała tutaj prowadzić przesłuchania. Zamierza ją stąd zabrać, pokazać ogród i tam szczerze porozmawiać. Jeśli chce coś wiedzieć, niech jego pyta. Nie, żeby znów bronił przed nią Morgana, po prostu nie chce wyjść na kogoś w rodzaju maminsynka i malutkie dziecko, które z niczym nie da sobie rady. Ile razy będzie jej powtarzał, że jest facetem, a nie chłopcem, do tego specjalnej troski, potrzebującym jej opieki?
– Alecu, twoja przyjaciółka po prostu o ciebie dba. To zrozumiałe w tym przypadku, szczególnie, kiedy zapewnie zapoznała się z opinią o mnie. – Obrzucił kobietę wzrokiem. Wbrew pozorom szanował to, co robiła. Dobrze, że przyjechał do domu, bo dzięki temu uspokoił się i zanim spędzi wieczór sam na sam z mężem, jeszcze popracuje w domu, mając zdecydowanie lepszy nastrój. – Zostawiam was samych, muszę wykonać kilka telefonów. Cieszę się, że panią poznałem. – Skłonił głowę i nie czekając na jej odpowiedź, wyszedł.
– Przesadziłaś – warknął Alec, wstając.
– Co, przeleciał cię i nagle jesteś po jego stronie? Wiesz, kim on jest? – Stanęła naprzeciwko przyjaciela.
– Tak, czytałem to samo co ty. Podkreślam, że są to tylko nieliczne wzmianki o nim, takie jak ta, iż jest bezwzględnym w interesach typem, który wspina się po kolejnych szczeblach kariery po trupach. Nie przebiera w środkach, żeby osiągnąć swój cel. Co mnie do tego? Wiem tylko, że nie prowadzę z nim interesów…
– To, co zrobiliście, to też interes. Skąd wiesz, czego on jeszcze zażąda?
– Nie wierz we wszystko, co piszą w Internecie i gazetach. Wiem, że w ciągu tych kilkunastu minionych godzin dał mi więcej niż Paul w ciągu kilku tygodni. Chodź, przejdziemy się.
– Jeszcze wczoraj umierałeś ze stresu, przeleciał cię i… – Zamilkła, widząc jego piorunujący wzrok na sobie.
– Darlin, ja muszę z nim żyć i chcę to zrobić w spokoju. Nie akceptujesz tego związku i mnie też trudno go nim nazywać, ale błagam, nie bądź zołzą.
– Spoko, zdenerwowałam się. Wykorzystuje cię – dodała, jakby nie umiała zamknąć ust na kłódkę.
– Przecież wiedziałem, na co się piszę, nie jestem dzieckiem. Chodź, chciałaś obejrzeć ogrody, tam porozmawiamy na spokojnie.
Szli spacerkiem w milczeniu, bo Alec nie chciał zaczynać rozmowy. Jeśli Darlin chciała się czegoś dowiedzieć, niech pyta. Znał jej stanowisko i nie zamierzał się z nią kłócić. Potrzebował jej, tak samo jak reszty swoich znajomych, u których mógł przewidzieć naprawdę różne reakcje, kiedy im o wszystkim powie. Nie śpieszyło mu się do spotkania z nimi, ale jutro, przed zobaczeniem się z rodzicami, najlepiej wieczorem, chciałby umówić się z przyjaciółmi i pogadać, zanim zajrzą do gazet z ogłoszeniami. W co wątpił, bo nikt z nich nie czyta magazynów dla bogaczy, na całe szczęście.
Zaprowadził przyjaciółkę do części ogrodu, w którym jeszcze nie był. Znajdował się tutaj duży staw otoczony roślinami, a nad nim mostek prowadzący na drugą stronę, do tarasu otoczonego żywopłotem i z ławeczką ustawioną tuż przy wodzie. Nie poszli tam, tylko przystanęli na mostku, przyglądając się rybom i roślinom widocznym pod krystalicznie czystą wodą.
– Fakt, pięknie tu – przyznała Darlin. Jej artystyczna dusza została zaspokojona. – Zastanawiam się, ile kasy poszło na to, żeby stworzyć ten cud natury.
– Pewnie dużo – powiedział i ponownie zamilkł, opierając się łokciami o barierkę.
– Będziesz teraz milczał, bojąc się kłótni ze mną? Jak uważasz, ale martwię się o ciebie. Dobra, fakt, facet jest cholernie seksowny, wysyła tony feromonów. Będąc przy nim nie myśli się o niczym innym, jak o tym, żeby dać mu się zaciągnąć do sypialni i nie wyjść z niej przez następne godziny, ale seks to nie wszystko. Kochał się z tobą i był genialny, jednak nie daj się temu zaślepić. Postąpił podle, wykorzystując sytuacje i kto wie, co jeszcze może wykombinować lub kombinuje. Nie znasz go, a jedna noc razem niczego nie zmienia – wypluwała z siebie potok słów niczym karabin maszynowy.
– Powiedziałem ci, że już to wiem. Co innego też ci powiedziałem. Poza tym ten facet w jedną noc dał mi więcej niż mój chłopak. Do tego zaakceptował mnie, a to jest dla mnie ważne. – Spojrzał na nią, zakładając włosy za ucho i od razu tego pożałował, gdy jej wzrok spoczął na jego szyi.
– To wygląda tak, jakby cię oznaczył. Ile masz tych malinek?
– Wiesz co? To wygląda – powtórzył jej słowa – jakbyś była zazdrosna, bo już dawno faceta nie miałaś i to nie takiego cholernie gorącego. Tylko pamiętaj jedno, ty miałaś już paru, ja nikogo, bo zawsze trafiały mi się jakieś dupki.
– Wystarczyło, żebyś się przemógł i z kimś poszedł do łóżka, ale ty byłeś tchórzem, więc ktoś cię w końcu do tego zmusił! – podniosła głos. Dlaczego nie rozumiał, że chce dla niego dobrze?
– Poniekąd mnie zmusił, ale chciałem tego! Tak, chciałem i nadal chcę, bo kurwa, chcę zaznać czegoś więcej, zobaczyć, że jestem facetem, a nie cipką i odczep się ode mnie, i tego tematu! – krzyknął. – Wiem doskonale, że on nie jest idealny, ale to ja z nim będę sypiał, mieszkał, jadł posiłki i żył, jak już ci powiedziałem i niech to do ciebie dotrze! Czemu nie szalałaś tak wczoraj i przez ostatni tydzień, dlaczego nie pomogłaś mi znaleźć rozwiązania, tylko mnie dzisiaj dobijasz?! Miałem dobry dzień, o dziwo, a ty przylazłaś i mi tu pierdolisz – ściszył głos do szeptu.
– Skoro tak, to chyba nie mam co tutaj robić. – Kobieta zdenerwowała się i odwróciła na pięcie. – Pogadamy jutro. Może. Odprowadzisz mnie czy mam zabłądzić? – Wbiła w niego ostre spojrzenie. Sama nie wiedziała, dlaczego tak reaguje. Może to przez to, że jej przyjaciela zmuszono do bycia z kimś, kogo nie kochał, a ona chciała, żeby poznał kogoś i pokochał z wzajemnością. Tylko czemu nie potrafiła mu tego powiedzieć w ten sposób, a uczepiła się seksu? Głupia jest. Przecież Latimer go nie zgwałcił, a Alec po Paulu i tamtym zdarzeniu miał tak wielką traumę, że nie wiedziała wtedy jak mu pomóc. Chyba to dlatego tak się zachowuje, bo sprawy intymne dla jej przyjaciela są bardzo delikatne. Do tego nadal jest zdenerwowana po tym, jak Alec nie odbierał jej telefonów. Szalała z niepokoju i bardzo żałowała, że nie mogła być z nim na tym pseudo ślubie. – I odbieraj telefony lub dzwoń. No i przepraszam. Zbliża mi się okres, nosi mnie, sam wiesz, po prostu mam ochotę komuś przypierdolić. To nie była dobra pora na wizyty – wytłumaczyła się.
  W porządku. Zadzwonię jutro.  Poza tym rozmawiałem dzisiaj z mamą. Tata znów kolejną noc przesiedział w kasynie, wrócił pijany jak bela, pokłócili się. Boję się, co będzie, kiedy ja zostanę tutaj, a nie z nimi. Nie odpowiadaj – dodał, kiedy już otwierała usta. Nie miał dzisiaj sił nad tym myśleć.
Odprowadził przyjaciółkę do jej samochodu. Kobieta wrzuciła torebkę na tylne siedzenie i, kiedy uprzejmie otworzył drzwi kierowcy, spojrzała na niego, a po chwili przytuliła, by już nic nie mówiąc wsiąść do auta. Gdy odjeżdżała, pomachał jej jeszcze, ciężko wzdychając. Ciekawiło go, co ona zrobiłaby na jego miejscu, gdyby w grę wchodziła rodzina, dzieci i dach nad głową dla nich, w zamian za jej ciało i rok wyrwany z życia. Już dawno tak bardzo nie czuł potrzeby przelania na papier jakiejś historii. Ma idealne samopoczucie do napisania smutnej sceny. Wyszłaby mu idealnie.
Wrócił do domu, napotykając w holu Alfreda, wycierającego kurz z jednej z cennych waz. Gdy lokaj go zobaczył, podszedł do niego.
– Pan Latimer chce pana widzieć. Czeka w gabinecie.
– Dziękuję.
– Może podać panu kawy?
– Nie, ale dziękuję.
Podchodząc do drzwi gabinetu, zapukał i poczekał na zaproszenie, wszedłszy dopiero po jego usłyszeniu. Morgan siedział za swoim potężnym biurkiem otoczony dokumentami z równie mocno emanującą z niego siłą i magnetyzmem.
– Nie musisz pukać – poinformował Morgan. – Dobrze, że już jesteś. Wieczorem wybieramy się do teatru i chciałem zapytać czy masz oficjalny strój, czy trzeba go kupić? – Morgan przeniósł spojrzenie na męża. Z początku nie planował wyjścia do teatru, ale kiedy zadzwonił Rafe, przyznał mu rację i postanowił pokazać nowo poślubionego małżonka w towarzystwie.
– Do teatru? – Od lat nie był w teatrze. Raz w dzieciństwie, kiedy pojechał na wycieczkę szkolną, a później z mamą, gdy był nastolatkiem, wybrali się na Romea i Julię.
– Dzisiaj jest premierowe przedstawienie nowej sztuki. To komedia, więc powinieneś się dobrze bawić, a ja również z tego skorzystam. – Wstał, podchodząc do Aleca wolnym krokiem. – To jak tam z twoim ubraniem?
– E… – Drgnął, kiedy dłoń Morgana pogłaskała go po policzku. – Mam tylko garnitur, ten ze ślubu. Tutaj – dodał – w domu jest tego więcej.
– Doskonale. Jest idealny, każę Alfredowi go odświeżyć. – Wsunął palce we włosy Aleca i odgarnął mu je z jednej strony. Pochylając się do jego szyi, pocałował ją w miejscu, gdzie w nocy zostawił pokaźną malinkę.
Alec westchnął, automatycznie odchylając głowę i pozwalając mu się całować. Położył jedną rękę na biodrze męża, a druga wisiała wzdłuż jego ciała, jakby czekając na to, by objąć Morgana i przyciągnąć do Aleca.
– Wiesz o tym, że bardzo na mnie działasz? – zapytał Morgan, prostując się i patrząc mężowi w oczy. Znów zaczynał palić się w nim ogień i najchętniej kochałby z nim tu i teraz, ale ma tak dużo pracy, że nie da rady zrobić jeszcze jednej przerwy. Do tego czekało ich wyjście do teatru.
Nie odpowiedział Morganowi, nie musiał tego robić. Zresztą on tak samo działał na niego i to właśnie było takie niesamowite. Ta noc obudziła go ze snu, w jaki popadł, sprawiając, że kiedy tylko Morgan go dotykał, stawał się w jego rękach rozpalonym płomieniem, który może zamienić się w wielki pożar.
– Alfred, garnitur – przypomniał mu, zmuszając się do odsunięcia od niego, zanim policzki mu zapłoną, zdradzając jego pragnienia.
Morgan i tak o nich wiedział. Wyczuwał najdrobniejsze drżenie swojego kochanka. Naprawdę trafił mu się doskonały, przepyszny i zdumiewający mężczyzna. Dzisiaj też zamierzał się z nim kochać i prawie każdej kolejnej nocy, mając pewność, że Alec zawsze się na to zgodzi. Dostrzegał w jego oczach tak potężny głód, że zastanawiał się czy czasem nie jest większy od jego, ale na pewno zamierzał go w pełni zaspokoić.
– To kiedy mamy wyjść? – zapytał Alec, czując się nieswojo pod obstrzałem tych oczu. Miał nadzieję, że Morgan nie czyta z jego myśli i duszy, bo naprawdę spaliłby się wtedy ze wstydu, ale z drugiej strony mogłoby być naprawdę gorąco.
– Przedstawienie zaczyna się o dwudziestej. Wystarczy, że wyjedziemy godzinę wcześniej.
– W porządku, ja powiem Alfredowi o garniturze. Ty wracaj do pracy. Widzę, że masz jej dużo. – Wycofał się z gabinetu najszybciej jak mógł, aby nie wpić się w wargi męża i nie zostać na dłużej. Musi się opamiętać, bo samo to, że prawie rzucił się na niego na oczach Darlin, wiele mówiło. Czuł się niczym nastolatek, który reaguje na wszystko, a wystarczyło tak niewiele, aby myśli kierowały go wyłącznie do upojnych chwil z mężem.

*

– Jak podobała ci się sztuka? – zapytał Morgan, kiedy rozbłysły światła tuż po zakończeniu ostatniego aktu. On i Alec wyszli z prywatnej loży, w której mogli spokojnie obejrzeć przedstawienie. Morgan zdawał sobie sprawę z tego, że od chwili przyjścia byli obserwowani przez ciekawskie spojrzenia osób, które w jakiś sposób są z nim powiązane. Do teatru przyjechali tuż przed rozpoczęciem się aktu pierwszego, gdyż nie chciał narażać Aleca na spotkanie hien tuż przed obejrzeniem komedii.  Obecnie, po wyjściu na korytarz, znaleźli się w tłumie ludzi i tym razem, mimo że nie chciał, aby ktoś ze znajomych zbytnio zbliżał się do Aleca, teraz pragnął pokazać go wszystkim i udowodnić każdemu z tych napuszonych snobów, że już jest nie do zdobycia.
– Była dość... specyficzna, ale mimo wszystko zabawna. – Czuł się odprężony, a i teraz, pomimo skupiska pięknie ubranych ludzi, gapiących się na niego, jakby był muzealnym eksponatem, było mu dobrze.
– Cieszę się, że ci się podobało.
– Wracamy do domu?
– Tak. – Nie zamierzał wdawać się z nikim w rozmowę, a sama jego postawa pokazywała, że inni mają się nie zbliżać. Pokazał się w towarzystwie wraz z mężem i to wystarczyło, by udowodnić plotkarzom, że jego ślub był prawdziwy. Dla uwiarygodnienia tej sytuacji wziął męża za rękę.
Alec tylko krótko rzucił spojrzenie na ich złączone dłonie, ale nic nie dodał, rozumiejąc dlaczego się tutaj znalazł. Naprawdę jest eksponatem, ale w innym znaczeniu tegoż słowa. Został zabrany do teatru po to, aby Morgan mógł go pokazać, a uświadomienie sobie tego, nie było miłym uczuciem. Morgan chociaż mógł mu powiedzieć, o co chodzi. Czego oczekiwał? Powinien rozumieć, z jakiego powodu został zmuszony do tego niby związku i cokolwiek mąż robi, działa w swoim własnym interesie. Trochę go to boleśnie zakłuło, gdyż naprawdę wierzył, że Morgan zaprosił go tutaj, aby sprawić mu przyjemność.
– Coś się stało? – zapytał Latimer, widząc jego minę i nagłe napięcie całej postawy Aleca.
– Nie wiedziałem, że jestem aż takim ważnym trofeum. – Planował jeszcze coś dodać, ale po pierwsze nie zamierzał się tutaj kłócić, a po drugie właśnie szedł ku nim wysoki, jasnowłosy mężczyzna, który zatrzymał się naprzeciwko nich.
– Witam, panów. Cóż to za niespodzianka, że Morgan postanowił przedstawić swojego świeżo poślubionego męża. – W niebieskich oczach mężczyzny coś zabłysło, kiedy obrzucił Aleca wzrokiem. – Przedstawisz nas sobie? – zapytał, patrząc na Latimera.
– Wolałbym nie – odpowiedział zimno Morgan. Tylko jego tutaj brakowało.
– Skoro tak, sam się przedstawię. Nazywam się Garrett Robertson i jak widzisz, twój mąż i ja nie przepadamy za sobą.
– Delikatnie mówiąc.
– Alec Frost. – Nie podał jednak ręki mężczyźnie. Nie dlatego, że jego prawa dłoń nadal była uwięziona i prawie miażdżona przez silne palce Morgana. Po prostu czuł od Robertsona coś, co kazało mu uciekać i przenigdy nie zbliżać się do tego człowieka.
– Może z tych Frostów? – Garrett uniósł brwi, doskonale wiedząc skąd pochodzi mąż jego śmiertelnego wroga. Już kiedy przeczytał wzmiankę o małżeństwie, dokładnie go sprawdził. Nie wierzył, że Latimer odrzucił tak doskonałe partie, nawet męskie, pomimo że w towarzystwie i dla spokojnego prowadzenia interesów niewielu homoseksualnych mężczyzn, czy nawet kobiet zdecydowało się ujawnić. On i tak wiedział, co i jak.
– Nie, nie z tych i nie z tamtych, Robertson – warknął Morgan. – Zejdź z drogi, bo przeszkadzasz nam w powrocie do domu. Delikatnie mówiąc, spadaj.
– Jak zawsze uprzejmość faceta z rynsztoka. Miło cię było poznać, Alecu. – Garrett ukłonił się teatralnie, obrzucając młodszego mężczyznę skanującym wzorkiem.
Alec lewie powstrzymał się przed cofnięciem. W tym człowieku było coś takiego, że mroziło mu krew w żyłach. Nie podobało mu się to.
– Chyba go nie polubię.
– Na pewno, ale niestety będziesz musiał tolerować, bo zapewne jeszcze nie raz na siebie wpadniemy.
– Ty jakoś nie tolerowałeś, odganiając go od nas. – Szli razem w stronę wyjścia z teatru, nadal obserwowani przez to całe towarzystwo.
– Uwierz, gdyby było inaczej, już leżałby na deskach tego przepięknego miejsca.
– Kim on jest?
– Jest nikim. Kimś, o kim nie warto mówić, na pewno nie teraz – odpowiedział Morgan, nie wdając się w szczegóły.
– Oczywiście. Niemniej chciałbym wiedzieć, z kim mam mieć do czynienia przez najbliższe dwanaście miesięcy. Chyba, że eksponat, który pokazałeś, ma być tylko tym i uśmiechać się sztucznie jak większość tych młodych, długonogich panienek, które dzisiaj zauważyłem.
Morgan z zadowoleniem przyjął ten ostry pazur w głosie Aleca. Kolejne miesiące będą naprawdę interesujące nie tylko pod względem seksualnym.
– Wściekasz się o to, że nie powiedziałem ci prawdy o tym, dlaczego zabieram cię do teatru. Nie chciałem, żebyś poczuł się wykorzystany…
– To złe słowo, drogi mężu. – Zajął miejsce pasażera w samochodzie Morgana. – Zmuszeniem do ślubu już mnie wykorzystujesz. Wystarczyło mi powiedzieć, że mam udawać kochającego męża, bo nie idziemy do teatru na przedstawienie, ale po to, aby każdemu pokazać, że pan Latimer jest już zajęty i zmienić plotki na informacje, które ukrócą podejrzenia i zastanawianie się czy ogłoszenie w tej głupiej gazecie jest prawdziwe. Naprawdę w przyszłości byłbym bardzo zadowolony, gdybym mógł… – dalsza wypowiedź została mu skutecznie przerwana przez zderzające się z nim usta Morgana, które zawładnęły jego, tak bardzo, że zapomniał o wszystkim, co chciał powiedzieć i myślał tylko o tym, że kiedy wrócą do domu, to chce się z nim kochać długo i mocno, wciąż czując gorące wargi męża na swoich i ten cudowny język, który doprowadzał go do szaleństwa. Pragnął czuć na sobie jego ciało, jego penisa w sobie, gdy pogrążał się będzie w niekończącej się ekstazie. W tym wszystkim wyrwie dla siebie jak najwięcej, będzie smakował to, czego do tej pory nie robił, aby nasycić się fantastycznym seksem, także poniekąd wykorzystując w tym względzie Latimera. Niech chociaż dzięki temu ten rok będzie dobry i pozwoli mu doświadczyć czegoś ekscytującego.

*

Garrett Robertson pożegnał swoją partnerkę na ten wieczór i skierował się w stronę ostatniej loży. Zapukał lekko trzy razy i wszedł, nie czekając na zaproszenie.
– Jestem – poinformował o swoim przybyciu siedzące na wygodnych krzesłach, czekające na niego dwie postacie.
– Widzę i słyszę – odezwał się męski głos.
– Powiedz raczej, czy udało ci się poznać szanownego małżonka Latimera? – głos kobiety był dźwięczny i przesłodzony, gdy jej oczy zatrzymały się na twarzy przybysza. – Jakie odniosłeś wrażenie?
– Moja droga, ten młody człowiek na pewno nie jest zakochany w Morganie. Zapewne poślubił go dla pieniędzy.
– To oczywiste, Garrett. Pytałam o coś innego.
Garrett przestąpił z nogi na nogę, uśmiechając się wrednie.
– Moim zdaniem Latimer wziął go dla siebie z powodu jego wyglądu. Młody Frost to naprawdę kuszący i smakowity kąsek.
– Czy ten gówniarz może nam przeszkodzić? – zapytał męski głos, a jego właściciel wstał i podszedłszy do Roberstona, zmrużył oczy. – Czy w jakikolwiek sposób jesteśmy narażeni?
– Nawet jeśli, w co wątpię, bo ten młodzian nie wygląda na bardzo inteligentnego, to zrobię wszystko, żeby zniszczyć Latimera.
– Mam taką nadzieję – dodała kobieta. – Idź już.
– Co zrobimy z młodym Frostem? – zapytał Garrett, zanim wyszedł.
– Należy do ciebie. Ja chcę Latimera – powiedziała kobieta, sięgając po torebkę i wyjmując z niej lusterko wraz ze szminką, co oznaczało, że audiencja skończona.
Garrett, skłoniwszy głowę z szacunkiem, opuścił lożę. Powziął wiele postanowień i, mimo że każde z nich stanowiło idealną pożywkę dla niego, tak tylko jeden z celów przyprawiał go o niezwykłe podniecenie, a pewność, że go zrealizuje, lała miód na jego serce przepełnione od lat nienawiścią do Morgana Latimera, oczywiście z wzajemnością.

*

Alfred wpuścił ich do domu, uprzejmie pytając czy wyjście się udało oraz przekazując kilka ważnych dla Morgana, a nieistotnych dla Aleca informacji. Dzięki temu mężczyzna mógł się uspokoić, mimo wszystko wciąż zdenerwowany z tak głupiego powodu. Prawda, że Morgan wytłumaczył mu w samochodzie, że musiał tak postąpić i jeszcze nie raz będzie w ten sposób pokazywał Aleca, aby utrzeć wszystkim nosa, za co go przeprosił, ale niestety, nawet przeprosiny nie zmazały tego duszącego go uczucia wzbudzającego złość i zawód. Naprawdę sądził, że mąż zaprosił go, bo chciał. Tak dawno nikt tego nie zrobił, a jak już, to w jakimś celu. Nie powinien mieć o nic pretensji, bo wiadomo, dlaczego tu jest. Powtarzał sobie w kółko, że zrobił to dla rodziny, wytrzyma, dług zostanie umorzony, a na dodatek Morgan będzie traktował go jak swoiste piękne trofeum, ale mimo wszystko świadomość tego bolała, mimo że nie powinna.
Wzdrygnął się, kiedy silne ręce objęły go od tyłu.
– Nadal zły?
Zawiedziony, mógłby rzec, ale nie zamierzał okazywać słabości. Darlin miała rację. Morgan jest gotów dotrzeć do swojego celu po trupach, krzywdząc innych, ale i on miał słuszność, bo musi z nim dobrze żyć i też coś z tego mieć, choćby dobry seks. Czego innego oczekiwał? Tym bardziej po jednym dniu.
– Po prostu mów mi, po co i w jakim celu gdzieś mnie zapraszasz. To po to, abym nie był zaskoczony… Nie ważne. – Odwrócił się w jego ramionach, nie chcąc patrzeć mu w oczy. – Chodź na górę. – Nadal stali w holu, na szczęście będąc już całkiem sami.
– Masz pomysł jak spędzić czas? – zamruczał, wsuwając palec pod brodę Aleca i unosząc jego głowę. Zmarszczył brwi, zauważywszy smutne oczy męża, ale ten wyraz zaraz uleciał, zastępując go obojętnością. – Co się dzieje? – Cofnął się, zakładając ręce na piersi. Nie ustąpi, dopóki nie zrozumie, czemu Alec tak bardzo przejął się tą sytuacją. Poza tym musi rozgryźć to, dlaczego w ogóle obchodzi go zachowanie męża. Powinien teraz wziąć go na górę i pieprzyć, ale nie, on się przejął smutnym spojrzeniem.
– Po prostu nie traktuj mnie jak lalki, którą możesz pokazać ludziom i udowodnić innym, że już nie trzeba ci innej zabawki, bo masz swoją własną! – podniósł głos.
– Nie miałem zielonego pojęcia, że tak to cię ugodzi. Przeprosiłem. I zdecyduj, czy czujesz się jak zabawka czy może eksponat, bo ja nie zamierzam się o to kłócić. Nie jestem dzieckiem, aby żreć się o taką głupotę. Wziąłem cię za męża, bo byłeś mi potrzebny.
  Tak, w daniu kopniaka kobietom. Zastanawiam się, czego jeszcze ode mnie zażądasz.
– Czego? – Zdenerwował się Morgan. Zaprosił go do teatru, bo nawet jak zrobił to z jakiegoś powodu, to chciał tego. Potrzebował spędzić z kimś wieczór i Alec był idealny do tego, w przeciwieństwie do Rafe’a, a tu nagle dostaje za to kopniaki. – Rzuć pracę, bo mój mąż nie będzie pracował jako recepcjonista.
Alec przeszył męża wzrokiem tak morderczym, że gdyby jego oczy mogły zabijać, Morgan już leżałby martwy u jego stóp.
– Nie ma mowy, żebym zrezygnował z pracy! Co ty sobie wyobrażasz? Może mam być twoim podnóżkiem i chłopcem, który powinien wykonywać swoje zadania bez mrugnięcia okiem? Nie porzucę pracy, bo pan Latimer tak sobie życzy! Sądzisz, że kim ja jestem, co?! – Alec zaczął krzyczeć coraz głośniej, cały się w sobie gotując. – Zastanawiałeś się, co ja zrobię za rok bez pracy?! Myślisz, że skąd będę miał pieniądze, teraz czy później?! Na pewno nie wezmę ich od ciebie, żeby później spłacać kolejny dług! Jakąkolwiek umowę zawarliśmy – tę kwestię dodał ciszej, by zaraz ponownie mówić głośniej – nie jestem służącym, tylko twoim mężem, równym tobie i nie waż się, kurwa, mówić, co mam robić! Nie porzucę swojej pracy, a jeżeli tobie to się nie podoba, to mam to w dupie! – Odwrócił się na pięcie, żeby odejść, ale zaraz został schwytany za rękę i przyciągnięty do silnego ciała.
– W dupie, to będziesz miał co innego – wyszeptał Morgan bardzo rozpalony wybuchem Aleca. – Podoba mi się ten ogień w tobie. – Mimo że byli jeszcze w holu, zaczął całować go po szyi i powoli rozbierać. Chwycił zębami płatek ucha męża, z satysfakcją odnotowując jego drżenie. – Przygotuj się na to, że jutro nie usiądziesz na swojej seksownej dupci. – Zdjął mu krawat, rzucając go gdzieś na schody, po których zaczęli się wspinać. – Poza tym, nawet nie zamierzałem namawiać cię, abyś rzucił pracę. To był test i zdałeś go, pokazując, że potrafisz walczyć o swoje, tak jak zrobiłeś na naszym pierwszym spotkaniu, a teraz ja ci pokażę dużo więcej niż poprzedniej nocy.
– Niech cię szlag, Latimer – warknął Alec i odwróciwszy się, pocałował Morgana, dodając do tego pocałunku targającą nim wściekłość, zamieniając ją w pożądanie, które sięgnęło zenitu, kiedy zamknęły się za nimi drzwi sypialni.

60 komentarzy:

  1. Witaj,

    Co do pytania czy wydać to opowiadanie w formie ebooka to myślę że na tym etapie nie ma sensu skoro 6 rozdziałów już opublikowałaś i planujesz publikować dalej, Poza tym myślę że uciekną ci ludzie z bloga (ja na pewno) jeśli będzie można szybciej. Albo piszesz do sprzedaży albo do publikacji,

    A w kwestii rozdziału, oczywiście podoba mi się, ale nie wiem czemu pierwszy raz jakoś ciężko czyta, może to kwestia tej tajemnicy którą wyczuwam, właściwego powodu ślubu. Jak wiesz nie jest to moja ulubiona tematyka :) Ale podoba mi sie jak kreujesz bohaterów, mężczyźni są silni, brutalni i charakterni, a kobieta to namolna zołza która ma dobre intencje :) Ciekawa jestem co dalej się wydarz

    pozdawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A, że 6 rozdział to nie ma znaczenia. Na przykład dziewczyny z Fire dragon tattoo studio sprzedały swój tekst, teraz go publikują, publikują tekst, który mam nadzieję niedługo sprzedadzą w całości. Co prawda jako książkę, ale mnie nie stać na samodzielne drukowanie. Ludzie stosują różne techniki, a czytelnicy sami decydują czego chcą.

      Usuń
  2. W takim momencie kończyć rozdział???
    I mam czekać cały tydzień na następny...umre :/
    A co do reszty rozdziału, świetny jak zawsze :D
    I jakiś spisek się szykuje hmmm ciekawe :>

    OdpowiedzUsuń
  3. Pomysł sprzedaży opowiadań, które...może i są ciekawe, ale wymagają ciągłej korekty? Dla mnie osobiście to jest nieporozumienie. To jak sprzedaż niedogotowanej zupy.Sorry Luana, ale nie ten poziom. Czytam Twoje opowiadania, niektóre mi się podobają, ale myślę, że produkt do sprzedaży powinien mieć kilka podstawowych cech. Powinien być przynajmniej dobry i skończony. Zuza K.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież one są po korekcie, a Dług o ile mnie pamięć nie myli jest skończony. Jeżeli nadal jest potrzebna korekta, to Luana pewnie przyjmi dobrą bete. Tyle ludzie krzyczą o korekcie, a jak ona kogoś szuka, nikt się nie zgłasza. Co do produktów do sprzedaży... Nawet w dobrych wydawnictwach sprzedawane są książki z błędami i jakoś to trawię. :-)

      Usuń
    2. Mówiąc o korekcie, mówisz o tym tekście, czy o tych na sprzedaż również?
      Dług jest skończony już od bardzo dawna.

      Usuń
    3. Chodzi mi o zasadę. Blog blogiem...tu nie oceniam, bo to działalność twórcza, dzielenie się pasją z odbiorcami.... blog wybacza dużo, jest formą ogólnodostępną, nie zarobkową, więc ma większą granicę tolerancji. Ale coś co ma być sprzedane powinno bronić się samo, inaczej strzelisz sobie w kolano. To jest kwestia tego, że w momencie, kiedy zdecydowałaś się prowadzić działalność zarobkową~ nie ważne ile co kosztuje, to na marginesie... sprowadziłaś na siebie, to co sprowadziłaś, bo odbiorca, który coś kupuję, to przeważnie, ktoś, kto chce być świadomy wartości tego co kupuje. Wymagania rosną. Do momentu, w którym się zdecydowalaś na sprzedaż, było ok~ale nie dlatego, że teksty byly lepsze, inne, czy jak tu ludzie piszą wkladałaś w nie wiecej serca, tylko dlatego, że forma bloga wybacza więcej, trochę zmieniło się podejscie odbiorcow. To już nie tylko fani, to też klienci... To jest sens mojej wypowiedzi

      Czuję się źle czytając te komentarze, które się tu pojawiają, cała ta dyskusja jest bezsensu. Piszesz jak piszesz...masz fanów, jest fajnie.Cala reszta obrzucania błotem jest dla mnie nie zrozumiała i tego komentować nie chcę. Tak czy siak blog dla mnie jest ok, a zarabiać na pisaniu chciałaś za wcześnie i teraz mamy tego rezultat. Przepraszam, jeśli mój komentarz (będący reakcją na Twoje pytanie) przyczynił się do takiego potoku niepotrzebnych słów w komentarzach. zuzanna.

      Usuń
  4. Oh, mam zle przeczucia. Uwielbiam tych bihaterow i nie chce zeby im sie cis stalo.
    A w kwesti eeboka to podzielam zdanie z Kasia Bogusia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ma to jak przeczytać kolejny rozdział przed wyjściem do pracy :) Oj, też mam złe przeczucia... Ale myślę, że chłopaki poradzą sobie ze wszystkim, prędzej czy później. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały rozdział. Nic dodać nic ująć.Poprostu wspaniały.

    OdpowiedzUsuń
  7. Yo, Ja mam tylko jedno do powiedzenia w sprawie sprzedaży itp. Luana nie daj sobą manipulować, teksty są twoje, jeśli miałaś jakiś plan na dane opowiadanie - trzymaj się go, jeśli ten tekst nie miał iść do sprzedaży to go nie dawaj, to niepotrzebne komplikacje.

    PS; Dobrze piszesz albo wręcz piszesz z tekstu na tekst lepiej, przeczytałam wszystkie twoje opowiadania z drugiego bloga, tego co pisałaś z Yaoistą i tego tutaj, dość wyraźnie widzę poprawę w kreowaniu bohaterów ( choć na początku i tak nieźle ci to wychodziło) jak i w fabule ( nie gubi się ona, a wewnętrzne rozterki postaci nie przytłaczają jej ). Powodzenia ;) i chęci życzę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że tekst jest mój i to ja decyduję co z nim zrobię. Ale staram się być fer dla wszystkich i dlatego wolałam, aby większość zdecydowała. Dla mnie tak naprawdę bez różnicy czy dam całość do sprzedaży czy pozostanie jak jest.

      Usuń
  8. Hej, no muszę powiedzieć, że rozdział jak zwykle bardzo dopracowany i ogólnie rzecz biorąc bardzo mi się podobał. Jednak... bardzo przeżywam każdą historię, tak jakbym nie czytała, a oglądała wszystko z boku, do tego jestem typem strasznej romantyczki, która w przeciwieństwie do Aleca nie mogłaby być z kimś w "związku", chyba że chodzi o rodzinę, czy inne tego typu rzeczy (ale to inna sprawa (albo to mnie robi właśnie do niego podobną?)). Chodzi mi o to, iż okropnie mnie boli zachowanie bohaterów (wiem, że tak właśnie miało być, bo o to chodzi w "Długu", ale i tak ma co do tego mieszane uczucia). Gdyby pomiędzy nimi było coś więcej niż pożądanie, jakaś iskierka miłości...
    Co więcej Morgan "używa" Aleca żeby się zemścić i nie kocha go. Widać, że powolutku coś roztapia ten kawał lody zwany sercem, ale wiem, że zanim można będzie ten interes nazwać czystą miłością minie sporo czasu.
    Jeszcze jedna kwestia dotycząca tego Garrett'a. Facet od razu mi się nie spodobał. Normalnie widziałam go przed sobą i zamurowało mnie, i jakoś tak zimniej się zrobiło.
    Cała czwórka coś knuje: Latimer, Robertson, ta babka i ten gościu w teatrze wykorzystując tego Bogu winnego Aleca. Jakbym dorwała to prawdopodobnie bym zabiła.
    Napisałam co chciałam napisać, wylałam swoje smutki i żale i jest mi lepiej xD. Oczywiście rozumiem, że taka jest właśnie fabuła tegoż opowiadania i nie mam pretensji bo znając ciebie wszystko zakończy się Happy Endem (a spróbuj tylko nie) tylko czekać aż nawiąże się między małżonkami nić porozumienia no i miłość! Co do zemsty Morgana to nich lepiej ten dziad ją porzuci i chroni tyłek swój i męża bo coś czuję, że szykuje się brzydka sprawa.
    Życzę WENY! I przepraszam z swoje narzekanie (nigdy nie opuszczę tego bloga, żeby było jasne!)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wylewaj smutki i żale w ilościach jakie tylko chcesz, bo to znak, że postacie żyją i wzbudzają emocje. :)
      Jasne, jasne. :)

      Usuń
  9. Dopiero teraz mi się przypomniało. Mam małe pytanko: Czy żeby przesłać tą napisaną scenę do ciebie na konkurs trzeba dodać to jako załącznik? Chyba tak, nie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej uważam ze powinnaś się trzymać tego założenia jakie miałaś skoro nie miałaś w planach wydawania w całości opowiadania to po co to teraz zmieniać.Po za tym nie do końca było by to sprawiedliwe bo nie każdy ma możliwość kupowania przez internet a co za tym idzie musieli by czekać cierpliwe na kolejne rozdziały a ci co by kupili przeczytali by całość i komentowali nie mając pewności co napiszą czy nie zdradza szczegołów dalszych cześci bo coś im się bardzo podobało różnie może być więc zastanów się dobrze czy chcesz bierzesz pod uwagę wszystkich czy tylko tych co maja możliwośc kupna! Co do opowiadania super jak każde czekam na kolejne rozdziały Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co do komentowania... Wątpię, żeby to zrobili, bo jakoś nikt, poza tam paroma osobami, nie kwapił się do skomentowania tekstów, które kupił.
      Poza tym to moja sprawa co z tekstem zrobię, a nawet jeżeli bym go wystawiła na sprzedaż i nadal dawała tutaj, to od ludzi zależy czy go kupią, czy będą czekali. A zadałam pytanie w ankiecie po to, abyście sami zdecydowali czego chcecie. Ja sama nie ukrywam, że jakbym miała możliwość kupna tekstu w całości to bym wolała tę opcję.
      " nie każdy ma możliwość kupowania przez internet" A tu się nie zgodzę. Ma się Internet, jest możliwość kupna. Nie ma się konta z banku, nie ma się karty, można opłacić zwykły papierowy przekaz na poczcie, czy nawet w kasie w banku. Możliwości są i tu nie ma znaczenia czy Internet czy nie. Nie licząc możliwości finansowych, bo wiem jak jest z pieniędzmi, to co do reszty... wystarczy tylko chcieć.

      Pozdrawiam

      Usuń
  11. Pamiętasz Lampirę?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A nic, bo mi na nią wyglądasz

      Usuń
    2. Mam się śmiać, czy bać? Nie wiem dlaczego Twoim zdaniem na nią wyglądam. Nie jestem kimś kto zaczyna milion tekstów i niczego nie kończy.

      Usuń
  12. Cześć,
    Dawno mnie tutaj nie było, ale na swoje usprawiedliwienie powiem, że to wina ogromu pracy jaka spadła mi na głowę. Na szczęście, to już chyba koniec :)
    Co do opowiadania, zawsze lubiłam motywy w książkach o aranżowaniu małżeństw, więc na pewno będę pilnie śledzić historię. Zwłaszcza, że zapowiada się bardzo ciekawie ;)
    A jeśli chodzi o wydanie kolejnego ebooka, to cóż... Powinnaś sama zastanowić się, co jest dla Ciebie bardziej opłacalne, a nam pozostanie się dostosować do decyzji ;)
    Pozdrawiam,
    Thea

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Opłacalne? Gdyby mi tylko na tym zależało, to oczywiście opłacalne byłoby wydanie tego nie tylko jak dotychczas na blogu, ale i sprzedać w całości. Ale pieniądze nie mogą tutaj rządzić. Nie, przy publikacji blogowej. Piszę na sprzedaż i nie ukrywam, że chciałabym coś zarobić, coś z tego mieć, ale trzeba też trochę rozsądku.

      Usuń
    2. Hmmm... Może użyłam, tego słowa nieco, niefrasobliwie.
      Nie miałam zamiaru w jakiś sposób sugerować, że jesteś materialistką, czy coś w tym rodzaju.
      Zresztą moim zdaniem nie ma nic złego w tym, że autorzy wydają ebooki. Chodziło mi raczej o to, że blog może się przez to nieco wyludnić, gdy czytelnicy będę mogli kupić całe opowiadanie "na raz". Ale Ty dobrze zdajesz sobie z tego sprawę, co zresztą napisałaś.
      Thea

      Usuń
  13. Witam,
    Jednak muszę to skomentować już teraz, bo chyba nie dam rady przeczytać tego do końca, tak jak myślałam jeszcze po pierwszym rozdziale. To coraz bardziej brzmi jak kiepski czy może „bardzo dobry” harlequin. Główni bohaterowie to dorośli niezależni mężczyźni. Jeden nawet dorobił się fortuny dzięki swojemu sprytowi i inteligencji. Drugi, jest całkiem zaradny mimo iż jego sytuacja materialna nie pozwala mu na luksusy. Wydaje mi się, że właśnie tak próbowałaś ich wykreować.
    Dla mnie wygląda to tak:
    Jeden to bogaty paniczyk, który pieniądze ma nie wiadomo skąd, ciągle pracuje, telefonuje, zabiegany strasznie jest, ale tak naprawdę myśli tylko o męskich częściach anatomii i dziwnym planie, który wymyślił/współdzieli ze swoim super złym hetero przyjacielem, który oczywiście leci na jego nową męską dziunię.
    Drugi natomiast "udaje" biedne dziecko, tak bardzo poświęcające się dla rodziny, bo ojciec zły, bo muszę się sprzedać, bo to takie złe, seks zły… OCH TAK! taki dobry dajcie mi więcej seksu, a zaraz o czy on to, a tak, biedny i poszkodowany. Wyszczekany piesek, który za nic ma swoje postanowienia. Bo Pan Latimer da mu swojego wielkiego lizaka.
    Właśnie wracając do poprzedniego rozdziału i epickiej kłótni „na poziomie”. Chyba gimnazjum. Przepraszam bardzo, ale czy opanowany dorosły człowiek chcący pozbyć się adoratorki postępuje w ten sposób? To było po prostu złe.
    Nie umiem pisać dialogów, są strasznie sztuczne i zgrzytają w zębach. Twoje również, jeśli już zanika ta granica absurdu, która tworzysz. Próbujesz budować ich wypowiedzi w taki sposób by brzmieli dostojnie, jak na gentelmanów przystało. A tu potem nagle tekst o „seksownej pupci” albo słowo „spadaj”, które kompletnie nie pasuje. Ich rozmowy między sobą mogą być przepychankami słownymi. Nawet uroczo to brzmi, kiedy mówią coś w stylu „Mój drogi mężu zaraz cię przerucham*”. Ale trzeba wyznaczyć jakieś granice, kiedy można, a kiedy nie powinno się kolokwializować języka.
    Alec to typowy nastolatek który myśli mózgiem w majtkach. I nie, na pewno nie ma tylu lat ile chcesz mu dać. Rozumiem, że „łagodny/namiętny” pierwszy raz mógł mu namieszać w głowie, ale skoro ktoś twierdzi, że NIE LUBI swojego męża, bo to podły człowiek, który go wykorzystuje, to nie może w kolejnej chwili połykać jego języka i myśleć „och zapomniałem o nienawiści teraz SEX„
    Opisu stosunku się nie przyczepie. Czytałam gorsze. Pisałaś lepsze. Kwestia sporna.

    Lubiłam Twoje opowiadania. Nie wiem czy to z powodu młodszego wieku, mniejszej ilości przeczytanych tekstów czy po prostu dlatego, że kiedyś pisałaś lepiej. Teraz sprawdzam bloga z ciekawości. Czekam aż wstawisz coś, co będzie zdatne do czytania. Gdzie bohaterowie nie będą rozmiękłymi kluchami bez charakteru. Chyba nadal muszę czkać…

    *cytat wymyślony na poczekaniu (tak wiem dla niektórych to słodkie może nie być, dziwna jestem)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kolejna osoba, która zauważa brak rozwoju stylu, spłycone rozmowy i charaktery.

      Usuń
    2. Ona nigdy nie pisała dobrze. Nie ma co się oszukiwać.

      Usuń
    3. Moim zdaniem "Jedna łza" czy "Spontaniczna decyzja" były dobre.

      Usuń
    4. Spontaniczna decyzja w sumie tak, ale Jedna łza była nudna jak flaki z olejem.

      Usuń
    5. "Tylko ty" i "Połączeni" byli super moim zdaniem. Do tych i wymienionych przez the b. tekstów często wracałam. I tego o pisarzu, opowiadania na podstawie koreańskiej dramy i drugiego tomu wilków. Czyli, mówiąc krótko, pierwsze teksty trafiały do mnie bardziej. Nie powiedziałabym, że Luana nie potrafi pisać. Za dużo przeczytałam naprawdę kiepskich tekstów, żeby się zgodzić. Bardziej skłaniam się ku opinii, że Lu lepiej wychodzą fragmenty, że tak to ujmę, opisowe. Kreacje bohaterów faktycznie powtarzalne. Nie mówię, że to źle, nie zawsze, bo czasami naprawdę dobrze jest przeczytać coś schematycznego i lekkiego dla rozluźnienia i odpoczynku, ale potem traci się element zaskoczenia, który trzyma czytelników w napięciu.
      Lubię Luanę i dalej będę wracać do tych tekstów i ich fragmentów, które lubię. Jednak muszę się podpisać pod opinią o dialogach. Nie chcę, żeby to było odebrane jako hejt czy atak, ale jako rada czytelniczki i osoby piszącej zarazem (mnie samej takich rad bardzo brakuje).
      Droga Lu, popracuj proszę nad dialogami. W niektórych sytuacjach język, którym posługują się bohaterowie jest nieadekwatny do sytuacji, w jakiej się znajdują. Niekiedy brzmi to wręcz sztucznie. Jeśli uda ci się to wyczuć w trakcie pisania, to jakość opowiadania znacznie podskoczy, a sarkazm i droczenie się będzie odbierane jako sarkazm i droczenie się, a nie jako wymuszony i nienaturalny styl wypowiadania się :)
      Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia/nocy.
      Ps Mam nadzieję, że nikt się nie obrazi na mnie czy coś... .___.

      Usuń
    6. Prawda jest taka, że ludzie mają gusta i każdemu się podoba coś innego. Ja osobiście wolę jej nowsze teksty, niż te stare, szczególnie azjatyckie. Za fantasy nie przepadam, więc "Połączeni" mi nie przypadło do gustu. Jak powiedziałam, każdy lubi coś innego i ja zdecydowanie wolę "Dług" oraz nowsze teksty Luany.

      Kasia.

      Usuń

    7. the b. Pozwól, że będę cytować fragmenty Twojego komentarza, żeby było wiadomo na co chcę odpowiedzieć. „który pieniądze ma nie wiadomo skąd, ciągle pracuje” Wszystko się wyjaśni skąd Morgan ma pieniądze, o co chodzi i tak dalej. Nie wszystko od razu.
      „Drugi natomiast "udaje" biedne dziecko, tak bardzo poświęcające się dla rodziny,” „NIE LUBI swojego męża, bo to podły człowiek, który go wykorzystuje, to nie może w kolejnej chwili połykać jego języka i myśleć „och zapomniałem o nienawiści teraz SEX„” Nie udaje biednego dziecka, a poświęca się dla rodziny, bo tego chce, bo ją kocha, bo jemu zależy na bliskich. Wiele osób by tak zrobiło. Można powiedzieć, że stał się dziwką, która też chce coś z tego mieć, jeżeli już został zmuszony do sypiania z Latimerem. Ale jakie postanowienia? On tutaj nie ma nic do gadania. Zgodził się na ten plan, wiedział co go czeka. I dlaczego ma się nie cieszyć cielesnością tego, jeżeli mu dobrze. To, że Alec nie lubi Morgana to nie znaczy, że go nie pożąda. Mnichem nie jest. A uczucia i seks to dwie różne rzeczy i można je rozdzielić. Alec też lubi wykorzystywać i skoro jest to samo z nim robione, może poszaleć, tym bardziej, że już nie ma się czego bać. Nie będzie uciekał jak wystraszona panienka. Raczej sięgnie po to, co mu się spodobało. Bał się przed pierwszym razem, bo miał prawo. Teraz rok przed nim takiego życia i chce brać z tego garściami. Tym bardziej, że mając umiejętnego kochanka przy sobie rzadko kto zastanawiał się by się nie tylko nad moralnością, ale i nad tym, czy kogoś lubi czy nie. A nie ukrywajmy, większość facetów myśli tylko jedną głową.
      „Właśnie wracając do poprzedniego rozdziału i epickiej kłótni „na poziomie”. Chyba gimnazjum. Przepraszam bardzo, ale czy opanowany dorosły człowiek chcący pozbyć się adoratorki postępuje w ten sposób? To było po prostu złe.” Każdy opanowany, dorosły człowiek może stracić równowagę emocjonalną. Nie ważne kim jest. Lepiej kogoś wywalić za drzwi niż udusić gołymi rękami, gdy ktoś doprowadza go białej gorączki.
      Dialogi. Nie widzę złego w tych dialogach. Może jestem na to ślepa. Nie wiem, więc na ten temat się za bardzo nie wypowiem. Przejrzałam oba rozdziały i nic. To, że coś tam i nagle „spadaj” itd. co w tym złego? Tak mówią moje postacie. Tak mówili, kiedy pisałam. Ja tak piszę.
      Co do sceny seksu, pisałam ją długo i sądzę, że jest jedną z lepszych, ale w tym względzie trudno trafić w czyjś gust.
      Nie wiem dlaczego negujesz prawie wszystkie moje teksty. Nie sądzę, że pisałam lepiej. Jak zaglądam do moich starych tekstów, to śmiać mi się z nich chce i nawet nie potrafię ich przeczytać. Może dlatego Wam ( tu się wypowiem już do tych, którzy wolą tamte teksty), bo nie są to opowiastki z liceum, (takie też będą), a nagle przeniosłam się na romanse. Ale jak widać jednym się podobają, innym nie. Każdy lubi co innego. Tak jak każdy lubi inną muzykę. Pisałam inaczej parę lat temu, teraz piszę inaczej. Wspomniałaś później o tekstach „Połączeni” i „Jedna łza” Pamiętam, że przy Połączonych była afera, bo jak mogę coś takiego złego, głupiego, dziecinnego pisać. „Jedną łzę” też nie każdy lubił i tak jest przy każdym tekście. Ja też nie lubię wszystkich książek, a dużo czytam. Są takie przy których ludzie się zachwycają, a mnie się tekst nie podoba. Tobie ma prawo podobać się coś innego, komuś jeszcze coś innego. Może kiedyś jakiś mój tekst jeszcze Ci spasuje. Ja rozumiem, że nie wszystko się podoba, ale nie znaczy, że wszystko od razu jest złe.

      Usuń
    8. Chizuru Jak pisałam wyżej „Połączeni” też się nie podobały dużej liczbie osób. Pamiętam wielką aferę przy tym tekście i to taką, że człowiek miał ochotę skończyć z pisaniem i mieć spokój. Każdemu co innego pasuje. Nie każdemu da się dogodzić. Trudno o zaskoczenie w tekstach romansowych. To tak jak czytając Harlequina ( nie czytam, bo wolę czytać fantasy), dałoby się czymś zaskoczyć. Każdy jest taki sam. A to są moje harlequiny MM. Romans zawsze jest schematyczny. Wiem, znów to piszę, ale taka jest prawda.
      Mnie dialogi pasują i nie widzę nic w nich złego. Gdzie coś nie pasuje do sytuacji. Przejrzałam ten rozdział, poprzedni i… Chyba jestem ślepa. Może ja tam po prostu piszę. Nie wiem.
      W każdym razie dziękuję dziewczyny za szczerość.

      Usuń
    9. Nie znasz powiedzenia, że tekst powinien bronić się sam? Masz zupełnie inny obraz swojego opowiadania jak ludzie, którzy je czytają, Luano. Dialogi... cóż, one na pewno nie są realne, są okropne. Postacie używają słów jakby byli pomieszaniem nastolatków i profesorów akademickich. Nie umiesz pisać dobrych dialogów, a że ty tego nie widzisz, nie znaczy, że problem nie istnieje.

      Usuń
    10. Po prostu jesteś głupia, Luano. Nie potrafisz zrozumieć, że twoje te niby super teksty są niefajne. Tu nie chodzi o dialogi, tu chodzi o nudę. NUDA, NUDA, NUDA. Jesteś durna i nic nie potrafisz zrozumieć. Jeszcze się za wydawanie wzięłaś. Co za...

      Usuń
    11. Czytam i nie wierzę, ostatni komentarz to szczyt chamstwa. Krytyka opowiadania to jedno, ale wyzywanie autora od głupich i durnych? Chwyt poniżej pasa. Radzę Ci, anonimie, włączyć mózg nim zaczniesz pisać komentarze. Każdy może mieć swoją opinię na temat tekstów, ale takie ubliżanie drugiej osobie świadczy tylko o poziomie Twojej kultury osobistej.

      Usuń
  14. the b, krytykujesz opowiadania Luany, podczas gdy sama niczego nie piszesz, poza tym Twoja krytyka nie ma absolutnie nic wspólnego z konstruktywną opinią i pokazaniem autorowi co mógłby poprawić etc.
    Ludzie, jeśli chcecie krytykować, róbcie to na jakimś poziomie, bo to co niektórzy reprezentują, jest żałosne.
    Nie twierdzę, że Luana pisze wszystkie teksty rewelacyjnie i każdy mi się podoba tak samo, nie. Niektóre teksty są lepsze, inne gorsze, ale gusta są różne i nie ma co nad tym dyskutować.
    Uważam jednak, że Luana bardzo sie rozwinęła od pierwszych tekstów, widać to bardzo wyraźnie zwłaszcza w pierwszym i drugim tomie „Obrazów miłości”.
    Twierdzenie, że Luana to Lampira, ludzie zastanówcie sie czasami, co wy w ogóle piszecie.
    Wy sobie nie zdajecie sprawy ile czasu trzeba włożyć w pisanie, myślicie, że książka pisze sie sama? Na blogach jest mnóstwo beznadziejnych tekstów, które komentujecie i piszecie jakie to one są cudowne, podczas gdy jest zupełnie inaczej.
    Doceńcie fakt, że Luana nie wystawia swoich ebooków w wysokich cenach, że stara się brać pod uwagę zdanie was, czytelników, ale nie, wam ciągle źle, ciągle mało, niedobrze i tak dalej.
    Obrazić, krytykować, Pojechać na blogu najłatwiej, ale gdyby to każdego z was spotkało w realnym życiu, nie bylibyście szczęśliwi, zastanówcie sie co piszecie, bo czasami można naprawdę skrzywdzić niewinnego człowieka.
    Luano, nie daj sie stłamsić, nie daj sobie wmówić, że nie umiesz pisać, umiesz, ale jak każdy autor ciągle sie rozwijasz, ale Ty o tym doskonale wiesz.
    Pozdrawiam ciepło
    Kaela Mensha

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Kaela'o Mensha,

      To, że człowiek nie publikuje swoich tekstów w Internecie nie oznacza, że nie pisze. Piszę, a co więcej jedno z moich opowiadań zostało wydane. Czy to nie oznacza, że jednak trochę się na tym znam? Rozumiem i potrafię rozróżnić pojęcia krytyka i konstruktywna opinia. Ale moim zdaniem zwrócenie autorce uwagi na zgrzyty w budowie postaci chyba jednak można nazwać konstruktywnym. Jako czytelnik chyba mogę wyrażać swoją opinię na temat tekstu. Czy według Ciebie "konstruktywnym" w tym wypadku można byłoby nazwać narzucenie autorce mojej wizji tego jak dany bohater powinien wyglądać? Wtedy byłoby to dopiero nieuprzejme. Pozostawmy autorce kreacje postaci, ale kiedy te nam nie odpowiadają, zawsze możemy napisać co nam zgrzyta. W końcu nawet dobry tekst może być lepszy.

      Usuń
  15. the b, mój komentarz nie odnosił się wyłącznie do tego, co Ty akurat pisałaś, nie będę się wdawać w dyskusję co się powinno, a czego nie, tym bardziej, że nie komentuję zbyt często, a w zasadzie wcale, ale to już inna sprawa.
    Mówisz, że wydałaś swoje opowiadanie, a gdzie można je kupić, bo naprawdę chętnie bym przeczytała.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.sklep.gildia.pl/literatura/249593-antologia-tom-5-plomienie

      Usuń
  16. the b, na stronie jest informacja, że towar jest niedostępny więc nie mam raczej możliwości go kupić. Poza tym książka jest zapewne bogato ilustrowana, co dla mnie jako osoby niewidomej stanowi problem, bo skanowanie takiego rodzaju tekstu jest trudne, ale to już nie miejsce na tego typu dyskusje.
    Niemniej, dziękuje za linka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewidomej... To jak Ty k.... Czytasz opowiadania Luany i komentujesz tu? XDDDDDD

      Usuń
    2. Witaj Anonimowy,
      Myślę, że jak większość cywilizowanych ludzi korzystam z komputera, a co za tym idzie i dzięki niemu również czytam. Służy mi do tego czytnik ekranu, czyli program, który najprościej rzecz ujmując czyta mi to co robię na komputerze. Mam nadzieję, że zaspokoiłam Twoją ciekawość :"d
      Pozdrawiam

      Usuń
  17. Witaj kochana!
    Na początek przepraszam że dopiero teraz. Strasznie mało czasu miałam w ostatnim czasie dla siebie i w końcu udało się zorganizować. Muszę przyznać że przeczytałam jednym tchem. Widzę że sporo się działo. Nic dziwnego że Alec poczuł się wykorzystany. Na przyszłość Morgan powinien być z nim uczciwy. Ten Garret mi się nie podoba i słusznie. Źle mu z oczy patrzy i w dodatku narobił sobie chęci na Aleca. Normalnie nie pozwól mi go skrzywdzić w żaden sposób! To wspaniały chłopak i mam również nadzieję iż jakoś dogada się z Darlin. W końcu są przyjaciółmi. A przyjaźń w trudnych momentach jest ważna. Jestem ciekawa co pokażesz dalej.

    Co do Twojego problemu uważam że powinnaś opublikować Dług po zakończeniu. Z uwagi na szacunek do reszty czytekników. Uważam że tak będzie najuczciwiej.Przynajmniej moim zdaniem ale zdecydujesz sama! Pozdrawiam mocno i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj, Luano c:
    Czytam twojego bloga od na prawdę długiego czasu i mimo, że nie zaglądam na niego regularnie, to zawszę mogę znaleźć na nim bardzo ciekawe twory, dzięki którym chociaż na chwilę mogę się oderwać od codzienności.
    Bardzo lubię twój styl pisania. Jest lekki, przyjemny i przejrzysty, twoje opowiadania są zawsze dobrze przemyślane, a to sprawia, że chętnie wracam na twojego bloga.
    Co do opowiadania. Bardzo mi przypadło do gustu. "Dług" na pewno wyróżnia się na tle innych. Podoba mi się to, że to opowiadanie nie jest przewidywalne, i mimo, że dajesz czytelnikowi namiastkę odpowiedzi, w tym konkretne warunki, na których odbywa się umowa między Aleciem a Morganem; to z każdym rozdziałem odkrywa się odpowiednią cząstkę tajemnicy, którą skrywa to opowiadanie. Jestem bardzo ciekawa przyjaciółki Aleca. Czy będzie ona odgrywać jakąś większą rolę w tym opowiadaniu, czy tylko będzie trwać wiernie jako przyjaciółka głównego bohatera?
    Swoją drogą. Zastanawiam się skąd pomysł na napisanie opowiadania w takim stylu? Czy zainspirowałaś się czymś (książką, serialem, baśnią), a może pomysł wpadł ci pewnego wieczoru, kiedy sączyłaś swoją ulubioną herbatę?
    Życzę Ci dużo weny i już nie mogę się doczekać nowego rozdziału c:
    Pozdrawiam, Nicole.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd pomysł? Sama nie wiem. Zewsząd można powiedzieć. Inspiruję się wszystkim, książkami, filmami, życiem. Często opisami jakiejś książki. Czasami wystarczy jedno zdanie zasłyszane od kogoś i jest pomysł. A, że lubię tematykę przymusowych związków to jakoś do głowy coś takiego mi wpadło. Nie pamiętam skąd się wziął pomysł na to. Pisałam ten tekst przeszło pół roku temu. Nawet więcej. Ale być może zobaczyłam coś w jakimś filmie. Nie wiem. Tym bardziej, że pomysły bombardują mnie codziennie. :)

      Usuń
  19. O mamo jaka absurdalna kłótnia się na blogu rozwinęła nie powiem uśmiałam się czytając poszczególne komentarze ;P niektórzy ewidentnie luanę atakują i nie jest to krytyka tylko chęć utarcia nosa, tylko nie wiem za co.. Można w naprawdę kulturalny i prosty sposób napisać to i to mogłoby być trochę lepsze a nie że beztalencie nie umiesz pisać.. Idźcie być sobą gdzieś indziej i proszę szanujcie autora bo ja choć piszę do szuflady to serio wiem że ciężko jest coś doprowadzić do końca a dziewczyna mając takie chamskie i prymitywne komentarze wciąż publikuje, propsy dziewczyno. Wyraziłam swą opinię i na prawdę nie chcę by powstała kolejna dyskusja
    Co do rozdziału to w sumie wielkich rewelacji w nimnie było lekko się czytało mam nadzieję że historia nabierze rumieńców:-)
    Pozdrawiam i weny życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doprawdy, uwazam, ze komentowanie nawet konstruktywne jest bez sensu, bo autorka ma to po prostu w dupie za przeproszeniem. Rozumiem, ze to ona pisze, ale nawet rad nie bierze sobie do serca.
      Nie umie po prostu pogodzic sie z faktem, ze niektorzy madrzy ludzie uwazaja jej tekst za nudny, monotonny, dziecinny etc. Bo na opowiadanie doroslej kobiety - a z tego co wien to Luana nia jest - to nie wyglada i wygladac nie bedzie. To opowiadanie bardziej dla nastolatek, ale znajda sie ludzie starsi (ktorzy widocznie maja malusienkie wymagania, co do tekstow). Wystarczy seks u romans i jest bosko :)
      Pozdrawiam

      Usuń
    2. Seks i romans. Właśnie na tym polegają romanse. Jak Twoim zdaniem nudzę to trudno. Ciekawe czemu większości czytelników się podoba.

      Usuń
    3. Czytaj ze zrozumieniem to znajdziesz odpowiedz.

      Usuń
    4. A ja tak jestem ciekawa tych osób dla których teksty Luany są nudne. Czego byście chcieli, co? Chyba że wy na Dostojewskim wychowani. Raz Luana zadała pytanie co byście chcieli nikt się nie odezwał. Ja pytam. Co byście chcieli czytać. Mordobicie co rozdział, gwałty, a może ciągle akcję? A ja nie, wolę zwyczajne, proste romanse i tak pełne seksu również.

      Kasia

      Usuń
    5. Poczytaj sobie opowiadania Ingi albo dziewczyn z FDTS zrozumiesz, o co nam chodzi.
      A jesli juz mowa o seksie to wolimy seks na poziomie doroslych ludzi, a nie dwoch nastolatkow. I jest duza roznica miedzy dobrym, a zlym romansem.

      Usuń
  20. Gdzie rozdział? O_O

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. też sie zastanawiam xd czekamy dalej!

      ~A.Wolvin

      Usuń
  21. A ja biegłam z pracy by jak najszybciej przeczytać :(

    OdpowiedzUsuń
  22. Rozdział już jest wstawiony.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witam,
    Morgan wykorzystuje, to było pewne, ze tak to będzie, Alec nie doświadczył czegoś takiego, jak po prostu \, ze ktoś zrobił aby poprawić mu humor czy coś w tym stylu, ta kobieta mnie przeraża, co ona planuje...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za każdy komentarz. :)